Alternatywna historia Polski

Nauka historii w Polsce zawsze kulała, nic dziwnego, bo prawie nigdy nie było możliwości prowadzenia przyzwoitych badań historycznych, koniecznej w nauce otwartej wymiany myśli i odkryć, która dopiero z czasem prowadzi do sensownego poziomu wiedzy, który pozwala na jakąkolwiek syntezę. Bez tego nauczanie historii to jest właściwie bajkopisarstwo i tak, niestety, należy traktować wszystkie uogólnienia i syntezy historii Polski.

Ale znacznie więcej można osiągnąć, jeśli spojrzy się z innego punktu, takiego w którym nie było tych problemów, badania zostały przeprowadzone, wnioski wyciągnięte i można było dokonać syntez. 
Tak na przykład można zupełnie dobrze ocenić niektóre aspekty ekonomiczne Rzeczypospolitej Szlacheckiej. Wiadomo, co jest napisane w podręcznikach. Które własnie powinny być kompletną syntezą i to jeszcze podaną w sposób możliwy do nauczenia. A tymczasem jest coś w stylu "Państwo rozwijało się świetnie, ale w połowie 17 napadli wrogowie i potem się nie podniosło, aż warcholstwo je rozniosło.". I do tego podana opowieść o "spichlerzu Europy", czasem z pewnymi wątpliwościami typu "że w Europie uprawiano głównie własne zboże i to z Gdańska było pewnie tańsze."
A na deser dyskusja o tym czy przyczyną załamania państwa po 1648 roku była polityka wewnętrzna czy straszni wrogowie.
Otóż to wszystko, na poziomie syntezy jest kupą bredni. Prawda jest taka, że o polityce i możliwościach militarnych decyduje ekonomia. A o ekonomii w 16-17 wieku decydował eksport zboża. Które trafiało w istocie tylko na jeden rynek -- Holandii. 

I dokładnie to powinno być robione. Historia Polski z punktu widzenia Polski jest jak opowiadanie historii o ogonie psa bez wspominania psa. Nic się łączy w spójna całość, bo i nie może. 
Za jeśli opowiemy historię psa, to i historia ogona będzie dość łatwa do zrekonstruowania. 
Dlatego w ogóle opowiadanie o historii RP w czasie demokracji szlacheckiej bez wprowadzenia najpierw historii Holandii po prostu nie ma sensu. I tak też jest traktowane nauczanie historii w Polsce- jako coś bez sensu, tylko prawie nikt nie za bardzo wie dlaczego.

W takim razie, czas rozpocząć nadrabianie tej zaległości


Otóż jeszcze w średniowieczu presja populacji z jednej strony oraz wystarczająco rozwinięta technologia powodowały zagospodarowywanie kolejnych terenów wydzieranych morzu. W 16 wieku przybrało to formę rutynowego, zorganizowanego na kapitalistycznych zasadach biznesu (BTW: jeden z niewielu mi znanych przypadków pozytywnej działalności wielkiego kapitału). Z racji położenia Niderlandów na peryferiach imperium Habsburgów faktyczny zakres autonomii był dość duży, a główne wymagania dotyczyły oczywiście podatków. Dla których płacenia rozwinęła się dość zaawansowana bankowość. Była ona na tyle wiarygodna, ze kwity prowincji a zwłaszcza późniejszego Bank of Amsterdam były warte więcej niż złote monety których wartość wyrażały. Co w największym skrócie oznaczało prawdziwy, wiarygodny bank centralny, który może kreować pieniądz dla gospodarki. Albo zamiast wysyłać do Hiszpanii złoto ściągnięte z rynku mógł wysyłać kwity. Całkiem imponująca sprawa, której królowie i szlachta Hiszpanii kompletnie nie rozumieli i uganiali się za jakimś El Dorado po dżunglach Amazonii, a tym czasem to było w jakimś biurze w Amsterdamie. Nie zrozumieli nawet kiedy Holendrom nie kończyły się pieniądze na kolejne armie najemników i największe ówczesne imperium przegrało wojnę z kilkoma nieistotnie małymi prowincjami. 
Tu już prawie wszystko co miało znaczenie. Prawie, bo jeszcze odpowiednia ilość pieniędzy w gospodarce sprawiała, że o pieniądz było łatwo i nakłaniała do inwestycji . Jak w wyżej wspomniane poldery, ale nie tylko. Poldery potrzebowały pomp, a te były napędzane wiatrem. Populacja potrzebowała żywności, czyli też ryb, do tego były potrzebne statki. A do ich budowy deski, które produkowano w tartakach napędzanych wiatrem. Tą sama ilość drewna którą tradycyjnymi metodami przerabiała brygada w tydzień, w wiatrowym tartaku przerabiała jednoosobowa obsługa w jeden dzień. Oprócz tego były tłocznie oleju, fabryki papieru, prochu, fabryki drutu i właściwie wszystkie ówcześnie znane zakłady wykorzystujące energię mechaniczną, wszystkie zasilane wiatrem. Każda z tych fabryczek/wiatraków była położona nad rzeką lub kanałem, dla taniego transportu. Za to energia cieplna, zarówno dla przemysłu, jak też gospodarstw domowych pochodziła ze spalania torfu. Nie tak bardzo odnawialne, więc kiedy złoża zaczynały być coraz trudniej dostępne, prymat w świecie handlu morskiego stopniowo przeszedł w ręce Anglii, która miała warunki podobne, ale w wielu miejscach lepsze i do tego łatwo dostępny węgiel. I holenderską wiedzę technologiczną, która przyszła wraz z inwazją w 1688. Ale tu wyskakujemy zbytnio do przodu. W tym roku Rzeczypospolitej już faktycznie nie było na ekonomicznej mapie Europy i nie to nas interesuje, a jak do tego doszło.
Otóż Holandia była faktycznie pierwszym krajem uprzemysłowionym w historii. Wskaźnik urbanizacji pod koniec 16 w. przekroczył 50% i takim pozostał do 18 w. Przemysł, bankowość, handel powodowały rozwój i ściągały imigrantów. Którzy dostarczali kolejną wiedzę i kontakty. W połowie 17 wieku ponad połowa mieszkańców Amsterdamu była imigrantami. Nie wiem czy Krzemowa dolina w którymkolwiek momencie osiągnęła aż taki wskaźnik.
Ci wszyscy ludzi potrzebowali żywności, która była uprawiana na polderach, skąd dostarczały ją tanie barki. Tyle, że na polderach znakomicie rosły warzywa, bardzo łatwa była hodowla krów, ale zupełnie nie dało się uprawiać zbóż. Świetnie za to rosły na przykład tulipany, co w połączeniu z emisją pieniądza bankowego doprowadziło do zabawnych efektów.  Ale nie one maja znaczenie. Znaczenie ma to, że jakieś węglowodany są potrzebne w diecie człowieka, a w zimniejszych i wymagających cięższej pracy fizycznej czasach więcej niż dziś. Co wówczas oznaczało, że Holandia potrzebowała importować zboża. Właściwie całość potrzebną na wyżywienie własnej populacji, czyli całkiem sporo. 
W tym miejscu trzeba wrócić do mentalności i świadomości polskiej szlachty. Która o powyższym nie miała zielonego pojęcia, a spora część polskich historyków do dziś nie ma.  Więc wszyscy sobie wyobrażali, że Europa Zachodnia umiera z głodu i tylko wiślańskie zboże je ratuje od śmierci. Co było kompletną bzdurą. Druga wersja, współczesna, brzmi "wiślańskie zboże było tańsze i uprawa ziemi na zachodzie się nie opłacała. Co też jest bzdurą. Ówczesne koszty transportu były na tyle wysokie, że gdyby w Holandii można było uprawiać jakikolwiek substytut zboża, to by uprawiano. A tymczasem kraj był otoczony przez posiadłości Habsburgów i jedyny sposób zapewnienia węglowodanów dla populacji to był morski import zbóż. Z definicji kosztowny, ale nie było alternatywy. Więc robiono to w najtańszy możliwy sposób, z pierwszego większego portu, który nie był pod kontrola Habsburgów (pytanie pomocnicze- dlaczego żaden z Habsburgów nigdy nie wygrał elekcji w RON i czyje pieniądze o tym decydowały?)
Ale czasy się zmieniały. Wojna o niepodległość Niderlandów trwała 80 lat, z czego ostatnie 30 pokrywało się z ogólna wojną w Europie Zachodniej. Bank of Amsterdam radośnie drukował kwity, cała Europa radośnie wyrzynała się w imię religii, a zawodowa spekuła była święcie przekonana, że popyt na zboże jest właściwie nieskończony, bo potrzebują go zarówno armie, jak też zrujnowani cywile. Przez Gdańsk płynął strumień pieniędzy, który nie wzbudził dokładnie żadnych refleksji, oprócz produkcji teorii o "sarmackiej wyższości" i "spichlerzu Europy". 
Aż nadszedł rok 1648. Sienkiewicz nie bez powodu rozpoczął swoje opowieści wtedy. To był początek prawdziwej epopei. Epopei zaniku handlu, kredytu i bazy podatkowej. Akurat o tym Sienkiewicz nie pisał, ale to miało znaczenie.
Co się wtedy stało? Kilka rzeczy, wzajemnie powiązanych. Po pierwsze pokój westfalski, kończący wojnę trzydziestoletnią. Czyli koniec wojskowego popytu na żywność i powrót do normalnej, pokojowej produkcji zrujnowanych terenów niemieckich. Po drugie, część tego pokoju, czyli traktat z Muenster, kończący wojnę osiemdziesięcioletnią. W którym Hiszpania Uznała niepodległość Niderlandów. Co oznaczało koniec blokady lądowej i możliwość importu zbóż z okolicznych terenów, a zwłaszcza dorzecza Renu. Po trzecie, pęknięcie bańki spekulacyjnej na zbożu, co spowodowało kompletne załamanie cen i bankructwo kilku poważnych kupców w Holandii i okolicach, a także poważne zachwianie Bank of Amsterdam. Czyli kontrakcję kredytową i recesję. Oczywiście, jak wie to każdy kto przeżył 2009 rok, kiedy w centrali zaczyna się problem z pieniędzmi, to na peryferiach znikają one kompletnie. I jak pewnie w Gdańsku jeszcze coś tam się mogło dziać, to w dorzeczu Wisły pieniędzy już nie było, a dalej od spławnych rzek tym bardziej. Więc kiedy szlachta na Ukrainie usiłowała wycisnąć pieniądze od chłopów to musiała się rozpocząć fala buntów. Następnie oszczędności i brak dochodów podatkowych, problemy z utrzymaniem armii i ogólna zapaść państwa. Drobiazgi, zupełnie jasne i oczywiste po opisaniu sytuacji.
Ale pozostaje pytanie dlaczego właściwie sytuacja nie wróciła po jakimś czasie do normalności. Albo choć nie ustabilizowała się na jakimś niższym poziomie. Przecież populacja Niderlandów nie zniknęła. Nadal potrzebowała tej samej ilości żywności. Dlaczego, nawet jeśli po 1648 nastąpiło załamanie, to nie było ono chwilowe?
Odpowiedź zawiera się w jednym słowie:

Ziemniak


W odróżnieniu od zbóż, ziemniaki na polderach rosną znakomicie. I są ich świetnym substytutem. Co więcej, przy urodzajnej ziemi dostarczają znacznie więcej kalorii z powierzchni niż zboża. Stopniowe włączanie ich do upraw jak zawsze umknęło uwadze spekulantów, tym razem zbożowych, i pod koniec wojny zostali z nadwyżka towaru. A potem się okazało, że towar już nie ma charakteru monopolistycznego, a jest po prostu jednym z substytutów.  Przy relatywnie wysokich kosztach transportu z Gdańska polskiej szlachcie pozostało walczyć o obniżkę kosztów produkcji. Czyli o zwiększenie pańszczyzny. Co i tak do niczego nie prowadziło, bo wkrótce Holandia utraciła pozycję hegemona w handlu morskim i zaszła tam częściowa deindustrializacja i deurbanizacja. Co oznaczało wzrost upraw ziemniaków, czyli dalszy spadek popytu na importowane zboże. Za to Anglia potrzebowała żelaza i smoły. Czyli produktów z dobrych rud żelaza, które były (i są) w Szwecji i Rosji, oraz produktów lasów, które były (i są) w Szwecji i Rosji. Następnie i w Anglii opracowano metody produkcji żelaza bez węgla drzewnego, czyli wyrób koksu, co zmusiło kraje bałtyckie do wyboru pomiędzy upadkiem tego przemysłu a państwowym stymulowaniem popytu na wyroby żelazne. Ale to już nie dotyczy Polski. Ostatnia rzecz, która w tym zakresie miała znaczenie, to technologia wykuwania żelaza z żelaza z dymarek. Handel wyglądał tak, że ze Szwecji przywożono żelazo, przekuwano je w Gdańsku i wywożono do Holandii. Już w początkach 17 wieku zorganizowane przez władze szwedzkie szpiegostwo przemysłowe zamknęło ten rynek i Szwecja rozpoczęła bezpośredni eksport po opanowaniu technologii.   
Co też wiadomo z historii Szwecji, bo w Polsce to co najwyżej można obejrzeć kuźnię oliwską bez większego rozumienia kontekstu historycznego. 
A jeśli można na tej podstawie wyciągać jakieś wnioski, to są one proste: kilkudziesięcioletnią prosperity polska klasa polityczna uznała za należący jej się przywilej, nie podlegający jakiejkolwiek dyskusji, a kasa poszła na kokę i Porsche  gdańskie pierniki z egzotycznymi przyprawami i węgrzyna.   

24 komentarze:

xxx pisze...

Nie chcę się za bardzo czepiać, ale niedawno w bazie Maddisona utworzono (chyba prierwszy raz) szczegółową rekonsturkcję historycznego PKB Polski. Zrobiłem z tych danych wykres (bo w bazie jest tylko plik excela):
..i wygląda on tak
...co niezbyt pasuje do wymienionych w artykule dat, w których miałoby dojść do upadku.

Anonimowy pisze...

@xxx,@maczeta

Poziom PKB o ile istotny w sam sobie(nie zaprzeczam)jest takze istotny jak relacja do poziomu sasiadow(bo stanowi o sile lub slabosci panstwa na arenie miedzynarodowej).
To jest ciekawy wykres(szacowany poziom polskiego PKB per capita jako procent pkb krajow europy zachodniej)

https://lh5.ggpht.com/-Tp0r9OgODwQ/UlpurYCNcVI/AAAAAAAAXtY/wt2HOcz61bk/s1600-h/image%25255B22%25255D.png

Wynika z niego ze RELATYWNIE najwyzszy poziom(okolo 80% zachodniego)Polska miala w samych poczatkach swego istnienia.Poziom polskiego PKB zaczal sie juz obnizac juz w drugiej polowie 14 wieku a czasy opisane przez Maczete to juz tylko dobicie konajacego(w tym czasie po wojnach w europie zach tez mieli zreszta spadki)-po prostu upadek monokultury opartej na zbozu i zniszczenia wojenne.Potem byly rozne proby reform ale zadna nie przekroczyla znaczaco poziomu 50%(a i to najczesciej tlyko chwilowo-ciekawe jak bedzie tym razem).

Mam zreszta swoja teorie-o RELATYWNYM spadku polskieog PKB zdecydowala Czarna Smierc a wlasciwie jej brak na terenie owczesnej Polski.Jej brak pozwolil unikac spadku populacji i nawet przyciagnac pewien kapital uciekajacy z Europy zachodniej(Zydzi)ale mial tez swoje minusy-zachod na ktorym po epidemii zaczelo brakowac rak do pracy postawil na mechanizacje oraz wzrost plac i "praw pracowniczych".Polska ktorej rak do pracy nie brakowalo postawila na przykrecaniu sruby "klasie pracujacej"(w koncu jak sie ma duzo rak do pracy to nikt trzeba sie ich zadaniami i poziomem zycia specjalnie nie przejmuje-prawo popytu i podazy obowiazuje takze na rynku pracy).W zwiazku z tym w europie zachodniej byla w 15 i 16 wieku eksplozja plac i tworzenie sie protomieszczasnmtwa(faktycznie tereny obecnej Belgii i Holandii w tym przodowaly) a u na sprzykrecanie sruby i spadek poziomu zycia klas pracujacych(polski chlop praktycznie wolny w 14 wieku w wieku 17 byl juz niemal inwentarzem-tak go "zalatwila" "konstytuajca" Nihili nowi-tak w Polsce glupio chwalona).Poza tym trzeba dodac fakt ze polskie rolnictow NIGDY nie byla tak wydajna jak zachodnie-Polska lezy w obszarach Europy gdzie srednioroczna srednia temperatura jest pozniej zera co znaczaco obniza wydajnosc rolnictwa w tym takze hodowli(granica owej izoterma zerowej rpzebiega na Labie-rzece ktora od stuleci odziela mieszczanski zachod od neofeudlanje Europy Centralnej)-pisal kiedys o tym Jacek Kobus u siebie.Dodajcie do tego fakt iz owa przykrecajac srube szlachta bojac sie wlasnych krajanow na posrednikow i zarzadcow wybrala Zydow,Niemcow oraz Szkotow(ktorych lojalnosc w stosunku kraju byla watpliwa)a macie caly obraz-lezaca na nienajlepszych rolniczo terenach szlachecka plutokracja/oligarchia z obca klasa zarzadcow-dopoki ktos nas na Zachodzie potrzebowal(jak to opisal Maczeta)to jakos sie toczylo,przestali nas potrzebowac i szybko z "mocarstwa" stalismy sie satelita innych mocarstw a potem zniknelismy z mapy.

Piotr34



Anonimowy pisze...

P.S.Zreszta porownanie obu wykresow pokazuje skad sie bierze mit "polskiego zlotego wieku".Jak pokazuje wykres @xxx realny PKB rosl-unikecie Czarnej Smierci i naplyw kapitalu daly rozped na dobre 200 lat-niestety byla to czesciowo fikcja oparta na taniej sile roboczej i spekulacji-inne kraje ktore oparly sie na mechanizacji i protokapitalizmie rosly szybciej i w pewnym momencie nasz kraj runal jak domek z kart(a potem to i realny PKB zaczal spadac jak zostalismy wysysanym sateliat).Nie wystarczy tyko rosnac,trzeba rosnac szybciej niz sasiedzi a monokultura i oparcie na taniej siel roboczej to ZAWSZE blad(takze teraz)!!!

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@xxx
Wykres jest per capita i jako taki bym go uznał tu raczej za bezużyteczny. W gospodarce plantacyjnej i faktycznie niewolniczej w obrocie pieniężnym uczestniczy tylko drobny wycinek społeczeństwa, więc nie bardzo jest z czego wyciągać PKB. A poza tym wykres jest per capita, więc kompletnie na nim nie widać spadku populacji o ok 1/3 w latach 1648-57. Jeśli to uwzględnimy, razem z drobnym spadkiem PKB per capita, to mamy łączny PKB mniejszy o ok 40%. To jest spekulacja, faktyczne znaczenie miało załamanie bazy podatkowej.
@Piotr34
Napisałeś "Polska lezy w obszarach Europy gdzie srednioroczna srednia temperatura jest pozniej zera". Nie, nie leży. Średnioroczna poniżej zera oznacza wieczną zmarzlinę, a tej w Polsce nie ma. Zresztą ten podział z granicą na Łabie też ma uzasadnienia głupie jak z polskich podręczników. Nie prościej jest powiedzieć, że skoro Holandia była uprzemysłowiona i miała bank centralny to w zakresie transportu rzecznego do tych regionów mogła powstać i dominować gospodarka towarowo-pieniężna. I tyle.

futrzak pisze...

"polskie rolnictow NIGDY nie byla tak wydajna jak zachodnie-Polska lezy w obszarach Europy gdzie srednioroczna srednia temperatura jest pozniej zera"

Chrystepanie. Minuta googlania i wiemy, ze to bzdura. Mozna sprawdzic chociabzby tu:
http://klimada.mos.gov.pl/zmiany-klimatu-w-polsce/tendencje-zmian-klimatu/

Ale po co, lepiej powtarzać po innym moronie, co wygaduje bzdury bez sprawdzana :-/

Anonimowy pisze...

@Maczeta@futrzak

Alez lezy;)Po prostu piszac na szybko i z pamieci nieco sie palnalem-dobrze ze to wylapaliscie.Chodzilo oczywiscie o srednie temperatury w zimie(pamietam ze Jacek Kobus opisal to dosc szczegolowo ale ja pisalem na chybcika bo jeszcze cos tam mialem do zrobienia)-co zreszta link od @futrzaka ladnie opisuje.Zreszta teraz ta izoterma zerowa(zimowa)podchodzi az pod Berlin i przeskakuje na minusa w okolicach Szczecina ale wczesniej(15-18 wiek)byla nieco na zachod na Labie wlasnie.I jak najbardziej sadze ze ma to znaczenie a nie tylko bank centralny.


@futrzak

Nie sadze aby Jacek Kobus byl moronem-blad byl moj z szybkiego pisania i w tym samym czasie robienia jeszcze ze trzech innych rzeczy jednoczesnie.Tak wiec o ile dziekuje za wylapanie owego przejezyczenia(jeszcze by mi to w glowie zostalo a to juz nie byloby dobrze)o tyle mysle ze nie powinnas sobie na tyle pozwalac szczegolnie w stosunku do nieobecnych ktorzy nie moga Tobie odpowiedziec.

Piotr34

Anonimowy pisze...

@xxx
"Nie chcę się za bardzo czepiać, ale niedawno w bazie Maddisona utworzono (chyba prierwszy raz) szczegółową rekonsturkcję historycznego PKB Polski."

To o czym pisze Maczeta bardziej odwzorowuje http://www.iisg.nl/hpw/data.php#netherlands (Prices and Wages in Gdansk, 1501-1914, Rye). Przy okazji ładnie widać koszty transportu&security jak się porówna z Krakowem lub Amsterdamem.

Po prostu dopóki jak centrum gospodarczemu zależało (Amsterdam nim był i miał możliwości oraz interes) to opisanym peryferiom (Polskiej szlachcie) się wiodło.

Nie zmienia to faktu, że okolice 1578 gospodarczo były punktem zwrotnym.

vaola

Maczeta Ockhama pisze...

"Nie zmienia to faktu, że okolice 1578 gospodarczo były punktem zwrotnym"

Tak, wszystko się w miarę zgadza. Trudno podać dokładny rok, bo urodzaj był zmienny, ale w przybliżeniu tak jest.
To jest czas faktycznego końca wojny o niepodległość w samych Niderlandach (potem trwały walki graniczne i blokady) i niezależności wewnątrz kraju. Co oznaczało początek ukierunkowanej polityki państwowej.
W szczególności wspomnianej w tekście uprawy ziemniaków. To był dokładnie ten czas, przy pisaniu sądziłem, że nieco później.
Więc do okolic 1560 roku popyt na zboże rósł, razem z populacją i prosperity Holandii i okolic. Importowano zboża z Polski i ziemniaki z Hiszpanii, znane tam od 30 lat (i stopniowo rozprzestrzeniające się, od Kanarów zaczynając). Po wybuchu wojny o niepodległość import z Hiszpanii ustał, trwała blokada lądowa, import z Polski był jedyna alternatywą. Po 1578-80 rozpoczęła się państwowa promocja upraw ziemniaka w kraju i stopniowe wypieranie importowanych zbóż. Ale nadal były potrzebne, np do morskich sucharów. Stopniowo popyt się zmniejszał, ale ceny niespecjalnie reagowały. W 1648 okazało się, że zbóż jest trwale zbyt dużo i wolumen import i ceny załamały się.
Wszystko się względnie zgadza z podanymi danymi, dzięki.

wojtek pisze...

Mam dwie uwagi.

Po pierwsze, nie mogę przestać przystawiać do opisanej przez Pana sytuacji RON do obecnej sytuacji Rosji. Elity rozgrabiające własny kraj, w pocie czoła wydające kasę w kasynach południowej Francji, pewnie zakładają, że ich węglowodory będą zawsze potrzebne.

Po drugie - pamiętam, ze widziałem w pracach wydanych przez SGH kiedyś opis decyzji o zmniejszeniu podatków bodajże za spław rzeczny do zera w Polsce, co przypadałoby jakoś na wiek XIII/XIV, po którym nastąpił wzrost bogactwa kraju, być może równie istotny jak opisany handel z Niderlandami.

xxx pisze...

@Maczeta Ockhama
Zrobiłem jeszcze jeden wykres z bazy Maddisona - dodając 5 innnych (oprócz Polski) krajów - tj. wszystke te dla których w bazie zrobiono szczegółowe rekonstrukcje od czasów średniowiecza, w tym wspomnianą w artykule Holandię (Holland to tylko cześć Netherlands w angielskiej terminologii, stąd przerwa w serii)
wykres
Definitywnie widać, że coś w Polsce poszło nie tak około roku 1578.

PS:Zrozumiałem sugestię i więcej do sprawy sytuacji ekonomicznej chłopów i robotników w średniowieczu odnosił już się nie będę.

Maczeta Ockhama pisze...

@wojtek
Tak, obecna Rosja to jest prawie ten model. Z jedną mimo wszystko istotna różnicą, obecna ekipa moskiewska mimo wszystko rozumie znaczenie infrastruktury dla handlu wewnętrznego. Bliższe porównanie to będzie do państw Am. Łac., gdzie jakakolwiek budowana infrastruktura służyła tylko i wyłącznie do eksportu surowców. Poza tym mają gigantyczny spadek infrastruktury, technologii i przemysłu po ZSRR, choć go sprawnie dezintegrują, jak ostatnio przemysł kosmiczny.
@xxx
Naprawdę fajny wykres. Kwestia Holandia/Niderlandy nie ma dużego znaczenia. Hollandia to była ponad połowa gospodarki Zjednoczonych Prowincji i najbogatsza część, ale reszta chyba nie odstawa, bo sieć transportowa i wymiana handlowa była
Jeśli dobrze odczytuję, to w przypadku Polski jest dość gwałtowny wzrost pokrywający się z Holenderską wojną o niepodległość, czy konkretnie jej pierwszą fazą toczącą się na terytorium Niderlandów. Którą widać jako gwałtowny spadek siły nabywczej tam. Z czego można dedukować poważną drożyznę produktów żywnościowych (oczywistą w tej sytuacji) zaspokajaną importem zboża z Gdańska (gdzie ceny też rosły i powodowały szybki wzrost dochodu w całym kraju).
Następnie rozpoczęła się w Holandii substytucja importu przez uprawy ziemniaka i rozpoczęcie konkurowania ceną, systematyczny spadek dochodu na głowę w Polsce i przy wzroście wolumenu eksportu. Aż do załamania w 1648, którego na wykresie specjalnie nie widać, bo już wtedy gospodarka była pozbawiona obiegu pieniężnego na większą skalę, a załamanie skutkowało drastycznym spadkiem populacji. Co więcej spadek populacji nie miał skutku wzrostu popytu na pracę i wymiany pieniężnej, jak po Czarnej Śmierci w Europie Zachodniej, a wręcz przeciwnie, spadek dochodu na głowę jeszcze się pogłębił.
Także lat 1570-80 był nie porównywał do stabilnego wzrostu, który nagle się załamał, a raczej do spekulacyjnych, spektakularnych dochodów państw naftowych w latach 2003-2008, które w różnych miejscach rozstały wydane w różny sposób, ale dość rzadko rozsądny, ale wszędzie będą wspominane jako "złote czasy"

P.S.
Myślę o skompilowaniu tej dyskusji, razem z twoim wykresem w drugą część tego wpisu, bo chyba doszliśmy tu wspólnymi siłami do czegoś ciekawego czym warto się podzielić z innymi. Mogę go użyć? Albo jeszcze bardziej poprosić o skompilowanie interesujących nas czasów, czyli zamknięciu w okolicach 1690-1720? I użyciu podobnego kształtu wykresów dla wszystkich krajów, bo znaczne roczne skoki czynią go mniej czytelnym? Jeśli nie, to ten też jest świetnym narzędziem, żeby nie było.

xxx pisze...

@Maczeta Ockhama
OK. W weekend będę miał to przygotuję i wyślę Ci na e-maila

Wykresy mają różne kształy, bo PKB różny krajów w różnych okresach rekonsturowano różnymi metodami.
Ale "na oko" ~10-letnia średnia krocząca "wyrówna" wygląd wszystkich krajów.

PS: Mogę dołączyć jakieś kraje jeszcze - ale dla nich nie będzie ciągłego wykresu (są dla nich przeważnie dane co ok. 50 lat) a tylko pojedyncze punkty.

PS2: Mnie osobiście po wygenerowaniu wykresu mocno zaskoczyły zabory, podczas których wbrew temu co "powszechnie wiadomo" późniejsze (i wcześniejsze) polskie terytoria mocno poszły gospodarczo do przodu zostawiając w tyle np. niepodległą w tamtym czasie Portugalię czy zrównując się z - również niepodległą w tym czasie Szwecją.

Janusz Gorzów pisze...

Bardzo ciekawa analiza. BR. Janusz

Maczeta Ockhama pisze...

@xxx
Rozumiem, to zawsze jest jakiś kompromis pomiędzy dokładnością a czytelnością.

Więcej państw zupełnie nie potrzeba, te które są, są wystarczająco reprezentatywne. Fajne byłyby co najwyżej Prusy, ale ze względu na zmiany granic to niemożliwe. Nawet nie potrzeba wszystkich państw.

Szwecja była w 19 w. obłędnie biednym krajem, końcówka 19 w to emigracja coś z 20%, jak nie więcej populacji. Dopiero początki lewicowych rządów i prosperity w czasie I wś trochę zmieniły, a dominacja socjalistów od wielkiego kryzysu zmieniła wszystko.

Arturro pisze...

@Maczeta - w polskich szkołach historia to przeważnie zakuwanie w systemie: data + miejsce + nazwisko. Taki system nauki działał nawet zanim wprowadzono testy wyboru... Trudno się temu dziwić, bo nauka ekonomii i podstaw technologii nie jest uważana za istotną z punktu historii. Przynajmniej w Polsce, bo z tego co wiem, w krajach anglosaskich ekonomia jest uważana za jeden z podstawowych sposobów interpretowania zdarzeń historycznych.

Z ciekawości, znasz może powody dla których w czasach rządów "króla Stasia" Polska stała się znaczącym eksporterem tkanin i gwałtownie się rozwijała?

@xxx - odnośnie Twojego wykresu mam parę wątpliwości. Co jest uznawane za Polskę na tym wykresie? Terytorium dzisiejszej Polski, czy terytorium Królestwa Polskiego a potem RON? Jeśli to drugie, czy brana jest pod uwagę tylko Korona czy wraz z WKL? Jakie terytorium to Polska pod zaborami? Dzisiejsze terytorium, dawne terytorium RON, czy tylko Królestwo Polskie ewentualnie wraz z Wielkim Księstwem Poznańskim? W XVII wieku zamożność Małopolski czy Wielkopolski była wielokrotnie większa niż dowolnych terytoriów Litwy a z Dzikimi Polami nie ma co porównywać. Podczas zaborów KP było prawdopodobnie najszybciej rozwijającą się częścią Cesarstwa Rosyjskiego, a w tym samym czasie Małopolska pod rządami Austrii popadła w dość trwałą biedę.

Anonimowy pisze...

@Arturo
Głównie okolice Krakowa (Maddison <- Malinowski and Van Zanden (2017) <- https://link.springer.com/article/10.1007/s11698-016-0154-5#Fig4)

Z trzech bolączek państwa surowcowego:
* na koniec procesu oligarchia jest jedynym beneficjentem (wszyscy -> szlachta kosztem chłopów -> magnateria kosztem szlachty)
* nie jest w stanie przestawić się na coś innego (rozwój mieszczaństwa był pod presją szlachty)
* zależność od odbiorcy będącego centrum gospodarczego/technologicznego a nie dostawcy surowca: (Holandia<-Gdańsk<-folwark, tu nawet na poziomie Gdańska "jego" flota handlowa traciła na znaczeniu porównując z wolumenem obrotu)

Maddison imho bardziej pokazuje te dwie pierwsze. Patrząc na współczesną Rosję oligarchia i trudność innego rozwoju jest raczej oczywista, kierunek zależności Niemcy - Rosja zaś "dyskusyjny".

vaola

just for fun pisze...

Hmm... co do zboza mysle ze warto by bylo jeszcze wspomniec o wojnie polsko-szwedzkiej. Zanim doczekalismy sie roku 1648 byly lata 1626-1629 port w Gdansku byl blokowany a zboze nie docieralo do odbiorcy - Holandii a jak nie docieralo to tez i z innych kierunkow musieli sie zaopatrywac - troche moze ziemniaki troche inne kierunki. Gdansk swego czasu byl najbogatszym miastem Hanzeatyckim i stanowil chyba cos kolo 50% PKB Polski (aczkolwiek ostatniego nie jesten na 100% pewniem).

Unknown pisze...

Polecam przeczytac nastepujace pozycje, a potem napisac wpis od nowa:

CZERWIEC POLSKI - Antoni Władysław Jakubski, Studium historyczne ze szczególnym uwzględnieniem roli czerwca w historii kultury -

1000 LAT NASZEJ WSPÓLNOTY - Wojciech Zaleski

JAN AMOS KOMENSKI. U ŹRÓDEŁ KATASTROFY DZIEJOWEJ POLSKI - J. Giertych

OKRAINA KRÓLESTWA POLSKIEGO. KRACH KONCEPCJI MIĘDZYMORZA

Handel wołami w Polsce w XVI-XVIII wieku - Jan Baszanowski

A teraz krotko:

1. Handel zbozem oplacal sie tylko tej polskiej szlachcie,ktorej tereny uprawne znajdowaly sie blisko splawynych rzek. U Zaleskiego jest dokladne wyliczenie do ilu kilometrow oplacalo sie dowozic zborze. Prosze rowniez poczytac o poseltwie polskim do krolowej Elbiety I w trakcie blokady Gdanska o ktorej pan pisze. Kto tu kogo szantazowal i stawial warunki.
2. Druga pozycja w XVI w PKB byl handel wolami - Prosze przeczytac Baszanowskiego, sa konkretne dane, wyliczenia oparte na zrodlach (juramentach itd)
3. Trzecia pozycja w PKB to przemysl ciezki w Polsce - prosze przeczytac DZIEJE GÓRNICTWA I HUTNICTWA NA GÓRNYM ŚLĄSKU DO ROKU 1806 rowniez Zaleskiego
4. Czwarta pozycja w PKB to czerwiec polski, ktorego wystepowanie pokrywa sie 1 do 1 z terytorium RON - prosze przeczytac Jakubskiego.

Teraz tytulem potopu szwedzkiego - zachecam do przeczytania biografii Komenskiego piora Giertycha oraz Okraine Krolestwa Polskiego. To tak na poczatek. Szczeka Panu/Pani opadnie.

Naprawde niech Pan nie splaszcza narracji, bo duzo krzywdy Pan robi sobie i innym.

Unknown pisze...

http://betacool.szkolanawigatorow.pl/krol-krolowa-posa-mowadzieje-pewnego-dyplomatycznego-skandalu

Maczeta Ockhama pisze...

@Lukasz Krzysztof Wysoczanski
Jako że pana komentarze przejawiają się belferską, a w dodatku głupią narracją, a jedno i drugie mnie irytuje dość mocno, to odpowiem dosadniej, może będzie zrozumiale, skoro w tekście nie było.
Ch... można sprzedać i g.. dostać jeśli na towar, jakikolwiek by nie był nie ma kupca z pieniędzmi. A tym, w ostatecznym rozrachunku jest ZAWSZE ten, kto kontroluje bank emitujący światową walutę rezerwową. Potem to różnymi kanałami przepływa w dół.
W 17 wieku był to Bank of Amsterdam. Kropka. Żadne pierdoły o tym kto kogo i za co nie mają najmniejszego znaczenia, kiedy nie można dopiąć rachunków. A rachunki mógł dopiąć ten, kto dostawał kwity BoA.
I teraz: Królowa Elżbieta to mogła sobie piratów na Karaiby wysyłać, a nie prosić o otwarcie portów będących pod holenderską kontrolą. I ta ładna odpowiedź królowej Bony to nie była odpowiedź w imieniu RON tylko, w imieniu Holandii. I wszystko się zgadza, nieprawdaż?
Za samo stręczenie bezwartościowych lektur wyrzucałem komentarze i komentujących, a co dopiero połączone z belferyzmem i nieuprzejmością. I to jest ostatnie ostrzeżenie, tylko dlatego, że mam dobry humor i chciało mi się tym razem odpowiedzieć.

Anonimowy pisze...

@ma

bardzo ciekawy wpis. do pełnego obrazku brakuje mi trochę liczb: produkcja oraz eksport zbóż w RON, ludność niderlandów.

byłbym wdzięczny też na wskazanie jakichś źródeł.

z góry dzięki!!

maa

Paweł Skrzypczak pisze...

Na szybko w kilku historiach gospodarczych Polski przewija sie cyfra 250 000 Holendrów ktorych utrzymywał przy życiu export zboża z RON przy całkowitej ludności kraju >1 mln. Mnie nurtuje inne pytanie. Dlaczego po upadku eksportu do Nderlandów polskie zborze nie znalazło innych rynków eksportowych. Sprawdzałem ceny zbóż w tym okresie np w Londynie i nawet tam załamanie nastąpiło dopiero w ok 1620 roku. Szwecja tego okresy tez cierpiała na niedostatek żywności. Wiec teoretyczny popyt był. Teoretycznie na rynek wchodziła Rosja ze swoimi północnymi portami, ale tam trwał karnawał Iwana Groźnego a potem smuta i nie były to duże ilości exportowe. Mysle nad dwoma sprawami - przyczynami - dotarła do nas rewolucja cen i zaczynało brakować pieniądze - srebra - nie było za co handlować, lub mała epoka lodowcowa przeorała polskie pola i wyrazie zmniejszyła plony i ilosc zbożą na export. I ta dryga opcja mnie przekonuje. Bo wydaje mi sie uzasadnia wzrost agresywności glodnych sasiadow RON - Rosji i Szwecji oraz wyjaśnia powstawia kozackie. Taka teoria.

Maczeta Ockhama pisze...

@Paweł Skrzypczak
Odpowiedzią jest transport. A raczej brak jego możliwości przy ówczesnej technologii i towarach masowych gdzie jedyną możliwością był transport wodny. Jak już zboże, czy cokolwiek innego w tym stylu dotarło do spławnej rzeki, to miało wartość handlową. I to samo było po stronie klientów. Dostarczenie towarów do klienta nie położonego nad wodą było ekonomicznie niemożliwe.
A druga kwestia to pieniądze. A konkretnie posiadanie prawdziwego banku centralnego, a jeszcze lepiej pieniądza rezerwowego. To w 17 w. była Holandia, potem Anglia. Ale Anglia zbóż miała wystarczająco, czego potrzebowali to produkty leśne do budowy statków. Które jak najbardziej były przywożone z Bałtyku i był to obszar o strategicznej ważności. Ale nie w modelu jaki miała RON. Po prostu pozostałe państwa bałtyckie stały się ważniejsze i od powstania Banku Anglii miały większy potencjał eksportowy. Co najbardziej zadziałało na korzyść Rosji.

PawelW pisze...




@Paweł Skrzypczak @Maczeta:

Moim zdaniem nakładają się w różnym stopniu efekty działania zarówno spadku wydajności produkcji żywności, oraz odległości do spławnych rzek:
Przykładowo najprawdopodobniej cywilizacja majów upadła w wyniku postępującej suszy i najdłużej przetrwały miasta leżące bezpośrednio nad rzekami.
A wiadomo, że hydrologia Rzeczpospolitej też się zmieniła.
Tu taki wkładki:
1. http://hydro.geo.uni.lodz.pl/index.php?page=wodne_kryzysy tam jest również parę słów o RON i "Potopie"
2. http://flood.firetree.net/ a tu można popatrzyć jak się zmienia hudrologia w zależności podniesienia poziomu wód

Natomiast kwestia kapitału/finansowania dolała po prostu oliwy do już płonącego ognia.
I jak tak historycznie na to patrzeć, to jeżeli zmiany klimatyczne miały by być nie do powstrzymania (miejmy nadzieję, że się jednak uda) to obecne zbrojenia wcale nie muszą mieć bezpośredniej przyczyny w konflikcie geopolitycznym na liniach USA-Chiny, a właśnie ten konflikt może jedynie być pretekstem do przygotowań na przyszłośc pełną migracji.