Zacznę dziś od zagadki: co to za kraj?
Składa się z 6 części o dość dużej autonomii, ze sporymi różnicami w stylu gospodarki i poziomie jej rozwoju, a także z wyraźnymi różnicami kulturowymi pomiędzy poszczególnymi częściami. Dalej opisując i numerując te części, od tej z największą liczbą ludności poczynając: w pierwszej jest stolica wraz z odrobiną przemysłu, głównie zbrojeniowego, poza tym jest to region pozbawiony większych bogactw naturalnych i poza stolicą dość biedny, ale za to z dużymi tradycjami militarnymi. Kadra oficerska w wojsku tradycyjnie wywodzi się z tego regionu (choć oczywiście nie w całości).
Drugi region jest zamożną częścią kraju i rajem dla turystów, poza tym zarówno rolnictwo jak i przemysł stoi tam na wyższym poziomie.
Trzeci region, zdecydowanie najzamożniejszy i praktycznie rzecz biorąc czysto przemysłowy - choć atrakcyjny turystycznie - znajduje się w oddaleniu od stolicy i jest wyraźnie odrębny kulturowo.
Pozostałe 3 są to regiony biedne, opierające swoją gospodarkę na rolnictwie, a prosperity na dobrych kontaktach ze stolicą. Jest to piękny podział, nie powodujący konfliktów dopóki wszystko się układa dobrze. Ale jak sprawy zaczynają iść choć trochę źle, to regiony nr 2 i 3 zaczynają mieć pretensje do stolicy. Oczywiście symptomem, że idzie źle jest bezrobocie. W opisywanym kraju już przekroczyło 20%. Jak przekroczy wśród młodych mężczyzn 40% - a jest coś w tych okolicach - to będziemy mieli do czynienia z beczką prochu..
Przy okazji - dwa pierwsze regiony w swoich stolicach mają znakomite, europejskiej klasy drużyny piłkarskie, których kibice oczywiście serdecznie się nie znoszą. Zespół ze stolicy (i jego kibice też) jest uznawany za aroganckich dupków powiązanych z reżimem, a ten drugi za kupczyków bez honoru. Połączenie w sam raz na dobre awantury.
A teraz rozwiązanie:
Otóż powyższy opis pasuje dokładnie do dwóch krajów: Jugosławii w 1990 roku i Hiszpanii w 2011 roku. Pierwszy region to Kastylia lub Serbia, drugi to Katalonia lub Chorwacja, trzeci to Słowenia lub Kraj Basków. Drużyny to oczywiście Real Madryt lub Crvena Zvezda Belgrad i FC Barcelona lub Dinamo Zagreb.
Oczywiście Hiszpania dziś jest krajem zamożniejszym niż Jugosławia 20 lat temu (przynajmniej pozornie się tak wydaje), ale niewypłacalność hiszpańskiego rządu - całkiem pewna, tylko nie wiadomo jak bliska - może to całkowicie i dość szybko zmienić. Co prawda dzisiejsi Hiszpanie, w swej większości, wydają się nieco hmm... metroseksualni, co może zmieniać obraz rzeczy. Z drugiej strony jakiś odsetek bardziej skłonnych do awantur też się znajdzie.
Tak czy inaczej uważam, że Hiszpania jest obecnie beczką prochu i ma realną szansę się rozpaść tak jak Jugosławia. Oczywiście będzie to wymagało pewnego zapalnika jak np. w Jugosławii awantura na meczu Crvena Zwezda- Dinamo w 1990 r.
Pożyjemy zobaczymy, ale to kolejny element mojego zdecydowanie negatywnego outlooku dla Europy w dłuższej perspektywie.
16 komentarzy:
Metroseksualizm (ani żaden inny seksualizm) nie stanowi problemu, kłania się historia SA i pana Ernsta Röhma.
W ramach ciekawosktki serwuję informację o Pink Pistols: http://en.wikipedia.org/wiki/Pink_Pistols
(tu bez skojarzeń z faszyzmem, organizację zakładał libertarianin)
No to nawet nie jest galop... To najszybszy cwał... Porównanie może i ciekawe, chociaż w Hiszpanii wyróżnić można więcej zróżnicowanych regionów,a i jednak Jugosławia istniała niecałe 50 lat była dość sztucznym wytworem, natomiast Królestwo Hiszpanii możemy przyjąć że zaczęło się formować ponad tysiąc lat temu, jeżeli przyjąć za początek Królestwo Kastylii, a jako Królestwo Hiszpanii istnieje 500 lat i przechodziło przez większe problemy, do których się i nasi szwoleżerowie przyczyniali... :), wojnę domową. Prędzej bym widział rozpad Italii na Padanię i bunga-bunga land ;)
@ Anonimowy nr 1
O metroseksualiżmie w poprawny politycznie sposób- tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Metroseksualizm
Wskazałem to jako odpowiednik pewnego braku męskiej energii i buntu- raczej niezbędnych do większego społecznego wybuchu. A link ciekawy.
@ Anonimowy nr 2
Italia to oczywiście kolejna sprawa- ale w przeciwieństwie do dawnych czasów w Hiszpanii właśnie teraz zaczynają być bardziej widoczne lokalne nacjonalizmy. Wcześniej spoiwem był król i Kościół- teraz mają dużo mniejsze znaczenie.
A ja się cieszę, może w końcu przestanie być nudno w tej europie, jako zawodowy żołnierz może w końcu nie będę musiał do pracy jeżdzić pod hindukusz, ale dużo bliżej, no i nieporównanie większe możliwości ;)
Istotna różnica jest taka, że w Jugosławii istniała struktura wojskowa, dzięki której oddzielające się regiony od razu miały gotowe armie:
http://en.wikipedia.org/wiki/Territorial_Defense_Forces_%28Yugoslavia%29
A tak na marginesie:
http://rafalbauer.pl/lech-duma-wielkopolski/
@ Iulius
Tak, wiem- ale ona została "odkurzona" dopiero w sytuacji potrzeby. Na papierze istniała wiele lat- praktycznie powstała w 90 r. Jestem pewien, że w Hiszpanii też się takie przepisy znajdą
A co do Rafała Bauera- wyglądam prawie na plagiatora..., ale serio- nie czytałem wcześniej
Marcin wiesmak
Polsce to jednak nie grozi, chodz jest jeden wyjatek - kibice Ruchu Chorzow i RAS
Śląsk nie jest jedyny. Patrz wyżej.
Zresztą podstawowy obecnie podział w polskiej polityce odzwierciedla dokładnie różnice kulturowe między zaborem pruskim a resztą kraju.
Marcin wiesmak
Roznice kulturowe moze i tak, ale nie roznice etniczne. Polska to monolit tu nie ma co dzielic. Obecne granice to na wskros granice Mieszka Piasta i sen narodowej demokracji notabene w wiekszosci udzialu w niej Wielkopolan :)
Przede wszystkim te problemy nie będą mieć znaczenia w Unii Europejskiej. Co za różnica, czy będzie jedna prowincja o nazwie Hiszpania, czy dwie o nazwie Katalonia i Hiszpania czy jakkolwiek. Biurokraci w Madrycie przez chwilę się poburzą dla zasady, ale potem biurokraci w Brukseli ich uspokoją.
W ZSRE linie napięć i podziałów będą przebiegać inaczej. Raczej centrum kontra prowincje, albo duet Niemcy-Francja kontra reszta Europy. Inne podziały i konflikty uznaję za mało istotne. Patrz choćby kłótnie w Belgii, ten kraj jest na skraju rozpadu na dwa i nikt o tym nie mówi i w zasadzie słusznie, bo to nie ma znaczenia (tym bardziej, że Belgia to sztuczny kraj, w przypadku Hiszpanii awantura będzie większa, ale też bez przesady).
No chyba że nas wszystkich zaleją muzułmanie, wtedy będzie jeszcze inaczej...
Unii Europejskiej za dziesięć lat nie będzie. Regiony i animozje między nimi pozostaną.
faceci stają się metroseksualni, fakt, ale kobiety to już coraz częściej jakieś kobietony
oni czymś nas masowo spryskują czy co?
jeszcze tylko kibicom się coś chce
w obrębie tych samych regionów też są dymy np. jakiś czas temu była u mnie wielka bitwa, Śląsk Wro. - Zagłębie, normalka
Jestem po lekturze Bauera i częściowo potwierdzam nastroje Wielkopolskie i klimaty poznańskie.
Jest niestety w Poznaniu i okolicach taka źle pojęta duma regionalna - zarozumialstwo, buta, wiocha i bamberstwo.
Jest to oczywiście tym silniejsze im bardziej menelskie jest towarzystwo, ale występuje prawie w całym przekroju społecznym.
Śmieszne jest to, że tą butę przejmują o ile nie sami przyjezdni - to już ich dzieci - a wielu z nich to tacy etniczni Wielkopolanie, jak z koziej d**y trąbka. (za przeproszeniem, szanowne towarzystwo)
Jest w tym też złość, że w ostatnich latach cześć tradycyjnej gospodarczej roli Poznania przejął bardziej otwarty i tolerancyjny Wrocław. Jest tradycyjna niechęć do Warszawki. Są animozje kibolskie.
Hej... racjonalen oszczędzanie...
Jęsli Wrocław, Kraków, Warszawa czy cokolwiek innego - miałoby "przejąć tradycję pyrlandii" - to byłaby rewolucja. A rewolucji nie widać. Rewolucja jest w Egipcie, Tunezji... Może w Jemenie. Ale nie w Polsce. Także - "pyrlandia" nie ma się co stresować.
tradycja pyrlandii jest dobra, gospodarność, zaradność wielkopolska to chluba tego kraju
mi jedynie chodzi o to, że zarozumialstwo i ksenofobia są zupełnie niepotrzebne
Podstawowa roznica miedzy Hiszpania a Jugoslawia jest taka ze na rozwaleniu Hiszpanii nikomu nie zalezy natomiast w Jugoslawii naturalne spory wewnetrzne zostaly wykorzystane przez mocarstwa w celu zlikwidowania 'zlego' przykladu. Gdyby nie 'dyplomacja' wloska, niemiecka i amerykanska do rozpadu moglo by jednak nie dojsc. nie mowie ze by na pewno nie doszlo ale jednak nie musialo.
Prześlij komentarz