Wojny i powstania, czyli chichot historii


Najpierw polecę lekturę znakomitego tekstu o Powstaniu, z bogactwem informacji i analizy- tutaj. Jeśli ktoś będzie mieć w moim tekście wątpliwości co do okoliczności wybuchu i sposobu dowodzenia w Powstaniu- proszę właśnie tamto przeczytać.
Znów z perspektywy Argentyny niektóre rzeczy widać znacznie wyraźniej. Z bardzo prostego powodu- mechanizmy władzy są wszędzie mniej-więcej podobne, ale tu jedyny istotny konflikt od dziesięcioleci trwa pomiędzy rządami narodowymi- proprzemysłowymi a koalicją proamerykańską- czyli banksterką i wielką produkcją rolną. Sojusze się zmieniają, aktorzy też, ale oś konfliktu pozostaje ta sama. W Polsce różne konflikty i interesy różnych mocarstw i grup je wspierających się na siebie nakładają i śmiem zaryzykować twierdzenie, że nie istnieje nikt, kto by miał w tym pełne rozeznanie. Za to te interesy są przez długie dziesięciolecia niezmienne. Czasem się zmieniają metody- ale cele? Rzadko.
Jedną z takich spraw, o których zupełnie wyjątkowo jest wiadomo, to sabotaż (to jest właściwe słowo) dokonany przez juntę wojskową Argentyny w czasie wojny o Malwiny. Sabotaż w kilku kluczowych elementach. Były to decyzje podjęte przez rząd wbrew sztabowi generalnemu w trakcie kampanii, oraz wcześniejsze przygotowania. Np.- na początku wojny Argentyna miała 5 (pięć!) sztuk nowoczesnych rakiet przeciwokrętowych Exocet. Następne 20 (czy coś około) leżało sobie spokojnie we Francji w oczekiwaniu na transport. Oczywiście jeszcze dzień przed rozpoczęciem wojny można je było spokojnie odebrać i przewieźć samolotem- ale tego nie zrobiono. Była to jedyna skuteczna broń argentyńska przeciwko Royal Navy. Jeszcze zabawniej- zapalniki w bombach lotniczych nie działały. Bomby zwyczajnie nie wybuchały. Kolejna rzecz- Argentyńskie lotnictwo nie posiadało samolotów przewagi powietrznej o wystarczającym zasięgu, aby startować z kontynentu. Za to rząd nie pozwolił na przeniesienie wystarczającej ilości obrony przeciwlotniczej na wyspy, aby można było je bezpiecznie tam bazować. I już zupełnie kuriozalne- do obrony wysp, po ich zajęciu wyznaczono dywizję pancerną. Wszystko w porządku- ale bez ciężkiego sprzętu- czyli czołgistów bez czołgów, dział a nawet ciężarówek. I aby nie było- w tym czasie (i chyba nadal obecnie) argentyńska armia posiada znakomicie wyszkolone oddziały górskie- które były oczywiste i właściwe, itd., następne takie kwiatki- obraz po prostu sabotażu. Za te decyzje był odpowiedzialny, przypomnę rząd- a nie sztab generalny, czy zwykli dowódcy!!!- tym dla odmiany niedużo można zarzucić. Jedni byli lepsi, inny gorsi- ale wykonywali swoje obowiązki. Za to ze strony działań rządu (wojskowych, przypominam) jest to po prostu obraz kompletnego sabotażu.
Co więcej- zarówno wojna jak i powstanie były z punktu widzenia interesu państwowego nie tylko kompletnie niepotrzebne, ale też szkodliwe. Na dziś w miarę wiadomo, że decyzja o ataku Argentyny na Malwiny zapadła w USA, a ówczesny argentyński rząd wojskowy, w istocie marionetki CIA po prostu ja wykonał, a następnie jej przygotowanie i przebieg po prostu sabotował.
I wracając do głównego tematu- sam początek Powstania wyglądał w dużej mierze tak samo. Zaczynając od wyznaczenia idiotycznej godziny rozpoczęcia, przez pozbawiony sensu i racjonalności wojskowej wybór celów ataku do kompletnego zaniedbania sprawy uzbrojenia w poprzedzających dniach. Sprawę uratowały zdolności i bohaterstwo dowódców liniowych i żołnierzy- ale ta bitwa była przegrana od początku.
Teraz- kto skorzystał? W wypadku wojny o Malwiny- zwycięzca był jeden- Margaret Thatcher i ówczesny rząd torysów- prowadzący politykę bliską USA, a przede wszystkim korzystna dla międzynarodowej banksterki. I sprawa jest prosta. Bez tej wojny torysi by przegrali wybory z kretesem, dzięki niej w UK zapanowała patriotyczna euforia i wszystko się zmieniło. Tu polecam jak lekturę nawet jej oficjalne wspomnienia- po polsku „Lata na Downing Street”
Teraz- kto skorzystał na Powstaniu Warszawskim? Zazwyczaj się tu wymienia Stalina, ale mam pewne wątpliwości. Czy skorzystał, czy nie- to najbardziej zależy od możliwości Armii Radzieckiej kontynuowania ofensywy. Jeśli tak a możliwość była- w takim razie Stalin i ZSRR na powstaniu stracili- i to bardzo dużo Jeśli jej nie było- w pewnym stopniu także. Co prawda nie miał czym w tamtym czasie ruszyć frontu, ale by przejął znacznie mniej zniszczone tereny, więcej przemysłu, itp. W końcu to było spore miasto- a że problem z eksterminacją elit patriotycznych, co załatwiło powstanie? Stalin nie raz udowodnił, że sobie z tym całkiem sprawnie radził.
Za to- jeśli Armia Radziecka mogła kontynuować ofensywę- to Powstanie, powstrzymując ją, jednoznacznie działało na korzyść zachodnich aliantów (USA i UK), kosztem ZSRR oraz niemieckich elit- gdyż bez jego wybuchu ZSRR zająłby całe Niemcy (albo przynajmniej znacznie większą, niż w rzeczywistości jego część). Niemieckie elity- dzięki temu zachowały swój majątek, który mogły po wojnie wykorzystać, a który inaczej by wpadł w ręce radzieckie. Więc jeśli ktokolwiek na powstaniu skorzystał- to w tej kolejności- USA, powojenne Niemcy i UK.
A wszyscy odpowiedzialni za podjęcie o nim decyzji powinni wylądować przed sądem i mieć uczciwy proces o zdradę stanu.  

11 komentarzy:

Przemo pisze...

Generalnie anglosasi zwykle wygrywaja wojny z latynosami. Wynika to nie z sabotazu, tylko przewagi cywilizacyjnej. Po prostu Brytole byli lepsi, a Argentynczycy byli za bardzo zanurzeni w kulturze maczista. W efekcie dowodcy byli z nadania towarzysko-rodzinnego i byli za glupi i za bardzo zajeci dymaniem panienek i lansowaniem sie. Do swoich obowiazkow zawodowych latynosi podchodza na luzie, co w Polsce nazywa sie 'maniana'.

Co ciekawe, Polacy wielokrotnie wykazywali te same zachowania w relacjach z sasiadami. Polskie wojsko od wiekow jest do dupy i to czesto z powyzszych powodow. A wojny przegrywa zwykle ten, ktory jest gorszy.

Rok 1939 pokazuje podobienstwa do bitwy o Falklandy:
- nieuzasadnione napuszenie obroncow (jestesmy zajebisci, nie oddamy nawet guzika)
- nowoczesna bron byla niewykorzystana (karabiny przeciwpancerne nieuzywane, bo zbyt tajne)
- niskie morale zolniezy (tak, tak, nie mowi sie o zachowaniu zolniezy, szczegolnie tych z mniejszosci narodowych jak Zydzi, Niemcy, Ukraincy)
- blokowanie rozwoju armii przez wierchuszke (nepotyzm jak ten prezentowany przez polskich politykow)

Zamiast do powstania lepiej porownywac do roku 1939.

Anonimowy pisze...

Totalnie zgadzam się, granica francuska byłaby granicą socjalizm-kapitalizm, cały przemysł niemiecki zasiliłby ZSRR (włączając cudowną broń Hitlera itp ) skok technologiczny byłby niesamowity, na Księżycu pierwsi byliby Ruscy i tak dalej ... festiwal piosenki radzieckiej odbywałby się w Berlinie...może łącznie z piosenką Żydowską

edeq ze wsi podlaskiej pisze...

Być może to był sabotaż, być może jednak Argentyna chciała ograniczyć straty, dlatego nie rzuciła wszystkiego co miała.
Co do okupacji Europy po IIWŚ zostało to ustalone w Teheranie. Powstanie nie miało nic tu do rzeczy. Nawet jakby ZSRR doszedł dalej musiałby się wycofać. Zresztą i tak się bardzo wycofał, choćby z Holandii, z Norwegii, z RFN, a później z Austrii. W 1945 r ZSRR był tak słaby, że USA teoretycznie mogła z łatwością dokonać to czego się Hitlerowi nie udało w 1941r.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Przemo
Argentyna akurat wygrała dwie wojny z UK, kiedy ta była u szczytu potęgi i to dysponując mniejszymi siłami i duzo gorszym uzbrojeniem, że twoje tezy o "przewadze cywilizacyjnej" to mozna sobie.
A wojsko to jest sprzęt, organizacja dowodzenie, zaopatrzenie i duch bojowy. W każdym z tych elementów mozna robic to dobrze, mozna źle i mozna pojedynczymi decyzjami zniszczyć całość. I włąśnie jest wyraźny obraz dość dobrej armii, zdolnej do wykonania zadania, które było sabotowane pojedynczymi decyzjami- jak ta o wysłaniu dywizji pancernej BEZ SPRZĘTU zamiast brygad górskich do walki na górzystym i pozbawionym infrastruktury terenie, zresztą te 20 exocetów i brygada górska by prawdopodobnie odwórciły przebieg wojny- a były to decyzje podjęte przez polityków WBREW wojsku.
@edeq
Straty były dużo wyższe niż powinny być, wiekszosć z nich była koompletnie bez sensu. To nie tylko nie było ograniczanie, ale marnowanie życia żołnierzy.

Anonimowy pisze...

Znowu brak znajomości podstawowych faktów....
`od możliwości Armii Radzieckiej kontynuowania ofensywy.'
Nie było mowy o możliwościach. Ofensywa się planowo kończyła.

`ZSRR zająłby całe Niemcy'
A co, to podziału Niemiec nie ustalono?

Poza tym - może należy zadać pytanie `kto stracił', a nie `kto zyskał'?


(Co do Falklandów - i po co tyle wymyślać? Po prostu: dzielnym wojakom do głowy nie przyszło, że Anglicy nie odpuszczą :) )
mmm777

Maczeta Ockhama pisze...

@ mmm777
To, że ofensywa sie planowo kończyła, wiemy z oficjalnej radzieckiej histori, która mogła być zmanipulowana na potrzeby propagandy uzasadniającej brak mozliwości pomocy Powstaniu. czyli- jeśli myslimy i krytycznie czytamy źródła- to nie wiemy. Może sie da to ustalić, oficjalną wersje historii znam i dlatego uważam, że nie wiem. Jesli wiesz to z lepszych źródeł- bardzo proszę o takie. Sporo wyjaśni.
Wiesz- co do chęci Stalina przestrzegania uzgodnień- mam pewne wątpliwości. Ten kawałek Austrii, który był zajęty przez Armię Radziecką- był po prostu zajęty i się nie wycofali aż do 55. Naprawdę sądzisz, że gdyby MÓGŁ zająć cale Niemcy to by tego nie zrobił? A uzasadnienie by się do tego jakieś znalazło.
A co do wysp- Jak się zaczyna wojnę, to wiadomo, że przeciwnik się będzie jakoś bronić- w miarę swoich mozliwości, a UK mozliwości miało. Inne myślenie jest albo skrajną głupotą, albo zdradą. I jak najbardziej, dzisiejszy stan wiedzy pozwala obronić tą druga tezę.

edeq ze wsi podlaskiej pisze...

Nie mógł Stalin zająć całego RFN i się nie wycofać, bo USA by mu z dupy zrobiły jesień średniowiecza. ZSRR był zrujnowany wojną, a jego właśnie podbici sojusznicy (Polska, Czechosłowacja itd, itd.) by się odwrócili przeciwko nie mu. USA była w przeciwnej sytuacji, była potęgą militarną u szczytu swojej świetności.Chyba jaśniej nie można przedstawić faktów historycznych!
McArthur naciskał na Roosvelta i Trumana aby nie przestrzegali postanowień Jałty. Domagał się ataku na sowietów, pod jakimś pretekstem. USA i WB były jednak zbyt zmęczone wojną. Gdyby jednak ZSRR zajął RFN Truman nie miałby wyjścia i musiałby ustąpić zwolennikom wojny.

Co do Falklandów bitwa była przegrana, niezależnie co by Argentyna zrobiła. Wielka Brytania była europejską przeciwwagą dla ZSRR, nie mogła sobie pozwolić na napad na swoje terytorium przez latynosów. Jeżeliby Argentyna rzuciła wszystkie siły na wojnę, pewnie byłoby za jakiś czas "wyzwalanie" Buenos przez WB i USA.
Atak na Falklandy był zwykłą zbrodnią wojenną i nie łykam tłumaczenia Argentyńczyków, że zorganizował go kto inny. IMO jest to zwykłe zrzucanie z siebie odpowiedzialności za ponad tysiąc ofiar.

Maczeta Ockhama pisze...

@ edeq
"Nie mógł Stalin zająć całego RFN i się nie wycofać, bo USA by mu z dupy zrobiły jesień średniowiecza"
OK, nie zgadzamy się. Zwykle komentarze na blogu to zdecydowanie za mało, aby przyzwoicie zrobić historię alternatywną, więc chyba musimy na tym zakończyć ten wątek dyskusji, zwłaszcza, że nie wiemy i też nie dowiemy sie, czy ZSRR był do tego militarnie zdolny.
Co do wysp- piszesz zbrodnia. Znaczy zbrodnia przeciwko pokojowi? To chyba lekki nadmiar idealizmu. Z pukntu widzenia Argentyny to była przede wszystkim skrajna głupota. A tamta junta nie jedną zbrodnię ma na sumieniu i chyba wszyscy członkowie tamtego rządu obecnie siedzą i raczej żaden nie wyjdzie przed śmiercią (ówczesny prezydent de facto ma do odsiedzenia dożywocie i jeszcze 50 czy 80 lat....), więc również Argentyna jako taka nie uważa, że ktokolwiek z nich reprezentował ten kraj.

Anonimowy pisze...

`oficjalną wersje historii' - chodzi poprostu o kwestie materialne. Tylko w marnych grach komputerowych ludzie nie musza spać, a wojsko może prowadzić ofensywę bez przerwy.

`Ten kawałek Austrii, który był zajęty przez Armię Radziecką- był po prostu zajęty i się nie wycofali aż do 55.'
Tak, tak, klituś-bajduś: http://pl.wikipedia.org/wiki/Okupacja_aliancka_Austrii



`Stalin zająć całego RFN'
Chodzi a atak po 1949 roku? i dlaczego nie `NRF'?


mmm777

figofago pisze...

Powstanie warszawskie z całą pewnością było zaprojektowane przez Brytyjczyków. W 1944-1945 gra toczyła się już tylko pomiędzy sojusznikiem USA-ZSRR, a W.Brytanią, która traciła wpływy w Europie. W 44 wszystko było ustalone kto co bierze. Zniszczenie Warszawy, a raczej eksterminacja jej ludności była Stalinowi oraz elitom niemieckim tylko na rękę. Jak napisałeś niemieckie elity nie poniosły żadnej kary za wywołanie wojny, naiwnym jest sądzić, że wojna to wymysł chorego psychicznie Hitlera. Myśl o podporządkowaniu i eksterminacji ludności w centralnej Europie nie umarła wraz z Hitlerem, ona nadal jest obecna wśród elit niemieckich oraz z tego co widać jest realizowana.

Anonimowy pisze...

Analizując możliwość kontroli działań wojennych uważam, że totalną kontrolę nad powstaniem mieli jednak Rosjanie . To oni mogli przez swoją agenturę w W. Brytani oraz w Stanach nadzorować zarówno wsparcie od strony zachodniej dla Polski jak i od strony wschodniej przyspieszyć lub opóźnić ofensywę . Nie można zapominać ,że II wojna światowa utwierdziła ruch komunistyczny na całym świecie zyskując sympatyków w krajach anglosaskich .Eliminacja polskiej elity , fizyczna likwidacja stolicy Polski była wygodna zarówno dla anglosasów jak i Rosjan jak też Niemców .Historia agentów i zdrady jest zawsze aktualna w Polsce ze względu na położenie Polski i wpływy sąsiadów ...Gen. Anders powiedział swego czasu ,że ci którzy wydali rozkaz rozpoczęcia powstania powinni stanąc przed sądem za zbrodnie przeciw narodowi polskiemu .Nikt nie kwestionuje bohaterstwa powstańców ale jednocześnie nie można przejść obojętnie wobec bezmiaru cierpienia i bezsensownej śmierci Polaków jaka miała wtedy miejsce w Warszawie . Pozdrawiam z kraju 3 koron ...