Nowy lepszy rok

Przyznam, że w nowy rok patrzę z optymizmem. Można powiedzieć, że nieuzasadnionym, bo jednocześnie jestem przekonany, że będzie najgorszym, najbardziej niestabilnym i pełnym zagrożeń spośród tych, które większość osób ma w swojej pamięci.

Ale jednocześnie jestem przekonany, że to będzie dno i nikt nie zapuka od spodu. W przyszłym roku już będzie widać, jak źle było i że sprawy idą we właściwym kierunku.

Zaczynając od kwestii, która może zabić nas wszystkich, czyli zmianach klimatu. Na dziś jest taka sytuacja, że prezydent największego i najbogatszego kraju świata jest, powiedzmy to wprost, przygłupem. Który jednocześnie jest przekonany o własnej genialności oraz konieczności ochrony interesów całego biznesu paliw kopalnych. Tyle o USA
Jeden z kolejnych największych trucicieli, czyli Niemcy, w rytmie kolejnych rządów Angeli Merkel rozmontowują niemiecką Rewolucję Energetyczną, a przez sadystyczne niszczenie krajów południowej części strefy Euro, także hamują potencjalne zmiany w całym regionie.  

Na to nakładamy złe i skorumpowane rządy trzymające się stołków w RPA, ostatni przewrót polityczny w Brazylii i oczywiście Maybota i mamy dookoła świata, w kluczowych miejscach, przerażająco głupie i nieodpowiedzialne rządy, jeśli nawet nie zwyczajne bandy złodziei. Ale przede wszystkim mamy rządy kompletnie ignorujące wspólny problem całej ludzkości.

Kwestie ochrony klimatu znakomicie łączą i się nakładają na problem braku inwestycji, opisanego poprzednio, i polityków popieranych (czy wręcz wybieranych) przez oligarchów czerpiących astronomiczne zyski z dawno zamortyzowanych inwestycji. A przynajmniej mogących z nich wyciągać pieniądze na skalę wystarczającą do korumpowania polityków i wyłudzania państwowych dotacji i inwestycji w swoje interesy.  

Do tego są forsowane kolejne inwestycje konserwujące system oparty na paliwach kopalnych, zwłaszcza dotyczące gazu w Niemczech i wiele, wiele innych. Jedynym z niewielu państw realizującym sensowną politykę na poważną skalę są Chiny. Normalną, czyli inwestycji zapewniających ruch w gospodarce i inwestowania w odchodzenie od paliw kopalnych. 
Cały czas ci ludzie są przy władzy, robią swoje rzeczy, które nie wyglądają zbyt mądrze, a znacznie częściej są po prostu zwykłym, durnym, niepotrzebnym okrucieństwem. I nic nie wskazuje na to, aby się to miało w jakikolwiek sposób szybko zmienić.

Dlaczego więc jestem optymistą?

Odpowiedzią jest sztuka. Zupełnie konkretny kawałek, czyli film Mela Brooksa "The Producers". Kto nie oglądał powinien nadrobić zaległości i dopiero później wrócić do dalszej części tekstu. 
Kto nie boi się spoilerów może się nie przejmować, ale naprawdę sporo straci. 

Fabuła polegała na tym, że dwóch cwaniaków wymyśliło plan na przekręt. Zrobią sztukę teatralną, która będzie kompletną klapą, zupełnym dnem. Zrobią ją za pieniądze inwestorów, ale jeśli będzie doskonale wiadomo, z recenzji, szybkiego zdjęcia z afisza, etc., że to jest klapa, to nikt ich nie nigdy nie zapyta o budżet i wydatki. Bo wiadomo, ze stracili wszystko. Spokojnie sprzedali tysiące procent udziałów, wyciągali pieniądze jak im się podobało i pracowali nad najgorszym możliwym przedstawieniem. Nadszedł dzień premiery, pierwszy akt poszedł znakomicie, cała publiczność uznała, że to kompletny gniot, niektórzy zaczęli wychodzić, wszystko w porządku. 
Niestety, na początku drugiego aktu ktoś z publiczności krzyknął :"Ludzie, to jest śmieszne!". Percepcja się zmieniła. Przedstawienie było tak absolutnie głupie, że aż zostało odebrane jako świetna komedia. 

I właśnie ten moment nastąpił w USA. Wszyscy brali Donalda Trumpa na serio i ludzie dokładnie śledzący co się dzieje mogli tylko krzyczeć w przerażeniu. Co w sumie i ja robiłem.
Dziś sytuacja się o tyle zmieniła, że wyszła książka Michaela Wolffa o realiach Białego Domu. Dobrze udokumentowana, broniąca się nagraniami i bezpośrednimi wypowiedziami publicznymi. I pokazująca komediowy poziom braku pojęcia o realiach własnej pracy przez wszystkich Trumpów i ich otoczenie. Po prostu "Ludzie, to jest śmieszne!" Pozostało tylko poczekać krótkie kilka dni, kiedy najpierw prawnicy prezydenta negowali wiarygodność książki, w tym samym piśmie żądając przesłania jej egzemplarza a później po wydaniu, sam Donald wysłał tweeta w którym określił się jako "very stable genius". Co już chyba zostało potocznym określeniem. Książka, jak się wydaje przebiła popularnością co najmniej wszystko wydane w ostatnich latach, ale z drugiej strony to po prostu jest trochę dziennikarstwa i to wcale nie tak wysokich lotów. Jeśli komuś się wydaje, że Donald Trump jest normalnym, poważnym człowiekiem i kompetentnym politykiem, to zdecydowanie powinien ją przeczytać. Jeśli ktoś ma wrażenie, że jest ekstremalnie niekompetentnym przygłupem otoczonym bandą świrów i  złodziei to w sumie nie warto tracić czasu, bo niczego nowego się nie dowie.

Jest jeszcze jedna książka, która zmieniła politykę i świat w ten sam sposób. Tym razem obnażając krótkowzroczność i głupotę europejskich elit politycznych, zwłaszcza niemieckich.  Pokazują, że król jest nagi. I jest to książka znacznie, znacznie ważniejsza niż opowiastki Wolffa. Trump z nadętego bufona, który mógł robić wrażenie na mniej zorientowanych stał się po prostu pośmiewiskiem. I tak zostanie. Będzie tak samo głupi i niebezpieczny w swoim zdebileniu i nadal będzie prezydentem. Przynajmniej przez jakiś czas. Ale jest pośmiewiskiem. Już nie tylko w lewicowej bańce, ale w głównej, zwykłej części społeczeństwa. Co oznacza, że każda kolejna rzecz którą zaproponuje nie będzie oceniana jako legitymowana polityka, tylko najpierw jako opowieści przygłupa, a dopiero potem, jeśli przez przypadek będzie mieć to sens, będzie wsparte przez ludzi i administrację. 

A wracając do niedawnej książki o Europie. Jest "Adults in the room" Yanisa Varoufakisa. Pełny (czy prawie) opis wydarzeń kiedy był ministrem finansów i tego co się działo za zwykle zamkniętymi drzwiami. Pozycja dla zdecydowanie bardziej wyrobionego czytelnika, ale zupełnie obowiązkowa, warto nawet zarywać noce, do czego i ja się przyznaję. Niezależnie od poglądów, podejścia, utożsamiania się z taką czy inną polityką, nigdzie nie można się dowiedzieć rzeczy, które opisał Vaoufakis. Ponieważ w te środowiska się wchodzi i nigdy nie wynosi żadnych informacji. Yanis to zrobił, polecam samemu dowiedzieć się dlaczego. Oczywiście w przypadku europejskich elit nie mamy nigdzie do czynienia z oczywistym przygłupem, albo przynajmniej jest to lepiej ukryte dzięki  stabilniejszym systemom politycznym. 

Ale mamy do czynienia z hipokryzją, wysokim poziomem nieodpowiedzialności i znęcania się nad słabszymi i w imię ochrony własnych drobnych interesików.  
W skrócie "król może nie jest nagi, ale jest zwykłą małostkową gnidą, a nie żadnym królem". 
W Europie nic się nie zmienia z dnia na dzień. Ale to było poruszenie lawiny. Która oczywiście może się jeszcze gdzieś zatrzymać, choć należy w to wątpić. Celem działań Varoufakisa jest uratowanie i reforma UE. Impakt jego działań na pewno będzie duży. Ale czy taki? Trudno powiedzieć. 
Na pewno można powiedzieć, że my, jako ludzkość, zachodni świata, widzimy koniec tego zjazdu w dół. Jeszcze się staczamy, ale widzimy, że kierunek trzeba zmienić i zaczynamy widzieć jak to powinniśmy zrobić. Czy zmiana kierunku nie skończy się katastrofą, to jest inne pytanie. 
Ale kompromitacja i zniknięcie obecnego systemu i układu władzy jest widoczne i bliskie. W USA wybory do Kongresu są w listopadzie. W Europie, we Francji tradycyjna klasa polityczna już wyleciała w powietrze, w Polsce właściwie też. Przecież prawie w dniu premiery książki Wolffa, w Polsce odbyło się głosowania nad obywatelskimi projektami zmian ustawy aborcyjnej. W którym opozycja parlamentarna przypomniała wszystkim dlaczego w kraju zdominowanym przez liberalne myślenie liberalne partie przegrały wybory. I dlaczego przegrają też następne. I że to wszystko pójdzie w zupełnie dobrą stronę, a na razie jest naprawdę śmiesznie. 

30 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No zeby tak nieporawnie o "dobroczynacach Polski i calej Uni" Niemcach?
I nawet bardziej nieporawnie o tzw."elitach"?

Te "teorie spiskowe" to juz sie ostatnio calymi seriami potwierdzaja.Oczywiscie zaraz ktos powie ze Varoufakis konflabuluje bo chce sie zemscic ale wystarczy sie rozejrzec aby zauwazyc iz jego wyjasnienie pasuje do rzeczywistosci znacznie lepiej niz narracja mainstremowa.Narracja mainstremowa w ogole sie kupy nie trzyma i jest dla idiotow po prostu.Ciekawy wywiad z Varoufakiesm na temat UE

https://www.youtube.com/watch?v=nGt82RFfg3U


Co do ksiazki Wollfa to mam watpliwosci-nie czytalme ale Fox Mulder slusznie zwrocil ostanio uwage na rozne zawarte tam CO NAJMNIEJ niescislosci.

http://www.businessinsider.com/michael-wolff-note-says-he-doesnt-know-if-trump-book-is-all-true-2018-1?IR=T

http://foxmulder2.blogspot.co.uk/2018/01/gniew-iranczykow-zdrada-bannona-i.html


Nie zeby mnie to specjalnie obchodzilo ale to wywglada na wewnetrzna rozgrywke w Bialym Domu.Nie zebym zaprzeczal ze Trump to burak.Ale burak to niekoniecznie idiota i psychopata.


P.S.Ciekawostka z roku 2016(przed wybroami w USA)na temat Trumpa i samych wyborw-szczerze POLECAM.

https://www.youtube.com/watch?v=LibRNYJmZ-I


Piotr34



Maczeta Ockhama pisze...

@Piotr34
Trump jest kretynem, przygłupem i tyle. Nie nazywajmy go epitetami, które go nie dotyczą. Umie zawiązać krawat, funkcjonuje w środowisku w którym się jada nożem i widelcem nie od wczoraj, a od dziecka. Nie jest burakiem, jest durniem. I to cholernie niebezpiecznym.
A z drugiej strony ma określone spojrzenie na świat, które jest skrajnie rasistowskie, pełne niebezpiecznych uproszczeń i przesądów. Które bardzo często podzielają inni rasiści i w zachwycie go popierają i promują.
Ale rasistów i innych świrów w społeczeństwie bywa z 10%, w USA może z 20%. I oni zostaną i będą opowiadać bajki o strasznym spisku co go wyrzucił. Co już się zaczęło, brednie Kozieła są przykładem. Wolffa wpuścił do Białego Domu tylko i wyłącznie Donald Trump osobiście, bez żadnego planu i z nikim nie konsultował, więc nikt nie mógł temu zaprzeczać. Ty należysz do grupy, która powinna przeczytać tę książkę.
Nieścisłości dotyczą np. tego, że przy opisywanym śniadaniu przy innym stoliku siedział znany w Waszyngtonie dziennikarz, którego Wolff nie znał, bo sam jest z NY. I takie rzeczy. Nigdzie, w żadnym miejscu nie ma dyskusji z meritum, więc sobie to odpuść. Cytowanie tutaj Bussines Insider raczej też.

Anonimowy pisze...

@Maczeta

Ksiazke pewnie przeczytam(jak znajde czas bo ostatnio zajmuje sie czym innym).Sadze jednak ze Ty takze powinienes obejrzec ten filmik ktory dalem w PS-raptem 15 minut i to jest jedna z tych rzeczy ktore jak pamietam sprawily iz sklanialem sie ku opini iz Trump wygra wybory-BARDZO merytoryczny.
Ogolnie biorac tego kim jest Trump tu nie rozstrzygniemy-kazdy ma swoja opinie a mamy za malo danych z realnych dzialan.Pewnie kiedys wyjdzie szydlo z worka ale jeszcze nie teraz.Ja osobiscie mysle ze to burak,bardzo zdolny demagog ktory rzadzi w interesie wlasnym i kliki miliarderow(nie bankierow).Zas jego uproszczony poglada na swiat-coz to prawda ale to jeden z niewielu politykow ktory mowi o zagrozeniu islamem i ze strony Rosji-nawet prostak moze byc przydatny.Oczywiscie wszystko wskazuje ze Trump zrobi niewiele i okaze sie dla swoich zwolennikow rozczarowaniem ale takie zycie.Zeby byla jasnosc-moim kandydatem byl Sanders a dopiero potem Trum-mimo to uwazam iz jego wybor byl MNIEJSZYM ZLEM-wole buraka,idiote czy nawet zlodzieja niz NWO Clinton-widzialem pare wywiadow z Clinton-to czyste zlo z twardego rdzenia establishmentu-taki odpowiednik PO u nas tylko ze znacznie wiekszymi mozliwosciami(bo PO to ostatecznie tylko lokalne pionki).

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Piotr34
Powiedzmy tak- większość spodziewała się zwycięstwa Clinton, pomimo tego, że poza samymi liberalnymi elitami wszyscy widzieli, ze jest osoba, które nie da się lubić. Po prostu się nie da, ani politycznie, ani ludzko. To był najgorszy kandydat, jakiego można sobie wyobrazić.
Trump uzyskał procentowo mniej głosów niż Mitt Romney w poprzednich. Romney prezydentem nie był.
Więc to był przypadek, bo był. Nikt go nie mógł przewidzieć, ewidentnie nikt go nie chciał w sztabie Trumpa (z wyjątkiem Bannona, a wliczając samego Donalda). Serio, przeczytaj tę książkę.
Trump ściągnął hurtowo ludzi z Wall Street, a jeszcze lepiej robi dobrze dla Deutsche Banku, który jest jednym z pojedynczych największych problemów dzisiejszego świata. A przede wszystkim hurtowo nominuje czystą banksterkę na stanowiska sędziowskie. O czym się najmniej mówi.

Anonimowy pisze...

1.
Nie wiem, co ma autor na myśli, że w PL "tradycyjna klasa polityczna (jak we Francji) wyleciała w powietrze".???

2.
Przywołany Grek - Janis Werofakis - wyraźnie mówi (wywiad o książce: http://sowa.cscsp.org/) , że wg niego to demokracja jest ROZWIAZANIEM dla wielu problemów, a w Polsce - zgodnie ze starym spostrzeżeinem de Tocquevilla, że "(...)demokracja przetrwa do czasu, kiedy Kongres odkryje, że można przekupić społeczeństwo za publiczne pieniądze."- demokracja się skończyła.

Stało się to po wprowadzeniu słynnego 500+. 2,8 mln rodzin zakotwiczono w tym programie, a właśnie puszczono wabia (pobąkiwania Beaty Szydło, niby dementowane, ale skuteczne w pozyskiwaniu głosów zwłaszcza kobiet), że myśli się nad rozszerzeniem programu na pierwsze dziecko.

Polska tylko dzięki dobrej koniunkturze jeszcze płynie, ale jak to się zmieni, to - zakladając, że Janis Werofakis ma rację mówiąc, że w dobrej koniunkturze braku demokracji da się niezauważyć - padniemy na pysk, jak jeszcze nigdy dotąd.


Łukasz

Anonimowy pisze...

@Lukasz

Wszyscy pompuj agospodarki roznymi QE aby nie pasc.To i pomupuje pisowska Polska-wlasnie rpzez 500+.Uwazm ze jest to znacznie lepsza metoda niz pompowanie rynkow finansowych jak robi to zachod nabijajac kabze roznym oligarchom.

piotr34

Anonimowy pisze...

@piotr34
Odniosłem się do wywiadu i przemyśleń Werofakisa oraz do tego, że (przemyślanie, czy też przez szczęśliwy traf) 500+ zlikwidowało demokrację w Polsce.


Co znaczy wszyscy?
Jak to możliwe, że SKUMULOWANA inflacja z ostatnich 12 lat w Szwajcarii wynosi 3%, w Wlk. Bryt 32%, w Polsce ok. 24%?


I co znaczy pompowanie?

Bo w tej chwili to przypomina złote myśli rozsianych niczym perz po polach mówców motywacyjnych: chcesz być bogaty? rób to co bogaci!
Tyle, że ludzie rozumieją to właśnie tak jak Ty: bogaci prowadzą wystawne życie, więc my również tak zróbmy i będziemy bogaci!

Łukasz

Anonimowy pisze...

@lukasz

500+ nie zlikwidowalo demokracji w Polsce-wrecz ja wzmocnilo.Wczesniej tlyko budzetowka i wyzsze klasy aktywnie partycypwoaly(czesto zerowaly)w panstwie-teraz szanse nieco sie wyrownaly.
Glodni nie mysla o demokracji i jakosci panstwa tylko o misce,teraz sa najedzeni i maja czas zaczac myslec o panstwie.Ze przy okazji cos chca wyrwac dla siebie?-a czemu nie?"najlepsza kasta" czy "mundurowka" wyrywaja od dekad i jakos nikt nie krzyczy o upadku demokracji.Takie zycie ze kazdy chce cos ugrac i gadanie o upadku demokracji bo doszli nowi gracze i starzy musza sie podzielic tortem to brednie.
BRUTALNIE mowiac-szanse musaz byc rowne wiec albo wyrywa NIKT albo WSZYSCY-jak wyrywa tlyko "najlepsza kasta" to to byl wlasnie upadek demokracji.Najlepiej byloby jakby nie wyrywal nikt ale tego NIGDY NIE BEDZIE.Poza tym nie rozsmieszaj mnie,500+ to nie jest duza kasa dla budzetu-tyle samo Polska wydaje na emerytury "specjalnych kast" a 3 razy tyle ucieka przez VAT(co jasno widac po tym ze uszczelnienie VAT dostarczylo kasy na 500+ z nawiazka).
Chcesz likwidowac przywileje?-nie ma sprawy ale zacznijmy NIE od NAJSLABSZYCH tylko od tych cos sie pasli przez ostatnie trzy dekady-od urzedasow,mundurowki i nie placaych podatkow korporacji-jak sie to zrobi to jak najbardziej mozemy 500+ zniesc-nie bedzie zwyczajnie potrzebne.Ale "specjalne kasty" i korpo ZAWSZE doja panstwo i DLATEGO tzw.Zachod dal socjal-aby wyeliminowac tzw.podklase i niepokoje spoleczne.

"Co znaczy pompowanie".
Ale o QE to slyszales i wiesz czemu sluzy?Czy jestes kompletnym ignorantem?A skoro juz robic QE(czy "QE")to lepiej puszczac kase w realna gospodarke jak to robi PIS niz w rynek finansowy kreujac kolejne banki na aktywach finansowych(jak to robi zachod).

"Jak to możliwe, że SKUMULOWANA inflacja "

Normalnie-i 500+ tu nie ma nic do rzeczy-przeciez inflacja byla i wczesniej.Na tym polega system rezerwy czastkowej zeby caly czas inflacje kreowac i ludzi w ten sposob okradac.

"Tyle, że ludzie rozumieją to właśnie tak jak Ty: bogaci prowadzą wystawne życie, więc my również tak zróbmy i będziemy bogaci! "

Dales sobie wmowic neoliberalne pierdoly.Mieszkam od ponad dekady w UK,otarlem sie o Niemcy i Irlandie i powiem tak-POLSKA nie JEST az tak biedna jak sie Polakom wmawia-a wmawia sie wlasnie po to aby dla mas NIGDY nie bylo pieniedzy a tylko dla "najlepszych kast".Taki UK to juz bankrut a Niemcy wcale nie duzo pozniej.PRYWATNIE to ja oszczedzam i inwestuje na skale dla przecietnego Kowalskiego niewyobrazalna(choc zaczynalem z groszami)ale nie bede od tego Kowalskiego wymagal pracy za 1500 i zarcia suchego chleba bo Balcerowicz twierdzi ze na wiecej Polski nie stac-jak stac na gruba kase na sedziow-komuchow czy budzetowe emerytury TO MUSI byc stac na socjal dla mas albo bedzie rewolta spoleczna(lub narod demograficznie wymrze-co prawie sie w Polsce stalo).

Piotr34

Anonimowy pisze...

@Maczeta

Dzieki za rekomendacje "The Producers" - totalnie odjechana komedia (do tego musical).
Wczoraj wieczorem z braciakiem na przemian wylismy ze smiechu i komentowalismy podobienstwo do rzeczywistych wydarzen :>

Anonimowy pisze...

@piotr34
Ja mam na myśli inny aspekt 500+ - ten, o którym wspomina cytowany Tocquwville: kupienie wyborców za ich pieniądze.

Ale po kolei, skąd te moje obawy (choć chyba już to kiedyś tutaj pisałem).

1.
Nie wiem czy czytałeś raport z badań w miejscowości, w której PiS miał bardzo wysokie poparcie? Badaczy zaskoczyło, że to NIE 500+ motywowało ludzi do głosowania na PiS.

Wprowadzenie 500+ spowodowało, że 2,8 mln rodzin jest wciągniętych w ten program. To jest 5 600 000 potencjalnych głosów głównie młodych ludzi. To chyba więcej niż PiS zdobyło w wyborach. Koszt programu to ok. 450 zł / rok / mieszkańca, więc rodzina objęta programem jest minimum +4000 / rok dzięki programowi ((12 mies. *500 zł = 6000 przychodu minus 2000 zł kosztów przy 4 osobach w gosp.).

Tak się złożyło, że wszystkie partie były przeciw, co PiS zawsze podkreśla.
PiS oprócz potencjalnych wyborców zyskał miano partii, która spełnia obietnice (choć, jak pokazuje przywołane badanie, nikt nie spodziewał się spełnienia tej akurat obietnicy).

Pozostali się połapali w czym rzecz i zaczęli sami zgłaszać pomysły, żeby objąć programem 1. dziecko, choć jeszcze chwilę wcześniej byli przeciwni jakimkolwiek wypłatom. To spowodowało, że dodatkowo stracili na wiarygodności. (I dobrze tak krętaczom!)

Ale masz teraz taką sytuację:
PiS straszy, że odunięcie dobrej zmiany od władzy, to automatyczna likwidacja 500+. Straszenie utratą korzyści jest znacznie bardziej skuteczną metodą wywierania wpływu niż obiecywanie korzyści, co - powołując się na różne eksperymenty - świetnie pokazuje w swojej książce Cialdini.

Ktoś, kto spróbuje ich zajść z drugiej strony i obiecać np. tradycyjnie obniżkę podatków:
ostatnio GUS pokazał, że POŁOWA Polaków zarabia mniej niż 3500 zł BRUTTO. To oznacza, że
rocznie płacą 3000 zł PITu.

To jaką obniżkę PiT trzeba obiecać, żeby przelicytować 500+?

I pamietaj, że wciąż to będzie jedynie obietnica typu zamiast 500+ proponujemy (niemal) likwidację PIT. ("Jak partia obiecuje, że da, to obiecuje, jak obiecuje , że weźmie, to weźmie") - co w TVP tak właśnie zostanie przedstawione.

A PiS już wie, że można wypuścić wabia i obiecać (nieprecyzyjnie, a jak!), że myślą o rozszerzeniu programu, co kilka dni temu zaczęła robić Beata Szydło.

To jest wg mnie zagrożenie dla demokracji, a nie jakieś pierdoły, o których wrzeszczy opozycja.

Ale widzę też plusy programu (wałaściwie jeden):
banki futrowane tymi pieniędzmi też dały coś w zamian i dzięki współpracy z rządem jeszcze nigdy w historii Polski załatwianie spraw urzędowych przez interenet nie było tak łatwe jak dzisiaj.

futrzak pisze...

@Anonimowy

"To jest wg mnie zagrożenie dla demokracji, a nie jakieś pierdoły, o których wrzeszczy opozycja."

Nie. Duzy stopien redystrybucji PKB, zwlaszcza do dolnej części spoleczenstwa, nie jest zagrozeniem demokracji i nigdy nie byl. Panstwa skandynawskie maja najwyzszy na swiecie stopien redystrybucji PKB od lat 30-tych ubieglego wieku, a mimo to demokracja tam ma sie znakomicie.
Natomiast demokracji nie ma tam, gdzie instytucje panstwa sa slabe lub prawie nieistniejące. Wtedy konczy sie to rządami oligarchii, która kupuje polityków. Dobrym przykladem sa USA, ktore od czasu zalegalizowania korupcji (teraz to sie lobbying nazywa) maja kongres, ktory uchwala ustawy pisane pod dyktando wielkich korporacji i lobby wojskowego, przy jednoczesnym coraz wiekszym ograniczaniu serwisów i usług dla ludnosci oraz ograniczaniu praw pracowniczych.

futrzak pisze...

W efekcie na dzien dzisiejszy w USA są rządy (republikanie maja wiekszosc w obu izbach konkresu oraz swojego prezydenta) reprezentujace tylko oligarchie i klasy wyzsze - przecietny Joe nie ma prawie nic do powiedzenia na szczeblu federalnym, co ladnie widac po poll stats, gdzie prawie 80% Amerykanow chce universal, single payer public healthcare, a rząd robi wszystko, zeby ten kikut, co pozostal (medicare) ograniczyc i obciąć mu fundusze (ktore to fundusze pochodza z podatkow *wszystkich* Amerykanow!!!).

artur xxxxxx pisze...


@łukasz
O ile dobrze pamiętam to Cialdini oprócz prawa o utracie korzyści wskazał na silne poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie. Zgodnie z tym opozycja może więc zadeklarować, że po ich wygranej w wyborach programem 500+ będą objęte wyłącznie rodziny, w których co najmniej jeden rodzic pracuje. W ten sposób zyskali by głosy pracujących rodziców, a przy tym nie stracili tych nie pracujących, bo oni i tak są twardym elektoratem PiS. Przy okazji mogą obiecać, że coś dorzucą np. świadczenie na I dziecko.
Rzecz w tym, że Schetyna pewnie nic nie zrobi, bo z niego żaden lider, woli czekać i się uśmiechać.

Anonimowy pisze...

@artur

W książce, którą przywołuję nic o "sprawiedliwości społecznej" nie było. ("Wywieranie wpływu na ludzi"). Ale zdolność motywacji ludzi do działań świetnie widać teraz przy okazji ustaw dot. aborcji. Kiedy wychodzi paria Razem i namawia do marszów i walki o liberalizację, to odzew (motywacja zainteresowanyc) jest niemal zerowa w porównaniu z obecną sytuacją, gdy Polkom grozi ODEBRANIE tych możliwości, które są obecnie.

Łukasz

@futrzak
Wydaje mi się, że wcześniej należy wypracować coś co da się redystrybuować. W tej chwili redystrubuuje się tylko zadłużenie.

Wojtek inżynier pisze...

Postanowiłem napisać co mnie boli w rządach PiS, bo jak widzę najbardziej kibicuje pisowi inteligencja żyjąca daleko, jak Autor i Futrzak, Piotr34, polscy emigrańci z całego świata z prawem głosu, ale żyjący zupełnie gdzie indziej. Jakoś osoby żyjące tutaj, w zasięgu władzy, wpadają raczej w panikę, niż zachwyt. Nie piszę o "ludzie", nie dlatego że nim gardzę - wcale nie, ale akurat tłum nie kieruje się rozumem, a choćby makijażem polityka na plakacie, kierowanymi odczuciami - to wybory i poglądy inteligencji mają dla mnie znaczenie, o socjotechnikach i ich działaniu, szkoda mi pisać.
Ja oczywiście widzę dobre rzeczy, bardzo podoba mi się w końcu posłuchanie Jana Śpiewaka i walka z dziką reprywatyzacją w Warszawue (oczywiście nie w obszarze godzącym w PiS i ich ludzi w to umoczonych, ani z kościołem katolickim), sprytnie też obiecano emerytury Ukraińcom (co sprawi, że może ZUS dotrwa nawet do mojej emerytury za kilkadzisiąt lat), 500+ wg mnie zlikwidował biedę wielodzietnej "patologii", co było bardzo przykre, bo zwyczajnie szkoda mi było dziecaków biednych dzieciorobów.
I wcale nie płaczę za minionymi latami, bo kocham aferzystów, albo niania w Warszawie jest teraz droższa (bo wypadły z rynku matki 3+ dzieciaków, którym dom ogarniały starsze dzieci/babcie, a Ukrainki są tylko dla bogaczy mogących dać im pokój i wyżywienie, bo wiadomo że z pensji niani w Warszawie się nie utrzymają, musiałyby zarabiać więcej niż przeciętna pracująca w Warszawie matka).

Wojtek inżynier pisze...

Płaczę za upadkiem społeczeństwa. PiS szczuje nienawiścią bardziej, niż wcześniej PO. Ich wyborca albo głosuje na nich za 500+, albo dlatego, że nienawidzi ponad połowy Polaków - niePiSowców. Albo z obu tych powodów.
2 lata temu tutaj nikt mi nie wierzył, że będą rządzić 20 lat. Gdzie są dziś Ci, którzy wieszczyli ich upadek w 2 lata?
Mnie boli, że pisowscy aferzyści są bezkarni, że nowy prezydent chce ograniczyć ścieżki rowerowe i postawić na samochody w stolicy, a jest ich dużo za dużo i się nimi dusimy. Boli mnie moja niższa pensja - zmiana ustawy o prawie autorskim i składka emerytalna bez limitu afektuje około 100 000 osób w Polsce, niektórzy z nas tracą 20 k zł netto rocznie. A to tutaj naprawdę dużo. Martwi mnie zabranie organizacjom pozarządowym pieniędzy i rozdanie milionów kółkom parafialnym. I to zabranie nadziei na zieloną energię dla mojego kaszlącego syna z kolejnym zapaleniem płuc w ciągu miesiąca. Za kilka lat wiatraków w Polsce praktycznie nie będzie. Martwi mnie, że na 2 h w górach, gdzie mamy domek i gdzie myśliwi urządzają sobie polowania, mogę dostać kulkę. Dotąd tych chorych poj..bów spotykałem kilkaset metrów powyżej - na turystycznym szlaku (dla mnie to też skandal). Teraz mogą odstrzelić sarenkę, którą ogląda rano mój 6olatek. Albo nawet mojego syna - mamy ściany z cienkich desek, kartonu i sidingu (domek kanadyjski). Martwi mnie też kompletne zdjęcie patroli z dróg - po 2 latach ludzie jeżdżą jakby to były gry kompyterowe. A naprawdę czy w górach, czy na autostradach lubię jeździć szybko, gdy jest pusto - potrafię wstać o 4 rano w tym celu. A obecnie ludzie potrafią wyprzedzać na przejściach dla pieszych w środku miasta - i naprawdę widać zupełnie inny poziom kontroli, niż za rządów PO - liczba zabijanych pieszych w miastach jest najwyższa w Europie. Martwi mnie, że sanatoria dla dzieci podrożały o 1000 zł za turnus 21 dni od 1 stycznia - już w zeszłym roku byłem zaskoczony, iż tylko ludzie bardzo bogaci korzystają z niby refundowanych turnusów dla przewlekle chorych dzieci. Teraz to będą tylko superbogacze. Lokalnie rządzący dzielnicą PiS pozbawił też mojego syna osiedlowego gimnazjum - zrobiono z niego liceum, z którego raczej nigdy nie skorzysta, bo jaka może być ranga szkoły kilkuletniej... A w okolicy brakuje podstawówek i dobrej komunikacji - tworzą się przy jedynej szkole ogromne korki. Nikt nie wziął pod uwagę lokalnego głosowania. Ach i mój szwagier gej już za PO bał się przyznawać do orientacji, by nie zwolniono go z pracy terapeutycznej z dziećmi. Teraz boi się znacznie bardziej, faszyzm naprawdę wstaje z kolan. Ostatnie aresztowania mam nadzieję nie są listkiem figowym. Sam z synem chodziliśmy śpiewać piosenki patriotyczne na krakowskie przedmieście co roku - prezydent Duda zakończył tę tradycję zapoczątkowaną przez Komorowskiego i w ostatnim roku z synem mieliśmy do wyboru ONR albo KOD - nic dla nowoczesnych patriotów.
W sumie mógłbym długo - napisałem tylko o moich doświadczeniach, nie pisze o znajomych prokuratorach dostających telefony, by wsadzać ludzi za poglądy (np. czarny marsz), pracownikach NGOsów...

Wojtek inżynier pisze...

To nie jest tak, że chodzę w depresji - żona problemy z NGO odbija w prywatnym gabinecie, poziom depresji w wykształconym społeczeństwie rośnie, to też ma więcej klientów. Sam kupiłem sportowy samochód marzeń i niemal codziennie mam ogromną frajdę z jazdy bez dachu - da się nawet w typową warszawską zimę. Kasa zabrana przez PiS zostanie prawdopodobnie zniwelowana przez awans.
Tylko syna i szwagra mi najbardziej szkoda. Raczej nie widać pozytywnych kierunków na przyszłość.
P.S.
The Procuders - chodzi o wersję 1967 czy 2005? Druga ma scenariusz Mela Brooksa, pierwsza jest w jego reżyserii. Rozumiem, że sequel gorszy?

Maczeta Ockhama pisze...

@WI
Z 1967. Tej nowej nawet nie byłem w stanie obejrzeć. Próbowałem, ale to było nudne jak flaki z olejem

Anonimowy pisze...

"Zaczynając od kwestii, która może zabić nas wszystkich, czyli zmianach klimatu"
:-)
Człowieku, puknij się w swój pusty łeb.

Max von Stirlitz pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Maczeta Ockhama pisze...

Nie, kasuję różne kometarze. Na przykład pełne wyzwisk, jak twój, albo bez merytorycznej treści i reklamowymi linkami, jak też i parę innych kategorii. W tym zwykłych trolii również. Jeśli jest tylko niewygodny to zostaje, a jeśli przy okazji zawiera jakąś intelektualną zawartość to zwykle odpowiadam.

este pisze...

Gratuluję Ci Maczeto tak utalentowanego trolla - Wojtka inżyniera. Sam nie mogę wyjść z podziwu, jak ten człowiek, tak zniewolony przez pisowski reżim, może tym odkrytym cabrio tak beztrosko jeździć do tego swojego uroczego domku ukrytego gdzieś na 2 ha działce, bezczelnie ostrzeliwanego przez pisowskich siepaczy.
Choć z drugiej strony, tacy ludzie mogą faktycznie egzystować. Wystarczy poczytać wpisy na grupach KOdu.

Jacek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Wojtek inżynier pisze...

Este, gdybym był trolem, chyba bym kłamał? A tym się brzydzę. W czym kłamię? Unikam newsów, napisałem wyłącznie o moich doświadczeniach bezpośrednich z władzą.
W sumie autor zna moją tożsamość. Dlaczego miałbym kłamać?
KODu nie wspieram, choć bardzo im kibicuję (dostarczają mi ogrom śmiechu) ale czarny protest już tak.

Anonimowy pisze...

Maczeta co sądzisz o tym, że od ok. 2015 roku w polskim internecie nastąpił wysyp "gwiazd" pokroju Braun, pastor Chojecki i Kowalski, Jabłonowski, Karoń, Gadowski, Rola itp. itd. Gdyby chcieli w ten sposób realizować swoje pasje to na pewno wcześniej jakiegoś bloga by prowadzili czy coś podobnego i stopniowo się rozwijali. Ich działań też nie można rozpatrzyć pod kątem chęci zysku i możliwości zarobków na YT, bo większość z nich dokłada do tego interesu. O co w tym chodzi? Wyskakuje grupka clownów którzy szturmem zdobywają internet.

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
Przecież sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. Ja sądzę to samo, bo każdy minimalnie kojarzący fakty człowiek będzie sądził to samo. Choć nie do końca 2015 będzie tu jakąś cenzurą, ci ludzie trenowali i się pojawiali wcześniej, może wtedy trafili bardziej na zainteresowanie. Każda aktywność medialna i podobne blogi ma swój początek raczej 2-3 lata wcześniej.

Kira pisze...

Zawsze uważałam, że wybór pomiędzy dwiema opcjami (Democrats and Republicans) jest absurdalny. Oczywiście istnieją inne opcje, ale praktycznie bez szans na wygraną.

No więc wyścig się zaczyna, zaczyna się też histeria w Internecie... I ta histeria się nie kończy po wyborach. Jako bywalczyni for różnorakich (lubię poznawać opinie) natrafiałam (wbrew swojej woli, bo to mnie akurat nie interesowało) na najrozmaitsze przepowiednie „doom and gloom” po objęciu urzędu przez kandydata wrogiej opcji, przepowiednie bazujące na wyobrażeniach o tym, jacy to owi kandydaci są durni, złośliwi, rasistowscy, skorumpowani... Ano, pewnie są. Ale czy to przez nich czarni są „nadreprezentowani” w więzieniach czy też niespełna połowa niechcianych ciąż kończy się aborcją?

Trywialne to i wytarte jak ściera od podłogi (ktoś jeszcze tego używa?), ale światem rządzą pieniądze (korporacje, banki, lobby) i emocje (kultura, popkultura, tradycja, religia, i znowu lobby). Debil na stołku najwyższego urzędnika w kraju może naszkodzić, fakt, ale to nie on jest odpowiedzialny za nienawiść, jaką zieje rodak do rodaka. On jest tylko symbolem owej nienawiści, bożkiem, do którego fanatycy wznoszą modły, a fanatycy strony przeciwnej czepiają się byle drobiazgu, by go poniżyć. I to bywa zabawne, tym bardziej że wielu z nich to osoby inteligentne (John Oliver show), ale im bardziej tendencyjne, tym szybciej nudzi.

Kira pisze...

A propos zmian klimatu:

https://przekroj.pl/opinie/felietony/ziemia-jest-polityczna-julia-fiedorczuk

Stary Niedźwiedź pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

Wracam po przeczytaniu Ognia i furii. Przyznam, że zaskoczyło mnie, że nazwisko Koch pojawia się tam tylko raz i to raczej jako wątek poboczny wątku pobocznego. Czerpiąc wiedzę o USA m.in. z tego bloga spodziewałem się, że w książce poświęconej kulisom władzy w USA bracia pojawią się częściej.