Ostatnia wojna Rosji

 Toczy się wojna rosyjsko- ukraińska. Tak dokładnie to toczy się od 8 lat, a sam konflikt dotyczący suwerenności Ukrainy bądź rosyjskiej nad nią dominacji w wyrazistej fazie trwa od 2003 roku, bo sama dyskusja polityczna i walka o suwerenności narodu ukraińskiego jest oczywiście znacznie dłuższa niż to się Putlerowi wydaje.

Zacznijmy od tego o co w ogóle Kacapom chodzi. 

Wbrew pozorom, mają w tej całej awanturze bardzo poważny interes strategiczny. Na tyle poważny, że są dziś w stanie postawić na szali istnienie swojego państwa w obecnej formie, bo pozostawienie Ukrainy w obecnych granicach jako niezależnego i neutralnego bądź wrogiego państwa jak najbardziej oznacza właśnie upadek Rosji w obecnej formie. Dlaczego?

Otóż dlatego, że fundamentem obecnej Rosji, jej bazą, spoiwem i paliwem politycznym jest mit o mocarstwowości- "co prawda gówno mamy, ale wszyscy się nas boją". Gdyby przestali się bać, to zaczęłyby się pojawiać pytania- "właściwie dlaczego gówno mamy?". I prędzej czy później te pytania by zaczęto adresować do władzy. 

A co jest kluczem do bycia mocarstwem? 

Nie żadna potęga ekonomiczna, flota, przemysł czy takie. Kluczem jest to, że nie można cię pokonać. Że nie da się zająć ani podbić. USA są mocarstwem, bo atak i okupacja, nawet ograniczona do głównych miast na wybrzeżach jest niemożliwa. Flota i trudności logistyczne pokonają każdego. A teraz spójrzmy na mapę. Od atlantyckiego wybrzeża północnej Francji/Belgii aż do Uralu jest teren generalnie nizinny, bez większych przeszkód naturalnych. Gór nie ma, rzeki wcale nie są aż tak szerokie, mnóstwo dróg, teren całkiem idealny do prowadzenia wojny. Ale, idąc z zachodu na wschód, jest coraz szerzej, coraz mniej infrastruktury i coraz mniejsza gęstość zaludnienia. To wszystko ma taki wpływ na wojnę, a za tym politykę, że w zachodniej część, państwa tam się znajdujące mają ludność i zasoby, aby obsadzić cały front, stworzyć linie obronne i odpierać ataki miesiącami. Co się w istocie wydarzyło w 1 w.ś. Im dalej na wschód tym to jest dalsze od realności i wojna musi się toczyć w oparciu o nieliczne miasta i szlaki komunikacyjne. Które można też obejść. I dlatego tam wojna się toczy na znacznie większych terytoriach i odległości armie pokonują znacznie szybciej. Spójrzmy jeszcze raz na mapę. Rosja, z granicą na Wiśle, mogła się bronić w czasie też 1 w.ś długo i bez zagrożenia dla swojego centrum gospodarczego. ZSRR, z granicą zdominowanych państw na Łabie był niemożliwy do podbicia, nawet Rosja w 2000 roku, co prawda z państwami nadbałtyckimi w NATO, ale przyjaznymi rządami na Białorusi i Ukrainie też mogła nadal czuć się imperialnie. Rosja z granicami nawet nie otwarcie wrogich, ale zaledwie neutralnych Białorusi i Ukrainy jest państwem już całkiem trudnym do obrony. A na pewno nie niemożliwym do pokonania. I w tej konfiguracji mocarstwem być nie może. Jeśli do tego dodać Kazachstan, to nagle okazuje się, że wątpliwa do obrony byłby nie tylko Petersburg oraz Moskwa, ale także dostęp do Kaukazu i główne rejony rolnicze na południu. Czyli właściwie wszystkie istotne elementy państwa leżą na niemożliwych do obrony granicach.  

Taka Rosja już by nie mogła być państwem imperialnym. Nikt by się ich nie bał, bo każdy by mógł naklepać w razie potrzeby. To by wymusiło zmianę modelu państwa. Może na kleptokrację naftową w afrykańskim stylu, a może na kraj który próbuje rozliczyć się ze swoją przeszłością i szuka cywilizowanego współżycia? 

Jednak warunkiem, aby to w ogóle mogło nastąpić jest po pierwsze- wygranie przez Ukrainę wojny, całkowite, z odzyskaniem wszystkich terytoriów, po drugie niezawisłe rządy w demokratycznej Białorusi, po trzecie przyjęcie obu tych państw do zachodnich sojuszy, a co najmniej jednego z nich (NATO lub UE). I po czwarte- rozbrojenie atomowe Rosji. Dopóki ma broń atomową, to te złudzenia imperialne mogą trwać. 

Czy jest alternatywa? Jest, i owszem. Otóż może jeszcze być tak, że co prawda Rosja straci kontrolę i jakąkolwiek możliwość wpływu na Ukrainę i Białoruś, ale zwyczajnie o tym nie powie mieszkańcom, a ci się nie dowiedzą z powodu całkowitego przejęcia dostępu do informacji przez kremlowską klikę. W ten sposób znikną jakiekolwiek pozory pluralizmu, kraj zmieni się w drugą Koreę Północną, a rządząca klika skupi się na rabowaniu czego się da, a społeczeństwu będzie nadal wciskać imperialną bajkę, choć w rzeczywistości kraj nie będzie stanowił już zagrożenia dla nikogo. I patrząc na błyskawiczne zaciśnięcie pętli nad obiegiem informacji (bo już nie tylko mediami, właśnie wprowadzono drakońskie kary nawet za plotkowanie o wojnie) to jest scenariusz na który się przygotowują, albo może robią co lubią, a wyjdzie przez przypadek. 

Czyli jeden z wyników: Rosja przegra wojnę, ale o tym nie powie mieszkańcom. Kraj się zmieni wewnętrznie w imitację Korei Północnej, a zewnętrznie w kleptokrację w afrykańskim stylu, zamordystyczną, ale niegroźną dla sąsiadów.

Albo byłaby niegroźna gdyby nie broń atomowa.

No dobra, ale jak to się właściwie stało, że w zakresie koszt/efekt wyczyny armii rosyjskiej przypominają WP w 1939, czy inne epickie kompromitacje, zamiast reprezentować choć przeciętną siłę bojową. Odpowiedzi są w sumie te same co zawsze: korupcja, olewactwo i głupota bez hamulców (znaczy jak debil na górze cos wymyśli, to nie ma jak tego skorygować).

A wszystko się sprowadza zasadniczo nawet nie do systemów uzbrojenia, bo te są w miarę OK, a do nieudolności taktycznej, niesprawnego sprzętu, generalnego braku tego sprzętu oraz idiotycznej organizacji. Systemy uzbrojenia pozostały po ZSRR i dlatego w miarę działa (jak też rozpoczęte wtedy programy modernizacji) . Osiągnięcia kapitalistycznej Rosji są komicznie żenujące. 

Zacznijmy od stanu technicznego ciężarówek (reszty dotyczy analogicznie). Otóż wszystko wskazuje na to, że od czasu ich przywiezienia na pozycję wyjściowe, niektórych rok temu, w ogóle nie były odpalane ani ruszane. Słońce padało na opony z jednej strony, mechanizmy się zapiekały, etc. To co okazało się najwyraźniej najbardziej zawodne po takim traktowaniu to mechanizmy kontrolowania ciśnienia kół. One służą do tego, aby można było obniżyć ciśnienie i jechać po bardzo miękkim, grząskim terenie, a potem dopompować po powrocie na twardą drogę. Efekt jest taki, że w sezonie błota (który się właśnie zaczyna) ciężarówki są całkowicie przywiązane do dróg i nie mogą nawet awaryjnie zjechać na bok, bo dalej nie pojadą. A nawet jeśli ten system działa, to przy jego używaniu rozpadają się opony. 

Ciekawą informację znalazłem też o poborowych

Którzy np. pod faktycznym przymusem, lub zupełnie bez swojej wiedzy zostawali żołnierzami kontraktowymi. Tu mam teorię, że w jednostkach mieli być kontraktowi, ale ich nie było, a pensje przytulał dowódca. Jak się okazało, że stan ma się zgadzać, to wzięto chłopaków co akurat byli. Generalnie w Rosji od armii wykręca się kto może, więc trafiają tylko ci, co nie mogą się wykręcić- bez pieniędzy i znajomości. Więc się nikt nimi nie będzie przejmował. Ale nawet jeśli nie było tak z ludźmi, to na pewno miało to miejsce z częściami, paliwem, utrzymaniem pojazdów, odbytymi szkoleniami, etc. I zauważmy, że części zamienne do ciężarówek są znacznie bardziej chodliwym towarem niż te do czołgów. 

I wreszcie trzecia sprawa- zwyczajna głupota. Najpoważniejszym jej przejawem było oczywiście rozpoczęcie wojny z założeniem, że przeciwnik się nie będzie bronił. Z takim założeniem to możemy napadać na skarbiec Rezerwy Federalnej, ale osobiście bym jednak w to nie wierzył. I każde normalne planowanie też nie powinno zakładać absurdalnie pozytywnego rozwoju wydarzeń. To musiał robić ktoś całkowicie oderwany od rzeczywistości.

A po drodze, w ramach poprawy efektywności sił zbrojnych FR armię zreorganizowano w tzw. Batalionowe Grupy Bojowe. Jednostki składające się z batalionu (500-1000 żołnierzy) i jego wsparcia, czyli artylerii, łączności, transportu, etc., aby stworzyć jednostkę zdolną do samodzielnego i autonomicznego działania.  Wygląda racjonalnie, prawda? Cóż, nikt w historii czegoś takiego nie robił i teraz widać, że nie bez powodu. Zawsze, kiedy tworzono samodzielne jednostki (od czasów rzymskich, serio) to przybierały one jedną z dwóch postaci: dywizji, składającej się z 6-9 batalionów i używanej w miejscach gdzie ważniejsza była siłą niż manewrowość i sprawność dowodzenia lub brygady, składającej się prawie zawsze z 3 batalionów, podobna ilość wsparcia, logistyki i oficerów sztabowych może się skupić na mniejszej ilości zadań, stąd brygady są używane jako wojska bardziej mobilne, etc. 

Rosjanie faktycznie zrobili 1-batalionowe brygady, ale dołożyli do nich wsparcia na jeden batalion. To w żaden sposób nie może być samodzielne, ma homeopatyczną ilość artylerii,  brakuje łączności, logistyki i możliwości remontowych. Krótko mówiąc pomysł,  który wyglądał dziwnie, a dziś wiadomo, że jest dyletancki i skończył się katastrofą.

I właściwie wszystko wygląda dokładnie tak samo. Spadek postsowiecki jakoś działa, po modernizacjach OK, ale to co robiono w obecnej Rosji sprowadza się do trzech rzeczy- złodziejstwo, dyletanctwo, olewactwo.

Bardzo ciekawie przebiegają walki po zachodniej stronie Kijowa

Chodzi o atak który szedł z Białorusi i przez dwie noce był zatrzymywany dopiero na ulicach Kijowa. Cały atak, jak i zaopatrzenie do niego musiało iść dwoma, dość wąskimi i krętymi drogami przez las. Po wyczerpaniu pierwszych zapasów okazało się, że ciężarówki z zaopatrzeniem tak raczej gdzieś znikają po drodze. Wobec czego rosyjskie dowództwo zorganizowała wielki konwój, dość potężny militarnie i z dużą ilością zaopatrzenia. I tak, ruszył najkrótszą trasą, czyli drogą z Czernobyla do Kijowa. Wąską, krętą, wśród lasów i mokradeł. Żeby się jakoś zmieścić ciężarówki jechały równolegle po całej szerokości. Zgadnijcie się się stało- tak, dokładnie to co musiało. Różne pojazdy w różnych miejscach konwoju są uszkadzane. Czasem przez ukraińskich snajperów, czasem przez rosyjskich żołnierzy. Efekt jest taki, że obecnie jest to 60-kilometrowy korek, w większości pojazdów bez paliwa lub uszkodzonych, otoczony przez lekką piechotę z rakietami i snajperów. Zachodnia armia by w takiej sytuacji zapewne zniszczyła pojazdy, aby nie dać ich przeciwnikowi i wracała na pieszo, może ratując co się da, może tylna część konwoju jest w stanie zawrócić i dojechać na Białoruś. A może nie. Ale przy rosyjskim dowodzeniu nie bardzo jest podejmowana jakakolwiek decyzja i skończy się tak samo jak w Finlandii-  nie mają paliwa, nie ogrzeją samochodów, przez snajperów nie będą mogli rozpalić ognisk ani podgrzać posiłków. Aż się poddadzą lub zamarzną (na co jeszcze mają szansę).

Na brak radykalnych decyzji w sprawie dowodzenia może też wpływać to, że dowódca 41-szej armii, tej właśnie atakującej z Białorusi ostatnio zakończył życie. Zastrzelony przez snajpera, jedna z wersji mówi, że w trakcie inspekcji czoła tego konwoju.

Sytuacja jest taka, że siły idące w tym pierwszym ataku są obecnie całkowicie odcięte, linią frontu przez regularne, ciężkie jednostki armii ukraińskiej. Tu np. link do filmiku jak się skończyła próba przebicia z okrążenia. Idący im na odsiecz konwój jest zablokowany w lesie, pod ostrzałem lekkiej piechoty. I to jest cała 41-sza armia FR. Do tego zaopatrzenie i posiłki nawet w pobliże granicy nie bardzo docierają, bo białoruska kolej przeszła na sterowanie ręczne, tam gdzie mogła, a gdzie nie mogła (czyli w głównych węzłach) po prostu nie działa. Wcześniej działała na Windows XP, to trochę wyjaśnia.... I oprócz tego w tajemniczy sposób spłonęły szafy rozdzielcze na głównych stacjach, ktoś ciągle złośliwie uruchamia blokady liniowe na szlakach, itd., itp.

Powiem tak- pod Stalingradem przynajmniej dowódca armii przeżył.....

A oprócz tego wygląda na to, że w końcu do frontowych jednostek docierają "Pioruny", polskie, jedne z obecnie najlepszych  (jeśli nie naj...) ręcznych pocisków przeciwlotniczych. Co oznacza, że loty śmigłowców mogą szybko stać się zbyt ryzykowne. Co jest bardzo zabawne, bo Kacapy właśnie zostały zmuszone do ich używania dla osłony konwojów transportowych, bo bez osłony z powietrza stały się zbyt ryzykowne.....

Więc jak komuś się wydaje, że pierwszy tydzień wojny nie poszedł Rosji najlepiej, to poczekajmy na drugi.....

I myślmy o tym jak zrobić trwały pokój później.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zgodze sie z tym iz ta wojna to jest byc albo nie byc imperialnej Rosji-dlatego tez "nuklearny blef" Putina wcale nie musi byc blefem.Rosja to panstwo ktorego sila opiera sie GLOWNIE na micie "niezwyciezonej armii"-jak ta armia zostanie rozbita(lub chocby tylko osmieszona...co czesciowo juz sie dzieje)to aby "ratowac imperium" Ruskim zostanie tylko rzucic groze na swiat atomowym grzybem.Pytanie tylko czy generalowie taki rozkaz wykonaja czy tez pojda po rozum do glowy i mafie KGB wykoncza(i zrzuca na nia cala wine za wojne i w ogole ostatnie lata rzecz jasna)-ale nawet jesli to jeszcze nie teraz bo oni tez beda chcieli negocjowac z pozycji sily wiec pewnie poczekaja az zdobeda Mariupol(a zdobeda)i zroluja ukrainski front w Donbasie-potem ta ich kolumna pod Kijowem padnie i jak Putin zacznie swirowac z nukami to sie go pozbeda....chyba.A potem Rosja bedzie juz "good guy" i "business as usual".....co niestety jest bardzo niebezpieczne dla Polski....znowu.

Co do logistyki masz calkowita racje-maja jej zwyczajnie za malo(ZAWSZE mieli-to w kazdej wojnie byl ich slaby punkt)ale jest tu maly "myk"-otoz jednym z powodow dla ktorych maja malo ciezarowek jest fakt iz ich logistyka na terenie panstwa opiera sie na pociagach(dlatego co jakis czas slyszymy o tzw.wojskach kolejowych w Rosji).Dopoki sa na swoim terenie to przerzucaja wszystko pociagami wiec brak ciezarowek nie jest dla nich az tak bolesny-to spadek jeszcze z czasow carskiej Rosji a potem ZSRR.Jak kogos atakuja to zawsze najpierw podciagaja linie kolejowe pod dana granice aby dowozic wojska pociagami,potem na granicy wysiadka i przesiadka w ciezarowki ktorych jak slusznie zauwazyles maja za malo a do tego w tragicznyym stanie i probuja jakos sie tam kulac.Jesli przeciwnik daje noge to jakos tam ida do przodu i nawet buduja linie kolejowe na terytorium przeciwnika(inny rozstaw torow przypominam choc na Ukranie maja latwiej pod tym wzgledenm)ale jak przeciwnik stawia opor i do tego jeszcze atakuje logistyke(a to jest DOKLADNIE to co robia teraz Ukraincy-przepuszczaja oddzialy uderzeniowe i atakuja logistyczne)to Ruscy sa gleboko w czterech literach.Mozna rzec ze Ruscy przegrywaja tu logistyka-to nawet NIE JEST dziwne-logistyka to skomplikowana sprawa i dosc dokladnie odzwierciedla poziom zarzadzania panstwem i mentalnosc kadr-a ze cala Rosja to skorumpowany i rozkradziony bardak to i logistyka bardak,"...,dupa i kamieni kupa"-co i dla nas dobrze.

Poza tym ktos slusznie zwrocil uwage iz na filmikach z sieci wyraznie widac ze Ukraincy ZAWSZE atakuja kiedy Rosjanie sa nieprzygotowani(przykladowo wylaczone systemy opl itp)-kiedy Rosjanie sa gotowi to Ukraincy ich omijaja-to pokazuje iz NATO przekazuje Ukraincom dane z rozpozania pola walki w czasie rzeczywistym-dzieki temu Ukraincy widza wszystko co sie dzieje a Ruscy z tym ich bardakiem sa praktycznie slepi.

Piotr34

kmat pisze...

Ogólnie ma to ciekawe konsekwencje "geopolityczne". Rosyjskie PKB to coś pomiędzy włoskim a hiszpańskim. To jest realna siła FR (okej, realnie jest mniej, bo korupcja i marnotrawstwo). Tymczasem Moskwa usiłuje grać w pierwszej lidze jako młodszy brat Waszyngtonu i Pekinu. To zmusza do coraz szybszej ucieczki do przodu i coraz bardziej nerwowego przerzucania coraz krótszej kołderki po coraz większym łóżku. W końcu musi przyjść zderzenie ze ścianą.
Do tego cały świat widzi ten blamaż. USA, Chiny, Indie wiedzą już, że FR to żaden sojusznik. Jak ktoś się bał, że USA przehandluje Polskę Rosji za sojusz przeciwko Chinom to może spać spokojnie.
No i padlinożercy poczuli świeżą padlinę. Chiny chyba zaczynają się przygotowywać do drenażu RR. W końcu Rosja, skoro jest bezwartościowa jako sojusznik, to może być dla Pekinu łupem. Turcja już wie, że na obszarach rywalizacji Ankary i Moskwy może sobie pozwolić na więcej. Dużo więcej. Azerbejdżan też swoje wie. Kto wie, może Pakistan zacznie się pod bokiem Rosji rozpychać? W końcu ma dobry dostęp do Azji Centralnej przez zwasalizowany Afganistan.

Anonimowy pisze...

@kmat

Tak to jest bardzo mozliwy scenariusz(sam na jakims go blogu tez go opisalem) i dlatego napisalem iz ta wojna to jest "byc albo nie byc imperialnej Rosji ale takze iz Ruscy moga zechciec "ratowac imperium" "rzucajac atomowa groze na swiat"-to oczywiscie scenariusz zdesperowanego glupca ale oni sa zdesperowanym glupcem.Dla Polski oczywiscie najlepiej byloby gdyby faktycznie sasiedzi Rosje zmniejszyli o jakies o 50%-taki obwod Kaliningradzki to prawdziwy wrzod na tylku Polski i nalezaloby go przejac....ale nie tak szybko,najpierw Rusek musi przegrac ale jakos tak zeby pol swiata za soba nie pociagnal(tu faktycznie sankcje jako "miekka forma wojny" moga byc kluczowe).

Piotr34

pilaster pisze...

W kategorii koszt/efekt, WP z 1939 osiągnęło mistrzostwo świata. Było od niemieckiego Wehrmachtu słabsze 3-5 razy (w zależności od źródeł), wydając na zbrojenia ...27 (słownie DWADZIEŚCIA SIEDEM) razy mniej pieniędzy niż Wehrmacht. Polskie wydatki zbrojeniowe były więc pięć do dziewięciu razy bardziej efektywne od ...niemieckich.

Proporcje miedzy armiami rosyjską i ukraińską są nieco mniej drastyczne. Według danych SIPRI proporcje te wynoszą 12,5:1 na korzyść Rosji, a na polu walki w ogóle tego nie widać.

Anonimowy pisze...

1. Przeciwnika należy szanować- jeśli się go lekceważy to się przegrywa.
2. Inaczej wygląda sytuacja wokół Kijowa - gdzie mamy ruski bardak, a inaczej na południu - gdzie obie strony walczą kompetentnie.
3. Wszyscy eksperci wróżyli, że wielkiej wojny na Ukrainie nie będzie, bo to Rosji nie opłaci. Mieli rację częściowo - komuś się jednak opłaca - ale rzeczywiście nie Rosji. Czyli można to podsumować - ten atak to gorzej niż zbrodnia, to błąd.

futrzak pisze...

@Anonimowy:

"Inaczej wygląda sytuacja wokół Kijowa - gdzie mamy ruski bardak, a inaczej na południu - gdzie obie strony walczą kompetentnie."

Nazywasz "kompetentną walką" łamanie przez armię rosyjską zawieszenia broni w celu ucieczki cywilów? Bombardowania miast i ostrzału rakietowego wymierzonego w cele cywilne? Ruscy w tej chwili usiłują robić to, co zrobil Hitler z Warszawą w 1944 - nazywasz to kompetentną walką? Serio?

Anonimowy pisze...

I myślmy o tym jak zrobić trwały pokój później.

Rosja ostrzegła Nato.
https://www.zerohedge.com/geopolitical/russia-threatens-attack-nato-weapons-shipments-ukraine-legitimate-targets

Jeżeli użyją cięższej broni jako odstraszania, to może ustalą strefy wpływów na Dnieprze.
Ale nie wiem, jak potoczą się najbliższe tygodnie, uwarzam, że musi dojśc to podziału strefy wpływów na Ukrainie.

Anonimowy pisze...

1. Bombardować cywili zaczęli trochę później.
2. Kompetentnie - to znaczy że posuwają się do przodu i nie gubią spodni po drodze jak na północy. To nie jest ocena moralna.
3.Na koniec i tak zwycięscy napiszą historię i życzę Ukrainie żeby to ona ta historiębpisała.