Kto właściwie rządzi w USA?

Główne media wszelkich opcji politycznych przynajmniej zgodziły się ostatnio przynajmniej w jednej kwestii: podobał im się atak na bazę syryjskich sił powietrznych.

Atak był zaskoczeniem dla wielu osób. Dla niektórych pozytywnym, dla innych bardzo przykrym. W Warszawie i Kijowie mogą strzelać korki od szampana, w Moskwie ponoć najpopularniejszym dowcipem jest:
"Na Łubiance ponownie przeliczono głosy i okazało się, że wybory prezydenckie  USA wygrała Hilary Clinton"

W skrócie- sytuacja się zmieniła i zaskoczyła sporo osób.
Aby ja zrozumieć, najpierw trzeba ocenić i określić podstawowych aktorów.

Są to Putin (czy cała oligarchia wywodząca się z KGB) i Trump, ale znacznie ważniejsi są aktorzy pozornie drugoplanowi: Paul Manaford, Steve Bannon oraz Ivanka Trump i jej mąż, Jared Kuschner (których możemy traktować łącznie)

Wielki gambit Rosji miał polegać na tym, że dochodami z surowców miała być finansowana modernizacja sił zbrojnych i ekspansja propagandowa i polityczna. Ta ekspansja miała gwarantować stałe zyski z eksportu surowców. Mechanizm ten polega na tym, że zdobyty wpływ polityczny jest kierowany na utrzymanie i umocnienie rynków zbytu surowców, a najlepiej uzyskanie naturalnego monopolu. Stąd olbrzymie pieniądze sa przeznaczane na dyskredytowanie energetyki odnawialnej, oraz wpływ na społeczeństwo i rządy w krajach, które najbardziej mogą tym interesom zaszkodzić. Najważniejszym dla obecnej sytuacji przykładem były rządy Ukrainy po Pomarańczowej Rewolucji, dzięki którym na Ukrainie nastąpił wzrost produkcji energii odnawialnej, wydobycia gazu, utrzymanie przemysłu węglowego i cały, bardzo szeroki zestaw działań na rzecz niezależności energetycznej. Reszta historii jest znana. Następne wybory wygrywa Janukowicz, który całą tę próbę niezależności szybko rozmontowuje, w sporej części topiąc całą te politykę w morzu korupcji. Janukowycz i jego ekipa okazują się tak głupi, że prowadząc nachalnie korupcjogenną i prorosyjską politykę tracą resztki poparcia i doprowadzają do rewolucji, która ich zmiata. Rosja zajmuje Krym, gdzie jest skoncentrowana duża część ukraińskiej produkcji elektryczności z fotowoltaiki i wydobycia gazu. Łatwe pieniądze trafiają do bardzo wielu ludzi prezentujących poglądy spójne z celami Rosji dookoła świata. Od obrońców energetyki węglowej do ruchów antyszczepionkowych.

Donald Trump


Trump jest w sporej części kopią Janukowycza. Na wpół kryminalnym biznesmenem odznaczającym się zdecydowanie większą brutalnością i agresją niż realnymi umiejętnościami. Wielokrotnym bankrutem, co przy możliwościach jakie miał z rodziny oznacza po prostu kretynem, który znalazł się w elitach i juz tam został, choć generalnie nie jest akceptowany z powodu swojego prymitywizmu (najbardziej miarodajne są wypowiedzi Michaela Bloomberga na jego temat). Z czego zapewne przez ostatnie kilka lat jego interesy były poważnie wspierane przez rosyjskich oligarchów.
Wszystko by się układało jak na Ukrainie, rząd USA by sprawnie zabijał rozwój konkurencji dla paliw kopalnych gdzie tylko by mógł (to i tak robi) oraz pracował nad wsparcie dla interesów Rosji dookoła świata. To ostatnie robił, aż do czasu ataku na syryjską bazę lotniczą. 
Co się zmieniło? Rewolucji nie było. Ale było, i nadal śledztwo krążące wokół sporej części rządu. I docierające do Trumpa. Rzeczą zmieniająca reguły gry jest dość szybko postępująca demencja. Jeśli ktoś jest zainteresowany, łatwo znaleźć wywiady z Trumpem sprzed 30-40 lat. Wtedy był to człowiek niezbyt inteligenty i bez większego pojęcia o świecie, ale z poziomem słownictwa i gramatyki jakiego można oczekiwać od dorosłego, słabo wykształconego człowieka. W wypowiedziach w czasie kampanii wyborczej słownictwo było znacznie bardziej ubogie, używał wielu zaimków, etc. Obecnie, zamiast oczekiwanej poważniejszej formy i treści wypowiedzi, dalsze ubożenie komunikacji. Do poziomu, który odpowiada człowiekowi z demencją. Czymkolwiek spowodowaną. 
Dodatkowo, jako notoryjny bankrut miał problemy z finansowaniem inwestycji przez amerykańskie banki. 

Paul Manaford


Kluczowa postać i łącząca dwie powyższe. Człowiek, który zarabiał dziesiątki milionów dolarów jako rosyjski lobbysta w USA. Jeszcze w zeszłym roku miał oddać 90 mln dolarów, które wziął od Rosji na założenie telewizji internetowej i zwyczajnie je przytulił, nie zrobił nic i wziął do kieszeni. A to na pewno nie jedyna taka sprawa, ile dostał za wybory na Ukrainie nikt nie wie. Takich pieniędzy nie dostaje się za zamiatanie ulic. Dostaje się na przykład za znalezienie kandydata, wypromowanie go, wygranie wyborów i obsadzenie rządu według życzeń płacącego. Co Manaford zrobił na Ukrainie. Dokładnie on wynalazł Janukowycza i zrobił go prezydentem. Oczywiście ze stosowną współpracą całego aparatu stojącego do dyspozycji Kremla, ale to on kierował. Miał na pewno duży wpływ na wybranie samego Janukowycza jako właściwego człowieka oraz być może całkowity na skład jego rządu. Podobną rolę pełnił w kampanii Trumpa, być może to on go wynalazł i namówił na kandydowanie. Na pewno też się lepiej zabezpieczył, bo to on wymyślił i wstawił osobę wiceprezydenta. Co w skrócie oznacza, że w razie śmierci lub impeachmentu, prezydentem nadal będzie osoba za którą zapłacili mocodawcy Manaforda. To samo dotyczy się sporej części obsady najwyższych stanowisk. Co, patrząc na cacus prokuratora Wiktora Pszonki pozwala zrozumieć dlaczego w sporej części sprawiają wrażenie jeszcze głupszych i bardziej oderwanych od rzeczywistości niż przeciętna Partii Republikańskiej. Np. nowy sędzia Sadu Najwyższego, Neil Gorsuch jest tu przykładem nawet nie wybitnym, co epickim. Gwarantuję, że jeszcze o nim wielokrotnie usłyszymy. Co jest w sumie mało zabawne, bo ministrowie są i znikną, a skład SN pozostanie na lata, a może dziesięciolecia.

Steve Bannon


Kompletny i zupełny świr. Można posłuchać jego niespójnego wydzierania się jako gwiazdy kanału "Breibart News". Z ciekawostek- założonego aby stanowić kontrę dla "mainstremowych mediów nieprzychylnych Izraelowi". Tak czy inaczej, pod koniec kampanii oraz po wyborach uzyskał nieproporcjonalnie wielki wpływ na obsadę kadrową i politykę Białego Domu. Jak się wydaje, kolejny protegowany Manaforda. Generalnie, człowiek, który naprawdę nic nie wie i nic nie rozumie, ale udało mu się doprowadzić do sytuacji, w której był doradcą do spraw bezpieczeństwa, a jednocześnie filtrem przez który przechodziły właściwie wszystkie informacje związane z bezpieczeństwem wewnętrznym i polityką międzynarodową, jakie dochodziły do Prezydenta. Który to prezydent podejmował na ich podstawie decyzje. Decyzje, które dobrze się wpisywały w interesy Rosji.

Ivanka Trump i Jared Kushner


Ukochane dziecko Donalda Trumpa i jej mąż. Wielokrotnie dawał do zrozumienia, że ma do nich (w szczególności do niej) pełne zaufanie. W kręgu władzy znaleźli się zupełnym przypadkiem, bo ojciec i teść został prezydentem. Dotychczas nie uczestniczyli w polityce, ale widać po nich przynajmniej podstawowe rozumienie świata, orientację w nim i zdrowy rozsądek. Majątek Ivanki bardzo ucierpiał na wizerunkowej katastrofie początków rządów Trumpa, sporo sieci handlowych zrezygnowało ze sprzedawania sygnowanych jej nazwiskiem torebek i biżuterii. 

Mając postacie, możemy bez trudu zrekonstruować dramat.

Trump nie za wiele rozumie ze świata i zupełnie nic z obowiązków bycia głową państwa. Większość polityki prowadziła administracja. I była to polityka od początku bardzo radykalna. Zmierzająca jak najszybciej do demontażu administracji i jak największej ilości funkcji państwa. Czyli eufemistycznie mówiąc, daleka od interesów USA i jego obywateli. Za to budząca szczery zachwyt Kremla. A także była to polityka wprost zapowiadana przez Steve'a Bannona. I realizowana. 
Dookoła Manaforda, Bannona i całej otoczki wokół finansowania wyborów i wpływu na kampanię wyborczą rozpoczęły się śledztwa. Zarówno FBI, jak też komisji Kongresu. Na początek doprowadziły do kompromitacji rusofilskich kretynów w stylu generała Flynna, czy np. doradcy Trumpa, Cartera Page'a (którego rosyjski szpieg nazywał po prostu "idiotą", jak wynika z wyciekniętych podsłuchów).
Działania administracji stawały się publicznym pośmiewiskiem, a reakcja na rządy ze strony społeczeństwa mocna i wyraźna. Co spowodowało np. bojkot wyrobów Ivanki Trump. 
To wszystko polewamy sosem demencji. Donald Trump zwyczajnie coraz mniej kojarzy i w tej sytuacji ma problemy z podejmowaniem decyzji. W oczywisty sposób w takiej sytuacji zaczyna się to zrzucać na najbliższe i zaufane osoby, zwłaszcza zaufane od lat. Oraz w miarę utraty pamięci i zdolności poznawczych najpierw ma się problem z relacjami z osobami poznanymi niedawno. 
Jeśli to wszystko połączymy, to wzrost ogromne znaczenie i wpływ Ivanki staje się oczywisty. 
Stopniowo coraz ważniejsze się stawało, kto wylatuje z Donaldem do Mar-o-lago. A na tej liście była rodzina, a nie było najbardziej podejrzanych typów i oczywistych rosyjskich lobbystów. Aby unikać dolewania paliwa do publicznych podejrzeń. 
Kiedy mamy w tej kombinacji człowieka, który zupełnie nie radzi sobie z obowiązkami i odpowiedzialnością i szuka rady i informacji u jedynych ludzi, do których ma zaufanie. Ivanka i Jared. Przy jakiejś okazji zapewne to któreś z nich pokazało mu film z ataku gazowego w Syrii. Co spowodowało impulsywną decyzję o ataku na syryjską bazę lotniczą. Oraz pytanie- dlaczego o tym nic wcześniej nie wiedział i równie nagłe wyrzucenie Bannona. 
W pewnym sensie był to jakby zamach stanu. Pałacowa wymiana decydentów i kompletna zmiana polityki. Choć może to ostatnie też jest pod pewnym znakiem zapytania, bo Jared Kushner zapomniał się przyznać, ze i on widywał w trakcie kampanii wyborczej z rosyjskim ambasadorem i to wielokrotnie. A majątek jego rodziny, głównie w nieruchomościach na Manhattanie, też mógł wymagać solidnego zastrzyku gotówki. 

To jest sedno sprawy. 

Podstawowe pytanie brzmi: co dalej?


Jedno jest pewne- to jest mimo wszystko dobra wiadomość. Gorszego zestawu niż Bannon i pozostałe pacynki Manaforda nie sposób sobie nawet wyobrazić, więc może być tylko lepiej.
Gorsza wiadomość jest taka, że jak pokazała sprawa Syrii, konflikt pałacowy będzie się rozgrywał w rytm agresywnej polityki międzynarodowej. Co stawia na ostrzu noża np. sprawę Korei. 
Ale jest przede wszystkim tragiczną wiadomością dla Kremla. Dobrze przygotowana i sprawnie przeprowadzona akcja rozbicia jedności Zachodu kończy się nie tylko porażką, ale również wizerunkową tragedią wprost prowadzącą do zaostrzenia kursu. 
W optymistycznej wersji wydarzeń śledztwo w sprawie wyborów odkryje przepływy wsparcia, kontaktów i pieniędzy, rujnując środowiska, którym jest z Moskwą po drodze. Czyli np. wielu lobbystów ze światka paliw kopalnych. To byłaby świetna wiadomość, ale nie jestem aż takim optymistą.

W każdym przypadku i tak mamy cały zestaw bardzo dziwnych postaci kierujących ministerstwami. Jak też garść alt-rightu w Kongresie, która ich popiera. Ci ludzie chcą rozmontować państwo i to w jakimś stopniu zrobią. 
Pozostanie tylko jedno pytanie- jak duże będą szkody? I czy doprowadzą do następnego światowego kryzysu. Na to drugie nadal należy i tak odpowiedzieć pozytywnie, bo każdy republikański prezydent urządzał jedno załamanie gospodarcze na kadencję.
Ale już nie musimy mówić o impeachmencie i ewentualnym skazaniu jako pewnej rzeczy. I prawie na pewno nie mówimy o prorosyjskiej polityce USA, a to jest bardzo poważny powód do ulgi. We wszystkich krajach mających pecha graniczyć z Rosją. Znacznie ważniejsze jest jednak złamanie podstaw propagandy i wiarygodności narracji przez najważniejszego na świecie gracza na międzynarodowym rynku paliw kopalnych (tak, Arabia Saudyjska ropy eksportuje więcej, ale tylko ją, Rosja to też gaz i węgiel.)