Po zwycięstwie Bolsonaro

Jair Bolsonaro, jeśli ktoś nie wie, to obecny prezydent-elekt Brazylii.

Brazylia jest federalną republiką prezydencką, w istocie ustrój jest dość podobny do znanego ze Stanów Zjednoczonych. Co oznacza, że prezydent ma naprawdę sporą władzę. Niekoniecznie w zakresie legislacji i czasem go zatrzymuje Sąd Najwyższy, czasem musi się dzielić władzą ze stanami, ale generalnie dość samodzielnie kształtuje politykę kraju. Zwłaszcza jak może liczyć na przychylność parlamentu federalnego, a Bolsonaro prawdopodobnie będzie mógł. 



Stąd można się spodziewać, że będzie w stanie realizować swoją politykę, co najmniej w sporej części. Więc pozostaje dowiedzieć się co to będzie za polityka. Trudno jest podać dokładne analogie do czegokolwiek w historii Polski i polskiej polityki, ale może trochę się da. Otóż spróbujmy sobie wyobrazić klasycznego ubeka. Takiego zwykłego funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa od wyrywania paznokci i utrwalania władzy ludowej. Tępego ch.. który robi to z zamiłowania i przekonania o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa w kraju. Bez grama refleksji po co to bezpieczeństwo, czy jest akurat najważniejsze i jaki ma związek z działaniem społeczeństwa. Może nawet bliższy rzeczywistości byłby trep z jakiejś Informacji Wojskowej, czyli zasadniczo Jaruzelski czy inny Kiszczak.
Z czego w porównaniu z Brazylią, to potrafię znaleźć usprawiedliwienie dla funkcjonariuszy stalinowskiej bezpieki. Bo oni zasadniczo walczyli z resztkami ustroju który obiektywnie rzecz biorąc był głupi i niesprawiedliwy, a reprezentowali władzę, która autentycznie wyrównywała szanse i modernizowała kraj. W przypadku brazylijskich bandytów w mundurach nawet tego nie da się powiedzieć.
Bo mamy drugi aspekt. Czyli ekonomię. I tu wyobraźmy sobie Balcerowicza. Ale nie tego prawdziwego, który terapię szokową wymuszona przez MFW i okolice przeprowadził względnie łagodnie, tylko typa na poziomie rosyjskim. Czyli rozdanie całego majątku państwowego w jeden dzień przypadkowym bandziorom, a reszta nich żre szczaw. O właśnie, jeszcze poziom rozumienia spraw społecznych Niesiołowskiego. Który zresztą wygląda na pewne, choć bardzo łagodne, przybliżenie postaci naszego Brazylijczyka. 
I to jest obraz Bolsonaro. Ale powstają poważne pytania- czyli jak on w ogóle mógł zostać wybranym? I drugie- co z tego wynika?
Na pierwsze odpowiedź nie jest wcale skomplikowana, ale składa się z wielu elementów. Pierwszym jest autentyczne wkurzenie Brazylijczyków na poziom bezpieczeństwa. Ale od tego do wyborów daleko. Drugim jest eliminacja popularnego polityka (Luli) przez sądo-oligarchię i wystawienie przez Partię Pracujących osoby bardzo słabo znanej w większości kraju.
Kolejne to (znów!) wpływ Facebooka na wybory. Współpraca i wsparcie zarówno przez sam portal jak też jego agendę, czyli Whatsapp jest wyraźne i widoczne.
Ostatnia i z tego wszystkiego najważniejsza rzecz, to konsolidacja budżetowa. Inaczej austerity measures. A konkretnie rzecz biorąc decyzja polityczna o tym, że zmniejszamy deficyt, czyli na rynku nie będzie pieniędzy. No i ich nie ma. Dilma Rouseff usiłowała zachować odrobinę rozsądku w zarządzonej przez parlament kontrakcji kredytowej i skończyło się jej impeachmentem, następnie prezydent Temer już nie miał żadnych hamulców i wpędził Brazylię w najgorszą recesję w historii.
Powszechne wkurzenie na skorumpowane elity nie może nikogo dziwić i w rzeczywistości wybory były w pewnej części konkursem na najlepsze zagospodarowanie tego społecznego wkurzenia. Co Bolsonaro potrafił.
Teraz będą mieli połączenie Urzędu Bezpieczeństwa z planem Balcerowicza i jak na razie to ich sprawa i ich problem. Sami chcieli. Bolsonaro swoich poglądów nie ukrywał i je znakomicie potwierdza wstępnymi nominacjami.
Swoją drogą, istotna cześć problemów budżetowych Brazylii jest spowodowana niezwykle hojnym systemem emerytalnym. Znaczy hojnym dla swoich, bo szansa robotnika rolnego czy miejskiej biedoty na jakąkolwiek emeryturę jest właściwie żadna. Za to wszelkiego rodzaj pracownicy państwowi mogą cieszyć się dożywotnim dobrobytem kończąc pracę nawet przed 50 rokiem życia. I nie tylko oni, bo po ich śmierci małżonkowie nadal otrzymują ich pełną emeryturę (i swoją także mogą). Co i tak jest ponoć absolutnym drobiazgiem w porównaniu do przywilejów trepów, którzy po prostu otrzymują pełna pensję dożywotnio i jest nawet częściowo dziedziczna. I same te emerytury, relatywnie niewielkich sił zbrojnych stanowią ok 3-4% budżetu państwa.  Problem absurdalnych przywilejów dla trepów pozostał jako spadek po dyktaturze wojskowej właściwie w każdym kraju Ameryki Łacińskiej. W Urugwaju właśnie go częściowo rozwiązano. M.in. ograniczono emerytury oficerów do równowartości 15 tys. zł miesięcznie- tak, to jest po DRASTYCZNEJ OBNIŻCE. Nic więc dziwnego, że to potrafi przewrócić budżet w sytuacji nawet lekkiego spowolnienia gospodarczego. 
I jest zupełnie oczywistym, że jest to jeden z priorytetowych punktów dla naprawy państwa. Czego Bolsonaro nie zrobi i zrobić nie może, bo jego głównym oparciem i poparciem są środowiska wojskowych i tych którzy najcieplej wspominają czasy strzelania do własnych współobywateli. 

To są jednak problemy Brazylijczyków. I krajów sąsiednich, jak zaczną się wynosić do nich. 

Mamy jednak wszyscy problem i to niemały. A bardzo możliwe, że mamy kompletnie przej.... i już nic z tym nie zrobimy.

Otóż skoro realnych problemów Brazylii nie może i nie potrafi rozwiązać, to z całą pewnością rozwiąże problemy które mają jego koledzy. A mają takie, że Indianie i przepisy o ochronie środowiska ograniczają tempo (bo nawet nie zatrzymały) karczowania Amazonii. Jest zupełnie możliwe, że w nowej rzeczywistości armia już oficjalnie zacznie współpracować z firmami od wyrębu. Tak czy inaczej można się spodziewać, że wycinka Amazonii ruszy szybko i sprawnie do przodu i to po trupach. Dosłownie.

I to jest nasz światowy problem. A konkretnie to wkrótce będzie. 

Ale trzeba opisać z czego wynika. Otóż, jak wiadomo, zbocza gór ułatwiają kondensację pary wodnej z powietrza, co powoduje wysokie opady i tak powstają rzeki. W tym przypadku Amazonka i w mniejszym stopniu rzeki dorzecza La Platy. Ale Andy są dużo za daleko od morza, aby mogła dotrzeć tam tak duża ilość odparowanej z oceanu wody. I nie dociera. Woda z oceanu opada wcześniej w formie deszczu, rośliny ją odparowują i przemieszcza się dalej, w kolejnych cyklach transpiracji i opadów aż do gór. Ten system działa od milionów lat i może działać tylko dlatego, że dżungla to po prostu olbrzymia gąbka, która może zaabsorbować ulewę tropikalną, podtrzymać maksymalną prędkość fotosyntezy przez cały czas i odparowywać ją z maksymalną intensywnością aż do następnej ulewy. Pastwiska czy plantacje soi tego nie są w stanie zrobić, bo masa roślin i ich zdolność absorpcji jest dużo za niska. Ulewa tropikalna po prostu nieco nawodni, ale w większości natychmiast spłynie.  Dopóki ulewy są codziennie, a plantacje tu i ówdzie porozrzucane po dżungli, to nie stanowi to wielkiego problemu. 
Ale w pewnym momencie problem się pojawia. Otóż w takim, kiedy zmniejszona powierzchnia lasu dostarcza zbyt mało pary wodnej do podtrzymania cyklu. Opady są nieco mniejsze, siłą rzeczy parowanie znów się zmniejsza. I mamy sprzężenie zwrotne, którego efektem jest wysychanie lasu równikowego, zaczynają pojawiać się pożary, a następnie biotop zmienia się w sawannę. Ze wszystkimi tego skutkami, jak podział na porę suchą i deszczową, niską retencję wody i brak tego stabilnego parowania, które oferuje las deszczowy. Co oznacza w dalszej kolejności zmniejszenie opadów w całej okolicy, w tym w na obszarach dzisiejszych terenów typu sawanny w Brazylii. Które przy okazji stanowią główny region uprawy soi, główne źródło wody dla elektrowni wodnych zapewniających poważną większość prądu w Brazylii i rezerwuar wody pitnej dla największych miast. 
W skrócie: dalsze karczowanie Amazonii gwarantuje Brazylii katastrofę ekologiczną, a następnie gospodarczą i humanitarną. Czy oni o tym nie wiedzą? Ależ oczywiście, że wiedzą. Rząd Luli  zwalczał karczunek i przynosiło to efekty, z roku na rok prędkość ubywania lasów spadała, pod koniec rządów PT karczunek został prawie zahamowany. To oczywiście rozwścieczyło towarzystwo agrobiznesu i zmotywowało do wykorzystania swoich wpływów politycznych do zmiany władzy na przychylniejszą. Skutecznie, jak widać.
Agrobiznes po prostu szuka krótkoterminowych zysków i to wszystko jest po prostu tragedią wspólnego pastwiska. Lepiej jak ja wykarczuję jeszcze kilka tysięcy hektarów i zarobię na wołowinie i soi niż mam nie zarobić. 

W takim razie pozostają dwa pytania: pierwsze to oczywiście jak daleko jesteśmy od tego problemu i czy może jednak agro ma rację i nie ma co histeryzować? Oraz drugie- jakie to może mieć skutki na większym obszarze? Dla innych kontynentów?

Odpowiedzią na pierwsze pytanie są już pojawiające się pożary lasów, które powinny być nasiąknięte wodą do poziomu niepalności, czy, bardziej medialny, gigantyczny kryzys braku wody pitnej w Sao Paulo w zeszłym roku. Po prostu sytuacja jest na krawędzi i punkt bez powrotu może nastąpić każdego dnia. A dokładnie kiedy tego nie wie oczywiście nikt. I być może nawet z perspektywy historycznej nigdy go nie wskażemy. Ale każdy hektar wycinki, czy bardziej precyzyjnie, każda ubywająca tona masy roślinnej sprawnie przybliża nas do katastrofy. Lula nieco oddalił jej nadejście, ale on jest w więzieniu, a w niedługo w pałacu prezydenckim będzie człowiek otwarcie wspierający maksymalną wycinkę. I przez cztery lata on i jego koledzy mogą zrobić bardzo dużo aby ją ułatwić i to zapewne zrobią.

A co to będzie znaczyć dla świata? Proste- eliminację jednego z większych stabilizatorów klimatu. Jeśli komuś się wydaje, że dzisiejsza, solidnie wzrastająca ilość katastrofalnych wydarzeń klimatycznych jest duża, to niech poczeka na skutki działań Bolsonaro. I jeśli komuś się wydaje, że żywność bywa droga, to niech poczeka, aż Brazylia przestanie eksportować soję i wołowinę. Oczywiście najpierw ten eksport wzrośnie i wszyscy będą szczęśliwi, aż "nagle" przyjdzie "niespodziewana" susza i zakończy imprezę. 

Wszyscy mamy przeje....



17 komentarzy:

Matt Macief pisze...

To ja jeszcze w kwestii prezydenta dodam, że, według doniesień np. pewnej gazety na G., sędzia który przyczynił się do wsadzenia Luli do więzienia najwyraźniej dostaje 'w nagrodę' posadę w nowym rządzie...

>Za to wszelkiego rodzaj pracownicy państwowi mogą cieszyć się dożywotnim dobrobytem kończąc pracę nawet przed 50 rokiem życia.
Jeśli wierzyć znajomej Brazylijce - ponoć budżetówka w Brazylii bardzo dobrze płaci (nie to co ta polska bieda...).

>I nie tylko oni, bo po ich śmierci małżonkowie nadal otrzymują ich pełna emeryturę (i swoją także mogą)
..co wg tejże znajomej prowadzi do częstych małżeństw staruszków urzędasów/polityków z młodziutkimi modelkami

>bardzo możliwe, że mamy kompletnie przej....

>Wszyscy mamy przeje....
Widzę, że wraz z pisaniem kolejnych zdań udzielił Ci się optymistyczny inaczej wydźwięk tekstu ><

Anonimowy pisze...

@Maczeta

No coz jest oczywiste ze czesc neoliberalow znalazla sposob na wygrywanie z lewica-wyglada na to ze tzw.zwykli ludzie bardziej boja sie promowania LGBT,masowej imigracji oraz skupiania sie na ochronie zwierzat futerkowych itp itd zamiast na ochronie ludzi niz boja sie niskich podatkow dla korporacji i slabych praw pracowniczych.Mozna sie klocic czy slusznie ale nie ma co sie obrazac-dopoki lewica bedzie sie skupiac na malzenstwach gejow i promowniu imigracji zamiast wrocic do korzeni i wlaczyc o prawa pracownicze to bedzie przegrywac-po prostu.Ludzie nie chca w swojej masie LGBT czy uchodzcow-masy sa konserwatywne swiatopogladowo-a ze mamy demokracje to tak to wlasnie wyglada w czasie wyborow.Ze w miedzyczasie big corpo da tym zwyklym ludziom w cztery litery a i sprawach swiatopogladowych tez ich oszuka to inna sprawa-poki co jesli lewica chce wygrywac to musi odejsc od szukania "proletariatu zastepczego" i skupic sie na proleteriacie klasycznym i budowaniu kapitalizmu renskiego z jego welfare state zamiast budowania jakiejs LGBT utopi.Moze sie to komus podbac lub nie ale takie sa realia.

Co sadzisz o ponizszym-jakie sa tego przyczyny?- bo przyznaje ze zaczyna mnie to martwic.

https://www.polska2041.pl/energia/news-prad-drozeje-w-calej-europie,nId,2653740


Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Matt Macief
"Widzę, że wraz z pisaniem kolejnych zdań udzielił Ci się optymistyczny inaczej wydźwięk tekstu"
Tak było...
@Piotr34
Ale akurat w Brazylii lewica zrobiła ile było można dla szeroko pojętej klasy ludowej. Zresztą w wielu miejscach obłędnie niskim kosztem, bo program Bolsa Familia na starcie kosztował dokładnie tyle co skasowane dziesiątki czy setki innych programów socjalnych, które zostawały wyłącznie w rękach urzędników i okolicznej "klasy grantowej"
Więc jak najbardziej można prowadzić przyzwoitą politykę lewicową. Tylko w przeciętnym kraju się za to trafia za kraty, jak widać.

Anonimowy pisze...

@Maczeta

Ale ja wiem ze zrobili sporo dla ludzi i bardzo to pochwalam-tylko jak widac po wyjsciu z poziomu kompletnej biedy dla ludzi kwestie ekonomiczne zaczynaja miec mniejsze znaczenie a wieksze zyskuja sprawy kulturowe:imigracja,LGBT itp-czy to dobrze czy zle to inna sprawa ale wyglada ze tak jest.Z czego wynika ze najlepsza bylaby lewica nastwiona na ekonomie kapitalizmu renskiego i raczej konserwatywna kulturowo.

Piotr34

Anonimowy pisze...

Hmmm....

https://niezalezna.pl/244021-oskarzyla-sedziego-kavanaugh-o-gwalt-teraz-przyznaje-ze-go-nie-zna

Ciekawe jak tam inne przypadki.


P.S.A co do tego ze komus sie tu WYDAJE iz moze przez telewizje rozpoznac czy Kavanagh klamie(albo te kobiety mowia prawde) to wlasnie mu sie WYDAJE.Bez urazy ale siedzialem w rekrutacji dobre pare lat(testy osobowosciowe,mowa ciala,mikroekspresje,analiza budowy zdan i slownictwa,baseline zachowan itp itd)i nawet ja nie mam pojecia czy on klamie-ja WIEM co mi sie WYDAJE ale wiem tez z DOSWIADCZENIA ze to jest bardzo ZLUDNE.Zeby faktycznie rozpoznac czy on klamie to trzeba by miec do niego dostep na zywo na DLUZSZY CZAS w roznych sytuacjach oraz dostep do filmow z roznych jego przesluchan z przeszlosci i przeprowadzic wywiady z jego znajomymi(aby ustalic baseline).Rozpoznawanie klamstwa to cala skomplikowana dziedzina wiedzy i przez TV(jeszcze faceta nie znajac ani nie majac jego BARDZO szczegolowego dossier i profilu psychologicznego)to sobie...mozna pokiwac palcem w bucie.Moze Kavanagh klamie a moze nie(ja nie wiem choc mam tu pare lat doswiadczenia)ale wy tego nie jestescie w stanie rozpoznac-no chyba ze jestescie swiatowymi ekspertami w tej dziedzinie ale jakos watpie.
Ja oczywiscie jestem za SZCZEGOLOWYM sledztwem w tej sprawie-gwalcicilei nalezy wieszac.....wiadomo co ale poki co nie na niego nie ma.


Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@piotr34
Bo nikt nigdzie nie ocenia dowodów i wiarygodności tylko po tym jak się ktoś zachowuje. Ocenia się rzeczy które można zweryfikować. Co za różnica, czy ktoś się poci czy nie na rekrutacji jak ma kwity i doświadczenie które są potrzebne. Albo odwrotnie wygląda wiarygodnie, a jego dyplom jest fałszywka?
I tyle.
Ze wszelkich poszlak wychodzących w różny sposób i w różnych miejscach wychodzi obraz Kavanagh jako pijaka, przemocowca i "chłopca z fajnego towarzystwa". I zupełnie oczywistym sposobem rozbicia serii wiarygodnych zeznań jest ustawka z fałszywym świadkiem. Tak się to robi, Republikanie są w tym świetni, a kto się nabiera jest durniem, sorry.

Anonimowy pisze...

Opis postaci prezydenta Brazylii przypomina myśl "Kisiela": "trzeba wziąć naród za mordę i wprowadzić liberalizm".

Maczeta Ockhama pisze...

@anonimowy
Dobre przypomnienie postaci i w sumie trafna analogia. To tylko świadczy o tym co to była za męta społeczna.

Janusz Gorzów pisze...

IMO, najistotniejsze w kwestii nowego prezydenta Brazylii jest to, że USA mają teraz "swojaka", co rykoszetem osłabi pozycję Chin via BRICS.
A i Izrael ma powód do radości z kolejnej ambasady w Jerozolimie...
Mnie to przypomina czasy "swoich sukinsynów".

Janusz Gorzów pisze...

Właściwie, po zastanowieniu nad stratyfikacją służących, ambasadę powinienem był umieścić w pierwszym zdaniu.
Rodzi to też kolejną kwestię.
Jeśli Centralna Kasa "wyjmie" też Rosję, to RP ma przechlapane..., bardziej niż te lasy deszczowe.

PawelW pisze...

@Janusz Gorzów
Ja już jakiś czas temu na którymś forum pisałem, że Ameryce Południowej dzieje się gorzej (i będzie się jeszcze gorzej działo), bo USA chcą się pozbyć niepotrzebną zmienną z równania geopolitycznego w konfrontacji z CHRL. Teraz maja "swojego" w Brazyli... kto wie jak będzie z Argentyną.

Maczeta Ockhama pisze...

@Janusz, PawelW
Nie, nie wymyślajcie. To jest po prostu prostu część bardzo sprawnej międzynarodówki oligarchów, która stara się przejąć władzę wszędzie gdzie może. I z rządami Trumpa, którym zawsze może pomóc CIA, Wall Street i Facebook nie jest to trudne. A bym powiedział, że łatwiejsze niż 10 lat temu.
I przejmują, wszędzie, gdzie akurat się da. I to nie ma nic wspólnego z interesami państwowymi USA, Chin, UE, ani nikogo więcej. To jest tylko kolejna okazja do robienia forsy przez oligarchów. A ludzie zamiast zauważać prawdziwe problemy dają się nabierać na bajeczki o "geopolitycznych interesach"

Janusz Gorzów pisze...

"Nie, nie wymyślajcie."
1. Cóż za bezpośredni styl... i to hurtowo.
2. Dokładnie nie wiem co ma Pan na myśli, nie mniej na czele piramidy umieściłem "Centralnę Kasę", czyli to co Pan nazywa oligarchią.
By nie popaść w powszechne wyzłośliwianie się bez znajomości rzeczy tu Jegomość zestawił elementarne informacje tak, aby przybliżyć Czytelnikom co mam na myśli:
https://youtu.be/UZj6fBBztN8?t=855 .
3. W związku z tym do głowy by mi nie przyszło, że W.Cz. Donald Trump prowadzi jakąś samodzielną politykę w interesie mitycznego USA. USA jest dawno pod okupacją, a Pan Prezydent USA jest po prostu wypromowanym managerem prawej strony Centralnej Kasy (+ wojskowe służby USA). W RP "Prawica" ma jakieś złudzenia, co do W.Cz. Donalda Trumpa i USA. Ja nie mam.
Ot taką aktualną egzemplifikację porządku dziobania mamy po zamachu na synagogę w Pittsburghu - "...flagi będą opuszczone do połowy masztów na Białym Domu, na budynkach administracji federalnej, w bazach wojskowych i morskich, a także na okrętach wojennych..."
Aktualne USA to "Sicario" gdzie kartele należy podmienić na organizacje (e.g. państwa) wykazujące jakiekolwiek oznaki niezależności.


"I przejmują, wszędzie, gdzie akurat się da. I to nie ma nic wspólnego z interesami państwowymi USA, Chin, UE, ani nikogo więcej."
Tak, to oczywiste, poza interesami Chin, bo takowe istnieją i będą/są pacyfikowane.

BTW, państwa mają coraz mnieszy wpływ na bieg rzeczy. W pierwszej 100 organizacji z najwyższym "PKB" jest ze 30 państw (RP na pewno tam nigdy nie będzie), reszta to korporacje, które są zarządzane przez niewielką grupę Ludzi za pomocą sygnałów finansowych, generowanych przez instytucje finansowe, czyli Centralną Kasę, czyli już całkiem nieliczną Elitę Ludzi.
Pętla się zaciska...

PawelW pisze...

@Maczeta:
"Nie, nie wymyślajcie."

Khem, khem... USA, Chiny, UE i inne mają swoje grupy oligarchów. Grupy te są już w ramach jednej geografii niejednorodne, a co dopiero w przypadku opozycji różnych geografii. A państwa są li tylko jednym z narzędzi do zarządzania podległą ludnością. Tym niemniej interesy różnych grup oligarchów są sprzeczne z innymi i częściowo to idzie po geografii, więc opis geopolityczny jako jeden z wielu, po prostu pomaga zrozumieć zastałą rzeczywistość.

xxx pisze...

@Maczeta & @Janusz Gorzów

Tłuczczycie teorią spiskową łatwe to wyjaśnienia rzeczy.

10 lat temu mieliśmy globalny kryzys, wielu ludziom się pogorszyło, a lewica wyszła na to z narracją*), że «w biednych krajach jest za ciasno i mieszkańcy tych trochę bogatszych mają się "posunąć i zrobić miejsce" tym z najbiedniejszych»

Zwycięstwa prawicy dookoła świata to skutek powyższej narracji.

___
*) swoją drogą narracja ta jest wyjątkowo głupią, bo np. Europa to jeden z najgęściej zaludnionych regionów świata [np. Afryka ma niewiele więcej ludności od Europy, a jest od Europy 3 razy większa]

PawelW pisze...

@xxx Twoje spostrzeżenie odnośnie narracji uzupełniłbym tym , że dodatkowo w tej narracji przekazuje się, że «w bogatych krajach powstaje większość problemów z jakimi borykają się ludzie w biednych krajach»
i w oparciu o tę narrację rośnie tendencja w środowiskach lewicowych do tresowania ludzi w bogatszej części świata. Ale jakoś niepoprawnym jest powiedzieć, ile np. zanieczyszczeń do oceanu ląduje z rzek Indii, Chin czy ogólnie azji. Ale to Unia Europejska wprawadza niedługo zakaz produktów jednorazowych... (swoją drogą dobry zakaz, ale gdzie jest reszta świata??)

Przemax pisze...

Maczeta, czytam cię od dawna ale widocznie niezbyt uważnie, bo nie wiedziałem że masz aż tak lewicowe poglądy ;)

Było by mi łatwiej, jakbyś w kilku punktach wyłuszczył swoje przekonania (taki manifest programowy), bo mi się kropki nie łączą.