Imperium Amerykańskie

Przywództwo imperialne USA, opiera się, jak praktycznie każde stabilne (w sensie trwające pomimo zmian władców i rządów u wszystkich zainteresowanych stron) imperium na trzech filarach:
1. Finansowym, czyli miejsce będące głównym ośrodkiem handlu, wymiany pieniędzy i źródłem kapitałów rozwojowych i inwestycyjnych
2. Dyplomatycznym, czyli dominującym ośrodkiem i dysponentem "soft power", ośrodkiem rozwiązywania sporów i negocjowania porozumień.
3. I dopiero na końcu militarnym. Który nie oznacza samej siły, a to że zawsze będzie się w stanie obronić swoich klientów i sojuszników. Co oznacza w razie potrzeby możliwość i umiejętność zebrania sojuszników.
Kiedy te trzy elementy istnieją możemy mówić o imperium. Kiedy się zawalą, nie możemy. Proste. Z tego wszystkiego potencjał militarny jest najmniej ważny. Mając siłę ekonomiczną i polityczną, przekształcenie jej w militarna nie jest aż tak trudne. Bez tego pierwszego jak najbardziej można zbudować potencjał militarny, a nawet dokonać wielkich podbojów, ale nie ma najmniejszej możliwości utrzymania tych zdobyczy i stabilności imperium.

Mniej więcej w takiej kolejności następowała dekonstrukcja imperium brytyjskiego. Najpierw gigantyczne długi pozostałe po 1 w.ś. drastycznie zmniejszyły ilość dostępnego kapitału inwestycyjnego, co bardzo nieprzyjemnie wpłynęło na gospodarkę pozostałych terenów Imperium, bo nie było kapitału inwestycyjnego, czyli tez poważnego wzrostu gospodarczego. Drastyczne cięcia budżetowe w czasie wielkiego kryzysu jeszcze pogorszyły tę sytuację i postawiły wielki znak zapytania nad kwestią możliwości eksportu kapitału przez UK i utrzymania stabilności funta, a co za tym idzie całego systemu powiązanych walut.

Następnie przyszło Monachium i poważne zachwianie wiary w możliwości i umiejętność arbitrażu politycznego przez Wielką Brytanię (i Francję też). BTW: każdy minimalnie stojący na ziemi człowiek by zaczął podejrzewać, że sytuacja ekonomiczna i militarna UK i Francji są znacznie gorsze niż było to oficjalnie znane i będąc np. w sytuacji Polski rozpocząłby politykę natychmiastowych zbrojeń za wszelką cenę (inflacji, spowolnienia inwestycji, czegokolwiek) i odwlekania wojny w każdy sposób (i dopiero w tym kontekście możemy rozważać ustępstwa wobec III Rzeszy i ZSRR, a nie w bajkach i bredniach "Pakty Ribentropp- Beck, czy innych takich). Ale to dygresja.
A później była wojna. Od upadku Polski, któremu nie potrafili zaradzić, przez serię klęsk na wszystkich frontach, z oczywiście z francuskim na czele, aż do upadku Singapuru. To ostatnie wydarzenie było zamknięciem kwestii Imperium Brytyjskiego. Od tego czasu było tylko Imperium Brytyjskie w likwidacji. Akurat kilak tygodni później zaczął napływać w poważniejszych ilościach amerykański sprzęt, a następnie wojska i UK znalazło się w obozie zwycięzców. Ale świat nie wierzył już ani w brytyjski kapitał, ani w dyplomację, ani w armię czy nawet flotę.  Krok po kroku wszyscy się rozeszli w swoją stronę, a głównie do strefy dolara.

A teraz spójrzmy na imperium amerykańskie
Mamy ogólnoświatową walutę, czyli dolara. Mamy główny ośrodek inwestycyjny i rozliczeniowy, czyli Nowy Jork, gdzie kapitał zawsze się znajdzie. Jeśli odpowiada interesom Imperium.
Mamy w tym samym mieście siedzibę ONZ, a nawet jeśli byśmy nie mieli, to faktycznie każde porozumienie międzynarodowe wejdzie w życie jeśli jest zgoda Waszyngtonu i zwykle nie, jeśli jej nie ma. To samo można powiedzieć o porozumieniach międzynarodowych, a nawet składach rządów w Ameryce Łacińskiej i niektórych innych częściach świata.
To wszystko jest wsparte astronomicznymi wydatkami zbrojeniowymi i opinią o tym, że w wojnie konwencjonalnej USA sobie poradzą z każdym przeciwnikiem, czyli ochronią każdego sojusznika.

A teraz zadajmy sobie pytanie, jak hipotetycznie, mając wpływ na władzę byśmy chcieli zniszczyć ta możliwość projekcji imperialnej i jednocześnie dzisiejszy porządek świata.
Ale po co? A na przykład po to, aby powstał świat wielobiegunowy, bez jednego ośrodka imperialnego, w którym słabsze państwa mogłyby bezkarnie zajmować się projekcją swojej siły. Czyli w sumie tym samym co Niemcy w drugiej połowie lat 30-tych.

W takim razie usiłujmy wirtualnie pozbawić USA pozycji hegemona.
Najpierw musimy załatwić kwestię finansów.
Skoro potęga imperium opiera się na dominacji waluty i wolnym handlu w ramach bloku walutowego (co w przypadku dolara oznacza praktycznie cały świata), to najprościej jest drastycznie ograniczyć wolny handel. Przez wprowadzanie barier handlowych, etc. Zamknąć się w ramach mniejszej gospodarki, ograniczonej do metropolii i części klientów, lub wręcz żadnych. Z czego oczywiście, jeśli naprawdę chcemy zniszczyć imperium, to zaczynamy od najbliższych sojuszników.
To w sumie załatwi kwestie wiarygodności inwestycyjnej.

Następny element to wiarygodność dyplomatyczna. Jeśli chcemy, to w tej działce nie ma problemów. Zawsze można zerwać bez żadnego racjonalnego powodu i uzasadnienia kilka porozumień międzynarodowych, postawić publicznie partnerom absurdalne i bezsensowne do spełnienia żądania i już właściwie załatwione. Można też wszcząć jakąś wojnę wystarczająco kontrowersyjną, aby podzielić własnych sojuszników.

Pozostaje kwestia militarna. Otóż tutaj potrzeba sytuacji, w której wojska mocarstwa spektakularnie sobie nie poradzą i/lub nie ochronią sojusznika. Wcale tego nie potrzeba zrobić militarnie, można także wstrzymać się od działania, gdy jest ono wskazane.

W zakresie soft power jest istotna jeszcze jedna kwestia: wiara sojuszników w stabilność ustrojową. Czyli przewidywalność w dłuższym okresie czasu. W przypadku imperium brytyjskiego był to system parlamentarny. W przypadku USA jest to demokracja traktowana jako absolut. Jeśli sojusznicy i świat zobaczy, że ustrój po prostu nie działa, to będzie to naruszenie kolejnych podstaw do imperialnego wpływu na świat. A spektakularne przypadki naruszania zasad demokracji w ostatniej historii USA są dość obfite. Z czego najważniejszym jest... nie wcale nie kwestia wpływu na kampanię wyborczą w 2016 rosyjskiego wojska. To jest czysta sprawa i zewnętrzna interwencja której ofiarą mogło paść każde państwo. Najważniejszą były wybory prezydenckie w 2000 roku i dokładnie po nich "szerzenie demokracji przez USA" stało się złośliwym, a czasem ponurym memem. Oczywiście nie załatwienie sprawy wyborów 2016 to będzie zupełnie inna sytuacja.

Teraz, zakładając, że chcielibyśmy rozmontować USA do końca, pozbawić je statusu imperium i hipotetycznie zakładając, że mamy ku temu środki polityczne. Na przykład takie, że prezydent nie rozumie co robi i zdalnie sterowany. Otóż aby to osiągnąć po rozpoczęciu wojny handlowej, przekonaniu wszystkich, że przywództwo USA jest niegodne zaufania ani nawet poważnego traktowania oraz naruszenia podstaw potęgi inwestycyjnej potrzebujemy tylko jednej rzeczy:
przekonania wszystkich, że siła militarna USA nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa sojusznikom.
To można zrobić na dwa sposoby, oba zresztą przerobione przez Wielką Brytanię w ciągu 2 lat. (nawet w 3 wersjach)
Pierwszym jest dyplomatyczne stanięcie po stronie agresora przeciw napadniętemu państwu. To można zrobić oddając Sudety. Albo uznając aneksję Krymu.
Wersja pośrednia to oficjalne wypowiedzenie wojny, ale brak realnej pomocy dla sojusznika, który przez to spektakularnie przegrywa wojnę. Oczywiście następnie trzeba byłego już sojusznika starannie opluwać propagandowo, aby ukryć własną wcześniejsza nieudolność/wiarołomstwo/słabość. To spotkało Polskę w 1939 i w sumie, gdyby nie Lech Kaczyński spotkałoby również Gruzję w 2005 (pamiętacie prezydenta USA wybranego w sfałszowanych wyborach?- wtedy nadal rządził, choć już po raczej uczciwych)
Trzecia sytuacja miała miejsce wtedy, gdy zaangażowano się z pełną siłą i wszystkimi możliwościami i skończyło się szybkim i sprawnym zarobieniem po pysku. I zostawieniem całego wyposażenia całej armii na plaży. Konkretnie w Dunkierce.
Tego trzeciego USA jeszcze nie doświadczyły i nie ma żadnego realnego powodu aby musiały. Jedynym sposobem na to jest świadome rozpoczęcie wojny, która skończy się żenującą porażką ze słabszym przeciwnikiem. A że co najmniej na papierze każdy potencjalny przeciwnik jest dużo słabszy, to oznacza przegranie po prostu jakiejkolwiek wojny konwencjonalnej. Dzięki działaniom tego samego, byłego prezydenta udało się wpakować w wojnę, która w istocie była kompromitacją dyplomacji, przywództwa i sił zbrojnych USA. Ale Irak nie był jeszcze kompromitacją kompletną. W końcu wojna konwencjonalna została spektakularnie wygrana zanim ktokolwiek zauważył że się rozpoczęła. 
To musi być po prostu przegrana wojna konwencjonalna. Wystarczy kraj, który ma jakąś względną armię (porównywalnej z USA przecież i tak nie ma nikt), jest wystarczająco daleko, aby problemy logistyczne utrudniały działania USA, ma spory obszar i trudny teren i wystarczającą populację dla utrzymania sił zbrojnych na sensownym poziomie. Ja widzę takie trzy kraje: Chiny, Rosję i Iran.
Z czego przegrać z dwoma pierwszymi to nie aż taki wstyd i można się wytłumaczyć. Ze znacznie mniejszym i biedniejszym Iranem już nie bardzo.

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ciekawa teoria ale sie nie zgodze.Tak szczerze-czy Ty NAPRAWDE sadzisz ze GRU z KGB wsadzily swojego szpiona na prezydenta USA a CIA,NSA,FBI,Secret Service,NRO oraz dwadziescia innych sluzb tego nie zauwazylo i nie zapobieglo?Nawet gdby byl ruskim szpionem i nie daloby sie go przewerbowac(grube teczki w Moskwie)to juz dawno mialby wypadek(o zawal serca nie trudno w tym wieku szczegolnie jak sie gustuje w ponetnych 30 letnich modelkach).

Ja widze to dokladnie odwrotnie.

1.Imperium Amerykanskie slabnie a globalizacja juz NIE przynosi mu korzysci poniewaz inni okazali sie sprawniejsi ekonomicznie(co sam tu wielokrotnie podnosiles).Skoro tak to w interesie Imperium jest globalizacje oslabic/rozwalic/wstrzymac a nie ja podtrzymywac.Ta wojna handlowa jest po to aby ja wygrac,usadzic pretendenta(Chiny)i przerzucic choc czesc kosztow utrzymania Imperium na sojusznikow(szczegolnie Niemcy).Dlatego zreszta ta wojna handlowa jest teraz kiedy USA ma ogromen szanse ja wygrac a nie za 10 lat(kiedy pewnie by ja przegralo).
2.Jesli chodzi o dyplomacje to moim zdaniem Trump GRA wariata-wariatowi na czele Imperium sie ustepuje bo nie wiadomo co zrobi-i o TO chodzi-to dwa.Tu rzeczywiscie soft power USA oslablo ale popatrz na badania miedzynarodwej opini publicznej-ostatni raz USA mialo jej poparcie w 2001 po atakach na WTC,potem bylo juz tylko gorzej.Trump gra takimi kartmai jakie ma-karty "Ameryka arsenal i obronca demokracji" juz nie ma ale ciagle ma karte "wariat z przyciskiem atomowym i mozliwoscia rozwalenia rynkow finansowych".Tego sie caly swiat boi.Nie patrz co Trump mowi(bo on mowi zeby robic ZAMIESZANIE)popatrz co on ROBI(po kawalku probuje rozwalac kazdego kto ma jakas chocby tlyko lokalna sile).
3.Iran-nie sadze-tajemnica poliszynela jest ze to lobby zydowskiego dazy do tego konfliktu w interesie zabezpieczenia granic Izraela a Arabia Saudyjska popiera aby pozbyc sie rywala.Ruscy i owszem by skorzystal ale TYLKO WTEDY gdyby Iran faktycznie zadal USA gigantczne straty i zorganizowla "nowy Wietnam" co akurat wcale nie jest oczywiste.Iran ma dobra armie ale to ciagle dyktatura w ktorej jak wynika z roznych analiz ludzie masowo odchodza od islamu ajatollachow(widzialem gdzies przecieki z raportow KK ktore mowia ze masy miejskie w Iranie sa juz praktycnzie swieckie lub zoorostrianskie a islam tylko na pokaz).
4.Dla nas lepiej jakby te lokalne sily NIE urwaly sie z pod buta USA.Bo te lokalen mocarstwa to takze(a moze przedewszystkim)Rosja i Niemcy-jak oni zaczynaja "projektowac sile" to zawsze konczy sie ruinami w Warszawie.POKI CO dla Polski swiat wielobiegunowy NIE JEST korzystny-no chyba ze sami zostaniemy kiedys takim biegunem na co poki co nie ma szans.nIech sobie USA POWOLI slabnie a my sobie rosnijmy w sile(im szybciej tym lepiej)-w koncu islamisci zezra Niemcy a Chinczykom puszcza nerwy i wezma sobie kawal Syberii(pewnie kupia po prostu ale niech tylko Ruscy sprobuja nie sprzedac).I to dla nas jest najlepszy scenariusz-dzisiejsza przegrana USA to jutro mamy powtorke ze Smolenska 2010 a potem interwencje UE w celu "utrzymania praworzadnosci" w wzburzonym kraju.Zeby tylko jeszcze dalo sie od Zydow i ich roszczen uwolnic ale zdaje sie ze ta pijawka jest wyjatkowo uparta.

Oczywiscie Trump czuje sie w takiej polityce jak woda i jest ona dla niego wrecz naturalna-ale wlasnie dlatego zostal do tej roboty wybrany.Nie przez KGB czy GRU ale raczej jak sadze sily zbrojne USA i ich sluzby,czesc FBI itp.To mozna powiedziec tacy ich narodowcy ktorzy chca zatrzymac niszczaca USA globalizacje i odbudowac Imperium.Czym im sie uda to inna sprawa bo gra jest ryzykowna i dosc oczywista ale to czas pokaze.Ale nie zaprzecze ze Twoja hipoteza tez jest ciekawa wiec bede sobie ten watek sledzil.

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Piotr34
Uzgodnijmy kilka rzeczy:
1. Donald Trump jest debilem. To jest człowiek, który nie potrafi napisać tweeta bez błędów ortograficznych (od czasu wydłużenia ich do 280 znaków na 100%) oraz jest przekonany, że Irlandia jest częścią UK. Są oczywiście miliony ludzi którzy o tym nie wiedzą, ale być głową państwa w takim przypadku to jest objaw czegoś bardzo złego dziejącego się z państwem.
2. Wybory w 2000 były na 99,9% sfałszowane. I to raczej bez interwencji zewnętrznych.
3. Donald Trump pracuje dla rosyjskiej mafii państwowej praktycznie na pełen etat co najmniej od kryzysu 2008, być może od bankructwa kasyn w Atlantic City a możliwe że od początku czyli 1987. Mi się wydaje że najbardziej prawdopodobna wersja to początek w 87, a następnie, w miarę tracenia innych możliwości przechodzenie na robotę w całości dla Moskwy. To nie znaczy, że nosi legitymację GRU, a może nawet nie zdawać sobie sam sprawy z zakresu swojego umoczenia (w końcu jest debilem). Może jego kariera telewizyjna jest z innej beczki, ale ostatnie 10 lat w nieruchomościach to jest robota wyłącznie dla Moskwy. Jak masz jakąkolwiek wątpliwość- jego wyłącznym agentem nieruchomości dla NJ był (jest?) były attache kulturalny ambasady ZSRR. Czyli KGBista, po prostu.

Powyżej są fakty z którymi naprawdę nie ma co się kłócić, teraz wnioski i moje spekulacje:
Czystą zdradą były wybory w 2000, ale to przeszło bez problemów, więc gracze dookoła zauważyli jak to zrobić, że Republikanom wystarczy pomóc wygrać, a będą jeść z reki, interes państwa jest w ich hierarchii grubo poniżej wygrania wyborów i załatwiania interesów sponsorów. Obcych mocarstw nie wyłączając. Jest raczej dziwnym, że wcześniej tego nie próbowali wykorzystać, albo raczej pokazuje mimo wszystko siłę ustroju USA, że wcześniej nie potrafili, pomimo takiej partii. Choć w istocie GOP jest taką ekstremą dopiero od kryzysu.
Ja nie napisałem co się WYDARZY. Ja napisałem, co jest logicznym rozwinięciem polityki G.W.Busha i D.Trumpa. I widzę logiczną kontynuację linii tych dwóch.
Poza tym łączy ich wygranie wątpliwych wyborów i dość daleko posunięta tępota umysłowa połączona z brakiem elementarnej wiedzy o świecie. Być może każdy rasistowski tępak by prowadził podobną politykę, a być może jednak GOP lub jakaś frakcja "rozwalmy ten kraj" świadomie i skutecznie promuje debili i się nimi wysługuje.
I nie,nawet nie próbuj mi wmawiać, że Donald Trump samodzielnie ocenia układ sił międzynarodowych i kształtuje politykę na tej podstawie, bo to jest śmieszne i zostaniesz skazany na 5 h czytania tweetów Trumpa. I naprawdę podejrzewanie go o ogarnianie czegoś więcej niż drogi do kibla natychmiast ci przejdzie.
Nic na świecie się poważnie nie zmieni dopóki istnieje imperium amerykańskie. A na dziś bardzo się chwieje, w 90% dzięki działalności GW Busha oraz Trumpa. Nie wskutek czynników zewnętrznych, a zdrady wewnątrz.

Anonimowy pisze...

@Maczeta

1."Donald Trump jest debilem"-mozliwe ale to czyni go tak samo dobyrm narzedziem dla FBI czy US Army jak dla KGB.A US Army ma blizej.Myslisz ze u nas Schetyna wie kto jest czlonkimem NATO?Byly juz takie sondy wsrod politykow(mozna poogladac na Youtube)i polowa z nich nie wie kiedy zostala uchwalona Konstytucja albo czym sie rozni KE od Parlamentu Europejskiego-to debile i Trump tu sie jakos specjalnie nie wyroznia(mniej sie kryje i tyle).Poza tym bledy w tweetach to moze byc zwykla dysleksja-a to nikogo debilem nie czyni.

2."Wybory w 2000 roku byly sfalszowane"-wiem.Jak wiekszosc wyborow i referendow ostatnimi laty.W Szkocji wiekszosc wierzy ze w ostatnie referendum w sprawie niepodleglosci Londyn ich przekrecil.Roznica miedzy nami taka ze ty sadzisz iz wybory dla Trumpa pomoglo sfalszowac KGB a ja ze FBI i US Army...zreszta jedno drugiego do konca nie wyklucza.

3.Donald Trump to pyszny oligarcha-on pracuje dla samego siebie(przynajmniej we wlasnym mniemamniu).A ze robi przy tym interesy z KGB,CIA a moze i samym diablem to akurat norma w tym srodowisku.

"gracze dookoła zauważyli jak to zrobić, że Republikanom wystarczy pomóc wygrać, a będą jeść z reki, interes państwa jest w ich hierarchii grubo poniżej wygrania wyborów i załatwiania interesów sponsorów"
No pewnie ze tak-u nas w PL jest tak samo zreszta.Ale zuwaz ze Trump akurat srednio zyje z establishmentem.

"Poza tym łączy ich wygranie wątpliwych wyborów i dość daleko posunięta tępota umysłowa połączona z brakiem elementarnej wiedzy o świecie."
Tak ale to NIE oni sa od ustalania polityki-oni sie w gruncie rzeczy NIE licza-to tylko demagogowie do wygrywania wyborow.Trump to "maszynka do zbierania glosow w elektoracie"-jak niemal kazdy zreszta polityk dzisiaj.Liczy sie kto za nimi STOI i jakie ten KTOS ma narzedzia i cele.Ty twierdzisz ze ten ktos to KGB a ja ze kompleks miliatrno-przemyslowy USA.

"I nie,nawet nie próbuj mi wmawiać, że Donald Trump samodzielnie ocenia układ sił międzynarodowych i kształtuje politykę na tej podstawie, bo to jest śmieszne i zostaniesz skazany na 5 h czytania tweetów Trumpa."
On nic nie ocenia-oceniaja ci co za nim stoja.

"Nic na świecie się poważnie nie zmieni dopóki istnieje imperium amerykańskie. A na dziś bardzo się chwieje"
Zmieni sie ale na gorsze-niech no tylko Rosja czy Niemcy zaczna "projektowac sile" to zobaczysz jak "polskich faszystow" puszcza przez komin.A potem "fanatycznych chrzescijan" itp itd.Dzieki za takie zmiany.

Resaumujac-Trump to moze i baran ale uwazam ze stoi za nim ktos inny niz Ty przypuszczasz.To marionetka niewatpliwe-Ty twierdzisz iz jej celem jest rozwalenie USA a ja ze wrecz przeciwnie.Moim zdaniem obecna wojne handlowa USA wygra-po prostu dla nich eksport nie jest zbyt istotny(stanowi maly procent PKB podczas gdy w Chinach czy Niemczech wrecz przeciwnie)a do tego sa dla wielu produktow najwiekszym rynkiem zbytu.Na dzis Ameryka tej wojny handlowej przegrac nie moze,gorzej z Polska ktora moze zostac oddana Rosji w zamian za zostanie junior partnerem przeciw Chinom.I ZNOWU-NIC tu Trump nie ocenia i nie planuje-on wykonuje to co mu zaplecze podpowiada-i biorac pod uwage ze obecnie niemal na pewno Ameryka te wojne wygra watpliwe aby bylo to KGB-raczej wlasnie kompleks wojskowo-przemyslowy USA.Ja nawet dopuszczam ze moge sie mylic-ale nie mam dostepu do tajnych akt KGB/CIA-po owocach go poznamy(czytaj wygra te wojne handlowa i jej pochodne czy nie)-czas pokaze,

Piotr34

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Zreszta bardzo latwo pogodzic Twoja teorie z moja.Wystarczy ze obie strony(tzn.sluzby USA pragnace ponownej wielkosci USA i KGB pragnace przywrocenia potegi Rosji)szukaly sprawnego demagoga ktory jadac na haslach populistycznych rzuci na kolana Chiny(ktore sa glownym zagrozeniem zarowno dla USA jak i Rosji)a zrobi to wykorzystujac Rosje jako obrotowego ktory w pewnym momencie zmieni sojusze(jak w IIWS).Oczywiscie jak bardzo sie przedtem Rosje przycisnie i jak duzo ona potem dostanie w zamian za zmiane sojuszy to pewnie punkt sporny obu grup ale to sa szczegoly techniczne ktore sie "utra w akcji".Ot taki spisek prawicowych amerykanskich i ruskich jastrzebi przeciw "zoltemu niebezpieczenstwu".Oczywiscie w takim przypadku Polska wraca w lenno do Rosji.
Im wiecej o tym mysle tym bardziej sadze ze to moze byc prawda-to by tlumaczylo "slepote" amreykanskich sluzb na wspomniane przez Ciebie kremlowskie powiazania Trumpa.Oczywiscie w miedzyczasie obie grupy probuja ustawic sie w lepszej pozycji przetragowej(i stad takie mocne sankcje na Rosje)ale ostatecznie bedzie "deal" i Polska znowu zostanie sprzedana.Trump(a wlasciwie ci co za nim stoja)uzyskaja to co chca(czyli pokonanie chinksiego pretendenta i niemieckiego niepokornego)a Rosja wroci na pozycje numer 2 na swiecie(co CHWILOWO zaspokoi jej ambicje,potem beda grac dalej ale to juz bedzie inna gra).Naprawde Polska ma przegrane bo w naszym interesie lezy aby sie Ruscy z USA nie dogadali ale moim zdaniem sie dogadaja bo obie strony maja za duzo do stracenia jesliby Chiny zostaly numerem 1 na swiecie.A bufonowaty Trump zostanie "odnowicielem amerykanskiej potegi"....albo mu sie zawal serca zalatwi.

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

Nie, nie i jeszcze raz nie.
1. Metoda na "wszyscy kradną" to nie tu.
Nie ma żadnego powodu ani przykładu aby sądzić, że w kraju, który nie jest w agonalnej fazie rozkładu jakieś służby wystawiają swoich kandydatów przeciw innym. Jeśli w ogóle co ś takiego miewa miejsce, bo to są prędzej koterie zorganizowane wokół osób.
2. Nie mam żadnych wiarygodnych danych ani informacji aby mieć takie podejrzenia dotyczące jakichkolwiek innych wyborów ostatnich lat w kraju pierwszego świata. A na pewno nie w UK, w końcu tam jest sensowny nadzór na żywo.
3.Obejrzyj film z Helsinek i przyjrzyj się czy to wygląda jak rozmowa samodzielnego oligarchy z samodzielnym bandytą, czy raczej szefa mafii z cwelem.
"Ale zuwaz ze Trump akurat srednio zyje z establishmentem."
Whaaat? Jak żywo, nie zauważyłem. A nawet co dzień widzę coś wręcz przeciwnego.

I nie rozumiesz. Nie chodzi o żaden eksport, import, ani tym podobne pierdoły. Chodzi o przepływ kapitały inwestycyjnego i domykanie rachunków w światowym systemie. On dziś jest clearinogwany w Nowym Jorku dzięki właściwie ogólnoświatowej strefie wolnego handlu. Jeśli zlikwidujemy lub ograniczymy tą strefę to zlikwidujemy Nowy Jork. To jest stawka, nikogo nie obchodzą chińskie montownie.

plop pisze...

I rozwiń to dalej, co moglibyśmy w obecnej fazie dla nas ugrać???

xxx pisze...

@Piotr34 & Maczeta
W kwestii wojny handlowej - nie, USA nie ma możliwości wygrać:
* Po pierwsze dlatego, że nie będzie wygranych, będą co najwyżej mniej przegrani i bardziej przegrani
* Po drugie z powodu wyjątkowo głupiego amerykańskiego ruchu tj. równoczesnego rozpoczęcia tej wojny z Unią Europejską i Chinami
- Na towarach + usługach UE ma rocznie ok. $550 mld łącznej nadwyżki handlowej z czego tylko jakieś $150 mld tej nadwyżki pochodzi z handlu z USA. Kwotowo amerykański eksport do UE to ok. 90% unijnego eksportu do USA. Różnice są więc bardzo małe, co oznacza, że UE zawsze będzie w stanie nałożyć cła odwetowe na amerykańskie produkty na kwotę podobną do nałożonych przez USA na unijne.
- Z Chinami (nawet samymi) wygrać byłoby bardzo trudno, bo ich władze mogą sobie pozwolić na nastanie wieloletniej recesji, tam przecież nie ma wyborów i jeśli dojdzie nawet do poważnej i długiej recesji to Komunistyczna Partia Chin nie straci z tego powodu władzy - w przeciwieństwie do Republikanów w USA. I Chińskie władze dobrze o tym fakcie wiedzą - jak również o tym, że mieszkańcy Chin gotowi są na spore poświęcenia w celu odzyskania przez Chiny utraconej kilkaset lat temu pozycji przodującej cywilizacji na Ziemi.

Przypominam, że Republikanie wywołali wojnę handlową "USA z całym światem" w roku 1930 ( link ) i skończyło się to dla nich tym, że tak jak w latach 1920-1930 wszystkie wybory (prezydenckie i parlamentarne) wygrywali Republikanie tak w latach 1932-1950 "wszystko" wygrywali Demokraci a "swojemu" prezydentowi Rooseveltowi zdołali załatwić (niby zakazaną) 3-cią i 4-tą kadencję.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Zwyczajnie uwazam iz NIEMOZLIWE jest ze w kraju ktory ma 20 roznych sluzb specjalnych obce mocarstwo(ktore tez lezy i kwiczy)robi swojego kandydata prezydentem-moim zdaniem to zwyczajnie niemozliwe.A czy ze strony Ameryki to byly sluzby czy koterie to niezbyt wielka roznica.Uwazam iz przeceniasz skale upadku Ameryki i przeceniasz sile Rosji.Scenariusz ktory opisujesz mozliwy jest tylko w bananowych/ziemniaczanych republikach-USA JESZCZE taka nie jest(za to Rosja...byc moze i owszem).
Nie sadze takze ze chodzi o clearing-clearing to forsa w komputerze ktora mowiac z pewna tlyko przesada sobie mozna generowac "z powietrza"(co robi FED,BOE itp)-wlasnie sadze ze chodzi o REALNA gospodarke bo tam jest prawdziwa sila i tam sie produkuje czolgi i lotniskowce.Rynki finansowe to sluza do strzyzenia frajerow i dyscyplinowania slabych ale wojna miedzy silnymi toczy sie w realu-i dlatego wlasnie Rosja ktora na rynkach finansowych jest slaba jest ciagle uwazana za mocarstwo-bo w REALU ma terytorium i arsenal.

@xxx
Trump nie atakuje UE,on atakuje Niemcy-celem sa Niemcy.Dlatego on probuje wyjmowac rozne kraje z UE aby Niemcy zostaly same.USA jest w stanie zaabsorbowac wieksze straty niz same Niemcy.
Co do stabilnosci wladzy KPCH to nie bylbym taki pewny-cala legitymizacja ich wladzy bierze sie z tego ze zapewniaja wzrost gospodarczy-jak sie wzrost skonczy to wladza KPCH wcale ne jest taka pewna-historycznie wladze w Chinach sie traci kiedy spoleczenstwo uwaza ze wladza sobie nie radzi-i nie sa to wybory tylko obcinanie glow.Chinczycy to ludzie ktorzy musza jesc i gdzies mieszkac-jak rzad tego nie zapewni to gadanie to znoszeniu niewygod w celu "przywrocenia mocarstwowej potegi Chin" jest mocno naciagane-nawet w Rosji niby "spoleczenstwo znosi" ale jakos Putin trzyma miliony zolnierza w wojskach WSW w razie buntu-a wojska WSW obciazaja budzet-czy to w Rosji czy w Chinach.Dodaj do tego Ujgurow i masz sytuacje w ktorej KPCH musi co roku wydawac miliardy na trzymanie wlasnego spolecznestwa za twarz(co JUZ ROBI-niby po co skoro sa tacy pewni wladzy?)i to sa te miliardy ktorych moze zabraknac w wojnie handlowej z Ameryka.

Coz widze ze kadzy jest pewny swego-czas pokaze.

Piotr34

xxx pisze...

@Piotr34
USA - UE
Trump co najwyżej chciałby ekonomicznie zaatakować tylko Niemcy, ale w związku z faktem, że w pomiędzy tymi krajami nie ma i nie będzie (póki któryś kraj nie wystąpi) ceł, to sens ma albo nałożyć cło na wszystkie produkty z UE+EFTA albo na żaden - i to USA zrobiły: cła na stal i aluminium dotyczą wszystkich krajów UE - na co UE odpowiedziała cłami na zbliżone kwoty na produkty amerykańskie wwożone do UE. Eksport "w jedną stronę" i "w drugą" ma się jak mniej więcej 9:10 więc "zabawa" w cła i cła odwetowe na linii UE-USA może być prowadzona "do oporu" (tj. wywołania kryzysu, który wybuchnie równocześnie po obu stronach Atlantyku, bo powiązania gospodarcze są za silne by kryzys z jednej strony nie wywołał kryzysu z drugiej)

Z europejskiej unii celnej nikt przy zdrowych zmysłach nie wystąpi (zauważmy: brexit brexitem, ale UK robi co może, żeby w unii celnej pozostać). To po prostu za dobry interes:
link
... ja widać powyżej chińskie "zalewania świata" swoimi produktami to "mały pikuś" w porównaniu z tym jak UE zalewa świat swoimi.

USA-Chiny
Tak - kiedy Chińskie społeczeństwo uzna, że "władza sobie nie radzi" może się zacząć "ucinanie głów", ale ono nie uzna tak następnego dnia po wybuchu kryzysu. W badaniach medycznych w organizmach większości żyjących obecnie Chińczyków da się zaobserwować zmiany charakterystyczne dla długotrwałego niedożywienia na którymś etapie życia. Przeżyć np. 1 rok niedojadając, to dla typowego Chińczyka nie jest najmniejszy problem. Narracja "mamy kryzys, który potrwa pewnie 2-3 lata i trzeba przeczekać, a potem wzrost powróci" będzie przez parę lat działać na Chińczyków bez zarzutu.

Anonimowy pisze...

@xxx: Ciekawią mnie te badania odnośnie chinczyków. Masz jakieś źródła?

@xxx & Piotr34:
Tym niemniej to nie biedna, niedojadająca, większość zdecyduje w Chinach, ale w miarę bogata i syta "klasa średnia", która może już nie mieć tyle wytrwałości co przodkowie a jest jej już jakieś kilkadziesiąt milionów jak nie więcej.
Wystarczy popatrzyć co się tam wyprawiało podczas "Placu Tianenmen" (uwaga, nie na słabe nerwy, więc wchodzicie na własną odpowiedzialność):
LINK

PawelW pisze...

@xxx: Ciekawią mnie te badania odnośnie chinczyków. Masz jakieś źródła?

@xxx & Piotr34:
Tym niemniej to nie biedna, niedojadająca, większość zdecyduje w Chinach, ale w miarę bogata i syta "klasa średnia", która może już nie mieć tyle wytrwałości co przodkowie a jest jej już jakieś kilkadziesiąt milionów jak nie więcej.
Wystarczy popatrzyć co się tam wyprawiało podczas "Placu Tianenmen" (uwaga, nie na słabe nerwy, więc wchodzicie na własną odpowiedzialność):
LINK

Maczeta Ockhama pisze...


Wspomniane przez komentatora xxx kwestie wojny handlowe uznałem za tak oczywiste dla wszystkich, ze nawet nie wspominałem. Pytane które chciałem zadać powyższym tekstem brzmi: czy to głupota, czy sabotaż.
Choć uwagi co do Chin i ich odporności na kryzys bardzo ciekawe i pozostaje się zgodzić.
A teza tekstu brzmi: jeśli to nie głupota, a świadomy sabotaż, to następnym ruchem powinna być skazana na spektakularną klęskę akcja militarna. I to zobaczymy, a miejmy nadzieję, że nie.