Co będzie po wyborach w USA?

Donald Trump, po "oszałamiającym" występie w czasie ostatniej już debaty kandydatów szybko znika w odmętach historii wraz z szumem wiru w sedesie, którego to szumu merytoryczna zawartość niezwykle przypomina jego wypowiedzi.

Facet za co się wziął, przez całe swoje życie, to doprowadził do żenującego dna i katastrofy. Co w przypadku biznesu było bardzo złą wiadomością dla jego współpracowników i usługodawców. W polityce w sumie też. Ale patrząc na klasę i wiedzę o świecie jego współpracowników, akurat tu jego normalny performance jest bardzo, bardzo dobrą wiadomością dla świata.

Wygląda na to, że Trump nie tylko przegra wybory. Możliwa jest przegrana w skali nieznanej w najnowszej historii starć kandydatów głównych partii. Co prawda do tego brakuje jeszcze kliku procent, ale nie zapominajmy, że jego konkurentką jest osoba najbardziej niepopularna w historii kandydatur Partii Demokratycznej. Przegrać w takim stylu- to naprawdę wymaga kogoś kto ma tak nierówno pod sufitem jak Trump.
Ale nie ma co się znęcać. Jest to łajza, która spapra wszystko za co się weźmie i na tym można zakończyć. 
Ciekawsze, jak zawsze są pozostałe konsekwencje. Na przykład to, że dziś spornym stanem stała się Georgia, która od zawsze była stanem czysto republikańskim. Jedynie Bill Clinton, który sam był południowcem tam wygrał. Co dla wyniku i tak nie ma większego znaczenia.
Za to znacznie, znacznie ważniejsze jest to, że Trump ciągnie całą Partię Republikańską w dół. Na dziś ma to ten skutek, że kontrola nad Senatem prawie na pewno przejdzie w ręce Demokratów. Podział wyniesie co najmniej 50-50, gdzie decyduje głos wiceprezydenta, aż do 54-46, zależnie od dalszej dynamiki kampanii.
Na dziś Izba Reprezentantów wygląda jakby miała pozostać w rękach Republikanów i z jakakolwiek na wpół kompetentną kampanią tak powinno być. Ale w końcu jako główna twarz tej kampanii występuje facet, który potrafił zbankrutować kasyno. I patrząc na dynamikę, ja oceniam całkowicie Demokratyczny Kongres jak rzecz mieszczącą się w granicach prawdopodobieństwa.

A to już będzie naprawdę spora sprawa. Jedna partia w Białym Domu i Kongresie oznacza możliwość wprowadzenia zmian w działaniu państwa. Zwykle taka przewaga w początkach pierwszej kadencji prezydenckiej nie dawała aż takich dużych możliwości, bo nowy lokator Białego Domu, nawet z długoletnim doświadczeniem politycznym najpierw musiał odnaleźć się w nowej roli i nowym zestawem kompromisów i układów do zawarcia.
Hilary Clinton będzie mieć ten problem w najmniejszym stopniu w historii. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby prezydentem wybranym na pierwszą kadencję została osoba, która już była lokatorem Białego Domu i to przez osiem lat, do tego kolejne lata kluczowym członkiem rządu.
To oznacza, że Clinton będzie potrafiła od pierwszego dnia być wdrożona w większość pracy prezydenta, w sprawach polityki zagranicznej właściwie bez okresu prób idealistycznej a nierealnej polityki. Co przecież całkiem sporo kosztowało świat, w tym Polskę na początku kadencji Obamy.
To jest pewne, żadnych "resetów", naiwnych "odprężeń", etc. nie będzie. 
Druga sprawa to orientacja w bagnie Bliskiego Wschodu, osobista znajomość z czołowymi politykami świata i wyrobiona opina na ich temat. Z punktu widzenia świata i jego problematycznych miejsc to kapitał nie do przecenienia. A że "problematyczne miejsca" dziś to są te najbardziej dotknięte zmianami klimatycznymi oraz wszyscy sąsiedzi Rosji, to i Polska jest na tej liście.

I tak docieramy do następnej części, czyli polityki klimatycznej, co zresztą splata się z polityką gospodarczą. Rządy Clinton będą dalszą częścią rozpoczetego przez Obamę odchodzenia od paliw kopalnych. Z dużym prawdopodobieństwem szybszego, agresywnie nastawionego na ostateczne złamanie koncernów wydobycia i przerobu paliw kopalnych oraz mocniejsza współpracę międzynarodowa w tym zakresie. 
To dla Polski jest zasadniczo bardzo dobra wiadomość. Polska jest krajem raczej przemysłowym i importerem surowców energetycznych. Jest to dokładnie profil gospodarki, który zyskuje najbardziej na przejściu na energię odnawialną. Drobny problem polega na tym, że obecny rząd bardzo aktywnie działa w przeciwnym kierunku. Co oczywiście spowoduje zgrzyty we wszystkich relacjach zagranicznych, oprócz tych z agresywnymi krajami surowcowymi.

Zapewne będzie niewielkie, ale ograniczanie wpływów lobby przemysłu zbrojeniowego. Co też jest dobrą wiadomością. Marnując pieniądze w stopniu takim jak przeciętna armia, USA zapewne załatwiłyby wszystkie swoje potrzeby wojskowe za 1/4 obecnych kwot. Ale ograniczanie wydatków powinno być związane z likwidacją programów służących wyłącznie do przepalania pieniędzy, opisaniem na nowo potrzeb zbrojeniowych i ogólnemu przemyśleniu roli sił zbrojnych USA, a nie prostymi cięciami, do których kompleks zbrojeniowy jest przywykły i które u dostawców przeżywają najbardziej nijacy i niekompetentni pracownicy. Co po dekadach takiego zarządzania doprowadziło do programów jak F-35.
Reforma sektora produkcji zbrojeniowej w USA to wyzwanie, z którym nie poradził sobie jak dotychczas żaden prezydent, choć jej potrzeba była widoczna przez cały 20 wiek, a od 2 wś już bardzo wyraźnie. Sytuacja obecna jest jak na razie możliwa do utrzymania, bo USA nie mają żadnych zagrożeń militarnych wymagających poważnego zaangażowania przemysłowego, ale dla prosperity kraju reforma jest konieczna. Przypuszczam, że Clinton ją bardzo drobnymi krokami rozpocznie.
Zapewne do tego wszystkiego dojdzie kolejna próba wprowadzenia systemu jednego płatnika w amerykańskiej służbie zdrowia, choć niekoniecznie przewiduję sukces oraz inne rzeczy jak poprawa transportu publicznego w amerykańskich miastach, a może także jakaś rozbudowa transportu regionalnego. W skrócie upodobnianie USA jeśli nie do cywilizowanych części Europy to przynajmniej do np. Kanady. Co w ustroju federalnym jest i będzie obłędnie powolne, jeśli w ogóle zauważalne.
Ale przede wszystkim Hilary Clinton jest osobą, która sprawia, że robota jest zrobiona. Jest osobą w znacznej mierze niemedialną, do niedawna bardzo słabo radziła sobie z wystąpieniami publicznymi, co razem z niemałą ambicją dawało osobę powszechnie nielubianą przez publikę. I to się nie zmieniło, nie wiem czy w ogóle może się zmienić. Gorszej łajzy niż Trump raczej jako kontrkandydata mieć nie będzie (bo to chyba niemożliwe), więc możliwe, że jej pierwsza kadencja będzie też ostatnią i następnym prezydentem będzie Republikanin. Chyba że w ramach rozliczeń po obecnej kampanii partia faktycznie się rozpadnie, co jest jak najbardziej możliwe. W końcu już dziś są trzy frakcje których przedstawicie właściwie ze sobą nie rozmawiają. Jedna to frakcja Trumpa/wściekłego elektoratu, druga to Tea Party/bracia Koch, a trzecia to nafta-zbrojeniówka i tradycyjnie Republikanie. Wszystkie trzy ze sobą walczą, ale jeśli po wyborach frakcja Trumpa przestanie istnieć, to gra będzie się toczyć o zagospodarowanie elektoratu wkurzonych i połączenie go z tradycyjną bazą. Co jest możliwe i znów prowadzi do przejęcia władzy przez Republikanów za kilka lat.
Ale wtedy będzie już za późno na cofnięcie obecnych reform, zabicie produkcji samochodów elektrycznych i przywracanie węgla w energetyce.
I tym optymistycznym akcentem możemy zakończyć te rozważania.
Pozostaje ostatnia niewiadoma- czy Demokraci przejmą Izbę Reprezentantów?


31 komentarzy:

marcin pisze...

Wiesz, Prezydent Komorowski tez mial wygrac w cuglach...
Smiesznie sie bedzie czytac takie artykuly jak wygra D. Trump.

Anonimowy pisze...

Pozostaje podstawowe pytanie o zdrowie tej schorowanej kobiety: ile Killary zostało aktywnego życia? Rok? Pół roku? Czy może tydzień po wyborach? W takiej sytuacji ważniejszym jest, kto będzie wiceprezydentem. Pozdrawiam

Piotr K. pisze...

Podstawią klona, miejmy nadzieję, że będzie mniej obleśny.

Anonimowy pisze...

Jednego nie rozumiem. Obama, Hilaria i reszta mieli dwie kadencje. W panstwie bajzel, a teraz jakos cudownie sie wezma do roboty. Przeciez to ci sami ludzie... A jak nie bedzie wiekszosci w Kongresie - to kolejne dwie jalowe kadencje "zmian" i "tak, umiem i moge... tylko co? "?

Anonimowy pisze...

"Ale przede wszystkim Hilary Clinton jest osobą, która sprawia, że robota jest zrobiona."

Za taką robotę jak w Libii tej pani już dziękujemy. Niech już sobie robi te swoje szwindle i przekręty, niech zastrasza dalej ofiary gwałtów swojego męża, ale niech zostawi w spokoju resztę świata. Killary w Owalnym Gabinecie to gwarancja wojny.

Maczeta Ockhama pisze...

@Marcin
Będzie się czytać tak, jakbym się kompletnie pomylił. Zdarza się.

@Anonim
CO do zdrowia Clinton
To jest kolejna teza wymyślona przez Trumpa albo Russia Today, akurat w linii propagandy czasem trudno rozróżnić. Nic, ale to nic tego nie potwierdza. Choć ma swoje lata, ale i tak ona jest NAJMŁODSZA z grona kandydatów, którzy liczyli się w tych wyborach. A Trump, jak pokazała kampania, najgłośniej zarzucał wszystkim dookoła te rzeczy, które sam miał za uszami. Nie żebym się nim przejmował, ale raczej zobaczymy jego zjazd.

@Anonim
A gdzie masz "bajzel"? Jedyne co można tak nazwać to brak finansowania rządu 2 lata temu- a to była republikańska większość w Kongresie i Paul Ryan u steru.

Anonimowy pisze...

Oszust i redneck vs Iluminatka-sam przyznasz ze to nie najlepiej swiadczy o stanie panstwa amerykanskiego-oboje kandydaci to zera.Ale raczej nie agent Kremla-gdyby byly na to papiery to juz dawno Hilary postarala by sie o ich wyplyniecie.
Obecne wybory pokazuja kompletne zabetonowanie amerykanskiego establishmentu.
Obecne wybory pokazaly takze ze wystarczy jeden mowiacy niepoprawnie politycznie rzeczy kandydat z forsa aby zatrzasc USA.Wiec za cztery lata taki kandydat sie pojawi-Hilary juz bedzie kompletnie skomrpomitowana a kandydat nie bedzie redneckiem jak Trump-to dopiero bedzie kampania(ktoz wie-byc moze demokracja jako zawadzajaca establishmentowi okarze sie wiec juz "niemodna"?).
P.S.W ogole mas problemow z ta "demokracja"(chocby nawet pseudo)-a to CETy nie chca a to na Brexit glosuja itp itd-cos czuje ze "elity" wkrotce uznaja ze to utrzymywanie pozorow kosztuje zbyt duzo.

Piotr34

Anonimowy pisze...

Napisz coś o kandydatach na viceprezydentów. W każdym z przypadków może się okazać, że to oni właśnie za jakiś czas przejmą władzę.

Anonimowy pisze...

no to pojechałeś z tą Hilary. "Kompetentny urzędnik", "dobrze wykonana praca" "a gdzie masz bajzel w stanach". Jakąś równoległą rzeczywistość opisujesz. Libia, Syria, Irak, dopuszczenie do gigantycznego rozwoju Chin, zapaść gospodarcza, wewnętrznie kraj na skraju wojny domowej. Nie mówiąc już o gigantycznych osobistych wałach. np. sprzedaż Rosji (tak właśnie temu Putinowi) 20% złóż uranu, za dodatkową wpłatę 145 mln na własną fundację, która co ciekawe w 2015r. wydała niecałe 6% wpływów na pomoc. Reszta jakoś się rozeszła na wypłaty, podróże diety. Wybór Hilary to gwarancja IIIWŚ, Trump przynajmnie spróbuje odgruzować USA, przynajmniej jest na to szansa. W przypadku Clinton, nawet takiej próby nie będzie.
Stany do wojny prą :
1) bo nie wiedzą co zrobić z Chinami, a jeszcze są od nich silniejsze
2) by przykryć kryzys i rozliczenie winnych. Ile razy to już w historii, ot Hitler w 39r.
3)duża wojna (dotychczas w Europie) zawsze była zbawienna dla USA (Iww, IIww)

Putin musi z powodów wewnętrznych grać ostro. Ruscy zaakceptują krwiożerczych tyranów (Iwan IV, Stalin) ale nigdy słabeuszy (Jelcyn, Chruszczow).
Boję się, że rządzący obydwoma krajami są jak maszyniści w rozpędzonych pociągach. Widzą zbliżającą się katastrofę ale nie umieją i/lub nie chcą jej zapobiec.
Tarpan



Anonimowy pisze...

Największym osiągnięciem Billa i Hilarii było usunięcie ustawy Glassa–Steagalla. Dzięki pozbyciu się tej ramoty sektor inwestycji finansowych w USA pięknie rozkwitł a zwykli ludzie dostali domy i pracę. I do dziś możemy tylko z zazdrością patrzeć jak ta fenomenalna decyzja pomogła USA "became great again".

Hilaria jako prezydent będzie wręcz ideałem. Nie da się stłumić do końca podświadomości, jeśli jesteś na czymś skupiony to choćbyś nie wiem jak chciał/chciałą to ukryć to gdzieś tam, zawsze, jakiś drobiazg się wymsknie. Hilaria już się wygadała że od wciśnięcia guzika do startu międzykontynentalnych rakiet balistycznych mija 5 minut. Fajnie, już wkrótce zapanuje na świecie powszechna równość.

PDK.

shape_shifter

Anonimowy pisze...

"ale i tak jest Ona najmłodszym z liczących się polityków" Co ty maczeta na bilogię nie chodziłeś? Kobiety umierają znacznie później niż mężczyźni ale żyją o wiele krócej. Znasz jakąś 65-70 letnią polityczkę? Menopauza wyjaśnia wszystko.
Od dwóch lat czytam Twojego bloga. Dotychczas uważałem, że masz jasny i realny obraz rzeczywistości. Z jakiegoś powodu (pewnie Ty sam wiesz jakiego) wszystkie Twoje artykuły ( i w zasadzie tylko te) dotyczące aktualnej kampanii w stanach są absolutnie oderwane od rzeczywistości. WTF?
Tarpan

Anonimowy pisze...

Tarpan,

100% mojego poparcia.

W sumie nic dodać nic ująć. Mogę mieć poglądy liberalne, ale właśnie dla mnie Hilary jest większym wrogiem niż Trump - ten drugi jest tylko ignorantem, ta pierwsza ma wiedzę i prze do złego.

Wojtek

arturxxxxxx pisze...

Nie otwierałbym jeszcze szampana, w sondażach biorą udział nielegalni imigranci, poza tym część zamierzających głosować na Trumpa wstydzi się do tego przyznać ankieterom (w sumie co się im dziwić).

Człowiek Śniegu pisze...

Nie wiem(y), jaka decyzja za kilka dni zapadnie...
Nie rozumiem jednak, skąd tyle poparcia dla T wśród Polaków i skąd tyle radości i pozytywnych oczekiwań towarzyszy jego, ewentualnemu, wyborowi.
Pacjent otwarcie wspomina, że:
- będzie dążył do izolacjonizmu USA w polityce zagranicznej
- będzie dążył do zniesienia sankcji dla Rosji
- odda pole Chinom i Rosji, co poniekąd z pkt 1 wynika, choć nie słyszałem, żeby o Indiach wspominał
- będzie dążył do wycofania przesunięć wojsk na terenie Europy i Azji, co znów gra z pkt 1

Co w powyższym stanowi powody do radości dla Polaków?

Wzmocnienie Rosji?
Mocne ograniczenie roli NATO?
Przeniesienie konfliktu z osi Wschód-Zachód, na Rosja-Chiny?

Przecież konsekwencją, przy jego poparciu dla Brexitu może być nie ewolucja EU a jej przyspieszony rozpad, co przy wszystkich jej wadach, raczej dla nas nie brzmi dobrze.
Podobnie wyglądać może sytuacja w Azji i Afryce, gdzie pozostawienie samymi sobie sojusznicy nie dadzą rady i nie tylko islamiści jeszcze bardziej głowy podniosą, ale zapowiada się seria kolejnych konfliktów, gdzie pkt zapalnym będzie np Izrael, którego i tak, z różnych powodów, samego USA nie zostawi.
A, gdy do całego zamieszania dołączy się jeszcze np Turcja, na większą skalę, to podbrzusze Europy będzie miejscem kolejnej hekatomby.


arturxxxxxx pisze...

@Człowiek Śniegu
Polacy popierają Trumpa ponieważ łatwo dają się manipulować propagandzie FSB. Podobnie było z ostatnimi wyborami w Polsce. Najlepszym przykładem jest kanał na yt Maxa K., ale jest i wiele innych, poza tym blogi, "patriotyczne" portale, komentarze na wszelakich forach. Jednym słowem Rosjanie robią kawał dobrej roboty.

Człowiek Śniegu pisze...

Anonimowy arturxxxxxx pisze...

Widzisz- gdyby poparcie cieszyło "tylko" skrajną prawicę, to jeszcze można próbować zrozumieć. Oni niemal zawsze uważali, że Słowianie, panslawizm, Rosja...
Ale poparcie wyrażają również inne środowiska- jedyne, co mi do głowy przychodzi, to takie nasze swojskie bycie w kontrze: "H.C. to Żydzi, bankierzy, przemysł, wojna..." itp itd.
Tyle, że od zawsze* per noga byliśmy w Waszyngtonie traktowani i to się nie zmieni. Więc nie bardzo rozumiem, po co popierać pacjenta, przy decyzjach którego będzie nam jeszcze gorzej.


* pomijając może Pułaskiego, na przykład...

Anonimowy pisze...

Nie wiem co się stało 27/28 października, ale Clinton zaczęła spadać, a Trump ruszył w górę (w sondażach). Bukmacherzy zmienili typy z 5,5 na 3-3,2 za Trumpa. Teksas już nie "swinguje". Średnia przewaga Clinton nad Trumpem z ostatnich 10 dni, to tylko 2,1 punktu proc. Co się stało?

Anonimowy pisze...

Chwila, Trump to tragedia, ale Hillary naprawdę spowodowała miliony ofiar w Afryce/na Bliskim Wschodzie.

Do tego mojeg fowaryta Sandersa odstrzelono bez pardonu fałszując prawybory.

Osobiście widzę w tym starcie jak u nas PO z PiSem - są siebie warci, osobiście uważam, że PiS jest gorszy, ale że PO było dobre, przez usa mi nie przejdzie.

W USA głosowałbym na Hillary, ale będąc Polakiem nie wiem co dla nas lepsze.

I tak zgadzam się z Człowiekiem Śniegu - Max Kolonko mówi słowo w słowo to co na rękę Rosji. Trochę to szokujące dla mnie było kilka lat temu. Bardziej martwi mnie, że polski rząd robi to samo.

Wojtek

Człowiek Śniegu pisze...

Wojtek

2 listopada 2016 13:11

Nie mam pojęcia, co Max opowiada- nie słucham, nie oglądam.
Ale jeśli popatrzysz chłodnym okiem, bez sprawdzania barw partyjnych, to kłusujemy, wbrew zapewnieniom w stronę Moskwy, co znów jakoś pasuje do popierania Trumpa...

Ja się nie podejmuję oceniać bieżącej sytuacji wewnętrznej USA, z różnych powodów, ale ktoś kto gra na rozpad EU, wzrost znaczenia Rosji, nie bardzo sprawia dla mnie wrażenie potencjalnego sojusznika.

Anonimowy pisze...

Czlowiek Sniegu,

masz oczywiście absolutną rację. Niemniej czy Hillary mająca pieniądze od przemysłu zbrojeniowego nie będzie dążyła do wojny?
Z drugiej strony kraje wschodu rozumieją jedynie język siły. Rosja może tylko wtedy się wycofać, gdy będzie się bać.
A my Polacy w każdym scenariuszu mamy najgorsze miejsce.

Jedyne co mi każe kibicować Hillary to zgodność z aktualnym stanem nauki jej wypowiedzi - 69%. Trump mówi prawdę tylko w 13 %. Jakby co mogę dać linka :-)

Wojtek

Człowiek Śniegu pisze...

Wojtek

2 listopada 2016 14:07

"A my Polacy w każdym scenariuszu mamy najgorsze miejsce."

Niekoniecznie...
Ja, od wielu lat, mam swoją prywatną teorię- powiązaną z ekonomią i gospodarką.
Militarnie nigdy nie będziemy w stanie z Rosją wygrać. Nawet, gdy NATO rozmieści swoje parę batalionów- pamiętasz "Nie będziemy umierać za Gdańsk"?

A ja jestem zdania, że "tylko" mocne powiązanie gospodarcze z krajami zachodnimi, ale i np z Chinami, będzie straszakiem dla Moskwy. I nie mam na myśli jakiś składów Amazona, czy montowni Mercedesa. Mam na myśli sytuację, gdy w NIEMOŻLIWE do przeniesienia inwestycje, które wymagały nie dziesiątków milionów, ale dziesiątków miliardów nakładów. Nakładów, które ponieśli szeroko rozumiani zachodni inwestorzy. Tak, aby to oni w trosce o zainwestowane pieniądze stawali na głowie, aby Polsce nie groziło nic z zewnątrz.
Chiny, jeśli wyłożą parę miliardów dolarów na nowy Szlak czy inne przedsięwzięcia nie pozwolą, aby się zmarnowały w ramach rojeń Kremla.

Tyle, że my jak zwykle od ściany do ściany. Do wyborów hasła o renacjonalizacji, itp, wstawanie z kolan, itp- by później Morawiecki otwierał we Wrocławiu montownię Bombardiera :-)
Po drodze podatek od sklepów ( szykowany jako bat na zagranicznych inwestorów ), podatek bankowy ( jako bat na zagranicznych banksterów )
Nie dyskutuję z powyższymi, ale albo rybka, albo akwarium....

Anonimowy pisze...

@Człowiek Śniegu

Nie wiem czy wiesz, ale na inwestycjach zagranicznych opierał się plan rozwoju II RP. I oczywiście na silnej armii i chaotycznej próbie zbudowania własnego przemysłu zbrojeniowego (coś jak dziś "nie potrzebujemy Falcona by latać w kosmos").

Słabo też widzę miliardy inwestowane przez Chiny - a jedwabny szlak ma kilka dróg, jedna przechodzi przez Polskę, ale Chinom chyba obojętne z kim się ułożą - z Polską, czy Rosją.

Strasznie pesymistycznie na to patrzę. Ale są też światełka w tunelu:
1. Jednak coś się zaczyna dziać w dywersyfikowaniu sojuszy - coś tam Chiny zaczynają się przebijać w świadomości społeczeństwa, coś się dzieje z Białorusią (a Białoruś będąc po naszej stronie zablokuje ewentualne siłowe ruchy Rosji).
Nie rozumiem tylko dlaczego w tym samym czasie musimy zrazić do siebie resztę świata.

2. Za Gdańsk nikt nie chciał umierać... bo nikt nie chciał bronić niemieckiego miasta. Tak jak Krym nie był ukraiński (etnicznie). Wątpię, czy podobna narracja towarzyszyła by najazdowi Polski (tu mniejszości rosyjskiej zwyczajnie nie ma)

Wojtek

Człowiek Śniegu pisze...

Wojtek

2 listopada 2016 18:00

Ale, mam nadzieję, nie próbujesz porównywać Grabskiego i Kwiatkowskiego z miszczem power pointa?

Przemysłu zbrojeniowego i rozwoju armii bym nie porównywał.

Chiny... może i się zagalopowałem, w sumie to oni powoli przejmują rosyjski Daleki Wschód :-) Z drugiej strony mamy szansę, aby zostać ich przyczółkiem w EU czy Europie.

Atak na Polskę? Generalnie nie powinno nas to, w sumie, zajmować. Dlaczego mamy się zastanawiać, czy "po" karaluchy będą miały co jeść...

Anonimowy pisze...

@Człowiek Śniegu,

fazę zagłady atomowej też miałem. W jedne świeta zostałem sam w domu i oglądnąłem sobie Threads, Nazajutrz, i ten film, który genialnie sparodiował Kubrick w Dr Strangelove.
Wcześniej przeczytałem nową doktrynę obronną USA (uderzenie wyprzedzające możliwe, to co zrobiła ostantio Rosja to jedynie nadążanie za zmianami z drugiej strony). Niedługo potem zapłąneła wschodnia Ukraina.

Minęły 3 lata i wciąż żyjemy :-)

A co do porównań Morawieckiego z Kwiatkowskim - pamiętaj, że historia oficjalna idealizuje. Morawiecki będzie za 50 lat w podręcznikach jako geniusz, o ile PiS nie straci poparcia wcześniej. Bo już swoje zdanie napisałem. Ale jestem pesymistą marzącym, by nie mieć racji.


Pozdrawiam
Wojtek

Człowiek Śniegu pisze...

Nie miałem akurat na myśli wielkiego bummm....
Wystarczy, że jesteśmy z gołą d.pą na środku Europy i jeśli ktoś ze Wschodu na Zachód lub odwrotnie, to musi przez Wisłę i Odrę, niestety.

Morawiecki? Zniknie w perspektywie roku czy dwóch. Taki jeden, co kota wyprowadza na spacer nie pozwoli, alby po J.K. ktoś inny niż on, sługa i podnóżek przejął schedę. A we Wrocławiu już dawno takie zakłady są przyjmowane- że planem Morawiecki&Morawiecki jest Pałac.

Pociesz się, że tak jak Gospodarz wieszczy bałagan wśród Republikanów, podobny bałagan i ferment zaczyna się w chyba na ul. Nowogrodzkiej 84/86. Mam przynajmniej taką nadzieję i takie można odnieść wrażenie czytając wypowiedzi części wysokiej szarży polityków tam "zameldowanych".




Anonimowy pisze...

PiS już dwa razy wygrał, gdy tego nikt się nie spodziewał. I przegrywał, gdy wygraną miał w kieszeni (po Smoleńsku, gdyby nie rozkręcili wojny o krzyż...).

Sam napisałeś, że Trump może wygrać, sondaże szokują. Z drugiej strony mnie bardziej szokuje, że na 350 mln Amerykanów nie znaleźli lepszego kontrkandydata, niż Hilary.
A jak wygra Donald, to republikanie się nie rozpadną.
PiS też póki co wygrywa w każdym sondażu. Może jeszcze dużo spaść (polegnąć?), co najwyżej będzie rządzić z Kukizem.

W sumie nie ma co gdybać, za kilka dni wszystko będzie jasne. Zagadam do mojego kolegi z pracy, supportera Berniego Sandersa, co tam piszczy w USA. Choć ostatnio się obraził, gdy zbagatelizowałem rozmowę Trumpa o kobietach - odparłem, że akurat Clintonowie mają w swojej historii znacznie gorsze rzeczy...

Wojtek

Anonimowy pisze...

Pogadałem z moim człowiekiem w Ohio, jest super, Trump nie ma szans, choć tylko dzięki systemowi elektorskiemu.
http://www.270towin.com/
Zero szans Donalda, już widzę jak prawicowy internet płacze, że Putin nie najedzie Polski :-)

Wojtek

Anonimowy pisze...

@Wojtek
W Ohio Trump przegra. Chyba, że umrze do wyborów.

Łukasz

Anonimowy pisze...

Łukasz

To nie ma znaczenia czy wygra, czy przegra w Ohio. Wystarczy, ze Hilarry wygra na Florydzie, albo w New Hamshire. Wejdz na strone, którą podałem i wszystko stanie się jasne.

Nawet jak 52 % Amerykanów zagłosuje na Trumpa, wygra Hilary, bo liczą się TYLKO głosy elektorskie - trzeba mieć 270 z nich, a Hilary przed wyborami ma pewne 258 z nich. Trump ma 130.

Wojtek

Anonimowy pisze...

@Wojtek

Wiem, że elektorskie. Śledzę podobnie przedstawione sondaże na realclearpolitics https://goo.gl/ia5ffn i na dzień dzisiejszy nie wygląda to tak, jak 31. października.
Po wypuszczeniu informacji, że Clinton mogła znać pytania przed debatą, Trump zaczął się piąć w sondażach. Maczeta wspominał, że Texas był przez chwilę "swingujący", a obecnie nie jest. Sondaże dają Trumpowi 180 pewnych glosów elektorskich (w chwili, gdy odpowiadam).
Bardzo szybko się to zmienia. W tej chwili sytuacja jest podobna jak przed brexitem: sondaże nadal z przewagą dla Clinton, ale jak już nawet Tomasz Lis i Węglarczyk głowy nie dają kto wygra, to rzeczywiście może być niewiadoma do ostatniej chwili.

Clinton dostanie jeszcze wsparcie od filmu dokumentalnego z Di Caprio, w którym ostro jadą po republikanach (bardziej niż gospodarz bloga). Film miał premierę 21.10 i jest już dostępny wszędzie za free.

Czy MO ma informacje nt. zmian w prowadzeniu kampanii wyborczej przez Trumpa? Nadal obywa się bez telewizji, jak MO pisał w poście sprzed kilku tygodni?


Łukasz

Anonimowy pisze...

Oj...

Żeby nie było, doceniam wiedzę i orientację Autora w polityce, ale te zdecydowane proroctwa ("pozostaje tylko jedna niewiadoma") niestety trzeba skrytykować z perspektywy czasu.

Zaczynam się uczyć rosyjskiego:/