Co słychać w lepszej Ameryce?

Otóż dzieje się. Naprawdę sporo. I przyznam, że miałem chwile wątpliwości przed napisaniem słowa "lepszej", ale zaraz przypomniałem sobie, że większą częścią tej drugiej rządzi Donald Trump. Więc tak, nadal lepszej.

Ale dookoła kontynentu dzieje się, i większości są to już dość poważne kryzysy społeczne na tle problemów gospodarczych.
Najprościej jest w Argentynie. Oczywiście, że rządy neoliberalnego prezydenta, który zachowuje się i mówi jak teleportowany z lat 90-tych, doprowadzą do podobnych wyników jak rządy z lat 90-tych. No i doprowadziły. Kryzys walutowy, podwyżka stóp procentowych (do 40%) w celu powstrzymania ucieczki walut, etc. W skrócie- to samo co zawsze. I przyspieszona deindustrializacja wspomagana naraz likwidacją barier handlowych i walutowych oraz drakońskimi podwyżkami cen energii. Żeby nie było- to są rzeczy, które raczej należało zrobić. Ceny energii, zwłaszcza elektryczności i gazu były patologicznie niskie, sposób implementacji barier pozacelnych i restrykcji walutowych świetnie utrudniał zwykły obrót handlowy z zagranicą, etc. Ale to wszystko zostało wprowadzone w celu zamortyzowania szoku 2009 roku i pełzającego kryzysu który mamy dookoła świata (i mieć będziemy). Ale została wprowadzona terapia szokowa, co paskudnym otoczeniu międzynarodowym prowadzi prosto do zgonu pacjenta. Truciznę, w postaci linii kredytowej z MFW już podano.

W Brazylii jest gorzej 
Jak nie wszystkim wiadomo, w zeszłym roku miał tam miejsce zamach stanu. Ale nie wojskowy, tylko według najnowszej mody, parlamentarno- sądowy. Sytuacja wyglądała tak, że Partido de Trabahadores musiała zgodzić się na przedstawiciela oligarchów jako kandydata na wiceprezydenta, następnie po zwycięstwie w wyborach prezydenckich Dilmy Rouseff parlament (zdominowany przez banksterską opozycję) robił wszystko aby przewrócić ekonomicznie kraj i  doprowadzić  do spadku popularności rządu. Sytuacja międzynarodowa i ceny surowców w tym całkiem sporo pomogły, wystarczyło uchwalić budżet bez deficytu w takiej sytuacji i zupełnie dobry kryzys był gotowy.  Kryzys wystąpił w solidnej, ale nie krytycznej postaci, ulica pomimo protestów nie chciała obalac rządu, to zajął się tym parlament. Uznano, że Dilma Rouseff złamała ustawę budżetową i przegłosowano impeachment. Prezydentem został niejaki Temer, który bardzo sprawnie zajął się wprowadzaniem reform, aby wszystko było tak jak kiedyś. Co spowodowało natychmiastowe pogorszenie sytuacji oraz spadek jego notować do poziomów normalnie nie znanych w demokratycznych społeczeństwach. 
Aby zobrazować skalę: w protestach przeciw rządom Rousseff, które doprowadziły do przejęcia władzy przez Temera, gadżetem protestujących były koszulki reprezentacji piłkarskiej. Dziś to się odbija na reprezentacji. 53% brazylijczyków deklaruje brak zainteresowania Mundialem, a gazety piszą o demonstracyjnym kibicowaniu reprezentacji Argentyny przez Brazylijczyków. Muszę przyznać, że to jest trochę niewyobrażalna wiadomość. Choć to argentyńska gazeta, czyli z definicji źródło wybiórczych i niekoniecznie prawdziwych informacji.

Wenezuela
Tam dla odmiany nic się specjalnego nie dzieje. Kraj stał się dyktaturą pod nieudolnymi rządami pseudolewicy opowiadającej o bogactwie z ropy. Tak się zabawnie składa, że Wenezuela w istocie ma olbrzymie złoża ropy, ale jednocześnie jest ona bardzo droga w wydobyciu. Czysto obiektywnie. Wobec czego gospodarka oparta na rozdawaniu pieniędzy z eksportu ropy i faktycznym niszczeniu każdego innego typu aktywności gospodarczej nie może funkcjonować. I nie funkcjonuje, a skutkiem tego jest masowa emigracja. A właściwie nawet nie emigracja, a ucieczka w poszukiwaniu minimalnych warunków dla życia, czy wręcz przeżycia. Z racji ilości uchodźców (bo to już lepsze słowo niż "imigrantów") przygraniczne miasteczka w Brazylii i Kolumbii pękają w szwach, z czego nie chodzi o brak mieszkań do wynajęcia, tylko raczej o brak miejsca w parkach do spania. 

Zostając przy Kolumbii
Tam mamy w najbliższa niedzielę druga turą wyborów prezydenckich. Z czego pierwsza tura była bardzo zabawna, bo zgodnie z sondażami, jak zwykle do drugiej miał przejść liberał i konserwatysta, jak zawsze od dwustu lat. Liberał uzyskał czwarty wynik, a do drugiej tury przeszedł przedstawiciel lewicy, który sprawę "sądowego zamachu stanu" ma już za sobą. Przynajmniej pierwszy raz, bo tak własnie został pozbawiony fotela burmistrza Bogoty. Którą zresztą w ciągu 2 lat niedokończonej kadencji bardzo mocno zmienił w stronę cywilizacji.

W mniejszych i stabilniejszych krajach, jak Urugwaj i Chile sytuacja Wenezueli, Brazylii i Argentyny siłą rzeczy też musi być widoczna. I jest. W Montevideo widać skutki presji popytu na najtańsze lokale mieszkalne (czyli pokoje w pensjonatach). W postaci wyciekających do mediów opisów skandalicznych warunków, a i tak potężnego popytu oraz też widocznie zwiększającej się liczby śpiących na ulicach. W Urugwaju jeszcze Urząd Migracyjny jest zakorkowany sprawami w dość znacznym stopniu. Na samo rozpoczęcie procedury migracyjnej czeka się dobrze ponad 4 miesiące, a a ono jest konieczne do podjęcia legalnego zatrudnienia. Tak samo wszystkie kolejne etapy pokazują przeciążenie instytucji do granicy dysfunkcjonalności. 
Swoje dołożyło też nieprzygotowane wdrożenie nowego Kodeksu Postępowania Karnego. Modernizacja była potrzebna, ale przy okazji wypuszczono z aresztów tymczasowych ludzi, którzy przebywali tam zbyt długo bez wyroków. Sądy były przeciążone, więc i tego towarzystwa było sporo. Tyle, że jak to tymczasowo aresztowani, raczej nie znaleźli się tam za plucie na chodniku. I tez wylądowali w sporej części na ulicach (bo tanie pensjonaty zajęli imigranci) i zajęli się tym w czym już mają doświadczenie. Systematycznie korzystają z nowej procedury do powrotu, ale problem jest i to widoczny.

Jak widać, ciemne chmury są prawie nad całym kontynentem, choć dla tych lepiej rządzonych krajów jedynie wskutek niestabilnego sąsiedztwa. Pożyjemy, zobaczymy, jak na razie słońce nad plazami Montevideo zupełnie dobrze świeci.

11 komentarzy:

arturxxxxxx pisze...

Ciekaw jest jednak jaką przyszłość regionu przewidujesz w perspektywie kilku lat.

Maczeta Ockhama pisze...

@arturxxxx
To zależy od mnóstwa nieprzewidywalnych czynników. Tego jaka w ogóle będzie przyszłość handlu światowego, jakie będa wyniki wyborów w Kolumbii i Brazylii (a raczej czy sądy łaskawie wypuszczą najpopularniejszych kandydatów, czy jednak na zamówienie oligarchii sobie posiedzą (z czego Brazylijczyk siedzi, a Kolumbijczyk jeszcze nie- znaczy nic nie wiem o przestępstwach, ale sądy swoje już pokazały). Z drugiej strony jeśli w Urugwaju utrzymają się stabilne rządy i dzisiejsza koalicja, to będzie dawał wzór sprawnego państwa i zamożności.
W skrócie- sytuacja jest w wielu miejscach na rozdrożu. Kierunek zależy od obecnych decyzji. Docelowo może będzie to co zwykle: np. życie w Argentynie jest tak łatwe, że nie ma wystarczającej siły społecznej aby stworzyć porządną elitę polityczną. A ze wzrostem znaczenia energii odnawialnej to będzie jeszcze łatwiejsze, a elity polityki i mediów jeszcze gorsze.. Nieee, to niemożliwe.
I tak na całym kontynencie. Urugwaj miał zawsze pod górę, ale ostatnie lata to czasy poważnych inwestycji, które zaczynają przynosić owoce. I albo kraj spocznie na laurach, wybierze prawicowych psycholi i wróci tam skąd przyszedł albo pójdzie dalej.

Jare pisze...

Czyta się to jak opowieści dziwnej treści z innej planety. Myślałem, ze to tylko Argentyna z jej nałogowym bankrutowaniem pcha się znowu na międzynarodową scenę - a tutaj większość AP jest naprawdę w opałach - i to zarówno politycznie jak i ekonomicznie.
Czy Jest jakieś przełożenie tej sytuacji na Polskę. Tak jak było z bankructwem Rosji, które uderzyło w Polskę 2 - 3 lata później, czy z kolapsem z Azji, który też na nas odbił się znacznie później?
Oczywiście dane ekonomiczne wyglądają różowo, niskie bezrobocie i duża rezerwa amortyzacyjna (2 - 3 mln Ukraińców - którym w razie kryzysu można nie odnowić pozwoleń na pracę, malejący dług publiczny do PKB już drugi rok z rzędu, niskie deficyty budżetowe, poprawiająca się demografia - 1,45 dziecka na kobietę (ostatni raz powyżej 1,4 dziecka było w 1998 roku).
Tyko zawsze przed potężnym kryzysem jest różowa sielanka. Im lepiej jest, im bardziej naj (najwyższy wieżowiec Świata - Dubaj, najdroższy samochód świata w USA w 2007 roku itp) tym większy kryzys się robi.

PawelW pisze...

@Jare: Mam trochę podobne przemyślenia, z tegoż względu, że
- w DE branża produkcji maszyn działa na najwyższych obrotach
- firmy szukają inżynierów i kierowników projektów i nie znajdują
- okresu oczekiwania na produkty przemysłowe, nawet najprostsze jak np. surowe półprodukty metalowe, się wydłuża
- i jeszcze parę innych zjawisk

ostatnio było tak w 2007/8. A potem łupnęło i było po zawodach.

Co do natomiast Ameryki południowej, to mam wrażenie, że USA prawdopodobnie pilnują, żeby tam za dobrze nie było, bo dzięki temu jest jednego adwersarza mniej w obecnych zmaganiach geopolitycznych z Państwem Środka.

Jare pisze...

PawelW pisze... Z tym USA podzielam poglądy. Po prostu A Południowa pociągnie Chiny w razie poważniejszego tąpnięcia. To właśnie te kraje plus Afryka wpisują się w działania Chin ukierunkowane na zastąpienie USA geopolitycznie. A USA pracują intensywnie nad wykolejeniem rozwoju Chin.
Jeśli chodzi o rynek i kryzys - to jednego brakuje. Kretyńskiego niezrównoważonego, niczym nieuzasadnionego umocnienia naszej waluty i innych walut EM. Było oczywiście niedawno umocnienie z ok. 4 PLN / USD do 3,4 (złoty uległ największemu wzmocnieniu - ale to z lokalnych powodów - nieuzasadnianej, zbyt głębokiej korekty w 2015 / 16)- ale to trochę za mało. To nie jest jak wtedy z 3,4 do 2,0. Chyba, że jeszcze ten jeden raz USD ostro zanurkuje i potem muzyka zgaśnie, jak wszyscy spekulanci będą gotowi na 100%.

Jare pisze...

Czołem Maczeta, proszę mógłbyś coś zrobić z tym:
https://www.infobae.com/2015/04/21/1723704-el-ex-contable-auschwitz-les-pidio-perdon-las-victimas/
Wiele osób z Polski próbowało i nic - może Tobie się uda? Amerykanie (z gorszej Ameryki), Włosi, Niemcy - zmieniają te "polskie obozy" natychmiast po akcji - a ci są bardzo odporni. Daje to też jakieś światło na Argentynę. Podobnie było ze zdjęciem Niezłomnych. Wreszcie skorzystano z tej nowej ustawy o IPN.
Da się coś zrobić?

Maczeta Ockhama pisze...

@Jare
Ale o co chodzi?
Facet po odkryciu żałował, przeprosił, wylądował przed sądem i podkreślał, ze uzna wyrok. Został skazany, ale zmarł niedawno, przed rozpoczęciem wykonywania wyroku.
Co i kto miałby z tym robić?

Jare pisze...

Chodzi o wpis pod nagłówkiem:
"Oskar Gröning, de 93 años, habló durante la apertura del juicio en su contra en Alemania. Está acusado de complicidad en 300.000 homicidios agravados en el campo de concentración polaco"
Nie było polskich obozów koncentracyjnych. Mnóstwo ludzi przypomniało to temu wydawnictwu - a ci dalej nie zmienili. W innych krajach (niby gorszej Ameryce) zmienili i nawet im podziękowałem, a oni przeprosili i odpisali, że z przymilnością poprawili krzywdzący Polaków fragment tekstu,

Maczeta Ockhama pisze...

@Jare
Aaa...
A nie, to tu mówimy o legendarnej argentyńskiej rzetelności mediów. Czy próbowałeś już pisać na Berdyczów? Tak będzie bardziej prawdopodobne uzyskać sprostowanie.
Serio. Nawet nie warto próbować. Poziom manipulacji i bezczelności jest taki, że po zamknięciu Buenos Aires Herald nawet nie wiem skąd brać minimalnie rzetelne info o tym co tam się dzieje, a co dopiero takie rzeczy jak sprostowania...

Jare pisze...

Dzięki Maczeta. No tak -tylko że tutaj ta akcja była zrobiona przez Redutę Dobrego Imienia. To jest parę tysięcy ludzi, którzy z własnej woli wysyłają sprostowania zrobione przez redutę lub jak ja dodają jeszcze coś. Dlatego nawet Włosi, Portugalczycy, Grecy czy Hiszpanie reagują. Chyba, że ten mail do redakcji po prostu nie jest otwierany przez to wydawnictwo.

Maczeta Ockhama pisze...

@Jare
Ja przypuszczam, że mediów w Argentynie w ogóle nie interesują jakiekolwiek kontakty ze światem zewnętrznym i ich nie utrzymuja. Po prostu na miejscu, w redakcjach wymyśla się wiadomości takie, jakie lubią sponsorzy danej redakcji i zupełnie nie interesuje się reakcjami na te "wiadomości". Jak napisałem, że naprawdę trudno jest się dowiedzieć co w ogóle się dzieje w tym kraju, to nie przesadzałem.