Wieści z Ameryki Południowej

W porównaniu do reszty świata jest tu na tyle egzotycznie, że warto podać choć trochę najnowszych wiadomości:

Urugwaj
W trakcie uchwalania jest właśnie prawo dotyczące legalizacji marihuany. Zgodnie z projektem ustawy już uchwalonej przez niższą izbę parlamentu każdy Urugwajczyk (i tylko Urugwajczyk- w celu zapobieżenia narkoturystyce), po uprzedniej rejestracji będzie mógł zakupić do 40 gramów marihuany miesięcznie z zatwierdzonych przez rząd aptek- żadnych ściem o medycznej trawie, czy coś- po prostu- kto chce to kupuje. Tak samo każdy kto chce może jakąś ograniczoną ilość uprawiać, tak samo można będzie założyć spółdzielnię do wspólnej uprawy i konsumpcji, a rząd planuje udzielić koncesji na uprawę ok 40 ha i działać jako pośrednik pomiędzy plantacjami i aptekami. Zamierzeniem takiej regulacji jest oczywiście zniszczenie nielegalnego handlu narkotykami i też w uzasadnieniu tego projektu są znacznie ciekawsze informacje- dokładniej jak rząd zamierza konkurować z obecnymi handlarzami i że celem tej legislacji jest zapewnienie mieszkańcom kraju narkotyków wysokiej jakości, lepszej niż ta która proponują przemytnicy i za niższą cenę. A wszystko, jak zwykle tutaj- w imię walki z wpływami USA. W tym zakresie nikt akurat nie ma złudzeń- legalizacja narkotyków jest równoznaczna z kolejnym ograniczeniem wpływów Waszyngtonu na tym kontynencie. Co prawda Urugwaj to mały kraik, bez większego znaczenia, ale ewentualny sukces tego pomysłu i skopiowanie go przez Argentynę, Brazylię lub Kolumbię będzie mięć spore konsekwencje polityczne- to znaczy definitywne załamanie jedego z ostatnich narzędzi wpływu USA na kraje tego kontynentu. A dalsza (co prawda na dziś w sferze fantazji) ewentualna legalizacja nawet tylko marihuany przez Meksyk by oznaczała ostateczną klęskę polityki Reagana czyli zdobywania wpływów za pośrednictwem mafii narkotykowych i kreowania polityki przyjaznej amerykańskim koncernom. Dla Wall Street perspektywa dość przerażająca- więc warto obserwować co dalej.
Chile
Tutaj zwana prawicą partia miłośników sprzedawania wszystkiego zagranicznym „inwestorom” po raz kolejny musiała urządzić łapankę na kandydata na prezydenta. Problem polega na tym, że tenże kandydat (obecnej partii rządzącej) nie ma najmniejszych szans wygrać wyborów i dotychczas dwóch zrezygnowało, w końcu znaleźli kobietę która zgodziła się kandydować.
Zresztą nic dziwnego- obecne rządy prezydenta Pinery doprowadziły do poziomu konfliktów społecznych nie widzianych tam od 40 lat. Regularne zadymy studentów z policją w stolicy z jednej strony i prześladowania białych przez Mapuchów na południe od rzeki Bio Bio z drugiej. A że właśnie południe Chile było tradycyjnie miejscem gdzie przenosili się ludzie mający problemy z bankami (bo tylko tam można w ogóle dostać pracę mając np. zadłużenie na karcie kredytowej...) to zostają w stolicy i przyłączają się do zadym, a rząd jest postrzegany jako ekspozytura banksterki.
Z ważnych- choć zdecydowanie spekulacyjnych przewidywań- wiadomo, że nowy rząd będzie znacznie gorzej postrzegany na Wall Street, zresztą pewnie słusznie bo dociśnięcie śruby jest raczej pewne- co najmniej w zakresie bezpieczeństwa pracy (co oczywiście wpłynie na zyski), a być może także zwiększenia podatków od górnictwa lub/i wprowadzenia restrykcji walutowych. Przy dzisiejszym poziomie manipulacji rynkami przez dużych chłopców, uznaję za zupełnie prawdopodobny solidny spadek cen miedzi tylko po to, aby uderzyć finansowo w nowy chilijski rząd.
Boliwia
Po głośnym zatrzymaniu samolotu z Evo Moralesem na pokładzie wszystkie cztery kraje tzn. Hiszpania (jako pierwsza), Portugalia, Francja i Włochy grzecznie przeprosiły, a Boliwia przeprosiny przyjęła. Nie było to żadne wykręcanie się i udawanie, że sprawy nie ma, tylko formalne przeprosiny, co w języku dyplomatycznym jest relatywnie poważną sprawą. Wydaje się drobiazgiem- ale pokazuje zmianę światowego układu sił. Wciąż dość potężne i bogate europejskie kraje Boliwię może by jeszcze mogły olać, ale jak taka subtelna prośba została jednoznacznie , wystosowana także przez Argentynę i zwłaszcza Brazylię- pozostało im tylko zjeść tą żabę, co też uczynili. To jakoś światowy mediom umknęło...
Stay tuned....

22 komentarze:

  1. Szklanka do połowy pełna czy pusta? Szczególnie widać ją w kontekście przeprosin. Aby nie popadać w euforię przypomnę zatem kolejność hipotetycznych zdarzeń: telefon od Wielkiego Czarnego Ojca do Madrytu&spółki, w świetle kamer wrogie zachowanie względem Boliwii, cichutkie przeproszenie Boliwii. Karty nadal znaczy Waszyngton.

    W sumie tyle. Na marginesie jakiś miesiąc temu żaliłem się, że nie mam żadnych wiarygodnych wieści z Latino Ameryki, i proszę. Dziękuję:)

    Pozdrowienia,

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do zadym w Chile... Czy to nie jest tak, że organizacje studenckie próbują burdami wymusić "darmowe" studia i podobne postulaty?
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tylko chcę podziękować za post, i jeśli nie będziesz miał inwencji twórczej w ciągu najbliższych tygodni, to za jakiś czas chciałbym poprosić o kolejny post tego typu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonimowy:
    Nie do konca. Studia w Chile sa (w stosunku do zarobkow) jeszcze drozsze niz w USA (ze wzgledu m.in. na zdziercze oprocentowanie kredytow studenckich), co powoduje, ze stac na nie dzieci tylko z najbgatszych rodzin. Co jeszcze poglebia przepasc pomiedzy najbogatszymi a zwyklymi ludzmi. Ci ostatni slusznie sie burza, bo nie dosc, ze oni sami nie maja szans na poprawe swojego losu, to jeszcze ich dzieci tez nie maja.
    W Buenos jest bardzo duzo studentow, ktorzy sa Chilijczykami - bo TANIEJ IM przyjechac tutaj i studiowac i dorabiac jakas praca do utrzmania - niz robic to u siebie. I to jest chore.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Njusacz
    Oczywiście- USA są potężnym krajem, rozdającym karty w wielu częściach świata- ale właściwie te trzy historyjki to jest opis tego, jak ich wpływy sa ograniczane- gospodarczo, politycznie i w świecie służb i mafii (co zasadniczo się niewiele różni) Różnica polega na przejściu od kontrahenta przez kolonialistę, imperium trzymające bagnetami, do obecnie słabnącego znienawidzonego imeprium podgryzanego z olbrzym poparciem społecznym, a kto nadal z nimi współpracuje ten znika ze sceny politycznej w niesławie.
    @Paweł
    Tak, Chilijczycy domagają sie bezpłatnych studiów, ale też sprawniejszej administracji, końca bezczelnej bezkarności za przekręty banków i odpowiedzi na pytanie gdzie jest forsa z miedzi. A turystyka edukacyjna i medyczna do Argentyny jeszcze tą sytuację pogarsza, bo widzą, że kraj spłacający gigantyczne zadłużenie i nie tak obdarzony bogactwami naturalnymi zapewnia nieporównywalnie lepsze warunki życia dla zwykłych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jak z tym Chile? Pinochet OK? Czy wpusci banksterke do kraju?

    OdpowiedzUsuń
  7. @Tomasz:
    no przeciez Pinochet zaczal "uzdrawianie gospodarki" od wcielania w zycie wszystkch rad tzw. "chicago boys".

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe czy jak będzie legalna marycha Urugwajczycy nie zaczną bardziej ćpać? Niestety obawiam się, że tak i powyższy eksperyment tylko się skompromituje.
    Gdy w Polsce wprowadzona legalne narkotyki (dopalacze), wzrosła zauważalnie dla mnie ilość naćpanych ludzi w W-wie.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Artur xxx
    Spozywanie jako takie jest już od dośc dawna legalne zarówno w Urugwaju jak tez Argentynie. W Buenos można spokojnie palić na ulicy i tyle. Oczywiście zaiteresowanych niepowodzeniem tego ekspoerymentu lista jest spora- ale sądze, że raczej zwykli dilerzy odpuszczą i zmienią zawód, a wieksze mafie miejsce działalności. Mały rynek, odpuszczenie mniej boli.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czy jestem za legalizacją marihuany, czy nie. Z pewnością i jedna i druga decyzjaniosą z sobą i plusy i minusy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z prohibicja na narkotyki jest taka sama historia jak z prohibicja alkoholowa (przerabiana przez USA). Czy politycy ze Stanow Zjednoczonych sa tak glupi, ze tego nie widza? Czy bardziej prawdopodobna teza jest inna teza - ze ta prohibicja sluzy ich celom?!?

    Legalizacja narkotykow nie spowoduje zadnego zacpania sie narodu (vide Holandia czy Czechy), tak jak legalizacja przedazy i spozywania alkoholu nie doprowadzily do zapicia sie jakiegos narodu... .

    OdpowiedzUsuń
  12. @Falco
    Nie wydaje mi się aby porównanie narkotyków z alkoholem było uprawnione.
    Alkohol towarzyszy ludzkości od tysięcy lat i tylko na bardzo krótki czas zakazano jego dystrybucji.
    Chciałbym aby legalizacja narkotyków nie wpłynęła na ich konsumpcję. Zniszczyło by to mafię i wszelkie gangi ciągnące zysk z produkcji i finansujące z niego inną działalność przestępczą, podważyło również sens przeznaczania ogromnych środków na policję. Niestety dotychczasowe przykłady pokazują, że będzie inaczej. W Holandii gdzie wprowadzono legalną marihuanę wzrosło "spożycie", wzrosła też przestępczość, mimo że w krajach ościennych spadała. Tak samo z dopalaczami w Polsce i Czechach, gdy się pojawiły ludzie dotąd nie mający kontaktu z narkotykami lub mający kontakt bardzo ograniczony zaczęli ćpać łatwo dostępne środki. W latach 2009-10 nagle pojawiło się na ulicach (i w szpitalach) mnóstwo naćpanych ludzi, wcześniej tego w Polsce na taką skalę nie było, po akcji walki ze "smart" sklepami zjawisko ustąpiło.

    OdpowiedzUsuń
  13. "by oznaczała ostateczną klęskę polityki Reagana czyli zdobywania wpływów za pośrednictwem mafii narkotykowych i kreowania polityki przyjaznej amerykańskim koncernom. Dla Wall Street perspektywa dość przerażająca- więc warto obserwować co dalej."

    Można by coś więcej o tym? Pierwsze słyszę. No i handel narkotykami musiałby być notowany na Wall Street, żeby giełda w ogóle to zauważyła?

    OdpowiedzUsuń
  14. @Anonim
    Co do mafii narkotykowych- to jest bardzo ważna kwestia wymiany kontaktów i informacji. Nie jest niczym szczególnie nieznanym, że przemytnicy narkotyków mają solidne powiązania z amerykańskimi służbami i bankami inwestycyjnymi- które to ostatnie solidnie wspomagają pranie pieniędzy, a faktycznie bez ich udziału nic sie nie dzieje. Więc tak- handel narkotykami jest notowany na giełdzie pod najbardziej znanymi nazwami banków. I z drugiej strony kontakty do korupcji rządowej są niezwykle ważne do różnych prywatyzacji, itp. To po prostu jest sieć powiązań działająca wspólnie w tym co dziś się nazywa banksterką, a co właśnie polityka Reagana wzmocniła kosztem przemysłu i klasy średniej

    OdpowiedzUsuń
  15. @tomasz puszkin
    "Cud gospodarczy za Pinocheta" to prawicowy odpowiednik "powszechnej edukacji i służby zdrowia" na Kubie.
    Pare faktów:
    1. Średni wzrost gospodarczy za Pinocheta wynióśł mniej niz 2 %-no po prostu cud gospodarczy, myśmy po 1989 mieli znacznie większy cud a jakoś wszyscy narzekają
    2. Na początku lat 80. w Chile doszło doszło do załamania gosdpodarczego głębszego niż w latach 30. i w związku z tym rząd chilijski musiał poratować zaprzyjaźnionych bankierów skromną sumką stanowiącą jakieś 50% PKB-coś Ci przypomina widok znajowmy ten?
    3. w związku z powyższym w momencie oddania władzy przez Poinocheta Chile miało najwyższy dług per capita capita, który przez następne dekady spłacały lewicowe rządy.
    brysio

    OdpowiedzUsuń
  16. @tomasz puszkin
    poprawka Chile miało najwyższy dług per capita w Ameryce Południowej.
    brysio

    OdpowiedzUsuń
  17. @ artur xxx:

    Dopalacze poświadczyły tylko o beznadziejnym lenistwie konsumentów: zamiast poszukać w necie "przepisów" na "własną produkcję" takiego świństwa, poszli na łatwiznę kupując tabletki kolekcjonerskie itp.

    Naprawdę, nie dużo trzeba żeby się naćpać do nieprzytomności tym co masz w swoim domu. Wymaga to odrobiny zacięcia "badawczego" i prostych metod chemicznych, typu ewaporacja, sedymentacja itp :D

    OdpowiedzUsuń
  18. @artur:

    "Nie wydaje mi się aby porównanie narkotyków z alkoholem było uprawnione."

    Jest jak najbardziej uprawnione.

    "Alkohol towarzyszy ludzkości od tysięcy lat i tylko na bardzo krótki czas zakazano jego dystrybucji."

    Narkotyki tez towarzysza ludzkosci od tysiecy lat. Praktycznie rzecz biorac kazda spolecznosc miala swoje - a to ekstrahowane z roslin a to z grzybków.
    Oczywiscie wtedy nie znano metamfetaminy ale mowimy tu o legalizacji marihuany, znanej czlowiekowi od tysiecy lat.

    "Niestety dotychczasowe przykłady pokazują, że będzie inaczej. W Holandii gdzie wprowadzono legalną marihuanę wzrosło "spożycie", wzrosła też przestępczość, mimo że w krajach ościennych spadała."

    Spozycie wzroslo bo zaczela sie turystyka marihuanowa. Jesli chodzi o wzros przestpczosci to skad ta pewnosc, ze wiaze sie z legalizacja marihuany? A nie z wzrostem liczby emigrantow i bezrobocia?
    Poza tym w Holandii zdekryminalizowane jest tylko palenie - ale juz nie handlowanie. A to ogormna roznica.

    Dobrym przykladem do rozwazania moze byc Kalifornia - sa counties (np. Mendocino) gdzie do okreslonej wielkosci ludzie na wlasny uzytek moga sobie hodowac roslinki, a prawo stanowe pozwala na medicinal use.
    Zylam tam 13 lat i zadnego drastycznego wzrosu spozycia oraz przestepczosci nie bylo. Zaczal sie dopiero wraz z kryzysem...

    "Tak samo z dopalaczami w Polsce i Czechach, gdy się pojawiły ludzie dotąd nie mający kontaktu z narkotykami lub mający kontakt bardzo ograniczony zaczęli ćpać łatwo dostępne środki."

    Ale to ma byc argument na co? Na zdelegalizowanie wszystkiego? Wczesniej tego na rynku nie bylo, prawda, a ludzie sie rzucili no bo kto by nie chcial zjesc magicznej "tabletki" ktora ponoc pozwala na prace non-stop przez 24h albo i wiecej? Albo innej tabletki, ktora magicznie polepsza zdolnosci mozgu do przyswajania wiedzy przed egzaminem?

    To sa srodki legalne, ale zupelnie niekontrolowane i tu lezy problem, nie w ich legalnosci. Producent moze sobie dowolne g* wrzucic do pudelka i reklamowac jako cudowne remedium na wszystkie bolaczki tego swiata - zawsze znajdzie sie grupa naiwnych, ktora taka reklame kupi. Tak dziala marketing absolutnie wszystkiego.

    Czlowiek moze sobie na tysiace roznych sposobow zycie zmarnowac - i co, zdelegalizowac wszystko, wlacznie z cukrem - bo przeciez nadmiar spozywania prowadzi do ciezkich chorob?
    Narkomania to problem wspolczesnych spoleczenstw majacy swoje podloze w dwoch czynnikach: ekonomicznym i psychologicznym. Pierwszy wyplywa z faktu, ze uczynienie obrotu narkotykami nielegalnym napedza mafie oraz rządy (tak tak, nie jest tajemnica ze CIA na rozne ciemne sprawki lewa kase ciagnie z handlu bronia i narkotykami).
    Drugi wyplywa stad, ze w obecnych spoleczenstwach coraz wieksza ilosc (mlodych zwykle) ludzi nie radzi sobie ze soba, z zyciem, z syutacja w jakiej sie znalazla. Normalny zwykly mlody czlowiek, zadowolony z zycia po narkotyki nie siegnie - bo na co mu to? Co najwyzej sobie zapali raz od wielkiego dzwonu skreta dla funu. Od tego nic sie nie dzieje.
    Mam sporo takich znajomych i nie ma to absolutnie zadnego wplywu na ich zycie - podobnie jak wypicie lampki czy dwoch wina do obiadu z nikogo jeszcze alkoholika nie zrobilo.

    I na rozwiazaniu tych dwoch powyzszych nalezy sie skupic, a nie na rozwiazaniach przynoszacych byc moze tymczasowe bardzo widoczne "skutki" (typu zgarnac palacych z ulicy do pierdla) - ale tylko poglebiajace problem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Aha i jeszcze jedna uwaga: malo ludzi pamieta, ze do lat 50-tych marihuana byla w USA legalna.

    Problemu az do tego czasu z narkomania nie bylo...

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam rozważania o tym, jak narkotyki miekkie są super. Problem w tym, że nie znam nikogo, kto paląc regularnie, byłby człowiekiem normalnym.

    Kiedyś miałem wielu znajomych rasta-wanna-be i muzyków reggae, i to bardzo bardzo wyleczyło mnie z wszelkich argumentów jaka to trawa jest świetna i zdrowa.

    Wydaje mi się, że zbyt wielu ludzi nienawidzi Regana, którego ja zawsze będę szanować - położył ZSRR na łopatki, zmienił Polskę z dziadoskiego, do w miarę normalnego kraju. Ludzie młodzi, którzy nigdy nie widzieli PRLu, bądź emigranci, którzy nie widzieli Polski ad 2013, pewnie nigdy tego nie zrozumieją.

    Życzę uczciwego spojrzenia na fakty. Polska to nie Gorlice, czy nawet Łomża. Narkotyki to nic dobrego, tak samo jak alkohol. A USA to nie jest kraj-gangster, choć ma swoje wady i tak samo cierpi pod butem bankierów, jak każde inne państwo, poza KRLD, Kongo, Somalią i jeszcze kilkoma innymi.

    Jasne, że banki trzeba trzymać krótko, i nawet nie bardzo wiadomo, kto miałby tego dokonać. Ale to nieporównywalnie lżejsze brzemię, niż pod okupacją niemiecką, czy rosyjską.

    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  21. Niestety tragiczne wiesci. Wie Pan zapewne o kogo chodzi...

    http://www.elnorte.ec/sucesos/40221-polaco-muere-en-accidente-en-moto-en-san-gabriel.html

    OdpowiedzUsuń
  22. @Anonim
    W istocie, miałem przyjemność poznać, zaiste tragiczna wiadomość, dziękuję przynajmniej za informację.

    OdpowiedzUsuń