Co słychać w Chinach?

 W cieniu wojny umykają informacje z Chin. A są one nad wyraz ciekawe.

Zacznijmy od historii. Celem polityki chińskiej partii komunistycznej od przejęcia władzy była modernizacja Chin, tak aby móc się samodzielnie bronić oraz wyżywić. Z poziomu jaki był po 2 w.ś. były to cele nad wyraz ambitne, choć wojna koreańska pokazała, że przy odrobinie radzieckiej pomocy chińska armia jest przynajmniej w stanie utrzymać front w górzystym terenie. I jednocześnie hojna radziecka pomoc rozpoczęła intensywną industrializację Chin. Ale wtedy się Stalinowi zmarło, wojnę koreańską natychmiast zakończono, a radziecka pomoc przestała być tak obfita i bezpłatna. 

Więc Mao wymyślił, że rozwój może być zapewniony za pomocą wielkiej mobilizacji społeczeństwa i użyciu tradycyjnych chińskich metod. Nazwano to Wielkim Skokiem i skończyło się kompletną katastrofą, śmiercią głodową milionów a następnie koniecznością pacyfikacji społeczeństwa, aby rewolucja nie zmiotła władzy, która wpadła na tak głupi pomysł. Co zostało nazwane "Rewolucją Kulturalną"

Po tych wyczynach kraj był z grubsza rzecz biorąc w czarnej d... I w takich czasach pojawił się pojawił się najbardziej diaboliczny polityk historii współczesnej. Do Pekinu zawitał Richard Nixon i zaproponował deal. Taki, że Chiny zostaną uznane międzynarodowo, w długoterminowej perspektywie mogą anektować Tajwan, natychmiast zyskują dostęp do zachodnich rynków, możliwość zakupu maszyn i przynajmniej części technologii, a jak będą grzeczni to się zobaczy. Za to rozstają się definitywnie z Moskwą. Żadnych sojuszy, żadnych poważnych kontaktów. Oraz nie mieszają w amerykańskich interesach dookoła świata. 

Mao się na to zgodził, nie bardzo miał jakiekolwiek wyjście, potem jego następcy kontynuowali tę linię. Z długofalowym planem importu technologii aby może kiedyś dojść do samodzielności technologicznej. 

I od 1972 do 2013 nic się specjalnie nie zmieniło. Układ trwał, obie strony go przestrzegały, w Chinach używano taniej siły roboczej do produkcji wszelakiego szajsu, a środków z tego do importu żywności. Pierwszy raz od stuleci nie było tam głodu, kraj się wydawał rosnącą potęgą. Drobna rysą w tej historii była tylko pacyfikacja protestów w 1998, które spowodowały embargo na część zaawansowanych technologii. 

Mnóstwo osób już oczekiwało momentu, kiedy to Chiny staną się światowym hegemonem. I nawet w Chinach się zdecydowano na tą drogę. W 2013 wybrano na szefa państwa Xi Jinnpinga. Który nie tylko uwierzył w taką propagandę, ale spacyfikował wszystkich, którzy mogli zagrozić jego władzy, porzucił kadencyjność i został zamordystycznym dyktatorem. Z ambicjami zjednoczenia Chin każdym możliwym sposobem i wprowadzenia jednolitej dyktatury. W samych Chinach rozpoczęło się przykręcanie śruby, a po zaprezentowaniu zwyczajów chińskoludowej władzy w Hongkongu jakiekolwiek opcje dobrowolnego zjednoczenia Tajwanu zniknęły z tapety na zawsze. 

Jednocześnie oczekiwania populacji i ograniczona podaż młodych, biednych robotników spowodowały wzrost kosztów siły roboczej. Co teoretycznie nie powinno być problemem, ponieważ ponad 4 dziesięciolecia pracy z Zachodem, importu maszyn i technologii powinno doprowadzić na wyższy poziom technologicznego łańcucha pokarmowego i wytwarzanie większej wartości dodanej, nieprawdaż? Być może, nie zawsze i w tym przypadku nie doprowadziło. 

Dla przykładu- Chiny są największym producentem i eksporterem stali. Oraz największym importerem. Jak to dokładnie wygląda? Tak, że chiński przemysł importuje rudę żelaza z Australii i Brazylii, ze stosownie wysokimi kosztami transportu, a następnie jest ona przerabiana w hutach sowieckiego wzoru (czyli amerykańskiego z późnych lat 19-tego wieku) na najtańsze, masowe gatunki stali. Takie do zbrojenia betonu, etc. I jest to zużywane tam  gdzie się da, a gdzie nie da- eksportowane. A do robienia czegokolwiek poważniejszego stal jest importowana. Z Japonii, UE, USA. Tak, mamy model w którym podstawowy surowiec przemysłowy jest produkowany drogo, w zbyt dużej ilości i nie bardzo istnieje droga do konkurowania jakością. 

Chińskie hutnictwo było rozbudowywane przez lata, wyłącznie w ilość, nic w jakość, wiec jak przyszedł kryzys 2008 jakoś trzeba było z niego wyjść, najlepiej jeszcze więcej inwestując i tak się urodziła największa bania na nieruchomościach w historii świata. Która stanowiła świetny rynek zbytu dla stali zbrojeniowej. Ale niedawno z hukiem pękła i własnie po chińskiej gospodarce się roznosi fala uderzeniowa. Budowlanka się na pewien czas skończy, skoku technologicznego nie było, montownie stały się za drogie, w skrócie komunistyczne Chiny spaliły swoją trzecią próbę modernizacji. Ta dawała największe szanse, ale została spaprana. Być może, gdyby nie Xi, to kontynuowano by rewolucję energetyczną z pewnymi szansami na wyjście z tego bagna. Ale też w większości ją porzucono, czy toczy się rozpędem, a katastrofa na każdym innym poziomie dosięga ten kraj. Ostatnim, głupim wyjściem mogła być wojna- według tego samego schematu na co liczyła Rosja- szybka "operacja specjalna", jakieś zasoby do rabowania przez chwilę przy liczeniu na bezczynność i podziały Zachodu. Cóż, wojna w Ukrainie przekreśliła wszystkie te kalkulacje, zwłaszcza co do bezczynności Zachodu i przy okazji pokazała wartość sprzętu radzieckich wzorów i jakości zarządzania w skorumpowanej armii prowincjonalnego kraju. 

I to, jeśli Chiny po rządami Xi zostały w minimalnym stopniu racjonalnym krajem, na szczęście blokuje temat poważnej wojny, znaczy z Tajwanem. 

Bo jeśli Chiny wykonają jakikolwiek agresywny ruch, to następnego dnia przestanie tam płynąć żywność i ropa. A bez tego rok później zostanie tam połowa ludności. Czy coś koło tego. Bez żadnej wojny. A już teraz w przemyśle eksportowym i zachodnich montowniach panuje jedna zasada- uciekać jak najszybciej, a co najmniej mieć przygotowane miejsce do alternatywnego i natychmiastowego zastąpienia chińskich fabryk. 

To wszystko są poważne rzeczy. Z których już teraz nie bardzo jest wyjście. I dalsze rządy nacjonalistycznego dyktatora-imbecyla zagwarantują, że tego wyjścia nie będzie. Ostatnią rzeczą, która teoretycznie mogłaby zmienić obecną sytuację byłby wybór innego przewodniczącego KPCh na kongresie w listopadzie tego roku. Ale Xi zdążył zadbać o zniesienie limitu kadencji i przeprowadzić czystkę wśród potencjalnych pretendentów. Więc szanse na to są małe. I oczywiście hipotetyczny zwycięzca musiałby bardzo szybko dokonać bardzo poważnych zwrotów w polityce. Czego niekoniecznie może w ogóle chcieć i/lub potrafić. 

8 komentarzy:

PawelW pisze...

Co do Chin, to ja od lat stoję na pozycji, że pasuje aby w końcu ruszyła edukacja i produkcja na lokalne potrzebu tu w Europie i wróciłą z Chin. Bo póki co, to kupujemy niewolniczą pracę stamtąd... a tutaj zanikają pewne zdolności.

Anonimowy pisze...

Komunistyczna "alokacja srodkow" zawsze sie tak konczy(miedzy innymi dlatego nigdy nawet zeta w Chiny czy Rosje nie zainwestowalem-wbrew roznym cynikom i niezaleznym traderom).Problem byl tlyko w tym ze ludzie uwierzyli piewcom globalizacji i neoliberalizmu(jak chocby Korwin w Polsce)ze Chiny nie sa komunistyczne-tymczasem sa i wlasnie sie koncza(pewnie by nawet chetnie skoczyli na Tajwan jak Ruscy na Ukraine ale z czym do ludzi).

Piotr34

Lech pisze...

Zniknęły z tapetu, jeśli już.

PawelW pisze...

Krzysiek Wojczal pokusił się o wielostronną analizę
https://www.krzysztofwojczal.pl/geopolityka/azja-wschodnia/chiny-w-przededniu-kryzysu-nie-uderza-na-tajwan-analiza/
sporo pozytywów widzi. Mam nadzieję, że jego przewidywania się posprawdzają.

Mam nadzieję, że nie przeoczamy jakichś ważnych kwestii ;-)

Arturro pisze...

Zgadzam się z oceną MO co do Chin. I tak im się udało uciec od typowego dla tej kultury kolapsu, który zwykle występował co 30 lat. Pociągnęli prawie pół wieku. Te fazy wzrostu i upadku połączonego z zamykaniem kraju to im się przytrafiały od czasu 3 królestw i były takie same za Mongolow i Mandżurów. Czyli to cechą kulturowa.
Autor zapomniał wspomnieć o tym, że w Chinach jest gigantyczna dysproporcja młodych mężczyzn do kobiet. Dużo gorzej niż przed powstaniem bokserów.
Jak Ci młodzi faceci stracą nadzieję na kupno klitki w blokowisku dużego miasta i "pozyskanie" kobiety, to wojna domowa która tam wybuchnie sprawi, że I WŚ będzie przy tym wyglądać na podwórkową bijatykę.

Wojtek inżynier pisze...

Optymizmu nigdy dosyć. Należy jednak pamiętać, że samych dostatnich Chińczyków i ich zaawansowanego przemysłu jest więcej, niż zapewne w UE. Reszta Chińczyków może umrzeć z głodu - to nie moja opinia, a taki koncept kulturalny tego kraju.
Umierający ludzie wierzący, że Stalin/Xi jest dobrym człowiekiem i przywódcą, a zabijają ich jedynie "wypaczenia komunizmu", to niestety typowa historia.

Mnie 24 lutego obdarł z racjonalnego optymizmu. Armia jedynaków umierać nie będzie miała zamiaru, ale armia głodnych jedynaków już owszem.

Chiny to fabryka świata, bez nich staniemy jako Zachód bardziej, niż Rosja teraz. Pewnie oni będą bardziej głodni, ale to my nie potrafimy patrzeć na śmierć głodową naszych krajan - dla nich to dziejowa konieczność, coś akceptowalnego.

Jacek Kobus pisze...

Absolutnie nie wierzyłem, że Putin zaatakuje Ukrainę. Raz, że nie miał zgromadzonych nawet połowy potrzebnych do (racjonalnie szybkiego) zwycięstwa sił, a dwa - Ukraina przed 25.02.2022 nie miała najmniejszych szans na członkostwo w UE i NATO, jakieś szanse zdobyła dopiero W WYNIKU rosyjskiej inwazji. Zatem - Putin nie miał powodów do tak desperackiego zachowania. W każdym razie - publicznie znanych powodów. Jeśli pominąć propagandowy bełkot o "Wielkiej Rusi"...

Pomyliłem się.

W tej chwili boję się przewidywać cokolwiek...

Teoretycznie absolutnie nic nie wskazuje na przygotowania ChRL do inwazji na Tajwan. Owszem - budują sobie "blue seas fleet", ale robią to w statecznym tempie, który robi wrażenie tylko z uwagi na wielkość bezwzględną ich wydatków. W stosunku do PKB wydają na zbrojenia mniej niż Polska (w 2021: 1,38% Chiny vs 2,2% Polska)! Przynajmniej oficjalnie. Ale skądinąd - nic nie wiadomo, aby (kontrolowane przez Partię) koncerny zamawiały lotniskowce poza oficjalnym budżetem państwa...

Teoretycznie...

PawelW pisze...

@Maczeta
A myślałeś, aby dodać do swojego bloga taki ficzer, który pokazuje kilka ostatnich komentarzy?