A tymczasem na rynku walutowym Argentyny....

Zabawnie się działo ostatnimi czasy na rynku walutowym Argentyny. Od paru tygodni trwa osłabienie peso i histeria na czarnym rynku, w ciągu 2 dni (23 i 24.01.2014) peso straciło 17% wartości. Obserwując to byłem raczej zdziwiony niż zaniepokojony, bo obiektywnie żadnych przesłanek do skokowej dewaluacji nie ma.  Owszem w ostatnim czasie, o czym się mówi, rezerwy walutowe Banku Centralnego wyraźnie spadały, aczkolwiek do poziomu niższego niż zwykle, ale dalekiego od jakiejkolwiek krytycznej sytuacji. Co prawda właśnie spadły poniżej 30 mld dolarów, ale jest to niewiele mniej od całkowitego zadłużenia zagranicznego (państwowego i prywatnego, z wyłączeniem roszczeń sępich funduszy i innych nieuznawanych, oczywiście)  albo inaczej patrząc  około półrocznego importu – czyli nadal poziom mieszczący się zdecydowanie w granicach bezpieczeństwa. Ale jak najbardziej spadek pozwalał nakręcać panikę. 

Wczoraj był za to bardzo zabawny moment. Już w czwartek słyszałem, że wzrost kursu nastąpił wskutek zwiększonego popytu na waluty ze strony spółki naftowej.  
Informacje kolejne: w piątek rano rząd ogłosił, że od poniedziałku osoby fizyczne mogą kupować dolary (znaczy waluty obce, ale to w tutejszym pojęciu synonimy) bez zezwolenia. Większości osób w kraju szczęka opadła. Mi akurat niespecjalnie, bo to akurat bardzo rozsądne i przewidywalne rozwiązanie problemu czarnego rynku. Nie całkiem tak różowo, bo nadal kupując waluty trzeba zapłacić zaliczkę na podatek dochodowy, przy okazji zmian ją też obnizono z 35 na 20%.

Poza tym też się działy zabawne rzeczy - inspektorzy z Banku Centralnego ze wsparciem policji wkroczyli do firm podejrzewanych o nielegalny handel dolarami. Nikogo nie aresztowano, nic nie zamknięto – tylko zabezpieczono dokumentację do kontroli krzyżowych. 
Plan akurat jest dość jasny- ograniczyć konieczność korzystania z czarnego rynku, a jednocześnie nieco zastraszyć jego organizatorów. Raczej zadziała.

Ale najlepsze było dalej: ujawniono, że w sytuacji kursu 7,23 ARS do 1 USD Shell Argentina złożyło zlecenie zakupu 3,5 mln USD za 8,70 za pośrednictwem HSBC, w mniej więcej tym samym czasie przez Citibank i BBVA Banco Frances (też międzynarodowy, ale obecny tylko w krajach hiszpańskojęzycznych) następne spore zlecenia zakupu także po cenie sporo przewyższającej rynkową. Oczywiście tego typu zlecenie przez poważną firmę szybko się rozeszło po rynku i wywołało panikę ( jakżeby inaczej...) i w parę godzin rezerwy BC spadły o kolejne 100 mln USD, a kurs wzrósł do 8,07. Było zabawnie. W miarę jasne, że za wzrost kursu jest osobiście odpowiedzialny prezes Shell Argentina, zresztą podejrzewam, że te zlecenia nie miały nic wspólnego z realnym biznesem Shella. Shell oficjalnie potwierdził te zarzuty, ale prezes ponoć nie ma z tym nic wspólnego bo jest na urlopie. Według szacunku sama firma na takim zleceniu straciła 2 do 5 mln peso. To oczywiście akurat nikogo nie obchodzi..

Odnośnie dalszych reakcji: minister ekonomii powiedział bardzo ciekawą rzecz: otóż atak spekulacyjny na osłabienie peso był ustawiony przez grupę ludzi, którzy już zakupili około 12 mln hektarów (tak- milionów hektarów) ziemi na kredyt i właśnie dzielnie walczą o zdewaluowanie tych długów. Dla drobnego naświetlenia sytuacji: Argentyna jest tradycyjnie krajem eksporterem żywności, wobec czego ceny produktów rolnych zasadniczo są równe światowym (minus cła eksportowe i koszty transportu) a w lokalnej walucie są długi - wobec czego jeśli pomiędzy zaciągnięciem kredytu na ziemię a jego spłatą  następuje dewaluacja, jest to czysty zysk. Czyli piękny zamiar powtórki z 2002 r., kiedy to przy okazji dewaluacji przede wszystkim spadła wartość kredytów do spłacenia.

Cóż, ktoś zapomniał (albo nie wie, ogłupiony clarinową propagandą), że zamrożenie kredytów w relacji 1:1 peso do dolara i dewaluacja w pozostałym zakresie, to było dofinansowanie kredytobiorców, ale decyzją polityczną i powtórzy się tylko wtedy, jeśli rząd tak zdecyduje. Przy okazji - tak się zupełnie sensownie da zarobić - bo właśnie kamienicę, w której mieszkam, jej właściciele kupili na kredyt zaraz przed dewaluacją, więc potem spłacili ja zupełnie bezboleśnie, pomimo jednej średnio płatnej pracy i dorabiania na fuchach w sąsiedztwie.

Jeszcze lepiej jednak można legalnie zarobić kupując dolary, a potem sprzedać je idiotom, którzy kupują na czarnym rynku, na którym się w międzyczasie wywołało panikę, jednocześnie dewaluując własny dług. Tak się robi interesy. Tylko czasem trzeba ocenić siły na zamiary i nawet jeśli się jest prezesem oddziału międzynarodowej korpo, czasami trzeba się liczyć z rządem. Właśnie tenże prezes Shella nie ma takiego zwyczaju i jak poprzedni prezydent, Nestor Kirchner mógł co najwyżej prosić obywateli o bojkot Shella (co zresztą zadziałało - obroty ponoć spadły o 70%!!), tak obecny jest znacznie silniejszy (a Shell znacznie słabszy) i można bezpośrednio wskazać prezesa jako bezczelnego i antypaństwowego spekulanta. 
Cóż- na dłuższą metę losy tej firmy w Argentynie są przesądzone. Ma dokładnie jedną alternatywę - albo zainwestować w wydobycie ropy łupkowej co najmniej 1 mld dolarów (próg pewnych przywilejów eksportowych - bodajże zwolnienia od cła części ropy) i taka okrągła liczba, albo się pakować. 

Wchodząc w kolejną dygresję - raczej się będą pakować. Shell w Argentynie zajmuje się tylko przerobem ropy i sprzedażą produktów (po ludzku: rafineria i stacje benzynowe), wydobycie ma w symbolicznych ilościach. Zgodnie z polityką obecnego zarządu całość jest niedoinwestowana i zarządzana tak, jak tymczasowe przedsięwzięcie (co zresztą można wyczytać na stronie firmy). Tak samo oficjalna polityka polega na inwestowaniu wyłącznie w zakresie wymuszonym regulacjami i najczęściej dopiero po ostatecznym upływie wszystkich możliwych terminów, kwestionowaniu nałożonych grzywien, itp.  A rafinacja i dystrybucja to dziś są generalnie nędzne interesy. Nie wiem co prawda jak to dokładnie wygląda w Argentynie, gdzie generalnie rentowności wyglądają lepiej niż w Europie, czy USA, ale nie podejrzewam żadnego kokosowego interesu.

Tak czy inaczej, odpowiedź administracji była szybka. Stosowny urząd nadzorujący sieć gazową właśnie sobie przypomniał, że ostatnia kontrola wykazała, że na dwóch stacjach tankowania gazu (ziemnego sprężonego) nie było wyznaczonej osoby odpowiedzialnej za BHP, w związku z czym nakazano je zamknąć. Rząd zresztą od razu zapowiedział, że rozpoczyna kontrole na stacjach Shella przy autostradach (bo te podlegają jurysdykcji rządu federalnego), zgaduję, że rządy prowincji z peronistycznymi gubernatorami zrobią dokładnie to samo. Do tego oczywiście kontrole podatkowe, dewizowe (co akurat absolutnie oczywiste), ministerstwa pracy, itd. Wszystko, co jest znane polskim czytelnikom ze sprawy Kluski i podobnych.  Więc jak ktoś jest zainteresowany, niedługo zapewne będzie do kupienia za okazyjne pieniądze całkiem przyzwoita rafineria w Buenos Aires (choć nieco zdekapitalizowana i zapewne zamknięta do czasu usunięcia wycieków i naruszeń przepisów o ochronie środowiska). Co prawda sieć stacji benzynowych może być sporo mniejsza do czasu sprzedaży, ale zawsze coś.   

A tymczasem burmistrz Buenos Aires w przyspieszonym trybie wrócił z Davos, gdzie opowiadał jak przyjaznym dla biznesu Argentyna krajem będzie pod jego światłymi rządami, kiedy wygra wybory prezydenckie 2015. Wrócił i natychmiast zwołał kryzysowe posiedzenie ekonomiczne w związku z uwolnieniem sprzedaży dolara - to jakby ktoś się pytał, kto jest najbardziej przerażony nieudaną dewaluacją (drobna podpowiedź- może specjalista od kilkusetkrotnych podwyżek wszystkiego w mieście?, napędzających inflację, jak najbardziej)….
A podsumowując- właściwie to starcie rząd już wygrał- cokolwiek zrobi Shell, Argentyna wygrywa. Mogą- pokrywać straty argentyńskiego oddziału (nawet jeśli teraz zarabia, wkrótce przestanie....)- napływ dewiz do Argentyny, firma zatrudnia i płaci, nawet jeśli pracownicy nic nie robią bo rafineria chwilowo zamknięta, albo akurat nie ma surowca. Przy okazji- głównym producentem ropy naftowej jest państwowy YPF, który też najwięcej rafinuje i faktycznie decyduje o marżach rafineryjnych. Shell faktycznie tylko rafinuje ropę kupioną od YPF. Znaczy to polityka rządowa decyduje o wysokości marż Shella. Prezes najprawdopodobniej będzie ściemniał, że w 2015 wybory wygra Macri i wszystko się zmieni, znów będą kokosowe zyski. Co najprawdopodobniej oznacza, że najbliższe dwa lata to jednak będzie pokrywanie strat przez centralę. A po wyborach 2015 sprzedaż, bo osobiście oceniam większe szanse na zostanie świni astronomem, niż Macriego prezydentem.
Oczywiście także Shell może sprawnie i szybko wykopać prezesa argentyńskiego oddziału i zatrudnić kogoś wolącego realizować państwową linię i nie mieszać się za bardzo do polityki (choć to chyba niezgodne z kodem genetycznym wielkiej nafty...). Rząd wygrywa bo pokazuje publicznie uciętą głowę spiskującego oligarchy.


39 komentarzy:

telewizor pisze...

Przyjazny kraj - ciekawe czy go ktoś w Davos zapytał o wprowadzone ostatnio mega-opłaty za towary kupowane na amazonie i innych portalach.
Ogólnie to mógłbyś coś na ten temat napisać. Z tego co wyczytałem to jest to 50% podatku + 35% cła od transakcji kartą kredytową. Jak to wygląda od wewnątrz?

ikti pisze...

Peso osłabia się, i to z coraz większą dynamiką, od 2010 roku. Zakładając, że to nie wszystko wina Shella, to co jest przyczyną?

Maczeta Ockhama pisze...

@telewizor
To nie pod tym adresem te pytania- Macri (który był w Davos) jest burmistrzem Buenos Aires i w opozycji wobec rządu federalnego. Podatki tego typu i polityka walutowa to wyłaczna kwestia rządu federalnego. A 50% jest od droższych samochodów motocykli łodzi, samolotów i helikopterów. 35% to była zaliczka na podatek dochodowy płatna przy zakupach zagranicznych i walut. To zostało, obnizone do 20%. Na zasadzie- pracujesz na czarno i chcesz wywozić kasę- przynajmniej zapłać dochodowy. Dla normalnie płacących podatki to nie ma znaczenia- co najwyżej zapłaca wcześniej.

Maczeta Ockhama pisze...

@ikti
to jest relatywnie cały czas rozgrywka pomiędzy lobby surowcowo-rolno - bankowym a przemysłowo rządowym- tak w skrócie, bo czywiście podział nie jest taki równy. Surowcowi chcą dewaluacji kosztów, a przemysł siły nabywczej ludności- razem z rolnikami działaja specjaliści od przewałów walutowych i tyle.

telewizor pisze...

@Maczeta Ockhama:
Wiedzę uzyskałem z tego newsa BBC: http://www.bbc.co.uk/news/world-latin-america-25836208
Wynika z niego, że zakupy bez podatku dotyczą kwoty $25 rocznie: "Once the $25 level is reached, online shoppers in Argentina need to pay a 50% tax on each item bought from international websites"
oraz: "35% tariff on credit card transaction abroad." - czyż 'tariff' to nie cło?
Chętnie poczytam o tym szerzej - masz jakieś źródło (musi być po angielsku).

Maczeta Ockhama pisze...

@telewizor
trochę masz tu- o obnizce z 35 na 20% podatku
http://www.buenosairesherald.com/article/150513/gov%E2%80%99t-shifts-stance-allows-us$-for-savings
BBC zaczyna się mocno staczać w kierunku manipulanckim.
50% podatek jak najbardziej istnieje, ale dotyczy właśnie luksusowych środków transportu- tylko. Oczywiście, gdyby ktoś chciał kupić helikopter płacąc za granicą kartą kredytową to się będzie kumulować. Ale nie żartujmy.... Słowo tariff po angielsku niekoniecznie oznacza dosłownie cło,a te argentyńskie nie są dokładnie cłami. jedno to coś jak polska akcyza od droższych samochodów, a drugie to naprawde po prostu zaliczka na dochodowy- dość dziwnie płatna, ale nic innego. Tylko nie podlegająca zwrotowi w razie nadpłaty- bo to by oznaczało, że ktoś kupił walut i zakupów zagranicznych za więcej niż oficjalnie ma dochodu zadeklarował.... I tyle, reszta to hejterska propagandówka.

telewizor pisze...

@Maczeta
no dobrze, jest o redukcji opłaty do 20%, ale nadal nic o tym że jest to na poczet podatku, oraz o tym że 50% podatek dotyczy tylko dóbr luksusowych. Próbowałem szukać o tym w internecie, ale bez skutku, wszyscy piszą tak jak wspominałem wcześniej. Byłbym wdzięczny za jakiekolwiek źródło na temat tych dwóch aspektów.

Maczeta Ockhama pisze...

@telewizor
To jako rozwiązanie polecam użyc nawet automatycznego tłumaczenia google (Hisz->ang), nie jest takie złe.
Tu teksty: http://www.26noticias.com.ar/el-gobierno-propone-subir-hasta-un-50-los-impuestos-a-la-compra-de-bienes-de-lujo-181168.html
tu drugi- co prawda z informacji o wcześniejszej podwyżce, ale wyjasniający konstrukcję tego podatku http://www.ambito.com/noticia.asp?id=718787
A tu jest w większości zmyslona wiadomość, która potem powtarzało BBC i anglojęzyczne media. http://www.ieco.clarin.com/economia/AFIP-aplica-nuevas-compras-Internet_0_1070892906.html
I to jest główny problem- współwłaścicielem Clarinu jest Goldman Sachs, który przez wpływy też w mediach na całym siecie promuje ten obraz- podczas gdy ta gazeta po prostu wymysla wiadomości.

telewizor pisze...

@Maczeta:
dzięki, właśnie takich informacji potrzebowałem, a sam nie znajdę bo z hiszpańskim u mnie cienko

Matusiak pisze...

Dotychczasowe doswiadczenia wskazuja na to ze dla Gospodarek Wschodzących najlepszy jest wzglednie płynny kurs walutowy. Bank Centralny moze wykorzystywac cale spectrum narzedzi aby wplywac na kurs waluty niemniej jednak winien on pozostac w miare plynny.
Ciekawy artykul na ten temat
http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/debata/gospodarki-wschodzace-wola-plynny-kurs-walutowy/?k=debata

Tak wiec nie widze zadnego powodu aby drzec szaty i dramatyzowac nad tym,ze kurs waluty Argentyny spadl o 12% !
Warto przypomniec sobie co przeciez nie tak dawno stalo sie ze szmatlawa zlotowka !

Anonimowy pisze...

Ech... czytam i jakbym przeniósł się do PRL'u lat '80: cinkciarze, ganiający za nimi (choć bez zbytniego przekonania) urzędnicy i milicja, zakaz kupowania walut od czasu do czasu w różnych formach znoszony (wprowadzono na przykład coś takiego jak "bony dolarowe", które - w przeciwieństwie do dolarów - można było kupić legalnie, a potem kupić za nie produkty przedsiębiorstw państwowych przeznaczone na eksport) i (last but not least) PRL'owska propaganda obwiniająca kogo popadnie (CIA, wielkie koncerny, "siły reakcji", bogatszych obywateli PRL'u itp. itd.) o to, że sterują kursem złotówki do dolara dla własnych celów. Aż łezka się w oku kręci.

Maczeta Ockhama pisze...

@JMatusiak
W istocie ta zmiana kursu to nic szczególnego- znacznie ciekawszy był mechanizm i konsekwencje - przyznasz, że dość rzadko to wychodzi na jaw, a nawet jeśli zakryte jest nachalną propagandą.
@Anonim
To masz ładne problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Wielka miedzynarodowa korpo została złapana za rękę na manipulacji kursem i sie przyznali. Gdzie tu szukanie spisku? Wszystko co podałem jest jawne i bezspornie ustalone.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
To co piszesz sprawia wrażenie manipulacji (wygląda wręcz na kalkę tego, co z tym wpisem sugerującym ogromny poziomie liberalizmu w energetyce w Argentynie, a potem okazało się że rząd jest właścicielem sieci, ustala oprały za dostęp do niej, ustala ceny sprzedaży elektryczności, zamraża je od czasu do czasu i pokrywa 3/4 kwoty rachunku każdego mieszkańca za prąd).
Mógłbym się założyć, że i tu po "rozłożeniu na czynniki" okaże się że Shell faktycznie wymienił jakąś niedużą kwotę peso na dolary, a rządowa propaganda zrobiła z tego powód spadku kursu peso. Prawdziwy powód był zaś taki jak zawsze w PRL'u - dodruk przez rząd nadmiernej ilości lokalnej waluty.

Maczeta Ockhama pisze...

@Aninim
Shell wymienił relatywnie niewielką kwotę 3,5 mln dolarów, o czym wyraźnie pisałem. Problem polegał na tym, że ich oferta zakupu była kilkanascie procent powyżej rynku, a to mogła być albo pomyłka, albo manipulacja. Potwierdzili, że była to transakcja jaka chcieli zawrzeć- ergo zamiar manipulowania rynkiem. ABC inwestowania gieldowego i walutowego.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
"była to transakcja jaka chcieli zawrzeć- ergo zamiar manipulowania rynkiem"
Sorry ale ci w tej Argentynie kompletnie odbiło, nawet gdyby ktoś sprzedał to 30 mln peso ZA 1 DOLARA to nie zdołałby zmienić kursu bardziej niż na 3 miejscu po przecinku.

W PRL'u też krążyły takie propagandowe brednie, że ktoś sprzedał/kupił kilka milionów dolarów po dziwnej cenie i w ten sposób zmienił znacząco kurs.

Akurat na tyle dobrze znam się na obrocie walutowym i na tyle dobrze pamiętam jakie "komuna" konstruowała historyjki byleby nie przyznać się do nadmiernego dodruku, że jestem tego pewien - powodem spadku kursu w Argentynie był dodruk. I dlatego zaproponuję Ci zakład: kurs już nie wróci poniżej 7.5, chyba że rząd urzędowo nakaże wymianę po takim kursie. Możesz sobie wybrać o co się założymy.

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
Wywołał panikę. To jest klucz. Poza tym dwie rzeczy- rynek peso arg jest duuużo płytszy niż nawet złotówki oraz zakupy wynagają autoryzacji skarbówki, wobec czego nie ma robotów. Nie kwestionując, że o rynku masz pojęcie- to raczej o dzisiejszym elektronicznycm- te zasady co do arg peso nie obowiązują.
A nie obronisz kursu przeciwko rynkowi- to oczywiste. Ale umiejętnie mozna podgrzać tenże rynek- ABC. o ARS/USD nie należy myślec jak o duzych parach na foreksie a raczej jak o manipulacji kursem małej spółki- i wszystko się zgadza. A jak nie wiesz jak sie to robi to nie ściemniaj, że masz o giełdzie pojęcie.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Chrzanienie. PRL'owski rynek złotówki był dużo mniejszy od dzisiejszego argentyńskiego, elektronicznego handlu jeszcze wtedy nie było, a kilkom milionami dolarów na PRLowskim rynku znacząco zmienić się kursu nie dało.
Stawiam dolary przeciw orzechom, że panikę spowodował rząd rzucając dodrukowane pieniądze, ktoś o tym dodruku wiedział odpowiednio wcześniej, poinformował rodzinę czy jakąś swoją klikę i Ci wymienili ile mogli na dolary wiedząc od nadchodzącym osłabieniu i równocześnie je powodując. Oczywiście rząd "za diabła" nie przyzna się, że do czegoś takiego jak powyżej doszło, więc sprawdził kto z nielubianych przez społeczeństwo ostatnio coś wymieniał na dolary - no i wyszło, że trochę wymienił Shell, no to na niego zrucono winę - tak to funkcjonowało w PRL'u i tak funkcjonuje w Argentynie, bo wszystkie symptomy są w zasadzie identyczne - gdyby nie ta identyczność nie zaproponowałbym tego zakładu.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Anonim
OK- moze masz rację. Ale zauważ, że ja w żadnym wypadku nie twierdzę, że 3,5 mnl dolarów zmieniło kurs samo z siebie- po prostu taka transakcja z hasłem za każdą cenę od znanej i poważnej międzynarodowej firmy wywołała panike na rynku. I tyle- to jest oficjalna teza, z którą się zgadzam- ale równie dobrze mogę nie miec racji.
Tak czy inaczej- tekstu o dewaluacjii w celu spekulacji na ziemii przez antyrządową grupę oligarchów brzmią absolutnie prawdopodobnie i możesz też się z tym nie zgadzać, bo na to nie mam dowodów, poza własnym wyczuciem i idealna zgodnością z typowymi mechanizmami i pewnymi plotkami.
Zakładu nie przyjmuję. Mechanizm to jedno, a dalsze kursu to drugie. Moge się załozyć co do moich prognoz- np. że Shell ogłosi w tym roku inwestycje w rope łupkową w Arg lub w 2016 całkowite wycofanie.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Dylemat "dodruk" czy "spekulacja" łatwo rozstrzygnąć: nie da się długotrwale utrzymywać sztucznie zaniżonego(ani sztucznie zawyżonego) kursu. Dlatego jeśli to był wynik spekulacji to kurs wróci w pobliże przedspekulacyjnych poziomów, jeśli był to dodruk to nie wróci. Symptomów dodruku jest tak dużo, że mam pewność i dlatego zaproponowałem zakład.

A do tego to się wpisuje w dłużą opartą na identycznym i znanym mi z PRL'u schemacie zachowania rządu: "my - RZĄD coś spieprzyliśmy*), więc szukamy nielubianego w społeczeństwie 'kozła ofiarnego' i zrzucamy winę na niego, nawet o nic go nie oskarżając przed sądem (bo wiemy, że nie jest winny tego o co go oskarżamy), bo byśmy przegrali"


*) np. nieprawidłowo ustaliliśmy ceny dostępu do sieci, ceny sprzedaży elektryczności i warunki dokonywania remontów dla zarządzających firm,
albo nastąpił przeciek do grup przestępczych informacji o dodruku kilku MILIARDÓW peso (bo oceniam, że tyle musiano dodrukować aby tak zmienił się kurs)

Anonimowy pisze...

@Anonimowy:
"tak to funkcjonowało w PRL'u i tak funkcjonuje w Argentynie"

Co za bzdura. Bo w jakims panstwie iles tam lat temu tak to funkcjonowalo to w innym, z zupelnie inna sytuacja, rządem, musi byc tak samo?

Stosujac twoja logike lekarz, ktory orzekl zgon Kowalskiego na zawal serca, powinien leczyc Nowaka lekami na chorobe ukladu krazenia i po co ma w ogole oglądać tą jego nogę, co mu ja zzera gangrena - przeciez wiadomo, ze skoro Kowalski umarl na serce to Nowak tez umrze na serce...

Maczeta Ockhama pisze...

@anonim
jest też druga wersja- że teoria monetarna to kupa bzdur, a popyt na walutę wyprzedza podaż i gwatłowne zmiany wartości sa prawie zawsze wynikiem manipulacji rynkiem. W takim razie całą twoją wypowiedź możemy wyrzucić do kosza, bo opiera się na błędnej teorii.
Oczywiście monetaryści mogli mieć rację- ale w takim razie QE spoodował wzrost inflacji i dewaluację długów w USA. uuups - nie spowodował??

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Jaja sobie robisz. Dlaczego amerykański QE nie spowodował inflacji wiadomo bardzo dokładnie - dodruk nie powoduje inflacji jeśli równocześnie dochodzi do kontrakcji kredytów (czyli równocześnie ubywa tzw. pieniądza bankowego).
W Argentynie widać wszystkie objawy osłabienia w wyniku dodruku, zachowanie rządu (oskarżanie przypadkowych podmiotów o manipulowanie kursem na podstawie drobnych kwot które wymieniały) też jest tak charakterystyczne dla rządów prowadzących dodruk, że mam pewność, że wygrałbym ten zakład.

Maczeta Ockhama pisze...

@anonim
ja napisałem wyraźnie, że uważam monetarystyczną teorię inflacji za stek bzdur, więc po co mnie na jej podstawie próbujesz przekonać?
nie przeczę zwiększonej podaży peso, i kurs prawdopodobnie nie wróci w dawne okolice, ale uważam, że żródłem tej podaży jest popyt, którego zasadniczym powodem jest prywatna kreacje pieniądza, częsciwo związana z rynkiem walutowym

Maczeta Ockhama pisze...

@pesotto
nie było chapter 11, a fire sale http://www.shaleplayohiovalley.com/page/content.detail/id/500466/Chesapeake-Shedding-More-Pipelines.html?nav=5024

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Jaką znów monetarystyczną? Infalcja ma miejsce gdy pieniądza przybywa za szybko w stosunku "przybywania" produktów. Tak mówi KAŻDA teoria ekonomiczna (za wyjątkiem oczywiście jakichś pseudonaukowych bredni na jakie oczywiście w Internecie można trafić).
Prywatna emisja pieniądza? Nagle Argentyńczycy zaczęli masowo wystawiać weksle i płacić nimi, a sklepy je akceptować? Takie ilości pieniądza jakie są potrzebne do takiej zmiany kursu mogły wykreować tylko banki i tylko pod warunkiem nagłego masowego zaciągania kredytów przez Argentyńczyków i rozrzutnego ich wydawania, a to jest nierealne albo wykreował (wydrukował) te pieniądze rząd na co wskazują wszystkie symptomy z próbą zrzucenia przez rząd winy na przypadkowy podmiot na czele.

Maczeta Ockhama pisze...

@anonim
kwestia ilości kasy- przecież to zależy- czy grasz z nastrojami rynku, czy przeciw. Czy może tylko chcesz wywołać panikę i masz za sobą 80% rynku medialnego, który podgrzewa atmosferę od tygodni. W tym ostatnim wypadku oczywiście wystarczy drobiazg, jako iskra. I nie ma to nic wspólnego z rzeczywistym rynkiem.
Wyrzuć te przestarzałe podręczniki, którymi sie otaczasz i przeczytaj jako absolutną podstawę choćby Dowbora, to będziemy mieli o czym rozmawiać. Ja zaożenia ekonomiczne w ramach których rozumujesz znam, rozumiem i uważam, że to kupa śmieci i nie warto strzępić języka na poruszanie się wewnątrz błędnej teorii

Anonimowy pisze...

@Maczeta
Próbujesz postulować jakiś absurd, w który sam nie wierzysz - nie da się długotrwale utrzymywać sztucznie zawyżonej ani zaniżonej ceny. Gdyby źródło zmiany kursu było spekulacyjne cena by wróciła do przedspekulacyjnych poziomów, a w to że wróci jak przyznałeś sam nie wierzysz.

Widzę raczej u Ciebie jaką formę denializowania dość oczywistego faktu: su...ny z waszego rządu wywołały spadek kursu dodrukiem i z pełną świadomością własnej winy próbują oskarżyć o swoje czyny kogoś innego.

Maczeta Ockhama pisze...

A czy ja gdziekolwiek twierdzę cokolwiek o utrzymywaniu sztuczego kursu?
Nie da się na dłuższą metę, oczywiste. I co z tego dla dyskusji wynika? Dzielnie walczysz z tezami, które z tą dyskusja nie maja nic wspólnego.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
> A czy ja gdziekolwiek twierdzę
> cokolwiek o utrzymywaniu sztuczego
> kursu?
Sugerujesz - pisząc o mediach, które w 80 procentach... wywołują panikę... itd...

Tematem wpisu jest Shell, który sprzedając niewielką ilość peso (równowartość 3.5 mln $) spowodował niby zmianę kursu peso o kilkanaście procent i teraz zostanie za to przez rząd ukarany, ale nie przed sądem, tylko bez żadnego sądzenia metodami mniej więcej takimi jakimi w Polsce ukarano Kluskę.

A wszystkie symptomy wskazują, że tę zmianę kursu spowodował rząd dodrukowując - a teraz bez sądu będzie kogoś za to co sam zrobił karał.

Niby nic strasznego, znacznie gorsze rzeczy różne państwa w swojej historii robiły. Ale też i tak można rozpocząć karierę państwa zbrodniczego (nie można przecież jej zaczynać od masowych morderstw i oskarżenia o swoje morderstwa przypadkowych osób, zacząć należy od czegoś mniejszego kalibru)

SinOfCane pisze...

Obstawiam dodruk, a potem informację, że inflacja CPI wzrosła zaledwie do 5% bo .... pociągi potaniały :)

Problem z nami Polakami jest taki, że my pamiętamy PRL :)

Maczeta Ockhama pisze...

@anonim
jeśli jeszcze zaprzeczasz, że mozna rozgrywać emocje na każdym właściwie rynku, w tym zwłaszcza walut- to jesteś bałwan i tyle.
@ Sinof Cane
oficjalna inflacja wynosi coś koło 10%, realny wzrost cen ok 15, co by zresztą nawet z grubsza odpowiadało wzrostowi światowych cen produktów i surowców ponad inflację- te 5 %- nie zapominajcie, że koszty transportu czegokolwiek do/z Argentyny sa duzo wyzsze i tez przy wzroscie tych kosztow jest on wiekszy kwotowo.

Anonimowy pisze...

Dodruk, jasne...
Ludzie czy wy slepi i glusi jestescie? W ciagu ostatnich kilku dni tzw. "finansisci" rzucili sie na gwalt sciagac kase z tzw. krajow rozwijajacych sie - co spowodowalo zjazd ich lokalnych walut (Turcja, Indie Argentyna).

Jak to sie robi, na przykladzie Shella, wyjasnil maczeta. (BTW: Erdogan wlasnie powiedzial, ze miedzynarodowe firmy z oddzialami w Turcji probowaly zdestabilizowac kraj, zaaresztowano sporo osob z wierchuszki pod zarzutami korupcji)

Wszystko macie przed oczami i dalej powtarzacie mantre o drukarce?
Plyta sie wam zaciela, czy jak?

Anonimowy pisze...

"Wyrzuć te przestarzałe podręczniki, którymi sie otaczasz i przeczytaj jako absolutną podstawę choćby Dowbora"
To jak w końcu jest z tą teorią inflacji? Jest jakieś miejsce w necie, gdzie zestawia się najważniejsze? Co to za książka ten Dowbor?
K.

Anonimowy pisze...

ladislau dowbor rozbita mozaika -- wrzuc sobie w google, pierwszy link jest linkiem do ksizki w formacie .doc przetlumaczonej na polski...

Anonimowy pisze...

Trudno jest w Polsce będąc wiedzieć dokładnie co się dzieje w Argentynie, jednak tłumaczenie oraz ocenę sytuacji przez Maczetę Ockhama uważam za tendencyjne.
Według dwóch ekonomistów argentyńskich, Sergio Faresa i Matíasa Carugattiego, sytuacja ekonomiczna kraju jest „bardzo delikatna”. Zwracają oni uwagę na problem rezerw argentyńskiego banku centralnego – w 2011 roku wynosiły one 47 821 milionów dolarów, obecnie jedynie 28 520 milionów, ponadto jedynie 8% z nich ma pokrycie w złocie. Ekonomiści twierdzą także, iż podana wartość netto rezerw jest znacznie niższa, gdyż wliczono w nie m.in. pożyczki od innych banków centralnych oraz depozyty w dolarach, które należą do oszczędzających obywateli, a nie do państwa.

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
racja, trudno. Zwłaszcza przy ostrj propagandoej wojnie wytoczenej przez banksterkę konrolującą media. Np jeden z tych ekonomistów to dwudziestoparolatek, bez żadnego dorobku i chyba też wiedzy, za to podpisuący na zamówienie dla Clarinu i okolic zmyslone dane ekonomiczne. O drugim nawet google nic nie wie.
Liczby sa prawdziwe, resztę trudno brać powaznie.

Anonimowy pisze...

@Anonimowy:
Rezerwy w istocie spadly. Szkoda tylko ze tych dwoch nieznanych tuzow ekonomii nie wspomnialo ani slowkiem, ze kasa w wiekszosci poszla na splate kolejnej transzy dlugow...oraz, ze gdyby rezerwy zboz trzymane przez sociedad rural i 3 amerykanskie corpo w silosach zostaly sprzedane, to rezerwy podnioslyby sie o jakies 30 mld USD i byloby po sprawie.

Niestety, te corpo moga sobie pozwolic na to, zeby zboze zgnilo - maja nieograniczone finansowanie z Wall Street i chca wymusic na rzadzie zmiane regulacji prawnych pod siebie.

Zreszta... cokolwiek by kirchnerysci nie robili, zawsze jest zle.
Dlug splacaja (nie swoj a neoliberalow Menema) - zle.
Niesplacaja - tez zle.

Rezerwy znikaja - zle.
Ograniczaja przeplyw kapitalu, zeby rezerwy nie znikly - tez zle.

I tak w kolko.

Anonimowy pisze...

Gdzie te powojenne czasy, gdy Arg. dusiła się od złota. Polski komunistyczny szpieg Aleksander Omiljanowicz w swojej książce "argentyńska mozaika" pisał, że po II wojnie skarbiec Arg. z braku miejsca składował sztabki złota na korytarzach skarbca. Czy tak było, trudno osądzić, ale jak mawiał książę Aleksander Michajłowicz Gorczakow, "Nie wierzę w niezdementowane informacje".

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonim
opowieści opowieściami- legenda o niezwykłym bogactwie Argentyny w 1945 powstała później w celu dyskredytowania rzekomej rozrzutności rządów Perona. W rzeczywistości to złoto to były obietnice wypłaty złota przez UK, której rząd w 1948 oświadczył, że nic nie ma i nie zapłaci....