Syria- o co właściwie chodzi?

Poczytałem trochę i mam jakiś obraz sytuacji. Choć o co chodzi w całej tej awanturze nadal nie mam pojęcia- to wszystko nie ma sensu, albo raczej ja wolę wierzyć, że nie ma- bo wszystkie logiczne wyjaśnienia są dość ponure.
Po pierwsze- oczywiście trudno się dowiedzieć co się naprawdę dzieje. Po przejrzeniu propagandy przeciwników mogę jednak zaryzykować garść twierdzeń. Pierwszy i najważniejszy wniosek- Armia Syryjska absolutnie świadomie prowadziła wszystkie operacje tej wojny domowej tak powoli, jak tylko się dało, maksymalnie oszczędzając siły własnej armii. Także, dość ewidentne było świadome oddanie sporej części terytorium- acz pozbawionego strategicznej wartości przez armię syryjską.
Patrząc na to dziś- był w tym dość głęboki strategiczny sens. Assad sprawiał wrażenie przegrywającego wojnę- przez co nie dawał pretekstu do otwartej interwencji, oraz wykorzystywał ten czas bardzo intensywnie na przygotowania do ataku przez USA. W jakim stopniu się zdążył przygotować- zapewne dowiemy się wkrótce, niestety. Oraz- co też bardzo ważne- mieszkańcy kraju może i rządu specjalnie nie kochali, ale po bliższym zapoznaniu się z Czeczenami i mieszkańcami muzułmańskich przedmieść UK w znacznym stopni zmienili zdanie, nawet Kurdowie, jak zawsze chętni do separacji, zmienili w ostatnim czasie zdanie i uprzejmie poprosili (a może mniej uprzejmie) o wyniesienie się bojowników z ich terenu. Oczywiście- z drugiej strony Assad prowadząc przewlekłe walki też znakomicie pomaga swoim sojusznikom- Iranowi, bo dopóki trwa awantura w Syrii, Iran jest bezpieczny, a z drugiej strony Rosji- bo spokojnie i metodycznie wyrzynając „Wolnych Syryjczków” częściowo rozwiązuje rosyjski problem Czeczenii. Więc w to, że siły Assada zbyt wielu schwytanych z bronią nie pozostawiają przy życiu- także uważam za wiarygodne.
Za prawdziwością tego przemawia też drobny fakt- Syria obecnie ściąga amunicję, potrzebną w codziennych walkach, ale przede wszystkim możliwe nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwokrętowej- co żadną tajemnicą nie jest. Znaczy broń i możliwości poradzenia sobie z bojownikami mają- to co jest potrzebne to obrona przed USA, UK i Izraelem. A Rosjanie i Persowie ponoć wstrzymują planowe przezbrojenia swoich armii, wysyłając do Syrii co tylko mogą. I o ile Rosjanie nie mają większych zagrożeń i mogą sobie na to pozwolić- o tyle Iran pozbywając się jakiejkolwiek broni ryzykuje swoje istnienie. Gra toczy się o dużą i coraz większą stawkę- podbijaną przez kolejne oświadczenia dyplomatyczne państw zachodnich. Co USA mogą osiągnąć dzięki tej wojnie- nie mam zielonego pojęcia. Co najwyżej może na tym zyskać armia i producenci broni, ale to by znaczyło, że władze i dyplomacja USA już nie panują nad generalicją. Teza, jakkolwiek prawdopodobna- jest dość przerażająca, oznaczałaby bowiem kolejne bezmyślne wojny, tak długo, aż generalicja by już oficjalnie przejęła władzę w USA (i wtedy się uspokoją, zadowalając się tępieniem i łupieniem własnego kraju)- albo z drugiej strony tak długo, aż powstanie światowa koalicja zdolna ich powstrzymać.
W pierwszym wypadku trochę szkoda takiego ładnego kraju, drugi jest jednak sporo gorszy, bo obawiam się, że większość rakiet nuklearnych jest w lepszym stanie niż przeciętny most w USA.
Na szczęście jest też możliwe inne wyjaśnienie- czyli zupełnie oficjalna polityka popierania Izraela, gdzie oczywiście destabilizacja jego sąsiadów jest żywotnym interesem tego państwa. Jeśli tak- to w miarę wszystko w porządku. Co prawda prowadzi to nas do smutnego wniosku, że jeśli Izrael potrzebuje wsparcia USA do samej destabilizacji w Syrii to jest także kolosem na glinianych nogach i państwem, którego przywódcy mają wątpliwości co do możliwości obronnych. Ciekawe. Pewną poszlaką jest tu w miarę wiarygodna informacja, że nowe rakiety przeciwpancerne w arsenale Hezbollahu niszczyły czołgi Merkava 2, które w dziedzinie opancerzenia uznawane są za szczyt zachodniej technologii- w trakcie ostatniej interwencji w Libanie, po której istocie dość wojowniczy zwykle Izrael podkulił ogon. Opowieść była z drugiej reki, ale dość wiarygodnego źródła.
Inna teoria- nastąpiło w niezauważalny sposób pewne odwrócenie sojuszy. Bardzo niebezpieczne. Koalicja USA, UK i Francji pierwszy raz od czasów 2 w.ś. mówi jednym głosem, podczas gdy Niemcy sprzeciwiają się interwencji, stając po stronie Rosji. Przy okazji jest to sprawa, która Chin nie bardzo dotyczy i gdzie nie mają specjalnych możliwości interwencji i wpływów (choć już w wypadku stabilności w Iranie jak najbardziej). Mają co najwyżej roszczenia terytorialne do Rosji, ale z nimi mogą jeszcze sporo poczekać- im się nie śpieszy.
To jest zdecydowanie najgorsza hipoteza- oznacza ona bowiem już ustalony zestaw sojuszy do wybuchu wojny światowej i szukanie pretekstu. To niestety jest całkowicie racjonalne z punktu widzenia USA- rozwalić i zdominować słabszych konkurentów zanim się całkowicie utraciło przewagę technologiczną, jednocześnie nie wchodząc w strefę zainteresowania Chin.
Za to jedynie USA zależy na szybkim zakończeniu wojny w Syrii. Czas działa na ich niekorzyść, ale na razie przynajmniej nie zanosi się na poważniejszą awanturę w Europie- choć jest źle, Niemcy i Francja jeszcze nie doszły do fazy retoryki wojennej. Do tego jeszcze daleko i być może obecna różnica zdań to tylko incydentalna sprawa. Nie mam zielonego pojęcia, ale oczywiście posiadanie innego zdania na temat ewentualnej wojny co sojusznik i przez przypadek takiego samego co oficjalny przeciwnik (Iran) to trochę inna sprawa. Oczywiście w tym wszystkim oświadczenie Ryżego dotyczące udziału w wojnie brzmi śmiesznie- bo przy takim układzie sił opina RP nikogo nie obchodzi, ale przyznam, że w potencjalnie światowym konflikcie akurat w wypadku Polski lepiej nie mieć opinii innej niż ta podzielana wspólnie przez Niemcy i Rosję.
Jest zabawnie- przynajmniej jak się to obserwuje z daleka.
Niezależnie od tego, która hipoteza jest prawdziwa jeśli zostaną spełnione 3 warunki:
1. oficjalna interwencja USA się rozpocznie.
2. w jej trakcie siłom syryjskim uda się zadać przeciwnikom solidne straty (znaczy więcej niż kilka strąconych samolotów lub/i zatopiony większy okręt)
3. Niemcy nie zmienią zdania co do popierania Rosji przeciwko USA

To także polecam obserwację tego konfliktu z daleka. Bardzo daleka.

P.S.
Pisząc to zupełnie zapomniałem o „masakrach cywili” i „broni chemicznej”. Teraz dopisuję- bo dla obrazu sytuacji nie ma to żadnego znaczenia. Jeśli ktokolwiek jakiś masakr i ataków chemicznych dokonywał, na pewno nie był Assad atakujący mieszkańców własnego kraju. On toczył walkę i to najwyraźniej wygraną ,o pozytywna opinię o swoim reżimie i jeśli ktoś zginął to prędzej przypadkiem i z wielkimi rządowymi przeprosinami, niż w odwrotny sposób. To po prostu już kompletnie bez sensu i jak widać- bez znaczenia.  

21 komentarzy:

Kamil pisze...

Nie jestem i nie bylem zwolennikiem tezy mowiacej, ze Izrael pociaga za wszystkie sznurki. Cala ta arabska wiosna to dla nich bardziej problem niz zysk. Dyktatorzy ktorzy poza retoryka jaki to Izrael jest zly, prowokacyjny, szatan itd i tak nic nie robia, i nikt rozsadny nie zamierza najezdzac Izraela. Co innego kilku religijnych brodaczy ktorzy na serio moga potraktowac slowa proroka i zapragna zdobyc bilet do raju rozpoczynajac powazna wojne w regionie. Komu jak komu ale IMHO Izraelowi ten caly burdel najmniej jest na reke.
Co innego kampania marketingowa broni, pozwalajaca w praktyce przetestowac na ile Rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej a przy okazji jej Chinskie klony sa w stanie powstrzymac Amerykanska bron ofensywna. A taki test na zywym organizmie juz sie chinczykom bardzo przyda.

Anonimowy pisze...

Ciesze sie Maczeto ze doszedles do tego samego wniosku co ja to znaczy do zadnego;).Bo ja od kilku dni tez zadaje sobie pytanie O CO CHODZI i im dluzej o tym mysle tym bardziej pojecia nie mam.Ale Izrael to jakos odnosze wrazenie NIE JEST wcale zwolennikiem interwencji-raczej siedza ZASKAKUJACO cicho,w sprawie rzekomego uzycia broni chemicznje tez sie nie odzywaja,rebeliantow tez nie widac zeby jakos specjalnie wspierali(co i nie dziwne skoro wiekszosc z nich jest antyizraelska).Odwrocenie sojuszy?-tak i co wspomnialem powyzej byc moze Izrael i USA wcale niekoniecznie sa po tej samej stronie(choc CHYBA jeszcze nie stoja po przeciwnych stronach barykady).Ogolnie Anglosasi BARDZO pra do wojny choc nie bardzo wiadomo dlaczego-jak na "typowe" wykopywanie Rosjan z Bliskiego Wschodu retoryka jest zbyt nerwowa i agresywna-chodzi o cos innego ale nie mam pojecia o co.Do wojny pra cztery kraje UK,US i chyba Francja oraz Saudowie-rozne ludzie hipotezy snuja ale nic do konca nie pasuje.

Piotr34

Anonimowy pisze...

@Kamil

Dokladnie-Izraelowi slabi sasiedzi sa na reke ale podpalenie polowy Bliskiego Wschou i obrocenie calego regionu w drugi Afganistan to dla Izraela smierc.Dlatego siedza cicho i nic nie mowia.To jest robota Anglosasow-tylko dlaczego?

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

Ale- chciałem zauważyć jedną rzecz. Tzw. islamiści to w rzeczywistości sojusznicy KSA (oczywiscie), a co za tym idzie też USA i Izraela. Zauważcie, że żadne typu z Al-Quaidy nie robią żadnej krzywdy Izraelowi. Za to narodowe państwa muzulmańskie- już tak. Po zniszczeniu Iraku, Libii, Egiptu została tylko Syria. A co najwyżej moga nie chcieć załatwiac sprawy własnymi rękoma, skoro mają cudze. "Będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi naszych sojuszników"...

Anonimowy pisze...

@Maczeta

Typy z "Al-Kaidy" nie sa niczyimi sojusznikami.Po prostu KSA/US/UK uzywaja ich jako narzedzia(tudziez islamisci POKI co pozwalaja sie tak uzywac).Ale o ile USA czy UK sa daleko i moga sobie na to pozwolic to Izrael jak sadze pamieta lekcje ktorej udzielil bin Laden Ameryce(tzn.islamista ktory wczoraj jadl ci z reki jutro bedzie cie wysadzal w powietrze).Izrael nie potrzebuje panstw rzadzonych przez islmistow w swoim otoczeniu bo to sa ludzie nieprzewidywalni.Sam kiedys rozwazales mozliwosc rozlamu wsrod Zydow(Zydzi amerykanscy vs izraelscy)-byc moze czas potraktowac te hipoteze na powaznie.Zreszta to tylko watek poboczny sprawy(chyba).Pytanie jest-DLACZEGO oni tak OSTRO pra do wojny-CO ich tak goni?

Mnie caly czas ciekawi co zrobia Ruscy-jesli nic to juz zaden z ich sojusznikow nigdy im nie zaufa i poszukaja sobie innego protektora a Ruska strefa wplywow na Bliskim Wschodzie posypie sie jak domek z kart.Moze to o to chodzi?-postawic Ruskich pod sciana i pokazac ze sa slabi i nie moga chronic swoich sojusznikow.Gorzej jak Ruscy zaczna strzelac do amerykanskich samolotow nad Syria-w koncu co im moze zrobic USA-NIC oprocz III WS a na to Pentagon sie nie odwazy.Ciekawe kto sie pierwszy ugnie-Kreml czy Pentagon(o ile ktos sie ugnie a tego pewny nie jestem).

Piotr34

Anonimowy pisze...

Ruscy raczej nic oficjalnie nie zrobia

wysla swoich doradcow, wysla bron i to wszystko, jak w Libii

z reszta juz zapowiedzieli ze nie wiaze ich z Syria zadna umowa sojusznicza

Ruscy mnie zawiedli, bo myslalem ze moze rusza dupe i chociaz zagroza uzyciem sily co moze powstrzymalo by koalicje, a tu nic, nawet pogrozek nie ma! Dziwne to

Maczeta Ockhama pisze...

Tak, ruscz prawdopodobnie ruscy nie rusza militarnie, ale wyalnia sie ciekawy obraz- otóż ostatnio przecież się zbroją na potęge- bym nawet rzekł panicznie. Oczywiście po 20 latach prawie bez zmiany uzbrojnia i całkowicie bez wdrażania nowych typów mają z natury rzeczy sporo do nadrobienia do nowoczesnej armii. Chiny robią to samo, nadrabiając jeszcze większe zapóźnienie. Może po prostu anglosasi nie mają już czasu na nastepną próbę, a wiadomo, że wystarczy ich uwikłać na następne 2-3 lata? A po przezbrojeniu armii rosyjskiej i chińskiej moga się w d... pocałować? W ostateczności wszystko się sprowadza do energii, bo przemysł i wiedzę mozna miec tylko mając energię. A tymczasem Rosja ma energię, Chiny przemysł, a wyłączność na wiedze USA jest prawie przeszłością. To by mogło wyjaśniać panikę.

Yulek pisze...

Moim zdaniem w wojnie syryjskiej chodzi o pozbawienie Iranu sojusznika, jako przygotowanie do wojny z Iranem. Zastanawiające jest to, że Anglosasi dostali ostatnio parcia na wojnę. Albo czują, że plan im się wymyka, a sporo już zainwestowali w tę wojenkę, albo może szykuje się kolejny krach, który chcą przykryć wojenką? Anglosasi (UK i USA) dzisiaj gospodarczo to są bardziej papierowe tygrysy, zrobione głównie z derywatyw i oszustw bankowych.

Anonimowy pisze...

Bardzo, bardzo wartosciowy wpis. Media serwują ino spreparowaną sieczkę ale od tego mamy rozumy żeby myśleć. Bardzo interesujące przemyślenia i wnioski. Dziękuję.

Shape_shifter

Anonimowy pisze...

Yulek:
ale skoro chodzi o pozbawienie Iranu sojusznika to co w razie "wygranej" (notabene jak ona niby mialaby wygladac, zrownac z ziemia polowy kraju nie dadza rady a i nawet podejrzewam zajac Damaszku...) zyskiwalyby USA? Jakas znaczaca przewage?

Biorac pod uwage obecna sytuacje parcie do wojny USA i GB jest niezrozumiale - jakie korzysci mieliby/mogli osiagnac?

Odnosze wrazenie, ze nie mamy jakiejs waznej informacji, ktoraby wszystko skleila do kupy.

Anonimowy pisze...

apa, Reuters 29.08.2013

"Rosja wysyła dwa okręty do wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Chce wzmocnić obecność swojej marynarki wojennej ze względu na "dobrze znaną sytuację" - informuje agencja Interfax.
"Agencja powołała się na źródło w rosyjskim sztabie generalnym. Według niego, obecna sytuacja "wymaga pewnych dostosowań" eskadry sił morskich na Morzu Śródziemnym, którą w najbliższych dniach uzupełnią oba okręty.

Anonimowy pisze...

@futrzak @Yulek

"Odnosze wrazenie, ze nie mamy jakiejs waznej informacji, ktoraby wszystko skleila do kupy"

Nawet mialem to napisac ale mi sie niezbyt chcialo;)Co prawda "zalatwienie" Syrii jako pierwszy krok do wojny z Iranem ma sens ale przeciez NIE JEST konieczne.USA ma potezne sily w Arabii Saudyjskiej oraz bazy w Turcji i Pakistanie i tak naprawde wykonczenie Syrii przed atakiem na Iran wcale nie jest warunkiem sine qua non.To chodzi o cos wiecej i wlasnie jakiejs informacji tu nam brakuje-za duze jest to parcie na wojne,za duze jak na zwykle gierki geopolityczne-ktos cos ukrywa co znaczy ze gra jest o wyzsza stawke.

Piotr34

Anonimowy pisze...

Ciekawy artykul w temacie:
http://www.pch24.pl/dlaczego-syria-splywa-krwia-,17257,i.html

Akara pisze...

Też się nad tym zastanawiałam, ale jeszcze przed "masakrą". Teraz to pozostaje czekać.

"Patrząc na to dziś- był w tym dość głęboki strategiczny sens. Assad sprawiał wrażenie przegrywającego wojnę- przez co nie dawał pretekstu do otwartej interwencji, oraz wykorzystywał ten czas bardzo intensywnie na przygotowania do ataku przez USA."

Zgadzam się. I dalej by to robił. Czas nie działał na korzyść. W końcu postanowiono, że więcej czasu już nie dostanie i ktoś postanowił poświęcić ludność cywilną żeby dać pretekst do ataku. Opinia publiczna musi być porządnie nakarmiona widokiem cierpienia niewinnych żeby poparcie było. Skoro już jest podstawa, wytłumaczenie, które się ludziom spodoba to raczej okazji już nie zmarnują.

Anonimowy pisze...

Ciekawe obserwacje. Dodam cos od siebie:

Izraelowi na reke moze byc zamieszanie w Syrii, a moze nawet interwencja miedzynarodowa - w ten sposob nie bedzie nikt myslal o wspieraniu Libanu i uzywaniu go do nekania Panstwa Zydowskiego.

Sytuacja w Egipcie, gdzie "demokratycznie wybrany" rzad jest nieprzewidywalny a z krwawym dyktatorem dalo sie dogadac, nie jest Izraelowi na reke. Podejrzewam ze Francja chciala tu cos ugrac, raczej nie USA.

Jesli chodzi o Asada, to nie jest wcale taki fajny czlowiek. To kawal sk..syna, ktory przypuszczalnie odpowiada za niektore masakry. Zdobycie i utrzymanie wladzy na bliskim wschodzie wymaga bycia bardziej bezwzglednym niz konkurencja. Natomiast nie jest idiota i uzywanie gazow bojowych nie jest mu do niczego potrzebne wiec zeszlotygodniowe rewelacje to oczywiscie bzdura.

Podobnie Kaddafi - "wielki wodz, ktory postawil sie USA i banksterom", to przede wszystkim morderca z Lockerbie. Kara za zbrodnie go nie spotkala, za to spotkala go kara za nierozliczanie sie w dolarach.

Anonimowy pisze...

A co z tematem przesyłu gazu przez tereny syryjskie i z zaangażowaniem krajów arabskich w finansowanie FSA? W Syrii smaży się kilka pieczeni przy jednym ogniu ... a co do gazu a właściwie do gazociągów. Katar ponoć ma pomysł na interes coby gaz do Europy tłoczyć. Tu można wytłumaczyć zainteresowanie Francji Anglii ... czemu przez Syrię a nie przez Irak? Bo Irak sam ma własny projekt gazowy z Iranem do spółki. I w tym punkcie USmeni robią pod górkę Iranowi. A Rosja? Rosja broni swoich interesów gazowych w Europie. Oczywiście ten temat nie wyklucza innych powodów ale myślę że o tym też należn wspomnieć.

Anonimowy pisze...

We're going to take out 7 countries in 5 years: Iraq, Syria, Lebanon, Libya, Somalia, Sudan & Iran..
(pewnie wszyscy znają ten tekst gen. Clark'a)

No cóż w sumie się spełniło tylko USA jest trochę do tyłu z tym planem.

Cel tego wszystkiego - ostatecznie dominacja światowa USA, rabunek bogactw tych krajów, zniszczenie populacji.

Do tego celu konieczne jest wyeliminowanie wszystkich mniej czy bardziej niezależnych rządów zaczynając od najsłabszych. Proszę pamiętać, że większość dyktatorów była na garnuszku USA (Egipt był chyba krajem nr 2 pod względem wielkości "pomocy" z USA). Finał oczywiście Iran.

Pojawia się tutaj pewien problem. Nie pamiętam nazwy tego "paradoksu" ale chodzi o to co ma zrobić każdy z 3 gangów działających na jednym terenie jeśli pierwszy jest 5 os, drugi 4 os, trzeci 3 os. Jeśli 4+3 się sprzymierzą i zlikwidują ten 5 os to potem ten 3 os zostanie zlikwidowany przez 4 os po zerwaniu sojuszu itd.

Rosja, Chiny to są te mniejsze i mają taką trudność, że nie mogą czekać bezczynnie kiedy są likwidowani ich mniejsi (potencjalni) sojusznicy bo sami staną się przyszłą ofiarą. Pytanie czy III wojna światowa (militarna) wybuchnie z powodu Syrii, Iranu czy dopiero z powodu Rosji czy Chin? Syria jest to pierwszy kraj, który się może bronić a Iranowi czas ucieka bo jeszcze nie jest gotowy więc pewnie teraz.

Są opinie, że Syria zaatakuje bronią chemiczną Izrael a ten odpowie atomową niszcząc Damaszek. Prawdopodobne?

A III wojna tak naprawdę już trwa ale w sferze walutowej i wszyscy w tym biorą udział (USA, Chiny, Japonia, Korea, Szwajcaria, EU, Rosja, Indie...)

Yulek pisze...

Teraz patrząc na rezultaty działań parlamentu UK można przyjąć, że elity anglosaskie (UK i USA konkretniej) są już tak oderwane od rzeczywistości, że tam, gdzie doszukujemy się brakującej informacji, może po prostu być szaleństwo fantazjowania o własnej potędze i możliwych osiągnięciach, które zapiszą się w annały historii.

Jeszcze inną rzeczą jest to, że agencje wywiadowcze mogą być pełne konfabulantów - jako przykład historyjki o MI5 http://www.bbc.co.uk/blogs/adamcurtis/posts/BUGGER i te agencje mogą kierować politykami, którzy im po prostu wierzą na słowo - przykład Bush i jego WMD.

Anonimowy pisze...

Ja w temacie Syryjskim siedzę już ponad rok i powiem, że konflikt jest wielowątkowy, zaczynając od Turcji budującej imperium osmańskie, a skończywszy na grupkach młodzieży autentycznie nienawidzących reżimu Assada.



Rudy zapowiedział, że nie wspomoże USA, ale jakby co to polskie F16 już od ponad roku stacjonują w Izraelu.


Anonimowy pisze...

W Syrii jest taki bajzel, że nawet Bóg Wszechmogący by tego nie ogarnął. Jak ktoś mógłby tam interes mieć, skoro politycznie to gra w klasy na polu minowym. Mozna się tak zastanawiać siedząc w ciepłych kapciach co komu się opłaca, ale tam na miejscu wojny nie nakręca wielka polityka tylko brak alternatyw, zemsta, strach produkując coraz to nowe grupy bojownikow. Długotrwałe wojny domowe od pewnego momentu stają się prawie nie do rozstrzygnięcia.

Anonimowy pisze...

Mi się wydaje, że Israel szykuje się do ostatecznej rozprawy z Iranem. Syria ma Israel na "wyciągnięcie lufy" więc Syrię a przy okazji Liban załatwią Anglosasi. "Fanatyczni islamiści" to może być organizacja sterowana przez Żydów.
Wiadomo, że w Syrii obecna wojna to starcie Iranu i Rosji z grupą czeczeńską i innymi narodami z byłego ZSRR.
Rosji to na rękę, bo konflikt toczy się poza ich granicami i nie giną ich obywatele. Jak pisze Michalkiewicz, w Syrii są dwa rodzaje cywilów: uzbrojeni i bezbronni. Bezbronni to Syryjczycy, a uzbrojeni to obcy.
Tych tłucze Assad, ale jakoś niemrawo. Pewnie chodzi tu o maksymalne przedłużanie konfliktu. USA dało Syrii chyba tylko tydzień na zwrot broni chemicznej, okres niewystarczający do realizacji.
Najprawdopodobniej wywiad zorientował się, że Iran jest na ostatniej prostej do zdobycia bomby atomowej i dlatego tak Anglosasi przyspieszają.
Tak czy owak, najdalej za tydzień będziemy wiedzieli już o przyczynie.