Co się dzieje w amerykańskich wyborach?

W ostatnich dniach się wydarzyły dwie istotne rzeczy w amerykańskich wyborach prezydenckich.

Pierwszą był oczywiście zamach na Donalda Trumpa, a chronologicznie drugim, acz ważniejszym, odmowa przyjęcia nominacji, czyli rezygnacja ze startu w wyborach przez Joe Bidena. Ważniejszym tylko dlatego, że Biden już prezydentem nie będzie, co można by było powiedzieć też o Trumpie, gdyby zamach był udany....

Zacznijmy od zamachu

To jest jakaś smutna część amerykańskiej tradycji politycznej. Bym powiedział, że generalnie mająca związek z zamknięciem amerykańskiego systemu politycznego w dwupartyjnym systemie, do którego wstęp jest obwarowany zgodą dotychczasowych elit na kooptację. czy ujmując to w innych słowach, system jest tak zabetonowany, że często jedynym możliwym głosem protestu jest przemoc. Zdecydowanie wolę bardziej inkluzywną demokrację. I w tym przypadku samo istnienie Trumpa jest oczywiście częścią takiego protestu ze strony wyborców- jeśli tak naprawdę zwykłe oczekiwania obywateli nie mogą zostać spełnione, bo obie główne partie je ignorują, założenie trzeciej jest praktycznie niemożliwe, to przedstawienie się jako człowiek z zewnątrz i zagospodarowanie takiego elektoratu protestu jest jedną z możliwych, opłacalnych strategii politycznych. I to przecież Trump robił, i robi nadal. Motywów zamachowca nie znamy i może ich nigdy nie poznamy, ale wiemy, że był to wyborca Republikanów. Jedynie mogę spekulować, że zaszedł gdzie właśnie taki mechanizm- od wiary w skuteczność kandydata protestu i tego żę Trump jest drogą wyjścia poza skorumpowany system dwupartyjny do rozczarowania, załamania takiej wiary i szukania zemsty za to rozczarowanie. Cóż. To tylko spekulacje.

Znacznie ciekawsze były fakty, a konkretnie karykaturalna wręcz nieudolność Secret Service, czyli amerykańskiej służby federalnej zajmującej sie ochroną najważniejszych osób w państwie (a kandydat głównej partii takim jest, nawet jeśli nie piastuje akurat żadnego urzędu). Nie ma co tu wchodzić w szczegóły taktyczne, kto potrzebuje ten znajdzie bez trudu. Po prostu z prawidłowo działającą ochroną ten zamach w taki sposób nie powinien się wydarzyć. Nie tylko zaraz po, ale i do dziś szefowa Secret Service konsekwentnie odmawia podania się do dymisji. Zapewne już niedługo, bo po rezygnacji z kandydowania przez Joe Bidena, tak czy inaczej będą musiały nastąpić zmiany. I nikogo lepsze do spektakularnej zmiany pod ręką na razie nie będzie. Dla szukających tu spisku- nie, nie ma żadnego. Życie Trumpa uratował drobny ruch głową już w trakcie lotu pocisku, a zresztą przypadkowy podmuch wiatru mógł i tak jego tor lotu zmienić na tyle, że kula byłaby śmiertelna. Takiego strzału się po prostu nie da zrobić jakąś ustawką, przeżycie zamachu było czystym przypadkiem. 

Niekompetencja SS bardzo wiele mówi o ogólnej sytuacji w waszyngtońskich elitach. Jeśli ktoś się stał już ich częścią to jego działania nie podlegają prawie żadnej kontroli ani weryfikacji. I jednocześnie atmosfera kompletnego oderwania od rzeczywistości, prowadzącego do epickiej niekompetencji jest tam wszechobecna. I właściwie nie bardzo wiadomo jak z tego wyjść. Przykładów jest mnóstwo. Od "broni masowego rażenia" w Iraku do aktualnego zarządzania pomocą wojskową dla Ukrainy, kryzysem żeglugi na Morzu Czerwonym i właściwie wszystkim czego się dotknie rząd federalny albo ustabilizowane amerykańskie elity. Jak zarządzanie Boeingiem. 

Sprawa Boeinga też jest kolejnym symptomem tego samego. Zostawiając na chwilę samo zarządzanie firmą, jest też kwestia federalnej odpowiedzi na poziomie politycznym. Otóż Boeing jest nawet nie tyle ekstremalnie ważną, co wręcz kluczową firmą w dla amerykańskiej infrastruktury, przemysłu lotniczego, kosmicznego i zbrojeniowego. W wielu miejscach kluczowych wręcz dla codziennego życia, jak też samego podstawowego funkcjonowania państwa, zwyczajnie nie można ich zastąpić. Przecież bez Boienga przemieszczanie się ludzi pomiędzy różnymi miastami w USA byłoby obecnie niemożliwe. I problemem przecież nie jest konieczność jakiejś ekspansji, nowej inżynierii finansowej czy czegoś takiego. Problemem jest zarządzanie ta firmą jak tanią pizzerią czy sklepem z butami, bez żadnego uwzględniania jej znaczenia dla funkcjonowania państwa. I najwyraźniej udziałowcom się to też podoba. Co oznacza, że rozsądne wyjście jest jedno- nacjonalizacja i natychmiastowe wyrzucenie zarządu, a następnie mianowanie ludzi, którzy będą będą brać pod uwagę znaczenie tej firmy dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa. Co jak najbardziej może polegać na demonopolizacji, na ułatwieniu wejścia konkurencji na poszczególne rynki. Ale coś trzeba zrobić. Być może samo wyłączenie tej firmy z antykolejowego lobbing już by coś zmieniło. 

Jednak to są fantazyjne spekulacje. W sposobie widzenia świata przez amerykańskie elity nacjonalizacja w ogóle nie istnieje. Jeśli, może jakaś szalona radykalna lewica by jeszcze coś mówiła o nacjonalizacji jakiś bankrutów, to nacjonalizacja wypłacalnej firmy tylko dlatego, że sposób zarządzania nią prowadzi infrastrukturę w stronę chaosu i ruiny jest poza horyzontem pojmowania.  

I w tej sytuacji, galopującej niekompetencji w całych amerykańskich elitach, z rządem federalnym na czele, jest prezydent, który w oczywisty sposób nie ma jż sił życiowych i energii na kontrolowanie osób dookoła siebie. I ta niekompetentna administracja rządzi się sama. To jest oczywiście przepis na dryf w stronę katastrofy i amerykańscy wyborcy nawet zaczynali przychylnym okiem spoglądać na sponsowanego przez Moskwę faszystę. Do tego byłą już w miarę dobrze przygotowana i rozpędzona machina kompromitacji Bidena, według dość dobrych moskiewskich wzorców. 

I to wszystko Joe Biden popsuł rezygnując z kandydowania. Mamy rok 2024, dziś nikogo właściwie nie obchodzi, że kandydatem jest kobieta i to niezupełnie biała. A nawet jeśli to co najwyżej zapiekłych seksistóœ i rasistów, którzy i tak by głosowali na Trumpa, w przeciętnej elektoratu i wśród niezdecydowanych właściwie ich nie ma. 

Więc jaki mamy efekt? 

Otóż taki, że Demokraci się natychmiast zjednoczyli i zwarli szeregi wokół Kamali Harris, do kampanii wrócił (czy w ogóle pojawił się... ) entuzjazm, a Kacapy razem z Trumpem i amerykańską oligarchią nie mają przygotowanych montaży ani naracji dla zdyskredytowania Harris. I na szybko mogą coś zrobić co najwyżej po seksistowsko- rasistowskich liniach, które dzis niekoniecznie bedą w ogóle działać, a jeśli to słabo. 

Co o potencjalnej prezydenturze Harris?

Tak naprawdę w kategorii "zwykłej" niekompetencji to dużo gorzej od Bidena być nie może, więc pewnie nie będzie. Oczywiście poza zwykłą niekompetencją jest też kwestia czystej współpracy z wrogami ludzkości i cywilizacji i tu mówimy o Trumpie. Więc przy wyborze Trump vs. Biden to był wybór pomiędzy niekompetentnym i pozbawionym energii fizycznej i umysłowej kandydatem, a czystym promoskiewskim zdrajcą, zawodowym oszustem i człowiekiem który wybierał się na wybory po to aby uniknąć więzienia. 

Obecnie mamy wybór pomiędzy relatywnie młodym, jakoś kompetentnym politykiem, ze znacznie większym niż Joe Biden doświadczeniem we władzy wykonawczej (tak!), a tym drugim. Oczywiście wynik będzie wtedy kiedy będzie i taki jaki będzie, ale mój poziom optymizmu drastycznie się zmienił w ostatni weekend.

To wszystko jednak pokazuje jedną rzecz i ona jest naprawdę ponura:

Jesteśmy cały czas na granicy katastrofy. Balansujemy na linie. Prezydentura Trumpa będzie katastrofą nie tylko dla Ukrainy, ale dla każdego miejsca zagrożonego Rosyjską ekspansją. I to byłyby całe 4 lata. Jesteśmy kompletnie na granicy kompletnego chaosu klimatycznego. Rozregulowanie zabezpieczeń i wysiłków dla ochrony klimatu choćby w jednym z dużych państw zepchnie nas z klifu i to szybko.

Tym razem chyba się uda. Ale co będzie następnym?

Drodzy Czytelnicy, właściwie sytuacja jest taka sama jak od lat. Miejmy nadzieję, optymizm na dziś polega na tym, że "jakoś to będzie", ale myślmy o sobie, bo czasem jeden drobny podmuch wiatru dzieli nas od katastrofy. OK, w tym przypadku śmierć Trumpa może by nie była katastrofą. A może by była, bo znaleźliby się naśladowcy męczennika. 


 




10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Z Boeingiem to zgoda. Ta firma idzie na dno

Co do Kamali to moim zdaniem będzie jej cieżko to wygrać. Jakby była takim faworytem jak ją malujesz, to demokraci by nie wystawiali dziadka Bidena. Poza tym natrafiłem na jej debilne wypowiedzi jak ta:

https://katv.com/news/nation-world/critics-mock-vp-kamala-harris-for-her-child-like-explanation-of-ukraine-invasion-vice-president-america-joe-biden-morning-hustle-russia

So, Ukraine is a country in Europe, It exists next to another country called Russia. Russia is a bigger country. Russia is a powerful country. Russia decided to invade a smaller country called Ukraine. So, basically, that’s wrong, and it goes against everything that we stand for.

Kupa śmiechu, no chyba, że kogoś takiego wystawiamy jako kandydata na prezydenta. Z naszego podwórka przypomina mi trochę Kidawę-Błońską albo Żukowską


"jest też kwestia czystej współpracy z wrogami ludzkości i cywilizacji i tu mówimy o Trumpie"
A jesteś w stanie opisać jakieś konkretne działania Trumpa jako prezydenta? Pomińmy tutaj sprawy klimatyczne, bo wiem, że za Trumpem stoją koncerny naftowe. No bo jak Trump był, to Putin nie fikał. Nawet Kima jakoś usadził z tymi jego próbami rakietowymi. Na Chiny nałożył cła

Ziomek

Anonimowy pisze...

@ziomek: oidp z jakiegoś wywiadu Putin już w 2020 chciał dokonać inwazji na Ukrainę ale sytuację skomplikował COVID. No i za prezydentury Trumpa Rosja intensywnie rozwijała możliwości bojowe co nie mogło nie być zauważone. Argument z "nie fikaniem" chyba można włożyć miedzy bajki.

Anonimowy pisze...

@Anonimowy
Myślę, że się przekonamy jak będzie. Wątpię w zwycięstwo Kamali. No i nie mamy na to wpływu kto wygra

Ziomek

Anonimowy pisze...

@Anonimowy
Co do jakiegoś szczególnego rozwoju militarnego Rosji, to nie jestem pewien. Oni cały czas się brandzlowali do swojej armii i potęgi (jak przykładowo nie dali nikomu się zbliżyć do zatopionego Kurska). No i co kilka lat robili gdzieś zawieruchę: Czeczenia I, Czeczenia II, Gruzja, Armenia, Bliski Wschód, Donbas i Krym. Przechwalali się jakich to nie mają pocisków hipersonicznych albo torped kawitacyjnych. To by trzeba było sprawdzić statystyki:
- ile czołgów wyprodukowali w jakim okresie
- ile pocisków
- ile samolotów itd.

Ten ich wspaniały czołg Armata od tego rozwoju zepsuł się na defiladzie. A nowych samolotów V generacji też zrobili tylko kilka eksperymentalnych sztuk. No i jeszcze tak "wspaniale" się przygotowali do wojny na Ukrainie. Jak jesteś w stanie rzucić jakieś linki dotyczące tego szczególnego rozwoju w okresie prezydentury Trumpa to chętnie się zapoznam

Ziomek

Anonimowy pisze...

@Ziomek: Już przed zajęciem Krymu i wschodniej Ukrainy Rosja rozwijała swoje wojsko w intensywny sposób z bardzo dużym wsparciem niemieckiego przemysłu- Kamil Kazani na swoim twitterze ma mnóstwo informacji o tym. Tu link do jego substacka o nowoczesnym centrum szkoleniowym Mulino jakie Rheinmetall pomagał budować: https://kamilkazani.substack.com/p/mulino-how-rheinmetall-ag-built-a

Niestety za paywallem. Pisał dużo na Twitterze (ale już nie mam dostępu a rejestrować się u Muska nie mam zamiaru :)

Jak widać przygotowali się na tyle, że zdecydowali się uruchomić pełną inwazję i prowadzą ją już prawie 2,5 roku tradycyjnymi metodami.

Inne rzeczy jakie Rosja mogła robić już wcześniej: np. eksplozja magazynów amunicji w Czechach w 2014 r. a pewnie i eksplozja magazynów amunicji w Ukrainie w 2017 to nie przypadek.

Anonimowy pisze...

@Anonimowy
"Już przed zajęciem Krymu i wschodniej Ukrainy Rosja rozwijała swoje wojsko w intensywny sposób z bardzo dużym wsparciem niemieckiego przemysłu"
Tak, chodziło mi o to, że oni pchali kasę w wojsko cały czas. A nie, że jakoś szczególnie się zbroili za prezydentury Trumpa.

"Jak widać przygotowali się na tyle, że zdecydowali się uruchomić pełną inwazję i prowadzą ją już prawie 2,5 roku tradycyjnymi metodami."

Ale chyba zgodzisz się ze mną, że ta inwazja jest porażką? Oni planowali zająć całą Ukrainę, tj podbić Kijów i wymusić kapitulację. Najpierw chcieli to zrobić przejmując lotnisko pod Kijowem i potem szybkim desantem zająć Kijów. Potem był ten wielokilometrowy konwój, który utknął bo opony w ciężarówkach były zleżałe. Wszystko się nie udało. Do dupy takie przygotowanie. Teraz jedyna opcja na wygraną to wojna na wykończenie.

A co do Bidena:
Miał rok od objęcia urzędu, żeby zapobiec wojnie. A mógł zrobić wiele:
- przekazać Ukrainie sprzęt przed wojną
- jak nie powyższe to przynajmniej go przesłać do Polski
- mógł dać Ukrainie kasę na cele wojskowe
- mógł grozić Putinowi sankcjami jak będzie gromadził wojsko przy granicy z Ukrainą
A jedyne co USA zrobiły to ostrzegały przed inwazją. Tu artykuł na tydzień przed rozpoczęciem:
https://www.rp.pl/polityka/art35680841-rzad-usa-mowi-o-bliskiej-wojnie-na-ukrainie-pada-data

A pewnie w Pentagonie wiedzieli jeszcze wcześniej. I co zrobił Biden? Nic. Jeszcze można zapytać co było po rozpoczęciu wojny, np dlaczego Ukraina dostała pierwsze czołgi tak późno albo na co Biden czekał z przekazaniem F16?

Jak dla mnie to Trump nie ma wysoko postawionej poprzeczki. Uprzedzając tłumaczenia, że to przez demencję Bidena: Co wtedy robiła Kamala jako wiceprezydent?

Anonimowy pisze...

Ależ USA przygotowywała się do wojny Rosja vs Ukraina dużo wcześniej:
- błyskawiczne wycofanie się z Afganistanu (ogromnym kosztem PR-owym!) było przygotowywaniem się na to co może się wydarzyć w Europie;
- w 11.2021 USA podpisało ważny traktat z Ukrainą o współpracy wojskowej. Wtedy też Ukraina zaczęła dostawać w czasie rzeczywistym (!) dane wywiadowcze z USA;
- część amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy była już w PL gdy nie było zgody Kongresu na pomoc, a gdy ta się pojawiła sprzęt w kilka dni trafił do Ukrainy.

Było tego więcej ale pamięć nie ta i nie umiem przywołać ot, tak.

I zważ na jedno: prezydent USA nie jest udzielnym władcą i na dużą skalę działań MUSI mieć akceptację Kongresu (który jest pod kontrolą GOP). O opóźnienia należy pytać GOP: ostatnie wielomiesięczne opóźnienie we wsparciu finansowym to ich sprawka (bo chcieli uwalić rozwiązanie problemu z administracją w kwestii migracji i zrobić z tego Kluczowy Problem w trakcie kampanii; jak wiadomo z sukcesem).

mall

Anonimowy pisze...

Czy dobrze rozumiem? Administracja centralna jest w opłakanym stanie i nie radzi sobie ze standardami zadaniami.
Mamy jakaś firmę która też sobie nie radzi.
To rozwiązanie: przekażmy zarządzanie tą firmą administracji centralnej.

Imho: Rozwiązaniem jest pozwolić konkurencji, żeby przejęła klientów tej firmy - i trzymać administrację centralna jak najdalej of niej

Anonimowy pisze...

@mall,

"błyskawiczne wycofanie się z Afganistanu" - odważna teza, bo to jeszcze Trump zarządził odwrót i to na nim wieszano psy, że odwrót był źle zorganizowany
Reszta ma sens, dzięki za wyjaśnienie.

Ziomek

Anonimowy pisze...

My bad. Zupełnie inaczej to pamiętałem.