Miłośnicy westernów zapewne mają przed oczyma miasteczko na Dzikim Zachodzie- którego gospodarka opiera się na wydobyciu złota- pełnym górników, awanturników i rewolwerowców- w którym istnieją kopalnie złota, saloony i burdele- i właściwie nic poza tym.
Dobre skojarzenie- właśnie chciałem opisać takie miasto.
Interesująca wzmianka o tego typu miejscowości znajduje się w opisie podróży po Ameryce Henryka Sienkiewicza. Konkretnie to miał zamiar, ale za radą towarzysza podróży się do górniczego miasteczka nie wybrał. Usłyszał mianowicie, że miasteczko takie wygląda jak każde inne w okolicy – tyle że wszystko jest tam bardzo drogie.
Mechanizm tego zjawiska jest w sumie bardzo prosty – w miejscu gdzie się wydobywa złoto, jest go relatywnie dużo w stosunku do potrzeb obrotu. Wszystko, co nawet dałoby się wyprodukować na miejscu jest sprowadzane, bo przez łatwy pieniądz górników płace są sztucznie wysokie. Jedyna gospodarka jaka istnieje na miejscu to sprzedaż sprowadzanych towarów (głownie luksusowa konsumpcja) i usługi dla górników- saloony, burdele i „doradcy finansowi”
Dziś, w epoce papierowo- elektronicznego pieniądza wygląda to inaczej, ale tylko jak się przyjrzeć tylko trochę inaczej. Pieniądza nie wydobywa się w kopalniach złota, a tworzy w bankach. Więc właśnie w bankach i okolicach jest dzisiejszy odpowiednik złotego boomtown z XIX w. Właśnie w „stolicach finansowych”, gdzie produkuje się dzisiejsze złoto z powietrza koszty pracy i funkcjonowania są tak wysokie, że nie opłaca się wytwarzać niczego. Tylko produkować złoto i konsumować zyski. Oczywiście część tych pieniędzy jest przepuszczana przez budżety państw z ciągłym deficytem – i działa to tak samo. Wystarczy prosta obserwacja – teoretycznie najbogatsze są właśnie miasta władzy i banków – ale jednocześnie to tylko lokalna konsumpcja. Saloony, burdele i doradcy finansowi – wypisz-wymaluj Nowy Jork. City that never sleeps.
Co z tego wynika? Kilka bardzo ważnych konsekwencji co do prosperity, tak Warszawy, jak Nowego Jorku. Otóż, jeśli powróci pieniądz kruszcowy, to oznacza koniec tych miast w obecnym modelu. Po prostu – pieniądz będzie powstawać gdzie indziej, stawiając jednocześnie barierę przed wydatkami państwa ponad stan. Wróci lokalny przemysł i rzemiosło – a blokowiska, gdzie trudno jest coś wytwarzać staną się ruinami. Ale w początkowym okresie upadku papieru produkcja dzisiejszego złota i wszystko dookoła będzie się miało całkiem dobrze – papieru będzie przybywało, inflacja ruszy – ale w Boomtown ludzie zarabiać będą w jeszcze niezinflacjowanym pieniądzu. W końcu ten kto właśnie wydrukował pieniądz wie, że jest on nic nie wart – ale jego kontrahent jeszcze nie. Im dalej od Boomtown, tym pieniądz jest wart więcej. Tak było w czasie przywozu kruszców z Ameryki przez Hiszpanów, w czasie gorączki złota w Kalifornii, tak jest i dziś z dala od stolicy – dlatego choć zarobki bywają dużo niższe i można mieć mniej gadżetów, za to życie w Montanie pewnie bywa przyjemniejsze niż w NY. Choć w rzeczywistości cała gospodarka USA wygląda właśnie jak papierowy boomtown.
Ale- to jest po prostu nierównowaga. Kiedy papier upadnie, gospodarki poszczególnych krajów wyrównają się. Skalę upadku USA w takiej sytuacji trudno sobie nawet wyobrazić. Na szczęście nic nie zginie. To bogactwo, które dziś konsumują amerykanie trafi do reszty świata. W proporcjonalnie największym stopniu do dzisiejszych bankrutów. I jeśli ktoś wierzy w rychły powrót pieniądza kruszcowego – na ostatnim miejscu w rankingu państw postawiłbym USA, a na pierwszym Argentynę. O tej ostatniej będzie tu jeszcze wielokrotnie – a mam nadzieję, że w perspektywie kilku miesięcy garść relacji bezpośrednich.
Ale na powrót kruszcowego pieniądza ja osobiście tak szybko nie liczę. Nawet jeżeli obecny system upadnie, powstanie nowy oparty na „tym razem lepszym” papierze.
Lobby urzędniczo – bankowe, nawet po chwilowym załamaniu i tak się odrodzi i będzie, jak zwykle, wystarczająco silne aby zablokować wszelkie pomysły pieniądza kruszcowego, albo choćby prywatnego, opartego na kruszcu.
Tu przypomina się jedynie cytat z Psów:
- Czy jest pan gotów stać na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej?
- Bezapelacyjnie, do samego końca... mojego lub jej...
- Bezapelacyjnie, do samego końca... mojego lub jej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz