Jak (nie) walczyć z powodzią

 W filozofii otaczającej niektóre ze wschodnich sztuk walki kładzie się duży nacisk na wykorzystanie siły przeciwnika do pokonania go, a w pierwszym stopniu takie używanie własnej pozycji i siły, aby nie znaleźć się na głównej linii ciosu. Co jest w zasadzie dobrą ogólną regułą życiową. I można powiedzieć, że takie zasady przyświecają też urugwajskiej ochronie przeciwpowodziowej.

Znaczy jak właściwie w ochronie przeciwpowodziowej miałoby się wykorzystywać siłę powodzi? To nijak. Ale można wybrać jako centralny punkt takiej polityki po prostu oddanie wodzie terenów, które chce. I przeniesienie miast gdzie indziej. Niezupełnie całych miast i niezupełnie tak bardzo gdzie indziej. 

Po prostu w Urugwaju najpierw zrobiono stosowne symulacje powodzi w warunkach zmian klimatycznych spowodowanych ociepleniem. Z tych symulacji wyszło, że niektóre dzielnice miast nad rzeką Urugwaj będą regularnie zalewane. I na podstawie tych analiz podjęto decyzję, że taniej i lepiej będzie po prostu przenieść te dzielnice, niż budować jakieś wały, czy inną inżynierię ochronną. I to był punkt wyjścia. Następnie oznaczono te tereny w planach zagospodarowania przestrzennego jako zalewowe i można tam budować tylko rzeczy, które nie będą wymagać ewakuacji w razie powodzi. A najchętniej władze chcą to po prostu zmienić w parki, boiska i tym podobne.  

To przenoszenie dzielnic odbywa się na podstawie porozumień rządu z samorządem, gdzie samorząd ma zapewnić uzbrojone działki wyżej w mieście, z naciskiem na zachowanie spójności tkanki miejskiej. Oraz bezpłatne usługi architektów (którzy tu pełnią też funkcję podobną do kierownika budowy) i jakieś inne usługi o charakterze lokalnym. Państwo zapewnia finansowanie. Które jest różne w zależności od sytuacji finansowej danego gospodarstwa domowego. Wydaje mi się, że minimum to bardzo nisko oprocentowany kredyt (może 0%) na materiały budowlane + darmowy projekt. Ewentualnie potrzebną resztę zapewniają zasiłki o charakterze socjalnym, jeśli kogoś nie stać nawet na spłatę takiego kredytu i rodzina nie jest w stanie zorganizować sobie sama robocizny. 

Zauważmy, że te obciążenia są podzielone w taki sposób, że każdy- państwo, samorząd i zainteresowani, muszą dorzucić to, co jest im relatywnie najłatwiej zorganizować: samorząd- grunty, państwo- pieniądze i ogólne know-how organizacyjne, a ludzie- swoją pracę. Oczywiście po relokacji ludzie muszą po prostu oddać te domy, które są położone na terenach zalewowych, one są burzone i zamieniane w parki, etc. 

I to działa, przeprowadzono już coś koło 30 takich relokacji, po 50-100 rodzin każda. Nie wszystkie dotyczyły terenów zalewowych, niektóre niezdrowych do życia z innych powodów. Ale zauważmy o jakich tu liczbach mówimy. Pozornie małych, max 3000 rodzin. Tylko to oznacza powiedzmy 12 tys. osób, w kraju o populacji 10x mniejszej niż Polska, o dość podobnym poziomie zamożności, tylko bez dotacji unijnych. Dla miarodajnego porównania powinniśmy mówić o pełnej relokacji z budowa nowych mieszkań/domów 120 tys. osób, w polskich realiach roku powiedzmy 2002. 

Albo ujmując to inaczej- wybudowanie nowych mieszkań dla wszystkich poważnie poszkodowanych powodzią z 1997 roku. Nie komercyjnie, z 30 letnim kredytem, tylko jakoś rozsądnie dzieląc koszty pomiędzy rodziny, państwo i samorządy w taki sposób, że każdego poszkodowanego byłoby na to stać. 

Brzmi jak całkowita abstrakcja i bajka o żelaznym wilku? Tak, wiem. Zrobienie czegoś na tym poziomie planowania państwowego Polsce to jest scenariusz tak absurdalny, że ledwo potrafiłem to napisać w bądź co bądź poważnym tekście. I dobrze wiem, że minęło prawie 30 lat, tereny zalewowe są dalej zabudowywane, kto się prywatnie ubezpieczył ten coś tam dostanie, solidarność sąsiedzka jakoś działa, a kogo nie stać na przeprowadzkę ten będzie zalewany. Coraz częściej, ale to oczywiście nie ma nic wspólnego ze zmianami klimatycznymi, bo to jest kontrowersyjny temat i dzieli Polaków, a tu trzeba razem walczyć z powodzią. Czy coś innego, podobnego.

Zmieniając temat- właśnie przyjechałem do Polski, po wielu latach nieobecności. Wszyscy mówili, że ładnie wygląda. I w istocie, muszę przyznać, że bardzo ładnie pomalowano ten karton. W uśmiechnięte słoneczka. Ale chyba przy tej operacji trochę rozmiękł. 

A jeśli się komuś wydaje, że jednak jest w jakimś stopniu dobrze, to mam pytanie- czy to "dobrze działające państwo" będzie w stanie podjąć działania, które zapobiegną szkodom w następnej powodzi. I czy najpierw w ogóle będzie oszacowane ryzyko takiej powodzi z uwzględnieniem przyszłego klimatu. W miarę wszyscy znamy odpowiedź. Prawie całe elity polityczne negują teorię, że przyszły klimat będzie inny niż dzisiejszy. Co jest w sumie całkowicie absurdalne, zważywszy na to, że każdy premier 3 RP widział i pamięta śnieg leżący bez przerwy od listopada do lutego. 

Prawdziwe planowanie przestrzenne i spójna urbanistyka jest zagrożeniem dla obecnego polskiego modelu deweloperki, więc tego też nie będzie. Szczerze, smutne to wszystko, bo te szybsze i z działającym ogrzewaniem pociągi i ładnie pomalowane bloki całkiem fajnie wyglądają. Tak samo jak to, że w ogóle można kupić ogórki kiszone, i to w każdym sklepie.

Oczywiście doskonale wiem, że Polska nie może funkcjonować całkowicie sprawnie na każdym polu, bo budżet nie jest z gumy, gospodarka ma możliwości jakie ma, a do czasu dekolonizacji i deimperializacji Moskwy to zbrojenia są i muszą być priorytetem.  Zbrojenia, a nie polityka mieszkaniowa, ochrona zdrowia, etc. Taki mamy klimat.

P.S.

Jestem w Polsce. W zależności od dostępnego czasu można mnie zobaczyć na żywo, umówić się na spotkanie. W interesujących mnie przypadkach mogę też wygłosić wykład, uczestniczyć w większym spotkaniu lub coś napisać. 

Głównym tematem są perspektywy które Urugwaj może oferować dla mieszkańców Polski i/lub biznesu. W skrócie- w Polsce są, bo muszą być armaty zamiast masła, tam armat nie potrzeba, wiec jest masło. A poza tym praktycznie zakończona transformacja energetyki, więc zalew taniego prądu dla przemysłu i parę innych, nieoczywistych rzeczy. W bardzo wielu różnych branżach są możliwe ciekawe nisze do współpracy.

Formularz kontaktowy wisi sobie na bocznym pasku, można też prosić o kontakt w komentarzach.



7 komentarzy:

PawelW pisze...

@RE

Po prostu w Urugwaju najpierw zrobiono stosowne symulacje powodzi w warunkach zmian klimatycznych spowodowanych ociepleniem. Z tych symulacji wyszło, że niektóre dzielnice miast nad rzeką Urugwaj będą regularnie zalewane. I na podstawie tych analiz podjęto decyzję, że taniej i lepiej będzie po prostu przenieść te dzielnice, niż budować jakieś wały, czy inną inżynierię ochronną.

Pamiętam przed laty widziałem różne stare mapy miast, w tym Wrocławia, z czasów pod zaborami z chyba XIX wieku. Były tam fajnie pozaznaczane tereny zalewowe z wyraźnymi wskazówkami, żeby tam nic nie budować.
Fast forward, mamy 21 wiek, a na terenach zalewowych ludzie się pobudowali. Bardzo k... sprytne 🤦‍♂️

Swoją drogą, to udanego i owocnego pobytu w PL. To czasowo tylko, czy jakoś tak na dłużej?
Ja zapraszam na dobre bawarskie pivo w rejon mojego rezydowania 😊 🍻

Unknown pisze...

@PawelW
Chwilowo. A najpierw to podaj jakiegoś prawdziwego maila gdzieś....

Megazord pisze...

mhh jak tani prąd to może a potrzeba tam systemów klimatyzacji/wentylacji? ;)

Unknown pisze...

@Megazord
Oczywiście że tak, ale proste i standardowe rzeczy są bez problemów dostępne. Ogrzewanie klimatyzacją dwustronną jest teraz właściwie normą. Przemysłowe rozwiązania dla dużych budynków też są. Za to na pewno w tej działce jest sporo nisz, o których nikt tam nie myśli i ich nie zna, a są powszechnie stosowane gdzie indziej.

Anonimowy pisze...

@PawelIV

Takie mapy istnieja i pare lat temu(po porzednich powodziach)nie dosc ze byly trudno dostepne(trzeba bylo szukac po antykwariatach)to jeszcze nie byly tanie.Nie wiem jak jest teraz choc mam wrazenie iz wszyscy przyslowiowo olali temat.

Znam kogos z okolic...powiedzmy nawiedoznych powodzia.Osoba ta powiedziala mi iz na wlasne oczy widziala jak przez ostatnie kilka lat lokalni mieszkancy wybierali ziemie z okolicznych walow przeciwpowodziowych aby sobie dzialki wyrownywac-teraz ci sami ludzie krzycza o pomoc bo ich zalalo(zeby byla jasnosc oczywiscie nie dotyczy to wszystkich powodzian ale podobniez byla to spora grupa)

Piotr34

Anonimowy pisze...

Mapy terenów zalewowych są publicznie dostępne: www.wody.isok.gov.pl

Unknown pisze...

@anonimowy. Jak rozumiem powyższą wymianę zdań, to nie o te chodzi. Tereny zalewowe dziś, a rezerwowe tereny na wypadek powodzi xxxx-lecia to dwie różne rzeczy. Ta pierwsza jest, bo jej się nie da zignorować. Ta druga jest ignorowana, choć za czasów niemieckich nie była.