Istota gospodarki USA i kiedy będzie kryzys

USA w 1945 były absolutnie dominującą potęgą. Krajem którego dominacja w światowej gospodarce nie mogła się równać z niczym znanym kiedykolwiek wcześniej lub później w historii. Nie przesadzam. Gospodarka USA stanowiła około połowy światowego PKB, przy mniej niż 5% światowej ludności.

To w jaki sposób zostało wykorzystane to bogactwo wpływa na dzisiejszy świat i będzie wpływać jeszcze długo. A zostało wykorzystane na dwie rzeczy. Pierwszą z nich była odbudowa Europy Zachodniej i Japonii. Ale według nowego modelu gospodarczego, narzuconego z Waszyngtonu. 
A drugim był rozwój USA według tego samego modelu.

To prowadzi nas do bardzo ciekawej obserwacji. Otóż ostentacyjna zamożność USA lat 50-tych i model gospodarczy i społeczny zmotoryzowanych przedmieść, który wtedy powstał nie był w żadnej mierze droga która doprowadziła do rozwoju, ani sposobem na uzyskanie potęgi przez USA.

To był sposób wydania już posiadanych środków i potencjału przemysłowego. Dziś wygląda on absolutnie idiotycznie pod każdym względem: ekonomicznym, efektywności gospodarczej i społecznym, ale panuje przekonanie, ze w latach 50-tych to miało sens i była to metoda dzięki której USA stały się najzamożniejszym krajem świata. Nie, nie była. Był to wtedy dokładnie taki sam idiotyzm jak i dziś, ale ten kraj już był obłędnie bogaty i mógł sobie na to pozwolić.

I naprawdę to nie było tak, ze "ludzie tego chcieli" albo że "rynek zdecydował". Ludzie wrócili z wojny, zakładali rodziny i chcieli gdzieś mieszkać. A o tym gdzie i jakie mieszkania można zbudować zawsze mniej lub bardziej decyduje administracja. W tym przypadku bardziej. To rząd federalny określił zasady jakimi musza kierować się władze lokalne określając szerokość ulic, liczbę miejsc parkingowych,  w dalszej kolejności rozdzielenie funkcji mieszkalnych i handlowych, etc. Do stopnia w którym samochód stał się absolutnie niezbędną do życia rzeczą. Co w oczywisty sposób zmniejszyło efektywność społeczeństwa, podwyższyło koszty życia dla wszystkich i zmniejszyło konkurencyjność USA.

W początkowym okresie miało to bardzo pozytywne reperkusje. Mianowicie odbudowany za amerykańskie pieniądze przemysł Niemiec i Japonii mógł być, dzięki konkurowaniu niższym kosztami życia, poważnym eksporterem na obłędnie bogaty amerykański rynek. W tych dwóch krajach (jak i większości innych) społeczeństwa były wciąż zbyt biedne, aby tworzyć poważny popyt. Kto miał dostęp do rynku USA ten miał możliwość dalszego rozwoju.

Nie chodzi w typ opisie o krytykę powszechnej motoryzacji czy polepszania standardów mieszkaniowych. Chodzi o to, że system był skonstruowany tak, aby wymuszać maksymalne korzystanie z samochodów. Czego konsekwencja było niszczenie na różne sposoby alternatywnych, bardziej efektywnych gospodarczo metod transportu (W przypadku transportu ludzi w mieście każda metoda jest bardziej efektywna niż indywidualna motoryzacja. Każda).

Na skalę gospodarki miało to tę konsekwencję, że robotnik musiał zarobić nie tylko na wyżywienie i ogrzanie mieszkania, a również na samochód i znacznie droższe przecież ogrzanie domu. Nawet jeśli akurat nie zbudowanego z kijków i tektury, to i tak wolno stojącego, bez śladów izolacji i daleko od wszystkiego. To musiało pogarszać konkurencyjność. 
Dopóki w innych krajach trwała odbudowa zniszczeń to wszystko było na miejscu. Bogate Stany importowały, płaciły, za to zrujnowana Europa kupowała maszyny do odbudowy czy żywność do przetrwania. Ale kiedy sytuacja wróciła do przedwojennej, masowy import przestał być potrzebny. Lokalna produkcja była tańsza, bo równie, czy bardziej fachowa siła robocza pracowała za mniej i było to wytwarzanie na miejscu.

Realnie rzecz biorąc drogi amerykański robotnik nie był nikomu potrzebny. I zgodnie z tą logiką został wyrzucony za burtę. Lata 60-te to już pełnia efektywności Japonii i Niemiec, widoczne były efekty masowych inwestycji w elektryfikację kolei, masowy transport i rozsądne planowanie mieszkaniowe, czyli efektywnie olbrzymią różnicę kosztów pracy przy zaspokojeniu wszystkich podstawowych potrzeb rodzin robotniczych. Co oznaczało, że eksport z USA po prostu przestał być konkurencyjny na rynkach eksportowych.  Widać to jeszcze dziś na niektórych ulicach Ameryki Łacińskiej, gdzie jak najbardziej nadal są amerykańskie ciężarówki z lat 40, 50-tych i wczesnych 60-tych, ale późniejsze są to wyłącznie produkcja europejska, ewentualnie japońska, a ostatnio chińska.

Jeśli jedne kraje inwestowały w elektryfikację kolei, a inne w rozbudowę obłędnie nieefektywnych ekonomicznie przedmieść, to w końcu musiało to doprowadzić do sytuacji, w której wszystko jeszcze jakoś działa, ale już nie ma perspektyw. Dotychczasowy system musiał zbankrutować. I coś takiego oficjalnie stało się w USA w 1971 roku.

Po protestach studentów, przeciw wojnie, hipokryzji i braku perspektyw nowego pokolenia zwyczajnie ogłoszono bankructwo, a nowe pokolenie zdecydowano się wyrzucić za burtę. Nie do końca jednak, bo wymyślony został nowy model gospodarczy. Taki, w którym USA pozostaną potęgą, ale już nie przemysłu, a konsumpcji. Po prostu ten kraj został największym producentem długu na świecie. I to działało. Rosnące zadłużenie wszystkich pozwalało na dalszą konsumpcję i dalszy transfer kapitałów na cały świat. Ten sam świat został jednocześnie skuszony wizją dochodowych, bezpiecznych inwestycji i Wall Street, jak magnes przyciągała wszystkie możliwości inwestycje z całego świata. USA miało nowy model, który opierał się na destrukcji własnego przemysłu i klasy robotniczej, wzroście zadłużenia i pompowaniu pieniędzy z całego świata przez system finansowy USA. I to działało.

Ale zastanówmy się jakie są potrzebne warunki do tego, aby to działało.

Po pierwsze oczywiście wiarygodność USA, administracji, systemu prawnego i banków. 
Po drugie- poważna konsumpcja, czyli istotna klasa średnia, po trzecie możliwości inwestycyjne czyli biznes w stylu Hollywood i Krzemowej Doliny, gdzie można mieć astronomiczne zwroty z kapitału.

Teraz mamy kryzys tego modelu. Właściwie rzecz biorąc przestaje on działać. I co dalej?

Dalej są trzy wyjścia. Albo to naprawić i starać się znaleźć coś nowego dopóki pieniądze płyną, albo pogodzić się ze śmiercią tego modelu i przebudować kraj dopóki są pieniądze. Przebudować przez modernizację i zwiększanie efektywności gospodarki. Zarówno po stronie konsumpcji, jak też produkcji, aby można było konkurować na rynkach światowych. 
Trzecie brzmi tak, że skoro model finansowy przestaje działać to wracamy do modelu przemysłowego.

Jednak aby model przemysłowy mógł działać, musi istnieć masowy popyt, czyli  niskie koszty życia.  Niskie koszt życia oznaczają demontaż suburbii, co wymaga czasu. Oczywiście jest też alternatywa, która polega na tym, że konsumpcję ogranicza się do 20% społeczeństwa, a pozostała część dostarcza niskich kosztów produkcji. Co jest w swej istocie modelem brazylijskim.
W każdej z tych wersji wybór sprowadza się do jednego: Albo rozpoczną się masowe inwestycje w obniżenie kosztów życia, albo ten kraj nie ma innego wyjścia jak utrzymywanie pozycji konfliktami zbrojnymi aż do ostatecznego zawału. Bo on musi nastąpić. Z powodu nieefektywnej gospodarki i budżetu tonącego pod ciężarem zbrojeń.

Sprowadzając do wspólnego mianownika: albo modernizacja przez efektywność energetyczną i uzyskanie międzynarodowej konkurencyjności przemysłu, albo zmiana w drugą Brazylię. Z czego ta druga wersja ma jeszcze dodatkową opcje utrzymywania fikcji potęgi poprzez militaryzację.Zarówno zewnętrzną, jak też wewnętrzną. To podtrzymywanie może i będzie trwać dopóki międzynarodowy kapitał będzie przepływał przez USA i traktował ten kraj jako bezpieczną przystań. 
Ta przystań na dziś jest bezpieczna i taką pozostanie jeszcze przez jakiś czas.

Jak długi?

Otóż to zależy od decyzji politycznych w bardzo, bardzo bliskiej przyszłości.
Cofając sie nieco: polityka Obamy, często powolna i zbyt ostrożna, ale jednak solidnie pchała USA w stronę rozwoju przemysłowego i poprawy efektywności gospodarki. Czyli było to wyjście pokojowe i rozsądne.

Teraz mamy jednak rząd Trumpa. który jest bardzo radykalny i konsekwentny w budowaniu drugiej Brazylii. Odziedziczył gospodarkę rozpędzoną inwestycjami, głównie w efektywność energetyczną i bardzo starannie stara się to zakończyć i powrócić do polityki G.W.Busha, tylko na sterydach. Czyli zastąpić militaryzacją pogoń za efektywnością, czyli całkowicie przekierować strumień inwestycji. Oraz zwiększyć deficyt w celu zwiększenia importu kapitału i jego prywatnego tworzenia. Dokładnie to zostało zrobione za pomocą reformy podatkowej. Do tego obniżono podatki wielkim korpo i podwyższono jej dla klasy średniej w bogatszych stanach typu Kalifornia i Nowy Jork.  Co uderzy po kieszeniach najbardziej produktywne jednostki oraz w stany, które same najwięcej inwestują. A obniżka podatków jest faktycznie dla inwestorów giełdowych, czyli w większości banków inwestycyjnych.

Zupełnie oczywiście kapitał inwestowany w efektywność energetyczną ściąga pieniądze z rynku, bardzo, ale to bardzo utrudnia powstanie bań spekulacyjnych i przez to zyski w modelu spekulacyjnym. I to jest właściwie sedno sprawy.

Teraz spokojnie przechodzimy do obecnego rządu. Jest to najbardziej groteskowa zbierania skorumpowanych przygłupów, których da się znaleźć wśród amerykańskiej oligarchii. A konkurencja jest tam spora. Steve Bannon już wyleciał, ale jego duch unosi się nadal. Gdzie jego programem, określonym zupełnie wprost i realizowanym był demontaż państwa. Rozmontowanie działających instytucji tak, aby już nie dało się prowadzić efektywnej polityki przemysłowej, i ekonomicznej.

Zauważmy, że jeszcze w tej układance nie ma Rosji. Ale te interesy też są. Nawet bardziej, bo bym powiedział, że kwestia wsparcia Trumpa to nie była tylko kwestia interesów moskiewskiej kliki. Oczywiście, że tak, ale nie tylko. To jest też model gospodarczy, który jest obowiązującym w Rosji. Wąska oligarchia rządząca krajem, klasa średnia, która może względnie wygodnie żyć i 80% nędzarzy, którzy walczą o utrzymanie i stanowią tanią rezerwę roboczą i militarną. 
Co ma tą ciekawą konsekwencję, że zarówno jednego jak tez drugiego zażarcie broni międzynarodówka nie tylko kacapoidów, ale też zupełnie zwyczajnych rasistów.

W takim razie pozostaje pytanie- co będzie dalej. I tu mamy bardzo jasną odpowiedź: na dziś zupełnie tego nie wiadomo. Sytuacja wygląda jak stanie pijanego na płocie, z którego może spaść w każdą stronę.  

Albo USA staną się drugą Brazylią, czyli eksporterem surowców do Chin bez większego znaczenia politycznego, z gigantycznym rozwarstwieniem społecznym, bez możliwości awansu społecznego i targanym wojnami gangów, gdzie dość solidnie zmierzają. Albo wykorzystają pozostałe środki i pozycję międzynarodowa dla przebudowy gospodarki. Problem polega na tym, że pierwsza zmiana szkodzi tylko większości społeczeństwa, a druga oligarchom, zwłaszcza finansowym i zbrojeniowym. 
To dość marnie rokuje co do poprawy sytuacji. Po drodze są wybory i dojrzewający bunt przeciwko głupiej i skorumpowanej Partii Demokratycznej oraz ekstremalnie skorumpowanej i prooligarchicznej Partii Republikańskiej.  Naprawdę zobaczymy co się stanie.
Z czego pozytywne rozwiązanie to nie tyle impeachment Trumpa, co wpakowanie przynajmniej kilku członków rządu za kraty oraz jak najpełniejsza weryfikacja decyzji podjętych przez nich. Z czego np. Betsy DeVos może to dotyczyć już dziś. Patologia jaką są federalnie gwarantowane pożyczki studenckie nie powinna istnieć, a na pewno nie powinno się ścigać dłużników. W ramach niszczenia państwa zdecydowała ona o zatrudnieniu firm windykacyjnych do tego, a w ramach korupcji zatrudniona została jej własna firma.  Polityka to jedno i ta decyzja jest fatalna dla kraju, ale tylko korupcja jest przestępstwem. Zresztą to i tak drobiazg w porównaniu do zupełnie poważnego pomysłu zastąpienia US Army w Afganistanie i Iraku przez firmę jej brata (i przejęciu rządowych pieniędzy z solidnym naddatkiem, oczywiście)
Wersja negatywna brzmi: Trump jest wybrany na druga kadencję i Republikanie zachowują większość w Kongresie zarówno w 2018 jak i 2020. Sprawa będzie posprzątana. To zbyt wiele lat w już zbyt zniszczonym kraju, aby móc wrócić do rozwoju zapewniającego stabilność i długoterminowe prosperity. Jeśli w tym roku Republikanie utrzymają Kongres, to każdemu, kto nie jest w górnych 10% społeczeństwa bym gorąco polecał spokojne spieniężanie wszystkiego i inwestowanie gdziekolwiek indziej. Jeśli utrzymają w 2020 to zrobienie tego również z własną osobą. 

Ale to przede wszystkim jest teraz najważniejsza kwestia ekonomiczna świata. Od sytuacji w USA zależy prosperity na całym świecie, bo to nadal jest największy rynek. Kto tam handluje, ma środki na inną działalność. Na przykład robienie polityki u siebie. I ta polityka jest taka, aby się podobała interesom Waszyngtonu. Wpływ nie jest aż tak wielki jak w latach 50-tych, ale ciągle ma znaczenie. 

P.S.
Historia Trumpa na 99% wygląda tak, że utopił w kasynach Atlantic City większość odziedziczonego majątku. Od tego czasu zajmuje się głównie praniem pieniędzy dla rosyjskiej mafii i jest zasadniczo słupem. Stąd nie tylko normalne działania w interesie Moskwy (których jest sporo, ale naprawdę musi mieć na nie alibi przed Kongresem) ale też paniczny strach przed rzeczami, które mogą obrazić jego zwierzchników. Stąd np. wychylanie się z gratulacjami powyborczymi dla Putina czy współpraca w rozmywaniu odpowiedzialności za śmierć szpiega w UK. 

25 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wojna gangow w USA? Chyba nie byles w USA aby pisac takie bzdury. Gangi sa w 100% kontrolowane i nie wychylaja sie poza Chicago, NY, Los Angeles, itp. To stanowi ledwo moze 5-10 miast, i to tylko nie ktore dzielnice. Reszta stanow, czyli jakies 95%, jest wolna od tego scierwa. Niestety ale jest to odwrotnie niz mowila Kilaria Clinton.


ps. ciekawe ile wytrwa ten komentarz. Acha, i bywam dosyc czesto w stanach. Roznych.

Maczeta Ockhama pisze...

W Brazylii też w 95% miejsc nie ma żadnego problemu.

Anonimowy pisze...

Oni prawie na pewno pojda w strone modelu brazylijskiego(co zreszta tu prorokujemy od lat)-spoleczenstwo zbyt heteterogeniczne praktycznie pod kazdym wzgledem: rasowym,etnicznym,
reliigjnym,finansowym a nawet geograficznym-tam sie nie da utzymywac jednosci i checi wspolnego ponoszenia trudnow odbudowy-moze w Europie ale nie w USA.Zreszta mam wrazenie ze taki model globalnej elicie pasuje-co ich w sumie obchodzi biedota albo tzw.interesy narodowe?Oni mysla ze beda kase robic na SI i blockchianach a biedota bedzie za twarz trzymana "policyjna" big data(czemu poczatki na duza skale dal Facebook)-no chyba ze ktos bedzie sie buntowal to sie wysle marines.Brazylia,Elizjum itp-tam zmierza Ameryka(i tam juz jest Rosja)-pytanie gdzie zmierza Europa czy Chiny bo to wcale nie takie oczywiste(tu zdaje sie ze wybor jeszcze nie zostal dokonany).

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Piotr34
1. Na horyzoncie są wybory. I tym razem istnieje dość poważna fala społeczna pod hasłami wcześniej nie znanymi w USA na większą skalę: powszechnej opieki zdrowotnej, ucywilizowana dostępu do broni, za zakazem prywatnego finansowania polityków, etc. Niekoniecznie te postulaty zdominują politykę, ale mówimy o nowej jakości i nowej fali. Która może zmienić optykę. Stabilne rządy zaledwie takie jak Obamy to już wystarczy dla powolnej transformacji. Tam cały czas jest wystarczająco pieniędzy i zdąża zanim się zawali. A powodu wymierania zachodzi tam poważna zmiana pokoleniowa i polityczna
2. Brazylia nie ma środków aby toczyć wojny dookoła świata. Armii ledwo wystarcza na Rio de Janeiro... I jeśli prawdziwa, efektywna gospodarka zostanie zatłuczona kijem, to USA też nie będą mieć środków na nic. Oczywiście to nie zdarzy się jutro, to bedzie ukrywane bardzo długo, aż pewnego się zawali. Prawie zawaliło się dzięki G.W.Bushowi, ale to był mocniejszy niż dziś kraj, a Obama go wyciągnął z g...
To spowoduje gigantyczną pustkę strategiczną dookoła świata, a lista chętnych do jej lokalnego zagospodarowania jest długa.
3. Tak czy inaczej dla obecnego systemu finansowego alternatyw brak. TO jest problem. Euro nie wyszło (IMO podziękowania słać do Wolfganga Shaube), Chiny raczej idą w stronę dyktatury i ich waluta się nie przyjmie, nic w sumie nie wiadomo.
4. Jedyna rzecz, która jest wiadoma, to data wyborów w USA. One mogą coś zmienić, zupełnie serio.

just for fun pisze...

Hmm... nie chce sie klocic ale od samego poczatku popieralem Trumpa, zarzuca mu sie ze stracil wiekszosc majatku ze nie ma pojecia o gospodarce, ze pierze brudne pieniadze itd. ale kto stoim po przeciwnej stronie Clintonowie czyli pedofile i mordercy, wiec z dwojga zlego chyba nadal pozostane przy Trumpie

Kira pisze...

"Patologia jaką są federalnie gwarantowane pożyczki studenckie nie powinna istnieć, a na pewno nie powinno się ścigać dłużników."

Rozmawiałam przed chwilą z Amerykanką (online, oczywiście), która popiera pożyczki studenckie w przypadku lekarzy lub odpracowanie długu (jak twierdzi. takie rozwiązania już istnieją), gdyż w przypadku wykształcenia lekarza za darmo społeczeństwo traci, jeśli ten zmieni zawód lub pójdzie na macierzyński.

futrzak pisze...

"Oni mysla ze beda kase robic na SI i blockchianach a biedota bedzie za twarz trzymana "policyjna" big data(czemu poczatki na duza skale dal Facebook)"

Nie, nie facebook. Wszyscy juz zapomnieli, co ujawnil Snowden? To moze przypomne:

" His disclosures revealed numerous global surveillance programs, many run by the NSA and the Five Eyes Intelligence Alliance with the cooperation of telecommunication companies and European governments."

To, co robi facebook to sa jakies smieszne wprawki. NSA i agencje bezpieczenstwa europejskie monitoruja CALY, dokladnie CALY ruch idacy przez wszystkie glowne routery Internetu oraz operatorow mobilnych. No to o czym tu mowa, na litosc. Oni to robia juz od ponad dekady.

Maczeta Ockhama pisze...

@kira
Nic dziwnego. Jak się siedzi w środku patologicznego systemu, to łatwiej sobie wyobrazić drobną zmianę niż całkowite jego wyrzucenie.
Jak ktoś siedzi w USA i na oczy nie widział porządnego awansu społecznego na bazie merytokracji, to nie takie androny snuje. Uniwersytety dla zysku i pożyczki to jest kompletna patologia, a właściwie zwyczajne oszustwo i tym właśnie jest większość systemu edukacyjnego USA. Większość, nie cały.
I jeśli już wracamy do tematu- ten system pozwala na zrobieni już czystych wałków, bez żadnego zamiaru przekazania nikomu żadnej wiedzy, czego najładniejszym przykładem był Trump University. I to tylko jeszcze raz potwierdza, ze od strony biznesowej i ludzkiej mamy do czynienia z czystej wody oszustem, nikim więcej.

Maczeta Ockhama pisze...

@just for fun
Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Ale odpowiednia ilość wiedzy i rozumienia świata pozwala to wyleczyć.
Ale dla przypomnienia: grupy terapeutyczne są gdzie indziej, tu za niedoinformowane psucie dyskusji się wylatuje.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Wiem ze jest taka fala innowacyjnych pomyslow na reforme spoleczna w USA ale mysle ze nie dadza rady.Jak juz napisalem za bardzo heterogeniczne spoleczenstwo maja-nikt nie bedzie chcial ponosic trudow i kazda grupa bedzie twierdzila ze wklada do systemu wiecje niz wyjmuje-a oligarchia to rozegra.W niektorych krajach europejskich to sie pewnie uda ale nie wierze ze w USA.Tym bardziej iz mam wrazenie ze establishment amerykanski probuje wejsc w buty establishentu globalnego-im USA sa coraz mniej potrzebne do czegolwiek(a przynajmnije tak mysla).Chiny...to zamordysci(tu sie zgodze)ale oni zdaja sie calkiem niezle rozumiec slabosci obecengo systemu(w koncu dosc sprawnie na nich pasozytuja)-byc moze ze beda zdolni dokonac transformacji-byc moze.

@Futrzak
Coz-chyba rzeczywiscie nie do konca jasno to ujalem.Wiadomo ze to nie Facebook zaczal-ale sadze ze Facebook jest znacznie powazniejszym graczem w tej sprawie niz sie zdaje-w koncu takiej jakosci baze danych na temat prawie kazdego to malo kto ma-nawet NRO i inne agencje-chocby dlatego ze problemem nie jest sledzenie infomracji tylko jej agregowanie-na Facebooku ludzie sami to robia i jeszcze sie ciesza.I tak pozostanie-ani afera Snowdena ani obecna afera Facebooka tego trendu nie zatrzymaja(za 3 miesiace lemingi zapomna lub przywykna)-pozostaje tylko jezyk metaforyczny jak np zajdlowski koalang(przynajmniej jeszcze przez jakis czas-bo i tu pewnie w koncu SI sie wycfani).

@Kira
A myslisz ze w UK to czemu torysi wygrywaja?Glosuje na nich nawet klasa robotnicza pomimo ze praktycznie kazdy ruch torysow w robotnikow udzerza i nabija kase oligarchom.Jak sie z takim przecietnym robotnikeim brytyjskim pogada to wypada niczym wyborca Nowoczesnej-95% neoliberal popierajacy niemal wszystko co RZAD POWIE iz jest dobre dla rynku-nawet jesli dosc latwo udowodnic ze nie jest dobre dla niemal nikogo wliczajac w to jego samego.Dzisiaj sie nie rzadzi pala(przynjakniej poki co)-dzisiaj sie rzadzi SPROFILOWANA propaganda i do tego rozne "facebooki" sa potrzebne.

Piotr34

Kira pisze...

@ Maczeta Ockhama, Piotr34

Osoba ta może i ma mentalność ukierunkowaną na ściśle wolny rynek, ale nie o to chodziło. Może ja się źle wyraziłam, więc zrelacjonuję dyskusję. Otóż wypowiedziała się ona po tym, jak Brytyjczyk skarżył się, że angielskie lekarki często rezygnują z pracy (podał przykłady ze swojego otoczenia) i zostają stay-at-home mothers, przez co brakuje potem lekarzy. A wykształcenie lekarza kosztuje. Na co wypowiedziała się Amerykanka i stwierdziła, że w przypadku LEKARZY (mowa o tym konkretnym zawodzie) albo należy oddać pieniądze za studia albo odpracować (pracować przez określony okres w zawodzie). Ufam, że zna realia swojego kraju. Ja nie, relacjonuję, co powiedziała.


A teraz ode mnie: oczywiście pokpiwam z ultrakapitalistów, którzy uważają, że jednostka powinna sama dojść do wszystkiego. Niemniej z drugiej strony, idea całkowicie darmowej, czyli opłacanej z podatków edukacji wyższej zaczyna się jawić jako szkodliwa dla KRAJU, jeśli zbyt wiele osób wykształconych w zawodzie albo ten zawód zmienia albo wyjeżdża za granicę.



@ Maczeta Ockhama

A co powiesz o masowym kształceniu się w kierunkach, po których wiadomo, że pracy się nie znajdzie lub będzie ciężko? Też powinny być darmowe?

Anonimowy pisze...

@Kira

Jesli chodzi o lekarzy czy kilka innych grup ktorych wyksztalcenie duzo podatnika kosztuje a ktore potem emigruja itp to uwazam ze o ile studia powinny byc za darmo to powinny sie wiazac z przymusem odpracowania kilku lat w kraju(lub zwrotem kosztow wyksztalcenia)w przypadku emigracji.

"A co powiesz o masowym kształceniu się w kierunkach, po których wiadomo, że pracy się nie znajdzie lub będzie ciężko? Też powinny być darmowe?"

A czy abay na pewno wiadomo ktore to sa?W latach 90-tych wszyscy wlacznie z rzadem i przywatnymi agencjami konsultingowymi krzyczeli ze potrzebujemy ekonomistow i menagerow i jak sie okazalo niemal wszyscy sie mylili(z roznych powodow a glownie dlatego ze nastala era corny capitalism w Polsce a nie merytokracja).Potem podobnie bylo chocby z farmaceutami czy germanistami a jak dalej bedzie to wkrotce ten los czeka informatykow(w UK to juz sie dzieje).A tymczasem na germanistow znowu wzrasta popyt,zamiast rusycystow wzrasta popyt na sinologow oraz w miedzyczasie droga ustawowa zniszczona rynki pracy chocby dla specjalistow BHP itp itd.Dla techinkow roznych branzy to w ogoel nie mialo byc pracy i zawodowki i technika masowo zamykano tylko po to aby obecnie je znowu otwierac(takze gornicze).Widzialem w swoim zyciu tysiac roznych prognoz dla rynku pracy i WSZYTSKIE po latach okazaly sie bledne-KAZDA jedna.

Piotr34

futrzak pisze...

"sadze ze Facebook jest znacznie powazniejszym graczem w tej sprawie"

-- jeśli tak sądzisz, to chyba nie wiesz zbyt wiele o data warehouses i metodach analizy danych. Po prostu. Oraz nie bardzo wiesz, na czym wlasciwie polegal przekręt ze zbieraniem danych z fejsa i jego wykorzystaniem.
A ja pisalam o tym na blogu u siebie juz dobrze ponad rok temu....
https://futrzak.wordpress.com/2016/12/20/w-jaki-sposob-trump-wygral-wybory/

Ale nie będę sie klocic z toba, szkoda mi czasu.

Anonimowy pisze...

@futrzak

Faktycznie nie znam szczegolow-nie sa one do niczego mi potrzebne.KAZDE wybory w USA(i wielu innych krajach)sa w mniejszym czy wiekszym stopniu od dekad zmanipulowane.Facebook,Twitter,Analitica czy FBI co za roznica?Istotne jest ze ktos sledzi i cel w ktorym to robi-reszta to drugorzedne szczegoly techniczne.

Poza tym chyba nie sadzisz ze ludzie Clinton nie manipulowali?-po prostu byli w tym mniej skuteczni-nawet Maczeta kiedys pisal na blogu ze Clinton wydaje na kapanie 10 razy wiecej niz Trump-po prostu wydawala na przestarzale narzedzia.Zauwaz takze ze Trump nie byl pierwszym kandydatem ktory wykorzystal to narzedzie-nawet w filmiku ktory linkujesz mowi sie takze sporo o Cruzie.Takze zarowni w zalinkownaym filmiku jak i w Twoim wlasnym wpisie na blogu Facebook jest wspomniany ze 20 razy po czym tutaj zaprzeczasz jego istotnosci-to do czego mam sie odniesc?

Reasumujc twierdzisz ze Trump wygral bo oszukal wyborcow-nie rozumiesz na czym polegaja wspolczesne wybory-a polegaja na tym wlasnie kto lepiej sprofiluje wyborcow-Trump wybral lepsze narzedzie i do tego lepiej kreowal przekaz(kiedys tu juz filmik na ten temat wrzucilem).Tak dziala wspoleczesna demokracja(a do pewnego stopnia zawsze tak dzialala).

Powiem Tobie brutalnie ale szczerze-nie lubisz Trumpa i to nie pozwala Tobie dokonac logicznej analizy jego kampani-a analiza jest prosta-byl SPRAWNIEJSZYM KANDYDATEM ktory potrafil wybrac lepsze narzedzia-nieladnie?-oczywiscie ale tak to dziala-nie zyjemy w 19 wieku tylko w 21.

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Piotr34
Kwestia heteregeniczności społeczeństwa. Tak, w pewnym sensie. Najważniejszy podział i właściwie grupa społeczna to rasistowscy rewizjoniści z Południa. Cała reszta jest podzielona po równo, więc to te kilka procent społeczeństwa faktycznie decyduje od dziesiecioleci. Najpierw o poparciu F.D. Roosevelta, potem Eisenhovera, a od volty Nixona konsekwentnie Republikanów w każdej wersji. Ale ich interesy nie miały z tym nic wspólnego, po prostu była popierana zawsze najbardziej rasistowska i dyskryminacyjna polityka z dostępnych. I przy okazji to było rozgrywanie tematu przez oligarchów (z wyjątkiem New Dealu, ale to było dawno)
Tylko że ten system się wali z powodu demografii i polityki. Oczywiście aby w zmieniającej się demografii rasiści mogli utrzymać się przy władzy musieli dojść do ekstremum, którym jest obecny rząd. Ale to jest konsolidacja twardego elektoratu i zrażanie centrum. Na następne wybory nie wystarczy bo widownia Fox "News" po prostu wymiera a wiek wyborczy ma pokolenie po prostu socjalistów. Dlatego się spodziewam przesilenia w wyborach. Oligarchia pola łatwo nie odda, ale mamy sytuację z Wisconsin w tym tygodniu. Pełna władza GOP, ale gubernator od miesięcy nie rozpisywał obowiązkowych wyborów uzupełniających, bo w twardo republikańskich okręgach spodziewa się żenującego wyniku lub klęski. I nie na rzecz miękkich korpodemokratów tylko wejścia do parlamentu radykalnych socjalistów. W Wisconsin!!! I to nie Kalifornia zmieni ten kraj, tylko Kansas i Dakoty zagłosują za byciem jak Szwecja. A przynajmniej Kanada. I żadni południowi rasiści tego nie zmienią, nie bedą języczkiem u wagi bo ma szansę paść cała szala. To jest realna zmiana, która tam trwa i gotuje się. Sytuacja jest niestabilna i skala tego kompletnie nieprzewidywalna. Możliwe jest zarówno utrzymanie GOP w obu izbach jak też dwucyfrowa liczba mandatów dla nich.
Ad Cambridge Analitica i okolic. Jedna rzecz to prowadzenie i profilowanie agitacji wyborczej. Rzecz stara jak wybory i bezproblemowa. Ale druga rzecz to podstępne gromadzenie informacji o wyborcach, następna to manipulowanie (nawet jeśli uznać to za zwykłą kampanię) wyborcami zza granicy i przez obcych obywateli i jeszcze jedna to używanie tych danych pomimo nalegań o usunięcie i zapewnień o usunięciu. W Europie za to się wędruje za kraty i to bardzo słuszna idea. W USA za organizowanie kampanii przez obcych obywateli. Też słuszna idea. Facebook jest w tym wszystkim firmą zajmującą się wyłudzaniem i koncentrowaniem danych a potem sprzedawaniem ich każdemu z kompletną pogardą dla prywatności i generalnie ułatwianiem popełniania pozostałych przestępstw.
rządowa inwigilacja to inna sprawa. W USA ludzie mają konstytucyjne oczekiwanie nie bycia szpiegowanym przez rząd bez konkretnego powodu i sądowej kontroli. Snowden pokazał, że to jest łamane. I nic. To jest problem, a raczej robienie z konstytucji papieru toaletowego. Z napisem "każdy może mieć karabin maszynowy"

pilaster pisze...

Co prawda nie w 1945, ale w 1950 PKB USA wynosił 27% światowego PKB, a nie 50%, jak się tu podaje do wierzenia. Również populacja nie wynosiła 5% świata, tylko nieco więcej - 6%.

Zatem per saldo USA były od średniej światowej bogatsze nie, jak tu się twierdzi 10 razy, ale zaledwie 4,5 raza. Dzisiaj ta różnica wynosi ok 4 razy - wcale tak bardzo nie zbiednieli.

Wskaźnik wolności gospodarczej Index of Economic Freedom w roku 2018

USA - 75,7
UE (28 krajów - średnia ważona wielkością gospodarki) - 70,3
Kanada - 77,7

Brazylia - 51,4
Argentyna - 52,3

Rosja - 58,2

Indeks percepcji korupcji CPI

USA - 75
UE - 70
Kanada - 82

Brazylia - 37
Argentyna - 39

Rosja - 29

Porównywanie USA do Brazylii, czy nawet Rosji - symptomatyczne że Maczeta, tak do niedawna gorący admirator argentyńskiego reżimu Kirchnerów, jakoś tak od jego upadku, o Argentynie przestał w ogóle wspominać - jest, jakby tu rzec... mało poważne... :)

Maczeta Ockhama pisze...

Statystyki pokazują, ze 78,32% komentarzy Pilastra to są przypadkowe zlepki danych dobrane pod akurat wygodne tezy.
A teraz wysyłamy Pilastra do podręcznika historii ze szkoły podstawowe i każemy napisać referat pt.: "Różnica w sytuacji gospodarczej Japonii i Europy kontynentalnej między 1945 a 1950 rokiem i jaki ma to wpływ na udział USA w światowym PKB."
A potem czytamy kolejny durny i nie na temat komentarz, aż Pilaster dołącza do pozostałych korwinoidów w spamołapie.

Jare pisze...

Myślałem, że nie będę się wypowiadał, bo tekst jest wybitnie tendencyjny. Ale jakoś nie daje mi spokoju - więc parę uwag:
1/ Re-industrializacja USA. Ma miejsce już od 6 - 8 lat. Teraz przybiera na sile. Czynniki: tani kapitał i robotyzacja - dostęp do technologii. Przykład: https://www.bloomberg.com/news/articles/2017-08-30/china-snaps-up-america-s-cheap-robot-labor
Do tego nowoczesne technologie bezzałogowych samochodów. Europa blokuje polskich kierowców, żeby ich firmy jeszcze trochę pozipiały, a w USA: https://www.theverge.com/2018/3/6/17081626/uber-self-driving-trucks-delivering-cargo-arizona oraz: https://www.consumeraffairs.com/news/waymo-gets-approved-for-first-commercial-self-driving-car-service-021918.html i wiele innych przykładów. Taksówka Ubera i tak miałaby wypadek razem z człowiekiem - więc proszę tego argumentu nie używać.
2/ Patriotyzm Amerykanów. Szok. Widziałem po zapowiedziach Kima na temat jakieś bomby na USA 2 lata temu.
3/ Etos pracy. Potężny. Parę dni temu od jednego, potem drugiego a potem trzeciego Chinola słyszałem, że nie chce już tak ciężko pracować i będzie tylko na pół etatu pracować. Nigdy nie słyszałem takich opowieści od Amerykanów.
4/ Polityka energetyczna - to po prostu walka o przewagę. W 2008 nikt nie wierzył w samowystarczalność energetyczną USA. Teraz wielu nie wierzy w to: https://www.wsj.com/articles/u-s-will-be-the-worlds-largest-oil-producer-by-2023-says-iea-1520236810 ale tak będzie. W tej sytuacji USA nie opłaca się wchodzić w bańkę energii odnawialnej. Lepiej wykorzystać przewagę konkurencyjną w tradycyjnych źródłach energii.
5/ Obywatelstwo amerykańskie - przedmiot marzeń i dążeń wielu ludzi na świecie. Tak jak Rzymu na początku tego wieku. Wydawało się, ze Rzym się chwieje - a on miał jeszcze szczyt potęgi daleko przed sobą. Jedna przestroga - nie upadł w szczycie swojej potęgi jak insynuują niektórzy spece od wszystkiego. Ale jak obywatelstwo Rzymu przestało być pożądanym towarem.
6/ Dług publiczny - może duży - ale czy aby na pewno? Jak patrzymy na Japonię, na Anglię sprzed 250 lat to spoko. I ten dług nie jest w złocie.
Jest jeszcze wiele innych elementów potwierdzających, ze zanim USA padnie to padnie również Europa, Rosja i być może Chiny jeśli nie wzbudzą krajowej konsumpcji. A będzie z tym kłopot dopóki nie będzie tam powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych.
Jak na razie to 90% Argentyńczyków czy Brazylijczyków czy jakichkolwiek innych nacji dałoby sobie uciąć palec albo dwa, żeby dostać obywatelstwo USA.

Jare pisze...

Sorry, umknęła mi jeszcze jedna kwestia. Potęga militarna. Trump zrobił z bezpieczeństwa towar, którym handluje. Poprzednie USA (1945 - 1990) dawało bezpieczeństwo Europie Zachodniej za darmo. Potem nikt go nie potrzebował. Dziś Trump mówi jasno - chcecie bezpieczeństwa - to musicie za nie zapłacić. Dlaczego tak walczy o te 2% budżetu - bo spora cześć z tego wpadnie do kieszeni amerykańskich koncernów. Arabia Saudyjska, Polska, Rumunia, Szwecja i wiele, wiele innych krajów. Głupie ruski tą paniką wojenną nabijają kasę USA. Do tego tymi wojenkami energetycznymi tworzą przedpole dla nośników energii amerykańskich. Więc nie martw si tak Maczeto o USA. Poradzą sobie. Są na prawdę mocni i mają jeszcze wiele argumentów. To nie jest Cesarstwo Rzymskie z 400 roku. Ja sądzę, że to jest cesarstwo z początków pierwszego tysiąclecia. Paliwa starczy jeszcze na pewno na następnie 100 lat albo i więcej.

Maczeta Ockhama pisze...

@Jare
Powiedzmy, że o wpółczesnej technologii mam sporo większe pojęcie, więc jednak o Uberze odpowiem:
To co odp... ta firma to przechodzi granice. Tam po prostu była technologia i algorytmy na poziomie słabego studenta. To nigdy nie powinno samo wyjechać na ulice. problem polegał na tym,że władze im zaufały. Teraz autonomiczne pojazdy będą dopuszczone tylko tam, gdzie władze mają wystarczająco kompetencji dla samodzielnej oceny poziomu bezpieczeństwa. Czyli w Kalifornii.
Reindustrializacja jest, w istocie.
2. Wydmuszka. Patriotyzm to jest tam, gdzie społeczeństwo chce i potrafi powstrzymać pasożytniczą oligarchię i robić coś razem. To jest jakby odwrotność USA.
3. Jak nie masz co żreć to jesteś pracowity. Chińczycy mają, amerykanie nie.
4. O OZE nie wiesz co mówisz. Jak o tym nie wiesz nic, to o energii w ogóle też nie. Kropka.
5. Do publiki bardzo wolno dociera rzeczywistość. Od 2001 to nie jest najlepszy kierunek, od 2009 kompletnie nie warto. Już teraz jest to dobra alternatywa tylko dla kompletnej biedoty, nawet nie bardzo dla niższej klasy średniej. Być może ludzie marzą, ale tylko ze względu na historycznie dobrą markę. To stopniowo dochodzi do świadomości i takie procesy tylko przyspieszają.
6. Dług nie ma żadnego znaczenia przy posiadaniu waluty rezerwowej. Oni mogą drukować ile chcą. Do czasu utraty wiarygodności miedzynarodowej, czyli na przykład powszechnego uznania, że klasa polityczna USA jest zbyt głupia, aby w minimalnie przewidywalny i odpowiedzialny sposób rządzić krajem.

To nie jest Rzym ani z 100 ani z 400 roku. To jest moment w którym przestał działać system wyłaniania minimalnie kompetentnej władzy. W Rzymie można to określić umownie jako śmierć Marka Aureliusza albo Septymiusza Sewera. Dlatego i dokłądnie dlatego uważam, że USA są na rozdożu

Kira pisze...

Od jakiegoś czasu czytam bardzo mądrego (wg mnie) człowieka, który co prawda skręca światopoglądowo w lewo (tak mi się wydaje), ale bardzo rozsądnie o realiach życia w swoim kraju:

https://markmanson.net/american-dream

Czy opłaca się jeszcze wyjeżdżać do Ameryki, jeśli się nie jest specjalistą, tylko kimś zaczynającym od zera?

plop pisze...

Napisz coś o Wenezueli
https://www.youtube.com/watch?v=nJpMh6tTrRY

Maczeta Ockhama pisze...

@Kira
Fajny tekst.
Dość ładnie oddał realia. A do USA opłaca się wyjeżdżać jak masz dobrze płatny zawód na starcie, bez żadnych dodatkowych inwestycji typu uznanie dyplomu, bez zobowiązań rodzinnych i problemów zdrowotnych i po to aby uzbierać pieniądze na inwestycję w normalnym miejscu i życie jako wygodna klasa średnia. To jest względnie łatwe i sensowne. W każdej innej wersji w USA możesz spodziewać się otyłości i zepsutych zębów.

Coinist1400 pisze...

@Maczeta Ockhama

"3. Tak czy inaczej dla obecnego systemu finansowego alternatyw brak."

Choć wątpliwe, jest taka opcja, że mogą spróbować z 'nowym Euro.' Przynajmniej w Europie, o ile znajdą się chętni. Jednak przy rozwijających się kryptowalutach, innowacjach systemów finansowych i zainteresowaniu wszystkich poważnych graczy i rządów rozwiązaniami blockchainowymi... bardzo możliwe, że po upadku obecnego porządku walutowego przeszlibyśmy od razu do czegoś nowego, możliwe nawet że zahaczającego już o realizację modelu cashless (co niesie ze sobą o wiele więcej potencjalnych zmartwień na temat prywatności).

Anonimowy pisze...

Z podziwem czytam diagnozę upadku USA. Może tak się stać, ale ja bardziej liczę na katastrofę na dalekim wschodzie.
Wszak reżim komunistów chińskich wiecznie trwać nie będzie a USA potrafią osłabiać lokalnymi wojenkami. W każdym razie; przypuszczam, że już niedługo skala produkcji en. odnawialnej oraz posiadanie wody pitnej będą miały większe znaczenie niż posiadanie głowic atomowych.
Trump może o tym jeszcze nie wie, ale doradcy prezydenta pewnie już mają opracowane rozwiązania.