O rozdziale funduszy

 Wyobraźmy sobie grupę która regularnie imprezuje razem, powiedzmy, że są to przedstawiciele zaprzyjaźnionych rodzin, nie tak łatwo któregoś się z niej pozbyć. Większość tych rodzin ma się naprawdę nieźle, w sumie najbiedniejsi są zaledwie przeciętniakami. Ale względny dystans majątkowy jest spory, bogatsi tak naprawdę nie muszą się przejmować niczym, biedniejsi i owszem.

W tej grupie jest Laszlo. Który ma zwyczaj być wysyłanym po fajki, bo mały, ale przy okazy zwykle "zapomina" powiedzieć ile dokładnie te fajki kosztowały. Że w sumie w towarzystwie nikt się tym tak bardzo nie przejmuje, to nikt go nie ciśnie. Zwłaszcza że przy próbie przyciśnięcia odpowiada tak że nikt go nie rozumie, a właściwie nawet nie wiadomo, czy coś bełkocze szybko czy po prostu beka. 

Laszlo był w sumie tak sprytny, że z kasy zajumanej przy kupnie fajek potrafił wykoncypować to, że daje niezłe kieszonkowe rodzeństwu, które od tego czasu uparcie twierdzi, że tylko on powinien bywać na imprezach. 

Tego układu pozazdrościł mu inny z biedaków na tej imprezie, Mścisław. Że nikt nie potrafi powtórzyć tego imienia, to i tak wszyscy nazywają go Krzysiem, od zamiłowania do picia na krzywy ryj. Tyle że ten ma sporo większą rodzinę, więc sobie wymyślił, że od teraz, jak będzie brał wódę dla wszystkich to im nie pokaże kwitów. No, to trochę ekipę wkurwiło, a nawet ktoś już mu chciał oklepać facjatę. Ale wiadomo, rodziny znają się od lat, nie wypada, etc. 

Więc stanęło na tym, że ma być nowy regulamin zrzutek, że trzeba się uczciwie rozliczyć. Trochę dziwna sprawa jak na taki układ imprezowy, ale cóż, jak ma się takich delikwentów jak Laszlo i Krzysiu to jakoś trzeba to rozwiązać. Oczywiście natychmiast tych dwóch zaczęło się drzeć, że to nie taka ekipa z jaką chcieli chlać i tak nie można. 

Więc reszta ekipy odpowiedziała, że na razie wszystko może zostać, a tak w ogóle to poproszą kwity i potem trzeba będzie oddać jak wyjdzie że Krzysiu dostał na cztery 0.7 a przyniósł jedną półlitrówkę. Tylko najlepsze jest to, że tak to wszystko wykombinowali razem z Krzysiem, że kasę trzeba będzie oddać po tym, jak rodzina Krzysia też go odstawi od kasy. Bo drugi problem Krzysia polega na tym, że ostatnio pierodli takie brednie, że wszyscy myślą, że już nie tylko wóda mu mózg zlasowała, ale że też się przerzucił na cięższe dragi. Więc rodzinka też go chce od kasy odstawić, bo strach, oczywiście. Ale to są procedury, sądy i w ogóle. 

Więc się spryciula tak dogadał, że na teraz może zajebać ile chce kasy, a potem się rozliczy i oddawać będą ci, co go wyrzucą. 


P.S.

Jak komuś się niektóre rzeczy skojarzyły z aktualną sytuację w UE, to ma rację. Tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o to, że Orban i jego ekipa zwyczajnie rozkradają fundusze UE na taką skalę, że to jest jedyna jeszcze na poważnie istniejąca gałąż gospodarki węgierskiej. I PiS usiłuje to samo zrobić w Polsce. I mają pozwolenie na powiedzmy 3 lata, a potem tę kasę ma oddać następny rząd. Serio, nic tu nie jest zmyślone. Polską rządzi zwyczajna banda złodziei i może być tylko gorzej.