Jeszcze o polskim rządzie, teraz na chłodniej


Minęło trochę ponad pół roku działalności nowego rządu, jedynego niekoalicyjnego od wielu dziesięcioleci. Po dość emocjonalnych uwagach, jakie miałem, czas napisać coś trochę spokojniej. Emocjonalnych, bo Polska to nadal jest, w jakimś sensie, mój kraj. Z drugiej strony nie mogłem uwierzyć, że osoby, które mniej lub bardziej przygotowywały się latami do poprawy państwa, mogą być aż tak niekompetentne. 

Teraz, na sporo chłodniej mogę to ocenić.

Wrażenia z obserwacji działań rządu Beaty Szydło są... dziwne. Teoretycznie jest to rząd jednej partii, która powinna mieć jakąś spójną wizję gospodarki i działający razem na rzecz jej realizacji.

W rzeczywistości widzę go jak koalicję dwóch ugrupowań werbalnie mających wspólne cele, ale w rzeczywistości nie mających ze sobą kompletnie nic wspólnego. 

Deklarowanym celem dojścia do władzy PiS było usprawnienie i modernizacja państwa. Usprawnienie wojska, administracji, polityki fiskalnej, gospodarki, unowocześnienie infrastruktury i też rozpoczęcie prowadzenia polityki zagranicznej typowej dla współczesnego, niepodległego państwa. 

O polityce zagranicznej pisałem, zdania nie zmieniam. Minister Waszczykowski albo nie wie na czym polegają zadania współczesnego MSZ, albo nie chce wiedzieć, albo wie, ale nie chce tego robić. Za tą ostatnią tezą przemawia fakt, że polityka kadrowa pozostała bez zmian, jak polska dyplomacja i służby konsularne były zdominowane przez niekompetentnych pajaców z ubeckich rodzin, tak nadal są, mają się dobrze, są utrzymywani na stanowiskach i nowi wysyłani na kolejne. Dotychczasowy aparat ministerstwa nie działa i nie jest zmieniany. Jedyną rzeczą która w takiej sytuacji może robić minister to pokazywać się w rożnych miejscach i mówić rzeczy, o których ma pojęcie lub nie, ale nie mają żadnego związku z deklarowaną działalnością PiS, bo bandy potomków ubeków co prawda nie mają zielonego pojęcia o godnym reprezentowaniu kraju i opieką nad jego obywatelami, ale na pewno mają pojęcie o udupianiu każdego, kto będzie tego próbował na własną rękę. 

Dla odmiany zmiany w Ministerstwie Sprawiedliwości są szybkie, sprawne i przemyślane. A jak się komuś nie podoba, to zawsze może np. zostać szeregowym prokuratorem w Ciechanowie. Albo woźnym. Prokuratura na pewno, komornicy prawdopodobnie i sądy być może będą wkrótce działać znacznie lepiej. 

Zmiany w wojsku są wzorcowe, obecne ćwiczenia (Anakonda 16) mają skalę i scenariusz idealnie załatwiający kwestię relacji z Rosją. W skrócie- na Kacapów nie ma innej metody jak pokazanie z wystarczającym przekonaniem wystarczająco solidnej pałki. Ta pałka została pokazana. Bardzo wyraźnie. I nie, nie przesadzam, Antoni Macierewicz samą tą decyzją jak najbardziej wypełnia kryteria otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla. Której za coś takiego oczywiście nie otrzyma.


Z drugiej strony mamy Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra energetyki. Materia zbyt skomplikowana dla przeciętnego zjadacza memów. Zapewne tylko to jest przyczyną dla której w konkurencji na najpopularniejszego bohatera przegrywa nie tylko z Petru, ale również wszystkim żyjącymi byłymi prezydentami. Wierzcie mi, poziomem wiedzy i kompetencji w pełni zasługuje na odebranie tego stanowiska nawet od Petru. Na przykład w sprawie samochodów elektrycznych powiedział "Minister Energii powiedział, że cała energii nauki powinna skupić się na wymyśleniu bardziej trwałego systemu zasilania niż znany od ponad stu lat akumulator." No i fajne, ale sam minister zapewne ma przy sobie telefon komórkowy, w którym jest akumulator zrobiony w technologii bynajmniej nie znanej od stu lat, a zaledwie kilkunastu. Co więcej w tej technologii sprzed kilkunastu lat można zrobić samochód osobowy o zasięgu 500 km i czasie ładowania 80% baterii w 45 min. Oraz autobusy o zasięgu rzędu 300 km. Wskazówka dla niektórych ministrów: obie te rzeczy można dziś kupić, standardowe z salonu, szukać w Internecie pod hasłami "samochód Tesla" oraz "autobus BYD K9". Reszta wypowiedzi i decyzji prezentuje bardzo zbliżony poziom wiedzy technicznej. Zarówno jeśli chodzi o samą technikę, jak i poziom dziś oferowanych rozwiązań. Problem polega na tym, że Petru mówi o rzeczach znanych ze szkoły podstawowej, a Tchórzewski mimo wszystko wymagających jakiejś orientacji. Ale wszystkich miłośników memów naprawdę zachęcam do przyjrzenia się wypowiedziom ministra Tchórzewskiego. Im prędzej ten człowiek zostanie powszechnym pośmiewiskiem, tym lepiej dla Ojczyzny. Wystarczy wziąć którąkolwiek z jego konkretnych wypowiedzi i sprawdzić obecny poziom technologii w danej dziedzinie. Zapewniam, że w każdym przypadku będzie z czego się śmiać.

Bardzo blisko energetyki jest infrastruktura. Tu poziom jest zbliżony. Choć może dla pomysłu ładowania pieniędzy w energetykę węglową znalazłoby się jakieś uzasadnienie typu "ja nigdy w życiu nie słyszałem o internecie, a wszystkie książki które czytałem wydano w ubiegłym wieku", tak dla pomysłu rozbudowy infrastruktury dla towarowej żeglugi śródlądowej w Polsce nawet takiego usprawiedliwienia bym nie przyjął. Poziom pomysłów ministra Adamczyka absolutnie przekracza mój poziom umiejętności krytyki. 

A później mamy na przykład Ministerstwo Finansów. I prawdziwy kwiatek. Wszystkie historie wyżej można schować. Oddam głos fachowcowi, tu link do całkiem dobrego tekstu na Weszło. W największym skrócie- jednym z elementów modernizacji państwa jest modernizacja systemu finansowania sportu z jednej strony i uregulowania hazardu z drugiej. Obie te rzeczy były poza organizacyjnymi możliwościami 3 RP. Obecnie MF proponuje, aby w uproszeniu pozostawić jak było, czyli kompletnie bez sensu. Minister Gowin (szkolnictwa wyższego, jakby ktoś nie pamiętał) przygotował projekt, który jest, w dużym uproszeniu, nowoczesny. Po prostu normalna regulacja, wzorowana na dobrze działających rozwiązaniach w normalnych krajach. Najwyraźniej jednak nie jest w stanie przekonać do tego rządu, czy partii i rozpoczął promowanie swojego rozwiązania przez media. Będąc w opozycji do Ministerstwa Finansów. 

Do tego mamy taką postać jak Szyszko. W sprawie wycinku w Puszczy Białowieskiej nie znam się i nie wiem, która strona ma rację. Za to wiem, bo to widać było w światowych mediach, że forsowanie wycinki zaszkodziło wizerunkowi Polski. Co najmniej do stopnia, w którym IKEA zapowiedziała, że nie będzie kupować drewna z Puszczy Białowieskiej. To o czymś świadczy, konkretnie o tym, że zapowiedzieli to ratując swój wizerunek. 

Oraz znacznie grubsza sprawa. Po powrocie z konferencji klimatycznej w Paryżu opowiadał, jak to załatwił, że pochłanianie CO2 wskutek zalesiania będzie także wliczane do bilansu emisji danego kraju. Fajnie, ale to było postanowione dość dawno, zasadniczo w jednym celu- aby przymknąć oko na lipne deklaracje środowiskowe państw, które nie mają żadnego zamiaru uczestniczyć w światowej polityce klimatycznej. A głównie chodziło o jedno państwo. Nie, nie Polskę, Polska jest częścią UE i tak naprawdę nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Chodzi o Rosję, która jako deklarację klimatyczną dostarczyła stos nietrzymających się kupy bredni okraszonych deklaracją pochłaniania przez zalesianie. Rosja i tak jest międzynarodowym pariasem, ale dzięki temu konferencja lepiej się udała. A polski minister wsparł działania tego pariasa i jeszcze opisywał to jako swój sukces. To już nie jest dno, a pukanie od spodu.

Do tego zestawu mamy Anne Streżyńską, która po prostu ma pojęcie o tym co robi i co zamierza zrobić. Co tu więcej dodawać?

Oraz Mateusza Morawieckiego, który, nie pierwszy raz, chce wykorzystać swoją wiedzę, umiejętności i kontakty dla przysłużenia się Ojczyźnie. Nie mam żadnych wątpliwości co do takiego podejścia. Miał znaleźć pieniądze na wielki program modernizacji energetyki i infrastruktury oraz dokapitalizowania polskiego innowacyjnego przemysłu i znalazł. Problem polega na tym, że o programach na jakie zostaną wydane te pieniądze będzie decydować w największej części Tchórzewski i Adamczyk. A oni prześlą tę forsę na wszystkie najgłupsze pomysły, jakie tylko można będzie można znaleźć. W skrócie- Morawiecki daje gwarancje, że znajdzie każdy grosz, który będzie można przeznaczyć na inwestycje, a duet T-A daje gwarancje, że możliwe mało z tego zostanie przeznaczone na cokolwiek produktywnego. 

Cały obraz wygląda tak, jakby to był rząd koalicyjny i to wyjątkowo nie dobranych i nie znoszących się partnerów. Z jednej strony Macierewicz, Morawiecki, Ziobro, Gowin, Streżyńska, chyba też Radziwiłł (nie wiem, tu nie znam się), czyli ludzie których pracę szanuję i podziwiam, choć czasem są znaki zapytania jak np. trwanie przy uznawaniu słowackich tytułów akademickich, ale nie zmieniają obrazu ludzi, którzy chcą zmodernizować kraj, mają wiedzę i umiejętności jak to zrobić i po prostu robią. 

Z drugiej strony mamy Waszczykowskiego, Tchórzewskiego, Adamczyka, Szyszkę, chyba też Szałamachę, czyli ludzi, którzy nigdy nie powinni decydować o sprawach kraju. Niektóre z ich działań można określić epitetami typu "skrajny brak kwalifikacji", dla innych emocję biorą górę nad kulturą i nie jestem w stanie nic napisać. Gdyby nie chodziło o Polskę pewnie bym mógł i urządziłbym sobie pośmiewisko, na jakie zasługują. 

Nie wiem na której liście powinna znaleźć się Szydło, co skądinąd świetnie świadczy o jej kwalifikacjach czysto politycznych. Ale dla bycia ministrem bycie politykiem nie wystarcza. 

Ten podział ma niestety dość wyraźny wspólny mianownik. Ludzie ze starego PC, czy działacze PiS od dawna, zawodowi politycy, stwarzają ten obraz nieudolności i niekompetencji. Ludzie dobrani do projektu modernizacji Polski gdzieś w trakcie walki z bandyckimi rządami PO są jedną z najlepszych i najbardziej kompetentnych ekip w historii Polski. 

Zobaczymy jak długo tak chimeryczny rząd może działać. W końcu dysponuje trwałą większością parlamentarną. Bardzo wielu jego członków może mieć podejście, że warto zrobić coś, nawet jeśli kolega jest kompletnym szkodnikiem. Zresztą, gdyby T i A nie mieli pieniędzy to by nie stanowili żadnego problemu, ot, jeszcze kilka lat stagnacji. Problem polega na tym, że dostali pieniądze, których drugi raz nie będzie. A Polska straci kolejnych kilka lat, których drugi raz nie będzie. Ale może przynajmniej zostanie działający aparat sprawiedliwości, wojsko i szkolnictwo wyższe, które wykształci kompetentnych inżynierów, którzy kiedyś zostaną ministrami. Na razie kompetentni inżynierowie są raczej na emigracji i pewnie tam pozostaną.

44 komentarze:

Pan Samochodzik pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Człowiek Śniegu pisze...

MO, ja na początek z prośbą...

"Miał znaleźć pieniądze na wielki program modernizacji energetyki i infrastruktury oraz dokapitalizowania polskiego innowacyjnego przemysłu i znalazł."

Możesz rozwinąć i podać szczegóły?
Na razie, to mamy snucie planów, na co potrzebne są pieniądze. Nie doszukałem się szczegółów i twardych informacji...

Dwa- nie kop leżących, czyli Tchórzewski & Morawiecki.
Przynajmniej odnośnie elektrycznych cudów.
Poza tym, że oni nie wiedzą co i o czym mówią ( dla przykładu- 1 mln/10 lat = 100 tys szt rocznie ), szykują ustawy, które dotkną znaczącą część społeczeństwa.
Dziś usłyszałem, że finiszuje ustawa NAKAZUJĄCA w nowo powstałych inwestycjach developerskich postawienie stacji ładowania e-samochodów. Po co? Jeśli w całym kraju jeździ tego parę tysięcy. Kto ma za to zapłacić? Właściciel e-autka czy wszyscy mieszkańcy?

To tak na przykład...

Maczeta Ockhama pisze...

@Pan Samochodzik
Jeśli się bawisz w prymitywne serwowanie antysemityzmu to odsyłam na fora kacapskiej propagandy, której również po polsku znajdziesz sporo. Kacapia został stworzona na antysemityźmie i ma się on dobrze.

@CŚ
Morawiecki wskazał kwoty i źródła finansowania. Dane są powszechnie dostępne, choćby to http://es.slideshare.net/MinisterstwoRozwoju/plan-na-rzecz-odpowiedzialnego-rozwoju str 37. Wskazanie wygląda ogólnikowo, ale najpierw trzeba było to znaleźć i policzyć. Wiedzieć gdzie szukać, przejrzeć kilkaset bilansów, etc.

Z samochodami elektrycznymi problem polega na dziś tylko na braku mocy produkcyjnych nowoczesnych akumulatorów (tych których jeszcze nie wymyślono według Tchórzewskiego). Za dwa lata ponad milion rocznie światowej produkcji jest pewny, w 2025 pewnie z 5 mln rocznie. Do Polski MOŻE trafić 100 tys, jeśli będzie polityka wyraźnego wspierania elektrycznych przeciw spalinowym, bo proporcje muszą być bardziej w stronę elektrycznych niż średnia światowa.
Ja bym chętniej widział 2025 jako rok zakazu sprzedaży spalinowych. W każdej wersji stacje ładowania na osiedlach są potrzebne, czy niezbędne i jest to pierwsza naprawdę mądra decyzja tego rządu w zakresie infrastruktury.

A gdyby tak chwile pomyśleć, to zupełnie oczywiście plan energetyczny nie jest w interesie polskiej gospodarki. Można za to pokazać dokładnie jedną firmę, która ma profil idealnie zgodny z planami rozbudowy energetyki według Tchórzewskiego. Jest JEDNA firma, której profil produkcji pokrywa się z planem inwestycji w polska energetykę. A chyba nawet te idiotyzmy z żeglugą śródlądową pasują. Ja nie będę wymieniał jej nazwy, przynajmniej na razie. Ale kto wie, pewnie znajdzie.

Człowiek Śniegu pisze...

MO-

"Za dwa lata ponad milion rocznie światowej produkcji jest pewny, w 2025 pewnie z 5 mln rocznie. Do Polski MOŻE trafić 100 tys, jeśli będzie polityka wyraźnego wspierania elektrycznych przeciw spalinowym"

Co to znaczy wyraźnego wspierania?
Musi będą za darmo rozdawać.... Albo w przypadku firm, zwolnienie z podatków, VAT, ZUS'ów itp...
Mając do wyboru standard za kompakta w cenie 40-50 tys trudno porwać się na hybrydę za 70-80 tys. Owszem- oszczędność przychodzi ze spalaniem, ale miast 6,0 litrów spali np 3 litry...
Chyba, że o pełnym elektryku myślisz- 120-150 tys...
Widzisz różnicę?


Sprawdź, jaki jest wiek i stan standardowego samochodu używanego przez Polaków. Już pal licho, że część to zwłoki przywiezione z zagranicy i reanimowane.

Zwróć uwagę na jeszcze jedną, wg mnie najważniejszą rzecz- kwotę, którą podano jako potencjalny zysk firm energetycznych. W tym planie nie chodzi o ekologię, rozwój, itp- to ma być źródło gigantycznych zysków, które pójdą w ... węgiel :-)


"plan-na-rzecz-odpowiedzialnego-rozwoju str 37"

Wierzysz i w kwoty, i możliwości?
Ja np czytając potencjał, liczony jako do 380 mld złotych zajadów ze śmiechu dostaję. Wierzysz też, że ktoś był w stanie i naprawdę merytorycznie policzyć, a w przyszłości przymusić do wydania/inwestycji?

480 mld EU z wkładem własnym... I pomiatana przez naszych politykierów UE o niczym innym nie marzy, ale tylko o pompowaniu środków do naszego PRL'u... Dwa- a skąd wkład własny i w jakiej proporcji?

Trzy- pamiętaj, że mamy już +500 ( c.a. 23 mld ), szykuje się +Mieszkanie ( gdzie również mówi się o miliardach na inwestycje ).

Cztery- 90 mld nadpłynność banków.
Morawiecki tupnie nóżką i prywatne banki zaczną sypać groszem? Ciekawe, ile to będzie podatników kosztowało. I ciekawe, czy będąc w Santanderze również pro-inwestycyjnie myślał.

Dla mnie- pic na wodę fotomontaż, slajdy przyjmą wszystko.

Maczeta Ockhama pisze...

W Polsce przybywa ok. 700 tys do miliona samochodów rocznie z czego 250-350 tys to fabrycznie nowe, reszta import używanych. Importu używanych elektryków nie będzie, bo ich nie ma.
Zostaje zastąpienie ich nowymi oraz przeróbkami już jeżdżących. Akurat branża przeróbek wszystkiego jest w stanie w Polsce powstać wręcz w kilka tygodni, a 50 tys rocznie oceniam jako spokojnie możliwe. Kwestia nie tylko ceny, ale przede wszystkim kosztów eksploatacji. Silnik i elektronika to są grosze, kosztują baterie, czyli zasięg. Przeróbka drugiego samochodu w rodzinie na elektryka z 50 km zasięgiem nie powinna być droższa niż dobra instalacja gazowa.
Drugie miejsce to wszystkie zakupy władz publicznych, z wyjątkami, gdzie naprawdę nie ma alternatywy.
Trzecie to firmowe. Pełny VAT na wszystkie spalinowe oraz 0% na elektryki, dołożyć jakąś mało subtelną opłatę rejestracyjna i ceny już są takie same. Potem kwestia zakazów ruchu spalinowych czy opłat, rozsądniejszych cen paliw i właśnie dostępności punktów ładowania, a spokojnie firmy kupią te 20% elektryków i już mamy 100 tys rocznie. A kto chce kupować diesle VW po dzwonie i powodzi, ten jeszcze długo będzie takie kupował.
Na temat węgla w PiS najwyraźniej nie ma żadnych dyskusji i jest to kompletny obłęd. Ale też mały problem w porównaniu do transportu. Zelektryfikować transport to znacznie większa sprawa niż wziąć choćby i 25% prądu z wiatru. I jeśli Morawiecki sprzedał ten pomysł jako wsparcie węgla tej bandzie oszołomów to naprawdę chwała mu za to.
Co do planu- ja rozumiem jak to było zrobione, skąd się wzięły te kwoty i wiem, że są realne i trzymają się kupy. Przekonać państwowe firmy do inwestycji jest dość łatwo jak robi to rząd. Fundusze unijne są i tyle. Nadpłynność to jest dostępna forsa, której nie ma w co zainwestować. Stworzenie możliwości inwestycji uwalnia tę forsę- proste. A jak jest w co inwestować, a zarząd banku blokuje to zmniejsza zyski albo wręcz działa na szkodę spółki. Ja w tym wszystkim nie widzę żadnego problemu. Jak całości nie rozumiesz i twierdzisz, ze to nie ma sensu to masz duży problem z umiejętnością dyskusji.

Człowiek Śniegu pisze...

Wróć...

Ty wierzysz, że z dnia na dzień, da się w naszym grajdołku uruchomić produkcję 100 tys e-samochodów?
Błagam...

A musi to dotyczyć PRODUKCJI NOWYCH, skoro ma to być skok w przyszłość, a nie tylko nowy rynek zbytu dla dostawców z zagranicy.

Dwa- nie ma tu miejsca na przeróbki, itp... To ma być, jak rozumiem, skok cywilizacyjno-ekonomiczny spowodowany PRODUKCJĄ-SPRZEDAŻĄ-UTRZYMANIEM a nie firmy krzaki przerabiające na e-auto pełnoletnie golfy na glebie.

Trzy- a przepraszam... jakiś bonusem dla gospodarki i społeczeństwa mają być zwolnienia z podatków dochodowego i VAT firm kupujących auta produkowane zagranicą?

Cztery- opłata paliwowa jest sposobem finansowania KFD. Czyli po jej likwidacji, budżet i tak musi te pieniądze wyłożyć.

Piąte- " wszystkie zakupy władz publicznych" z ciekawości zapytam...
Kwestia ekologi, kosztów użytkowania, węgla, czy idei Morawiecki&Tchórzewski?

Szóste- coś mi się wydaje, że M&T przeczytali biografię Muska i postanowili pokazać, jacy to nowocześni i obrzydliwie bogaci możemy być. Wystarczy jedna ustawa- proponuję jeszcze kilka, że będziemy młodzi-piękni-zdrowi, że zapanuje pokój na świecie, że zawsze będzie nam słoneczko świeciło, itp.


_____________________

"Przekonać państwowe firmy do inwestycji jest dość łatwo jak robi to rząd"

Fakt- wystarczy posłuszny zarząd...


"Fundusze unijne są i tyle"

Żebyśmy się nie obudzili z ręką w nocniku...

"Nadpłynność to jest dostępna forsa"

Zmartwię Cię, ale wiem, co oznacza nadpłynność. Gorzej, jeśli ma zostać wydatkowana bez głowy ( na co prywatne banki raczej się nie zgodzą )- masz przykład podejścia ING do "węgla".


"Jak całości nie rozumiesz i twierdzisz, ze to nie ma sensu to masz duży problem z umiejętnością dyskusji."

Rozumiem, ale nie podchodzę do tego z taki optymizmem, jak Ty.
Nie wiem- może kwestia położenia geograficznego się kłania?
A może doświadczenia wynikające z ilości ustaw, które miały być gotowe, ale jak się okazuje albo ich nie ma, albo nie działają, albo okazuje się, że są wadliwe.



Maczeta Ockhama pisze...

Nie, nie musi wcale dotyczyć nowych. Stawiasz następne warunki. Rozmowa zaczęła się od tego, czy jest możliwe 100 tys rocznie samochodów elektrycznych w Polsce.
Teraz wyskakujesz z produkcją. Produkcja też jest możliwa, ale samochody to biznes na wielką skalę, produkcja 100 tys rocznie nie ma sensu, czyli albo się tym zajmie międzynarodowy koncern albo nikt. W żadnym z tych przypadków nie ma żadnego importu technologii.
I tak, jak najbardziej mówię o przeróbce używanego samochodu. DO tego potrzeba silnika, elektroniki i baterii, cała reszta jest praktycznie taka sama jak w zwykłym, jest mniej drgań i hałasu, więc może być lżejsza i słabsza. Albo na wpół skorodowana.
Silnik to jest praktycznie zwykły silnik trójfazowy. Z elektroniką poradziłby sobie co lepszy uczeń technikum i to ze zrobieniem od zera na prostym scalaku. Baterie i tak trzeba sprowadzić z Chin. To jest dokładnie cała filozofia, jak najbardziej do opanowania przez warsztat dziś robiący Passaty z ćwiartek.
Zysk polega na zmniejszeniu zależności od ropy oraz na tym, że jak już będzie można, to przestawienie samej energetyki będzie względnie szybkie i załatwi całą resztę sprawy.
Kwestia polega na udziale w tym wszystkim duetu T-A i on gwarantuje, że nic nie będzie zrobione, a co najmniej nic z głową i od początku do końca. Możliwe absolutnie jest.
Prywatne banki nie wyłożą ani złotówki na węgiel, bo oprócz głupiego interesu ryzykują też bojkotem konsumenckim lub wręcz sankcjami i ja sobie, w przeciwieństwie do T i A z tego zdaję sprawę.
Ale po pierwsze plan oryginalnie nie miał być przeznaczony na węgiel, a na ruszenie całego przemysłu.
Np. polskie firmy mają dziś w ofercie autobusy elektryczne. Gminy je kupują z dofinansowaniem UE. Który bank takiego zakupu nie skredytuje?

Człowiek Śniegu pisze...

MO- jak nie ma dotyczyć nowych?
Podaj mi, poza ekologią i oszczędnościami wynikającymi z kosztów utrzymania powód, dla którego ma się dokonać przełom technologiczno-przemysłowy.
A raczej nie będzie nim zamiana golfa na glebie z Niemiec na e-golfa nadal z Niemiec. Nadal gro pieniędzy zostanie w... Niemczech.

Dwa- Tchórzewski jasno, choć odnośnie autobusów, powiedział, że nie ma preferencji, w jakim kraju będą one produkowane.
To gdzie, w takim razie miejsce na rozwój, postęp, itp, co dla odmiany podkreśla Morawiecki?


"Zysk polega na zmniejszeniu zależności od ropy" taaaa- i zastąpienia jej węglem, skoro SPÓŁKI ENERGETYCZNE MAJĄ MIEĆ 2 MLD DODATKOWEGO PRZYCHODU.
Chyba, że nagle uznasz, że rząd popiera OZE i odchodzi od węgla.


"Gminy je kupują z dofinansowaniem UE"
Nie wiem... ja niestety we Wrocławiu mieszkam, gdzie z zakupów dla MPK śmieją się przez łzy pracownicy MPK. Dla zarządu we Wrocławiu odkryciem wczoraj było, że NIEKTÓRE tramy mają klimatyzację, którą można włączyć.


Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Co do energetyki- wszyscy dobrze wiedza, że na dłuższą metę nie będzie oparcia na węglu i przynajmniej część OZE trzeba będzie zbudować. W planie jest trzymanie się technologii turbin parowych, która jest bez sensu na dziś, ale będą finansować. W Zakresie OZE faktycznie zakazano budowy lądowych wiatraków i fotowoltaiki, jedynie małe domowe instalacje dla hobbystów.
Co zostaje- proste- morskie farmy wiatrowe. Dużo droższe i opłacalne głównie dla producentów.
A teraz sprawdzamy kto produkuje względnie nowoczesne turbiny parowe i ma problem ze zbytem, kto produkuje morskie wiatraki, jakie firmy, oprócz kopalń byłyby zainteresowane transportem śródlądowym w Polsce, bo chętnie by transportowały ładunku pozagabarytowe. Potem porównujemy te listy i zastanawiamy się, czy panowie A i T są kompletnymi ignorantami, czy jednak zapomnieli przedstawić swojego pracodawcy.
Jak porównamy te listy, to na wszystkich trzech jest tylko JEDNA firma. Od prawie dwustu lat słynąca z przekupywania decydentów i polityków.

Anonimowy pisze...

Czy chodzi o firmę dostarczającą oświetlenie do Auschwitz?

Człowiek Śniegu pisze...

Nie wiem, o jakiej firmie myślisz...

A może- taka, która produkuje "wiatraki" i turbiny, chyba nie ma udziałów w transporcie śródlądowym, choć duuuuuże gabaryty wodą transportuje, a jest mocno korupcyjnie umoczona, ma nazwę na S. się zaczynającą.

Kolejna, która mi przychodzi do głowy jest, przynajmniej w Polsce na etapie przekształceń. A dokładnie żabie udka hamburgery teraz są na topie... No i nie istnieje tyle lat...

Czyli jednak ta pierwsza...

Nie zmienia to faktu, że pomysł na e-auto w takiej formie to utopia, w którą chyba nawet zapatrzeni wyznawcy M. nie uwierzą.

Maczeta Ockhama pisze...

Obie odpowiedzi są prawidłowe, zagadka nie była zbyt trudna.

Jakby ktoś się pytał, to akurat ta sama firma promuje swoje rozwiązanie w zakresie elektryfikacji ciężarówek, czyli już wspomnianej e-mobilności. Najwyraźniej o to chodzi.
Tak się dziwnie składa, że dokładnie ta sama firma ma fabrykę ciężkiego sprzętu w Elblągu, przy nabrzeżu i bardzo im by się przydała możliwość transportu wodnego, co zostanie wkrótce załatwione.
Dla kogo naprawdę pracujecie, panowie Adamczyk i Tchórzewski?

Człowiek Śniegu pisze...

Apacz- nie wiedziałem, że nasi odwieczni przyjaciele zza Odry i Nysy mają takie cuś w Elblągu...


Btw- nie rzucasz, oczywiście oskarżeń, ale jak to kiedyś było w modzie, zadajesz pytanie?

Maczeta Ockhama pisze...

Myślę, ze mogę to wszystko sformułować bardzo wyraźnie. Nie oskarżam, tylko na podstawie mojej wiedzy technicznej i rynkowej zauważam daleko posuniętą koincydencję pomiędzy planami obecnego rządu w zakresie energetyki i infrastruktury a interesami jednej, konkretnej firmy. Co więcej, jest to bardzo poważne wsparcie dla nierynkowej i przestarzałej produkcji tej firmy.
To może wynikać z korzystania z niewiedzy i niezrozumienia technologii przez ministrów lub władze PiS i podsunięcia odpowiednio spreparowanych analiz albo jakiejś umowy politycznej. W każdym przypadku decyzje zapadały na poziomie prezesa partii, a nie ministrów, bo nie byłoby aż takiej nagonki i takiego nie tolerowania sprzeciwu.
Dla inwestycji typu przekop mierzei nie ma żadnego innego uzasadnienia niż transport ponadgabarytów z fabryk w Elblągu. A taka jest chyba jedna.
Jeśli to umowa, to jej cena jest bardzo wysoka, bo oznacza praktycznie zmarnowanie większości pieniędzy na całą infrastrukturę w najbliższych latach. Czyli złamanie szans na rozwój Polski.

Anonimowy pisze...

M.O. Zakladajac, ze te dociekania odnosnie Firmy na S.. maja pokrycie w faktach, masz zamiar tym tematem zainteresowac odpowiednie sluzby aby sie temu blizej przyjrzaly i ewentualnie poczynily jakies kroki zaradcze?

Anonimowy pisze...

Akumulator litowy ma dokładnie 104 lata. Aktualnie, po tym ponad wieku rozwoju jego realna trwałość to sto pełnych cykli. A to z kolei oznacza, że realny koszt takiego akumulatora jest daleko poza zasięgiem przeciętnego Polaka. Bo albo będzie kupował mały akumulator co 5000 km (100x50km), albo jeden porządnej pojemności, którego nie będzie rozładowywał do końca i co za tym idzie cieszył się nim dłużej, ale za to zabuli 100kzł. I o tym właśnie mówił człowiek, którego nie raczyłeś nawet wysłuchać, ograniczyłeś się do przeczytania omówienia jego wypowiedzi i to wystarczyło, byś wygłosił o nim swoją opinię.
A co do IKEI, to ciekawe skąd ona weźmie drewno do swoich mebelków - Lasy Państwowe, to zasadniczo jedyny poważny dostawca drewna w Polsce.

zaz

Maczeta Ockhama pisze...

@zaz
Nawet licząc najbardziej brutalne cykle typu ładowanie i rozładowanie po 2C i trzymanie rozładowanej, 100 cykli to może jest wydajność i jakość najtańszego no-name. Jeśli widziałeś testy czegokolwiek o weryfikowalnej jakości (nawet nie wysokiej, po prostu produkt zgodny z opisem) z których wychodzi 100 cykli współczesnego akumulatora litowego to chętnie też zobaczę.
Poza tym, te 104 lata temu to ktoś tam ZAPROPONOWAŁ zbudowanie akumulatora litowego, co w pierwszej praktycznej postaci udało się w latach 70-tych. Praktyczne rynkowo to dopiero lata 90-te. To jest historia bardzo bliska czasowo lotowi na Księżyc. W końcu Ciołkowski też to zaproponował i wyliczył pod koniec 19 w.
IKEA- proszę o dokładniejsze czytanie. Zapowiedzieli, że nie będą kupować drewna z wycinek z Puszczy Białowieskiej i tyle. Całą resztę i owszem, jak zwykle. Jest to bardziej chwyt marketingowy, niż realna zmiana dostawcy i nie mają zamiaru tego robić. Pokazuje to jednak na opinię szerokiego konsumenta, bynajmniej nie w Polsce, o tej wycince i że firma poczuła się w obowiązku takiego działania.
Najważniejsze- ja naprawdę BARDZO UWAŻNIE śledziłem wszystkie plany i wypowiedzi w zakresie reformy infrastruktury i energetyki. Bardzo. Wiązałem z obecną władzą i rządem duże nadzieje na modernizację państwa, nadal to robię. Jednak o niektórych rzeczach mam względnie fachowe pojęcie i potrafiłem z fragmentów nam serwowanych zrekonstruować obraz całości, w tym bez trudu poziom wiedzy i fachowości ministrów. W skrócie- jak masz o czymś względnie fachowe i współczesne pojęcie, to bez trudu zauważysz, że człowiek którego fachowość oceniasz, którą słyszysz, za przeproszeniem, pierdoli jak potłuczony. Ja twoją chęć wyjaśniania tych wypowiedzi w pełni rozumiem, i naprawdę szanuje. Jest to pierwszy rząd, który chce, w ramach jakiegoś spójnego planu zmodernizować kraj i społeczeństwo, to społeczeństwo szanując. Szacunku dla ludzi ze strony władzy "trochę" brakowało przez kilkadziesiąt lat i to jest olbrzymia zmiana. Ale w kwestiach technicznych fachowości niczym nie zastąpimy. Kraj trzeciego świata fachowców nie wynajmie, bo zawsze ich podrzucą koncerny zainteresowane skrojeniem pod siebie. Być może z tym mamy do czynienia. Być może panowie T - A są fachowcami, którzy tylko pracują dla pewnego koncernu, akurat na stanowiskach ministrów, a być może są ludźmi bez pojęcia o swojej robocie i słuchają doradców, co mają gęby pełne patriotycznych frazesów i teczki z ładnymi projekcjami. Tego nie wiem. Wiem, że zostanie zmarnowane kilka lat i kilkaset miliardów, za co przyjdzie zapłacić. Może i tak się opłaci. Ale serio- jeśli masz argumenty na obronę turbin parowych i żeglugi towarowej po Wiśle, to chętnie ich wysłucham, ale według mojej najlepszej wiedzy i oceny w 2016 takich argumentów nie ma, przynajmniej nie na skalę planowanych inwestycji, a już na pewno nie na skalę porzucenia reszty kierunków rozwoju

Człowiek Śniegu pisze...

MO- tak a propos IKEA...
Ja nie wiem, czy jest to chwyt PR, czy wcale. Nawet jeśli, należy podziwiać szybkość reakcji.
Zwłaszcza, że wg Szyszki wycięte mają być przede wszystkich zarażone stany, co i tak by się w ostateczności na trociny nadawało a nie dla przemysłu meblarskiego.
No, chyba że będzie tam jakiś bardzo znaczący udział drewna nadającego się do przeróbki- wtedy nie tylko Szyszko na kłamcę wyjdzie, ale potwierdzą się teorię, że o kasę i "Chłop żywemu nie przepuści" chodzi.

BTW- a słyszałeś, że Czesi chcą EDF ( poza świeżo remontowanym Rybnikiem ) kupić?
I jak myślisz- dlaczego?
Zwłaszcza patrząc na ostatnie problemy z czeskim górnictwem...

Trzy- Ty się nie czepiaj tego przekopu i funkcjonalności Wisła-Odra-itp...
To jeden ze sztandarowych pomysłów- co będzie jak Ci paszport zabiorą?

Cztery- inwestycje, cuda-wianki, gruszki na wierzbie... Dziś pokazały się informacje, że rząd ma pełną świadomość niemożliwości obniżenia wieku emerytalnego... dziś już oficjalnie ( z pominięciem komandosa Dudy ) górnicy z Brzeszcz się do Wa-wy wybierają...
Jak widać cały sprytny plan może się o niedotrzymanie obietnic wywalić- czyli są jednak tacy, którzy je na serio wzięli.

Maczeta Ockhama pisze...

Jeśli ostatnio nie widziałeś żadnych mebli, to przypominam, że większość jest robiona z trocin i żywicy, każde drewno dziś się jakoś zużywa.

EDF jest praktycznym bankrutem i sprzedaje wszystko co może i na co znajdzie jakiegokolwiek kupca. A CEZ to firma, która doi do nieprzytomności czeski budżet pod każdym możliwym pretekstem i wyprowadza kasę gdzie może. W porównaniu to cała Polska wygląda jak wzór cnót, przejrzystości i wydajności.

Więc fajnie znać hasła, a jeszcze lepiej szczegóły.

Człowiek Śniegu pisze...

MO- albo nie rozumiesz, dlaczego do Puszczy nawiązałem, albo... nie chcesz rozumieć.


EDF na dziś ma dobrych kilka procent rynku, który teoretycznie jest w fazie wzrostu, a powinno być jeszcze lepiej, jeśli serio brać pomysł na ratowanie górnictwa.
Tyle, że właściciel nie chce na węglu opierać swojej produkcji. A przy okazji Paryż idzie ręka w rękę z... Gazpromem i zaangażować się mocno w South Stream.

Dwa- myśl o tym, że jest pomysł, aby EDF Polska wykupił rząd. Ma to być i renacjonalizacja, i pomysł, co z węglem, cóż za zaskoczenie, zrobić.


Inwestycje w PAK stoją i nie zanosi się, żeby ruszyły.
Zwłaszcza, że prywatyzacja KWB Konin i Adamów ma iść do prokuratury.

Ja nie mam pojęcia, czy M&T są wspomagani przez S. Za krótcy na takie rozważania jesteśmy.
Ale mam świadomość, że za grube mld złotych stworzony zostanie, oby nie, moloch którego sensem istnienia będzie wspomaganie wydobycia węgla.


PS Pamiętaj o reinkarnacji "tysiączki" w Ostrołęce...

Anonimowy pisze...

Jeśli uważasz, że 2C to brutalne rozładowanie, to powiedz mi jaką baterię przewidujesz dla typowego współczesnego kompaktu (1500kg), tak by spod świateł nie ruszał z dynamiką walca drogowego ?
Praktyka wiesz co robi z teorią ? W Polsce na strychach można już spotkać tysiące skuterów i rowerów elektrycznych, które właściciele kupili by dojeżdżać do pracy. Po najwyżej pół roku okazało się, że bateria do wymiany. A to jest kilkadziesiąt razy tańsza bateria niż taka do samochodu.

zaz

Maczeta Ockhama pisze...

Skąd ty masz te rewelacje? Słabo się robi.
Schowajmy te fazy. EDF jest, jak wiadomo, zbudowany na energetyce atomowej, co oznacza jedno- siedzi po uszy w przestarzałej technologii z której koszt wyjścia jest obłędnie drogi. Sprzedają wszystko co mogą i co ktokolwiek chce kupić dookoła świata i to jest koniec filozofii. Nic tu nie ma żadnego związku z sytuacją akurat teraz w Polsce i przestań tym męczyć.
Jakiekolwiek teksty o współpracy energetycznej Francji i Rosji są kompletną bzdurą. Czy już wspomniałem, że EDF jest bankrutem, a Francja coś musi zrobić z rozpadającymi się elektrowniami atomowymi? A Rosja potrzebuje forsy, a nie opowiadań o sukcesie francuskiego modelu energetyki atomowej.

O Ostrołęce pamiętam, to jest przecież bardzo istotny element planu.
Dla wyjaśnienia- na tyle, na ile się dało śledziłem wszystkie szczegóły i mam w miarę pełen obraz sytuacji. Z czysto technicznego punktu widzenia, polski rząd zamierza robić co innego niż wszyscy i opierać się na archaicznych i drogich technologiach, co jest w oczywisty sposób bez sensu.
Za to jest w idealnej koincydencji z jedną firmą, która akurat produkuje złom, który obecny rząd chce kupować i nie ma na niego zbytu.
Tylko tyle i aż tyle. Cała lista się zgadza. Nie wiem nic poza wiadomościami medialnymi i wiedzą jak działa spawarka. To może wiedzieć każdy, kto chce wiedzieć. I nie przyjmie do wiadomości nikt, kto nie chce.

Anonimowy pisze...

/co do ikej to jest teoria spiskowa, wedle której, pod kornikami lupki som...

a moze umowa z von wernerami to cena za spokoj i pol suwerennosc? Chociaz za duzo tych mld troche. Poza tym to bigmaci wtarabaniaja sie nad Wisle, wiec troche dziwna ta sprawa z tymi volkswagenami. Chyba, ze akcjonariat von wernerow nalezy do czerwonych tarcz...

Tak se popilem i mi sie wydaje cos

Maczeta Ockhama pisze...

@zaz
Czy chcesz mnie przekonywać anegdotami, że komuś się coś zepsuło, a tak naprawdę nie wiadomo co to dokładnie było i czy w jakikolwiek sposób zgodne ze specyfikacją?
No proszę...
Ja co najmniej miałem na myśli, i chyba to było wyraźne, zrobienie pełnego cyklu prądem 2C, a nie pojedynczego impulsu.
To, co możesz zrobić, zależy tez od chemii, ale również od określonej konstrukcji. Ołowiowe akumulatory rozruchowe i trakcyjne mają tę samą chemię, a działają zupełnie inaczej. Zresztą nawet Tesla S, z przyspieszeniami rzędu 4 s do 100 km/h nie przekracza 2,5 C, więc nie wiem co znowu wymyślasz. Powiem, z cała sympatią, że poziomem ignorancji w tej dyskusji zbliżasz się do granicy mojej tolerancji.

Anonimowy pisze...

Zoptymalizowana do zasilania prądem Tesla S dla przyśpieszenia 4.4 do setki daje moc z baterii 310kVA, czyli dla 85kWh nijak nie chce wyjść 2,5C. I same te akumulatory szacunkowo kosztują 60k$, czyli 240tys zł
Tymczasem ty zaproponowałeś tanią przeróbkę przeciętnego kompakta, by dojeżdżać nim do pracy. A to w chwili obecnej oznacza zakup np stu (aby osiągnąć marne 50kVA) takich pakiecików :
http://allegro.pl/pakiety-do-rowerow-elekt-skuterow-25-6v-10ah-bto-i6192657608.html za kwotę minimum 100kzł i obciążenie samochodu tymi 300kg.
I nie, jazda w cyklu miejskim to nie jest jeden pojedynczy impuls, tylko mnóstwo takich impulsów, które dają w kość każdemu akumulatorowi.
No i Tchórzewski to wie, między innymi dlatego że jest inżynierem elektrykiem, a ciebie, mówisz, trzeba przekonywać ?

zaz

Maczeta Ockhama pisze...

OK, nie 2,5 a 3,65 C. Czy to cokolwiek zmienia? Podałem jak mi się wydawało, nie pomyliłem się w stopniu zmieniającym ogląd technologii.
Dyskutowaliśmy o tym, czy minister Tchórzewski zdaje sobie sprawę z tego, że baterie litowe istnieją i że od niedawna nadają się do praktycznego napędzania pojazdów.
podsumowując:
1. baterie litowe istnieją, w praktycznej formie od ok 20 lat.
2. baterie litowe nadają się do napędu pojazdów, co udowadnia firma Tesla i kilka innych, podobnych, głównie chińskich.
3. różne baterie maja swoje wady, można się wpuścić w kanał i kupić produkt tak marnej jakości, że aż niepraktyczny.
4. Maksymalny prąd rozładowania, waga, objętość i pojemność są to różne parametry, które dobiera się w zależności od oczekiwanego zastosowania. Podobnie układy stabilizacji termicznej baterii. Postęp w tym zakresie jest całkiem szybki, a wiedza w tej dziedzinie sprzed miesięcy może być nieaktualna
5. O powyższych punktach minister Tchórzewski ma pojecie bardzo mgliste lub wcale.

A teraz hasło "przeróbka małego samochodu na elektryka"
Współczesny mały samochód, około 1 tony, bateria ok. 7 kwh, co w małym samochodzie powinno wystarczać na okolice 50 km. Przy kontroli baterii jak u Tesli to daje maksymalną moc (3,56 C) = 25,5 kW, co wystarcza na przyspieszenie 15 s do 100 km/h, czyli całkiem OK dla taniego wozidła. Na warunki prymitywnych konstrukcji wskazana mniejsza moc lub większa bateria.
Baterii nie wymontowujemy ze skuterów, tylko wstawiamy standardową chińszczyznę, na nie tak fancy, ale bezpiecznej chemii LiPO4 i płacimy 500 USD za kWh pojemności. Albo w tanim wozidle nawet ołów, za 1/3 tego, choć tu naprawdę zużyje się szybko. Silnik i cała reszta, da się zmieścić w 1000 USD.
Razem części do nowoczesnej przeróbki, choć słabego samochodu o marnym zasięgu to 4500 USD, lub na ołowiowych ok 2500 USD. Zbyt drogo na usługi takich przeróbek na dziś.
Ale własnie to jest miejsce na dotacje, zwolnienia podatkowe, przywileje parkowania, etc. Tylko najpierw trzeba sobie zdawać sprawę z tej technologii, samego jej istnienia, potem z możliwych zastosowań praktycznych i ograniczeń, a potem zaproponować odpowiednią politykę.
Jak ktoś zaczyna od robienia polityki przed odrobieniem pracy domowej, to nawet jeśli zrobi coś sensownego, to wyłącznie przez przypadek. A jego wykształcenie jego pogarsza sprawę. Bo rozważania powyżej powinien mieć w małym palcu zanim objął stanowisko.

Anonimowy pisze...

Obawiam się, że w kwestii powiązania przekopu mierzei wiślanej i firmy na S. jest Pan w błędzie.
W Elblągu firma S. ma wyłącznie oddział techniczny, który zajmuje się tylko serwisem na pół świata.
Producentem turbin tamże jest, a raczej był Alstom, którego część energetyczną przejęli niedawno amerykanie z GE.
Nie wiązał bym też z tym ani francuzów ani amerykanów, bo projekt przekopu to stary projekt pisowski sprzed wielu,wielu lat.
Skąd to marzenie ?
Nie można lekceważyć wpływu tamtejszych lokalnych struktur, a także związków prezesa z Elblągiem, oraz wizji jakiej ulega pis, a która polega na zaczadzeniu wielkimi projektami infrastrukturalnymi w stylu roseweltowskiego ND.
Obawiam się to jest nasz miś, tu wymyślony własnymi siłami.

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
W porządku, zapędziłem się, dzięki za info.
nie mam nic przeciwko wielkim projektom infrastrukturalnym. Mam tylko sporo przeciw wydawaniu pieniędzy bez sensu, a port w Elblągu realnie może służyć do wycieczek turystycznych albo właśnie transporcie ponadgabarytów. Stąd może szukanie spisku tam, gdzie jest tylko niczym niezmącony, kompletny brak sensu. Może tak jest w całości?

Maczeta Ockhama pisze...

Komentarz, który chyba przez przypadek znalazł sie pod innym wpisem, a nawet jesli nie to, warto tu go wrzucić i moją odpowiedź też:
arturxxxxxx pisze...
Maczeta, taką przeróbkę z e spalinowego na elektryka może wykonać tylko producent pojazdu, małe firmy to mogą co najwyżej jakieś usługi dla hobbystów zaoferować. Samochód uzyskał homologacje posiadając silnik i wszystkie podzespoły z tym związane. W czasie wypadku zachowa się prawidłowo tylko w tej konfiguracji, a nie po przerobieniu przez Januszy mechaniki w warsztacie.
To samo z bezpieczeństwem biernym. Prawidłowo zachowuje się na drodze tylko tak jak został wytworzony przez producenta. Odejmiesz masę, coś przełożysz i już inaczej będzie skręcał, działało ESP, hamował etc.
Zresztą jaki jest tego w ogóle sens ze strony przedsiębiorców mających oferować takie usługi. Gdyby ze sprzedaży zniknęły pojazdy spalinowe, rynek z dnia na dzień klientów do przeróbki by się kurczył, a po 10-15latach przestałby istnieć w ogóle.

Maczeta Ockhama pisze...
@arturxxxxx
Tak, masz rację. Ja wcale nie twierdzę, ze jest to doskonały od technicznej strony pomysł. Nie jest, bo żadna przeróbka w tym stylu nie jest. Od samego początku mówię o małych, słabych i powolnych samochodach, bo przeróbka takiego jest relatywnie najbezpieczniejsza.
Ale- jeśli mówimy o elektryfikacji parku samochodowego w Polsce na poważną skalę, to przyznasz, że jest to realny pomysł, którego w kategorii drugiego samochodu w rodzinie przy polskim poziomie zamożności niespecjalnie można inaczej zrobić.
Rozmowa zaczęła się od hasła "milion elektrycznych samochodów w Polsce za 10 lat". Uznałem, że 100 tys sprzedaży nowych jest na razie nierealnie i pokazałem, że o 100 tys można myśleć, jeśli powstanie wystarczająco duży rynek przeróbek. Podałem segment rynku i techniki, który ma jakiś sens na dziś. I spore wady, które słusznie podnosisz.
Ale zasadniczo dyskutujemy tutaj nad kwestią "czy minister Tchórzewski w ogóle wie co mówi?" Ja twierdzę, że generalnie nie ma pojęcia i gada zupełnie przypadkowe rzeczy, co sprowadza Was, Drodzy Czytelnicy do pytania, czy ja wiem co mówię. I kwestia samochodów elektrycznych wyszła na taką.
Więc moja teza brzmi:
1. z zastrzeżeniem, że nie da się przewidzieć skali produkcji samochodów elektrycznych w okolicach 2023- 26 roku, czyli że mówimy o ok 7 latach, a nie 10.
2. aby przybywało ok 100 tys samochodów elektrycznych w Polsce potrzebne są albo ekstremalnie hojne dopłaty i przywileje państwowe, albo dość hojne i całkiem poważna branża garażowych przeróbek starszych samochodów na elektryczne.
3. Pierwsze w Polsce raczej nie będzie możliwe, co nas sprowadza do realności garażowych przeróbek. I do tego sprowadził się ostatni fragment dyskusji.
4. Po krótkim przeliczeniu wychodzi, że przeróbki też wymagają jakiś dotacji i/lub przywilejów podatkowych
5. Jeśli za deklaracją o "milionie samochodów elektrycznych" nie pójdą konkretne zmiany podatkowe lub plan dotacji- bardzo hojny lub uwzględniający przeróbki, to oznacza, że ministra Tchórzewskiego możemy traktować trochę mniej poważnie niż Kubusia Puchatka. I po raz kolejny potwierdza, że ma kwalifikacje na bohatera memów, a nie ministra od którego wymaga się wiedzy technicznej.

Nie, rynek przeróbek by się nie kurczył tak szybko. Z pierwszymi samochodami rozpoczęłyby się stacje ładowania, co zwiększyłoby potencjalny rynek, doświadczenie w przeróbkach oraz lepsza dostępność baterii też zwiększyłaby rynek. Z którejś takiej firmy w końcu by powstało coś specjalizującego się w przeróbkach nowych, lub małoseryjnej produkcji. Robota na 100 lat.

Człowiek Śniegu pisze...

MO:

"Rozmowa zaczęła się od hasła "milion elektrycznych samochodów w Polsce za 10 lat". Uznałem, że 100 tys sprzedaży nowych jest na razie nierealnie i pokazałem, że o 100 tys można myśleć, jeśli powstanie wystarczająco duży rynek przeróbek"

Ale pogódź się, że wg pomysłu T&M mają to być NOWE pojazdy. W jakiej części autobusy, samochody dostawcze, osobowe- to już wtórna dyskusja, która też obnaży bzdurę tego pomysłu.
Jakim skokiem przemysłowo-mentalnym ma być przerabianie samochodu?

___________________________


"aby przybywało ok 100 tys samochodów elektrycznych w Polsce potrzebne są albo ekstremalnie hojne dopłaty i przywileje państwowe"

O tym pisaliśmy- nawet jeśli weźmie się pod uwagę ekologię, to wysokość dopłat i idąca za nimi również strata fiskalna, powoduje że Polski na taką zabawę nie stać.
___________________________


"Jeśli za deklaracją o "milionie samochodów elektrycznych" nie pójdą konkretne zmiany podatkowe"

Nawet jeśli pójdą "na papierze", to nawet najbardziej nieodpowiedzialny min. finansów się na nie nie zgodzi.
Dlaczego?
Z prostego powodu- min. fin. nie opłaca się utrata podatków zawartych choćby w cenie paliwa.
Oczywiście- można próbować obłożyć podobnymi kwotami prąd czy infrastrukturę. Wyobrażasz to sobie? Zwłaszcza, że to momentalnie zniweluje oszczędności w przeliczeniu na km.


PS To trochę taka zabawa, jak akcyza na papierosy... Rządowi zależałoby aby wpływ był jak najwyższy, czyli... podwyższa stawki. Ale, że siłą rzeczy rosną ceny papierosów, to ludzie przerzucają się na papierosy z nielegalnych źródeł, które wcale nie są akcyzą obciążone. Czyli wpływ miast rosnąć maleją. I robi się błędne koło...

Maczeta Ockhama pisze...

"Jakim skokiem przemysłowo-mentalnym ma być przerabianie samochodu?"
Kilkaset warszatów i kilka tysięcy ludzi zaznajomionych z technologią, kilkaset tysięcy oswojonych i rozumiejących praktyczne implikacje, choć inaczej byłoby to niemożliwe.
Wreszcie- wprowadzenie na rynek potężnego segmentu.
Tak naprawdę dla gospodarki i krajowej technologii duuużo większe niż sprowadzenia, albo nawet wyprodukowanie w fabrykach tej samej ilości. A koszt to 10%

Polskę jest spokojnie na to stać? Dlaczego nie? Liczby proszę.

Przywileje podatkowe dla samochodów elektrycznych to np. podwyżka akcyzy od paliw. W Polsce paliwa są śmiesznie tanie i nie ma żadnego powodu aby tak miało pozostać. Oprócz oczywiście braku alternatyw transportowych, ale to trzeba stworzyć, a nie marudzić, że coś jest drogie.

Człowiek Śniegu pisze...

MO...

Albo ja czegoś nie rozumiem, albo czegoś nie rozumiem...

Pkt wyjścia- potrzebujemy skoku gospodarczego, gdzie jednym z elementów ma być nowa technologia, nowe zastosowanie, rozwój, itp...

Pkt 1- przyczepili się do e-auta. Nie ma problemu.
Pkt 2- możemy ograniczyć się do teorii i eksperymentów, gdzie, w co wierzę, przy odpowiednio dużych środkach, bylibyśmy w stanie w rozsądnym czasie Elona M. przegonić.
Pkt 3- ale pomysłem jest wprowadzenie takiego rozwiązania do masowego stosowania.
Ma to przynieść, w rozsądnej perspektywie, potężny zysk i finansowy, i np ekologiczny. Czyli wyposażamy przykładowe 100 tys samochodów w e-napęd.

I teraz:
- pamiętajmy, że znacząca część samochód jest produkowana poza granicami PRL, czyli gro pieniędzy wraca np do Niemiec
- pamiętajmy, że oszczędność na 1 km jest mocno ograniczana ceną samochodu
- pamiętajmy, że nic tak nie robi dobrze na sprzedaż, jak obniżenie ceny ( mało realne ) lub dodatkowe bonusy ( dopłata, obniżenie podatków, itp )
- pamiętajmy, że dopłaty i obniżanie podatków itp w kiepskim położeniu stawia budżet. Może się okazać, że nas potencjalne korzyści w przyszłości są niczym wobec nakładów
- pamiętajmy, że ograniczenie zużycia paliw płynnych, pomijając bezpieczeństwo surowcowe i ekologię, odbija się na budżecie ( akcyza, opłata paliwowa, itp ). Dochód budżetu to ponad połowa ceny litra paliwa.


"W Polsce paliwa są śmiesznie tanie i nie ma żadnego powodu aby tak miało pozostać."

A jak to liczyłeś? Że w kilku krajach Europy jest droższa, znaczy się u nas jest zbyt tania?
Pomyśl, jak bardzo cena paliwa ma wpływ nie tylko na kondycję gospodarki, ale przy okazji na całkiem przyziemne rzeczy- ceny.
Masz świadomość, że cena paliwa to w przypadku firm transportowych 40-50 % kosztów działalności?



Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Widzę, że podstawowym problemem zaczyna być cena paliw. Ale na co ona tak naprawdę w Polsce wpływa? Na koszty dojazdów pracy olbrzymiej rzeszy ludzi. To nie jest problem cen paliw, to jest problem źle zorganizowanego transportu publicznego i następnie problem cen paliw dla znacznie mniejszej grupy. Do niej powinny być adresowane tanie elektryfikacje.

Ceny paliw to też problem dla przewozu samochodami towarów o małej gęstości i wartości. Albo problem zaniedbania transportu zelektryfikowaną koleją.
A jak ceny paliw stanowią 50% kosztów firm samochodowych, a koszty transportu to 10% ostatecznych cen towarów to mówimy o 5% ogólnej wartości. Zwiększenie cen paliw dwukrotnie, czyli podatków ponad 3-krotnie zmieni te ceny o 5%. I to tylko tych towarów, które całą podróż odbyły za pomocą silników spalinowych. Co to jest za problem?

Oczywiście można wrócić do produkcji krajowego samochodu marki Syrena. Ale nie ma żadnego powodu, bo pewne rzeczy, jak dziś np. baterie, lepiej robić na wielkoprzemysłową skalę.
Tak samo w Polsce drugi Tesla nie powstanie bo rynek jest na to dużo za mały. No, chyba, że ktoś powie odważnie, że definitywnie kończymy epokę spalania paliw w 15 lat i od 2020 roku będzie zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych, a od 2025 nowych ciężarówek. Tak się możemy bawić, wtedy coś wyrośnie.
To powiedziawszy, nawet z warsztatów Januszów od montowania chińskich barterii można zrobić bardzo dużo. Elektryczny dostawczak to naprawdę żadna filozofia i nie ma tak wielkiej bariery produkcji masowej.
Wszelkiego rodzaju nisze, do lekkich samolotów włącznie. To jest potencjalny poziom polskiego rynku i przemysłu.
Gdyby ten plan nie był robieniem cholewy z gęby tylko poważnym planem, ale w to ostatnie obaj nie wierzymy.

Człowiek Śniegu pisze...

MO...

"Gdyby ten plan nie był robieniem cholewy z gęby tylko poważnym planem, ale w to ostatnie obaj nie wierzymy."

Choć w różny sposób i w oparciu o różne przekonania, doszliśmy do tego samego wniosku...


A w szczegółach...

"to jest problem źle zorganizowanego transportu publicznego"

ale masz świadomość ze stanu naszej infrastruktury kolejowej ( czyli tej tańszej ) i np autobusowej, czyli tak naprawdę busowej...


"a koszty transportu to 10%"

Nie ma pojęcia- zapewne zależy to od wielu, wielu zmiennych- towaru, wartości, odległości, warunków, itp.

"zmieni te ceny o 5%"

co może przesądzić o rentowności lub jej braku. Tudzież, patrz pewne "niedomówienia" przy "podatku dla hipermarketów" wywołać cały łańcuszek zmian, które na końcu nie będą już takie delikatne i subtelne

"Tak samo w Polsce drugi Tesla nie powstanie bo rynek jest na to dużo za mały."

orzechy przeciw dolarom, że tak właśnie wyobrazili to sobie T&M... czyli polski E.M. + polskie fabryki = kraina szczęśliwości

"Elektryczny dostawczak to naprawdę żadna filozofia"

tego nie wiem- nie znam się, ale czytając o zasięgach, mocach, itp odnoszę wrażenie, że to na dziś pełna fikcja. A dokładnie kwadratura koła- nawet jeśli ktoś takowy kupi, nie będzie miał gdzie naładować, a nie będzie miał gdzie naładować, bo nikt nie potrzebuje tego ładowania.

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Jest jedna rzecz, której powtarzania nigdy dość:
Aby rozmawiać o rzeczach, które wynikają z technologii, trzeba mieć o niej pojęcie, lub choćby o podstawowej fizyce.
Inaczej to zaczyna być awantura międzyplemienna, a nie demokratyczna dyskusja.
Podałem ekstremalny przykład paliwa za 9 zł litr obecnie. I co? I niewiele. Komuś zaszkodzi, większości wcale. Dodatkowe wpływy spokojnie sfinansują pełną przebudowę kolei i elektryfikację transportu drogowego i przebudowę publicznego. Naraz.

Z samochodem elektrycznym jest tak:
1. wszystko jest dużo tańsze. Silnik jest mały i prosty, nie potrzeba ani tłumienia drgań, ani hałasu, ochrona w razie kolizji jest dużo prostsza, bo nie ma ciężkiego bloku silnika. Nie potrzeba skrzyni biegów. Jest bardzo dużo rzeczy, które można zwyczajnie wyrzucić, bo są niepotrzebne, nie tylko silnik spalinowy. Przyspieszenie i komfort jazdy są dużo lepsze.
2. Z drugiej strony są baterie. Na dziś kosztują 500 USD za kWh pojemności. Można liczyć, że w mieście 1,5 kWh, a na trasie 2-3 są równoważnikiem litra benzyny. Przynajmniej do czasu włączenia ogrzewania.
To jest koniec filozofii. Reszta to robienie dymu, głównie przez koncerny od spalinowych.

Mamy np. lokalną firmę dystrybucyjną, która ma 20 dostawczaków. Każdego dnia wyjeżdżają w różne trasy, ale co najwyżej 5 z nich jest dłuższych niż 80 km. Te krótsze trasy są w mieście. Wystarczy paliwo po 9 zł, opłata za wjazd spalinowych do centrum i zwolnienie z VAT przeróbki, a te 15 bardzo szybko będzie elektryczne. Żaden wielki koszt, ani dla budżetu, ani dla gospodarki, bo oprócz pierwotnej inwestycji, koszty transportu pozostaną takie same czy niższe.

Człowiek Śniegu pisze...

MO...

Pogódź się, że akcyza od paliwa, papierosów, alkoholu to jedne z dwóch najważniejszych filarów budżetu. Z VAT wpływ to bodajże 100 mld- akcyzy dają c.a. 80 mld.
Spadek konsumpcji lub wzrost szarej strefy to kolejna dziura w budżecie, którą nie bardzo jest jak zasypać.
Idąc tropem e-auta:
- mniej sprzedanego paliwa, mniejsza akcyza, VAT, opłata paliwowa
- więcej e-aut, to mniej paliwa, patrz powyższe
- więcej e-aut, to więcej zachęt
- więcej zachęt, to mniejsze wpływy do budżetu

Oczywiście, w pewnym momencie e-auta osiągną taką skalę, że koszta/dopłaty/zachęty pokryją straty z "benzyny i diesla".
Tyle, że raczej PRL ani nie stać na sponsoring, ale nie stać nawet na chwilowe straty.


Przyjmijmy, że M&T nie ma na myśli NOWYCH pojazdów. Jak wg Ciebie ma to wyglądać? Gry plan jest prosty- 10 lat/1 mln pojazdów.
"Przeróbki" nie ruszą z dnia na dzień, zawłaszcza przy skali, którą się zakłada.
Masz nadzieję, że np za 1-2-3 lata znajdzie się możliwość techniczna, żeby 200 tys aut przerobić?


Nadal będę się trzymał mojego zdania- pomysł, aby jednym z elementów "ucieczki do przodu" i skoku technologicznego było e-auto jest fajną koncepcją. Da i pieniądze, i wiedzę, i technologię, i ekologię...
Ale nie w tym wykonaniu i nie przy tej obsadzie.

goldfinger pisze...

@Człowiek Śniegu

Wystarczy zmienić wpływy z akcyzy nałożonej na paliwa na podatek od przejechanego kilometra. Technologia monitorowania pojazdów już istnieje i jest wykorzystywana przez firmy. To się da zrobić, migracja na elektryki to tylko kwesta woli nie technologii.

G.F.

Człowiek Śniegu pisze...

goldfinger- ale masz świadomość, że siłą rzeczy likwidujesz podstawowy, poza ekologią, powód do przejścia "z dnia na dzień" na e-auto?

Inna sprawa, że w przypadku e-aut ekologia też ma inne znaczenie. Pamiętaj, że prąd trzeba wyprodukować. A to w PRL na węglu stoi. Co oznacza, że z golfa na glebie z wyciętym filtrem, przesiadasz się na masową produkcję prądu w naszych doinwestowanych inaczej elektrowniach.

Które już dziś robią bokami, podobnie jak sieci przesyłowe.

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Nieeeee. Naprawdę przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś. To już naprawdę jest marudzenie, a nie dyskusja.
Jedna rzecz, to rzeczy, które są sprzeczne z fizyką, a druga to są są rzeczy, które wymagają zmian w prawie, administracji. To drugie można zrobić dziś, w jakimś zakresie się robi i w wielu miejscach jest robione z sensem
W energetyce i infrastrukturze trio A-T-S dzielnie walczy z fizyka, a to trochę inna sprawa.
Zresztą, cały czas jest mowa o 1 mln samochodów za 10 lat i tego, ze jest to bardzo ambitny plan. Bez przesady, ale kwestii wpływów z akcyzy to specjalnie nie zmieni.
Zresztą węgiel, czy nie węgiel, mnożnik fiskalny z zastąpienia importu paliw będzie i tak większy niż spadek wpływów z akcyzy.

goldfinger pisze...


Jeśli twoją główną przesłanką do inwestowania w elektryfikację transportu kołowego jest unikanie płacenia podatków to muszę powiedzieć, że to się nie uda.

Człowiek Śniegu EOT

G.F.

Anonimowy pisze...

Maczeta Ockhama:
"I tak, jak najbardziej mówię o przeróbce używanego samochodu. DO tego potrzeba silnika, elektroniki i baterii, cała reszta jest praktycznie taka sama jak w zwykłym, jest mniej drgań i hałasu, więc może być lżejsza i słabsza. Albo na wpół skorodowana.
Silnik to jest praktycznie zwykły silnik trójfazowy. Z elektroniką poradziłby sobie co lepszy uczeń technikum i to ze zrobieniem od zera na prostym scalaku. Baterie i tak trzeba sprowadzić z Chin. To jest dokładnie cała filozofia, jak najbardziej do opanowania przez warsztat dziś robiący Passaty z ćwiartek."

Chciałbym, tylko nieśmiało wtrącić, że nawet najlepszy uczeń świata z technikum nie jest w stanie wykonać nawet płytki bez zaplecza. Płytkę mozna kupić; owszem, części jednak są drogie i kalkuluje się kupować gotowy projekt. Nie wspominam nawet o bezpieczeństwie kierowcy i pasażerów.
A silnik trójfazowy zwykły ma bardzo niską gęstość mocy. Nie nadaje się do aut.

Rozumiem, że Twój wpis niniejszy należy traktować jako licentia poetica i tak ją traktuję.

Tchorżewski

Maczeta Ockhama pisze...

@Tchorżewski
Oczywiście, że przesadzałem.
Po co używać standardowego trójfazowego, kiedy można prosto z fabryki cały układ z przekładnią i silnikiem o większej gęstości energii.
Ale jak najbardziej można to zrobić. Silnik ważyłby o jakieś 50-90 kg więcej niż potrzeba, co by ładnie pogarszało samochód, ale przecież go nie dyskwalifikowało.
Tak, zawsze jest taniej kupować fabryczny produkt, zwłaszcza przy elektronice. Ale kiedy mówimy o rynku kilkudziesieciu tysięcy rocznie, to już przestajemy mówić o maturzyście z lutownicą.
Co nie zmienia faktu, że uczeń technikum z lutownicą i silnik trójfazowy wystarczą. DO zrobienia drożej i gorzej niż z fabrycznie, ale rzeczy działającej.

Anonimowy pisze...

to się dzieje naprawdę:
http://motoryzacja.wnp.pl/pge-tauron-enea-i-energa-chca-razem-produkowac-samochody-elektryczne,280996_1_0_0.html

mały cytat, pokazujący skalę przedsięwzięcia:
"uruchomienie w kraju masowej produkcji osobowych samochodów elektrycznych zapewni konsumentom dostęp do pojazdów elektrycznych, stanowiących substytut dla pojazdów produkowanych zagranicą, a konkurencja na europejskim rynku spowoduje obniżenie cen pojazdów, przez co staną się one dostępniejsze dla konsumentów."

a jeszcze gdzieś kiedyś czytałem że ORLEN ma robić akumulatory do elektryków (ale na 100% pewny tego nie jestem),

pewnie ELON MUSK w panice, takiej konkurencji raczej się nie spodziewał,

czyli nie rozmawiamy o jakiś przeróbkach, tylko o reaktywacji Syreny i Poloneza, z tą różnicą że na prąd i jak jeszcze z treści artykułu wynika, chcą tym cudem podbić europę,

to też się dzieje pod parasolem tego rządu i wicepremiera M

Maczeta Ockhama pisze...

Gdyby to była część spójnego i logicznego planu przemysłowego- jestem 200% za, klaszczę uszami i pytam się jak można pomóc.
Spójnego planu, czyli postawienia od razu całej gałęzi kooperujących przemysłów. Przecież trzeba zacząć od ogniw, montażu baterii, umiejętności projektowania, etc.
Produkcja samochodów osobowych to śmiesznie małe marże i gigantyczne utopione kapitały.
Gdyby rozmowa zaczynała się od samochodów dostawczych, czy autobusów i stworzeniu ram do popytu, np. zakaz używania silników spalinowych centrach, a docelowo całych miastach- jestem za.
Ale to jest rzucanie się na najgłębsza wodę, bez wystarczającego kapitału (Tesla przepala 1 mld na kwartał!!!) i bez rynku, bo w Polsce go nie ma i nie będzie bez wsparcia administracyjnego.
To jest chore. K.., chore.