Historia powstania Stanów Zjednoczonych.

Oficjalna wersja tego jak powstało obecnie dominujące światowe mocarstwo brzmi mniej więcej tak:
Koliniści, czyli głównie dzielni farmerzy gospodarujący na ziemi dziczy wyrwanej oburzeni wyzyskiem podatkowym chwycili za broń, a następnie uporem sprytem i samoorganizacją pokonali metropolie a potem w demokratycznej dyskusji zaplanowali równy i egalitarny kraj, co zostało opisane w Konstytucji tak doskonałej że nie ma żadnej potrzeby zmian. Prawda? Tak, ale ta trzecia.

W rzeczywistości:

W 1772 roku w UK wybuchł kryzys bankowy i razem z nim się skończył boom inwestycyjny. Oczywiście nowy kredyt wysechł do zera, konsumpcja drastycznie spadła, nowe inwestycje znikły, a kto mógł ściągał pieniądze do centrali. Każdy kto w zawodowym życiu przeżył 2009 rok wie o czym mowa. Wielu aż za dobrze.
Oczywistym efektem tego było wręcz zniknięcie pieniądza z obrotu na peryferiach. Czyli na przykład w koloniach północnoamerykańskich. Gdzie jeszcze były produkowane jakieś towary eksportowe, to przeważnie się dawało obsługiwać kredyty i liczyć na dotrwania do lepszych czasów. Zwłaszcza jeśli popyt na te towary się nie załamał.  Rynek pozostał w praktyce na towary z południowych plantacji (bawełna, tytoń, indygo), a towary północnych kolonii stały się niesprzedawalne (bo stanowiły tylko dodatkową produkcję rzeczy dostępnych na Wyspach, czy z regionu Bałtyku). Ta sytuacja do dziś ma bardzo, bardzo poważne konsekwencje.

Tymczasem londyński rząd miał spory problem. Kompania Wschodnioindyjska, jedna z największych i najważniejszych korporacji była na skraju bankructwa. Nie pomagała w tym to, że główny produkt Kompanii, herbata, jako dobro raczej luksusowe też była w czołówce listy produktów do odstawienia w razie kryzysu. W związku z czym w tradycyjnym brytyjskim stylu (przecież ktoś musi zapłacić nasze rachunki!) w Londynie wymyślono, że Kompanii zostanie przyznany monopol na sprzedaż herbaty w koloniach północnoamerykańskich. Nie może budzić zdziwienia w tej sytuacji, ze kiedy statek Kompanii pojawił się w Bostonie (czyli północnej części), to lokalni mieszkańcy pozwolili sobie zwandalizować ładunek, w ten sposób informując rząd co myślą o bailoucie za ich pieniądze. I tak kompletnie wirtualne, w przeciwieństwie do więzień dla dłużników, które były zupełnie realne. Więc w razie czego jakaś grzywna za wandalizm i tak im nie robiła wielkiej różnicy.
Mądre głowy w Londynie wymyśliły, że skoro nie lubią dawać pieniędzy Kompanii Wschodnioindyjskiej, to przynajmniej króla mają obowiązek lubić, kochać i mu płacić, więc nałożyli nowe podatki. Co oczywiście nie rozwiązało podstawowego problemu, czyli braku pieniędzy w obrocie, a konkretnie to go solidnie pogorszyło. 
Oczywiście populacja ludzi z widmem licytacji i więzienia dla dłużników szybko i sprawnie się powiększała. Co w pewnym momencie doprowadziło do sytuacji, w której wśród lokalnych elit znalazło się wystarczająco wielu ludzi, którzy doszli do wniosku, że w sumie jak mają być pozbawieni wszystkiego i wsadzeni za kraty faktycznie bez perspektywy rozsądnego życia kiedykolwiek później, to równie dobrze mogą ich powiesić. I podpisali pamflet wyjaśniający dlaczego nie płacą podatków, nie kochają króla i więcej mu nie zapłacą. 
Bez czytania tego pamfletu każdy kto miewał dłużników dobrze wie co tam jest napisane. Ani słowa o tym, że nie mają forsy, tylko klasyczne opluwanie wierzyciela i piękny zbitek aktualnie modnych górnolotnych słów. A że ośweceniowe prądy były na fali, wszyscy pisali jakieś "Declarations", inni mówili o "Independence" i tak dalej, to i nasi bohaterowie nazwali pamflet "Declaration of Independence".
W sumie jak ludzie usłyszeli, że nie trzeba będzie spłacać starych podatków i już nie będzie więzień dla dłużników to nasza grupka stała się dość popularna. Zwłaszcza w północnych stanach.
Co nie zmieniało faktu, że była to nadal mała grupka buntowników, która nie reprezentowała sobą żadnej poważnej siły zbrojnej, potencjału ekonomicznego, ani właściwie nic. Brytyjczycy mogli bez trudu kontrolować wszystkie portowe miasta (czyli zasadniczo wszystkie miasta) i prędzej czy później by spacyfikowali prowincję, która przecież bez miast musiałaby się stoczyć do poziomu gospodarki naturalnej. Co było możliwe na północy, ale nie na plantacyjnym południu. Czyli sytuacja w przybliżeniu jak polskiego Powstania Styczniowego i tak samo by się skończyła. Gdyby nie...

Francja. 

Która uznała, że okazja aby UK straciła kolonie północnoamerykańskie jest zbyt dobra aby ją przepuścić. W związku z czym partyzanci zaczęli mieć pieniądze. Co oczywiście podniosło ich atrakcyjność. Pamiętajmy, że zbuntowane kolonie całą swoją zachodnią granicę miały właśnie z Francją. Która szybko się przekonała, że sprawy nie da się zamknąć wysłaniem paru worków złota. Bo dzielni buntownicy jeszcze potrzebowali broni. I całej reszty wojskowego wyposażenia. Potem się okazało, że nawet uzbrojeni i tak nie mają pojęcia o wojskowości, więc Paryż musiał przysłać instruktorów, a potem i tak swoich wykształconych oficerów.
To juz robiło solidną dziurę w budżecie Francji, a okazało się, że nadal nie wystarcza. Buntownicy, którzy zgodnie z zamiłowaniem do bombastycznej terminologii nazwali się w międzyczasie Armią Kontynentalną byli już w stanie organizować napady i zasadzki na małe oddziały i oddalone garnizony. Co dało jakieś faktyczne zwierzchnictwo terytorialne. Aczkolwiek nic co by mogło przypominać samodzielną państwowość. Do tego potrzeba było kontroli na portami. Przynajmniej jednym, albo jakimś kawałkiem wybrzeża. Cóż, dzielna armia amerykańska była tym czym była, nawet z francuską bronią i doradcami, więc Francja musiała po prostu przysłać prawdziwe wojsko, czyli swoje własne.

Markiz de La Fayette zdecydował o oblężeniu ufortyfikowanego obozu na półwyspie Yorktown, który kontrolował wejście do zatoki Chesapeake. Wojska na półwyspie były oczywiście zaopatrywane z morza i tak też mogły być ewakuowane w razie potrzeby, więc oblężenie samymi siłami lądowymi nie miało większego znaczenia. Ale tak się złożyło, że w Indiach Zachodnich (czyli Karaibach) stacjonowała wystarczająco silna francuska eskadra. Która przypłynęła, pokonała flotę brytyjską i przejęła kontrolę nad akwenem na kilka miesięcy. Co wystarczyło do zagłodzenia garnizonu brytyjskiego. Którego kapitulację przyjął Jerzy Waszyngton, w końcu on wygrał tę bitwę, n'se pas?

To zasadniczo zakończyło wojnę, traktat pokojowy podpisano u zwycięzców, czyli w Paryżu a potem rozpoczęła się bardzo ciekawa dyskusja o tym co dalej. Gdzie problem polegał na tym, że wojsko można było rekrutować na północy, a gospodarka eksportowa na południu. Południowcy nie byli specjalnie zainteresowani niepodległością, a ani jedni, ani drudzy nie byliby w stanie jej samodzielnie utrzymać. A z drugiej strony mieszkańcy Północy stanowili większość (znaczy białych, inni nie byli ludźmi) i wobec ogólnej atmosfery ideologicznej trzeba było wykazać przywiązanie do głosu większości.
Taki układ sił w dość oczywisty sposób spowodował kompromis, który zadowalał w miarę wszystkie strony. A zwłaszcza Francję, która teraz potrzebowała pieniędzy na spłatę długów z amerykańskiej wojny i liczyła na to, że stabilny i w miarę silny rząd centralny w końcu uporządkuje budżet i coś z tym zrobi. Nie pomylili się, ale francuski budżet, a za nim ustrój się zawalił zanim to nastąpiło.

W takim razie na czym polegał ten kompromis konstytucyjny?
To oczywiste: powstaje silniejsza unia, ze wspólnym budżetem, mieszkańcy Północy otrzymują jakieś prawa wyborcze, a południowa oligarchia uzyskuje faktyczną władzę polityczną w nowym państwie. 
Dokładnie to i nic innego jest zapisane w amerykańskiej konstytucji. Pierwsze rzeczy są oczywiste i same się tłumaczą, ale ostatnia, czyli władza dla południowej oligarchii może się wydawać kontrowersyjna.
Jeśli ktoś nie czytał Konstytucji USA to polecam. W oryginalnej wersji głównym organem władzy jest Senat. W dużej części tak nadal pozostało, pomimo znacznie większej dziś roli Prezydenta. 
A kto wybiera skład Senatu? Bynajmniej nie mieszkańcy. Skład Senatu wybierały lokalne legislatury stanów. A kto wybierał legislatury stanowe? Ludzie, którzy byli obywatelami stanu (to stan decydował kto był, a kto nie) i mieli prawo głosu. Zasadniczo ograniczone cenzusami. Zwłaszcza w plantacyjno- niewolniczych stanach była to naprawdę niewielka grupka zamożniejszych plantatorów. A że plantacyjno-niewolniczych stanów była większość, cały czas, to oznaczało w praktyce, że to własnie ta nieliczna grupa właścicieli niewolników faktycznie kontrolowała politykę USA i w sporej części także administrację. To nie był przypadek, to był projekt. Który działał tak długo, aż nie powstał sensowny rynek wewnętrzny i przemysł na Północy, co wraz z relatywnym spadkiem wartości eksportu z Południa zmienił ekonomiczny układ sił. Jako, że większość nowych obszarów pasowała raczej do północnego modelu gospodarki, to i pojawiła się presja na przyjęcie większej ilości stanów nie-niewolniczych, co by pozbawiło kontroli nad państwem plantatorów. 

Dalszą część historii można pominąć, aż do etapu tworzenia się nowoczesnej wersji partii politycznych. Jedna z nich na Południu, pod nazwą Partii demokratycznej, najpierw przejęła władzę w dawnych niewolniczych stanach (konkretnie dokładnie ci sami ludzie co poprzednio), a następnie faktycznie przywróciła niewolnictwo. Tyle, że tym razem to nie wystarczało do dominacji w polityce kraju. Ale prawie wystarczało. Wystarczyło tylko zawszeć koalicję z jakimiś grupami z innych regionów, czasem zawierać kompromisy i wszystko mogło zostać po staremu. W ten sposób od ostatnich dziesięcioleci 19 w. Senat jest przeważnie kontrolowany przez tę partię, która akurat reprezentuje interesy południowej oligarchii. Partie się zmieniały, ale ta grupa zawsze trzymała władzę. Wobec czego, pomimo chwilowych wahnięć, rasizm jest istotnym składnikiem faktycznej polityki USA. Nawet w federalnych przepisach dotyczących płacy minimalnej zostały z nieznanych powodów zamieszczone wyjątki, dzięki którym czarni mogli dostawać kilkukrotnie niższe wynagrodzenia. Pomimo gigantycznych wpływów politycznych ta agenda miała poczucie, że zaczyna być osamotniona i w defensywie. Aż do upokorzenia jakim był wybór czarnego prezydenta. 
Ale i tak przez większość czasu kontrolowali Senat. A kto kontroluje Senat, kontroluje też skład Sądu Najwyższego i sporej części administracji. Kto kontroluje Sąd Najwyższy, ten faktycznie kontroluje ustrój konstytucyjny. Może nawet zdefiniować co jest, a co nie jest niewolnictwem.
A tymczasem obecny prezydent oprócz poważnych działań wykonuje też istotne gesty, jak zmiany przepisów o napiwkach, co pozwoli przynajmniej zabrać pieniądze zbyt dużo zarabiającym kelnerom.  

Najnowszym, choć pewnie nie ostatnim, aktem tego procesu jest aktualna nominacja sędziego Kavanaugha. Jest to postać absolutnie obrzydliwa w każdym swoim calu, a do tego na przesłuchaniu w sprawie nominacji wypadł tak, że trudno sobie wyobrazić zatrudnienie go przez kogokolwiek na jakimkolwiek stanowisku. Ale jest niewątpliwym seksistą, niewątpliwym zwolennikiem "prawa stanów", oraz należy do ostentacyjnie rasistowskiego klubu golfowego. W skrócie- kandydat idealny. 

Ale znów pojawia się proces bardzo podobny do tego z poł. 19. w.  Relatywna siła ekonomii i gospodarek gdzie istnieje poważna rasistowska agenda maleje w porównaniu do reszty. Ogólny brak inwestycji bardziej szkodzi miejscom z permanentnym deficytem, migracje tez robią swoje, zmiany demografii np. w Teksasie (stanie na obrzeżu tego systemu) też są poważne.  


A tymczasem za miesiąc wybory. Czuć, że rasiści to już nie jest część miłej, akceptowalnej koalicji społecznej, a po prostu banda pachołków najbardziej obrzydliwych oligarchów jakich w ogóle można znaleźć. Co prawda z układu miejsc i głosowań Republikanie są prawie skazani na utrzymanie stanu posiadania w Senacie, ale dziś już nic nie jest wykluczone. Tak- zauważmy. Partia, która jest po prostu niepopularna, być może przegra wybory solidną większością głosów, faktycznie utrzyma się przy władzy. I na pewno będzie kontrolować Sąd Najwyższy jeszcze przez długi czas. 

Ktoś może tu twierdzić, że na południu też są czarni i też mają prawo głosu, przecież nie zawsze wybory musi wygrywać rasistowska biała elita. Cóż, czarni są, ale informacje o prawie do głosowania są raczej przesadzone. Przypomnę, że to stan decyduje o sposobie przeprowadzenia głosowania, sposobie dokumentowania prawa głosu, lokalizacji punków wyborczych i ich obsadzie. Zupełnie nie wiadomo czemu, w dawnych niewolniczych stanach czarni nie lubią chodzić na wybory ani się nawet rejestrować. 

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dlaczego Kavanaugh jest obrzydliwy?

Maczeta Ockhama pisze...

1. Jego poglądy i wyroki które wydawał (udowadniające te poglądy i spójne z nimi). To jest najbardziej radykalna, nawet nie do wyobrażenia w Europie, wersja poglądów antypracowniczych, anty ekologicznych, prodyskryminacyjnych (w każdej wersji) i przede wszystkich podejścia, że wielki kapitał ma prawo do wszystkiego, zwykli ludzie i ich stowarzyszenia do niczego. Naprawdę to jest w stopniu który by wyglądał na nieludzko radykalny u korwinowców i podobnych świrów.
2. oskarżenia o gwałty i molestowanie seksualne. Można obejrzeć nagrania z przesłuchań senackich i jego wykręcanie się od zgody na dochodzenie. Winny na 100%, oskarżenia są liczne.
3. Widać, że facet przez całe życie uprawia bulling wobec wszystkich dookoła. Dla mnie samo to definiuje człowieka jako "obrzydliwego"
4. Jest po prostu agresywnym alkoholikiem, co też wynika z historii i jego przesłuchań.
Naprawdę aż trudno sobie wyobrazić taki zestaw w jednej postaci, ale to prawda.

Anonimowy pisze...

To czemu polscy prawicowi trybuni ludu mówią ze to czlowiek o nieposzlakowanej opinii??
Odgornie mowie to nie trolling tylko chce zrozumiec , bo mnie ten sedzia nic nieobchodzii ,ale ciekawi mnie polaryzacja wielu srodowisk odnosnie jego osoby.

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonimowy
Z dokładnie tego samego powodu: poglądów i zachowania. Zresztą tych samych.
Jest prokorporacyjnym rasistą, czyli reprezentuje najdokładniej jak się da agendę Republikanów.
A poza tym zawsze można wszcząć śledztwo w sprawie jego przeszłości. Czego Demokraci nie zrobią bo są mięczakami, ale Republikanie jak najbardziej mogą.
Znaczy powyżej, to są powodu dla których amerykańska prawica go uwielbia.
Polska częściowo dlatego, że to też banda rasistów (to jest opis, nie ocena), ale przede wszystkim idiotów (to moja ocena).

Anonimowy pisze...

Poczytalem o tym facecie i...hmmmm

1.W oskarzenia o seksualna napasc nie wierze.Po 30 latach,jakies obmacywanki(bo NIE gwalt) nastolatkow na popijawie?-z tego sie naprawde nie robi afery na caly kraj.Ktos jak sadze jej zaplacil za te zeznania-prawddpodobnie przeciwnicy polityczni Trumpa.Mocno naciagana sprawa ktora smierdzi na kilometr.
2.Natomiast ogolnie to rzeczywiscie byc moze ze wykorzystuje swoje stanowisko do napastowania i bullingu...tylko kto z ludzi na swieczniku tego nie robi?Nie sadze aby to jakos znacznie wykraczal ponad srednia choc jego przesluchania nie ogladalem wiec ciezko mi ocenic.MOze to menda a moze nie ale praktycznie wszyscy tam to w mniejszym czy wiekszym stopniu gnojki-"potezni ludzie sa wlasnie dlatego potezni ze zeruja na slabszych".Taka smutna rzeczywistosc.
3.Natomiast jego kariera i wyroki wydawane(oraz zglaszane zdania odrebne)raczej nie napawaja optymizmem.O ile antyaborcyjnosc czy silne poparcie dla wladzy prezydenckiej mozna zrozumiec(w ramach takich czy innych pogladow politycznyych)o tyle wyroki w sprawach o ekologie oraz prawa pracownicze sa skandaliczne-ale to wlasnie mam na mysli k.....o skandaliczne-to czlonek oligarchi ktory na prawniczym etacie pilnuje owej oligarchi interesow.

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Piotr34
Nie, oskarżenia są zupełnie wiarygodne. Ofiary tego typu przestępstw niespecjalnie lubią o tym opowiadać, zwłaszcza jak mają po 15 lat. Ale potem, nawet po latach spokojnie można odróżnić dęte zarzuty od wiarygodnych. To nie była jedna kobieta, jedną wpuszczono przed komisję. I dokładnie powiedziała dlaczego uważa, że musi zeznawać- aby takie bydle nie wylądowało w SN.
Reszta opowieści tez trzyma się kupy, tworzy pewien obraz człowieka, który zupełnie się zgadza z jego zachowaniem w trakcie przesłuchań. Obejrzyj sobie te przesłuchanie, przeczytaj zarzuty. Ofiary traumatycznych przeżyć potrafią często opisać bardzo dokładnie zdarzenia po wielu dziesięcioleciach i tez przez wiele dziesięcioleci o tym nie mówić. Nie ma w tym nic niezwykłego. Wróć choćby do historii z #Metoo, wiele było podobnych.

futrzak pisze...

@piotr34:

Po pierwsze, to nie byla obmacywanka, ale proba gwaltu, po zdarciu ubrania z Ford, a zrobil to pijany w sztok Kavanaugh
Po drugie: to nie jedyne oskarzenie, a swiadkowie ktorzy chodzili z Kavanaugh na imprezy i do szkoly nawet zglosili sie do FBI
Po trzecie: Ford przeszla test wykrywaczem kłamstw, Kavanaugh odmowil
Po czwarte: Ford naciskala na uczciwe sledztwo, Kavanaugh sie wykręcal
Po piąte: Kavanaugh podczas przesluchania przed komisja senacka zostal przylapany na krzywoprzysięstwie (perjury), co jest felony czyli przestepstwem federalnym
Po szóste: na uczciwe śledztwo mogące oczyscic z zarzutów nie zgodzil sie Bialy Dom. FBI miala kilka dni oraz nie wolno im bylo przesluchac kluczowych świadkow, w tym samej Ford, Kavanaugh oraz ludzi, ktorzy z nimi chodzili do szkoly oraz studiowali.

Tak, to śmierdzi na kilometr - przy czym gówno przyczepilo sie do Kavanaugh i do McConella, który jest prawdopodobnie jednym z najbardziej toksycznych politykow w USA ostatnimi czasy. Poczytaj sobie:
https://www.washingtonpost.com/opinions/mitch-mcconnell-the-man-who-broke-america/2017/04/07/8e12f1d8-1bbd-11e7-9887-1a5314b56a08_story.html?noredirect=on&utm_term=.7a1bc95dbe9d

A potem obejrz zeznania Ford i Kavanaugh przed komisją senacką. Bo wiesz, to po prostu urąga czemukolwiek, ze szumnie deklarujesz "nie wierzę", NAWET NIE ZADAWSZY SOBIE TRUDU OBEJRZENIA ICH ZEZNAN.
To jak sąd za czasów PRL: nie ma potrzeby przesluchiwania swiadkow, my wiemy ze są winni.

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Maczeta Ockhama pisze...

Komentarz powyżej zniknął. Komentator podpisany jako "Daniss" bez podania uzasadnienia zarzucał kłamstwa komentarzom powyżej, a poza tym opisywał swoje krzywdy polegające na bezpodstawnym, jego zdaniem, wyrzucaniu go z innych blogów. Cóż, to są dwa powody, dla których i z tego jego komentarz wyleciał.

futrzak pisze...

A wracajac do glownego tematu wpisu, czyli o tym, jak powstaly USA.
Tak w szkolach w Stanach, jak i w Polsce, egzystuje sobie oficjalna wersja, ktora jest pięknym ulukrowanym mitem. W którym Ojcowie Kraju (Funding Fathers) są uważani za bohaterów, co przeciwstawili się królowi ciemięzcy, zbuntowali, chwycili za broń, a następnie wywalczyli wolność i egalitarne panstwo. We, the People.

A w szegoly konstytucji i kolegium elektorskiego oraz ordynacji wyborczej nikt juz nie wnika, no bo wiadomo, to emanacja czystej i najlepszej konstytucji na swiecie, a jak cos bywalo nie tak, to zmieniali, więc jakby to bylo nie tak, to juz dawno zmieniliby.
Z taką logiką nie da sie, niestety, argumentowac :-/

Anonimowy pisze...

@futrzak

Czyli przychodzi kobieta po 30 latach i poniewaz mowi ze byla napastowana to rujnujemy komus zycie?A gdzie ze tak "glupio" spytam DOWODY?Gdzie domniemanie niewinnosci?Gdzie PRWO?Jestes pewna ze to nie jest aby totalitaryzm i wygodne narzedzie do rujnowania przeciwnikow politycznych?
Dla mnie sprawa jest PROSTA:sa dowowy lub facet sie przyzna to bierzemy go...za wiadoma czesc ciala BEZ ZADNEJ LITOSCI!!!Ale jak nie ma dowodow to sorry(ale naprawde sorry)ale istnieje prawo i domniemanie niewinnosci.A jak jest tych kobiet wiecej(i jak widac maja wsparcie pewnych grup politycznych w USA)-to niech mu UDOWODNIA.No chyba ze wolisz zeby juz prawo i domniemanie niewinnosci juz nie obowiazywaly(bo takie odnosze wrazenie ze Cie pociaga pseudofeministyczna dyktatura)?

@Maczeta

Mam znajomych ktorzy z racji wykonywanego zawodu zajmuja sie takze takimi sprawami(zeznania po latach itp)-oni twierdza ze spora czesc tych zeznan to konfabulacje(nie wszytskie rzecz jasna).Jak napisalem @futrzakowi-sa dowody do dobieramy sie gnojkowi do skory ale jak nie to sorry ale obowiazuje prawo i domniemanie niewinnosci.Wiec moze i jest Kavanaugh gnojkiem ale ak nie ma na to dowodow to sprawa nie powinna wplywac na NIC.Albo tak albo ladujemy wszyscy w wielkim gulagu.

To jest proba wprowadzania WYBIORCZEGO(na razie) totalitaryzmu.

Piotr34

futrzak pisze...

@Piotr34:

Nie ustosunkowales sie do zadnego z podanych przeze mnie FAKTOW.
Oraz nie obejrzales sprawozdania z przesluchania przed komisją senacka ani Kavanaugh, ani Ford.
Dopoki tego nie zrobisz uwazam dalsza dyskusje na ten temat za bezcelową, bo ja z wiarą nie dyskutuję.

BTW: domniemanie niewinnosci to jest W PROCESIE KARNYM.
Hearings orzed komisja senacką to NIE JEST PROCES KARNY. To jest job interview.
Zeby do procesu karnego moglo dojsc, najpierw musi odbyc sie SLEDZTWO, a ono sie nie odbędzie, bo na sledztwo FBI nie wyrazil zgody Bialy Dom.

A tak juz calkiem prywatnie: w zasadzie coraz mniej mam ochote z toba dyskutowac, bo to nie pierwszy temat, gdzie liste konkretnych faktów kompletnie ignorujesz, natomiast jako pierwszy argument wysuwasz "WIERZE". No z wiara dyskusji nie ma, zwlaszcza z wiara podlaną sosem ignorancji.

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
futrzak pisze...

@Piotr34:

I jeszcze jedno.
Gdybys mial swoja firmę i chcial zatrudnic na kluczowe stanowisko kogos, a w trakcie interview wyszloby czarno na bialym, ze ten ktos klamie, a na dodatek jest agresywnym alkoholikiem, to zaloze sie, ze nie zatrudnilbys go, prawda? Podobnie jak zaden z senatorów, po takim interview nie zatrudnilby nikogo, nawet na stanowisko asystenta w swoim biurze.

A tutaj? Zatrudnienie na najwazniejsze stanowisko w calym kraju - i nic. Po prostu nic. Panowie, nic sie nie stalo. Everything is all right. Perjury, ktore jest przestępstwem federalnym? It's all right. Sędzia moze popelniac przestępstwa federalne i moze dalej być sędzia, nie będzie ani sledztwa, ani nic. Będzie az do śmierci orzekal w sądzie najwyższym.

Maczeta Ockhama pisze...

Autorowi komentarza, którego tu już nie ma przypominam, że linki podaje się ewentualnie jako jako dowody na własną argumentację i do źródeł, a nie opinii. W przeciwnym razie są spamem i tak są traktowane.

plop pisze...

Mam pytanie czy w jakimkolwiek dokumencie jest zapisane, że językiem urzędowym jest język angielski?

Maczeta Ockhama pisze...

@plop
O ile kojarzę to nie ma.Ale i tak angielski jest obiektywnie językiem ojczystym olbrzymiej większości populacji i jedyny wspólnym dla dużej części imigrantów. Choć regionalnie hiszpański ma znaczenie i bywa podstawowym językiem w wielu miejscach.

futrzak pisze...

@plop:

"There is no official language at the U.S. federal level. However, 32 states of the United States, in some cases as part of what has been called the English-only movement, have adopted legislation granting official status to English. Out of 50 states, 30 have established English as the only official language, while Hawaii recognizes both English and Hawaiian as official, and Alaska has made some 20 native languages official, along with English."

Tu wiecej na temat:
https://en.wikipedia.org/wiki/Languages_of_the_United_States

Maczeta Ockhama pisze...

Ostatni komentarz był zwyczajnym powtórzeniem zmyśleń jakich jest zbyt dużo w internecie i przestrzeni publicznej. Tu ich w miarę możliwości nie ma.