Mroczny sezon wyborczy

Zbliżają się wybory w USA. Z jednej strony całkiem ważne, a z drugiej właściwie to istotne rzeczy wydarzą sie niezależnie od ich wyniku i w podobnym czasie. Więc można najpierw wspomnieć o dwóch innych- w Mołdawii i Gruzji. Właściwie to jeszcze nie zakończonych w momencie kiedy to piszę.


Zaczynając od Mołdawii, gdzie władze i społeczeństwo jest mocno proeuropejskie, a mimo to zarówno wybory były w jakimś stopniu referendum co do kierunku państwa, jak też przy ich okazji zorganizowano właśnie referendum w sprawie integracji europejskiej. Referendum zostało o włos wygrane przez opcję europejską, a w samych wyborach prezydenckich czekamy na drugą turę. Ale istotne jest to, że skala ordynarnego przekupstwa wyborców była po prostu bezprecedensowa. Moskale zorganizowali, na bazie ogólnie rozwiniętej tam agentury, naprawdę duży system zwyczajnego kupowania głosów. I jak całkiem sporą część tego typu przedsięwzięć- zorganizowane było dobrze, ale na szczęście ich właśni funkcjonariusze chcieli ukraść jeszcze więcej. Więc nie specjalnie mogli się z tym ukrywać, a poza tym na dane osobowe jeleni, którzy sprzedali swoje głosy potem zaczęli masowo zaciągać kredyty i pożyczki w samej Mołdawii i też Rosji. Więc ci przekupieni wyborcy nawet zaczęli się sami zgłaszać na policję. A oprócz tego mołdawskie władze przejęły informacje bankowe tej całej operacji, czy przynajmniej sporej jej części. Ale cała sprawa nie udała się Moskwie o włos. Na szczęście teraz spora część siatki jest już spalona i kraj ma większe szanse zmierzać w stronę cywilizacji.

W Gruzji sytuacja jest nieco inna, bo tam rząd jest prorosyjski i kontroluje proces wyborczy. Więc sobie ogłosili, że wygrali (ktoś zaskoczony?). Więc konfrontacja i ostateczne rozstrzygnięcie odbędzie się na ulicy. 

Ale jednak najważniejsze są wybory w USA. 

Jak wiadomo, startuje Kamala Harris, która pokazała się z ciekawej strony jako prokurator w Kaliforni i ogólnie coś sobą reprezentuje, ale nie ma żadnego doświadczenia w polityce zagranicznej i zapewne będzie kontynuacją kliki Clintonów. Na poniższym obrazku mamy proces niszczenia zapasów ukraińskiej amunicji artyleryjskiej i człowieka który został wysłany do nadzorowania tego procesu. Myślę, że większości Czytelników nie trzeba go podpisywać. Choć jak stał się bardziej znany to był nieco starszy.


Po chwilowych złudzeniach (moich też...), dziś widać, że polityka z obrazka jest kontynuowaną i prawdopodobnie będzie nadal przez kolejnego przedstawiciela tej samej kliki. Znaczy dbanie o to, aby Ukraina nie miała wystarczająco amunicji dla pokonania Rosji. Biden Robi to już prawie 3 lata i zapewne Harris będzie to robić nadal.

 W przeciwieństwie do nich rząd Trumpa zapewne bardzo szybko wprowadzi sankcje kończące wojnę. To zapowiada i ja mu w tym punkcie wierzę. Konkretnie to wprowadzi sankcje przeciw Ukrainie i wszystkim państwom dostarczającym jej broń i amunicję. 

Mam nadzieję, że co do Harris się mylę i zostanę pozytywnie zaskoczony, ale odnoszę wrażenie, że ta linia polityczna cieszy się szerokim poparciem w Waszyngtonie i nie zostanie mocno zmieniona. Elity USA marzą o przywróceniu Związku Radzieckiego, ale takiego słabego, żeby można było nim straszyć, ale jednak samemu się nie bać. 

Więc Ukraina niespecjalnie może tę wojnę wygrać, ale Rosja może ją przegrać. A konkretnie implodować wskutek wyczerpania. Tak jak to było w 1905, 1917 i 1991. Jest to oczywiście sytuacja całkowicie nieprzewidywalna. W końcu w PRL też nikt by nie zgadł, że zwolnienie jednej suwnicowej w stoczni spowoduje chaos w całym kraju, całkowitą delegitymizację władzy i konieczność wprowadzenia dyktatury wojskowej dla przedłużenia życia systemu o parę lat. I jak dobrze wiedzą stali Czytelnicy, to jest możliwość którą od lat uważam za najbardziej prawdopodobną. Ale nie pewną.

Rozważmy jednak nieco inną sytuację

Wygrywa Trump i faktycznie zmusza Ukrainę do kapitulacji. Albo to samo się dzieje wskutek ogólnego wyczerpania i braku wsparcia "sojuszników". Jaki będzie skutek? Oczywiście gospodarka Rosji przestanie być drenowana przez wydatki wojenne i będzie mogła być odbudowana. Euforia zwycięstwa skonsoliduje społeczeństwo wokół władzy i wzmocni relacje zagraniczne. W tym z europejskimi państwami, a te z nich, które dziś sabotują pomoc dla Ukrainy, pierwsze wyskoczą do wspierania powojennej odbudowy Rosji. Rosyjska armia już dziś ma jakieś pojęcie o prowadzeniu nowoczesnej wojny, społeczeństwo jest przygotowane do dalszych wyrzeczeń, więc za naftowe pieniądze i z niemiecką pomocą najbliższe lata to będzie szybka rozbudowa przemysłu zbrojeniowego- tam gdzie wyszły jego największe braki. 

Jak sobie zdaje sprawę każdy człowiek wiedzący cokolwiek o Rosji, ten kraj składa się z cyklicznych kryzysów, z których wyjściem są podboje w najbliższej okolicy, a łup z nich pozwala na jakieś funkcjonowanie przez następnych parę lat. W tym przypadku koszty już są większe niż potencjalny łup i nawet jeśli Rosja przetrwa tę wojnę, to i tak musi po chwili na dozbrojenie ją kontynuować. Jedynym rozsądnym następnym celem są państwa bałtyckie. A Polska jest ich najbliższym i najbardziej wiarygodnym sojusznikiem. 

Z drugiej strony świata dziś Chiny zbroją się w przyspieszonym tempie i planują inwazję na Tajwan

Obrona tej wyspy w bardzo dużej części zależy bezpośrednio od marynarki wojennej USA, a co za tym idzie decyzji politycznych tamże. Więc jak można się łatwo domyślić, wszelkie decyzje będą planowane z uwzględnieniem kalendarza wyborczego w USA. Najbliższe wybory mamy za 3 tygodnie, a zmianę władzy za prawie 3 miesiące i tym razem nic się nie wydarzy. Ale zaskoczenie nowej poważnym kryzysem jest już całkowicie prawdopodobne. Nowej czyli następnej.

Więc optymistyczny dla świata scenariusz wygląda tak, że wygrywa Harris, co prawda prowadzi niepewną i nieudolną politykę zagraniczną, ale kupuje czas. Ukraina się trzyma i dostaje wystarczająco broni i amunicji aby się utrzymać, w międzyczasie Scholtz znika w niesławie z niemieckiej i światowej polityki i kanclerzem zostaje ktoś dorosły. Za 4 lata Harris wygrywa reelekcję i nie ma kryzysu i chaosu związanego ze zmianą administracji. A w 2033, stulecie objęcia rządów przez Hitlera możemy być już w zupełnie innej rzeczywistości, bez Putina i Xi Jinpinga, z kryzysem sukcesji i demograficznym w obu tych krajach. 

A co jeśli wygra Trump?

To USA będą mieć świetne relacje z dyktaturami dookoła świata, a zwłaszcza z Moskwą. Wojna w Ukrainie się zakończy, a nawet jest spora szansa, że powojenne wybory tam wygra jakiś zwolennik "normalizacji" i w następnej fazie konfliktu już nie będzie można liczyć na Ukrainę. I za 4 lata Rosja będzie gotowa do tej następnej fazy. I bardzo możliwe, że w tym samym czasie zarówno zapasy jak też produkcja amunicji w USA zostaną solidnie zdemolowane. Trumpowi będzie zależało na pokazaniu historii "sukcesów" w polityce zagranicznej, a koledzy dyktatorzy mu w tym chętnie pomogą, więc za jego kadencji wojna nie wybuchnie. Ale ta kadencja będzie jego ostatnią, nawet jeśli dożyje do jej końca. Jeśli nie dożyje, urząd obejmie Vance i następnie zostanie wybrany to kryzysu zmiany administracji nie będzie, ale wsparcie USA dla Rosji będzie na sterydach. 

Jest jeszcze jedna opcja- nikt nie wygra. Serio. Chodzi o taką skalę nacisków i fałszerstw wyborczych, że wyniki będą całkowicie niewiarygodne. Wtedy teoretycznie prezydenta powinien wybierać Kongres, ale faktycznie zrobi to Sąd Najwyższy. Który jak wiedzą to obserwatorzy polityki, jest całkowicie skorumpowany i prawie na pewne przyklepie cokolwiek będzie wygodne dla oligarchów. Co oznacza Trumpa, ale bez legitymacji wyborczej. I wtedy już będzie musiał zdemontować demokrację i zaprzestać organizowania wyborów. Przynajmniej takich w których można faktycznie kogokolwiek wybrać. 

To jest dzisiejsza sytuacja. Jest w tym parę "jeśli". Ale tak naprawdę to jesteśmy już na ostatniej prostej do wojny światowej. Ciągle może zapobiec temu sensowne przywództwo i zdecydowanie Zachodu, ale tego widać tyle co w Monachium w 1938. Na razie świata broni cienka linia ukraińskich okopów, ale jeśli oni nie załatwią sprawy do końca, to następne będzie Wojsko Polskie w okopach pod Wilnem i Rygą. 


Drodzy Czytelnicy!

Kilka lat temu, w dyskusji w komentarzach zostałem poproszony o to, abym dał znać, kiedy będzie czas myśleć o spokojnym przygotowaniu bezpiecznego lądowania z dala od kryzysu. Wtedy powoli zbierały się chmury, ale burza była jeszcze daleko i niepewna. Dziś jesteśmy w sytuacji, że burza może się rozejdzie jeśli będziemy mieli naprawdę sporo szczęścia. 

Ale na pytanie kiedy należy rozsądnie się rozglądać za awaryjnym, odległym i bezpiecznym miejscem dla siebie i rodziny- odpowiedź brzmi: TERAZ.

I w tym zakresie, czyli rezydencja i obywatelstwo Urugwaju, dokładniejsze informacje o kraju i perspektywach, możliwości zarabiania, inwestycji i pasywnych dochodów lub samo obejrzenie kraju- jestem do usług, z boku jest formularz kontaktowy. Jeśli ktoś chce się najpierw osobiście spotkać w Polsce, jest to możliwe jeszcze przez 3 tygodnie, acz nie gwarantuję, że każdego dnia w tym czasie będę dostępny. 

 

17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ciekawa analiza. Tylko ma jeden brak - Bliski Wschód. I uprzedzając prosty argument - ropa jest coraz mniej ważna... na tym terenie są Turcja i Iran a ich się nie da zlekceważyć... i Izrael (ogon który macha) USA. Jaka jest Twoja opinia? i czy tam też proste wyczekiwanie (które postulujesz) ma sens?
TT

Maczeta Ockhama pisze...

Jak na ring wychodzą zawodnicy wagi najcięższej, którzy się przygotowują do meczu od dziesięcioleci, to zwykłe rozgrywki już nie są wiadomością dnia. A ja mówię, że czas czekania się skończył, jest czas kiedy można się na spokojnie chować i spakować, bo potem to będzie tylko panika.

PawelW pisze...

Pytanie brzmi, kto i gdzie obecnie mieszkając powinien sobie szukać alternatywnego miejsca przezimowania?
Bo moim zdaniem mieszkańcy Francji, Niemiec, Hiszpanii raczej nie nieprędko odczują problemy. Jeżeli w ogóle.
Natomiast nie bardzo widzę, jeżeli się spełni koszmarna wizja z Rosją w roli głównej, żeby w Polsce dało się gdziekolwiek zadekować? Choć mogę się mylić.

Maczeta Ockhama pisze...

Koszmarna wizja z Rosją w roli głównej trwa od 2008. Cały czas, jedynie z pauzami operacyjnymi. Dokładnie według scenariusza, a sceptykom polecam powtórzenie sobie przemówienia Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi. Co do słowa. Jedyny wybór jaki pozostał to czy Polska zdecyduje się honorować sojusze. Ale złamanie ich byłoby nie tylko haniebne, ale i skrajnie głupie.
A jaki wtedy będzie wybór w Polsce? Cóż, w Ukrainie na okupowanych terytoriach trwa zaplanowana eksterminacja. Na nieokupowanych ochotnicy do wojska się już dawno skończyli, a zmobilizowali nie widzą przepustek tygodniami, a zwolnień do cywila wcale. Ataki rakietowe i naloty na miasta są codziennie. Co z tego wybierasz?
Ja zdecydowałem, że bomby wolę oglądać w fabrykach produkujących dla obrońców cywilizacji, a nie spadające na mnie. Przetarłem szlak i mówię, że można iść za mną. W obu tych punktach.

Anonimowy pisze...

@Maczeta Ockhama
Zawodnicy najciężsi chcą na razie grać w Czarnego Piotrusia (poblokować aktywa drugiego) a nie w MAD. Na razie jest w miarę równowaga ze wskazaniem na Chiny. I obaj gracze chyba uważają że czas pracuje na ich korzyść.
To schodzący poprzedni mistrz przeszedł do działań gorących i straszy MAD.
Więc raczej agresywne pionki zdecydują gdzie ewentualnie zmieni się rodzaj gry.
TT

Czytelnik pisze...

@Maczeta Ockhama

No dobra. Polska może nie być najlepszym rozwiązaniem, tu się nie ma co spierać.
Ale Francja czy Hiszpania to czemu nie, jak zauważył Paweł. Szczególnie, że kwestia legalizacji pobytu oraz jakaś większa diaspora na miejscu, to są no brainery.
Nawet Niemcy wydają się bezpieczne, bo tam stacjonują wojska USA na dużą skalę.
Taki Urugwaj, dla porównania, jawi się w takim porównaniu jak droga i niepewna abstrakcja.

PawelW pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
PawelW pisze...

@Czytelnik

O ile Francję czy Hiszpanię uważam za w miarę bezpieczne od kinetycznej części rozrywki, to Niemcy powoli przestaję. Bo:

https://www.fr.de/politik/russland-ukraine-sicherheitsexperten-putin-angriff-deutschland-kriegsgefahr-zr-93145131.html

"(...)
Prezydent Federalnej Akademii Polityki Bezpieczeństwa (BAKS), generał dywizji Wolf-Jürgen Stahl, postrzega to jako realne zagrożenie. „Ze względu na swoje położenie w Europie, szlaki transportowe i bazy, Niemcy są centralnym węzłem logistycznym dla NATO w kontekście obrony sojuszu”, wyjaśnia Stahl w wywiadzie dla naszej redakcji. „W przypadku ataku na Polskę lub kraje bałtyckie, Niemcy nie byłyby państwem frontowym, jak to miało miejsce podczas zimnej wojny. Jednak wojska NATO i systemy uzbrojenia wylądowałyby w niemieckich portach i na lotniskach, zostałyby przetransportowane przez Niemcy i musiałyby być zaopiekowane po drodze”.

Zdaniem generała dywizji miałoby to poważne konsekwencje dla Niemiec. Aby skomplikować logistyczne zaplecze Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, „przeciwnik mógłby zaatakować niezbędną infrastrukturę i usługi wsparcia w Niemczech - poprzez sabotaż, ataki, cyberataki, a ostatecznie, w razie potrzeby, ataki z użyciem broni dalekiego zasięgu, takiej jak pociski rakietowe”, mówi prezes BAKS Stahl. „Niemcy muszą współpracować z NATO w celu przeciwdziałania wszystkim tym zagrożeniom, aby wiarygodnie wypełniać swoją rolę jako centrum”.
(...)"


Pytanie zasadnicze brzmi: Czy Niemcy będą mogły i chciały wypełnić zobowiązania sojusznicze?

Maczeta Ockhama pisze...

Jeśli będzie dobrze, to i w Polsce jakoś będzie. A jak będzie tak źle, że naprawdę lepiej będzie gdziekolwiek, to w pierwszych lokalizacjach po chwili się zrobi tłum, a potem nieuniknione efekty- kryzys mieszkaniowy i wzrost szowinizmu. Czyli bardzo dokładnie te rzeczy, które dziś widać w Polsce, a w Warszawie bardzo wyraźnie. Generalny poziom francuskiej ksenofobii jakby z definicji wyklucza pełną integrację, Hiszpania jest nieporównywalnie bardziej przyjaznym krajem, ale w wielu miejscach ludzie turystów zaczynają mieć dość, do cudzoziemców pewnie też w końcu to dotrze.
Oraz- zmiany klimatyczne, energetyczne i technologiczne już uderzają w Europę, potrzeba jest mnóstwa pracy i kapitału, aby się do nich dostosować. Technologia jest, ale jeszcze to trzeba sfinansować. I ktoś musi za to zapłacić. Ktoś znaczy najsłabsi, jak zawsze. A kto jest słabszy od imigranta? Więc tak, będą to bezpieczne miejsca. Ale pierwsze bezpieczne miejsce zawsze będzie zatłoczone.

Anonimowy pisze...

Czy autor tego bloga nie prognozował pełnego i nieuniknionego kolapsu Rosji jakoś 2 lata temu? Gospodarka wojenna, która już wtedy miała jechać na ostatnich rezerwach, brak dostępu do technologii, kompletny drenaż rynku pracy, wszechogarniająca korupcja... i jakoś dalej stoją i walczą, mordują, zagarniają teren. Sam życzyłbym sobie, żeby sowiety upadły z hukiem. Ale co zostało z tych prognoz? Nagle Rosja ma ogarniętą armię i odbuduje przemysł i wojsko, choć jeszcze niedawno ledwo dychała i już wówczas nie miała z czym w ogóle startować (rzekomo), ani kadrowo, ani sprzętowo, ani technicznie, ani w ogóle z niczym. Czy od tego czasu coś się istotnie poprawiło? Ja wiem, że oni mają w wielu miejscach świata przyjaciół i stronników, no ale w innym miejscu bloga autor podtrzymuje tezę, że upadek Rosji będzie widowiskowy i efektowny. No więc jak to jest?

PawelW pisze...

Wychodzi na to, że zabicie wiewiórki przesądziło od wyniku wyborów w USA.

Anonimowy pisze...

Widziałem w jaki sposób odpowiada na nieoczekiwane/trudne pytania i ona sprawiała wrazenie tępaka. Nie mówię, że jest głupia, ale zwyczajnie nie nadaje się na polityka.

Dlatego to nie przez wiewiorkę, ani Trump nie był tak dobry. Ona miała poparcie wpływowych ludzi, celebrytów, miliarderów, mainstreamowych mediów, Google, Facebooka, LGBT, czarnych, kobiet i nie wiadomo kogo jeszcze. Miała też więcej kasy na kampanię a i tak to przewaliła. I to z Trumpem, który ma tylu zapiekłych przeciwników.

Dlatego moim zdaniem demokraci po prostu wystawili gównianego kandydata. Oczywiście szukanie winy u samych siebie nie jest ich mocną stroną, więc próbują przekierować uwagę na inne kwestie, bo hehe wiewiórka. Jakby nie było tej wiewiórki to by powiedzieli, że wyborcy to rasiści/mizogini/faszyści i co tam jeszcze.

Ziomek

Anonimowy pisze...

Dokad uciekac poza Urugwajem i Hiszpania? Co np. z zachodnia Norwegia, Islandia, Kanada, Irlandia czy Nowa Zelandia? (Najblizszych Kolli Rosji i Tajwanu China pewnie wskazane unikac…)

Unknown pisze...

@anonim
Byłem naiwny i wierzyłem w realność sankcji.
Teza, że Rosja musi się rozpaść jest aktualna. USA są zdeterminowane, aby Rosję utrzymać w całości i prawdopodobnie będą w przewidywalnej przyszłości. Tego się nie spodziewałem, ale taka jest rzeczywistość. Gdyby Zachód podszedł do sprawy poważnie, już byśmy mieli sytuację rozwiązaną i to ostatecznie.

Jakie kraje? Lista jest ta sama co zawsze, "białe" kraje południowej półkuli, z czego ze względu na perspektywy gospodarcze Urugwaj jest na pierwszym miejscu, ale to jest w tej sytuacji drugorzędne. Potem porządne kraje leżące nieco na uboczu- czyli praktycznie wszystkie skandynawskie. I inne podobne, może nawet Włochy. Z uwzględnieniem, że będzie prędzej czy później kryzys uchodźczy.

PawelW pisze...

Zapomniałam napisać "sarkazm mode on".
No to będziemy mieli okazję zobaczyć dosyć szybko, czy się najkoszmarniejsze wizje sprawdzą.
Poraża mnie jednak indolencja demokratów, że nie potrafili wykrzesać z siebie lepszego kandydata/tki.

Anonimowy pisze...

@Maczeta Ockhama

I co teraz pajacu

Anonimowy pisze...

A to sorry, myślałem, że jesteś jednym z tych naiwniaków co biorą wszystkie rzeczy z mainstreamu na poważnie