Myślę, że Czytelnicy doskonale wiedzą o kogo chodzi w tytule
Zasadniczo znamy plan pokojowy dla Ukrainy.
Najpierw należy Ukrainie postawić absurdalne żądania, potem Moskwa razem ze swoimi cwelami z Waszyntonu ogłosi "plan pokojowy", który w istocie jest całkowitą kapitulacją.
Następnie Waszyngtoński główny cwel Kremla ogłosi, że podyktowany mu plan jest rozsądnym kompromisem i wszyscy mają się do niego zastosować.
I zapewne po jakimś tańcu w jedną i drugą stronę zacznie się nie tylko zwalnianie Rosji z sankcji przez USA, ale też blokada Ukrainy przez USA, ale następnie również sankcje na kraje ją wspomagające. W tym kontekście cała nadzieja w tym, że będzie to zrobione tak samo głupio i topornie jak jego dotychczasowe zagrywki i po prostu wybuchnie mu w twarz. To znaczy sankcje spowodują przyspieszoną konsolidację polityczną Europy i wsparcie dla Ukrainy bez oglądania się na nikogo. To jest oczywiście kompletnie wbrew moskiewskim planom, ale nie zapominajmy, że Trump jest kompletnym durniem. Sprytnym politycznie i ze wsparciem kremlowskiej machiny wpływu i propagandy całkiem skutecznym. Ale głupim.
Tak czy inaczej Trump nie jest sam. Obsadę wszystkich głównych stanowisk dostał prosto z Kremla i Łubianki i należy założyć, że wszystkie istotne postacie realizują i będą realizować moskiewski scenariusz. W ramach dygresji- jestem z tej perspektywy nieco zaskoczony, że w rządzie i okolicach nie znalazła sie Jill Stein. Kto nie kojarzy- kilkukrotna kandydatka na prezydenta USA z ramienia ichnej Partii Zielonych, publicznie pokazywała się z Putinem i była wspierana przez Russia Today. Pasowałaby do Kennedy'ego. To jedynie oznacza, że moskiewska ławka w Waszyngtonie jest znacznie dłuższa niż komukolwiek by się to mogło wydawać, skoro można nawet tak dobrych kandydatów pozostawić poza kadrą.
I oczywiście już nie mam żadnych dylematów z tych, jakie opisywałem we wcześniejszych wpisach. To znaczy okazało się, że Trump za żadne pieniądze nie zdradzi KGB. Ale wiemy na czym stoimy.
I tak przy okazji- z danych zupełnie jawnych wynika, że Donald Trump pracuje dla Moskwy od około 1977 roku, może minimalnie później. Otóż akta czechosłowackiej bezpieki są jawne i wiemy, że Ivana Trump, pierwsza żona Donalda razem ze swoim ojcem współpracowali z czechosłowacką bezpieką. Która ułatwiała jej wyjazd na zachód, więc możemy śmiało założyć, że była wprost wysłana do infiltracji zachodnich elit. I w ramach tej pracy wyszła za mąż za Donalda, który zapewne entuzjastycznie się do tego przyłączył. Bo przekazywane informacje były tego kalibru, do których sama Ivana nie miała dostępu. A o ocenianej wartości może świadczyć to, że przecież Donald Trump bywał w Moskwie jeszcze w latach osiemdziesiątych. Zapewne chcieli go poznać jego mocodawcy z tych poziomów, które już nie wyjeżdżają za granicę, a na pewno nie mogą się sami tam spotykać z agentami.
Więc w roku 2016, a jeszcze bardziej 2024 ta wieloletnia współpraca doprowadziła do spektakularnego sukcesu. Miałem jakiś ochłap nadziei, że coś sie jeszcze da zrobić, ale nie. W tym zakresie to koniec. USA są obecnie w całości kontrolowane przez kukiełki Putina i okolic. I to należy zaakceptować jako aktualną rzeczywistość.
Co dalej?
To samo co zawsze. Moskiewska agentura ma dobre i dopracowane scenariusze przejmowania władzy, ulepszane od 500 lat, skutecznie użyte dziesiątki, jak nie setki razy. Bardzo rzadko się zdarza, że zabezpieczenia suwerenności zadziałają i udaje się rozmontować zagrożenie zanim zostanie zrealizowane. Tak Finowie się uratowali w 1948, kiedy ich premier przygotowywał prokomunistyczny zamach stanu, USA przetrwały 06.01.2021 roku i pewnie jeszcze kilka takich przykładów by się znalazło. Ale dziś niszczenie aparatu państwowego USA jest na tyle szybkie i dogłębne, że drugi raz im się raczej nie uda.
Dzisiejsza działalność Trumpa, Muska i reszty kremlowskich minionków służy tylko temu, żeby następnej próbie utrzymania władzy przez nich nikt już się nie sprzeciwił. I jeśli będą mieć na to 4 lata, to już nikomu nie przyjdzie do głowy oczekiwać wolnych wyborów w 2028 roku. Bo sam taki pomysł będzie całkowicie absurdalny.
Ostatnim zabezpieczeniem, które jeszcze może jakoś zadziałać jest impeachment. Ale wszyscy go już widzieliśmy dwa razy w stosunku do Trumpa i nawet nie było szans aby zadziałał. Pomimo bardzo, bardzo poważnych zarzutów, graniczących ze zdradą stanu. Dziś wiemy, że to była zdrada stanu. I co? I nic. Bez poważnego buntu w Partii Republikańskiej nic się nie zmieni. I przyznam, że niespecjalnie widzę dynamikę w której taki bunt w ogóle może nastąpić. Bo ci ludzie i tak nie ogarniają prawie nic poza własnymi interesikami i czasem zwykłym zarządzaniem krajem, a w tym przypadku należałoby spojrzeć nieco szerzej. I nie za bardzo wierzę w taką możliwość na skalę całej partii. Czy przynajmniej połowy republikańskich senatorów, bo o takiej liczbie mówimy.
Więc co dalej?
Nic. USA należy teraz traktować jak Ukrainę Janukowycza czy inne Naddniestrze. Tylko w Ukrainie jest społeczeństwo, które potrafi bronić demokracji. W USA takie istnieje głównie w wytworach Holywood. I tak należy to widzieć do czasu następnych wolnych wyborów w USA. Które równie dobrze mogą nie nastąpić za naszego życia. A mogą w 2028. Miejmy nadzieję.
To oznacza, że wszystkie kalkulacje dotyczące amerykańskiej pomocy wojskowej i sojusze można spuścić w kiblu. Oraz, że dla każdej krytycznej technologii, którą mogą kontrolować USA należy jak najszybciej stworzyć działającą alternatywę w wolnym świecie.
I też oznacza, że mamy sojusz Rosji, Iranu, Chin razem z USA przeciw Europie, Japonii, Tajwanowi i kto będzie chciał się jeszcze przyłączyć.
I dopóki Europa nie obudzi i nie skonsoliduje się w nowej rzeczywistości, to ten sojusz jest niezbyt mocny politycznie i ma mnóstwo dużych braków w zakresie wyposażenia i uzbrojenia.
Ale ekstremalna gorliwość Trumpa w realizacji moskiewskiej agendy jest wbrew pozorom, właściwie jedyną dobrą wiadomością w całej tej układance. Po pierwsze minimalnie rozsądny juz nie moze mieć wątpliwości i każdy teraz musi sam sie zadeklarować po której jest stronie. A po drugie- to uwalnia zasoby. Politka Bidena była w wielu aspektach korzystniejsza dla Rosji. Nie dlatego, że Trump by nie chciał zrobić wszystkiego co może dla Kremla. Właśnie dlatego. Bo w dobrym planie dla USA założyli, że uda się zrealizować może z połowę tego co by chcieli. A by chcieli wyjścia USA z zachodnich sojuszy, rozbrojenia, destrukcji wywiadu, rozbicia społecznej siatki bezpieczeństwa i likwidacji hamulców dla władzy oligarchów. Ale do głowy im nie przyszło, że mogą uzyskać to wszystko naraz. Przecież jednoczesne przejście USA na stronę Rosji i rozbrojenie jest bez sensu. No, ale taki program Trumpowi i okolicom napisali i z rozpędu jest realizowany.
Co właśnie ma zabawny aspekt. Otóż Polska ma gigantyczny problem z amunicją, zwłaszcza do artylerii 155 mm. Nie jest produkowana i dziś nie ma skąd kupić, a to co jest to wszystko i tak musi iść na front. A wąskim gardłem jest produkcja prochu. Więc, bardzo rozsądnie, w roku 2019 zdecydowano o rozpoczęciu budowy linii do produkcji prochu właściwego dla tejże amunicji artyleryjskiej. Miała być gotowa w 2022 roku. I nie była, nie jest do dziś. Oficjalnych informacji nie ma, względnie wiadomo, że nie ma instalacji/maszyny do nitrowania celulozy. To jest taki ekstremalnie niebezpieczny proces, który zasadniczo robi się w oddzielnym budynku otoczonym wałem ziemnym i gdzie w trakcie działania nie ma ludzi. Bo nawet drobna awaria lub zanieczyszczenie może spowodować zniknięcie tego budynku razem z zawartością i topografią najbliższej okolicy. Nie wiem kto miał ten sprzęt dostarczyć i nie znam tego rynku, ale przypuszczam, że jest to bardzo podobna sytuacja jak w większości tak wyspecjalizowanych urządzeń- że na świecie jest kilku, najwyżej kilkunastu dostawców i u wszystkich należy zamawiać ze sporym wyprzedzeniem. No, chyba że akurat trwa jakaś gorąca sytuacja inwestycji zbrojeniowych. Wtedy można tego nie zobaczyć w ogóle. I zapewne taką sytuację mieliśmy teraz. Gigantyczne pieniądze przeznaczone przez Kongres USA na pomoc dla Ukrainy zostały w rzeczywistości wydane na zbrojenia i rozbudowę przemysłu w USA, a na Ukrainę wysłano zapasy przeznaczone do utylizacji albo wręcz kompletny złom i nieudane produkty (jak Switchblade 300, którego armia ukraińska po prostu nie chce, nawet w obecnej sytuacji...).
Więc przypuszczam, że instalacji do nitrowania celulozy w Pionkach nie ma właśnie dlatego, że nowa jest gdzieś w USA. A na polecenie Moskwy będzie stała nieużywana, albo nawet zostanie porzucona. I tu się kłania polityka Bidena vs. Trumpa. Dzięki Bidenowi nie dało się rozwiązać problemu braku prochu. Trump z tym nic nie zrobi, bo i tak nie potrafi przeczytać tekstu tak długiego, aby mu to wyjaśnić. Więc ta i inne maszyny w końcu trafią do Polski, bo producenci coś musza robić. Będzie można też zwiększać produkcję w innych krajach. Oraz kiedy zakupy USA zostaną drastycznie ograniczone, a jednocześnie w Europie odkręci się kurek z pieniędzmi, to dostawcy broni i amunicji szybko zaczną grać według europejskich reguł. Pod tym względem wykonywany przez ekipę Bidena sabotaż zachodniego świata był skuteczny, a Trumpowski tępy atak skończy się konsolidacją 500 mln bogatych i produktywnych ludzi, kontrolujących najbardziej wymagające elementy łańcucha technologicznego. I nie te ogniwa najbardziej wymagające kapitałowo, czy technologicznie, tylko wymagające zakumulowanej przez pokolenia wiedzy rzemieślniczej, niemożliwe do odtworzenia gdziekolwiek indziej.
Wspólnie działającej Europy się nie da pokonać. Jedynie moskiewska propaganda twierdzi, że jest inaczej. Problem polega na tym, że na Kremlu w tę propagandę nie wierzą, bo doskonale wiedzą, że to bujda na resorach, a główny lokator Białego Domu jest zbyt głupi, żeby odróżnić ją od rzeczywistości, zbyt zindokrynowany przez Moskwę, żeby uwierzyć w rzeczywistość i zbyt leniwy żeby w ogóle próbować.