Lodołamacz

Do dość skromych kompetencji Prezydenta Rzeczypospolitej należy m.in. reprezentowanie państwa w stosunkach zagranicznych. Styl w jakim rozpoczynanie tych obowiązków rozpoczął obecny prezydent jest... mocny.
Pokazuje to, co wie każdy, kto potrafi obserować i nie jest zaczadzony propagandą. Że Andrzej Duda jest człowiekiem mającym niezłe kontakty, rozeznanie i świetnie przygotowanym co najmniej do polityki europejskiej. Co każe przypuszczać, że w PE pracował i wyrabiał kontakty, a nie spał i wyłudzał kilometrówki. Dziś, na nowym stanowisku widać jak ładnie i szybko to zaprocentowało. Wizyta w Estonii w rocznicę paktu Ribbentrop- Mołotow to maksymalne możliwe wsparcie, jakiego teraz może państwom nadbałtyckim udzielić. Oraz, przy okazji, dyplomatyczny sygnał pod adresem Litwy. Pamiętajmy, że są to małe kraje, zakompleksione jak wszyscy po komunie. Do tego dokładamy neurotyczne podejście Litwy do polskiej mniejszości i mamy przepis na natychmiastową awanturę wewnętrzną w polityce litewskiej. Która już nastapiła. Przynajmniej w takim zakresie, że w atakach medialnych na władzę punktem odniesienia jest nieudolna politka wobec Polski, bo Duda najpierw jedzie do Tallina. Tak, wiadomo, media histeryzują, jak zawsze, ale także narzucają pewną narrację. I to właśnie jest już olbrzymim sukcesem- narzucenie jako istotnej części sporu politycznego relacji z Polską. Jako relacji zasadniczych dla bezpieczeństwa Litwy. Komorowski był ignorowany, w końcu zupełnie słusznie, Duda jest zawodnikiem wagi ciężkiej, który już zmienił kurs polityki. 

Następną niespodziankę jest spotkanie głów państw Europy Srodkowej przed szczytem NATO. Jak  oficjalnie zapowiedziano "zorganizowane wspólnie przez prezydentów Polski i Rumunii". Cóż, takich zaproszeń się nie odrzuca (w końcu Polska i Rumunia razem stanowią jakieś 80% potencjału NATO w Europie Środkowej). To pokazuje, kto liczy się dyplomatycznie, czego skutkiem była natyhmiastowa burza, dla odmiany w czeskich mediach. W końcu to gospodarczo trzeci kraj regionu. Z prorosyjskim prezydentem, który właśnie został odizolowany dyplomatycznie. I jest grilowany z tego powodu przez wspomniane czeskie media.
To wszystko nastąpiło tak szybko i sprawnie, że propaganda Kremla jeszcze nie zdążyła wymyslić żadnej narracji, a co najmniej nie rozesłali jej na czas. Nawet Korwin- Mikke jeszcze nie ma żadnej opinii na te tematy (chyba, ale żadna z kacapskich tub nic nie wrzeszczała, więc on chyba też nie)

Mnie zaskoczyło, choć tylko na początku, że nie zapowiedziano żadnego terminu wizyty na Ukrainie. Wyjaśnienie jest dość proste- zaufanie i wspólnota interesów są na tyle duże, że żadne kurtuazyjne wizyty nie sa potrzebne. Pojedzie wtedy, gdy będzie mieć konkrety w ręku. Na razie te konkrety mogą obejmować co najmniej działania sojuszników, bo na jakiekąkolwiek wiarygodność w polityce wewnętrznej lub zagranicznej obecnego polskiego rządu przecież za bardzo liczyć nie mozna. Za bardzo, to nie znaczy, że nie można kompletnie, co mniej oderwani od rzeczywistości członkowie PO zdają sobie sprawę z istnienia sądów i prokuratur i obecnie nie zrobią zbyt wielu rzeczy mogących zahaczyć o zdradę stanu. W skrócie- czasy Sikorskiego i Komorowskiego na szczęście minęły, miejmy nadzieję, że bezpowrotnie. Choć rozumiem, ze akurat tych dwóch panów można w całości wytłumaczyć kwestiami zdrowotnymi.
Polska, reprezentowana praktycznie samodzielnie przez prezydenta, w ciągu dwóch tygodni stała się głównym rozgrywającym w Europie Srodkowej. Przy całkowitej bierności rządu. Po prostu realne i kompetentne podejście do polityki. Żadne próby samodzielnego udawania europejskiego mocarstwa i żadne wylizywanie butów kanclerza, realna polityka w nieprawdopodobnie sprawnym wykonaniu. W polityce, jak w każdym zawodzie bywaja lenie, partacze, wyrobnicy i wirtuozi, Duda jak na razie pokazuje, należy do tej ostatniej kategorii. Zobaczymy jak dalej pójdzie.
Ale na to trzeba nałożyć całkiem sprzyjającą Polsce koniunkturę miedzynarodową. Na dziś, dla rozpoczęcia prawdziwego czasu prosperity Polski, potrzeba jedynie kilku rzeczy: powstrzymania Rosji. Powstrzymania, a nie pokonania, zaznaczam. Oprócz tego jakiegoś neutralizowania nadmiernych wpływów Niemiec w UE i wreszcie reform państwa. Patrząc na powyższe działania w polityce zagranicznej o dwie pierwsze rzeczy prawie nie ma się co obawiac. Reforma państwa to będzie problem rządu, a nie prezydenta. I to bedzie zabawne. Wszędzie chodza plotki jak to obecny rząd, wzorem Komorowskiego, wyrywa sedesy i zostawia pustą kasę oraz miny budżetowe. Jak się trzymamy prezydentów to posłuchajmy jeszcze Kwaśniewskiego, który bardzo ładnie i jednym tchem wymienił trzy najbardziej skorumpowane instytucje w Polsce, czyli telewizję publiczną, służby specjalne i Prokuraturę trzeba jakoś załatwić. Do tego mamy szczekanie psiarni za pieniądze miedzynarodowych koncernów (jak się kasa budżetowa dla Agory i okolic skurczy) i mamy bardzo zabawną sytuację. Ale na pocieszenie mozna dodać, że Polska jest relatywnie w dużo lepszej sytuacji niż Czechy. Obecnie różnica w poziomie rozwoju prawie całkowicie zanikła, a przecież jeszcze pod koniec komuny była całkiem spora. Ale u nich towarzystwo poststalinowców w stylu Unii Wolności rządziło na zmianę z postkomuną praktycznie cały czas ostatnich 25 lat, a w Polsce tylko 20 z nich. Przyglądając się dokładnie ten krótki czas innej polskiej polityki spowodował tę różnicę w rozwoju- poprzez brak w Polsce kuponowej prywatyzacji, zachowanie kluczowej infrastruktury, stworzenie jakiś warunków dla nowych inwestycji. Czechy w międzyczasie dokańczały swoją drogę z zamożnej przemysłowo-handlowej europejskiej demokracji z poczatków 20 w. do kraju tanich wyrobników w montowniach. Polska w tym samym czasie pokonała drogę z kraju małorolnych analfabetów do kraju tanich wyrobników w montowniach.  I nie cała gospodarka jest w rękach kilku byłych ubeków.

Dla sukcesu teraz potrzebny jest etap budowania wpłwów politycznych, własnego przemysłu i ekspansji. I znów widać różnicę. Budowa wspólnoty środkowoeuropejskiej, z realnym wpływem polskiej gospodarki i armii to jest doskonały PR i ułatwienie działania polskich firm. Czesi w tym czasie właśnie skazuja się na izolację polityczną, po tym jak już sprzedali całość własnej myśli technicznej i pozbawili się możliwości rozwoju (a przecież w 1990 r. te możliwości były jeszcze nieporównywalne).

Ja oczekuję jeszcze tylko jednej rzeczy- wyrzucenia z życia politycznego całości postkomunistycznego układu (a dziś już prawie planktonu) i zrobienia miejsca na scenie politycznej dla prawdziwej lewicy. Stąd z niemałą życzliwością obserwuję powstawanie partii "Razem". Ze swoim podejściem mogą stać sie tą prawdziwą lewicą. Albo ktoś inny. Jakieś ochłapy neoliberałów mogą zawsze zostać, czy bedzie to nowa partia banksterów, czy dotychczasowa PO to żadna różnica. Jeszcze tylko brakowałoby prawdziwej partii Zielonych i polska demokracja byłaby taką jak zachodnia. A i razem z tym i kraj. Ale najpierw to PiS musi wygrać wybory. Jak lodołamacz, który oczyści pole i dopiero za nim mogą przejść ci którzy są krajowi potrzebni. A zamiast Sejmu działacze SLD mogą zawsze zwiedzać Domy Starców, a działacze PSL Zakłady Karne.