Pod tą piękna nazwą się ukrywa
organizacja lobbystyczna w USA dzielne wspomagająca niejakiego Paula
Singera. Jest to bardzo interesująca postać, a przyglądanie się
działaniom tej persony może powiedzieć bardzo wiele o dzisiejszym
świecie.
Otóż- zaczynając sprawę od końca-
obecnie sobie stoi w porcie w Ghanie szkolny żaglowiec i
jednocześnie flagowy okręt Marynarki Wojennej Argentyny. Stoi, bo
został aresztowany zarządzeniem lokalnego sądu. Zgodnie ze
zwyczajami międzynarodowymi to absolutnie nie mogło nastąpić-
możliwe jest co najwyżej internowanie okrętu państwa biorącego
udział w wojnie (ale to chyba nieaktualne, bo wojen już nie ma- są
przecież tylko „operacje pokojowe”, za które można zresztą
dostać nagrodę kuchenną
pokojową). Ale Paul Singer nie takie rzeczy potrafi załatwić-
okręt aresztowany i domaga się okupu w wysokości 20 mln dolarów
za wypuszczenie go. Teoretycznie jest wierzycielem rządu Argentyny i
nawet ma na to wyrok- co prawda tylko sądu w USA, którego nie
bardzo chciały uznać sądy w jakiekolwiek innych państwach (poza
Ghaną....). Kiedyś coś takiego się nazywało piractwem, ale nie
czepiajmy się jakiś anachronicznych określeń.
A
zresztą pochodzenie tej wierzytelności jest ciekawe- są to
obligacje sprzed 2002 roku, których nie przedstawiono do
restrukturyzacji, o wartości nominalnej 600 mln dolarów, mniej
więcej tyle by zresztą rząd Argentyny zapłacił, gdyby
przedstawiono je w terminie, za to wyrok opiewa na bodajże 3,5 mld
dolarów- można więc trochę zainwestować w dobrych adwokatów w
Ghanie. W takiej sytuacji przestaje dziwić, że generalnie w
krajach, w których sędziowie posiadają jakieś resztki
niezależności i przyzwoitości wyroki amerykańskich sądów co do
zasady uznawane nie są. Co do niezależności i przyzwoitości np.
polskich sądów można dyskutować (choć ja nie mam na to ochoty,
bo je znam....) , ale nawet one zanim uznają jakikolwiek wyrok z
USA, zazwyczaj faktycznie przeprowadzają nowe postępowanie
dowodowe- co w wypadku sądów z zachodniej Europy naprawdę nie jest
konieczne.
Tak
naprawdę to interesujące są inne przykłady działalności Singera i towarzystwa-
sponsorowanie dziennikarzy przygotowujących negatywne relacje o
ruchu Occupy Wall Street, jak też bardzo duże dotacje dla Partii
Republikańskiej, a zwłaszcza obecnie kandydującego kolegi po
fachu.
Cóż-
wpływów politycznych, a też medialnych odmówić mu nie można. I
tu można przejść do tytułu- jedna z organizacji w jakiś sposób
z nim powiązana właśnie się nazywa American Task Force Argentina.
Jej, jak najbardziej statutowym celem jest wpływanie na klasę
polityczną i opinie publiczną USA w celu podjęcia działań
zmierzających do spłaty długów Argentyny. Długi te co prawda
wynikają z posiadanego przez fundusz zarządzany przez Singera
wyroku (ok- tylko w 80%, ale resztę rząd Argentyny chce zapłacić).
Swoją drogą te sumy też nie są takie pewne, bo dla odmiany ATFA
na swoje stronie twierdzi, że wierzyciele mają dostać 30 mld
dolarów, ale to pewnie tylko takie targowanie w starozakonnym stylu.
To co jest naprawdę interesujące- to zestaw najnowszych wiadomości
o Argentynie z ich strony. Jak najbardziej i dokładnie odpowiadają
one wersji „Argentyna jest bankrutem, w którym wszystko się zaraz
zawali, najniebezpieczniejszym krajem świata, pogrążonym w ciągłym
kryzysie”. Jak wielokrotnie pisałem- cała ta wersja to jest
wierutna bzdura, ale nawet mieszkając w Argentynie ale czerpiąc
wiedzę o świecie z lokalnych mediów powiązanych z
międzynarodowymi koncernami- słyszy się tą sama wersję.
Za
to w drobnej zakładce na ej samej stronie można znaleźć
informację- która już w mediach się nie pojawia- że rząd
Argentyny posiada skromne 50 mld dolarów rezerw i mógłby od razu
spłacić wszystkie „długi”, tylko „komuniści” nie mają
takiego zamiaru.
Tak
z grubsza rzecz biorąc wygląda sytuacja zadłużenia rządu
Argentyny oraz rzetelności mediów. Można ją, z odrobiną
literackie przesady opisać jako wojnę Argentyny z Wall Street- i
zupełnie już serio- każdy kraj, który będzie się chciał
uniezależnić od banksterki musi przejść przez to samo. Tu można
powiedzieć dokładnie to samo o Polsce. Może nie dokładnie, bo w
2001 prezydent De La Rua miał do dyspozycji śmigłowiec do
ewakuacji kiedy naród się pojawił pod pałacem prezydenckim, a
Donald Tusk woli trenować biegi na dystansie z Kancelarii Premiera
do Okęcia, ale znów się czepiam szczegółów, zresztą brak
zaufania do pojazdów powietrznych Rzeczypospolitej wydaje się
całkowicie uzasadniony....
Tak,
czy inaczej- informacja zupełnie jasna- każdy kraj, który spróbuje
przestać płacić stosowny haracz banksterom, będzie miał do
czynienia z Singerami tego świata- a ich bardziej stać na dobrych
prawników i dziennikarzy. Czyli, w obecnej sytuacji, przed Polską
rysuje się prosta perspektywa- albo płacić dalej, albo stanąć
razem za rządem narodowym, nie przejmując się mediami, „opinią
światową”, „rynkami finansowymi” i mieć bardzo złe relacje
z USA. Innego wyboru nie ma i można to „przyjąć na klatę”,
albo płakać jaki świat jest niesprawiedliwy, bo banksterzy sobie
drukują dolary, a ja nie mogę.
2 komentarze:
Do tej pory to Argentyna słynęła z aresztowań statków. Trafiła kosa na kamień.
@ Marcin
Pomiędzy statkiem a okrętem jest różnica jak pomiędzy autobusem rejsowym a wojskowym transporterem opancerzonym. Jak widać nie każdy ją zauważa. A to tym, że Argentyna "słynęła" z aresztowań statków to pierwsze słyszę i jest to dziwne, bo zagraniczne wyroki są tu trudno uznawalne, każde państwo z względnie działającą administracją i sądownictwem zatrzymuje statki za nieopłacenie opłat portowych, paliwa czy zanieczyszczanie środowiska.
Prześlij komentarz