Zacznę kontrowersyjnie- uwielbiany przez Polaków Ronald Reagan był zbrodniarzem wojennym w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Dowody?- ależ proszę bardzo- w roku 1984 r. (jakże piękna data!) siły zbrojne USA zaminowały porty wNikaragui, jak tez wody przybrzeżne. Było to tak drastyczne łamanie prawa międzynarodowego, że naprawdę brakuje cenzuralnych określeń, a nawet analogii historycznych. Nawet niemiecka „nieograniczona wojna podwodna” w I WS. była z punktu widzenia prawa międzynarodowego znacznie bardziej cywilizowanym posunięciem.
Otóż po pierwsze, USA i Nikaragua nie były w stanie wojny - tyle już pozwala nazwać tą akcję piractwem. Posługiwanie się minami morskimi w czasie wojny jest dopuszczalne - pod pewnymi warunkami - jednym z nich jest publiczna notyfikacja tego - aby chronić żeglugę państw neutralnych. Nie musi to oczywiście być informacja o umiejscowieniu pól minowych, ale ostrzeżenie, że na danym akwenie mogą znajdować się miny. I drugi warunek- posiadanie przez walczące państwo planów pól minowych, aby po zakończeniu wojny możliwa była bezpieczna żegluga. Oczywiście żaden z tych warunków nie został dotrzymany. Mówiąc szczerze, to w procesach norymberskich wieszano za mniejsze sprawy....
Może jednak chwila wyjaśnienia, dlaczego tą sprawę uważam za szczególnie skandaliczną- znów się trzeba cofnąć do historii. Niebezpieczeństwo podróży przez setki i tysiące lat było rzeczą oczywistą- oprócz zagrożeń naturalnych, na szlakach lądowych normą były rozboje, a na szlakach morskich piractwo. Z piractwem ostatecznie się rozprawiła Royal Navy na początku XIX w. Od tego czasu to zagrożenie właściwie znikło (powraca teraz, ale to inny temat). Szlagi żeglugowe stały się bezpieczne (za wyjątkiem czasu wojny, oczywiście) i rzeczywiście w tym zakresie wspólnota międzynarodowa działała. To jest jedyny znany mi wypadek ataku na wolność żeglugi od zakończenia wojen napoleońskich. I zgodnie z prawem międzynarodowym każde państwo ma obowiązek ścigać osoby uwikłane w taki proceder. Cóż- jak widać są równi i równiejsi. Ale wracając do biednej Nikaragui- tak się głupio złożyło, że na minie wyleciał w powietrze statek (nie okręt!) pod banderą ZSRR- więc władze USA miały świetne alibi- widzicie- to są komuniści bo handlowali z ruskimi. To się głupio zapytam- a z kim mieliby niby handlować, skoro USA nałożyło na nich embargo? W ZSRR i demoludach ropy było jeszcze sporo, a kawy zawsze brakowało...
A co chodziło? Przyznam, że nie wiem. Znaczy- USA zawsze traktowały Amerykę Środkową jako swój grajdołek i nie pozwalały na rządy inne niż posłuszne amerykańskiemu ambasadorowi i korporacjom. Właśnie takie rządy zostały zainstalowane (a jakże, interwencją US Army) w Nikaragui jeszcze w latach 30-tych i pozostawały w ręku tej samej rodziny do 1979 roku, kiedy władze przejęła w wyniku powszechnego powstania partia socjalizująco- narodowa, która próbowała odbudować normalne społeczeństwo- w sensie stworzyć klasę średnią inną niż beneficjenci koncesji od władzy (czy my to skądś znamy...).
Po tym, i innych działaniach tego typu (choć te inne można już nazwać skandalicznym imperializmem)- takich jak wysadzenie rurociągu, czy finansowanie terrorystów, rząd Nikaragui (który w międzyczasie wygrał wybory oceniane jako uczciwe) skierował sprawę do Międzynarodowego TrybunałuSprawiedliwości i wygrał ją w całości. Na prośbę o wypłatę odszkodowań usłyszał, że mają się pocałować w d... W następnej kampanii wyborczej CIA dofinansowała opozycję drobną kwotą 50 mln dolarów i na tyle mały i biedny kraj jakoś wystarczyło.
To tylko jeden z przykładów, ale w historii Ameryki Łacińskiej są takich dziesiątki. Bardzo charakterystyczny jest nieudany zamach stanu w Wenezueli w 2002 r. Polecam poczytać- nawet angielską Wikipedię. Znaczy- zamach stanu tak naprawdę był udany, ale Chavez przeżył i formalnie nie zrezygnował z urzędu, a po zaledwie kilku dniach setki tysięcy ludzi otaczających pałac prezydencki oraz jeden z niewielu lojalnych oddziałów wojska zmusiły juntę do rezygnacji. Dalej było ciekawie, bo tym razem już ujawnieni spiskowcy zostali pochwyceni i zaczęli sypać... To właściwie był ostateczny cios dla wpływów USA w tym regionie, choć są wciąż silne- ale cały czas słabną, stąd tak duża relatywna siła dyplomatyczna Brazylii i Argentyny.
Ale nie o tym- w tej samej Wenezueli, już dawno temu, w 1958 roku, wizytował ówczesny wiceprezydent USA Richard Nixon. Tu jest film- propagandowa amerykańska reklamówka, ale chyba nie był tam kochany?
Dlaczego wskazuję to wszystko- otóż rzeczy nie wyglądają tak, jak to widać w mediach (ale odkrycie!). Nastroje antyamerykańskie w Am. Łac. (cóż za głupie określenie- jak Ameryka może być antyamerykańska- ale to chyba jedyne obowiązujące słowo) są tu bardzo mocne i to nie na poziomie rządów- tylko społeczeństwa. Przez 100 lat zwykli ludzie zdążyli zauważyć, że rządy pro-USA to nie rządy dla przeciętnego człowieka, a dla samej władzy, amerykańskich korporacji rolniczych i górniczych oraz amerykańskich banków. Jak się zorientowali, to przestali takich wybierać, skoro przestali, to CIA wybierała ich sama, głupie parę milionów dla paru generałów i sprawa załatwiona. Ale- antyamerykański sentyment cały czas rósł. Naprawdę- to nie jest nastawienie władzy, tylko społeczeństw- w całej Ameryce Łacińskiej (razem z Brazylią, jak sądzę). Oczywiście, normalne rządy, demokratycznie wybrane są także antyamerykańskie.
A teraz- wracając do Nikaragui, w 2006 ponownie został prezydentem wybrany Daniel Ortega- ten sam który rządził w latach 80- tych jako rzekomy komunista. To a' propos jego komunizmu- oprócz odebrania majątków rodzinie Somozy (dyktatorów w latach 35-79) nie było tam żadnej nacjonalizacji, za odszkodowaniem wykupywano niewykorzystane grunty rolne od wielkich posiadaczy i korporacji (tak, również amerykańskim korporacjom wypłacano odszkodowania, kiedy rząd USA rozrzucał miny w nikaraguańskich portach), ziemię tą sprzedano małorolnym i bezrolnym. Można narzekać na brak liberalizmu w takim rozwiązaniu- ale w warunkach biednego rolniczego państwa i koncentracji własności w nielicznych rękach, przy skrajnej nędzy większości- to był prawie skok cywilizacyjny. Włączenie setek tysięcy ludzi w gospodarkę towarowo- pieniężną. To już jest marzenie liberałów. Jak widać sytuacja nie jest taka prosta- przy okazji to „lewicowe”, czyli narodowe rządy zwykle utrzymywały dobre relacje z sąsiadami oraz przeprowadzały deregulację gospodarki- zmniejszały ilość koncesji, dotacji, etc. Rządy „prawicowe”, czyli proamerykańskie dyktatury wojskowe (w uproszczeniu...) zwykle postępowały odwrotnie- koncesje, regulacje, konflikty z sąsiadami, wolny handel z USA i prokorporacjonizm. Jak widać- połączenie nie bardzo mieszczące się w światopoglądzie miłośnika UPR. Ale taka jest rzeczywistość.
I wracając do Ortegi- tu poleję miód na serce wszystkich, którzy uważają, że jestem lewicowcem (pozdrowienia, Rafał!). Po ponownym objęciu władzy Ortega wprowadził interesujący i kompletnie egzotyczny z mojego punktu widzenia program. Otóż każda rodzina wiejska żyjąca w nędzy może otrzymać bon, uprawniający do otrzymania jednej ciężarnej krowy, ciężarnej lochy, sadzonek drzew owocowych, ziarna siewnego i sadzonek zwykłych drzew. Łączna wartość takiego bonu to 2 tys. dolarów, rodzina tak uposażona zobowiązana będzie do zwrotu 20% tej wartości. Jest to oczywiście egzotyczne, to są 3-4 miesięczne zarobki w Polsce i 2-3 miesięczne w Argentynie, ale dla nędzarza w Nikaragui to może być trudny do przeskoczenia próg pomiędzy byciem wiecznym nędzarzem, a awansem na drobnego producenta rolnego. Wyjściem z biedy i życia z dnia na dzień, a byciem drobnym posiadaczem. To jest olbrzymia różnica.
Jestem naprawdę ciekaw jakie będą tego efekty- bo dziś na ocenę chyba jeszcze za wcześnie.
A jak widać, świat nie jest czarno- biały i dla zrozumienia go podstawą jest samodzielne myślenie. Oraz- z zupełnie innej beczki polecam znajomość hiszpańskiego a podkreślę, że (nawet nie wliczając brazylijskiego portugalskiego) jest to najpopularniejszy (od populacji) ojczysty język na świecie (według rożnych źródeł, zgodnie z innymi drugi po mandaryńskim, lub trzeci po angielskim- ale i tak oferuje to większy pluralizm), otwiera zupełnie nowe horyzonty intelektualne i pozwala na spojrzenie na niektóre sprawy z perspektywy innej niż anglocentryczna- która też jest epidemią w Polsce.