BDI jest dziś na poziomie 862 punktów. Zaczynając od tego co to jest. Nazwa by sugerowała jakiś związek z rejonem Bałtyku i wytrawnym alkoholem. Następne skojarzenie z wytrawnym alkoholem z rejonu Bałtyku to wóda. Cóż- nie jest to poprawne skojarzenie.
Chodzi o giełdę czarteru masowców (czyli dry cargo ships), która to historyczne była związana z transportem zboża z Bałtyku (czyli w największej części z Gdańska) do Europy Zachodniej. To już dawno minęło, ale nazwa została (piękna brytyjska tradycja- bo giełda oczywiście jest w Londynie).
A wracając do rzeczy- wskaźnik ten obrazuje koszty czarteru masowca. I co z tego wynika? Otóż na początkowym etapie produkcji wszystkiego zawsze gdzieś jest masowiec. Ponieważ trzeba przewieźć rudę, węgiel, zboże, granulowany plastik, czy cokolwiek innego. W wypadku masowców, gdzie ładunek zazwyczaj jest całostatkowy, koszty czarteru i frachtu to w praktyce jest to samo (w teorii różnica jest zasadnicza, ale nie ma potrzeby wchodzić w dywagacje o odpowiedzialności i roszczeniach, skoro od ekonomicznej strony nie ma to żadnego znaczenia)
Kolejny drobiazg- armatorzy, czy właściciele statków (to nie zawsze jest to samo!) to są przedsiębiorstwa, które mają zarabiać. Aby zarabiać trzeba najpierw pokryć koszty, zaczynając od eksploatacji statku- czyli paliwa, załogi i remontów bieżących, przez kapitałowe- spłata kredytów zaciągniętych na zakup czy budowę aż do zysku dla właścicieli.
Jako pewne przybliżenie można powiedzieć, że indeks na poziomie 1500 punktów oznacza dla przeciętnego armatora pożegnanie z zyskami, a poniżej 1000 to jest granica dokładania do bieżącej eksploatacji. Tu co prawda jest drobna możliwość- im statek wolniej płynie, tym zużywa mniej paliwa na pokonanie tej samej odległości- a z kosztów eksploatacyjnych paliwo jest jedną z ważniejszych pozycji. Więc względnie nowoczesna jednostka jest w stanie zarobić na koszty swojego użytkowana nawet poniżej 1000 pkt.- co z tego, jeśli względnie nowoczesna jednostka oznacza spory kredyt? Przy takich stawkach po prostu 80-90% armatorów dokłada do interesu.
Więc co się dzieje? Wypada tu przypomnieć rzecz oczywistą- ale istotną- statku nie kupuje się jak samochodu- czyli nie można (zazwyczaj...) pójść do stoczni i wziąć gotowy egzemplarz. Stocznie budują na zamówienie i to po prostu trwa, w zwyczajnej sytuacji 2-3 lata.
Jest więc strona popytu na przewozy, która w największym stopniu decyduje o stawkach. Właśnie dlatego ten indeks jest ciekawy. Obrazuje z 2-4 miesięcznym wyprzedzeniem realną sytuację w światowej gospodarce- dlaczego takim?- ponieważ tyle czasu mija od surowców do gotowych produktów, tak też schodzą łańcucha produkcji zamówienia detalistów (najpierw towar nie schodzie w sklepie, sklepikarz mniej zamawia z hurtowni, ta nie zamawia u importera, i tak dalej, aż do kopalni). I teraz czas odpowiedzieć na pytanie- dlaczego właśnie BDI. Przyczyna też jest prosta- jest to jeden z bardzo nielicznych zagregowanych wskaźników dla których nie ma żadnych instrumentów pochodnych i spekulacji fałszujących rzeczywisty stan rzeczy. Tak po prostu- nie ma. Dalej- pośrednio pokazuje on dochodowość całości jednego z ogniw łańcucha produkcji. Nie ma żadnych racjonalnych przyczyn, aby przypuszczać, że dochodowość pozostałych się znacząco różni, lecz oczywiście jest przesunięcie czasowe.
Co prawda jest jeden kontrargument- niektórzy twierdza, że w czasie "boomu" lat 2003-2007 armatorzy złożyli zamówienia na zbyt duzo statków w stosunku do realnych potrzeb i teraz wskaźnik ten jest z definicji zaniżony- jak statki te dostarczono i brakuje ładunków, ale ja się z tą teorią nie zgadzam. Istotna liczba armatorów zbankrutowała nie będąc w stanie obsługiwać kredytów, silniejsi kapitałowo skorzystali z okazji i kupili nowe statki w cenie zbliżonej do złomu, gdzie się znalazły starsze (choć jeszcze nadającce się do użytku). Po prostu spekulacja spowodowała odmłodzenie floty, a rynek pozostał jakim był.
Tak więc- przypominając, że poprzednio BDI poniżej 1000 pkt spadł chyba tylko raz, na przełomie 2008 i 2009 r., myślę że należy zapiąć pasy i przyjąć pozycje bezpieczną- na sprawdzanie kamizelek ratunkowych i spadochronów już za późno....
13 komentarzy:
Nie przesadzaj, obecny kryzys to nie jest jak pęknięcie bańki nieruchomości w USA. Rządy drukują kasę i powoli gotują plebs, co prawda co jakiś czas wybuchają nic nieznaczące protesty, ale zanim zastrajkuje większość społeczeństwa to upłynie dużo wody w Wiśle.
Też sądzę, że należy zapiąć pasy, a przynajmniej zaopatrzyć się w konserwy.-)
@ Tom
A kto mówi o strajkach. Na razie w Polsce jest dobrze. Niemiecka gospodarka jeszcze działa, jeszcze rząd ma skąd pożyczać- więc póki co w Polsce nie jest tragicznie. To jest o sytuacji swiatowej gospodarki. Jest tragicznie- i prędzej czy póxniej w Polskę to też uderzy. I to ze zdwojoną siła
Wykres, który może wystraszyć największych optymistów
http://logistyka.pb.pl/2549612,13357,wykres-ktory-za
No to mamy już 680 punktów (w 2008 roku zleciał z 11793 o 94 proc. do 663) to już nie dużo zostało do rekordu
no i dzisiaj przebiliśmy rekord 662 punkty
651 (pod koniec 2008 roku ropa była po czterdzieści parę USD teraz jest po stoparenaście) auuuu
Witaj, wykorzystalem dzis w czesci swojego wpisu fragmenty Twojego. Proszę zerknij czy nie masz nic przeciwko temu.
http://njusacz.blogspot.com/2012/02/baltic-dry.html
Oczywiście- zgodnie z zasadami, więc nie ma sprawy. Dzięki za info
widzialem, ze Argentyna mi sie na blogu uaktywnila!:)
dziekuje za zgode. czytam Twoj blog i cenie. dlatego raz jeszcze dziekuje.
z duzym polotem opisales BDI i nie chcialem uronic ani joty.
pozdrowienia,
rozwinięcie wpisu dotyczacego BDI juz jest na blogu.Bardzo Pana zapraszam do dyskusji. http://njusacz.blogspot.com/2012/02/krwiobieg-gospodarki-aka-baltic-dry-20_04.html
Z tego co tu czytam o łańcuchu produkcji to nie BDI, a sprzedaż detaliczna powinna pierwsza zareagować na pogorszenie koniunktury ("najpierw towar nie schodzi w sklepie"). Czy też jest inaczej ?
http://articles.businessinsider.com/2012-01-29/markets/30675248_1_shipping-costs-baltic-dry-index-demand
Prześlij komentarz