Ostatnio widać nieco mniej moich tekstów- ale wracając do głównej w końcu tematyki bloga- może to nieco czytelnikom wynagrodzę.
Otóż, jak pisał o tym kol. Słomski, w niektórych krajach dość popularny pomysłem jest zamieszkanie na barce lub jachcie. Zresztą jedyną różnicą jest to, że barka mieszkalna jest typowym miejscem zamieszkania- które co najwyżej da się przeholować z miejsca na miejsce (zupełnie wyjątkowo posiada własny napęd pozwalający na niezależną podróż- acz i tak wyłącznie po rzekach i kanałach), a jacht jest przede wszystkim statkiem, który musi mieć możliwość samodzielnej podróży- więc i komfort na pokładzie jest nieco niższy. Tak- czy inaczej romantyczna wizja mieszkania na jachcie czy barce ma swoje wady- zwłaszcza na jachcie jest po prostu ciasno- a ceny rosną tak w przybliżeniu razem z kwadratem wielkości. Barka jest w stosunku do powierzchni mieszkalnej za to całkiem tanią alternatywą.
Ale z prawnego punktu widzenia nie ma większych różnic. Najciekawiej się zaczyna, jeśli nasza barka/jacht są zarejestrowane za granicą. Otóż w takim wypadku na pokładzie obowiązuje co do zasady prawo państwa bandery- nie bez wyjątków oczywiście- a dopóki jesteśmy w granicach wód śródlądowych bądź wewnętrznych- obowiązują nas także przepisy państwa nadbrzeżnego.
Wygląda nieciekawie- jakbyśmy mieli obie jurysdykcje naraz na karku. Na szczęście praktyka jest znacznie lepsza. W rzeczywistości polska Policja- co prawda ma obowiązek ścigać przestępstwa popełnione na wodach wewnętrznych, itp.- ale wejście na terytorium podlegające obcej jurysdykcji to jest poważna sprawa- czasem do granic cassus belli włącznie. Więc za wyjątkiem najbardziej bezczelnych mocarstw, władze żadnego państwa nie pozwolą pochopnie na jakiekolwiek działania na pokładzie jednostki pod obcą banderą.
Zresztą- nawet był to nie raz powód do wojny- najbardziej znany chyba w wypadku drugiej wojny opiumowej- gdzie władze chińskie weszły na pokład i aresztowały załogę statku „Arrow”. Załoga, kapitan i armator to byli chińczycy- ale statek był zarejestrowany w Hongkongu. I to Wielkiej Brytanii wystarczyło jako powód do wojny. Zresztą później się okazało, że rejestracja wygasła, a działania chińskich władz były całkowicie legalne. Ale cóż- armia brytyjska i tak była lepsza.
W naszym pięknym, acz coraz bardziej faszystowskim, kraju także, co do zasady Policja wejdzie na pokład statku pod obcą banderę wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą kapitana lub armatora, ewentualnie w trakcie gorącego pościgu. Co w praktyce oznacza przestrzeganie przywileju habeas corpus w najbardziej klasycznej postaci- i to naprawdę przestrzeganie.
A co do urzędników skarbowych (włącznie z uzbrojoną kontrolą skarbową) można ich uprzejmie poinformować, że porozmawiamy z nimi jak zejdziemy na ląd.
Zresztą nieprzypadkowo użyłem porównania do fundamentu brytyjskiego porządku konstytucyjnego- otóż te zasady zostały dość powszechnie wprowadzone w trakcie pax britanica, a komu się nie podobały, ten oglądał (najczęściej na sobie) efekty działania Royal Navy. A że morze i zwyczaje tam panujące są dość konserwatywnym środowiskiem- to i zasady prawa specjalnie się nie zmieniły- z drobnymi wyjątkami dotyczącymi zwalczania handlu narkotykami i pirackich rozgłośni radiowych (tu immunitetu już nie ma)
W sumie -tak piękne, że się nie chce wierzyć, że możliwe w Europie. A jednak.
Co prawda, nie pod każdym względem wygląda to tak różowo- jeśli podnosimy banderę spoza UE, lub przypłynęliśmy z portu poza, to oczywiście mamy jeszcze do czynienia z celnikami. Przepisy dotyczące broni- obowiązują krajowe- co w praktyce oznacza, że jeśli tą broń mamy- i tak musimy co najmniej trzymać w szafie zapieczętowanej przez celników, itd.
A poza tym barka jest rozwiązaniem zdecydowanie tańszym niż dzisiejsze obłędne ceny mieszkań- a miejsca do cumowania, co prawda nie wszędzie jest to w ogóle możliwe- ale jeśli- to zazwyczaj w najatrakcyjniejszych częściach miast.
Generalnie- warte przemyślenia rozwiązanie- tylko jeśli już, to nie wygłupiajcie się z polską banderą. Pod jakąkolwiek inną zakres wolności jest o rząd wielkości lepszy.