Tanie mieszkania na wynajem w Warszawie i całej Polsce.... Jakie to piękne.
- Wyczytałem sobie, że Bank Gospodarstwa Krajowego ma zająć
się wynajmowaniem mieszkań. Nawet o 20-30 % taniej niż cena
rynkowa. Zasadniczo, taki pomysł nawet ma ręce i nogi.
Oczywiście, gdyby był zrobiony z sensem- znaczy BGK na gruncie
który akurat posiada (a bank zwykle trochę ma z windykacji)
zatrudnia generalnego wykonawcę i przez spółkę celową zajmuje
się budową i następnym wynajmem. Znikają koszty transakcyjne
pozbycia się nieruchomości, inwestycja może nawet przynosić
uczciwy zysk, itp.
-
Ale- zejdźmy na ziemię- w banksterskim folwarku rządzonym przez
pajaca nic co ma ręce i nogi tak łatwo się nie zdarzy. Ale za to
jest parę interesów do zrobienia. Po pierwsze BGK jest realna
przeszkodą do trwałej kolonizacji Polski. Jest jednym z ostatnich
banków, gdzie w razie przyzwoitego rządu wystarczy wymienić
władze i jest pewien instrument finansowania krajowej gospodarki- i
rząd to może zrobić. Poza tym- dzwonkiem ostrzegawczym jest tu
cena rynkowa. Przecież w Polsce nie ma głębokiego rynku wynajmu.
Nie ma firm masowo się tym zajmujących, nie ma przyzwoitych
regulacji, itp. Więc co? 20-30 % mniej niż na nieistniejącym
rynku? Toż to ciężka ściema.
- Więc jedna strona jest jasna- program ma na celu zaszkodzenie
BGK, czyli musi być bez sensu ekonomicznego. Ale- racjonalnie
myśląc i mając odrobinę pojęcia o biznesie – ktoś jeszcze
musi na tym zarobić. Z punktu widzenia drobnych i średnich
biznesików- dużo zarobić. Dla wyjaśnienia- przy większych
interesach marża 100% to taka, która zaczyna być interesująca.
Jeśli ktoś zarabia znacząco mniej, to zwykle znaczy, że bierze
forsę także z drugiej strony. I w ten sposób dochodzimy do
deweloperów. Koszt budowy m2 mieszkania wynosi teraz ok 3300-3900
zł w Warszawie i jakieś 20-30% mniej w innych miastach. Do tego
należy doliczyć cenę gruntu- dla Warszawy 500 do nawet 1500 zł
za m2 powierzchni mieszkalnej (albo mieszkaniopodobnej...). Cała
reszta, to poza wynagrodzeniami, relatywnie najsolidniejszymi
prawników, ale tez w przeliczeniu na m2 deweloperki- pomijalnymi,
to jest zysk dewelopera. I jak nie mam nic przeciwko zyskom (sam je
lubię...) tak w skali całego rynku marże tego poziomu muszą
prowadzić do patologii i oczywiście się tak dzieje. Nagonka
medialna na zaciąganie kredytów na wspomaganie deweloperów (tzw.
zakup mieszkania), zero nawet odrobinę sceptycznych głosów w
maistreamie, itp. Mamy więc klikę deweloperów, osiągających
praktycznie bez pracy i inwestycji horrendalne zyski. To musi
przekładać się na władze polityczną, przynajmniej przy pewnym
poziomie. Choć- dziś już nie jest tak różowo- ceny może trochę
realnie spadają, na pewno nie rosną, koszty budowy i tak rosną-
kto rozsądnie podszedł do tematu- czyli albo ograniczył skalę
działania i obniża ceny (to mniej rozsądne) albo zalewarował się
bardziej, wyciąga kasę z wydzielonej spółki na Cypr i
ewentualnie lobbuje (to bardziej rozsądne podejście) ten jakoś
działa. Jako, że deweloperzy nie są głupi- co do zasady,
większość słusznie liczy. Liczy na rozwiązanie ustawowe i liczy
kasę na Cyprze (i w okolicach).
-
Czas wrócić do BGK. Będę prorokiem- początek roku, wszyscy są
:). BGK kupi od deweloperów, po cenach ofertowych mieszkania. Nawet
da się rozsądnie uzasadnić, że kupi całe bloki, co nieśmiało
sugeruje, że lokalizacje w których nie sprzedano ani jednego
mieszkania w bloku są.... yyyy trzeciej kategorii?
- Przy okazji- cały ten cyrk to nie takie dymienie bez sensu. Z
początkiem tego roku w fazę upadłości układowej (teraz to się
chyba nazywa restrukturyzacyjnej?) weszła spółka Gant. Oni lewar
opanowali do perfekcji, ale ponoć miasto opowiada, że następny w
kolejności może być Polnord. I jakoś po tych opowieściach
przypomniało mi się, że kiedyś widziałem umowę spółki
Polnord (i paru innych w holdingu też), sporo jeszcze przed
przekształceniem w S.A. a tym bardziej ofertą publiczną. I jakoś
mi się wydaje, że lista wspólników bardzo przypominała listę
ważnych polityków Trójmiasta, choć zupełnie nie mogę sobie
przypomnieć nazwisk.
- Więc spokojnie należy poczekać i popatrzeć – kasa z BGK
czy upadłość Polnordu? Stawiam na to pierwsze- oczywiście pewną
alternatywą może być nagła upadłość rządu, bo przy obecny
powolnym rozkładzie raczej oligarchia ma przewagę nad państwową
własnością. To ostatnie spostrzeżenie zresztą jest istotne-
efektywność zarządzania państwowym majątkiem jest po prostu
zależna od siły oligarchii na nim pasożytującej- jeśli rząd
jest silny a oligarchowie są zmuszeni funkcjonować na rynku-
okazuje się zwykle, że państwowa własność jest całkiem
efektywna i przynosi nie tylko przyzwoite efekty finansowe, ale
często znakomite społeczne.
- P.S.
-
W związku z męczącą i bez sensu dyskusją pod przedostatnim
wpisem oraz oraz merytoryczną zawartością obecnego- pod tym
wpisem komentarze o ogólnym zabarwieniu w stylu tępego
neoliberalizmu wylatują. Bez ostrzeżenia.
Widzę, że cenzurę masz jak w PRL, to z Argentyny ta moda?
OdpowiedzUsuńHeil Korwin-Mikke! Sieg Heil! To też kwalifikuje się do wywalenia?
OdpowiedzUsuńCzy czasem nie jest tak, że deweloperzy mieszkania budowali za gotówkę i dlatego ceny stoją w miejscu? Deweloper potrzebuje gotówki na inwestycję to idzie do banku i bierze pożyczkę pod zastaw mieszkania, które de facto sam wycenia.
To co teraz opisujesz, że BGK zacznie skupować mieszkania oznaczałoby, że deweloperzy spodziewają się braku zleceń w branży budowlanej i chcą odzyskać gotówkę, aby zachować płynność finansową.
@JKM
OdpowiedzUsuńTwój komentarz jest tak naiwny, że możesz nawet być oryginalnym sklerotykiem podpisującym sie tymi inicjałami...
Deweloperzy nie mają żadnych "zleceń", bo budują na własny rachunek. Mają klientów, których ilość zależy od nagonki rynkowej i dostepności kredytów. Co do zamiarów "odyzskiwania" gotówki i płynności- polecam jeszcze raz przeczytać teks. Tym razem ze zrozumieniem.
Ciekawe jak wyjdzie w praktyce ten wynajem. Ja wynajmuję 2 mieszkania po 50m2 jedno na Saskiej Kempie, drugie koło Ronda Wiatraczna po ok. 1600zł/m-c, czyli jakieś 50% średniej ceny ofertowej, a i tak płynnie to nie idzie.
OdpowiedzUsuńMój kolega z kolei kupił mieszkania specjalnie pod wynajem i to zaciągając na nie kredyt, więc nie może dowolnie kształtować cen najmu, bo nie zarobi na raty i idzie mu to tragicznie. Jak już trafi na klienta, to szybko go straci albo klient wytnie jakieś numery.
Tak więc założenie BGK, że wynajmą mieszkania 20-30% taniej niż wynosi cena rynkowa i biznes będzie się kręcił może okazać się złudne.
@ Artur xxx
OdpowiedzUsuńWłaśnie jesteś jednym z nielicznych przedstawicieli normalnego rynku najmu, ale i tak twierdzę, że jako całości go praktycznie w Polsce nie ma. Bo przede wszystkim nie ma firm posiadających całe budynki i oferujących mieszkania, zarząd zostawiając w całości po swojej stronie i mających na niego wyłaczny wpływ, tudzież działających w całości w biełej strefie- bo najem w PL zawsze jest trochę szary. Stąd moje twierdzenie o braku odniesienia tej 20-30 % taniej. Ale dzięki, mamy jakąś prawdziwą cenę z Warszawy.
W Polsce brakuje nie tylko budynków pod wynajem, jak w zach. Europie, brakuje też firm pośredniczących w najmie, takich jakie tam są. U nas pośrednik kasuje wyłącznie prowizję i znika. W krajach z cywilizowanym rynkiem najmu funkcjonują firmy masowo najmujące długoterminowo mieszkania od płotek takich jak ja i same je wynajmujące swoim klientom, właściciel na czas zawartej umowy nie ma kontaktu z najemcą końcowym. Ciekawe że u nas tego nie ma, może niekorzystne warunki prawne, a może za jakiś czas się pojawią.
OdpowiedzUsuńZastanawiające są też anomalie naszego rynku, przeglądając np. allegro można znaleźć ogłoszenia znacznie odbiegające od średniej rynkowej. Niby normalne, jeżeli jest tego np. 2proc., ale u nas takich ogłoszeń jest z 1/4 całości. Ogłoszenia pojawiają się nieprzerwanie latami, więc najmujący nie zyskują klientów. Przykład: na ulicy, na której jest moje mieszkanie (Saska Kępa), w podobnym bloku z lat 50-tych, jest też oferta 48m2 za 4500zł.
Możliwe, że stąd mogą funkcjonować ceny ofertowe, oderwane od cen transakcyjnych o wysokie wartości procentowe.
@Artur xxx
OdpowiedzUsuńCo do popisu całkowicie się zgadzam-.
Akurat firmę zajmuącą się w pewnym sensie najmem już jedną w PL znam- tylko dośc specyficzną, bo w małym mieście oferuje mieszkania całkowicie wyposażone- wynajem pomiedzy hotelem a zwykłym najmem i jak najbardziej robi to na własny rachunek w imieniu włascicieli, którzy dostają coś 3/4 kasy i jest to i dużo tak więcej niż normalny wynajem.
Przy normalnym najmie nie ma sie czym dzielić- czy twój zakredytowany kolega by mógł cokolwiek odpuścić posrednikowi?
A kolejna sprawa to męty społeczne, czyli posrednicy nieruchomości- zapewne te wieczne ogloszenia to od nich, nawet niekonieczne te mieszkania są do wynajęcia, ale można pokazać klientowi na zakup jak świetnie sie zarabia...
Na pocieszenie mogę dodać, że pośrednicy nieruchomosci w Polsce toprawie wzór cnót wszelakich w porównaniu do argentyńskich, którzy też się na bańce spaśli tak, że we łbach się poprzewracało.
@ Artur xxx:
OdpowiedzUsuńTak z ciekawosci. Te 1600lz/mc to goly czybsz?
Czy tez w ramach tego sa jakies oplaty za ogrzewanie, wywoz smieci, utrzymanie czystosci na klatkach?
Bo jak goly czynsz to wychodzi
1600/50=32zl/m2 ==> ca. 7,8EUR/m2
Ja mieszkam w Bawari w dosyc drogim miescie i za mieszkanie w okolicy placi sie ok ca. 7,7EUR/m2 golego czynszu.... do tego dochodza tzw. Umlagen (czyli wlasnie czesciowo media, ogrzewanie, wywoz smieci, sprzatanie klatek... itd... itp)
Wychodziloby na to, ze w rejonie gdzie srednie zerobki netto to ok 2000+EUR/mc ceny sa porownywalne do Wawy....?
Problem z najmem jest taki że jak kolega Anonimowy napisał ceny są z Bawarii a zarobki Polskie. Ja wynajmowałem przez rok dziuple (39m) pod Warszawą za 1400 zł + opłaty. Wychodziło prawie 2000 zł, więcej niż pensja mojej żony. W Polsce zarobki są oderwane od rzeczywistosci dopóki bedą zarobki chińskie to nie bedzie u nas normalnego rynku najmu.
OdpowiedzUsuńAkcja wynajmu mieszkania w Krakowie. Szukała moja szwagierka - 25 lataka. Ona tylko przez internet, jej mama pomagała ale , że nie jest biegła w serfowaniu po necie to korzystała z ofert w gazetach (g. Krakowska).
OdpowiedzUsuńCi, którzy reklamowali się w necie, ceny mieli kosmiczne. Ostatecznie wynajęła kawalerkę 27m2 przy rondzie Grunwaldzkim za 650 zł (all in) z ogłoszenia z gazety. Obejrzały w sumie 16 mieszkań. Szwagierka twierdzi, że jest ogromna różnica nie tylko w cenach ale i w "jakości" właścicieli - tych gazetowych i internetowych.
Dla porównania przeważnie cena w portalach za kawalerkę to ok. 1200 zł + opłaty (Kraków)
Łukasz
To tak, zeby dokladnie przedstawic roznice pomiedzy Warszawa a Bawaria (Miasto Norymberga):
OdpowiedzUsuńhttp://www.numbeo.com/cost-of-living/compare_cities.jsp?country1=Poland&country2=Germany&city1=Warsaw&city2=Nuremberg
pozdrawiam Pawel
Tak z ciekawosci. Te 1600lz/mc to goly czybsz?
OdpowiedzUsuńCzy tez w ramach tego sa jakies oplaty za ogrzewanie, wywoz smieci, utrzymanie czystosci na klatkach?
Dochodzą opłaty licznikowe i niski czynsz dla spółdzielni, w ramach którego budynek i tereny przyległe są utrzymywane, wywożone śmieci etc.
Drogi Maczeto. Po co to teksty o wycinaniu czyichś wypowiedzi? Nawet ja nie wycinałem wpisów neosocjalistów ze swojego bloga. Czegoś się obawiasz? Jeśli ktoś wpisuje coś prymitywnego i głupiego to chyba łatwo to obalisz swoją argumentacją?
OdpowiedzUsuńCenzura to przykra rzecz, nie pozwala na dyskusję. Lubię Twojego bloga nawet pomimo że systematycznie oddalasz się od dawnych poglądów w kierunku dziwacznej wersji neomarksizmu (czy taką drogę przebywają wszyscy co wyjadą do Ameryki PD.? Parafrazując scenę z Misia: w mordę, w życiu nie pojadę do Argentyny :) )
Ale jeśli zaczniesz być arogancki to skreślę go ze swojej listy tak jak to zrobiłem z kilkoma innymi gdzie przekonani o swej boskości autorzy nic innego nie robili tylko cięli wpisy osób o niepasujących poglądach. Choć zapewne jakoś to przeżyjesz :)
Co do meritum wpisu, to absolutnie mnie to nie dziwi co piszesz. Nie znam szczegółów ale BGK jak każda państwowa instytucja na pewno nie zrobi dobrego interesu. To norma wpisana w "geny" socjalizmu. Cudzych pieniędzy nie wydaje się efektywnie choćbyśmy nie wiem ile piany nabili w tym temacie. I naprawdę... naprawdę... nie pomoże wymiana ONYCH na NASZYCH u szczytów władzy, bo to jest po prostu nieusuwalna wada systemu socjalistycznego: on nie działa.
A co do mnie, to jeśli Ci nie pasuje, to mogę więcej nie zaśmiecać Twojego szacownego bloga swoimi wpisami. Nie ma problemu.
@KwG
OdpowiedzUsuńPod prawie każdym wpisem mam stos kometarzy przekonanej o swojej wszechwiedzy gimbazy korwinowskiej- a że pod tym przewidywałem dość ciekawą dyskusje (i sie nie pomyliłem), stąd profilaktycznie zapowiedziałem wyrzucanie- ot i cała tajemnica.
Tak, poglądy zmieniłem. Tak, pod wpływem polityki argentyńskiej i nie ja jeden. Po prostu- podobny zamoznością do Polski kraj, ze znacznie większymi problemami jest znacznie leipiej rządzony. Politycy może i kradną, ale nie demolują kraju przy tym. Jest bieda, ale nie ma olewactwa i znieczulicy przy tym Biednym się pozwala pracować, a wielkie korpo musza płacić podatki albo sie wynieśc, które to podatki idą na infrastrukturę a nie odsetki od kolejnych kredytów- a odpowiedniki Jaruzela. Balcerowicza i Tuska- albo zdechli w więzienia, albo tam są, albo sie wybierają... A do tego wszystkiego potrzeba polityki w stylu Kaczyńskiego czy Orbana- czyli lewicowej. I zauważa to kazdy, kto chce odrobine rozumiec ten kraj i społeczeństwo.
Eee, mnie z kolei osłabią te podziały na lewą i prawą stronę, które sfilcowały się zupełnie. Nie ma systemów czysto socjalistycznych ani czysto kapitalistycznych. Istnieją tylko mieszane co znaczy, że spór toczy się w zasadzie o procentowy udział.
OdpowiedzUsuńSą momenty kiedy lepiej sprawdza się centralne zarządzanie, są chwile kiedy wręcz przeciwnie.
Prawda jest taka, że mam w nosie co będzie pod dwoma warunkami:
- własność oznacza nie prawa własności, tylko pełne władztwo nad rzeczą (plena in re potestas)
- obowiązywać będzie standard złota
a potem niech rządzi sobie kto chce, nawet szczery marksista.
Doberman
@Maczeta
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że po prostu Argentyna lepiej wygląda w argentyńskich mediach, bo są silnie cenzurowane i rząd nie dopuszcza do pojawiania się w nich zbyt negatywnych informacji, oraz kłamie kwestiach, w których prawda byłaby dla rządu nieprzyjemna - np. kiedy powstał argentyński dług, czy na kim według umów z zarządzającymi firmami spoczywał obowiązek remontów i rozbudowy sypiącej się dziś sieci energetycznej*).
*) Tak to znów ja, bo właśnie dokonałem kolejnego obliczenia i wyszło mi, że Edenor miał w ostatnio omawianej dekadzie średnio pół centa marży na kWh - w EU typowa marża strony odpowiedzialnej za utrzymanie sieci to 10 centów na kWh. Nie wierzę więc, że ktokolwiek podpisał umowę w której zgodził się remontować sieć mając 1/20 typowej europejskiej stawki.
@Anonim
OdpowiedzUsuńProblem mediów tutaj jest bardziej skomplikowany- w istocie większośc jest wściekle antyrządowa, tylko te mają mocną tendencję do dość ordynarnego wyyslania wiadomości i jako źródło informacji ich wartośc jest bliska zeru, a dla odmiany te które podają wiarygodne informacje te niewygodne dla wladzy potrafia pomijać- gdzie masz rację. Cenzury jako takiej nie ma, a nawet do niedawna nie było żadnych przepisów ograniczających koncentrację mediów i ich zagraniczną własność- czyli postkolonialny burdel, jak w PL.
Do meritum- Przeczytaj mój komentarz powyżej. Cena za Kwh to 0,40 $ i tyle dostaje zakład energetyczny, ale klient płaci tylko 1/4, resztę pokrywa rząd federalny, która to kasa trafia do ZE w imieniu klientów. Przynajmniej Edenor tych 3/4 pieniędzy nie pokazał w bilancie, twierdząc, że prąd sprzedają za 0,16. To jest nieco nieprawdopodobne, ale sie miesci w standartach krajów postkolonialnych... A żadna wielka firma nie będzie jednego warzywniaka otwierać w kraju Am. Łac czy Europy wschodniej jeśli ma zarabiać tyle co w Zachodniej.
Czuję się troche zdezorientowany. Jak to jest z tym tanim prądem w Argentynie? (chyba, że błędnego przekonania nabrałem z lektury bloga) Bo te 0.4$, to jest w dolarach amerykańskich, prawda? Czyli na nasze po obecnym kursie 1,2zł wychodzi...... nawet licząc z tymi dopłatami, czyli 0.16$ to minimalnie taniej niż w Polsce:
OdpowiedzUsuńhttp://zaklad.energetyczny.w.interia.pl/
(chyba że w Polsce też rząd dopłaca i stąd podobne ceny, sorry, nie znam się, raczej tu tylko sprzątam:))).
Dodam że niedawno czytałem cenniki dostawców energii, i może nie większość, ale sporo firm szykowało obniżki za rok i za dwa lata (nie jakieś straszne, bo rzędu grosz/kWh, ale jednak).
Z drugiej strony podobno nasza infrastruktura przesyłowa w Polsce jest o krok do rozsypania się..... Więc może opłata przesyłowa wzrośnie żeby remonty były możliwe, i wcale nie będzie już tak tanio....... zaznaczę znowu, tak sobie tylko gdybam
Sorry, dopisek z cennikiem
OdpowiedzUsuńhttp://www.energa.pl/object.php/act/sho/oid/1cbb5e85edc7696e41e119686560beec/v/1390086745
Żeby nie być gołosłownym ws. obniżek, u nas stanęło na tej firmie. I jest to nie jeden, a około pół grosza mniejsza cena gołej (bez przesyłu) energii z roku na rok - fortuny się nie na tym nie zaoszczędzi.
Ceny podawałem w peso argentyńskich.
OdpowiedzUsuńw przeliczeniu 2$= 1 zł
OK! Skoro tak tanio tam macie, nic tylko emigrować i kopać lite-, czy tam bit- albo inne coiny u was :)))
OdpowiedzUsuń