Byłbym za. Nie żartuję. Uważam, że facet naprawdę zasłużył:
1. Zjednoczył światowe mocarstwa w zamiarze pozbycia się agresywnego szaleńca dysponującego bronią atomową ze wspólnoty międzynarodowej.
2. Spowodował zjednoczenie podzielonego dotychczas społeczeństwa ukraińskiego, które chce teraz budowy uczciwego państwa spokoju i dobrobytu.
3. Spowodował aresztowania i blokady majątków istotnej grupy cynicznych złodziei okradających własne kraje.
4. W istotnej części pomógł ośmieszyć nieudolnego władcę i przez późniejszą współprace z nim zlikwidował możliwość konstytucyjnej dwuwładzy na Ukrainie.
5. Znacząco umocnił w europejskich społeczeństwach poparcie dla energii odnawialnej, oszczędności i ogólnego odchodzenia od paliw kopalnych z naciskiem na ropę i gaz w pierwszej kolejności, czym przyczynił się tez do znaczącego wsparcia dla powstrzymania zmian klimatycznych.
6. Swoja polityką wprowadził agresywne i od stuleci stanowiące zagrożenie dla sąsiadów państwo na ścieżkę pokojowego samozniszczenia.
Niestety, prawdopodobnie nie miał zamiaru wywołać ani jednego z tych skutków, więc nie bardzo wiem, czy do końca się ten Nobel należy. W końcu Obama dostał za dobre intencje, bez żadnych skutków. Może też się da przyznać za dobre skutki, bez żadnych intencji? Przyjmijmy, że tak jest i za niezamierzone konsekwencje też pokojowy Nobel się należy.
Oto uzasadnienie:
ad. 1
Swoim zachowaniem doprowadził do wspólnej dla wszystkich poważnych państw opinii na temat Rosji jako kraju nieprzewidywalnego w swej agresywności i nie respektującego zasad współżycia międzynarodowego. Dodana etykietka, łącznie z wielkością i siłą armii i faktem posiadania broni atomowej jednoczy wszystkich odpowiedzialnych za przyszłość świata ludzi, a w szczególności przywódców większych państw. Ta sytuacja przypomina stosunek do Niemiec w 1943-44 roku. Nikt nie popierał ich polityki, a sojusznicy starali się odciąć. W tej dziedzinie umożliwienie wspólnego zdania i działania Prezydenta Obamy i Republikanów w Kongresie to sprawa nawet nie na Nobla, ale prawie na kanonizację....
ad. 2
Społeczeństwo Ukrainy, które dotychczas było rozdarte i mentalnie podzielone sporami złodziejskich polityków, mieszaniem oligarchów, podziałami językowymi, religijnymi i przepaścią w mentalności (postsowiecka v. zachodnia v. rosyjsko-imperialna) zostało w ciągu kilku tygodni właściwie zjednoczone. Oczywiście są tam olbrzymie pokłady bierności, ale wśród tych, którzy maja jakieś zdanie, prawie się nie zdarza inne niż zamiar tworzenia i mieszkania w uczciwej, jednolitej, wielonarodowej Ukrainie.
ad 3.
Dzięki nieudolnej dyplomacji doprowadził do sankcji na grupę oligarchów żyjących z okradania tak wcześniej Ukrainy, jak też obecnie Rosji. Sama ta podstawa przyznania Nobla może być nieco kontrowersyjna, ponieważ on sam też jednocześnie do nich należy. Ale jeśli potraktujemy to jako dobrowolne oddanie skradzionego majątku to może należy jednak poważnie rozważyć kanonizację? Albo przynajmniej beatyfikację?
ad 4.
Ostentacyjne traktowanie Wiktora Janukowycza jako marionetki przekazującej rozkazy z Kremla oddaliło możliwość podziału na Ukrainie na gruncie konstytucyjności władz i znacząco zmniejszyło prawdopodobieństwo utworzenia quasi-państewka w jej rosyjskojęzycznej części.
ad 5.
Dla wszystkich stało się oczywiste, że Rosję należy albo powstrzymać, albo zniszczyć. Wobec tego, że jej gospodarka importuje najniezbędniejsze rzeczy codziennego użytku i podstawową żywność, eksportując ropę i gaz, oczywiście należy uderzyć przez ograniczenie dochodów ze sprzedaży ropy i gazu. Niestety, nie jest obecnie możliwe wprowadzenie embarga, więc należy pracować nad zmniejszeniem zależności i przez to możliwości negocjacji cenowych. Dla wszystkich rozsądnych i mających pojecie ludzi jest oczywiste, że oznacza to politykę ograniczania zużycia przez poprawę efektywności zużycia i zastępowanie ropy i gazu innymi paliwami, w szczególności odnawialnymi. Nie węglem, bo przypominam, że Rosja jest też eksporterem węgla. W oczywisty sposób zmniejszy to zakres przyszłych anomalii klimatycznych. Właściwie to znów jest to zasługa powyżej Nobla.
ad 6.
Najważniejszy, ale i najtrudniejszy do uzasadnienia punkt. W pewnym sensie połączenie poprzednich. Połączona wola wszystkich istotnych państw świata w zamiarze powstrzymania Putina nie doprowadziła i IMO nie doprowadzi do konfrontacji zbrojnej na dużą skale. Być może Rosja dokona jeszcze jednej agresji. Ostatniej w swojej historii.
Dla wszystkich gorącogłowych Sarmatów mam do przypomnienia dowcip:
dwa byki, stary i młody wychodząc zza wzgórza ujrzały w pewnym oddaleniu stado krów.
Młody się odzywa:
- chodź, pobiegniemy szybko i przelecimy jakieś.
Na co stary odpowiada: trzy błędy w jednym zdaniu. Nie pobiegniemy, tylko podejdziemy, nie szybko, tylko spokojnie i nie jakieś, tylko wszystkie.
I właśnie tak będzie wyglądać i już wygląda reakcja świata. Wyrok na Rosję już zapadł, egzekucja chwile potrwa, Putin rycersko otrzymał czas na cofnięcie się, co głupio uznał za oznakę słabości. Obecne sankcje jeszcze nie wystarczą, są dopiero pierwszym ostrzeżeniem. Efektywnie świat wygląda zupełnie inaczej, niż w czasach zimnej wojny i nawet zakaz eksportu nowoczesnej technologii za dużo nie da, bo Chińczycy raczej go nie będą respektować. Ale zadziała na przykład coś zupełnie innego i znacznie prostszego, rotacyjne embargo: trzy miesiące na np. łożyska, potem 3 miesiące na akumulatory, i kolejne wystarczająco długie okresy, aby wywołać braki w zaopatrzeniu i wystarczająco krótkie, aby w Rosji nie opłacało się budować fabryk i rozpoczynać produkcji. Zwłaszcza, jeśli długość tego będzie nieprzewidywalna.
Ludzie przestraszeni brakami w zaopatrzeniu zaczną oczywiście wykupywać pojawiające się dane dobra. A kupowanie na zapas akumulatorów obciąża gospodarkę, bo jest to z punktu widzenia krajowej ekonomii oczywiście idiotyczny sposób oszczędzania, przez niszczenie tych przykładowych akumulatorów od samego składowania, jeszcze bardziej drenując zasoby kraju jako całości. Niekoniecznie będzie to dokładnie tak, ale z pewnym prawdopodobieństwem coś podobnego.
Ze strony administracji USA, a nawet europejskiego nadzoru bankowego jest pełne zielone światło dla wszelkich kombinacji mogących oskubać Rosję, rosyjskie firmy i rosyjskich oligarchów powiązanych z Kremlem. Ze strony nowego niemieckiego przemysłu energii odnawialnej, będzie to więcej niż entuzjazm. Amerykańskie, szwedzkie i szwajcarskie firmy zbrojeniowe już zacierają ręce. Ponoć jakieś 6 tys. niemieckich firm robi jakieś interesy w Rosji, ale w tym miejscu wypada przypomnieć, że sama branża energetyki odnawialnej zatrudnia w Niemczech ok 400 tys osób, w większości dobrze płatnych i mających coraz większą siłę przebicia.
W związku z tym, absolutnie mnie nie dziwią wyniki sondażu pokazującego, że ponad 3/4 Niemców nie chce obecnie wzmocnienia militarnego wschodniej flanki NATO, a jednocześnie ponad połowa uważa, że Rosja stanowi zagrożenie dla pokoju i ma zamiar następnych aneksji. Znów: drodzy sarmaci, pamiętajcie o starszym byku. I nie tylko. Niemcy to jest naród, który prędzej czy później przegrywał z nami, Polakami wszystkie wojny. Nie oczekujmy od nich szczególnej lotności myślenia.
Najpierw Hans musi pogadać z Helmutem, potem Helmut z Rainerem, potem jeszcze Rainer z Hansem i wszyscy jeszcze raz. A potem są tak zmęczeni tym myśleniem i gadaniem, że się tylko biorą do roboty i już drugi raz nie zastanawiają. Na dowód absolutnej prawdziwości tych stereotypów mogę przytoczyć tweeta od samej Angeli Merkel, która zdaje się że dziś doszła do tych samych wniosków co ja 3 tygodnie temu i ogłosiła światu, że Niemcy nie są uzależnione od rosyjskiego gazu.
A za kilka tygodni ma być ogłoszona nowa polityka energetyczna Niemiec. Spodziewam się dokładnie tego, co też już napisałem wcześniej. Oni naprawdę myślą tak powoli, ale potem zwykle dochodzą do imponująco sensowych wniosków. Dlatego spodziewam się ostrego przyspieszenia i państwowego wsparcia dla programu izolacji termicznej mieszkań i oszczędzania gazu dla celów grzewczych. BTW - wczoraj program zwiększania efektywności wykorzystania gazu ogłosił rząd Argentyny. Po latynosku niedorobiony, ale szybciej, niż najbardziej zainteresowani....
Nasz bohater, Władimir Putin, doprowadził do rozpoczęcia wojny ekonomiczno- technologicznej, która wobec miażdżącej przewagi Zachodu, zwłaszcza Niemiec, musi doprowadzić do podkopania potęgi eksportu surowców energetycznych Rosji, czyli do znaczącego osłabienia tego kraju. Osłabienie wpływów z eksportu, chaos ekonomiczny poprzez nieprzewidywalne sankcje, brak rozwoju technologicznego poza zbrojeniówką, nieefektywne zużywanie energii, kredyty zaciągnięte na rozwój produkcji surowców energetycznych przy możliwości szantażu przez odbiorców - to jest przepis na idealną katastrofę. Wyjściem byłoby jedynie szybkie przekształcenie Rosji w państwo narodowe, zdolne do przetrwania załamania gospodarczego.
Ale nie po to stary byk strofuje młodego. Rosja zostanie rozmontowana kompletnie. Banksterka weźmie swoje, koncerny zbrojeniowe z USA ukradną kolejne technologie, Chiny i Niemcy będą mieć bezpieczne połączenie lądowe, Tatarzy swoje dwa kraje - Krym i Tatarstan. Po oddzieleniu Tatarstanu komunikacja pomiędzy europejską częścią Rosji a Syberią jest zerwana i są to dwa oddzielne kraje. To zupełnie poważnie, jak dla mnie, większość z racjonalnego przewidywania, ale trochę na wyczucie, Rosja jest dokładnie na kursie do rozpadu. Rosja posiada ledwo zbilansowaną gospodarkę już obecnie. Na horyzoncie czai się destabilizacja urządzana przez cały koncert mocarstw. Bez kultury technicznej i wynikającej stąd chęci i umiejętności modernizacji, bez działających mechanizmów zmiany władzy, dosłownie otoczona wściekłymi wrogami, to jest przepis na katastrofę, a przynajmniej poważną degradację państwa.
Z polskiego punktu widzenia taki los się szczerze Rosji należy, dla pokoju, rozwoju i stabilności w tej części świata. Stąd wniosek o przyznanie nagrody Nobla uważam za całkowicie uzasadniony.