Wieści z końca świata, czyli trochę o policji w Montevideo

Policja w Montevideo, jak każda policja na świecie woła o więcej pieniędzy. Akurat całkiem słusznie, bo poziom przestępczości w mieście jest zbyt duży.
O tyle ciekawie, że jest to robione metodą urugwajską. Czyli radiowóz młodszy niż 30 lat to jeszcze może jeździć, a potem wymieni się na najtańszą chińszczyznę. A jeśli jednak nie będzie najtańszy z możliwych, to będzie zapewne elektryczny. Za to wyposażenie informatyczne ma być w czołówce światowej, w miarę możliwości na krajowym sofcie, a jak się nie da to z licencjami na krajową obsługę i rozbudową. Taka polityka. Oprócz tego poważna niechęć do śmiercionośnych broni i chęć ich znacznego uzupełnieni przez lepszą komunikację w policji.
Z najnowszych gadżetów policja w Montevideo zakupiła algorytm przewidywania miejsc ryzyka przestępstw. Algorytm robiony przez matematyków z Kalifornii, a licencja kupiona za 140 tys USD (jakby ktoś się pytał gdzie matematyka jest dochodowym zajęciem), reszta softu na miejscu. Podobno się znakomicie sprawdził w Atlancie, ale czy zadziała w Montevideo to się dopiero okaże. Możliwe że jest zbyt sfokusowany na amerykański typ urbanizacji. Na wszelki wypadek zaimpementowano go w części stref, a w pozostałej części działa stary system patroli.
Nieco więcej w tym artykule


Brak komentarzy: