Transport po Peak Oil- Polska

Kol. Słomski zadał pytanie jak ma wyglądać zwiększanie efektywności transportu indywidualnego, którego konieczność wynika oczywiście z kurczących się zasobów paliw kopalnych.
Otóż mogę opisać to dość prosto, choć zajmie to więcej niż komentarz, opisać to co zwyczajnie widzę przez okno. Otóż dla jakiś 70% mieszkańców Argentyny posiadanie samochodu jest to pomysł całkowicie pozbawiony sensu. Dlaczego? Po prostu- z jednej strony struktura miasta zdecydowanie pozwala na wygodne przemieszczanie się pieszo- jest to zwarta, wysoka zabudowa, a z drugiej chyba całkowity brak przepisów określających przeznaczenie zabudowy- więc fabryki istnieją obok biur i budynków mieszkalnych- i jakoś nikomu to nie przeszkadza. Komunikacja publiczna istnieje i ma się w miarę dobrze, choć w godzinach szczytu dość blisko przypomina tokijskie metro- zresztą na chyba dwóch liniach jeżdżą właśnie z Tokio wagony.
Ale i korzystanie z komunikacji publicznej nie jest specjalną koniecznością. Czas tu przejść do opisu urbanistyki- otóż, jak zresztą wszystkie kolonialne hiszpańskie miasta, Buenos Aires jest zbudowane na regularnej siatce ulic, krzyżujących się pod kątem prostym, zabudowa jest zwarta, nie ma zarówno odstępów między budynkami jak też krzaków i „trawników”. Są za to parki, niewielkie ale całkiem przyjemne. Przez to miasto jest obszarem maleńkie. No dobrze- tylko Capital Federal, czyli właściwe Buenos Aires, w którym mieszka 3 mln mieszkańców (w całej aglomeracji 13 mln, ale od strony urbanistyki wygląda to tak samo. Więc, tenże Capital Federal ma powierzchnię zaledwie 202 km2 (dla porównania- Warszawa to jest 517 km2), a większa część biznesu w Argentynie jest tu skoncentrowana lub ma przedstawicielstwa. Czyli odpowiadając na jedno z zasadniczych pytań- jak ma wyglądać praca choćby przedstawiciela handlowego- otóż w dobrze rozplanowanym mieście, wystarczą własne nogi (jeśli sam mam do pokonania odległość nie większą niż tak z 1/3 miasta- to idę pieszo). Jeśli samochód jest naprawdę potrzebny (rzadko) to istnieją niezliczone taksówki i agencje wynajmu z kierowcą (tzw. remis). Efektywnie- klasa średnia samochodów innych niż do pracy nie posiada (bo to nie ma sensu), biednych nie stać, a klasa wyższa właśnie się posiadaniem samochodów odróżnia (bo lubi)-choć dzięki temu, że samo posiadanie samochodu nie jest koniecznością, a jedynie wyznacznikiem statusu, samochody te są mniejsze i oszczędniejsze nie nawet europejskie, o USA nie wspominając.
Rozsądnym rozwiązaniem jest ewentualnie zakup motocykla lub nawet roweru (zwłaszcza z wspomaganiem elektrycznym)- jakby problem paliwa jest znacznie ograniczony lub zlikwidowany, przy zachowaniu prędkości i elastyczności przemieszczania się.
OK- nastepnym pytaniem oczywiście jest kwestia transportu towarów, w szczególności żywności. To również w tym wypadku nie jest specjalnie wymagająca energetycznie rzecz. Buenos Aires, tak się składa, że leży nad jedną z największych na świecie rzek (i pod względem ilości transportowanej żywności- chyba największą), więc transport nie jest problemem. Byłby jeszcze mniejszym, gdyby rządy neoliberałów nie zdemolowały transportu kolejowego. Ale nawet, kosztowny energetycznie, transport drogowy jest tu bardzo wydajny. Oczywiście, w wypadku żywności i tak ładunek zajmuje zwykle całą ciężarówkę, ale tutaj przy drobnicy zawsze się kombinuje ładunek całej ciężarówki. Od tego są firmy logistyczne- czyli patrząc z punktu wydatku energetycznego- garść ludzi (jedzenie+dom+dojazdy lokalne) dba o to, aby dziesiątki, czy setki ciężarówek (czyli 10 ton do wymiany co 1 mln kilometrów i 30 litrów diesla na 100 km+ to samo co przy logistyku) działało jak najwydajniej.
To jest pewien opis kraju po peak oil. Dość optymistyczny, ale nie zapominajmy o paru drobiazgach. Po pierwsze- Argentyna jest producentem ropy, w ilościach nieco mniejszych niż krajowe zużycie. Po drugie- co powszechnie wiadomo- jest gigantycznym producentem i eksporterem żywności (samej soi to jest około 50 mln ton rocznie- czyli np. 100 kg rocznie na każdego mieszkańca UE, czyli dużo więcej niż przeciętny Polak jada mięsa i wędlin- zresztą też robionych z soi). Po trzecie i najważniejsze- Argentyna obecnie spłaca długi zaciągnięte w latach 90-tych (czyli czasach polityki neoliberalnej). Jest to, z punku widzenia makroekonomii, sposób subsydiowania państw drukujących pieniądze- czyli USA, GB i Eurozony. A od strony energetycznej- haracz jaki spłaca Argentyna, aby państwa Północy mogły jeszcze chwilę pobalować.
Czyli- w pewnym zakresie podsumowując odpowiedź na pytanie kol. Słomskiego- paliwa kopalne nie są tak bardzo potrzebne do działania nowoczesnego państwa- tylko pod paroma warunkami- niestety dla Polski te warunki wyglądają tak, że Argentyna ma potencjał energii odnawialnej 10, a może i 100 razy większy niż Polska oraz, ze względu na sposób zabudowy i poziom urbanizacji znacznie niższe koszty energetyczne rozwoju.
Wracając jeszcze do transportu- właściwie wszystkie samochody tutaj są przystosowane do napędzania benzyną lub alkoholem, lub też mieszaniną w dowolnych proporcjach (to jest wymuszone przez przepisy brazylijskie- handel jest spory) a większość także gazem ziemnym (zresztą ten gaz pochodzi w istotnej części z wysypisk śmieci-o tym dalej). Czyli- dalej potencjał redukcji zużycia paliw kopalnych jest istotny. I to właśnie jest podstawą dla oceny, który kraj jak będzie funkcjonował. Argentyna w znacznej części wyprzedziła to, co dopiero nastąpi w krajach zachodniej cywilizacji- oczywiście przez zapaść długu. To teraz następuje w Grecji, wkrótce w Portugalii, następnie zapewne we Włoszech i Hiszpanii. Gdzieś dalej w łakomczuszku będzie Polska. Sama zapaść jest dla klasy średniej bardzo nieprzyjemna- stąd ja uznałem, że lepiej ją ominąć i od razu znaleźć się po drugiej stronie i to w kraju, który ma największe szanse na szybkie odbicie- co zresztą udowodnił.
Czyli- wracając do zasadniczego pytania kol. Słomskiego (któremu zapewne chodziło głównie o Polskę)- każdy orze jak może. Można i należy się spodziewać wojen celnych i handlowych. Każde państwo będzie starało się bronić swoich zasobów energii i wykorzystać ją jak tylko to będzie możliwe. Co prawda- w wypadku Polski, przy rządzącej mafii byłych służb, jest to spory znak zapytania. Służby mają wystarczająco odwagi i możliwości skazania na głód i nędzę większości mieszkańców kraju. Czyli- optymistycznie należy oczekiwać praktycznego braku paliw płynnych, wystarczającej ilości żywności i reglamentacji gazu ziemnego oraz oczywiście blackoutów. Z tego należy coś złożyć działającego. Trudne wyzwanie, ale możliwe.

26 komentarzy:

artur xxxxxx pisze...

Wydaje mi się, że w przyszłości rozrosną się w Polsce sieci wypożyczalni samochodów. "Samochodów" górnolotnie, bo będą to Smarty, Aximy i autka elektryczne. Ważne aby można było to oddawać w różnych częściach miasta, a nie tylko w miejscu pożyczenia i działało to automatycznie, bez obsługi, bez spisywania umów, dawania kaucji. Ruszyło coś takiego we w wielu krajach Europy i ogólnie przyjmuje się ten model transportu indywidualnego. Pewnie u nas też się przyjmie za jakiś czas.

Anonimowy pisze...

Uważasz że ideologia neoliberalizmu była winna zapaści Argentyny. Nie rozumiem na jakiej podstawie - bo tak gazety piszą ? O ile pamiętam neoliberalizm oznaczał wolność i całkowitą swobodę działalności gospodarczej, więc niemożliwe jest aby był temu winny. Rozumiem że pojęcie to zostało skompromitowane tak jak liberalizm którym wszyscy określają dziś socjalistyczne działania.

hamal

Anonimowy pisze...

@hamal

Tak tak, a Związek Sowiecki upadł bo nie był prawdziwie komunistyczny ;DDDDDDDDDDD

brysio

Anonimowy pisze...

@brysio

heh, dziwna odpowiedź w ZSRS kwitł socjalizm podobnie jak w Polsce więc musiał się zwinąć, dzisiaj w Poolsce tez kwitnie socjalizm i też kraj bedzie sie musiał zwinąć. Powtórzę: każdy kraj który pcha się w wolność gospodarczą się rozwija a każdy który pcha się w przeciwną stronę się zwija. Powodzenia życzę w podważeniu tej tezy.

hamal

Anonimowy pisze...

A co powiesz o takiej np. Korei Południowej i jej metodach rozwoju. Bo z twoim rozumieniem wolnego rynku to ona raczej nie ma wiele wspólnego.

brysio

Maczeta Ockhama pisze...

Temat jest bardzo poważny i jest to rzecz na osobny wpis, albo dużo więcej. Mianem neoliberalizmu określam ideologię gospodarczą, która działała jako obowiązująca zarówno w Argentynie jak i w Polsce lat 90-tych.
Jak najbardziej popieram liberalizm- taki jaki był opisany przez Adama Smitha. Ale- neoliberalizm lat 90-tych to nie było do końca to samo i w, wypadku Argentyny spowodowało dość dokładną ruinę gospodarki.
Ale proszę, dyskutujmy na temat wpisu

Maczeta Ockhama pisze...

@ brysio i hamal
Zostańmy choć trochę przy temacie wpisu, proszę.

Maczeta Ockhama pisze...

Zmieniłem tytuł- z "Transport po PO-Polska", Na transport po Peak Oil- Polska" Przecież z treści jasno wynika, że chodziło mi jak najbardziej o Peak Oil, a nie panującą w Polsce bandę. Choć oczywiście skutki rządów mogą być dokładnie takie same....

futrzak pisze...

Szczerze mowiac, watpie. Bez umow, kaucji to bardzo predko wszystko zostaloby zdewastowane i rozkradzione.
Polacy maja bardzo niski stopien zaufania spolecznego (do siebie samych). To nie Amsterdam czy Norwegia albo Szwecja, gdzie mozna sobie rower wypozyczyc w jednym miejscu i ludzie go zwracaja w drugim miejscu, w takim samym stanie.

Zal sie robi, jak czlowiek widzi nowy plac zabaw dla dzieci, ktory po kilku tygodniach jest zupelnie zdewastowany - a co dopiero mowic o czyms takim jak samochod...

futrzak pisze...

Hamal:
jedno pytanie mam. Czy w/g Ciebie w USA przed F.D. Rooseveltem byly krajem liberalnymz calkowita swoboda gospodarcza i wlnoscia?

Marcin z Wrocimowic pisze...

Przecież wszystko już jest przewidziane: w miastach ruchome chodniki a na dalsze trasy teleportacja ;)

KubaSz pisze...

Si. Jak się nad tym zastanowić, to pola oszczędności energii są olbrzymie (strzelam 30%-50%) bez wyraźnego spadku jakości życia, trzeba jedynie zmienić przyzwyczajenia i to jak ludzie mają w głowie poukładane.

Natomiast to czy ludzie zechcą współpracować to jest dla mnie temat najciekawszy i najmniej pewny ;)

Powiedzmy niech energia z paliw kopalnych spada 3% rocznie. W skali roku to kwestia zrezygnowania z jazdy samochodem "po duperele", i jak po paru latach będzie się wymieniać samochód to kupić na prawdę mały.

Jesteśmy strasznie rozpasani energetycznie w związku z czym zaoszczędzić pierwsze 10% spadku wydobycia będzie IMO dość łatwo. Schody się zaczną później.

Anonimowy pisze...

@futrzak,

nie wiem po co to pytanie, ja nie jestem ekspertem ale przyjmując metodę filozoficzną że wystarczy mi jeden dowód aby podwazyć tezę mogę powiedzieć że oczywiście że USA przed Rooseveltem nie mogło być krajem z całkowitą wolnością gospodarczą ponieważ przed Rooseveltem powstał FED. Myślę że nie da się określić dokładnego momentu ba a nawet z filozoficznego punktu widzenia ktoś móglby udowodnić że USA nigdy nie były krajem CAŁKOWITEJ wolności bo co to za wolność gdy osadnik jechał na zachód wydzierał puszczy i Indianom ziemię w ciężkim trudzie a potem przychodził urządnik pokazywał papier że ta ziemia jest własnością rządu USA i osadnik musiał pakowac manatki i jechac dalej na zachód, ale tej wolności było tam kiedyś na poziomie chyba niespotykanej nigdy gdzie indziej na planecie i całe dzisiejsze bogactwo USA jest konsekwencją tamtej wolności. Np. o ile pamiętam to nawet czas nie był określony odgórnie, tylko każde miasto miało swoją godzinę i jak wjeżdżało się do miasta to po prostu pytało sie pierwszego napotkanego kowboja która godzina i przestawiało odpowiednio zegarek. A ujednolicenie czasu ludzie sami wprowadzili przy okazji rozbudowy sieci kolejowej i nie trzeba było do tego rządu. Albo sprawa korporacji w USA i ich praw, czy korporacje mają osobowość czy nie, i jak z czasem korporacje zaczęły przejmować władzę i jak ewoluowały wyroki Sądu Najwyższego w związku z działalnością korporacji i jak z czasem postępowało zepsucie całego ustroju USA.

hamal

tom pisze...

To co proponujecie to jest cofnięcie się w czasie o kilka dekad. Transport indywidualny jest i będzie znacznie bardziej opłacalny, choćby dlatego, że oszczędza mnóstwo czasu, a wraz z rozwojem technologicznym praca ludzka staje się coraz droższa tzn. rośnie jej siła nabywcza. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy, znacznie bardziej opłacalne jest mieszkanie blisko pracy. Do lat 20 XX wieku, gdy otwierano jakiś duży zakład to zaraz powstawały obok niego mieszkania, sklepy, burdele itp. itd. , później ludożercy rozpoczęli eksperymenty na projektowaniu zabudowy i stąd np. korki.

Anonimowy pisze...

@Maczeta

No właśnie co do neoliberalizmu, to właśnie bardzo mnie ciekawi ta sprawa, bo za porażkę Argentyny obwiniany jest Milton Friedman a coś nie chce mi się wierzyć że Argentyna naprawdę wprowadzała jego idee, podejrzewam że je po prostu wypaczała, ale niestety słabo znam ten temat. słyszałem nawet twierdzenia że była to specjalna akcja aby skompromitować idee wolnościowe i potem przez dziesięciolecia gadać jaki to liberalizm jest zły, ale to dla zwolenników teorii spiskowych. Musze kiedyś zgłębić porządnie temat.

hamal

Ciek pisze...

Argentyna, Argentyna, Argentyna, oh, ah, ohohohoho... Powiedzmy to sobie szczerze; ludzie nie mają samochodów ponieważ ich na nie najzwyczajniej w świecie nie stać. Kto by nie chciał mieć samochodu jeżeli jest taka możliwość? Przecież jest milion sposobów na jego wykorzystanie, ba, nie zdziwiłbym się gdyby część piszących tu koleżanek i kolegów została w aucie poczęta lub poczęła swoje potomstwo. Ale nie, dzielni, postpeakoilowi Argentyńczycy tego nie chcą bo wolą komunikację publiczną. W końcu nie ma nic fajniejszego jak w środku lata przytulić się do obcego, spoconego grubasa w jakimś tramwaju, autobusie albo metrze. Ah, aż mi się chce wyrzucić kluczyki od mojego klimatyzowanego autka i rzucić miejski wir prawdziwego życia :)

Nie róbmy sobie jaj, tu nie chodzi o układ miasta, komunikację publiczną, plamy na słońcu lub położenie konstelacji Oriona wobec Jowisza. Chodzi o kasę, a właściwie to jej brak. Na tej samej zasadzie pławiący się w wolności i dobrobycie Argentyńczycy coraz mniej żrą tej swojej słynnej wołowiny – bo nie mają za co. Choć akurat w tym jesteśmy bardzo podobni bo w Polszy też jest całkiem niezłe mięsko ale mało kto o tym słyszał bo „woli” za 15 zeta kupić w markecie mieszankę odpadów, wody, alg, soi i cholera wie czego jeszcze przyprawioną odpadowym związkiem do utrzymywania dróg, zwaną dla niepoznaki „szynką”, a to wszystko oczywiście ze względu na fakt, że układ alejek w markecie jest dobry, a koszyki sprawnie jeżdżą :D

Krzychu, jakbyś przypadkiem skończył pisać o tym jak to tam wspaniale i miał wolną chwilę to mógłbyś mnie jakoś oświecić jak to w ten cały dobrobyt, wolność i powszechną szczęśliwość wpisują się wprowadzane właśnie ograniczenia w zakresie obrotu własną mamoną:

http://en.mercopress.com/2012/02/09/argentina-limits-daily-financial-transaction-per-person-to-1.000-pesos-230-dollars?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=daily

, a tym mniej wyrobionym w mowie Szekspira przetłumaczyć słowa „president Cristina Fernandez tightens oversight of currency transactions to help contain capital flight and prepare for what is anticipated a ‘difficult’ year for the Treasury and the Argentine economy”. Cóż oznacza „difficult year” i czemu jest to w cudzysłowie, znaczy się to taki dowcip i nie „difficult” tylko wspaniały?

I co właściwie oznacza „The government also made trading in the unregulated currency market a crime punishable by as long as eight years in prison as part of an anti-terrorism law..”? Eight, eight … osiem? 8 lat za obrót mamoną w ramach prawa … prawa .. anti-terrorism … antyterrorystycznego? Obrót kasą to jest teraz terroryzm i zagrożony jest 8 – letnią odsiadką? Taka wolność trochę mi przypomina tę, którą mieliśmy u nas na przełomie Gomułki i Gierka i art. 135 starego k.k.

Tak na poważnie, to co to jest dokładnie to „anti-terrorism law”? Mogą cię walnąć łeb i wywieźć w nieznane na czas bliżej nieokreślony jak ekipa od Wielkiego Brata na podstawie NDAA?

Maczeta Ockhama pisze...

Z tym prawem antyterrorystycznym chodzi o mniej-więcej takie same przepisy, które już obowiazują w Polsce. O zamykaniu kogokolwiek bez sądu tu nie ma mowy, a za taki pomysl to by zamknięto co najwyżej jego autora- takie jest nastawienie społeczeństwa, dość mocno przywiązanego do wolności i do tutejszego zwyczaju, że jak parę tysięcy osób podejdzie pod pałac prezydencki, to prezydent z nimi rozmawia, a pewne sformuowania tych przepisów można użyć także do karania organizatorów demonstracji.
A przy okazji- przyczyna ograniczeń dewizowych i tego prawa antyterrorystyczngo jest dokładnie ta sama- czyli zimna wojna pomiędzy Argentyną i Brazylią a USA. USA są przez społeczeństwo tutaj tak kochane jak Związek Radziecki przez Polaków, ale rząd musi lawirować. Przecież Argentyński rząd spłaca olbrzymie kwoty starych długów, a jednocześnie nie może zaciągać nowych, a jedna z ostatnich pogróżek Wuja Sama to było wywalenie Argentyny z systemu rozliczeń bankowych (tak jak to zrobiono z Iranem). A w zeszłym roku z Argentyny wyrzucono agentów DEA i zatrzymano 4 tony "sprzętu specjalnego", dotychczas zwolnionego od kontroli celnej- więc Argentyna ląduje na liście krajów "nienależycie zwalczających terroryzm i handel narkotykami"- stąd te nowe przepisy.
A na spłatę starych długów rząd potrzebuje sporych kwot, a zbiory w tym sezonie są raczej słabe. Więc to będzie ciężki rok dla importerów. Za to zapewne całkiem dobry dla produkcji tutaj.
Co do samochodów- pewnie masz rację, ale sam znam dwie osoby prowadzące hurtownie (znaczy dwie różne) i nie mające żadnego własnego środka transportu. Zamozniejsi nie jeżdżą komunikacją masową- od tego są taksówki, samochody z kierowcami i mikrobusy o wyższym standarcie

Maczeta Ockhama pisze...

@ tom
Zgadza się- to jest cofnięcie się w czasie- ale wybór mamy- albo się teraz cofamy o kilka dekad i rozwijamy inaczej albo próbując wypalać wszystkie resztki ropy w korkach za jakiś czas się cofniemy o kilka tysięcy lat. Wolę to pierwsze....
A oprócz zabudowy którą opisałem, przeplecionej z mnóstwem sklepików, zakładów usługowych i małych fabryczek są też tu, na szczęście nieliczne "planowane nowoczesne osiedla". Tam nawet w dzień nie należy chodzić...

Maczeta Ockhama pisze...

@ hamal
Idee Friedmana i okolic wprowadzono tu dość dokładnie i konsekwentnie. Co prawda nie wiem kto od teoretycznej strony opracował pomysł sztywnych kursów walutowych jako metody walki z inflacją- co było tutaj osią całej idei, która przyniosła taki efekt jak rządy Hitlera dla Niemiec

Anonimowy pisze...

Witam,a tak nawiązując do treści to ile wynosi cena jednego litra ON w Argentynie? ADOLF

Maczeta Ockhama pisze...

coś pomiędzy 5 a 6 peso za litr w Buenos, czyli pomiędzy 3,5 a 4 zł. Na południu taniej, na północnym zachodzie drożej

Anonimowy pisze...

Milton Friedman i sztywny kurs walutowy ? Coś tu nie gra...

hamal

Maczeta Ockhama pisze...

@ hamal
I słusznie- przejrzałem, co uważał na ten temat- generalnie popierał sztywny kurs walutowy, ale w wersji bez banku centralnego. Uważał, że jeśli jest bank centralny i interwencje to peg się kończy katastrofą.

Maczeta Ockhama pisze...

I dalej- jednakże w wypadku krajów takich jak Argentyna IMF i USA się nie zgadzały na prowadzenie pegu wraz z likwidacją banku centralnego

Njusacz pisze...

Bardzo ciekawy wpis, jak każdy zresztą:)

W kwestii zabudowy takiej np. Warszawy to myślę, że warto dodac tego typu informcje:
1. Zabory! Rosjanie przez długi okres czasu nie zagdzlai sie na powiekszenie granic miasta poza zdaje sie okopy z 1772r, do tego natworzyli Cytadelę, forty, ktore pilnowac miały porządku ale utrudniały tak komunikację jak i sensowna zabudowe. Wreście kolej, ktora nie miala połaczenia przez Wisłe az do miedzywojnia ze wzgledów bezpieczenstwa. Z tych samych wzgledów nie bylo zezwolenia na drązenie METRA!!!
2. Nasi Kochani i Pokój oraz Filozofię miłujący sąsiedzi zniszczyli to miasto w 1939 oraz 1943 i 1944r. Odbudowa według standardów socrealizmu widoczna jest do dzis dnia. Szerokie aleje ułatwic miały czołgom czerwonoarmistów penetracje wenatrz miasta i zabezpiczyc je przed granatami, bazukami czy chcoiaby molotowem.

Teraz cos tam sie staraja ale np tunele wzdluz Wisły bez zjazdu na Pragę czy polaczenia z mostem świadcza najlepiej o tych staraniach.

Pozdrowienia,

ps. przepraszam za brak ą, ę, etc ale male pandemonium mam teraz w domu i na cyzelowanie formy zwyczajnie brak czasu.

futrzak pisze...

@Ciek:
"Powiedzmy to sobie szczerze; ludzie nie mają samochodów ponieważ ich na nie najzwyczajniej w świecie nie stać. Kto by nie chciał mieć samochodu jeżeli jest taka możliwość?"

Mowisz, jakbys mial jakies kompleksy na tym punkcie.

Mam bardzo wielu znajomych mieszkajacych w San Francisco, ktorzy samochodu NIE MAJA bynajmniej nie dlatego, ze ich nie stac. Po pierwsze: znalezc parking w SF jest rzecza arcytrudna (podobnie w Buenos a to ze wzgledu na prawie taka sama zabudowe gesta). Po drugie korki - kto by chcial w nich kwitnac skoro mozna pojechac MUNI? (siec transportu obejmujaca kolejke podziemna, nadziemna, autobusy i tramwaje). Po trzecie, coraz popularniejsze - ludzie rezygnuja z samochodu ze wzgledow ekologicznych. Z roku na rok jest coraz wiecej rowerzystow, a trzeba przyznac ze to nie jest latwe miasto dla nich - rozciaga sie wszak na ogromnych wzgorzach....