Plan Morawieckiego, czy może kogo innego, czyli jak się skończy modernizacja Polski?

Tytułowy problem ma tak wiele płaszczyzn, że nie sposób udzielić jasnej, prostej i krótkiej odpowiedzi na to pytanie. 

Są jednak pewne wspólne mianowniki łączące w całość zamiary obecnego rządu i większości parlamentarnej. Piewszy to socjalizm, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Transfery środków w stronę biedniejszych części społeczeństwa, przywrócenie godności pracy, zmniejszenie poziomu kapitalistycznego wyzysku. To rząd i Sejm robi w miarę kompetentnie, te działania już przynoszą efekt i będą przynosić coraz wyraźniejsze. Ta część programu spowoduje większy poziom bezpieczeństwa socjalnego, większe dochody rozporządzalne w biedniejszej części społeczeństwa, czyli impuls konsumpcyjny, czyli ruszenie rynku konsumenckiego. To jest plan 500+, walka z umowami śmieciowymi, etc. Dokładnie tak należy rządzić, nie ma się co rozwodzić.

Druga sprawa to modernizacja. Modernizacja państwa i gospodarki. O tyle istotna, że bez niej na dłuższą metę nie da się utrzymać wzrostu dochodów i tym bardziej konsumpcji.
W największym uproszczeniu- socjalizm bez modernizacji doprowadzi do załamania, socjalizm w nowoczesnym państwie z nowoczesną gospodarką to jest naprawdę świetna sprawa. Tak przynajmniej twierdzą np. Skandynawowie.

Większość polskiego społeczeństwa także z chęcia by przyjęła norweską, szwedzką czy duńskią siatkę bezpieczeństwa socjalnego i poziom życia. 

Do tego potrzeba jednak drugiego elementu. Modernizacji państwa i gospodarki. W zakresie modernizacji państwa chodzi o sprawniejsza administrację. Zarówno dla obsługi obywateli, biznesu, jak też danin publicznych. W wielu miejscach już jest przyzwoicie, w innych marnie. Z poważniejszych rzeczy potrzeba ucywilizować działanie kontroli skarbowej, uszczelnić VAT, rozbić zorganizowaną przestępczość z tym związaną i stona danin publicznych w miarę będzie działać. To jest częśc potrzebnej modernizacja państwa. Dzięki temu nieco zwiększą się dochody budżetowe kosztem zmnieszenia dochodów przestępczości zorganizowanej, a zwyczajnie przedsiębiorcy nie będa narażenie na nieuczciwą konkurencję paserów i pralni pieniędzy. Same pozytywy, z tym obecny rzad też, co najmniej cześciowo, sobie poradzi.

Podstawowa kwestia polega jednak na modernizacji gospodarki. Podział dochodów zostanie dziś nieco przesunięty od kapitału w stronę pracy, to nie jest żaden problem. Gospodarka ogółem wzrośnie dzięi masowej konsumpcji. Ale co potem? Później trzeba odpowiedzieć, na bardzo ważne pytanie- jak to zrobić, aby wypracowywać więszoś wartość dodaną, wyższe marże i tort do podziału był większy.

Dziś podstawa polskiej gospodarki to pracochłonny przemysł. Inaczej mówiąc bieda-montownie. W sumie nic w tym złego, to jest dobre miejsce startu. Jeśli tylko z tego miejsca startu potrafi się potem przejmować coraz większą część łańcucha dostaw i dostarczać do tych montowni kolejne elementy, których produkcja wymaga kapitału, wiedzy i taniej energii. W taki sposób swój skok technologiczny wykonały prawie wszystkie kraje Azji Wschodniej. 

Tylko że te montownie muszą być częścią krajowej gospodarki, w taki lub inny sposób, a nie tylko prostą eksploatacją pracowników w zakładzie międzynarodowego koncernu. W Polsce występują zarówno jedne jak i drugie. Te drugie to sa polskie marki, sprzedające wyroby polskiego przemysłu. Tyle, że wszystkie komponenty wymagające dla swej produkcji nie siły roboczej, a przede wszystkim kapitału, energii lub wiedzy są sprowadzane. Z krajów, które dysponuja kapitałem, są światową czołówką wiedzy technicznej lub mają zasoby taniej energii. 

Łacznie poprawa redystrybucji dochodów i modernizacja administracji pozwoli na stworzenie względnie normalnego i nie tak dziadowskiego jak dziś kraju. To już będzie jakiś sukces. Jednak w celu wyjścia z pułapki średniego dochodu, trzeba przemysł przestawić z bieda-montowni na wytwarzanie produktów z sensownym wkładem własnej technologii, marek o ponadkrajowym znaczeniu, wreszcie przemysłu ciężkiego mogącego konkurować na światowych rynkach, czyli nowoczesnego i mającego dostęp do taniej energii.

Z czego podkreślę jeszcze kilka razy- tania energia jest istotna tylko dla enegochłonnego przemysłu i tylko takiego, który konkuruje na światowych rynkach. Huta aluminium może płacić praktycznie dowolne wynagrodzenia swoim pracownikom, to ma znikomy wpływ na jej opłacalność. Ale 1% różnicy w cenie prądu to często jest być lub nie być. Tak samo w warsztacię wytwarzającym superprecyzyjne elementy, cokolwiek to będzie. Wysokość płac ma drugorzędne znaczenie, ale brak dostępu do kapitału na zakup nowej obrabiarki to jest wyrok dla firmy.
W montowniach koszt kapitału jest znikomy. W skrajnym przypadku to po prostu barak z blachy. Za to o opłacalności decyduje wysokość płac brutto.  Stąd do barako-bieda- montowni tak idealnie pasują umowy śmieciowe.

Dla rozwoju "lepszego" przemysłu potrzeba kapitału, którego zarządcy będą chcieli uruchamiać wytwórczość wymagającą tego kapitału, a nie np. na drodze przejęć i korpucji zdobyć monopol w jakims elemencie rynku detalicznego. To bardzo ładnie można nazwać patriotycznym kapitałem. Wiedząc co się chce zrobić, zebranie koniecznych środków przeważnie jest możliwe. Może być bardzo utrudnione w kraju, gdzie większość środków produkcji jest w rękach niewyedukowanej oligarchii, która nie ma w zwyczaju płacić ani pracownikom, ani państwu.  

Dla przemysłu opartego o wiedze potrzeba przede wszystkim powszechnego szkolnictwa na wysokim poziomie kultury technicznej oraz pewnej ilości uczelni wyższych mieszczących się w światowej czołówce kształcenia z nauk ścisłych i inżynierii. Oraz pewnej ilości firm, które mogą zaabsorbować wystarczająco wykwalifikowaną kadrę i rozpocząć wzrost i ekspansję. Oprócz firm-rodzynków technologii drugiego gatunku, żadnej z pozostałych rzeczy w Polsce nie ma. Oprócz tego pozostaje pytanie, czy na samej wiedzy i technologii można utrzymać średniej wielkości kraj. IMO- nie. Bez pozostałych gałęzi przemysłu, zwłaszcza ciężkiego, nic z tego nie wyjdzie.
Co nas sprowadza do wspólnego mianownika- tania energia dla przemysłu i zaawansowane możliwości rozwoju technologii to jest przepis na sukces. Innego nie ma. Potrzebne sa te dwa czynniki.
To może spójrzmy. Gwałtowny i wielki rozwój przemysłu w Niemczech zjednoczonych przez Prusy. Te same Prusy, które oprócz militaryzmu przynosły światu wzór organizacji edukacji technicznej. Popyt militarny z jednej strony i bardzo dobre wykształcenie praktycznie całego społeczeństwa z drugiej. Oczywistym efektem było powstanie licznego i zaawansowanego przemysłu, jak najbardziej opartego na wiedzy, który ma się dobrze do dziś. Dokładnie wiadomo jak to zrobić. 

Wcześniej gospodarka Szwecji wyrosła na obfitości drewna, które stanowiło paliwo dla produkcji żelaza. Następnie, po opracowaniu wydajnych metod pozyskiwania elektryczności ze spadku wody, pod koniec 19 wieku, do grona krajów opierających swoją gospodarkę na energochłonnym przemyśle dołączyła Norwegia i Szwajcaria. Jeden z planów industrializacji Polski, realizowany w latach 60-tych też łączył się z produkcją taniej elektrycznosci z węgla brunatnego i energochłonnej produkcji. Realia ostatnich lat pokazały, że elektrycznosć z węgla brunatnego i tak jest zbyt droga np. dla produkcji aluminium.

Innym źródłem energii dla przemysłu cięzkiego był węgiel. Był, dziś już nie jest. We wszystkich nowo budowanych i olbrzymiej części istniejących instalacji przemysłowych używa się głównie, lub wyłacznie, prądu. Co sprowadza nas do kwesti taniego prądu, przynajmniej dla przemysłu ciężkiego. A prąd produkowany w elektrowniach cieplnych, czy to węglowych, gazowych, czy atomowych już dziś nie jest konkurencyjny jako źródło energii dla energochłonnej produkcji i w przyszłosci tym bardziej nie będzie.
Co nas sprawadza do następnego wniosku- przemysł ciężki może działać w kraju taniej energii, lub dotowany w kraju, gdzie dostarcza półproduktów dla wyrobów wiedzochłonnych.
Lub stać się kamieniem u szyi ciągnącym cała gospodarkę na dno, który to scenariusz w sporej części przerobił "blok socjalistyczny". 

Pozostaje powtórzyć tę samą alternatywę tania energia i dobra edukacja w dodatku do liderów partiotycznego kapitalizmu albo bieda-montownie.
Plan Morawieckiego polegał w swej ideii na tym, aby zebrać dostępny krajowy kapitał, dzięki niemu obniżyć koszty energii i transportu (co też się zalicza do energii) oraz stworzyć liderów patriotycznego kapitalizmu, którzy swoimi inwestycjami napędzą wytwórczośc opartą na wiedzy. 

Po dopracowaniu szczegółów technicznych powstał plan Tchórzewskiego- Gróbarczyka, który polega dla odmiany na tym,  że firmy planowane na liderów kapitałowych zamiast na inwestycje w budowę polskiego przemysłu, wydadzą pieniądze na zakup przestarzałego sprzętu w międzynarodowych koncernach oraz zostanie zatłuczona pałką i pocięta tępą piłą każda próba naruszenia monopolu przestarzałej technologii i wielkiego kapitału w energetyce. Podobna kultywacja zacofania technologicznego jest przewidziana w infrastrukturze.
Na to zostaną wydane pieniądze, które miały być przeznaczone na budowę krajowych liderów technologicznych i obniżanie kosztów energii. Najszybciej rozwijająca się i jedna z najbardziej innowacyjnych dziedzin przemysłu zostanie w najbliższych tygodniach w Polsce zlikwidowana, a jej rozwój uniemożliwiony nawet przy użyciu prywatnych kapitałów.
W skrócie plan Tchórzewskiego- Gróbarczyka to jest podwyższenie kosztów energii oraz zabicie możlwości modernizacji polskiej energetyki, aż do następnego pokolenia, bo złom który zostanie teraz zakupiony i zamontowany jednak będzie przez jakiś czas nadawał się do użytku i wymagał spłacenia kredytów. 

W odpowiedzi na te uszczegółowienie, Morawiecki skorygował swój plan i zamiast rozwoju opartego o szeroki przekrój przemysłu pojawia się tam tylko rozwój oparty o wiedzę. Co nasuwa bardzo poważne podejrzenie, że wicepremier pewnie lepiej ode mnie zdaje sobie sprawę z powyższych zależności, oraz, że na chory plan rozwoju energetyki i infrastruktury może poradzić dokładnie tyle co ja, czyli nic.

Szkoda tylko, że to jego nawisko będzie przylepione do dzisiejszych działań rządu i Sejmu jak już wszystko zakończy sie piękną katastrofą.
Ostatni ratunek i jakakolwiek szansa pozostaje w stworzeniu naprawdę dobrego systemu szkolnictwa, gdzie absolwenci przeciętnych szkół średnich będą rozumieć podstawy zalezności fizycznych i techniki w kazdej dziedzinie, a inzynierowie w swej masie należeć do światowej czołówki. Dzięki temu w już następnym pokoleniu będzie można znów wystartować z modernizacją kraju. O szansach na realizację tego aspektu modernizacji jeszcze nie potrafię nic powiedzieć.
Może następna próba będzie odbywać sie z decydentami na poziomie wiedzy i rozumienia techniki takiej jaką miał Mościcki i Kwiatkowki, a nie takiej jak Tchórzewski i Gróbarczyk.

Po szczegóły i konsekwencje poruszanych tu rzeczy dotyczących energii i transportu zapraszam jak zwykle na https://rewolucjaenergetyczna.wordpress.com/







17 komentarzy:

Marek W. pisze...

Niestety w kraju w którym jako wielki sukces media właśnie obtrąbiły otwarcie montowni silników Mercedesa w zamian za przygotowanie infrastruktury i zwolnienia w podatkach na X lat, a nasza firma co rok kilka razy więcej oddaje w podatkach niż wypracowuje zysku - marne szanse żeby cokolwiek się zmieniło. Oni przychodzą na gotowe wstawiając tylko swoje maszyny, a my przed jakąkolwiek inwestycją po dziesięć razy oglądamy każdą złotówkę...

Maczeta Ockhama pisze...

@Marek W.
Ani w samych zwolnieniach dla jednych, ani w zajechaniu podatkami innych jeszcze nie ma niczego złego. Jeśli to do czegoś prowadzi. Ale bieda- montownia przemysłu w swym schyłku, jakim jest produkcja silników spalinowych, to jest własnie coś, co należy wykańczać, a nie promować. Jesli jeszcze mają tam montować Niemieckie Diesle, to nic dziwnego, ze szukają tańszych miejsc.
A jesli nawet wesprzeć montownie, to takich wyrobów, które mają przyszłosć i wyłacznie kontrolowanych przez krajowy kapitał, bo tylko te zamówią podzespoły o prawdziwej wartości dodanej.
Na rozsądne rzeczy zanosi się co najwyżej w zbrojeniówce, bo do niej trio Tchórzewski-Gróbarczyk- Szyszko nie ma wstępu.

arturxxxxxx pisze...

"Większość polskiego społeczeństwa także z chęcia by przyjęła norweską, szwedzką czy duńskią siatkę bezpieczeństwa socjalnego i poziom życia."

Potencjał Norwegii i Danii został zbudowany na ropie i gazie, takie zasoby jakie mieli i jeszcze mają, na pewno polskie społeczeństwo z chęcią by przejęło. Szwecja faktycznie złóż do eksploatacji ma mniej (żelazo i drewno), wzbogaciła się jednak na zręcznej polityce ostatnich 500lat, mimo tego ostatnie lata to wyprzedaż i bankructwa pereł przemysłu (SAAB, Volvo, Volvo Truck, Flir) i pogorszenie poziomu życia Szwedów.

Maczeta Ockhama pisze...

@Arturxxx
Nie. Większość infrastruktury i przemysłu Norwegii istniało przed rozpoczęciem eksploatacji ropy. To juz wcześniej był bogaty kraj, a dochody z ropy NIE TRAFIAJĄ do norweskiej gospodarki, tylko są w całosci inwestowane na zewnątrz, aby nie obniżały konkurencyjności przemysłu.
Dania to nie jest petrogospodarka, na spadek cen ropy reaguje wzrostem aktywności gospodarczej. Zresztą już w 19 w. był to kraj bardzo zaawnsowanego przemysłu rolno-spozywczego.
Z ropą w Skandynawi, to bym raczej powiedział "dobremu gospodarzowi to i byk się ocieli".
A swoją drogą- jeśli samochody, które produkuje się w obłednie drogiej Kalifornii są elektryczne, a produkcję spalinowych wyrzuca sie do Polski, to co mają zrobić Szwedzi ze swoimi producentami spalinowych? Bailouty? Chyba żartujesz. Do klopa i spuścic wodę, co właśnie zrobili. Zamiast tego powstaje i dobrze się ma to co dziś jest przyszłością, a gorzej się żyje co najwyżej pracownikom zamykanych starych elektrowni.

Anonimowy pisze...

http://zezorro.blogspot.com/2016/05/zezorro-szabasowy-morawieccy.html

Maczeta Hansa czytasz, tego o Morawieckim nie kupuję, przynajmniej nie teraz

Sławek

Maczeta Ockhama pisze...

@Sławek
Ja tam zaglądam tylko po to, aby wiedzieć jaki kierunek mieszania w głowach dziś serwuje kremlowska fabryka trolli. Tego filmiku to nie mam siły oglądać, bez przesady. Ale samo zwalczanie przez obrzucanie g.. Morawieckich akyrat dość dokładnie potwierdza moja tezę.
Jak zaczną naprawdę zwalczać i wyśmiewać trio Tchórzewskiego- Gróbarczyka- Szyszko lub Waszczykowskiego to nawet obejrzę i sprawdze, czy czegoś i kogoś nie pomyliłem
Pamietajmy jedną rzecz- w interesie Moskwy jest, zawsze było i w przewidywalnej przyszłości będzie, osłabianie Polski w każdy możliwy sposób.
To jest m.in. wspieranie nieuctwa i głupoty na każdym szczeblu władzy i spółeczeństwa. To robili pw czasie PRL i 3 RP, robią nadal. Drugą stroną jest opluwanie w każdy możliwy sposób ludzi, którzy mają wiedzę i kompetencje, aby coś zmienić. Obaj Morawieccy sa takimi ludźmi.

Człowiek Śniegu pisze...

MO- ja bym się akurat Tchórzewskiego nie czepiał...
Ale nie za poglądy gospodarcze, ale jest chyba jedynym posłem, który złożył dymisję z powodów osobistych, ale sam o tym nie wiedział.
To pokazuje jak "mocną" pozycję w rządzie on ma.

Dwa- doceń, że ciepło się o "wiatrakach" wypowiada, czym znów staje w kontrze do prezesa i spółki.

Trzy- pamiętaj, że Tchórzewski planując "reformę" górnictwa, jest zakładnikiem związków i pracowników. Czego ma raczej świadomość, mówiąc o potrzebie oszczędności pracowniczych/zwolnień, ale tylko przy pełnej akceptacji związków.
A ja już widzę, jak bez wpompowania -set mln złotych związki zgodzą się na redukcje zatrudnienia. Zapewniając jednocześnie, w innych wypowiedziach, że jak najbardziej nowe szyby są planowane.

Gróbarczyk to klasa sam w sobie- planuje potężne inwestycje w przemysł stoczniowy i samą żeglugę, czy to oceaniczną, czy śródlądową. A mi się głupiemu wydawało, że mamy potężną nadprodukcję mocy przewozowych.

Podobnie planuje wspierać drobne rodzinne rybactwo- brzmi to jak kiepski żart, gdy rybacy sami się ograniczają, wiedząc że np dorsz został w Bałtyku niemal doszczętnie wytrzebiony. Ale widać minister wie lepiej...

O powrocie do żeglownej Odrze, Wiśle, Kanale na Mierzei można książki pisać- kwestia, skąd -set mld złotych ma się na te cele pojawić...

Morawiecki... Mam to szczęście (?), że mamy wspólnych znajomych. I tak jak się zastanawialiśmy nie czy ale KIEDY zostanie premierem, tak niekoniecznie są oni pod wrażeniem jego osoby ( wystarczy poszukać informacji o wewnątrz pracowniczych problemów banku ).

Jak dla mnie, jego pięć kroków, to słowa klucze, z których niewiele wynika...
Bo co prawda mamy oszczędzać, ale jednocześnie te pieniądze mają rozruszać rynek. W tle nie ukrywa jest planowane majstrowanie przy podatku od zysków kapitałowych.
Tyle, że tak jak kilka tuzów może faktycznie miast kolejny jacht, samolot, pałac, stadnina mogłoby zainwestować, tak nijak ma się do społeczeństwa, które na dziś czuje przyrost zobowiązań a nie oszczędności. Pamiętaj, że średnio jest to kilka tys euro- ciekawe, jak to się ma wobec prywatnych/fizycznych zobowiązań.

Ucieczka do przodu w gospodarkę opartą na wiedzy? Nijak się to ma do planowanego wspierania górnictwa, hutnictwa, przemysłu stoczniowego, itp... Ale zapewne masz świadomość, że coś trzeba ludziom ( czyli pracownikom tych sektorów mówić ), bo to wyborcy.

I teraz- kto oszukuje? Bo nie da się mieć ciastka i go nie mieć.



Maczeta Ockhama pisze...

@Człowiek Śniegu
Przy mojej szczegółowej ocenie poszczególnych postaci dramatu nie będę się upierał. Jedynie przy tym, że nikomu nie odmawiam uczciwości i patriotyzmu, za to wielu, lub wszystkim, wiedzy i rozsądku. Jak te oskarżenia rozdzielić dokłądnie, też między ministrów i szefostwo partii= nie wiem i nie pewnie nie będę wiedzieć.
Węgiel- dziś, Polska jest uzależniona od energetyki węglowej, Śląsk od kopalń, a kopalnie są bankrutami. Coś z tym trzeba zrobić i teraz, na dziś, można tylko dosypać forsy. Nie da się zamknąć całości ani elektrowni, ani kopalń dziś czy za rok. Za to da się mieć plan ich zamknięcia razem z rozwiązaniem problemu górnictwa. Dzisiejszy plan polega na niedopuszczeniu do modernizacji energetyki i modleniu się o cud, że świat nagle porzuci półprzewodniki i wróci do epoki pary i węgla.

Kwestia oszczędności v. inwestycje jest możliwa do rozwiązania hasłem autarkia. Co proponuje zarówno Morawiecki, przez zatrzymanie częsci wypływającego kapitału, oraz ja, przez agresywne inwestycje w zaprzestanie importu paliw.
Plan rozwoju żeglugi, ustawa antywiatrakowa oraz nowa o OZE pokazuja, ze jest robione dokładnie odwrotnie. Zarówno jesli mówimy o propozycjach Morawieckiego, jak też takich jak moje.
Morawiecki wcześniej mówił o "energetyce obywatelskiej". To, nawet przy produkcji prądu przez generatory na zgazowywarkach byłoby gigantycznym skokiem technicznym i unowoczesniem rynku. Nawet to będzie prawdopodobnie niemożliwe. I ni
Ja twierdzę, że z wykończeniem całego sektora nowoczesnej energetyki, do firemek montujących panele dachowe włącznie, cała koncepcja modernizacji opartej na przemyśle nie może się udać. Całkowicie się zgadzam, że pomysły żeglugowe są oderwane od rzeczywistości.

Człowiek Śniegu pisze...

MO- albo z premedytacją, albo przez przypadek uciekasz od bardzo ważnego "detalu".

Że gospodarka-przemysł jest przedłużeniem ideologii.
Czyli, dla przykładu: jeśli nie chce się mieć na Śląsku -set tys zajadłych wrogów, którzy wcześniej zostali oszukani, to musi się teraz inwestować, dokładać, przykrywać, ukrywać... tak aby górnictwo działało. Z sensem czy nie, ale żeby działało.
I nie jest to kwestia uczciwości, że skoro przy okazji wyborów się mówiło, to teraz trzeba wykonać. Nie, to kwestia walki o stołki.

Bierz pod uwagę, że co prawda mówi się o reindustrializacji, ale w tle gdzieś brzmi renacjonalizacja...

A odnośnie OZE- uciekło Ci (?), ale wraz ze zmianami w obrocie ziemią, wszystkie inne bolączki można sobie w buty wsadzić.
Nawet jeśli okoliczności przyrody będą spełniać wymagania odnośnie odległości, itp. gwarantuję, że rolnikowi nie będzie wolno sprzedać ziemi. Podwójny ból ideologiczny- nie dość, że w obce łapy, to jeszcze na lewacką inicjatywę...

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Gospodarka nie jest przedłużeniem ideologi. Polityka gospodarcza państwa jest emancją progoramu, ideologi, światopoglądu i wiedzy polityków przy władzy. To truizm, nie wiem dlaczego trzeba go dodatkowo powtarzać.
Na dziś, w roku 2016 co do górnictwa nie ma żadnej alternatywy. Trzeba dosypać forsy i skleić taśmą, żeby działało. Zrobi to każdy odpowiedzialny rząd i na dziś dyskusja może polegać tylko na tym, że poprzednie ekipy mają wylądować na śmietniku historii czy za kratami.
Z tego punktu dopiero zaczyna się jakieś pole manewru. I odtąd nie ma żadnej potrzeby trzymania kroplówki na lata. MOżna powiedzieć- węgiel znika, ale będzie to trwać 35 lat. Najpierw zastąpienie ropy i gazu węglem gdzie się da i rozbudowa OZE, likwidacja każdego "wspóspalania" i innych imitacji węgla.
Przez całe 35 lat bedzie trwać program dobrowolnych odejść i szkoleń. Co to jest za problem?
To jest całkowicie mozliwe, nawet w sytuacji polityki klimatycznej UE, stanu energetyki i związków górniczych.
A ustawa o obrocie ziemią nie ma i nie bedzie mieć żadnego wpływu na OZE, bo nigdzie na świecie ziemi pod elektrownie wiatrowe i słoneczne się nie sprzedaje, tylko dzierżawi. W Danii są bardzo podobne regulacje obrotu ziemią i nie ma problemó. Chyba, że dopisali tam punkty celowo utrudniające taką dzierżawę.

Człowiek Śniegu pisze...

"A ustawa o obrocie ziemią nie ma i nie bedzie mieć żadnego wpływu na OZE, bo nigdzie na świecie ziemi pod elektrownie wiatrowe i słoneczne się nie sprzedaje, tylko dzierżawi. W Danii są bardzo podobne regulacje obrotu ziemią i nie ma problemó. Chyba, że dopisali tam punkty celowo utrudniające taką dzierżawę. "

Nie wiem, jak się wchodzi w posiadanie lub użytkowanie ziemi "pod wiatraki".
Nie czytałem również zmian w Ustawie.
Może wystarczy furtka w postaci areału- do 1 hektara nic się raczej nie zmieniło.


"Polityka gospodarcza państwa jest emancją progoramu, ideologi, światopoglądu i wiedzy polityków przy władzy."

programu, ideologii, światopoglądu i wiedzy... czyli polityki, nawet bez dodatku gospodarcza w nazwie.

Powtarzam- możemy się założyć, że w perspektywie kilku miesięcy zobaczymy plan reanimacji górnictwa, a w perspektywie kilku ( a może wystarczy np 2 lata ) lat dowiemy się, że wszystko było jak najlepiej zaplanowane i przeprowadzone, ale ta wredna UE i przeciwny polityczni w kraju nogę podłożyli i się wzięło wywróciło...

Podobnie będzie ze znaczną częścią energetyki ( pamiętaj o elekt. atomowej ), stoczniami, popłuczynami po hutach ( choć nie wiem, czy Skarb Państwa ma jeszcze jakieś udziały ), itp....

Możemy się założyć... uwielbiam hazard.

"Zrobi to każdy odpowiedzialny rząd"

Resztę pominąłem, żeby znów w polityczno-światopoglądowe OT nie brnąć...
Ale podpowiedz mi- skąd rząd ma wycisnąć te już nie setki milionów, ale mld złotych? Wydaje Ci się, że PGE, Energa i PGNiG Termika po wydaniu takich pieniędzy będą miały jeszcze coś na swoje uzasadnione inwestycje? Dwa- bierz pod uwagę, że coraz częściej wspomina się, że spora część obiecanych przez nich 1,5 mld złotych ma być przejedzona, czyli iść na bieżące wynagrodzenia. Rozumiem powód, nie rozumiem zasady...

Pomyśl, że np Energa, która ma "zainwestować" c.a. 600 mln, rok 2015 zamknęła zyskiem c.a. 840 mln. I dużo, i mało... ale na kolejne inwestycje, to już zabraknie.

PGE ma duuużo gotówki i spory zysk... Ale jakoś mi się wydaje, że lepsze były inwestycje w antyczny system przesyłu i nie czekanie na block out...

"MOżna powiedzieć- węgiel znika, ale będzie to trwać 35 lat......"

To może już import węgla ma większy sens?

Tak czy inaczej- uważam, że naszą gospodarką/skarbem/systemem podatkowym zajmują albo marzyciele, albo dyletanci...
Nie wiem, co gorsze...

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Odpowiedź na te pytania zależy czy pytasz się mnie, jak ja bym zrobił, czy pytasz się jak uważam, że zrobi obecny rząd.
Ja bym PGG zrobił dokładnie tak samo jak jest zrobione. Na inwestycje w duże bloki weglowe i gazowe zabraknie pieniędzy i BARDZO DOBRZE. Te bloki będa kamieniem u szyi gospodarki. Kupuje się czas bez problemów społecznych i bez wybuchu tu i teraz.
Cała energetyka cieplna w Polsce powinna opierać sie o kogenerację. Ale w dużych miastach już tak jest, a w mniejszych sieciach turbiny parowe się nie nadają. Tam są mniejsze kapitały, inny biznes i wielkie firmy nie są potrzebne.
W nowej energetyce wielkie firmy są potrzebne tylko do dużych, częściej morskich, farm wiatrowych. Tam powinna zostać skanalizowana cała pozostała forsa Energii i reszty.
PSE ma mnóstwo do zrobienia, ale jesli byłoby zbyt wiele forsy, to zawsze można ją inwestować w małe sieci ciepłownicze, albo elektryfikację linii kolejowych. Lub jeszcze lepiej- elektryfikację dróg.
Z pytaniem - na co wydawać pieniądze, odpowiadam- ani złotówki na żeglugę śródlądową i wielkie bloki cieplne, czymkowiek miałaby być wytwarzana para. Budowa energetyki słonecznej i małych elektrociepłowni z kapitału obywateli i małego biznesu.
Dopuszczenie do całkowitego bankructwa i import węgla może i miałby sens, ale trzymajmy się realiów politycznych i społecznych. Poza tym implozja gospodarcza całego regionu to jest coś, co na pewno nie ma żadnego sensu. to trzeba zrobić powoli, a w tym celu dziś trzeba zapobiec temu, aby się stało w cełości w tym roku.

Człowiek Śniegu pisze...

MO

"wielkie bloki cieplne, czymkowiek miałaby być wytwarzana para"

a w Ostrołęce to co się "ma budować"?
Dobrze, że węgla nie trzeba będzie w poprzek Polski wozić...

"żeglugę śródlądową"

wydaje się, że na etapie planów jest to przyklepane...
podobnie, jak Mierzeja- co wg mnie dopiero jest tragedią


"zrobić powoli, a w tym celu dziś trzeba zapobiec temu, aby się stało w cełości w tym roku."

Ale masz świadomość, że przykrycie co roku wydatkiem N mld złotych "tylko" owija gó...w w sreberko, żeby pralinkę przypominało kształtem?
I, że w przeciągu kilku lat należy coś zrobić, zanim z jeszcze większym hukiem upadnie? Bo wtedy już nie będzie skąd kolejnych mld brać...

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
We wszystkich trzech kwestiach- zgadzam sie. Ale odpowiedziałem na pytanie, co ja bym zrobił. Opisałeś rzeczy, które zrobi rząd i są IMO bezdennie głupie.
Co do węgla też się zgadzam. Ja bym na dziś zaleczył sytuację, za to na przyszłość ograniczał zużycie węgla i wydobycie tak samo, albo szybciej.

Człowiek Śniegu pisze...

MO- właśnie przeczytałem w info. giełdowych o problemach JSF... Pamiętajmy, że to ta lepsza-zdrowsza-rentowniejsza część bałaganu o nazwie górnictwo.

I mamy właśnie, przy tej niestety okazji, możliwość zweryfikowania, w która stronę pójdzie rząd. Czy nabierze wody w usta i nie skomentuje, że właśnie taki piękny plan poszedł w drabiazgi? A może będzie lukrował rzeczywistość? Albo i na wraże siły poprzedniego reżymu zrzuci winę?

Może się za chwilę okazać, że JSF doskoczy w dół, do reszty górnictwa.

Dwa- dziś znów od Gróbarczyka słyszałem o reanimacji polskiego przemysłu stoczniowego i wspieraniu rodzinnego rybołówstwa...

Człowiek Śniegu pisze...

MO- powoli się wyjaśnia (?) w jaki m.in. sposób Morawiecki chce pobudzić/sfinansować inwestycje...
Wczoraj/dziś padło oficjalne stwierdzenie, że Polacy nie myślą o oszczędzaniu i nie myślą o przyszłych emeryturach. Pomysłem ma być "domyślny" III filar reformy.
I już mamy dwa problemy:
- z założenia miał być dobrowolny, a będzie domyślny. Czyli to pracownik ma się wypisać, a nie wpisać. Mała różnica, ale znacząca.

- wg słów Morawieckiego oszczędzane na emerytury pieniądze mają zostać wykorzystane na... inwestycje państwowe.
I teraz: ciekawe, czy i ile się uzbiera, choć kwota wg potrzeb będzie żadna, ciekawe, czy i kiedy państwo ma zamiar zwrócić pracownikowi, ciekawe dlaczego będzie to dodatkowa składka/podatek- co nijak się ma do likwidacji ZUS i obniżenia kosztów.

Pożar w burdelu nam się chyba szykuje...

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Niekoniecznie tak jest, ale jeśli, to jest zupełnie OK
Problemem Polski jest oparcie gosdarki na pracochłonnym przemysle i praktycznie niczym więcej. Dla jakiegokolwiek rozwoju trzeba zmienić proporcje w kierunku przemysłu wiedzo-, energo- i kapitałochłonnego. Dotego celu trzeba zreformować państwo i edukacje dla potencjału wiedzy, zgromadzić kapitał na inwestycje oraz zreformować infrastrukturę i energetykę dla wydajności produkcji energii i transportu.
Tu mówisz o elemencie gromadzenia kapitału, który jest/ma być robiony dokładnie tak, jak robiono to we wszystkich krajach, w których modernizacja się udała. Ja z tym nie widzę żadnego problemu, delikatnie mówiąc. Tylko przyklasnąc.