Uchodźcy w Urugwaju

Próbuję sobie wyrobić jakąś spójną opinię co do fali uchodźców z Syrii i innych krajów ogarniętych konfliktami.
Właściwie wszystkie informacje, które są oficjalnymi danymi nie zgadzają się z powszechną percepcją, a relacje podawane przez świadków są wzajemnie całkowicie sprzeczne. Jedni mówią o tłumach biednych uchodźców, którzy dziadują w drodze do bezpiecznego świata, drudzy zauważają brak szacunku do państw przyjmujących uchodźców, pogardliwe traktowanie zarówno ofiarowanej pomocy, jak też samych mieszkańców przyjmujących krajów Europy.
To rodzi z jednej strony niechęć do uchodźców, a z drugiej stwarza piękny grunt dla spiskowego poszukiwania drugiego dna, którym może być wszystko od inwazji muzułmanów, przez spisek terrorystów, plany załamania gospodarek Europy przez obciążenie systemu zasiłków aż do akcji mającej na celu rozbicie UE.
Na szczęście znów na końcu świata dzieją się dziwne rzeczy rzucające nowe światło na mętną wodę.
Otóż jakiś, dłuższy czas temu wiceprezydent Urugwaju wybrał się m.in. do obozu syryjskich uchodźców w Jordanii. Jak zobaczył tamte warunki, to zadeklarował, że Urugwaj przyjmie uchodźców. Zgłosiło się 7 rodzin, razem 73 osoby. Nie wiem, czy taki przedstawiono limit, czy zaledwie tyle się zgłosiło.
Dalej było śmiesznie. Rząd poinformował, że zapewni uchodźcom domy i pracę. Uchodźcy dowiedzieli się w ambasadzie, ze przeciętne dochody gospodarstwa domowego w Urugwaju to około 1500 USD miesięcznie, więc się wybrali.
Przewijamy do dziś i co widzimy? Protest. Przed pałacem prezydenckim w Montevideo dziś byli uchodźcy syryjscy i domagali się.... biletów i dokumentów pozwalających na wjazd do Libanu. Właściwie od tego miejsca dla mnei się rozpoczęła ta historia, bo ja po prostu to dziś przeczytałem w gazecie. Informacja była tak absurdalna, że również dziennikarze chyba nie do końca wiedzieli co napisac, więc i artykuł wyszedł mętny. Można zapoznać się samemu- tu jest link do El Obsevador,, tu do El Pais  Zdaje się, że dziennikarze z obu tych gazet byli na miejscu i osobiście wypytywali się protestujących, więc historyjki sa różne i wzajemnie się uzupełniają. Choć nadal nie bardzo wiadomo o co tym imigrantom chodzi.
Z powyższych opisów zrekonstruowałem historię. Uchodźcy twierdzili, że zostali oszukani i teraz chcą wrócić. Twierdzą, ze w Libanie będzie im lepiej. Kto zna hiszpański szczerze polecam posłuchać wywiadu, który jest w artykule pod pierwszym linkiem. Jeszcze chętniej- jeśli ktoś zna arabski bardzo bym prosił o komentarz z tłumaczeniem.
Dla wyjaśnienia wszystkim pozostałym: dziennikarz przeprowadzał wywiad, ale na pytania odpowiadał tylko jeden z uchodźców, czy ich tłumacz lub rzecznik (zupełnie nie wynikało to z kontekstu). Reszta najwyraźniej nie znała hiszpańskiego w ogóle. Twierdzili, że zostali oszukani, bo rząd im powiedział, że dostaną domy i pracę. To usłyszeli. Na miejscu okazało się, ze nie domy a mieszkania, i w ogóle to rząd im nie dał a tylko jakoś zapłacił, a za dwa lata to oni będą musieli płacić albo ich wyrzucą na ulicę. Warto dodać, że osobnik posługujący się hiszpańskim nie użył słowa najem, co oznacza, ze bezpośrednio tłumaczył rozmówcę, który nie zna takiego konceptu lub on sam nie znał. Dać dom, to dać dom. Trochę się nabijam, ale w sumie to ludzie wychowani w PRL, a jeszcze bardziej w ZSRR też niekoniecznie rozumieli koncepcję rynkowego najmu.
Następne pretensje dotyczyły strasznej drożyzny i tego, że na nic ich nie stać, strasznej przestępczości i tego, że można być pobitym i okradzionym na ulicy oraz tego, że społeczeństwo ich nie lubi.
WTF???
Zaczynając od najprostszych rzeczy- w kwestii bezpieczeństwa brakuje do najspokojniejszych krajów Europy, ale nie jest źle. Bardzo dobrze na tle Am. Łac., choć różne przykrości mogą się wydarzyć, niestety. Ale nadal jest to bezpieczny kraj, a ci ludzie ponoć uciekali od wojny i następnie beznadziei obozu dla uchodźców.
Ceny żywności są zbliżone do polskich, za to otrzymuje sie produkty nieporównywalnie lepszej jakości. Ceny wyrobów przemysłowych są wyższe, z jakością bywa różnie. W porównaniu do Bliskiego Wschodu być może to jest drogo. Nie wiem. Na tle Am. Łac. na pewno jest drogo, na tle Europy Zach- nie bardzo..
Społeczeństwo Urugwaju generalnie jest dość egalitarne, większość Urugwajczyjków ceni sobie spokój i wspólnotę. W pewnym sensie przypominają Skandynawów, ale mimo wszystko ze sporą dawką latynoskiej ekspresyjności (choć mniejszą niż gdziekolwiek indziej). Aby tacy ludzie zaczęli okazywać niechęć, to naprawdę trzeba być nieprzeciętnym bucem. Lub człowiekiem, który nie bardzo potrafi to ocenić, oczekując większej ekspresji, którą nie do końca znajdzie w Urugwaju. Nie znam tych konkretnych uchodźców, nie wiem jacy akurat to są ludzie, nie bedę tego oceniać.
Wracając do niedotrzymanych obietnic- migrant narzekał, że podobno pensje wynoszą 1500 USD, a on zarabia 11000 $ (to symbol peso), czyli niecałe 400 USD miesięcznie, a ma niepracującą żonę i trójkę dzieci na utrzymaniu. Prawda, 1450 zł na pięcioosobową rodzinę, nawet bez kosztów mieszkania to jest straszne dziadostwo. Ale skąd mu się wzięło to 1500 USD? To jest przeciętny, miesięczny dochód gospodarstwa domowego. W kraju, gdzie praca kobiet jest normą, stąd ta wielkość. Co więcej, w kraju, gdzie młodzi dość szybko rozpoczynają pracę, ale wyprowadzają sie z domu dopiero w celu małżeńskim. Stąd dochody gospodarstwa domowego mocno przekraczają jedną pensję, co dla arabskiej głowy domu jest dość egzotyczne. Poza tym mówimy o średniej, a nie nawet medianie, czyli kwalifikacjach powyżej średnich. Osoba bez zawodu (jak przypuszczam z kontekstu), a nawet znajmości j.hiszpańskiego nie ma kwalifikacji, które można określać jako średnie. W dość oczywisty sposób nadaje się tylko do najprostszych prac fizycznych i te 11000 $ jest za to normalnym wynagrodzeniem. To z dużym trudem wystarczy na oszczędne ogarnięcie podstawowych potrzeb rodziny i praktycznie nic więcej. Ma zupełną rację, że te pieniądze na wynajem czegokolwiek do mieszkania i wyżywienie rodziny już nie wystarczą. Nawet w najbardziej dziadowski sposób, a co mówić o reszcie? Do tego w Urugwaju zasiłki na dzieci są bardzo niskie. Nie pamiętam dokładnie ile, ale jak z ciekawości sprawdzałem, były to sumy bez większego znaczenia ekonomicznego.
Do tego miejsca powiedzmy, że wzajemnie się rozumiemy. Niska pensja, dziadowskie życie, rodzina na utrzymaniu. Ale- jeśli jest prawdą, że ten człowiek uciekał przed wojną i przemocą, a obecnie ma dach nad głową, stałą pracę, dokumenty i perspektywę życia w nowym kraju i to wszystko odrzuca domagając się następnego transferu w strefę przywojenną to ja tego nie rozumiem. Doświadczeniem milionów Polaków w obecnym i poprzednim pokoleniu jest emigracja. Moim też. Każdy z nas miał swoje powody, którym częściej był ogólny syf i beznadzieja dookoła niż konkretne zagrożenie. Ale większość z polskich uchodźców lat 80-tych, którzy trafiali na miesiące i lata do obozów internowania w rozpadających się hotelach całowałaby po rękach tych, którzy zaproponowali takie warunki. Od razu samodzielne mieszkanie za darmo na 2 lata, załatwiona praca pomimo braku znajomości języka, kurs tego języka (o ile dysfunkcjonalna urugwajska administracja potrafiła to zrobić...), pełna (i niezła) opieka zdrowotna dla rodziny. To jest mało? Prawda, nie ma żadnych zasiłków socjalnych. Ale Urugwajczycy też ich nie mają. Choć właściwie- dostają pieniądze na czynsz. I są strasznie obrażeni, że jak ich nie przekażą dalej to wyrzuci się ich z mieszkania....
W tym kontekście widać różnice kulturowe. Europejczyk, ba, nawet mieszkaniec któregokolwiek z zakątków byłego ZSRR, tym bardziej wschodni Azjata po prostu by się wziął do pracy. Najpierw nauczyć się języka, jeśli potrzeba pieniędzy brać nadgodzin ile się da. Potem myśleć dalej. Może się poddać i kobitę też wysłać do pracy, może walczyć samemu i wziąć drugi etat. Może kombinować i jak najszybciej pójść na swoje? To są pytania jakie zadaje sobie Polak na emigracji.  Każdy przedstawiciel cywilizacji Zachodu lub Wschodu.
Wracając do naszych migrantów. Kolejna rodzina. Od nich zaczęło się to absurdalne zadanie dokumentów pozwalających na przejazd do Libanu. Dlaczego tak? Otóż wszyscy otrzymali urugwajskie dokumenty uchodźców. Jest to odpowiednik paszportu, z którym można podróżować po świecie tak samo jak na urugwajskim paszporcie. No i tej rodziny, która sobie poleciała do Turcji, po prostu tam nie wpuszczono. Spędzili 20 dni na lotnisku w Istambule, po czym ich deportowano do Urugwaju. W końcu mieli urugwajskie dokumenty. Stąd pojawiło się żądanie dostarczenia przez rząd Urugwaju dokumentów, wystarczających do dotarcia do Libanu. Zasadniczo dość absurdalne, bo to państwo-gospodarz decyduje o tym kogo wpuścić a kogo nie i jaki reżim wizowy wprowadzać. Na te żądania, wiceminister odpowiedział bardzo przytomnie, mianowicie, że wyśle zapytanie do ONZ, władnego w sprawach uchodźców. To sie zapewne skończy odbiciem piłeczki, ale rząd Urugwaju zrobi swoje i przynajmniej nie będzie męczony przez dziennikarzy. 
Wspominam o dziennikarzach, bo zdaje się, że poziom wiedzy o kraju i rozumienia czegokolwiek przez tych uchodźców zupełnie wyklucza ogarnięcie prostego faktu, że to państwo na którego granicy się znajdują decyduje kogo wpuścić, a kogo nie.

Już całkiem zabawnie wyszło z ta rodziną, którą deportowano z Turcji. W Urugwaju tez mają kłopoty. Mianowicie nie posłali dzieci do szkoły. Jak na razie tylko wszczęto dochodzenie w tej sprawie, ale w socjalistycznym kraju jest to dość poważna sprawa. Tego też najwyraźniej nie rozumieją.

To jest właśnie w pigułce większość problemu uchodźców syryjskich i chyba nie tylko syryjskich. Otrzymują możliwość startu, wsparcie i opiekę na początku. Zakres tego wsparcia my, ludzie z cywilizacji zachodniej uważamy za rozsądny i uczciwy. Uważamy, że jest naszym obowiązkiem pomóc bliźnim w potrzebie. Problem polega na tym, że zarówno Arabowie jak i Kacapowie tego konceptu nie rozumieją. Oni innym nie pomogą, więc nie bardzo rozumieją, jak taka pomoc normalnie wygląda. Dlatego też nie wiedzą, czego mogą się spodziewać. A przecież traktowanie tych ludzi w Urugwaju jest znacznie lepsze niż było Polaków w latach 80-tych.
A dziś minister odpowiedział, że Urugwaj przyjmuje i będzie przyjmować uchodźców, będzie im wydawać dokumenty zgodnie z konwencjami, ale nie będzie sponsorować przejazdów, które by sobie imigranci życzyli. Co jest zupełnie uczciwym postawieniem sprawy.
Jak przypuszczam takie postawienie sprawy wydaje się przyzwoite i uczciwe dla olbrzymiej większości, jak nie prawie całości społeczeństwa Urugwaju. Obszar tego kraju całkiem niedawno przestał być bezludny, prawie każdy z mieszkańców znał osobiście swojego przodka, który zszedł ze statku, zazwyczaj z niczym i musiał sobie radzić w nowym miejscu. Bardzo wielu Żydów uciekło tu z Europy, bo pod koniec lat 30-tych nie było zbyt dużego wyboru krajów do których w ogóle zostaliby przyjęci. To są wszystko znane powszechnie historie rodzinne. Stąd zupełnie oczywiste nastawienie społeczeństwa- pomoc tak, zapewnienie uchodźcom uczciwego startu- też, jak najbardziej. Przez rok, może dwa. Aż nauczą się języka, zrozumieją podstawowe zasady społeczne i będą mogli normalnie funkcjonować. A zachowanie jak tych uchodźców jest dla Urugwajczyków po prostu szokiem.
To jest sedno problemu. Szok kulturowy. W obie strony. Nie żaden spisek, najazd kogokolwiek. Z naszego, europejskiego punktu widzenia to jest postawa ekstremalnie roszczeniowa. A dokładniej tak bardzo, że zastanawiamy się czy ci ludzie naprawdę są uchodźcami, czy są zdrowi psychicznie i skąd się w ogóle wzięli?

A na koniec zabawny drobiazg. Wiadomo, że marzeniem każdego syryjskiego uchodźcy jest dostać się do Niemiec. Ale nawet nie próbują tam jechać, chcieli przecież przez Turcję. Tylko, że urugwajski paszport uchodźcy jest traktowany tak samo jak paszport obywatela Urugwaju. To znaczy, że do strefy Schengen mogą wjechać BEZ WIZY. Dokładnie, całe to towarzystwo może się wybrać na lotnisko, wsiąść w samolot i wysiąść w Berlinie beż żadnych problemów. No, chyba, że straż graniczna ich zatrzyma...

P.S.
Sporo zmienia obraz rzeczy informacja, jaką podał minister w związku z tym protestem. Te 5 rodzin to była druga grupa uchodźców. Pierwsza, 8 rodzin nie sprawia problemów. Róznica polegała na tym, że pierwsza spędziłanajpier 8 tygodni w osrodku dla uchodźców, gdzie uczono ich języka i podstaw funkcjonowania w społeczeństwie, drugą od razu wysłano do mieszkań i pracy. 
To oznacza, że najpierw kurs z języka i kultury jest absolutnie konieczny i on nawet może załatwić większość sprawy.