O prowadzeniu polityki raz jeszcze i dlaczego nie ma już nadziei dla Hiszpanii


Stanisław Michalkiewicz wiele razy podkreślał, że Niemcy są państwem poważnym, tzn. takim, które potrafi zdefiniować cele polityki państwowej i używając odpowiednich narzędzi dążyć do ich osiągnięcia. Takim państwem stała się też, zupełnie niedawno, Argentyna. Był to bardzo bolesny proces, zwłaszcza jego początkowa faza, wyzwalania się spod obcej dominacji. Następnie powstawanie zaplecza intelektualnego, które tą politykę potrafi zdefiniować i dopracować, itd. To nie jest ani łatwe, ani bezbolesne i wymaga nawet gotowości poświęcenia życia przez przywódców. Ale to taka dygresja- tak czy inaczej Argentyna państwem poważnym jest, ale zanim się umocni na tyle, aby móc czuć się całkowicie bezpiecznie jeszcze trochę wody w Paranie upłynie.
Wracają do konkretów- sprawa wywłaszczenia Repsolu z akcji YPF wygląda na zakończoną. W sposób, który mnie zaskoczył, choć nie zdziwił. Przypomnę, rząd argentyński usiłował od dawna zwiększyć wydobycie ropy i gazu w kraju (potencjał ku temu jakiś jeszcze jest) i naciskał na największa firmę wydobywczą- dawniej państwowy koncern YPF aby więcej inwestował w poszukiwania i wydobycie. Prośby, a nawet groźby wywłaszczenia były całkowicie nieskuteczne. Repsol wyłącznie ekspoloatował to co było, narzekał na podatki (relatywnie jak na tą branżę wcale nie takie wysokie) i wyciągał kasę. Więc La Presidenta przesłała, a Kongres przyklepał ustawę o wywłaszczeniu Repsolu (oczywiście za odszkodowaniem). Zaczęła się międzynarodowa histeria, oskarżenia argentyńskiego rządu o wszystkie zbrodnie świata, itd. Oraz oczywiście zapowiedzi sankcji. W ramach tego, hiszpański rząd (a tego kraju poważnym nazwać wedle definicji St. Michalkiewicza nie można) ogłosił embargo na import argentyńskich biopaliw (obecnie chyba najważniejszy produkt eksportowy Argentyny). Po usłyszeniu tego, pomyślałem, że był to strzał w stopę. Nie miałem racji- to było zdetonowanie granatu przy jajach. Zresztą w odpowiedzi na to La Presidenta raczyła dość dokładnie rząd hiszpański wyśmiać. Otóż powiedziała, że skoro hiszpański rząd chce aby paliwa były jeszcze droższe i utrudniało to życie hiszpańskim biznesmenom, to Argentyna jedyne co może zrobić to zaprosić w ramach międzyludzkiej solidarności biednych i bezrobotnych Hiszpanów do emigracji do Argentyny (co zresztą i tak ma miejsce).
Otóż- parę dni temu i tego samego dnia padły dwa bardzo ciekawe oświadczenia. Jedno wygłosił „ambasador” Unii Europejskiej w Argentynie. Mianowicie powiedział, że UE przyznaje, że wywłaszczenie Repsolu to była wewnętrzna sprawa Argentyny, ale proponuje na mediatora do rozwiązania konfliktu swoją osobę. Oczywiście druga część oświadczenia to kompletna bzdura i została ona po prostu zignorowana- dodana dyplomatycznie, aby nie wyglądało na na kompletny brak poparcia dla stanowiska Hiszpanii w UE, choć właśnie to znaczy. Żeby było śmieszniej, tenże człowiek jest Hiszpanem. Musiał biedaczek, zjeść tą żabę. I drugie- jeszcze zabawniejsze. Otóż (bodajże) prezes spółki zajmującej się wydobyciem ropy i gazu w koncernie BASF, nie proszony przez nikogo oświadczył, że współpraca z rządem argentyńskim układa się znakomicie i on osobiście nie widzi najmniejszego ryzyka cofnięcia koncesji wydobywczych czy wywłaszczenia.
Wnioskuję z tych przesłanek, a zwłaszcza ze zbieżności czasu, że po prostu rząd Argentyny dogadał się z Niemcami (a kto niby kieruje UE?). Teraz- jak mógł taki deal wyglądać?
Oczywiście kwestia poparcia przez UE Hiszpanii w sprawie Repsolu- załatwione, ale tu Argentyna musiała zaoferować coś w zamian. Wracając do jak najbardziej zdefiniowanego interesu niemieckiego- Niemcy aktywnie poszukują dwustronnych porozumień pozwalających na zaopatrzenie w ropę i inne nośniki energii, nawet za cenę znacznych koncesji politycznych. I wszystko staje się jasne. Niemcy bardzo chętnie kupią każdą ilość biopaliw, a przy okazji przemysł niemiecki będzie miał możliwości eksportu do Argentyny. Zapewne nie wszystkiego. Zgodnie z polityką tutejszego rządu- maszyny i linie produkcyjne- jak najchętniej, nawet używane. Średniej klasy samochody i inne rzeczy low-tech, nie bardzo, luksusowe rzeczy- ewentualnie. Ale właśnie to pasuje do charakteru niemieckiej gospodarki. Wszyscy wygrywają. Oczywiście takie umowy zawiera się najlepiej jak jeszcze można kogoś skroić. Tu się toczy też niewypowiedziana, ale dość ostra wojna pomiędzy Argentyną a Hiszpanią o przywództwo kulturowe w świecie hiszpańskojęzycznym. Benefity tego są dość konkretne i mierzalne w pieniądzach, a oprócz tego oczywiście propagandowe. W końcu dziś konsumenci kultury masowej patrzą na świat przez okulary z Holywood. Kiedy 500 mln hiszpańskojęzycznych zacznie patrzeć przez okulary z Palermo Holywood (tak się naprawdę nazywa dzielnica aktorów i producentów w Buenos Aires), może to realnie wpływać na populistyczne nastroje w Chile, Peru, czy Meksyku. A to już polityka. I to bardzo poważna. Trzeba tylko wyeliminować głównego konkurenta- czyli Hiszpanię. I taki zapewne też element w takim dealu by się znalazł. Prawie na pewno, a zawarty deal jest bardzo prawdopodobny. I każde dziecko w Meksyku, Gwatemalii czy Paragwaju będzie wiedziało kto to był Borges czy Gombrowicz.
Czyli nie można mieć większej nadziei na przyszłość Hiszpanii. A co za tym idzie, także przyszłość Euro w obecnym kształcie wydaje się przesądzona. Grecja- sprawa właściwie pewna. Hiszpania- właśnie sprzedana za olej sojowy i paszę dla świń. Przy okazji- z wykończenia gospodarki Hiszpanii, Argentyna ma dodatkowy, wielce prawdopodobny bonus. Czyli białych, hiszpańskojęzycznych imigrantów. Znaczy działanie absolutnie zgodne z konstytucją, która stanowi, że państwo popiera europejską imigrację.
Tak, polityka to brudna rzecz. W czasach kryzysu jeszcze gorsza. A kiedy do tego dochodzi zupełnie realne oczekiwanie poważnych rządów, że wkrótce handel surowcami energetycznymi będzie opierał się wyłącznie na bilateralnych umowach międzyrządowych- to już nikt nie będzie się przejmował zrujnowaniem tego czy innego kraju (skoro sam nie potrafi się bronić- ich problem). Oczywiście najkorzystniejszym dla zainteresowanych wariantem byłaby wojna domowa w Hiszpanii. Choć to oczywiście dość ekstremalne rozwiązanie- czy do niego dojdzie? Zobaczymy. Może tylko pokojowy rozpad.
Przy okazji- rząd tutejszy wczoraj cofnął koncesje na obsługę dwóch linii kolejowych w aglomeracji Buenos Aires. Właścicielem tych koncesji była powszechnie znienawidzona firma TBA. Ich oczywiście skandaliczne zarządzanie było wiadome od dawna, zresztą to sposób nadzoru, remontów i organizacji przewozów spowodował tragiczną katastrofę 3 miesiące temu, w której zginęło 50 osób i 700 zostało rannych. Firma jednak wyglądała na kompletnie nie do ruszenia. Otrzymywała olbrzymie dotacje od rządu federalnego, nie potrafiąc nawet utrzymać w normalnym stanie technicznym lokomotyw. Co więcej, istotna część tej forsy szła na finansowanie opozycji- w mojej opinii po prostu delegatury banksterów z Wall Street. I nagle stał się cud. Rząd wczoraj (czy już przedwczoraj- 24.05.) ogłosił cofnięcie koncesji TBA dwóch linii podmiejskich, które obsługiwali. Podejrzewam, że jest to część umowy. Ktoś zgodził się na zwinięcie parasola nad TBA, co też, bardzo optymistycznie dla Argentyny oznacza koniec kariery politycznej obecnego burmistrza Buenos Aires. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony (to tak o prywacie...), zdecydowanie popieram obecną politykę i nie bardzo mam ochotę na zmiany kierunku. Co do własnego rozwoju i inwestowania jest to dość jasne i jeśli Macri zostanie wyeliminowany to mam prawie gwarancję niezłych dochodów z mojej małej fabryczki i bardzo solidnych zysków z dalszych planów. A uważam, że właśnie klimat sprzyjający rozwojowi jest dla kraju dobry.
TBA to jest też charakterystyczny przykład na odzyskiwanie kolejnych fragmentów suwerenności. Więc- zobaczymy. Ja jestem pozytywnej myśli, choć jak zwykle, wszystko ma swoją cenę, a i tak zawsze może wyjść zupełnie co innego.

24 komentarze:

SinOfCane pisze...

Odświeżające spojrzenie, my też próbowaliśmy wybić się na niepodległość – mamy z tego ... więcej grobów. Argentyna ma to szczęście, że nie leży pomiędzy Niemcami a Ruskimi.

nightwatch pisze...

No bo w Argentynie robią to mądrze - za pomocą dyplomacji i wchodzenia w układy z silniejszymi od siebie, w odróżnieniu od desperackiego szarpania się z nimi i niezbyt skutecznego umierania za ojczyznę.

SinOfCane pisze...

No nie jestem pewien czy od tych co mają nas w kleszczach można się uwolnić bez szarpania i umierania. Lepiej chyba umrzeć próbując niż żyć w niewoli co?

2jarek pisze...

Dodaje sobie wpis do kalendarza zerknę tutaj za rok Argentyna popełnia fatalny błąd chociaż krótkoterminowo wygląda dobrze. Mały kapitał juz wieje, duży robi dobrą minę do złej gry bo nie ma komu sprzedać. Państwo na pewno wkrótce pomoże za wydrukowany szmal kupi samo ustalając cenę jaką chce dać PRL bis.

I faktycznie jedyną opcją jest rozkręcenie produkcji ropy na kosmiczne poziomy wzorzec Wenezueli jasno błyszczy tylko co potem ?

asiaya pisze...

"Przypomnę, rząd argentyński usiłował od dawna zwiększyć wydobycie ropy i gazu w kraju (...)i naciskał na największa firmę wydobywczą- dawniej państwowy koncern YPF aby więcej inwestował w poszukiwania i wydobycie." - Raczej Kryśka potwierdziła, że firma słusznie prowadziła politkę nieinwestowania.
Czy hiszpański skarb państwa ma udziały w Repsolu (jak inaczej by się to miało odbić na ich sytuacji gospodarczej?)
A jeśli chodzi o intratne kontrakty, to codziennie odbywa się o nie walka i raz Niemcy, a raz Niemców, nie ma się co podniecać.
Co do kultury, to już w ogóle trafiłeś jak kulą w płot, Hiszpania promuje kulturę hiszpańskojęzyczną, a nie hiszpańską tylko. Czy w ogóle ktoś W ARGENTYNIE wie, kto to Gombrowicz? Nie spotkałam.

Maczeta Ockhama pisze...

@ asiaya.
Co do Gombrowicza- ja spotkałem. Właściwie każdy w miarę oczytany argentyńczy wie kto to, choć umieszczenie go obok Borgesa to jest jest oczywiście żart.
Co do Niemiec- o żadnych intratnych kontraktach nie słyszałem ostatnio i nie o tym pisałem, a o bardzo prawdopodobnym szerszym porozumieniu międzyrządowym, a nie o żadnych kontraktach.
Hiszpania oczywiście promuje kulturę nie tylko własną- ale za to wyłacznie taką, która jest zgodna z interesem hiszpańskich elit. I właśnie o to chodzi. Tak samo jak duże pieniądze na produkcję w Holywood dostanie tylko film zgodny z linią i stylem tam obowiazującym. Myślałem, że to oczywiste?

futrzak pisze...

@Asiaya:
mylisz przyczyne z rezultatem. Repsol w oryginalnym kontrakcie (podpisanym w momencie prywatyzacji YPF mial wyraznie zaznaczone warunki i ich nie dotrzymal.

@2jarek:
"Mały kapitał juz wieje, duży robi dobrą minę do złej gry bo nie ma komu sprzedać" - a masz na poparcie tego jakies konkretne dane? Bo ja musze przyznac, nie wiem o czym mowisz. Tj. sprzedaz czego konkretnie spadla i o ile w ciagu ostatniego roku?

Anonimowy pisze...

Misiu - 2jarek...

Taki kraj jak Arg. - czyli także ropa - może spokojnie patrzeć w przyszłość :)

Ile ma ludności ? Stosowany protekcjonizm, wysokie ceny paliw energetycznych... Sukces prawie pewien.

I porównaj to do niedawnego kryzysu argentyńskiego... Czy ropa pojawiła się nagle ? Czy to inna polityka gospodarcza państwa pozwoliła ludziom podnieść głowy ??? Głowy, które u kontynentalnych "konkwistadorów" ( Hiszpanów" - od jakiegoś czasu pospuszczane do ziemi...

Sancho P.

Maczeta Ockhama pisze...

Co do YPF
repsol przejął tą firmę w 93 roku bodajże. Zaczął jej prowadzenie od zwolnienia wszystkich geologów i praktycznego zaprzestania jakikolwiek poszukiwań. Oczywiście dzięki temu spadły koszty i wzrosły zyski- więc mogli twierdzić, że w państwowej firmie było gigantyczne marnotrawsto i przerosty zatrudnienia (pewnie i były, ale oni na pewno przegieli pałę).
W skrócie- czysto rabunkowa eksploatacja. Po prawie 20 latach są oczywiscie tego owoce. Nie szukano nowych złóż przez ten cały czas, więc wydobycie spada, zresztą sprzęt też jest poprostu eksploatowany, aż się rozsypie- i dalej nic. Sytuacja od dawna nieakceptowalna dla rządu, ale nie mogli nic zrobić. Dopiero teraz coś się stało, co sprawiło, że to mozliwe. Teraz oczywiście zyski YPF drastycznie spadną (bo poszukiwania i nowy sprzęt kosztuja) i będzie klaka z Wall Street- "a nie mówiliśmy, rząd niszczy taka dochodową firmę". Tylko z punktu widzenia argentyńskiego narodowego interesu wielkość zysków YPF nie ma znaczenia, za to rozsądna eksploatacja zasobów naturalnych i zmniejszenie importu ropy- ma i to spore.

Anonimowy pisze...

Well done ( czy jakoś tak :)), Maczeto...

Szkoda trochę, że już jesteś "poza PL" - bo gwarantujesz zdrowy rozsądek.
Z drugiej strony cieszę się, iż realizujesz swoją "wizję życia".

Ps Jak nic się nie zmieni - zapewne podążę za Tobą ( chodzi o "trynd" - kierunek raczej na dziś inny )

Sancho P.

Maczeta Ockhama pisze...

@ 2jarek
mitycznego "kapitału" tu jest w zupełnosci wystarczająco. To czego brakuje to moce produkcyjne, inzynierowie, technicy i cała ogólnie pojęta baza przemysłowa. Która zresztą dość szybko rośnie.
"inwestorzy finansowi" nie są tu mile widziani, więc uciekają. Ci którzy inwestują w prawdziwą gospodarkę nie maja na co narzekać. Delikatnie mówiąc.

Anonimowy pisze...

Z ciekawosci Sancho, gdzie sie wybierasz?

Anonimowy pisze...

O ile na tematy "co zrobić, aby było lepiej" zabieram głos u Maczety - o tyle "swojej przyszłej jaskini" nie zdradzam nikomu :)

Szacuneczek - anonimowy

tom pisze...

Z tym "poważnym państwem" to póki co byłbym na razie ostrożniejszy. Sprawa nacjonalizacji tej firmy i dogadanie interesu z Niemcami nad głową Hiszpanii tylko pokazała na czym polega cała UE, ale my to wiem od dawna. Czy w Argentynie była wojna domowa w ostatnich latach? Państwo nie staje się poważne poprzez wybory demokratyczne. Z twoich opisów mam wrażenie, że w Argentynie zmieniają się agenci USA na agentów RFN. Możesz podać jakieś ostatnie głośne reformy, które faktycznie mają pozytywny wpływ na gospodarkę?

Maczeta Ockhama pisze...

@ tom
jak zwykle przed komentawaniem uprasza się o czytanie ze zrozumieniem. określenia "poważne państwo" uzyłem nie w znaczeniu potocznym (co właściwie nie wiadomo co znaczy), tylko według bardzo precyzyjnej definicji podanej na początku. A o co chodzi z tą wojna domową?
Państwo staje sie poważne, kiedyposiada elity zdolne do samodzielnego definiowania celów polityki i środków do nich prowadzących. Czyli wybory i zamachy stanu nie mają z tym nic wspólnego.
Co do reform. Od wielkich reform, które przynoszą szczęście i dobrobyt oraz nie naruszają żadnych wielkich interesów to był premier Buzek. Aż takiego eglemplarza to tu nie było, więc i wielkich reform nie ma. Jest za to zmienianie kraju po trochu i powolne, acz systematyczne odzyskiwanie suwenności- gospodarczej, fiansowej, energetycznej i politycznej.

Anonimowy pisze...

Maczeto - na ja "cię pie...ę" ( sorry Majesty )...

W końcu... W końcu na blogu Polaka ( hmm - na emigracji - lepiej się myśli :)) usłyszałem, iż to nie "kolejna wielka reforma" ma zbawić naród...

Coś oczywistego. A jednak...

Pozwólcie w końcu narodom na samodzielne stanowienie - bez oglądania się "na kogoś, na coś"...

I będzie lepiej.

Sancho P.

asiaya pisze...

@Futrzaku, jesteś pewna, że nie mylisz przyczyny z pretekstem? Jednak nie mnie i nawet nie Argentyńczyków będzie musiała o tym przekonywać CFK, a przyszłych inwestorów, bo pomimo optymizmu Maczety Argentyna zdaje się nie mieć środków na eksploatację zasobów.
@Maczeto, jak wyżej: może miałoby sens wywłaszczenie, gdyby państwo było w stanie samodzielnie swoje zasoby eksploatować. Jak się ma fantazję, to trzeba mieć jeszcze pieniądze. Argentyna spełnia zatem tylko jeden z dwóch warunków definicji „poważnego państwa”, którą przytaczasz – na razie ma cel.
Rozumiem Twój zachwyt nad faktem odzyskiwania strategicznych przedsiębiorstw i, uwierz mi, wielu Hiszpanów, zwłaszcza na lewicy absolutnie popiera zasadę, że zasoby naturalne danego państwa powinny służyć jego społeczeństwu, a nie zbijaniu interesów przez międzynarodowe korpo. Przypominam Ci jednak, że Argentyna utraciła je na własne życzenie, a ściślej mówiąc została sprzedana przez własnych polityków. Żeby było śmieszniej – CFK i jej mąż byli w tych prywatyzacjach umoczeni po łokcie i zbili na nich niezłą kapustę. A dzisiaj CFK jest „radical anti-sistema” hahaha.
Dziwię się tylko, że ludzie ten teatr kupują, świadczy to tylko o tym, że są bardzo zdesperowani. Uśmiałam się z wielkodusznej propozycji CFK co do hiszpańskich emigrantów. Nie widziałam kilometrowych kolejek przed ambasadą Argentyny w Madrycie, a przed hiszpańską w BA owszem. W ostatnich 3 latach ok. 100 tys. Argentyńczyków ubiegało się o obywatelstwo Hiszpanii, i to pomimo kryzysu w tejże.
Oczywiście CFK odstawia typowy populistyczny cyrk, gdzie pokazuje, jak to jej wisi obcięcie eksportu biopaliw i jak to może poironizować z Hiszpanii. Sfrustrowany lud to kupi. Nie wspomina jednak, że za moment poleciała w tej kwestii ze skargą do UE, gdzie oczywiście też została wyśmiana. A na tych przepychankach najlepiej wyjdzie zapewne Brazylia, która się dogada z jednej strony z Argentyną i wzmocni pozycję kontrolowanego przez nich Petrobras w YPF, a z drugiej z Hiszpanią, gdzie już dostawcy biopaliw z Brazylii składają oferty.
Mam osobiście wiele sympatii dla Argentyny, uwielbiam ich kino i teatr (poznałam via Hiszpania), mam przyjaciół stamtąd i wiem, że jako naród przeszli potworne historie, całkiem przecież niedawno. I to nie z obcych, a z rąk tak przez Ciebie wychwalanej elity. Ale oczywiście nic tak nie odwraca uwagi od istotnych problemów, jak wspólny wróg, więc CFK z miłą chęcią wsiadła na nacjonalistycznego konia.
Z tym Palermo Hollywood to też żart, prawda? Przecież to pięć ulic na krzyż i kilka snobistycznych knajp. Prędzej się Hollywood zhispanizuje, niż Palermo w jakikolwiek sposób zagrozi ich pozycji. Co do wojny o przywództwo kulturowe w hiszpańskojęzycznym świecie – nie uważam, żeby kulturze sprzyjało rozmawianie o niej w terminach batalistycznych. W Hiszpanii się „konsumuje” dużo kulturalnego „produktu” z Argentyny, ale zobaczymy, co z tym będzie w przyszłości, skoro CFK udało się z deklarowanej przez 70% hiszpańskiej opinii publicznej sympatii dla Argentyny dojść do 70% niechęci.

Maczeta Ockhama pisze...

Co do YPF oczywiście zobaczymy. Tak czy inaczej prezesem mianowanym przez rząd został facet ze znaaaacznie większym doświadczeniem w wydobyciu i zwłaszcza poszukiwaniach ropy niż ktokolwiek za rządów Repsolu. YPF zapewne teraz przestanie wypłacać dywidendę, więc kasa będzie. A tak w ogóle to jakim braku forsy mówimy? Budżet ma cały czas nadwyżki, dług (zrestrukturyzowany do defaucie) jest spłacany w terminach, nowy nie jest zaciągany (choć rating na to pozwala)
Argentyńczycy chcą mieć hiszpańskie paszporty, i bardzo słusznie, popieram, jak ktos może- po to, aby mieć zabezpieczenie na wszelki wypadek. Za to tutaj w Migraciones, jak najbardziej widziałem kolejke, głównie Hiszpanów- po prawo pobytu. Jakby różnica, co?
Znów- mówiąc elita, nie mam na myśli tylko polityków, politycy przychodzą i odchodzą. Za to zaplecze intelektualne potrafiące zdefiniować rację stanu buduje się trudno, ale potem jest. Ono tu powstało jako zorganizowana grupa w 2000-2001 roku. To jest ta cenzura.
A Hiszpania? Jak Polska, nic takiego nie istnieje. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie co jest dobre dla przyszłości Hipszanii i Hiszpanów. Jak skończą się możliwości pożyczania kasy, będzie syf gorszy niż w Argentynie w 2002. I bez nadziei na wyjście z niego. I i tak Hiszpanów na żande paliwo, nawet bio nie będzie stać....

futrzak pisze...

@asiaya:
"Jednak nie mnie i nawet nie Argentyńczyków będzie musiała o tym przekonywać CFK, a przyszłych inwestorów, bo pomimo optymizmu Maczety Argentyna zdaje się nie mieć środków na eksploatację zasobów"

Zdaje sie - to kluczowe tutaj slowo jest. Jak juz maczeta wspomnial - nadwyzka w budzecie, brak zaciagania nowych kredytow i splacanie starych w terminie. Oprocz tego juz sie dogadali z Niemcami.
CFK wisi odmowa kupowania biopaliw przez Hiszpanie bo ma innych nabywcow, a UE ustami swoich ambasadorow juz powiedziala, ze sprawa nacjonalizacji to byla wewnetrzna rzecz Argentyny.

Co do "inwestorow" - specjalnie pisze w cudzyslowiu. Oczywiscie owi "iwestorzy" tacy jak GS czy inne potezne amerykanskie banki tutaj nie przyjda - i BARDZO DOBRZE. To oni wlasnie doprowadzili do ruiny i bankructwa z przelomu wiekow, zreszta nie tylko Argentyne. Ot, chociazby Grecja, ze o innych krajach Ameryki Poludniowej nie wspomne.
I chcialam jeszcze zwrocic uwage na jedno: Repsol NIE prowadzil nowych poszukiwan, nie inwestowal w infrastrukture umozliwiajaca zwiekszanie wydobycia. Co to za inwestor, ktory tylko wyciaga kase na zewnatrz kraju byle predzej, byle sie nachapac? To juz lepiej, zeby nie bylo zadnego, niz taki pasozyt.

Anonimowy pisze...

Poszukiwanie ropy naftowej to po prowadzeniu wojny jedno z kosztowniejszych przedsięwzięć jakie może państwo prowadzić. To setki milionów dolarów bez gwarancji zwrotu. Repsol miał zarobić a nie dać się wydoić. Nadto - Pacta Sunt Servanda.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Anonim
Trafne spostrzeżenia. Zgodnie z umową i kolejnymi koncesjami repsol właśnie miał prowadzić poszukiwania i dlatego dość okazyjnie kupił dużą firmę wydobywczą, a nastepnie zaoszczędził setki milionów nie robiąc nic.
Argentyński rząd, jeśli chce zagwarantować jakiekolwiek bezpieczeństwo energetyczne kraju w czasach peak oil po prostu nie ma wyjścia. Dochody Repsol to ok miliarda dolarów rocznie, z czego YPF to ponad połowa produkcji. Przy zaprzestaniu wypłacania dywidendy jest jakieś 500 mln dolarów rocznie na poszukiwania. Trochę sie da powiercić. Nie mowiąc o takim drobiazgu, że firmy naprawdę prowadzące poszukiwania też mają kolejne koncesje i coś robią, a teraz dostaną jeszcze te działki, które zostały Repsolowi odebrane (to bezpośrednio, a nie jako część YPF)

Anonimowy pisze...

Szerokiej drogi.

asiaya pisze...

@Maczeto: oczywiście, że dostrzegam różnicę między pozwoleniem na pobyt, a paszportem. To drugie jest zdecydowanie bardziej i trwalej wiążące. Jest też wyrazem zaufania do kraju. Sam zresztą o tym piszesz: "Na wszelki wypadek". Uważam też, że czasowa emigracja młodych ludzi jest bardzo korzystna dla nich samych i kraju, do którego zapewne wrócą. Poza tym , czy tego chcesz, czy nie, hiszpańskie przedsiębiorstwa są nadal największymi inwestorami w Argentynie i ich hiszpańscy pracownicy również muszą zalegalizować pobyt, normalne. Sam pisałeś, że o fachową siłę roboczą trudno w Argentynie.
Co do YPF i Repsolu to widać wyraźnie, że korzystasz z jedynej słusznej wersji wydarzeń, która jest dosyć niespójna, żeby nie powiedzieć bzdurna. Jak można zarzucić firmie, że nie prowadzi badań, kiedy właśnie pół roku temu ogłosiła odkrycie ogromnego złoża. Chyba nie znalazła go grzebiąc kijkiem w piachu. Jak można zarzucać też spadek produkcji i jednocześnie cofać koncesje? Jak widać - można. I wbrew temu, co piszesz, zarzuty o niedostateczne inwestycje pojawiły się dopiero w styczniu. Nie wspominając już o tym, że Repsol jest właścicielem akcji YPF od 1999 roku, a nie 1993.20-letnia polityka rabunkowa to brzmi jednak o wiele lepiej, nie? Nie będę się jednak nad tym rozwodzić, Repsol mi nie płaci za PR. To firma, która takie ryzyko ma wkalkulowane.
Tak jak pisałam: nie oburza mnie sam fakt.To nie pierwszy i nie ostatni przypadek wywłaszczenia. Prawo międzynarodowe dokładnie określa, na jakich warunkach można je przeprowadzić (nie jest zabronione). Chodzi jednak o formę, a szczególnie o utopienie wszystkiego w nacjonalistycznym sosie. Reakcja UE jest prawidłowa - dała wolną rękę Hiszpanii, podkreślając poparcie, a resztę załatwi po cichu i bez kamer. To nie jest przekupka Krystyna, która w Angoli pokazuje, jak się doi krowy i jak robi kurczaczek :)
A tak z czystej ciekawości: o jakie zaplecze intelektualne Ci chodzi? O Kicillofa, tego młodego neokeynesistę? Będę wdzięczna za nazwiska i tytuły.

Maczeta Ockhama pisze...

Złoże Vaca Muerta było znane PRZED prywatyzacja YPF. To co Repsol zrobił to ogłosił szacunki jego zawartości, jak już liczył sie z wywłaszczeniem. Zapewne wyssane z palca, prawdopodobnie tylko do żadania wyższej ceny za YPF i/lub mozliwości wskazania, że pod państwowym zarządem YPF sobie nie radzi z eksploatacją. Ale propaganda dobrze działa.
Co do zaplecza- wydział ekonomi UBA i "plan feniks" Polityka ekonomiczna i społeczna rządu jest tam pisana. Krystyna od siebie właściwie nic nie wymyśla, tylko w sprzyjających momentach realizuje co tam wymyslono. W tej chwili to jest już bardzo duży i bardzo powazny projekt. To jest temat na spory wpis, jak będę mieć dłuższa chwilę, to to zrobię.
Co do paszportów "na wszelki wypadek" miałem na mysli to, że Argentyńczycy występują o paszpotry włoskie, hiszpańskie i polskie i absolutnie się stąd nie ruszają. "Na dziadka" tu jest ponoć pod 100 tys Polaków, którzy słowa po polsku w życiu nie słyszeli.
W istocie, Repsol zmienił nazwę na Repsol-YPF w 1999, a prywatyzacja nastąpiła, jak pisałem w 93. Kto dokładnie kontrolował spółkę w międzyczasie- nie wiem, mozliwe że właśnie cały czas Repsol albo i nie. Moja niedokładność. Tak czy inaczej polityka firmy była praktycznie cały czas taka sama.
A co w ogole jest złego w podawaniu wszystkiego w sosiem jaki konsument (znaczy wyborca) lubi? Krystyna i tak jest bardzo umiarkowana pod tym wzgledem- jak na tutejsze zwyczaje.
Nie wycofano Repsolowi żadnej koncesji produkcyjnej. Wszystko to były koncesje poszukiwawcze, które trzymali latami, bez żadnych efektów i przekazując informacje o wierceniach i poszukiwania, których w ogóle nie było. Uwierz mi, działalność Repsolu tutaj to naprawdę był jeden wielki przewał, robiony "na bezczela" i z kompletnym poczuciem bezkarności. Próbując analizować jakieś podstawowe informacje mam skojarzenia raczej z Enronem niż z Shell, czy ExoonMobile. I widać, że plecy mają potężne.
A co do rządu Hiszpani- masz na myśli tych paru facetów, którzy latają po całym świecie z jednym tekstem "una moneda, por favor"? Czy ty naprawdę przyuszczasz, że z takim państwem ktokolwiek sie będzie liczył? Danie wolnej ręki Hiszpani oznacza właśnie dogadanie się z Argentyną. Realną siłę Hiszpanii najlepiej podsumowała Krysyna w tym przemówieniu, które tak Hiszpanów wkurzyło. Brutalne, ale prawdziwe. Ze zbankrutowanym żebrakiem się nie negocjuje, można mu dać jałmużnę, albo kazać sp...ć. Jak taki żebrak zaczyna ci grozić i się domaga czegokolwiek, to może co najwyżej jeszcze dostać kopa, więc widzisz, że faktycznie Krystyna była bardzo uprzejma i umiarkowana co do działań Hiszpańskiego rządu.