Od Churchilla do Bidena

Winston Churchil skomentował porozumienia monachijskie tak:

Pomiędzy hańbą a wojną, wybrali hańbę. A wojnę będą mieć i tak.  

Dokładnie to samo możemy dziś powiedzieć o honorowaniu przez USA porozumień budapesztańskich. Zdążył je nieco przykryć pył w betoniarce dziejów, ale są jak najbardziej kluczowe dla rozumienia co się dziś dzieje. I co się będzie działo później.

Otóż w roku 1994 trzy państwa- Rosja, UK i USA zagwarantowały Ukrainie niepodległość i integralność terytorialną w zamian za rozbrojenie z broni atomowej i lotnictwa strategicznego. 

Powtórzę jeszcze raz, inaczej. Ukraina oddała bomby atomowe i środki ich przenoszenia za gwarancję, że te trzy państwa użyją całego dostępnego i potrzebnego potencjału w celu zagwarantowania porządku konstytucyjnego jaki się podoba narodowi Ukrainy i panowania nad terytorium w granicach z 1991. I w tym logicznym jest, że skoro Ukraina nie już nie będzie dysponować bronią atomową, to gwarantujące mocarstwa mogą i w razie braku alternatyw powinny jej użyć. 

To jest rzeczywisty zakres pomocy, do którego zobowiązały się USA i UK. 

Następnie nadszedł rok 2014 i oba te kraje udawały, że w ogóle nic takiego nie istniało. Oczywiście  rola USA i osobiście Baraka Obamy była tu dominująca i przeważająca, ale Cameron też miał w tym udział. To były jedne z najbardziej katastrofalnych decyzji w historii obu tych krajów i samo to by gwarantowało obu tym przywódcom poczesne miejsce wśród najgorszych przywódców swoich krajów. Ale oczywiście wiemy, że zarówno Obama jak też Cameron nie ryzykowali by tak łatwo i innymi decyzjami też upewnili się, że na pewno będą wspominani przez historyków i lud jak najgorzej.  

Bo z dwóch skrajności- włączenia się do walki wszystkimi siłami i zdemolowania Rosji tak szybko jak się da i za wszelką cenę i z drugiej strony całkowitego zignorowania spraw i umycia rąk wybrali w 2014 w całości to drugie, a w 2022 coś bliższego temu drugiemu niż pierwszemu.

Problem polegał na tym, że Obama to jest postać któremu najbliżej do Majora Majora z Paragrafu 22. Absolutne i komiczne wręcz unikanie podejmowania jakichkolwiek decyzji, interakcji z ludźmi i wręcz przyjmowania do wiadomości że są jakieś sprawy wymagające załatwienia. Ale przecież to nie od Obamy się zaczęło i nie na nim skończyło. Potem był oszust i cwaniaczek Trump, który jedynie rozglądał się jak by tu przytulić parę groszy i pamiętał, że mają na niego kwity w Moskwie. 

I dziś Biden kontynuuje politykę Obamy. W nie tak patologiczny i pozbawiony decyzyjności sposób, to prawda, ale kierunek jest niestety bliski.

Dotychczas można było przypuszczać, lub się samooszukiwać, że sypanie wsparcia późno i po trochu to jest skoordynowana, zamierzona polityka, która ma na celu nie tylko zniszczenie rosyjskiej armii, ale też jej wyczerpanie i zawalenie do końca razem z gospodarką i demografią. Może. Ale gdyby tak miało być, to raczej by jednak dostarczono Ukrainie narzędzi do szybkiego sprawnego i przekonywującego rozbicia rosyjskiej armii. W końcu to na rosyjskiej broni opiera duża część światowego terroryzmu. 

A tymczasem nie tylko tej broni i amunicji są wysyłane śmieszne ilości. Śmieszne zarówno w porównaniu do potrzeb, jak też możliwości USA. 

Pierwsze pytanie to oczywiście o przyczyny, a drugie o efekty. Z przyczyn ja bym naprawdę juz wykluczył jakiekolwiek strategiczne planowanie. Jedynym prawdziwym efektem wysyłania homeopatycznych ilości nowoczesnej broni jest to, że Rosja ma okazję ją poznać w praktyce i zacząć się przed nią zabezpieczać. Przykładem choćby Himarsy. Gdyby dostarczono od razu przyzwoitą ilość wyrzutni i amunicji, to Ukraińcy mogliby niszczyć nie pojedyncze sztuki szczególnie ważnych celów, ale po prostu wszystko w ich zasięgu. Magazyny, punkty dowodzenia, pozycje artylerii i konwoje zaopatrzeniowe. A tak musieli się skupić na najcenniejszych celach, pozostałym dając czas na ewakuację i maskowanie. To jest po prostu ze strony USA tak głupie, że brak słów. I to ni jest problem jednego lub drugiego polityka. To jest dominujące podejście w środowiskach odpowiedzialnych za politykę bezpieczeństwa. Czyli mówimy o kolektywnej głupocie, innymi słowy kompletnie chorym obrazie świata. 

I to jest właściwe, wielkie niebezpieczeństwo. Czyli skutki tego. Ponieważ każdy zainteresowany widzi, że USA nie są w stanie nie tylko pilnować światowego porządku, ale nawet honorować własnych zobowiązań. I wszyscy wiemy że nie z powodu braku środków, a z powodu całkowitego skorumpowania elit. Zarówno w rozumieniu błędnego obrazu świata i sposobu myślenia, jak też czystego przekupstwa przez wrogów tego kraju, czy obecnego światowego porządku. I tu przypomnę, że od 2010 roku jest zupełnie legalnym wydawanie dolnych pieniędzy dowolnego pochodzenia na kampanie wyborcze i komitety wyborcze polityków. Nie trzeba wyjaśniać pochodzenia, niczego deklarować, itd. To przegłosowała republikańska większość w Sadzie Najwyższym, mniej więcej ci sami ludzie, co do których teraz wychodzą kolejne dowody na hurtowe łapówkarstwo.

To oznacza już kolejną kadencję, gdzie rządy Rosji, Chin, Iranu i wszyscy inni zainteresowani mogą wpompować ile chcą pieniędzy na wypromowanie tego lub innego polityka. 

I jak widać dobrze im idzie. W końcu rosyjski i chiński rewizjonizm zakłada, że zrealizują swoje cele jeśli tylko ich ofiary zostaną pozostawione same sobie, bez pomocy USA. 

Teraz zaczynamy być w krytycznym momencie. Wojna jak na razie eskaluje. Ukraina się broni, ale wygląda na to, że ofensywa na Zaporożu skończyła się bez przełomu. Oczywistym powodem tego była własnie skandaliczna zwłoka USA w dostawach broni i amunicji. I muszę przyznać, że nie spodziewałem się że będzie aż tak źle. Że w jakimś stopniu jest źle, to było widać prawie od początku. Ale cóż, wojsko Ukraińskie robi co może, bez dobrych narzędzi nie wszystko może. 

I świat to widzi. Iran się czuje całkowicie bezkarny. Rosja jest świecącym wzorem dla wszystkich rewizjonistów i terrorystów, a Chiny być może też planują rozpoczęcie swojej wojny. 

A wszystko się mogło skończyć już jesienią, a maksymalnie w połowie tego roku. 

Tymczasem przez gromadkę pajaców, którym się wydaje, że mogą wybierać pomiędzy wojną a hańbą coraz bardziej się zbliżamy do coraz większej wojny. I oczywiście może nas jeszcze uratować pewien zbiór cudów. Jak na przykład to, że Rosja imploduje zanim Chiny się włączą ze swoją częścią. Ale konieczność liczenia na cuda, kiedy stosowni ludzie mają pod ręką narzędzia, aby wszystko szybko zakończyć normalnymi sposobami jest mocno depresyjna. I to właśnie ta świadomość też nieco ograniczała moją chęć pisania w ostatnich tygodniach. Myśl, że jednym z największych problemów świata jest to, że rządzące elity najsilniejszego sojusznika to jest po prostu banda debili, która nie rozumie co robi, ani świata wokół siebie.