Kto będzie rządził po wojnie w Rosji, czyli grupa PKS?

 Jednym z istotnych aktorów obecnej Rosji jest niejaki Jewgenij Pririgozin. Samo istnienie takiej postaci w okolicach centrum władzy jest dość... dziwne, a ostatnie wydarzenia robią to jeszcze bardziej interesującym.

Otóż ten pan jest właścicielem różnych biznesów, na przykład firmy kateringowej obsługującej Kreml, dzięki czemu zyskał przydomek "kucharza Putina". Choć dla oddania coraz bardziej feudalnych struktur tego kraju możemy używać po polsku ładnego słowa "stolnik".  Wcześniej, jeszcze za czasów ZSRR odsiedział 10 czy 15 lat za rozboje i chyba też morderstwa, potem odnalazł się znakomicie wśród gangsterów St. Petersburga lat 90-tych, którzy byli tam bliscy lokalnej władzy, w skład której wchodził też Putin. 

Ale ostatnio najbardziej znany jest z prowadzenia "Prywatnej Firmy Wojskowej" (jak to się w Rosji nazywa) "Wagner". Czyli tak naprawdę grupy bandziorów opłacanych przez budżet Rosji służącej do mordowania cywili i czasem różnych bojowników w Syrii i różnych państwach Afryki. Mniej-więcej to samo robią w Ukrainie. Ale tam spotkali się z prawdziwą armią i znacząco ubyło tego towarzystwa. Następnie, jako część ukrytej mobilizacji po pierwszych klęskach, firma "Wagner" prowadziła w całej Rosji kampanię rekrutacyjną, chyba nawet z relatywnie dobrym skutkiem, bo zarówno płacili więcej, jak też mieli opinię lepiej zorganizowanych i zaopatrzonych niż rosyjska armia. Po następnym zebranym łomocie, jak wiadomo, Rosja ogłosiła oficjalną mobilizację. Ale to nie oznaczało końca prominentnej roli "Wagnera". Pririgozin wrócił do swoich korzeni i rozpoczął masową rekrutację w więzieniach. 

Co oznacza, dla tych, co mogą zapłacić sześciocyfrowe sumy w dolarach- kilka miesięcy odpoczynku w Ługańsku, z dala od frontu i całkowicie legalną amnestię, a dla innych- lądowanie na linii frontu jak cel dla ukraińskiej artylerii. To taka rosyjska taktyka wykrywania pozycji artylerii, znana od dziesięcioleci. 

Ale to nie cała działalność Grupy Wagnera. W ostatnim czasie Pririgozin zaproponował, że stworzy w okręga przy granicy z Ukrainą umocnienia i obronę terytorialną. Według bardzo ciekawego pomysłu- mianowicie lokalne firmy mają zmobilizować część swojej załogi do takiej obrony terytorialnej oraz ją finansować. A Pririgozin ma wszystko organizować. 

A tłumacząc na ludzki: ma prawo wyciągać forsę i ludzi z przygranicznych obwodów Rosji bez żadnego nadzoru i kontroli. Znaczy dostał feudalne lenno i możliwość stworzenia swojej własnej armii na nim. I pobierania podatków. 

Swoje własne siły do opanowania regionu i administracji ma, i to wystarczające. Kilkanaście tysięcy bandytów zorganizowanych w hierarchiczną strukturę to nie jest nic poważnego w starciu z prawdziwą armią, ale dla opanowania administracji regionu i sprawowania rządów, już całkiem poważna siła. 

Oczywiście jemu samemu taka kombinacja by nigdy nie wyszła. Z jednej strony ma zaufanie Putina, który się inwazją na Ukrainę zamalował w kącie i szuka każdej militarnej pomocy gdzie się da. A z drugiej musiał znaleźć sojuszników. I znalazł. Kadyrowa. Kadyrow, jak sam się określa, jest osobistym lennikiem Putina i za fikcję przynależności Czeczeni do Federacji Rosyjskiej pobiera jakiś miliard dolarów rocznie. Z czego utrzymuje swoich siepaczy, który utrzymują Czeczenię i Czeczenów w stanie wystarczającego sterroryzowania aby on sam nie utracił władzy. W momencie jak ta kasa zniknie, znikają siepacze, a Kadyrow będzie miał bardzo dużo szczęścia jeśli zostanie tylko cywilizowanie zastrzelony lub powieszony. Ale uwzględniając mściwą naturę górali, raczej nie pójdzie mu tak łatwo. 

Z samej Czeczeni nie jest w stanie utrzymać aparatu przemocy potrzebnego do utrzymania władzy, więc w sytuacji, gdy dni Putina są policzone, w taki lub inny sposób, musi znaleźć inny układ. Trudno odgadnąć jak dokładnie miałby on wyglądać, ale Pririgizin byłby tu zupełnie wygodnym partnerem. 

Pierwszym aktem ich otwartej współpracy była kampania propagandowa mająca na celu zmianę głównodowodzącego rosyjskiej armii w Ukrainie. Szybko się to zakończyło sukcesem, Putin mianował niejakiego Siergieja Surowikina. Typ ten jest określany "rzeźnikiem Syrii", ale to jest eufemizm mocno ukrywający jego właściwie kwalifikacje.  Otóż bardziej właściwym byłoby go nazwanie "zwyrodnialcem jakich mało nawet w rosyjskiej armii" Tak, NA TLE ROSYJSKIEJ ARMII jest to wyjątkowy zwyrol. 

Dość powiedzieć, że za zbrodnie dokonane jako dowódca wojskowy został skazany na bezwzględnie więzienie. W Rosji. Dwukrotnie. Raz za wydanie rozkazu do strzelania z czołgów do cywilów na początku lat dziewięćdziesiątych i drugi za zbrodnie w Czeczeni. Patrząc na normalne rosyjskie standardy i to, że zwykle za takie rzeczy nie skazywano, to facet musiał być wybitny. I już zupełnie bliżej tamtejszych zwyczajów jest to, że w obydwu przypadkach został ułaskawiony przez Jelcyna i awansowany. Poza tym na koncie ma pobicie do poziomu trwałego inwalidztwa własnego porucznika, zastrzelenie oficera zaopatrzeniowego we własnej brygadzie, i zapewne jakieś inne zasługi stawiające go w oczach Kadyrowa i Pririgozina jako bydlę bliskie ich ideałom.

Zbierając to razem- W trójkę kontrolują najemników Wagnera, armię Czeczeńską, rosyjskie siły w Ukrainie i mają narzędzia, aby kontrolować kryminalne gangi Rosji. Do tego dochodzi władza absolutna Kadyrowa w Czeczeni, będzie jakiś stopnień kontroli Pririgozina nad gospodarką obwodów nadgranicznych i zapewne częściowo armii nad zmobilizowaną częścią gospodarki. W skrócie- to są już bardzo poważne wpływy, a zwłaszcza prawie całkowita kontrola nad wszystkimi, którzy mogą i potrafią używać przemocy. Doskonały start na początek wojny domowej, nieprawdaż? 

A gdzie w tym wszystkim jest Putin? W bunkrze, a gdzie? Całe towarzystwo wydaje się osobiście lojalne wobec niego, ale ja bym za bardzo na lojalności takich typów nie polegał. 

Tak czy inaczej, Putin postawił cały kontrakt polityczny jaki miał ze społeczeństwem na łatwą i szybka wojenkę z Ukrainą. Kontrakt który polegał na tym, że wy się nie interesujecie co my robimy, a za to macie względny spokój i względną michę. Obie te rzeczy już nie działają i teraz Putin może wdrożyć pełen zamordyzm i utrzymać się przy władzy. A triumwirat P-K-S mu w tym pomoże. Albo pójść na emeryturę i jeśli nasze ciekawe towarzystwo jest naprawdę lojalne, to fundusz emerytalny będzie się składał z pałacu w ładnym miejscu i pełnej możliwości z korzystania z ukradzionej kasy. A jak nie to z zaledwie kilkunastu gramów ołowiu. I to jest pewnie teraz podstawowe zmartwienie cara. Tu trzeba przypomnieć że jego fobie i uprzedzenia do jakiegokolwiek systemu partycypacji ludu we władzy są znane i jest absolutnie pewnym, że jeśli przygotowuje się do oddania władzy, to w taki sposób, aby do końca jego życia żadna demokracja w Rosji się nie mogła pojawić.  Do zagwarantowania czego grupa PKS akurat świetnie się nadaje. 

I oprócz kwestii przyszłości Putina co jest problemem. Oczywiście zakończenie wojny. Tu jestem przekonany, że cała trójka ma dość podobne zdanie- ani Chersoń, ani Donbas anu Krym nic ich nie obchodzą. Tam już nie ma nic do zrabowania, a nawet jeśli było, to i tak cena za to jest zbyt wysoka. W Rosji jest trochę jako-tako żyznych ziem do uprawy zbóż, sporo ropy i gazu i jakieś tam inne minerały. To są rzeczy z których są pieniądze. Dziś ma je Putin i czasem jakieś towarzystwo z FSB. Za jakiś czas Putina nie będzie a kasę będzie brał kto inny. I akurat ta grupa ma możliwości i umiejętności aby rozprawić się z każdym konkurentem. Za to nie ma chorych wizji reaktywacji imperium. I może spacyfikować społeczeństwo które by się tego domagało. Kadyrow ma tu każde niezbędne know-how. 

Ale tu się pojawia bardzo ciekawe pytanie- co z regionami które nie przynoszą kasy? Czeczenia zostaje, bo Kadyrow został graczem na rosyjską skalę, używa swoich wpływów politycznych i bandyckich, ktoś musi się umieć rozprawić z FSB po Putinie, etc. I on za to dostanie kasę. Żyzna południowa Rosja i tereny roponośne zostają, bo to jest forsa. Ale reszta? To są tylko następne gęby do żywienia, taką Tuwę może lepiej wyrzucić za burtę?

Tak czy inaczej to Pririgozyn w tej grupie rozdaje karty. I jego motywy akurat można łatwo ocenić. To jest ekstremalnie brutalny prymityw, dla którego przemoc jest rozwiązaniem, a forsa celem. Nie sądzę, aby miał jakiekolwiek resentymenty radzieckie lub imperialne. Mógłby oczywiście widzieć imperium jako środek do bogactwa, bo i czemu nie. Ale idea odbudowy imperium jako koszt i przeszkoda dla akumulacji bogactwa? Nie sądzę. 

Oczywiście ani ta grupa, ani żadna inna nie będzie mieć "drugiej armii świata", która mogła interweniować w okolicznych krajach i je terroryzować. Teraz pozostanie tylko terroryzowanie własnej populacji i prawdopodobny konflikt z innymi grupami walczącymi o władzę. I dla potrzeb tego konfliktu potrzeba wojsk. I nie należy ich marnować i tracić w walce o jakieś imperialne złudzenia.

I jak najbardziej mamy bardzo mocna poszlakę wskazującą na prawdziwość takiego obrotu sytuacji. Otóż nasz nowy dowódca sił rosyjskich na Ukrainie osobiście zrobił szopkę z "rekomendowanie wycofania wojsk rosyjskich z Chersonia". To wycofanie zostało prawdopodobnie zdecydowane jeszcze zanim objął stanowisko, ale jak widać własną twarzą to firmował. I zostało przeprowadzone całkiem sprawnie, z wyciągnięciem prawie całości doświadczonych wojsk i sprzętu oraz nawet solidnej ilości wysłanych do przemiału żołnierzy z mobilizacji. 

Także przypuszczam, że wszyscy kontrolujący główne formacje zbrojne FR działają razem i przygotowują się do wojny domowej, lub po prostu zabezpieczenia siłą przejęcia władzy- znaczy wojny domowej w której druga strona nie zdoła się zebrać. I w tym celu jedynie chcą wyjść z Ukrainy, ale najpierw trzeba jakoś rozwiązać sprawę Putina. A potem zacznie się prawdziwa zabawa o której będzie można powiedzieć, że gangsterzy wyciągnęli wnioski z lat 90-tych i już nie strzelają do siebie, a stworzą jeden wspólny kartel, który złupi wszystko tak jak nikt wcześniej. 

O ile oczywiście to oni wygrają ten konflikt. Ale z taką ilością bandytów pod kontrolą i nawet jakimiś kawałkami armii to mają na to na dziś największe szanse.