Mój poprzedni wpis to było rozpisanie konkursu. Kto chce, może sobie przeczytać. Za to nasunęła mi się wielce ciekawa garść refleksji. I to miejscami mało pozytywnych. Przypomnę odrobinę zasady- potrzebny mi jest design produktu- tak naprawdę nic wielce skomplikowanego i potrafiłbym zrobić cokolwiek sam. W istocie to zrobiłem- tylko byłem mocno niezadowolony z efektu własnej pracy. Uznałem, że tak naprawdę liczy się pomysł i przebłysk geniuszu, który może mieć każdy. To jest oczywiście moja opinia- zwłaszcza, że mając pomysł może to wykonać 15-latek w ciągu 30 minut. Stąd formuła konkursu. Ale najciekawsze były reakcje. Otóż- do konkursu zgłosiło się ładnych parę osób, których średnimi kwalifikacjami jestem mocno zaskoczony. Przypuszczałem, że zainteresują się tym głównie studenci lub osoby czujące nieco artystycznego powołania i chcące się sprawdzić. Otóż odpowiedziały wyłącznie osoby mające profesjonalne przygotowanie lub doświadczenie zawodowe- nie dokładnie z designu przemysłowego, ale formalnie przynajmniej, jak na razie prawie wszyscy którzy się zgłosili są po prostu overqualified. OK- nie moja sprawa, robi kto chce, zasady są w miarę jasne- ale byłem zaskoczony.
Inną sprawą są komentarze pod tamtym wpisem. Najpierw chcę wyjaśnić jedną rzecz- dlaczego ogłosiłem taki konkurs na polskojęzycznym blogu- otóż zasadnicze powody są dwa- po pierwsze- tylko takiego mam, a nie ma większego znaczenia w epoce internetu skąd i jak ma być zrobiony taki projekt. A po drugie, i chyba ważniejsze- dlaczego, skoro mogę, nie mam dać się wykazać i zarobić „swoim”. Mogę właściwie to powiedzieć słowami Romana Dmowskiego- „jestem Polakiem i obowiązki mam polskie”. Do tych obowiązków jak najbardziej należy popieranie swoich, choć też domaganie się od nich efektów i kwalifikacji.
I teraz można przejść do komentarzy pod tamtym wpisem- oczywiście one pokazują przede wszystkim poziom ich autorów, choć w tym wypadku sugestie, że ogłoszenie powstało, bo nie mogłem znaleźć nikogo na miejscu, czy usiłuję kogoś wykorzystać są obraźliwe przede wszystkim dla tych którzy chcą jednak spróbować. Głupie, prostackie, czy nawet chamskie komentarze zwykle zostawiam- właśnie dlatego- pokazuję przecież tylko poziom ich autorów, a nie mój. Jednakże oczywiście zaśmiecają dyskusję i marnują czas i mogą urażać estetycznie innych czytających- to jedyne powody ich wyrzucania przeze mnie.
Ale- z powyższego wynika jedna z części odpowiedzi na pytanie „dlaczego w Polsce się nic nie da zrobić?” Ponieważ właśnie właśnie tak się niszczy wspólnotę. Przez teksty takie jak anonimowego „Konkurs... Ha ha ha! Dlaczego nie znajdziesz frajera w Argentynie, za cwani?” właśnie się utrudnia innym możliwość zrobienia czegokolwiek, demotywuje i niszczy sens działania razem, czy zaufania ludziom- mnie w tym wypadku.
Więc komentarza nie usunąłem- dyskusji on nie zaburza, a mam szczerą nadzieję, że jego autor choć trochę zrozumie i sam się będzie wstydził. Do tego czasu życzę mu wszystkiego najgorszego- w imieniu tych, którzy uznali, że mają okazję zrobić coś pożytecznego.
9 komentarzy:
Prawdopodobieństwo spotkania buraka w internecie jest większe niż w rzeczywistości - buraki nieźle się maskują dopóki się nie odezwą.
Coby nie było nieporozumień, ja dopytywałem wczoraj dla mojego znajomego design'era. Myślę, że w miarę kulturalnie to zrobiłem. Na razie nie drążyłem o szczegóły bo dopiero dziś się z nim spotykam. To tak tylko ad vocem.
Pozdro Maczeto.
ps. Nie dziw się aż tak bardzo reakcjami, bo z jednej strony ludzie są czasami nieużyci, a z drugiej wielokrotnie już ich polacy ( celowo z małej) wyru....ali i wiesz jak to się w pamieć koduje. NA zachodzie jest nawet takie powiedzenie wśród polonii, że nikt cię tak nie wykorzysta jak polak. Ja tam mam do Ciebie zaufanie, ale może ktoś nagle dostał link od znajomego, przeczytał, przypomniał sobie i...trochę żółci poszło. Nie stresuj sie.
na www.getdezign.pl robi się profesjonalnie tego typu zlecenia i właśnie na warunkach jakie postawił konkursodawca
przeczytałem i faktycznie debile, nikt nie bedzie placil jak nie wiadomo co dostanie.
Nie, no nie przesadzaj- jeśli mogłeś cokolwiek w tym artykule odebrać do siebie to przepraszam.
Ja się nie stresuję- gdyby mnie takie rzeczy obchodziły, to bym nie pisał. Ale w tym konkretnym wypadku będę bronić do upadłego ludzi, którym się chciało spróbować.
Maczeta, nie przejmuj się. To brak wiedzy i głupota. Autor zawsze pozostanie autorem. To co zaproponowałeś - to możliwość wylansowania się kogoś nieznanego - jeśli Twój produkt podbije rynek. Nigdy nie będziesz mógł zataić autora, a w przypadku rejestracji wzoru przemysłowego - będziesz musiał podać autora, podając siebie - narazisz się na odpowiedzialność. Tak więc autor sporo zyskuje w razie sukcesu. W razie porażki - ryzykuje znacznie mniej niż Ty. Czyli te głupawe komentarze to brak wiedzy. Kolesie czytają Doxę i myślą, że jesteś korporacyjną kapitalistyczną świnią, która chce ich wykorzystać - tak jak innych na darmowych stażach itp.
Jay Dee
zasadniczo się tu na blogu za często nie odzywam,
wiadomo... nie miejsce to dla mnie
jednak dziś skomentuję - ambicjom stworzenia czegoś konstruktywnego (zwłaszcza przez rodaków) w głębi duszy kibicuję i tu pragnę powiedzieć, że mimo "zimnego osądu" i sceptycyzmu, trzymam kciuki za inicjatywy naszych "Argentyńczyków"
Szanowny Autor ma najwyraźniej zły dzień, i ja jestem w stanie to zrozumieć, sam czasem się wkurzę komentarzem/odpowiedzią który jest tak na prawdę bez znaczenia, jeśli spojrzy się z perspektywy nawet nie tyle kilku dni, co godzin poza netem
ja podejmowałem, jeśli chodzi o biznes, dziesiątki inicjatyw i powiem tak, jeśli nie będzie narzekania otoczenia, rodziny, piania malkontentów i podkładania świni - to po prostu znaczy, że z interesem, propozycją biznesową jest coś źle
czyli, skoro są negatywne komentarze na taką inicjatywę: JEST DOBRZE
Powodzenia i głowa do góry!
A ja radzę, że zamiast robić cuda na kiju powinieneś spróbować sprawdzonych rzeczy. O ile teraz argentyna ma duże cła to produkcja AGD może być opłacalna, ale co będzie jeśli zniosą cła. Co prawda nie jestem w Argentynie i trudno mi wiedzieć jakie są realia, ale spróbowałbym zaatakować rynek spożywczy. Mianowicie chodzi mi o rynek alkoholowy, co powiedziałbyś na produkcję piwa? Na początek mógłbyś je robić u siebie w domu, zrobić z 1000 butelek i rozstawić po sklepach nawet za darmo. Na początku lat 90 mój wówczas 75 letni dziadek otworzył zakład mięsny, jako, że fachu uczył się przed wojną to robił same najprostsze wyroby. To były złote czasy dla takich małych zakładzików produkujących żywność, ten kto wtedy miał głowę na karku dziś jest panem.
@ Tom
Więc ja znam w miarę rynek. Cła są wysokie, a razem z tzw. "barierami pozataryfowymi" są obłędne. Za to żywność jest najwyższej jakości. Dopiero tu sobie przypomniałem jak powinna smakować cebula, czosnek, czy rzodkiewki- o wołowinie oczywiście nie wspominająć. Więc standarty są bardzo wysokie, a z piwem jest nieco skomplikowana sprawa. Lepsze są też w okolicach najwyższej światowej jakości, co oznacza też najlepsze składniki- a w wypadki piwa jest to chmiel z lubelszczyzny (a tak- w Polsce rośnie najlepszej jakości chmiel na świecie- który do argentyńskiego, a nie polskiego piwa...) Ale to oznacza konkurowanie z prawdziwymi zawodowcami i jeszcze problemy z importem... Pomysł dobry, ale nie tu.
Prześlij komentarz