Pożar w magazynie dokumentów- postęp śledztwa

Na życzenie - aktualizacja sprawy pożaru magazynu dokumentów Iron Mountain, większość wiadomości z dzisiejszej gazety, trochę własnego googlowania dla potwierdzenia. 

Każdy wie, że jak policja kogoś przyprowadzi do prokuratora, to ta osoba na pewno jest winna i tylko będzie kłamać, aby się wybielić. Dlatego prokurator powinie pisać akty oskarżenia, a nie zajmować się takimi głupotami jak słuchanie kryminalistów, czy co gorsza marnowanie pieniędzy podatników na sprawdzanie kłamstw kryminalistów….

Przecież to prawie tak jakby kryminaliści decydowali o wydawaniu pieniędzy państwa i środków budżetowych. W demokratycznej III RP to się przecież nie może wydarzyć.  A nie, czekaj....

Niestety, olbrzymia większość argentyńskich prokuratorów nigdy nie była na szkoleniu w Polsce, ani żadnym innym kraju o prawidłowo działającej prokuraturze np. w Armenii czy Rosji. 

Dlatego argentyński wymiar sprawiedliwości robi wszystko odwrotnie. Kryminaliści chodzą po ulicach latami i zamyka się ich dopiero jak się uprawomocnią jakieś niepotrzebne wyroki. A przecież wszyscy wiedza, że jak prokurator kogoś oskarży, to na pewno jest winny i te wszystkie szopki z sądami to są potrzebne tylko głupim lewakom z Zachodu….

Niestety, argentyńscy prokuratorzy zamiast pisać akty oskarżenia, to tylko czytają jakieś niepotrzebne akta i wysyłają policję nie po to, aby łapać kryminalistów, tylko po jakieś niepotrzebne niby zabezpieczania dowodów. Policja prawidłowo wchodzi do domu o 5 rano i zamiast wszystkich aresztować, tylko zabiera jakieś papiery, żeby niepotrzebnie zajmowały miejsce w szafie prokuratora, który potem to miesiącami czyta, zamiast pisać zarządzenia i akty oskarżenia... 

Dlatego właśnie dopiero teraz prokuratura informuje, że toczą się śledztwa w różnych  sprawach dotyczących co najmniej 4 różnych banków, gdzie kluczowe dowody znajdowały się w magazynie Iron Mountain, który spłonął w lutym.   Były tam kopie cyfrowe dokumentacji, której obowiązkowy okres przechowywania minął i oryginały zostały zniszczone. Czyli znajdowały się tam jedyne egzemplarze dokumentacji kluczowej dla śledztw. 

W najbardziej zniszczonej części magazynu, gdzie prawdopodobnie rozpoczął się pożar, znajdowały się cyfrowe kopie dokumentacji. Czyjej? Nikogo nie zaskoczę, nazwy są te same co zwykle. HSBC, JP Morgan, BNP Paribas i jako rodzynek argentyński Banco Patagonia. 

HSBC jest podmiotem śledztwa w sprawie o pranie brudnych pieniędzy. Spaliło się 26326 pudeł z CD z 46528 składowanych. JP Morgan Chase z oddziału w Buenos Aires składował 4406 pudeł, z których zniszczeniu uległo 4000. Prokuratura uważa, że zniszczone zostało ok 90% danych pozwalających zidentyfikować klientów. Od 2008 roku prokuratura prowadziła śledztwa w sprawie ułatwiania prania pieniędzy przez ten bank. Jakiś czas temu połączono je w śledztwo w sprawie seryjnego organizowania przez bank operacji prania pieniędzy oraz naruszania prawa dewizowego. Czyli, jeśli z tych zarzutów zostałaby złożona całość, urzędnicy banku mogą mieć postawione zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. 
Dość dokładnie jest wyjaśniona sprawa, w której JP Morgan z  Banco Patagonia przez oszukańcze praktyki bankowe pomogli sfałszować dane na temat kondycji sporej spółki, w wyniku czego jej większościowi udziałowcy mogli za mocno zaniżone kwoty wykupić mniejszościowych. JP Morgan robił część na Bahamach, Banco Patagonia w Argentynie. trzeba jednak przyznać, że Banco Patagonia występuje jako jedyny w pojedynczej sprawie, a nie jako organizator całego procederu. Biorąc to pod uwagę, lista skraca się do dokładnie tych co zwykle. 

Ta prokuratura jest tak powolna, że jeszcze nie ma aktu oskarżenia w powyższej sprawie z 2005. Co prawda nie słyszałem, aby polska prokuratura kiedykolwiek wyjaśniła jakąkolwiek sprawę, w której by aktywnie działał wielki bank i trzeba by było wyciągnąć dane z raju podatkowego. Ale to na pewno dlatego, że w Polsce takich przestępstw nie ma.

Wreszcie BNP Paribas. Tu także, po analizie poszczególnych przestępstw śledczy doszli do wniosku, że całe jedno piętro w banku służy wyłącznie do działalności przestępczej, faktycznie działało jak kolejny, niezależny oddział banku i łącznie wyprano oraz nielegalnie przeprowadzono przez granicę około miliarda dolarów. Zniszczeniu uległo 1206 z 2554 pudeł.

Śledztwo obecnie toczy się w kierunku podpalenia. Nigdzie nie podano, czy prokuratorzy sa tego pewni, czy uznają na obecnym etapie za wersję najbardziej prawdopodobną. 

Właściwie bez komentarza, ale widać jak bardzo ważna jest względna przynajmniej niezależność kraju od tego typu towarzystwa. W zadłużonym kraju prokuratura nie mogłaby prowadzić takiego śledztwa, bo rynki dokonałyby "drobnych nacisków" na ministra finansów czy innego premiera i śledztwo musiałoby się skończyć błędem pilota….     

Drugi mój wniosek- w 89 roku należało, gdyby to było politycznie możliwe oczywiście, wyrzucić dokładnie wszystkich prokuratorów. Sędziów zasadniczo też, ale tych którzy nigdy nie awansowali, ani nie byli funkcyjnymi można by było zostawić, dla odrobiny stabilności. Peerelowska prokuratura naprawdę sobą nic nie reprezentowała i braku wiedzy i fachowości nikt by nie zauważył, bo zwyczajnie jej nie było. Sekretariaty  (były i są kompetentne i niezbędne) zostawić nie ruszone przez chwilę, a etaty prokuratorów obsadzić tymi, którzy mieli jakiś kontakt z cywilizowanym wymiarem sprawiedliwości, jakby prawdziwych prawników z emigrantów zabrakło, to nawet tymi którzy zostali w cywilizowanych procesach na zachodzie skazani (no, może nie za szpiegostwo..). I tak by byli bardziej kompetentni niż kacapski prokurator. 
Sędziów sądów rejonowych można było zostawić, większość z nich miała pojęcie o swoje robocie., pozostałych wyrzucić. Odsiałoby to wszystkich karierowiczów, a to oznaczało też większość TW. Niektórym awans utrudniała także głupota czy alkoholizm i byłoby z tym trochę problemów, ale ogólnie znacznie lepszy kadrowo wymiar sprawiedliwości by to wynagrodził całemu społeczeństwu z górka..      

12 komentarzy:

krzycholandia pisze...

W kraju zwanym PL pospolitych złodziejaszków zamykają. Ale grubych złodziei mafiozów nie. A jeżeli już to bardzo rzadko. Wymiar sprawiedliwości jest raczej nastawiony na współpracę.

krzycholandia pisze...

Z innej beczki. Interesują mnie ceny samochodów w Argentynie. Samochodów osobowych, popularnych a nie ekskluzywnych. Cena nowych ze salonu. Chciałbym porównać z cenami w PL.

Anonimowy pisze...

Ja do prośby Krzycha Leśniaka dołączam swoją: czy w Argentynie można odczuć, że ludzie dbają o tzw. dobro wspólne: czy nie niszczą przystanków, nie leją po murach nie wyrzucają śmieci na ulicę itp. sprawy?

Łukasz

Maczeta Ockhama pisze...

@Krzycho
Tu była niedawno sprawa. Facet złapany na przez ochronę za sklepową kradzież kilograma wołowiny i puszki yerba mate (odpowiednik kradzieży chleba i mleka w PL). Facet miał rodzinę i autentycznie nie było go stać na jedzenie dla zony i dzieci.
Po 4 latach procesu Sąd Najwyższy go UNIEWINNIŁ, z uzasadnieniem, że człowiek ten ewidentnie potrzebował pomocy i nie był zasadniczo żadnym zagrożeniem dla społeczeństwa, a zagrożeniem było marnowanie zasobów państwa (policji, prokuratury, sądów) na 4-letnie (z apelacjami, itd.) prowadzenie tej sprawy. Zawodowych złodziejaszków dość sprawnie zdejmują.

Maczeta Ockhama pisze...

Samochody.
Zasadniczo sprzedają się tylko produkowane w Argentynie i Brazylii, zwłaszcza te tańsze. W podstawowych wersjach dodatkowego wyposażenia brak. Żadnego. Najtańszy jest Fiat Uno w przeliczeniu od 28 tys zł. Chery QQ (chińska kopia Matiza, montowany w Urugwaju) trochę więcej. VW Gol (chyba na płycie Polo poprzedniej generacji) 40-60 tys. Peugeot Partner - jeden z najpopularniejszych samochodów, 35- 60 tys, mocno zależnie od wersji.
Samochody powyżej 66 tys zł są obłożone ekstra akcyzą 20 %, a powyżej 90 tys zł- 50%. Importu używanych nie ma. Najbardziej luksusowym tutejszym jest VW Amarok, pow. 100 tys. zł. Importowane też są, w podobnych cenach, ale raczej nikt nie kupuje, bo boja się o dostępność części i serwisu i są później trudno sprzedawalne.

krzycholandia pisze...

dzięki za odp !

Matusiak pisze...

Natomiast co do "Pożar w magazynie dokumentów- postęp śledztwa"
Sprawnosc policji i prokuratury kazdego kraju jak taka jak sprawnosc calego aparatu panstwowego. W polsce prokuratura jest przezarta korupcja.
Zycze Argentynie wyjasnienia tej sprawy

Anonimowy pisze...

Jako, że w Argentynie próbuje się budować państwo przypominające PRL uważam, że najbardziej prawdopodobne jest to, że rząd Argentyny zlecił swoim służbom podpalenie magazynu, aby teraz móc oskarżać tego kogo oskarżenie będzie mu akurat na rękę.

Wskazówką jest to co stało się pół roku temu, kiedy to argentyński rząd dodrukował miliardy peso w wyniku czego kurs wymiany pogorszył się z 6 do 8 peso za dolara (i ten nowy kurs utrzymuje się już prawie pół roku), a potem oskarżył o spowodowanie tego osłabienia kursu jakąś zagraniczną firmę, a dowodem miała być wymiana kilku milionów dolarów przez nią.

Wszystko układa się w logiczną całość - najpierw rząd dodrukiem osłabia kurs i oskarża o to przypadkową firmę, teraz rząd dokonuje podpalenia i oskarży o to którą inną firmę. Ciekawe co będzie następnie - stawiam na kradzież której rząd dokona, a potem kogoś Bogu ducha winnego o tę własną kradzież oskarży.

Anonimowy pisze...

@Maczeta:
Czy to prawda, że Patagonię "kupili" Eskimosi?
http://quitarvelo.wordpress.com/2014/01/11/la-patagonia-la-comunidad-judia-internacional-ha-comprado-la-patagonia-argentina-y-chilena-para-construir-un-segundo-israel/

prokurator z polski pisze...

Widać że Gospodarz jest z Polski i tu się szkolił. Śledztwo jeszcze niczego nie wykazało, ale Maczeta niczym polski prokurator - już wie dlaczego pożar wybuchł i jakie to nieczyste sprawy zostały tam spalone. Zresztą po co śledztwo, wiadomi ludzie wiadomego pochodzenia zrobili wiadome rzeczy - co tu w ogóle jest do wyjaśniania?

Anonimowy pisze...

@prokurator
Gospodarz charakteryzuje się przesadną (niemal ślepą) wiarą we wszystko, co powie rząd Argentyny, a ten rząd to sk...iele tylko nieco mniejsze niż u nas rząd Jaruzela w latach '80.
W każdym razie to sk...stwo widać to po tym, jak na początku roku argentyński rząd dodrukował duże ilości peso czym osłabił kurs waluty z ok. 6 do 8 za dolara, a później oskrżył o spowodowanie tego osłabienia przypadkową firmę (a dowodem miało być to, że firma ta w tym czasie wymieniła kwotę będącą równowartością domku jednorodzinnego w stolicy).

Anonimowy pisze...

panowie, gratulacje - u wszystkich wyjszły polskie geny :) pewnie chciałoby się przed nimi uciec, choćby do argentyny czy australii, ale niestety.... a we wrocławiu pięknie jest, choć duszno, bo burza idzie - środek lata, w bueos pewnie jakieś 10 stopni, bo środek zimy. pozdrawiam!