Co słychać w Brazylii, czyli jak rozwalić kraj.

Obecny kryzys polityczny w Brazylii jest tak naprawdę tylko kolejnym z objawów dysfunkcjonalności tego kraju. 

Ostatnim, głośnym wydarzeniem było rozpoczęcie procedury impeachmentu wobec prezydenty Dilmy Rousseff. Rozpoczęcie to jeszcze nie zakończenie, ale usunięcie jej z urzędu wydaje sie przesądzone. 
Najpierw postawmy sprawę we właściwych proporcjach. Język portugalski jest najpowszechniej używanym językiem w Ameryce Południowej. Z jednego powodu- jedyny kraj w którym go się używa, ma więcej ludności niż pozostałe 11 krajów położonych na tym kontynencie. To właśnie jest Brazylia. 
Podobnie ma sie rzecz patrząc na wielkość gospodarek. Gospodarka Brazylii jest większa od Rosji, i jest absolutnie największą na kontynencie. Stąd wszystko co dzieje sie w Brazylii ma odbicie w statystykach dotyczących całego kontynentu, choćby nie miało z tym wszystkim żadnego związku. 

Wracając do Brazylii
Konstytucja przewiduje możliwość impeachmentu prezydenta, co jest uregulowane dość podobnie do procedury przewidzianej w konstytucji USA. Za naruszenie prawa związane ze sprawowaniem urzedu, prezydent może być postawiony w stan oskarżenia przez niższą izbę parlamentu, dalszą część procedury prowadzi Senat. Jeśli prezydent jest oskarżony o nadużycie władzy, sądzi Senat, jeśli o przestępstwo pospolite, to Federalny Sąd Najwyższy (wszyscy lubią "polskie akcenty", więc podam, ze prezes tego ostatniego nazywa sie Ryszard Lewandowski).
Jak łatwo mozna zauważyc, nie wspomiałem jeszcze o co właściwie jest oskarżona Dilma Rousseff, bo to akurat ma dla wyniku procesu najmniejsze znaczenie. 
Ważniejsza jest sytuacja obecna. Od rozpoczęcia procesu Prezydenta jest zawieszona w pełnieniu obowiązków, a p.o. stał się dotychczasowy wiceprezydent. Ma to o tyle znaczenie, że jego wizja państwa jest kompletnie odmienna, a faktycznie jest przedstawicielem obozu, który chce się pozbyć zarówno Dilmy, jak też najchętniej całej Partii Pracy z brzylijskiej polityki.

W takim razie trzeba wyjaśnić jak dokładnie ta brazylijska polityka wygląda, bo bez tego nic nie bedzie wiadomo. Otóż w Brazylii jest kilkadziesiąt aktywnych partii politycznych, prawdopodobnie około 40. Aktywnych, czyli mających jakiś udział we władzach na poziomie stanów i jako reprezentacja tych stanów, na poziomie federalnym. 
Większość tych partii to sa faktyczne kluby towarzyskie lokalnej oligarchii, znakomicie znane również z Polski powiatowej. Różnica polega na tym, że wójt biednej gminy może co najwyżej zatrudnić w urzędzie rodzinę i znajomych, a szwagrowi dać zlecenie na odmalowanie szkoły. Każdy brazylijski stan to są dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych urodzajnej ziemii i zasoby minerałów, setki milionów reali na rozbudowe infrastruktury, czy choćby lokalne kluby piłkarskiego dofinansowane z budżetu, ale i eksportujące lokalne talenty do Europy za miliony euro, które niekoniecznie musza trafić do budżetu tego klubu. Tak samo można bezkarnie karczować tysiące hektarów lasów, na których wypasa sie krowy aż do wyjałowienia. Dzięki nomimancjom sędziowskim kontrolowanym przez lokalną partię nie grozi za to żadna odpowiedzialność. Na szczeblu federalnym reprezentacje takich lokalnych klik zawierały koalicje, które umożliwiały jakiekolwiek funkcjonowanie państwa. Bardzo złe, oczywiście, ale bez tego nie działało w ogóle. 

Tak sobie działało przez wiele dziesięcioleci. Komu się nie podobało, z tym policja rozmawiała, nawet nie za pomocą pałek, a karabinów, prądu i innych równie subtelnych metod. Taki lokalny obyczaj. 

Towarzystwo tych byłych bywalców więzień stało się zaczynem i początkiem Partii Pracy. Śmiało można powiedzieć, że była to, i nadal jest, pierwsza nowoczesna partia polityczna w Brazylii. 

To, czego dokonały wcześniejsze rządy Luli i obecnie Rousseff, to przede wszystkim wprowadzenie nowoczesnego systemu zasiłków na dzieci oraz ograniczenie dewastacji środowiska i wylesiania. To pierwsze skrajnie rozwścieczyło tradycyjnych polityków, bo praktycznie całość pieniędzy wcześniej przeznaczana na programy socjalne trafiała poprzez budżety stanowe i lokalne do różnych dziwnych organizacji organizujących pomoc, ostatnie kilka procent czasem do potrzebujących. Program Bolsa Familia kompletnie odwrócił te proporcje i obraził mnóstwo osób na lokalnych szczeblach polityki. Program zapobiegania wylesianiu, zwłaszcza Amazonii, to także jest tradycyjny dopływ pieniędzy z organizacji międzynarodowych, a rząd Luli te pieniądze, zamiast dla organizacji zajmujących się informowaniem jak to nieładnie jest karczować państwowe lasy, przeznaczył na monitorowanie lotnicze i satelitarne, ściganie odpowiedzialnych (na tyle, na ile się dało, czyli bardziej irytowanie oligarchów) oraz poważne traktowanie indiańskich roszczeń.
To wszystko naruszyło polityczne i gospodarcze podstawy ustroju. Oczywiście, nikogo nigdzie nie wywłaszczono, nikomu nic nie zabrano. Ale to, że dotychczasowy szef organizacji pomocy biednym musiał zacząć gdzieś szukać pieniedzy na tę pomoc, choć zawsze je dostawał z budżetu, a "czarnuchy" zaczęly dostawać pieniądze bez jego pośrednictwa to wystarczyło, aby opozycja rozpoczęła konsolidację.
Partia Pracy miała poparcie wystarczające aby Dilma mogła wygrać wybory prezydenckie, ale w wyborach w poszczególnych stanach jakoś zawsze wygrywają partie reprezentujące lokalną oligarchię z tych stanów. Te partie mają później reprezentację w parlamencie federalnym. Na szczęście tradycyjny sposób tworzenia koalicji rządowej w Brazylii polega na zwyczajnym przekupywaniu deputowanych i senatorów. Nie inaczej było za rządów Luli i Dilmy. Tłuste synekury i ordynarne łapówki szły do kieszeni polityków z funduszy Petrobrasu i innych państwowych firm. 
W końcu wybuchł skandal z tym związany i od kilkunastu miesięcy trwa dochodzenie, które pokazuje dokądnie taki obraz sytuacji-- pieniądze nie trafiały do polityków Partii Pracy, ale do wszystkich ich koalicjantów. W tym m.in. wiceprezydenta, obecnie p.o. prezydenta. 
Od tego śledztwa rozpoczął się kryzys polityczny. Na to nałożył się spadek cen surowców, czyli głównych towarów eksportowych Brazylii i kryzys gospodarczy
Opozycja, choć w tych warunkach trudno uzywać takich określeń. Powiedzmy- partie starej oligarchii w warukach recesji uchwaliły budżet bez deficytu. To, jak wie każdy studen ekonomii drugiego roku, oznacza w praktyce pogłębienie recesji przez prowadzenie polityki procyklicznej. 
Rząd Rousseff nie zbilansował budżetu, a właściwie zrobił to tylko na papierze. Deficyt był, i został pokryty wyciąganiem pieniedzy z państowych firm i ich zadłużeniem. Co było całkowicie niezgodne z ustawą budżetową, było naruszeniem dyscypliny budżetowej i jest lekko tylko naciąganą podstawą impeachmentu.
Jednak to bardzo wiele mówi o poziomie brazyliskiej klasy polityczej, a właściwie całej elity społecznej. W sytuacji ekonomicznej bardzo trudnej z powodów stanu światowego rynku zajęli się zwyczajnym podpalaniem własnego kraju. Aby storpedować reformy minimalnie poprawiające środowisko i życie przeciętnego człowieka zdecydowali się zażądać polityki, która musiałby doprowadzić do dwucyfrowej recesji. Rząd tego nie wykonał w żądanym stopniu i recesja wyniosła zaledwie siedem procent? To czas wyrzucić prezydenta.
Siedmioprocentowy spadek PKB. Do tego nie doszła ani Arabia Saudyjska, jeszcze bardziej uzależniona od surowców, ani obłożona sankcjami Rosja.

Takie wyniki w gospodarce oraz zmiana polityczna oznacza, że Brazylia właśnie zakończyła kolejną próbę modernizacji. Wynikiem niepozytywnym.





27 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Widze niepokojaca zbieznosc z sytuacja w Polsce.Ale Brazylia zawsze byla 10-tym swiatem a my "tylko" osmym wiec ciagle mamy szanse(nikla).

Piotr34

dragonball pisze...

Podobnie ma sie rzecz patrząc na wielkość gospodarek. Gospodarka Brazylii jest większa od Rosji
Co za durne porownanie.
Gospodarka Bangladeszu jest wieksza od gospodarki Szwajcarii - i co z tego?!??
Istotny fakt jest taki ze w Brazyli mowia po portugalsku bo to przesadza o losie takiego kraju. Dla ludzi z kiepska pamiecia badz kiepska znajomoscia historii pragne przypomniec skad wlasciwie Portugalia miala takie kolonie jak Brazylia. Przeciez Portugalie cesrstwo Hiszpanskie moglooby zdmuchnac bekniecmiem cesarza po 100kroc na przestrzeni dziejow
Odpowiedz jest prosta Portugalia to byli chlopcy od brudnej roboty na uslugach Londynu. I fakt ze Portugalia mogla sobie poczynac przez stulecia jak to robila jest zasluga tej zaleznosci. Jak sie ma za plecami Imperium Brytyjskie to oznacza dla lokalnych elit ze piekla niema wiec mozna pzowolic sobie na kazda podlosc badz niegodziwosc..
Wracajac do meritum sprawy skoro na jakims obszarze mowi sie po portugalsku oznacza to tylko ze taki kraj jest skazany na bycie kolonia anglosaska niezaleznie od wielkosci czy zasobow..
Mysle ze wiecej nie trzeba dodawac..

Anonimowy pisze...

@dragonball

Tak twierdzi Coryllus ale to jeszcze nie koniecznie oznacza ze to prawda.Moim zdaniem przez wieksza czesc historii to NIEPRAWDA(szczegolnie na poczatku)a skad sie wziela Brazylia to wystarczy poczytac o traktacie z Tordesillas.Portugalia rzeczywiscie byla totumfackim Wielkiej Brytania ale dopiero pozniej(gdzies tak od 1700 roku?)natomiast w momencie "dzielnia swiata" Portugalia byla kupiecka i morska potega podczas gdy Anglia byla biednym zadupiem i mogli Portugalczkom co najwyzej buty czyscic.Coryllus fajnie pisze ale niektore jego teorie maja slabe podstawy-ta jest wlasnie tego typu.

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

@Dragonball
Coryllus pisze bajki, nawet tak je tytułuje, więc przenoszenie informacji stamtąd do świata rzeczywistego jest dość... infantylne?
@Piotr34
W Brazylii nie udała się jedna rzecz- dywersyfikacja gospodarki i zmiana profilu eksportu, choćby częsciowa. Produkcja przemysłowa chyba rosła, ale na zaspokojenie szybciej rosnącego popytu wewnętrznego.
W Polsce albo kraj wskoczy na rynek rzeczy o wyższej wartości dodanej, albo też się ząłamie. Polityka przemysłowa rządu Szydło wyklucza to pierwsze, pozostaje drugie. Pytanie kiedy i co dalej.

dragonball pisze...

Coryllus pisze rozne "rewelacje" bardziej badz mniej prawdziwe. Ma swoja grupe wzynawcow do ktorej ja nie naleze - ale zdazylo mu sie popelnic pare tekstow na tematy portugalsko-angielskie ktore akurat mialy rece i nogi.
Pan Piotr pisze glupoty kwadratowe Portugalia byla kupiecka i morska potega podczas gdy Anglia byla biednym zadupiem i mogli Portugalczkom co najwyzej buty czyscic
Portugalia potega morska?? Portugalia nie miala nawet ulamka potegi morskiej Francji. A Wspomniana Francja nigdy nie byla uwazana za potege morska mimo stuleci wojen prowadzonych z korona angielska. To czemu Hiszpania nie polknela na deser tego ksiestewka na wydupiu Portugalia zadziecza chyba tylko temu ze udawala katolicki kraj przez stulecia - jak katolicki polecam film "Misja" z de Niro..
Wogole to Portugalia byla malenskim krajem na koncu uwczesnego swiata. Skad mialaby byc potega. Czy ktos z tu obecnych wie wogole jakimi pieniedzmi operowala "potega kupiecka Portugalii"? Bo Ja od dzicinstwa za czasow PRLu pamietam ze w sredniowiecznej Europie to sie dukatami placilo a to chyba nie kuli tych dukatow w "cesarstwie Portugali". Moze szanowny pan Piotr34 mi jakiegos wybitnego wodza albo innego monarche Portugalskiego przypomni bo mimo niezlej wiedzy historczynej siegajacej daleko przed AD, nie przypominam sobie zadnego, ktory by dokonal czegos znaczacego na wlasna reke..
Pisze to wszystko z muzlimskiego "heart of england" wiec mysle ze mam trochu lepsze pojecie od teoretykow ktorzy Anglie czy tez GB znaja z opowiesci zaslyszanych badz przeczytanych z 3 reki..

dragonball pisze...

Nie lubie sie powolywac na Wiki ale akurat chcialem zacytowac suche fatky z angielskiej wiki:
https://en.wikipedia.org/wiki/Portugal
In 1373, Portugal made an alliance with England, which is the longest-standing alliance in the world. This alliance served both nations' interests throughout history and is regarded by many as the predecessor to NATO. Over time this went way beyond geo-political and military cooperation (protecting both nations' interests in Africa, the Americas and Asia against French, Spanish and Dutch rivals) and maintained strong trade and cultural ties between the two old European allies. Particularly in the Oporto region, there is visible English influence to this day.
Mysle ze wiecej nad Panem Piotr34 nie ma sie co pastwic..

Marcin pisze...

Portugalia była pierwszą potęgą kolonialną. Zaczęła ten biznes dwa stulecia przed Anglikami. Polecam poczytać o Henryku Żeglarzu. Niejaki Vasco da Gama pierwszy dopłynął do Indii, swoje posiadłości Portugalczycy mieli tam do połowy XX wieku.

dragonball pisze...

pan Marcin kolejny entuzjasta beletrystyki..
Fakty panie Marcinie fakty - Henryk Żeglarz postacia historyczna jest ale prosze doczytac kto byl jego matka..
Ja wiem ze dobra opowiesc ma przewage nad nudnymi faktami jak film porno nad podrecznikiem historii ale prosze chociaz udawajmy ze rozprawiamy o powaznych tematach..

Maczeta Ockhama pisze...

@Dragoball
Najszczerzej polecam wzięcie choćby ołówka rozpisanie dat i porównanie tych rzeczy o których pisano powyżej. Odkryć Henryka Żeglarza i Vasco da Gamy, kolonizacji Brazylii, pierwszej fali dochodów z cukru, unii iberyjskiej, porónania tego z klęską Wielkie Armady i wszystkich pozostałych wydarzeń, które miały wpływ na układ sił na Atlantyku, dostepności drewna i smoły nie omijając. A potem udawać, że coś się wie.
A to jest OSTATNIE ostrzeżenie, nastepny komentarz taki jak powyższe to ban, gdzieś musze wyznaczyć dolny dopuszczalny poziom komentarzy, sorry.

Anonimowy pisze...

@dragonball

Co do historii to juz Tobie poprzednicy odpowiedzieli-wystarczy porownac daty.Kiedy Angole lizali rany po wojnie Dwoch Roz Portugalczycy wlasnie zeglowali wokol Afryki.A portugalska waluta byla waluta rezerwowa swiata w na przleomie XV i XVI wieku-dokladnie wtedy kiedy Henryk VIII scinal swoje zony i zadluzal sie na kontynencie tak ze juz nikt mu nie chial pozyczac na mniej niz 14%(aporpo jego agentem byl Thomas Grisham-ten od prawa Grishama ktory obserwowal psucie angielskiej monety i stad jego obserwacje).Naprawde warto poczytac-jest sporo na ten temat.
Co do czasow obecnych-miszkam w UK 11 lat wiec sadze ze mam nieoc pojecia-sorry;)

Piotr34

Anonimowy pisze...

@dragonball

Wykaz walut rezerwowych swiataod 1450 roku(wykres na dole linkowanego artykulu)

http://www.economicreason.com/usdollarcollapse/world-reserve-currencies-what-happened-during-previous-periods-of-transition/

Co do Greshama-zeby byc szczegolowym-zaczal kariere finansisty pod koniec panowania Henryka VIII ale prawdziwe szczyty osiagnal pozniej bedac agentem finansowym korony angielskiej w Antwerpii za rzadow syna Henryka VIII Edwarda VI a pozniej Marii Stuart i Elzbiety I.Prawa Greshama zreszta nie wymyslil a tylko "przeczuwal" bo nie byl teoretykim a raczej spekulantem ktory swoimi przekretami na owczesnym miedzynarodowym rynku walutowym ratowal zrujnowane finanse korony brytyjskiej-i to ratowal z sukcesem zreszta.To byl czas kiedy imperium portugalskie juz bylo(a nawet POWOLI slablo),hiszpanskie wlasnie wschodzilo BARDZO SZYBKO a zbiedniali Brytole w ramach "anglicyzacji" rabowali katolickie klasztory co i tak nie bylo w stanie uratowac budzetu zrujnowanego Wojna Dwoch Roz.
Ty po prostu mylisz epoki-ja nie zaprzeczam ze OD PEWNEGO momentu Portugalia byla pod wplywami brytyjskimi ale zaczelo sie to znacznie pozniej niz sadzi Coryllus.Kiedy Filipa Lancaster wychodzila za portugalskiego krola Jana Dobrego Anglicy wlasnie utkneli w "wojnie pozycyjnej" we Francji podczas gdy Portugalczycy niemal w tym samym czasie rozgromili Kastylijczykow i zaczeli szykowac sie do podoboju Magrehebu.Kiedy pozniej Joanna d,Arc gromila Anglikow(ktorzy nastepnie walczyli miedzy soba w Wojnie Dwoch Roz rujnujac swoj kraj)Portugalczyzy wlasnie podbijali Ceute(1415)Madere(1418)Azory(1432),Tanger(1471),Zlote Wybrzeze(1482).Potem zas Mozambik(1501),Wyspy Swietej Helleny(1502),Zanzibar(1503),Bahrajn(1521),Bombaj(1534),Cejlon(1518),Goa(1510),Koczin(1500),Malediwy(1518),Malakke(1511),Makau(1553),Barbados(1536) i Brazylie(1530) oraz wiele innych wliczajac w to wielki pogrom floty indyjskiej w 1509.SPOZNIENI Anglicy byli tylko piratami rabujacymi hiszpanskie galeony(Dreake i jemu podobni-PIERWSZA WYPRAWA 1563 rok))biorac zreszta co najwyzej okruchy z panskiego stolu.
Ow angielsko-portugalski sojusz byl poczatkowo bardzo luzny ale to Portugalia byla w nim strona silniejsza i bogatsza-oczywiscie to sie pozniej zmienilo ale duzo pozniej(prawdopodobnie od malzenstwa Katarzyny Braganca z Karolem II w 1662 a juz na pewno od Traktatu Methuena w 1703).
Nikt nie zaprzecza ze Brytyjskie Imperium w szczycie bylo nieporownywalnie potezniejsze niz portugalskie imperium kolonialne(Portugalia jako maly kraj miala po prostu za malo ludnosci aby takie imperium skolonizowac i utrzymac).
NAPRAWDE nie mylmy epok-brytyjskie imperium kolonialne zaczelo sie na mala skale i NIE wczesniej niz za czasow Elzbiety I pod koniec XVI wieku-pierwsza kolonia Roanoke dopiero w 1585-zreszta przetrwala tylko rok-wtedy John Dee po raz pierwszy uzyl w ogole tego terminu.
Portugalskie imperium kolonialne jest niedoceniane bo nie bylo tak potezne jak pozniej hiszpanskie czy wlasnie brytyjskie i w sumie dosc krotkotrwale(upadek zaczal sie w 1580 z hiszpanskim podbojem a w wieku XVII stracono wiekszosc koloni)ale ono BYLO i to w czasie kiedy sukcesy Brytoli sprowadzaly sie do brania za twarz Irlandi(bo we Francji sie nie udalo-patrz Joanna d,Arc)a Hiszpanie ciagle jeszcze prowadzili rekonkwiste.

Wystarczy szczegolow?

P.S.Ja nawet lubie czytac Coryllusa(ma swietny styl)ale jego anglofobia kaze mu widziec Anglikow wszedzie i zawsze nawet tam gdzie ich nie bylo albo byli na takich samych zasadach jak wszyscy inni w owym czasie(przypadek Filipy Lancaster-typowe malzenstwo dynastyczne zwiazane z dosc krotkotrwalym sojuszem wojskowym-Wiki tu ZNACZNIE przesadza).

Piotr34

Człowiek Śniegu pisze...

MO- dajesz przykład Brazylii, przed którą za moment ważne, w pewnych aspektach, wydarzenie, czyli Olimpiada...

Ale pamiętaj, że chyba wszystkie kraje Ameryki Płd. wpadły w wir potężnych kłopotów i ekonomicznych, i politycznych. Co w sumie na jedno może wychodzi...

Ciekawym może być, ile wpływu w całym zamieszaniu mają trzy rzeczy:
- sytuacja polityczna USA
- sytuacja ekonomiczna Chin
i, może ku zaskoczeniu
- "Panama Papers"

PS Pamiętaj również, że są coraz to nowe "ofiary" afery Petrobrasu- choćby Romero Juca...

Anonimowy pisze...

Jak zauważył Piotr34, Port. nie miała potencjału demograficznego.
Ja od siebie dodam, że Port. miała (i ma do dzisiaj) farta, oraz potrafi wykorzystać chwile słabości decydentów europejskich. Podziwiam tę ich umiejętność lawirowania. Podobnie było w 1939 roku. Niemcy wtedy mogły opanować ten kraik za pomocą kilku brygad a tego nie uczyniły. Mogli przecież wyłapać tysiące Żydów z paszportami watykańskimi, a nie uczyniły tego.
Jeśli jednak ktokolwiek przypuszcza, że mogą istnieć jakiekolwiek porozumienia z Albionem oparte na honorze a nie złodziejskim biznesie to znaczy, iż wierzy w prawdziwość jakichkolwiek sojuszy z Anglikami.

Maczeta Ockhama pisze...

@CŚ
Wszystkie kraje surowcowe mają dziś mniejsze lub większe problemy. Praktycznei wszystkie mają problem nieudolnych rzadów, bo gdyby nie były nieudolne, to kraje nie byłyby uzależnione od surowców.
Reszta ma problem niskich cen surowców i spadku lub załamania dochodów budżetowych.
To jest jedno, w tej samej sytuacji jest praktycznie cała Afryka i oprócz USA wszystkie kraje Ameryk oraz połowa Azji. Przyczyna jest jedna i wspólna- to jest sytuacja na rynku surowców. Kto chce niech zwala na Chiny, kto chce na Żydów, a inni na cyklistów. Mające jakąś gospodarkę i odpowiedzialnie rządzone kraje mogą przez to jakoś przejść, Brazylia ma potencjał wystarczający dla przejścia z lekką recesją.
Ale co różni Brazylię od dobrze działających krajów to działania opozycji W CELU przewrócenieia gospodarki w trudnych czasach, aby tylko dokopać rządowi i wpędzić kraj w ciężką recesję dla drobnej rozgrywki politycznej.
I to jest tematem wpisu.

A jakby ktoś jeszcze chciał o historii coś bredzić, to przyponę też, że to nie Brazylia uzyskała niepodległość od Portugalii, tylko w czasach wojen napoleońskich przeniesiono stolicę Portugalii do Rio de Janeiro, a potem EUROPEJSKA część uzyskała niepodległość, akurat zabierając z sobą kolonie afrykańskie i azjatyckie, ale głównie dlatego, że wtedy wydawały się obciążeniem. Gdyby p. handel niewolnikami miał wtedy jakieś perspektywy to pewnie Angola i Mozambik byłyby cześcią Brazylii. Jedynie w tym miejscu można szukać wpływów Anglików, którzy wówczas rozpoczęli intensywne zwalczanie niewolnictwa i to mogło miec wpływ na przekazanie Portugalii koloni w Afryce.

Anonimowy pisze...

Trump zostanie prezydentem USA. Boleję nad tym. Z drugiej strony po raz kolejny to oszołomy miały rację. Mnie to przeraża. Co tam studiowanie szczegółowych analiz. Nie kochający innych niż biali Max miał rację i to dawno temu.
Czekam, aż się okaże, że węgiel jest paliwem przyszłości, a w Smoleńsku był zamach
Wojtek

Anonimowy pisze...

To może warto dodać, zwłaszcza dla tych co tu głoszą apologię jakiejś wielkiej potęgi Portugalii w przeszłości [moim zdaniem jest tu dużo mitologii i upiększania], że jednak bardzo marnie skończyli patrząc na to czym obecnie jest ten kraj.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Napisz o Wenezueli, jestem ciekaw jakich to modernizacji dokonał Chavez a następnie Maduro i kto chce ich wysadzić z siodła.

Anonimowy pisze...

@anonimowy

Znasz jakies imperium co paru stuleciach marnie nie skonczylo?Ja nie znam.Portugalia czy Brazylia to obecnie dziady ale wierz mi tak wychwalane tu (ex)Imperium Brytyjskie zdaza dokladnie w tym samym kierunku-to normalna prawidlowosc historyczna.I czuc ze slabna i biednieja w UK wyraznie.

@Maczeta

Moze faktycznie za duzo o historii ale te bazujace na niczym poglady Coryllusa robia sie ZBYT popularne zaczynaja ludziom mieszac w glowach-trzeba sie z tym raz a porzadnie rozprawic-to byla dobra okazja.

P.S.Jesli jeszcze nie czytales ksiazki "Jalowe pieniadze" Michaela Jonesa to SZCZERZE polecam-to jedna z najlepszych ksiazek jakie w zyciu czytalem.Mozna by rzec ze nieco skrajna w pogladach ale po jej przeczytaniu dochodze do wniossku ze to nie ksiazka jest skrajna tylko nasza rzeczywistosc(w przeciwna strone)ale my niczym ryby w akwarium NIE zdajemy sobie z tego sprawy.WSPANIALA ksiazka choc i nieco SMUTNA bo w pewnym momencie zdajesz sobie sprawe ze jestesmy NIEWOLNIKAMI-niby to wszystko czlowiek wiedzial ale on tu wszytsko pokazuje co i jak-niewolnikami,bez zadnych ""-literalnie niewolnikami i nawet ci co sie troche lepiej ustawili sa tak naprawde tlyko troszke wyzej w hierarchi owej grupy niewolnikow i NIC wiecej.

Piotr34


Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
Wenezuela? Prosze bardzo. Projekt był dokłądnie ten sam- bardziej sprawiedliwy podział dochodu narodowego, co miało spowodować i spowodowało zwiększenie konsumcji przez klasę niższą. Do tego ukrócenie lewego wyprowadzania jkasy przez dotychczasową oligarchię, co powodowało bunty tej oligarchii do granicy antypaństowości.
A drugi człon modernizacji państwa, czyli modernizacja infranstruktury i przemysłu skończyła się niepowodzeniem z powodu niekompetencji władzy z czysto technicznego, inżynierskiego punktu widzenia.
Na to nałożyło się załamanie cen ropy, w Wenezueli drogiej w produkcji i mordercza susza, która praktycznie zamknęła olbrzymią większośc energetyki. W czasach prosperity nakupowano klimatyzatorów, a wody nie ma, to i prądu brakuje.
A jak już wszystko zaczęło się sypać, to teraz pewnie każdy chce ratować się jak może. I tyle. Większośc z ich problemów nie wzięła się z polityki wewnętrznej, a z cen surowców i suszy. Reszta z powodu nieprzygotowania do tego.

Człowiek Śniegu pisze...

MO...

Apacz, jak szybko Fabiano Silveira poszedł na dno...

Może mnie to niespecjalnie rusza, w końcu Brazylia dla mnie, to drugi koniec Świata.
Ale jednocześnie w wiadomościach pokazała się wzmianka o miękkim lądowaniu Hoffmana.

Co "tylko" potwierdza starą znaną prawdę- przy korycie tylko świnie się zmieniają i nie ma świństwa, którego się nie da wybaczyć lub zrobić dla kasy. Wybaczyć, jeśli plankton jest do czegoś przydatny, zrobić, jeśli się "nagle" okazuje, że w prawdziwym życiu nic się nie znaczy i nic się nie potrafi.


Dwa- MO, nie sądzisz, że Wenezuela to kiepski przykład na wszystko, poza centralny planowaniem i wprowadzeniem jakiejś namiastki komunizmu, jako ideologii wszelkiej wielkiej szczęśliwości?

Maczeta Ockhama pisze...

Nie, nie zgadzam się, że wszyscy, itd. To jest okreslony styl działania i zachowania. W niektórych krajach dominuje wizja państwa jako sposobu zarobku, w innych jako służby publicznej. W jeszcze innych elity dzielą się na jednych i drugich. Taki podział rodzi wielkie konflikty i czasem kończy się kooptacją do systemu dojenia, a czasem zdbudowaniem dobrego państwa i marginalizacją złodziejooligarchów.
Ale to ostatnie jest najtrudniejsze i wymaga nie tylko nowej elity o państowym podejściu, ale też bardzo solidnego rozumienia świata i wiedzy. O co w krajach rządzonyc przez oligarchiczną klikę jest bardzo trudno, zwłaszcza o wiedzę. I tak koło się zamyka.

Maczeta Ockhama pisze...

A Wenezuela to jest też kolejny przykład na dokładnie to samo.
Ja do CHaveza naprawdę nic nie mam. Jego koncepcja była dobra i spójna, miała sens. Przejęcia dochodów z ropy, zainwestowania ich w cywilizowaną infrastrukturę i zaoferowania ludzkiego poziomu życia mieszkańcom.
Powolność, złe działanie i niekompetencja techniczna przewróciły sprawę. Akurat z mojego doświadczenia wiem jak to wyglądało, gdy do firemki w której pracowałem zwrócono się z prośbą o konsultacje i rozwązanie paru problemików w hucie tam. Państwowej, oczywiście. Drobne problemiki rozwiązano, ale i tak nie mogli sobie poradzić z produkcją z braku przyzwoitych kadr, ale przede wszystkim wizji co oni właściwie chcą robić i dokumentnego nie rozumienia światowego rynku.

Anonimowy pisze...

http://niewygodne.info.pl/artykul7/03039-Dunski-rzad-wycofuje-sie-z-budowy-elektrowni-wiatrowych.htm
Prawda to Panie M czy ściema?

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
1. Duński rząd wycofał z PRZYSZŁYCH AUKCJI 350 MW morskich farm wiatrowych i jest to prawda. Jest to koniec prawdy w tym tekście. Akcje określają poziom dopłacania do energii.
2. Dania obecnie uzyskuje ok 40-45% elektryczności z wiatru, z maksimum ok 140%, zwykle w tym samych czasie co w sąsiednich regionach Niemiec.
3. Powoli wyrasta problem z zagospodarowaniem nadwyżek i transportem, który zostanie rozwiązany jak w NIemczech w końcu zbudują nową linie na południe.
4. Wymiana wiatraków lądowych na nowe jest opłacalna bez żadnych dotacji i to się robi cały czas, bez żadnej szczególnej polityki udział wiatru i tak wzrośnie w okolice 55% przez najbliższe kilka lat. W Danii niespecjalnie potrzeba więcej, a konkretnie to bedzie trzeba na większą skalę stosować zużywanie dostosowane do produkcji. Na razie to jest w powijakach i muszą nadgonić
W sumie- tak, rezygnują z planowanej budowy. Ale nie ma to dokładnie NIC wspólnego z rezygnacją z energetyki wiatrowej czy czymkolwiek takim.
Niewygodne info, za pseudokompetentnym Jakóbikiem, a ten za Gówno Prawdą. Piękny zestaw wiarygodnych źródeł....

Anonimowy pisze...

ok, dzięki za odp.

Anonimowy pisze...

@Piotr34 - to te ksiazki :?
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/271674/jalowy-pieniadz-tom-ii-od-merkantylizmu-do-marksa
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/287762/jalowy-pieniadz-tom-iii-od-wielkiego-glodu-do-krachu-roku-2008

?

Wersja ang czy pl lepsza ?

pozdr,

Vicarious.

Anonimowy pisze...

@Vicarious

Tak to te ksiazki.Najwazniejszy dla zrozuemienia prezentowanej tam koncepcji jest zreszta tom pierwszy.Oceny ma tam slabe ale to dlatego ze nie jest to ksiazka dla kazdego a juz u neoliberalow wywoluje apopleksje-sa tam zdania i akapity ktore bezlitosnie obnazaja ich glupote i slabosc argumentow.Styl ma momentami nieco...dziwny ale w mojej ocenie to jedna z najwazniejszych ksiazek jakie w zyciu przeczytalem.Mam tylko wersje polska wiec trudno i sie co do angielskiej odnosic.Zgadzasz sie czy nie ale przeczytac mus-zreszta...to moze byc niezla lokata kapitalu bo jest na tyle obrazoburcza wzgledem obecnego systemu ze sadze ze podobnie jak Toynbeego "Studium histori" nikt juz jej wiecej nie wyda wiec bedzie to podobnie jak Toynbee bialy kruk.

Piotr34

Piotr34