Pisałem, że dla Hiszpanii nie ma już
żadnej nadziei, a "rynki finansowe" prawdopodobnie uświadomiły to sobie w zeszłym tygodniu, po nieudanym ataku spekulacyjnym na Argentynę.
Kolejne informacje to potwierdzają. Rząd tutejszy, spodziewając się tego wprowadził dość drakońskie
ograniczenia dewizowe- więc powstał oczywiście czarny rynek dolara
(albo „niebieski”, jak się to nazywa). Kurs oficjalny i
czarnorynkowy zaczął się dość szybko rozjeżdżać jakieś
półtorej miesiąca temu, aż doszedł do 6,30 (oficjalny w tym
czasie 4,50) Od środy czarnorynkowy leci na pysk, obecnie ok. 5,90,
podobnie nieco spadły ceny podstawowych artykułów spożywczych, z
paliwem nie ma problemu.
Za to- w komentarzach po poprzednim
postem o tym, napisałem, że Repsol bardziej mi przypomina Enron,
niż normalne spółki naftowe. Aż temat mnie zaciekawił i
przyjrzałem się bliżej. Pierwszy dzwonek- obecny prezes Repsolu
wcześnie był partnerem w... Artur Andersen.
To zaczyna być ciekawe- spojrzałem po
właścicielach. Wygląda na to, że kontrolę nad spółką faktycznie sprawuje grupa Caxia, czyli grupa bankowo-kapitałowa,
zresztą zajmująca się zarówno bankowością detaliczną, jak i
inwestycyjną (nawet w mainstreamie się uważa, że możliwość
połączenia tych dwóch rzeczy w jednym banku mocno przyczyniła się
do skali implozji w USA w 2008).
Następnie znalazłem rating tej grupy
autorstwa S&P. Powiem tak- uśmiałem się trochę, choć gdyby
cokolwiek miało w moim życiu zależeć od prawdziwej kondycji tego
banku, już by nie było mi do śmiechu.
Zresztą, hiszpańskie banki się już
praktycznie wyłożyły w 2010 r., ale ktoś wpadł na nowy, genialny
pomysł- połączyć bankrutów. Oczywiście powoduje to powstanie
takich samych bankrutów, ale za to większych. Zupełnie logicznie,
na podstawie amerykańskich doświadczeń, właściciele i zarządy
uznały, że być może da się osiągnąć poziom „zbyt duży by
upaść”. Wygląda na to, że osiągnęli pełny sukces.
Podejrzewam, że obecnie nie może upaść żaden pojedynczy bank w
Hiszpanii, bo wszystkie są tak powiązane, razem z budżetem
państwa, że teraz może to tylko walnąć w całości. A jest to
tak nieprawdopodobna piramida, że jak walnie to z dużym hukiem.
Więc zapewne realnie ostatnim
dostępnym kapitałem, hiszpańskie banki próbowały dokonać skoku
na Argentynę. Nie dość, że nie wyszło, to jeszcze prawdopodobnie
sporo umoczyli, a tego co nie stracili, nie bardzo mogą wycofać z
powrotem (dla przepływów kapitałowych granice są obecnie
zamknięte na amen).
Tak, czy inaczej- Eurogeddon.
Oczywiście poważne państwa wyjdą z tego z lekkimi problemami, z
protektoratów zostaną zgliszcza. Jestem zresztą praktycznie
pewien, że Niemcy już maja dawno obmyślony następny krok.
I dziś właśnie historia mocno
przyśpieszyła. Madrycka giełda leci w dół. Jeszcze nie do
stopnia zawieszenia notowań, ale jak na sporą giełdę- bardzo
solidnie. Ale to jest drobiazg, byłem tego pewien.
Znacznie ciekawsze są dwie inne, jakby
nie powiązane wiadomości- po pierwsze Niemcy wydalili Syryjskiego
ambasadora, po drugie w Izraelu dopuszczono do czynności państwowo-
urzędowych (śluby, itp.) rabinów „liberalnych”, znaczy
nieortodoksyjnych. To była jedna z największych kości niezgody
pomiędzy Radykalnymi Syjonistami (reprezentowanymi dziś przez
Likud), a Pracującymi Syjonistami (reszta partii żydowskich). Spór
dotyczy w ogóle całego fundamentu działania państwa oraz roli
samej religii, więc jest potężny i śmiertelnie poważny. To jest
działanie, które idzie zgodnie z polityka Radykalnych i jest
śmiertelną obrazą do Pracujących. Dalej- Pracujący są powiązani
z USA i UK (niektórzy nawet podejrzewają, że to oni kierują
polityka USA), podczas gdy Radykalni z Niemcami i Argentyną. Są to
bardzo mocne sojusze, oparte na zaszłościach historycznych (znaczy
Izraela z tymi państwami, a nie nawzajem, choć wszystko wskazuje,
że oparty na wspólnocie interesów blok trójstronny powstał).
Przypominam teraz, że obecne władze Izraela SERDECZNIE NIENAWIDZĄ,
tak porządnie, po żydowsku, elit finansowych i politycznych USA i
UK. Argentyna i Niemcy za to mają swoje porachunki z tymi krajami.
W tym świetle wydalenie ambasadora
Syrii przez Niemcy nieco inaczej wygląda, nieprawdaż? Znaczy
dokładnie to wygląda jak przygotowanie gruntu pod atak Izraela na
Syrię- i zainstalowanie tam
antyamerykańskiego (!!!) rządu. Otóż- nieco prościej- jeśli niemiecki rząd, bardzo blisko powiązany z Izraelem wykonuje bardzo ostre dyplomatycznie działanie przeciwko Syrii- znaczy to, że sprawa jest uzgodniona. Z kim- oczywiscie z Izraelem... Po co? Oczywiście aby "wprowadzać demokrację", ale po niemiecku....
Paradoksalnie, uważam że sprawa Iranu
zostanie w ten sposób rozwiązana, a jeśli nie zostanie- to atak na
Iran wywoła wojnę światową. Sojusze się prawie do końca
zarysowały, nieznana jest tylko postawa Rosji, która się w tej
chwili targuje z obydwiema stronami. Zresztą Brazylia i Japonia
podobnie, ale to ma mniejsze znaczenie.
Patrząc na to przyszłość Polski się
rysuje bardzo źle. Niemcy zapłacą Rosji każdą cenę za sojusz
lub choć życzliwą neutralność w tym konflikcie. Oczywiście
wojna nie jest na rękę nikomu, ale dla USA jest jedyną opcją.
Utworzenie wrogiego bloku handlowego oznacza zakończenie dominacji
dolara w handlu międzynarodowym i automatyczny, natychmiastowy
upadek „gospodarki” amerykańskiej, a przy okazji też duże
straty elit finansowych (czyli „Pracujących” Żydów). I tak się
kółko zamyka. Niestety wojna musi wybuchnąć, choć Niemcy będą
starali się uniknąć jej w każdy akceptowalny dla nich sposób.
Wydaje się, że w związku z tym dla
Polski nie ma już ratunku, obca armia (nawet sojusznicza) na Odrze
jest nie do zaakceptowania, co najwyżej na Wiśle... Po prostu- znad Odry można wystrzelić pocisk altyleryjski na Berlin. To jest dla Niemiec niemożliwe do zaakceptowania- za to granica za następną rzeka- jak najbardziej.
Smutne, ale tak właśnie to wygląda.
Przyszłości nie znam, ale układ interesów, bardzo wyraźny, jest
widoczny. Trudno powiedzieć jak szybko sytuacja będzie dojrzewać,
ale ja sam jestem regularnie zaskakiwany prędkością wydarzeń.