Tango wśród huku miasta

Korci mnie, aby dokładnie napisać co myślę o kwalifikacjach zawodowych i intelektualnych obecnego Prezydenta RP, takoż Słońca Peru, Najjaśniej Panującego nam Wodza. Korci mnie, bo już mogę... Ale właściwie po co? Średnio rozgarnięty szympans jest tytanem intelektu w porównaniu z (p)Rezydentem, a premier jest naprawdę świetnym materiałem na grecką tragedię- albo wygra wybory i zostanie zmieciony przy okazji nadchodzącego załamania, albo przegra i może uzyskać sławę pierwszego premiera RP, który swoje rządy będzie musiał odsiedzieć....
Oczywiście jest też trzecie wyjście, co może sugerować właśnie podpisana ustawa o zmianie ustawy o stanie wojennym.
Tak czy inaczej, ja będę to oglądał z dość daleka. Zakupiłem i już wykorzystałem bilet w jedną stronę. Nie sądzę, abym kiedykolwiek miał wracać do Europy. Nie nawiedzą mnie nad ranem panowie z żadnej organizacji mniej-lub-bardziej przestępczej z trzyliterowym skrótem twierdząc, że „lżę konstytucyjne organy władzy państwowej”.
Na razie rozkoszuję się obłędnie hałaśliwym i przepięknym miastem, wyławiając spośród ryku autobusowych silników dźwięki tanga- mniej lub bardziej obecnego w większości stacji radiowych.
Więc wśród załatwiania wszystkich drobiazgów rozkoszuję się doskonałym (i śmiesznie tanim) winem, a widok ludzi żyjących na kompletnym luzie leczy wszystkie skołatane nerwy.
A dla czytelników pozostaje to:


Administracja państwowa- rozkład

Brak kolejnych artykułów absolutnie nie wynika z braku tematów- a raczej czegoś dokładnie przeciwnego. Dzieje się tyle pozornie absurdalnych, a w istocie niepokojących rzeczy, że w tym tygodni zacząłem pisać opracowywać kolejne 4 artykuły i je (mam nadzieję tymczasowo) odłożyłem, bo dzieją się wydarzenia przebijające te poprzednie.
Więc, zanim usłyszałem dziś wieczorem kolejną szokującą informację- opiszę sprawę z popołudnia. Relatywnie małą- ale coś trzeba zacząć robić po kolei.
Otóż- wczoraj Radek Sikorski przedstawił z wielką pompą film promujący Polskę w ramach prezydencji w UE, czy czegoś takiego. Nieistotne- ważne jest to, że w filmie wykorzystano wizerunki kilkunastu gwiazd Holywood. Producent tłumaczy się, że miał zgodę na wykorzystanie ich wizerunku- ale z całą pewnością nie do celów komercyjnych. Awantura dopiero wybuchła i nie wiadomo jak się skończy- ale z pewnej obserwacji zwyczajów panujących w RP mogę nieco zgadywać.
Na początek zastrzegam- nie znam urzędników MSZ, ani zwyczajów tam panujących, choć znam w pewnym stopniu sposób funkcjonowania administracji RP, w tym centralnej.
Więc- kiedy wiedza o bezprawnym (dość ewidentnie) wykorzystaniu wizerunków gwiazd dojdzie do ich agentów- zapewne skontaktują się mailowo z producentami filmu lub polskim MSZ. Producenci spróbują umyć ręce- jeśli im się nie uda to sprawa zostanie załatwiona normalnie, znaczy ugodą, polscy producenci coś zapłacą i zaprzestaną rozpowszechniania. Ale załóżmy, że taki kontakt będzie nawiązany z MSZ (lub jakąkolwiek inną jednostką administracji w Polsce...). Zakładając oczywiście, że ktokolwiek się dogada po angielsku- co w polskim ministerstwie (nawet w MSZ!!!) nie jest rzeczą oczywistą... Więc agent któregoś ze Znanych napisze czy zadzwoni- i co? I nic. W najlepszym osobistym interesie urzędnika zajmującego się sprawą jest kompletnie ją olać. Ewentualnie, jeśli ktoś będzie niedoświadczony w gierkach urzędowych lub zmuszony do tego okolicznościami- sporządzi stosowną notatkę i przekaże ją radcy prawnemu w urzędzie. Urzędnik ma potwierdzenie, a radca prawny sporządzi opinię- oczywiście nie za szybko. Zajmie to co najmniej miesiąc lub dwa, w międzyczasie wszyscy o sprawie zapomną. W razie kompletnej i nieuzasadnionej nadgorliwości- radca przygotuje opinię z której kompletnie nic nie będzie wynikać i sprawa wewnątrz urzędu umrze. Być może agent z USA będzie naciskać. Zapewne w takim wypadku nie usłyszy żadnej odpowiedzi.
Dalej- oczywiście agent będzie naciskać i domagać się wynagrodzenia (na tym w końcu polega jego praca- a w dzisiejszych, kryzysowych czasach...), więc w miarę szybko się zorientuje, że tak się nie da. I bardzo szybko skontaktuje się z kancelarią prawną, która ma oddział w Polsce- oznacza to zazwyczaj duże, amerykańskie kancelarie, o znanych światowych markach i działające w sformalizowanie profesjonalny sposób. Dość szybko trafi do polskiego rządu wezwanie do zapłaty. To będzie oczywiście moment w którym należy coś zrobić- ale oczywiście nie zapłacić, tylko wynająć dużą profesjonalną kancelarię dla uzyskania opinii prawnej czy roszczenie jest zasadnie. W najlepszym interesie poważnej i profesjonalnej kancelarii będzie sporządzenie opinii nie wskazującej jednoznacznie żadnego wyniku potencjalnego sporu, a wskazującej na potencjalnie różne możliwości rozstrzygnięcia. Bynajmniej nie w celu jakiekolwiek korupcji, czy czegoś podobnego- po prostu, aby zamawiający wiceminister czy podsekretarz stanu miał swobodę polityczną. I dalej w ramach tej swobody w jego najlepszym interesie jest zamiecenie sprawy pod dywan- a najlepiej zostawienie jej na czas po wyborach. Niech problem ma kto inny. Agent oczywiście będzie naciskał na załatwienie sprawy, więc wkrótce zostanie wytoczony pozew. To będzie sprawa medialna, więc oczywiście rząd nie zawrze ugody.... I tak- skończy się procesem. Pół biedy, jeśli w Polsce- bo to będą relatywnie niewielkie pieniądze. Powiedzmy kilkadziesiąt milionów za wszystkich. Jeśli powodom uda się przekonać amerykański sąd, że w tym wypadku nie ma zastosowania immunitet jurysdykcyjny (co w sądach USA jest możliwe) to będą to sporo większe pieniądze....
Przyznam, że znając ten mechanizm rzygać mi się chce jak na to patrzę. Jakiekolwiek mam nastawienie do obecnego systemu ochrony praw autorskich- to nie podoba mi się systemowa nieudolność administracji do rozwiązania prostych problemów i biurokratyczna eskalacja szkód- zarówno finansowych jak też przecież prestiżowych. A potem znów będzie płacz, że Holywood nie lubi Polski i Polaków.....

Filip Barrack Piękny Obama


Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej pozwał był sobie 17 banków. Właściwie to zestaw najwiekszych światowych banków domagając się odszkodowania w wysokości jeszcze nie określonej- według spekulacji w internecie, chodzi o kwotę pomiędzy 30 a 200 mld dolarów. Intresujące jest tu sporo rzeczy. Po pierwsze- w czasie paniki w 2008 Kongres ograniczył czas przedawnienia roszczeń wobec banków do 3 lat (od wejścia w życie ustawy), czyli czas ten mija niedługo.
Po drugie- administracja zwlekała z tym bardzo długo- najwyraźniej wspomagając banki w „recovery”. Kiedy ożywienie okazało się fikcją przestali się certolić.
To jest oczywiście optymistyczna teoria, zakładająca sensowności i celowość działania administracji USA dla dobra i prosperity tego kraju. Moim zdaniem, jeśli takie zachowanie się im zdarza, to przez przypadek.
Więc mamy następne teorie- rząd rozgrywa z rynkami nieco większą batalię związaną z kredytowaniem deficytu- znaczy właśnie daje do zrozumienia „rynkom finansowym”, że nie jest mu obcy sposób myślenia Filipa Pięknego.
Czy ta teoria jest prawdziwa- zapewne się przekonamy. Zewnętrznym objawem będzie to, że proces zakończy się ugodą- i to zapewne niezbyt dolegliwą dla banków. Choć pewnie ta ugoda nie nastąpi szybko- jakoś przecież trzeba trzymać towarzystwo w szachu. Dalszym zewnętrznym objawem będzie całkiem przyzwoita sprzedaż długoterminowych obligacji rządu USA. Wniosek taki się sam nasuwa- obecnie tylko kompletny idiota, lub ktoś z pistoletem przy głowie kupi te śmieci z praktyczną gwarancją straty. Stąd rząd przykłada pistolet do głowy tym, którzy mogą to kupić. Zabawne.
Lista obejmuje:

1. Ally Financial Inc. f/k/a GMAC, LLC
2. Bank of America Corporation
3. Barclays Bank PLC
4. Citigroup, Inc.
5. Countrywide Financial Corporation
6. Credit Suisse Holdings (USA), Inc.
7. Deutsche Bank AG
8. First Horizon National Corporation
9. General Electric Company
10. Goldman Sachs & Co.
11. HSBC North America Holdings, Inc.
12. JPMorgan Chase & Co.
13. Merrill Lynch & Co. / First Franklin Financial Corp.
14. Morgan Stanley
15. Nomura Holding America Inc.
16. The Royal Bank of Scotland Group PLC
17. Société Générale

Jak się przyjrzeć- jest tu cały zestaw najwiekszych instytucji finansowych obecnych w USA. Z (chyba tylko) jednym wyjątkiem- Wells Fargo. Nasuwa się oczywiście pytanie- dlaczego? Wielki Nieobecny- czy dlatego, że już się dogadali, czy może już nie warto ich nakłaniać do wyciągania kasy- bo już jej nie mają??? Oczywiście- teoria, że nie są niczemu winni jest kompletnie bez sensu. Robili dokładnie to samo co pozostali, a w politycznym procesie wina nie ma najmniejszego znaczenia.
To też przyszłość pokaże. A na razie- kto nie zrozumiał aluzji w tytule- polecam lekturę