Konflikt o Malwiny- są pierwsze ofiary


Jedna z tych ofiar właśnie wylądowała u mnie na talerzu- ponieważ jest to kalmar. O co chodzi? Otóż w ramach zimnej wojny pomiędzy Argentyną i Wielką Brytanią, rząd argentyński sukcesywnie niszczy kolejne obszary gospodarki Malwinów. Jak wcześniej pisałem- wielkie statki wycieczkowe na linii południowoatlanyckiej mają obowiązkowe puntkty turystyczne w Buenos Aires, „na końcu swiata” w Ziemii Ognistej oraz dalej płyną przez Cieślinę Magellana i wzdłuż wybrzaża Chile. Zazwyczaj zawijały tez na Malwiny- do niedawna, kiedy argentyński rząd ogłosił, że coś takiego jest nielegalne- jako uznawanie brytyjskiej suwerenności nad wyspami, wobec czego statki które zawinęły do któregokolwiek portu na Malwinach (czyli praktycznie Port Stanley) nie będą wpuszczane do Argentyny. Kompanie żeglugowe dbają o swój interes, a w skali atrakcyjności turystycznej Buenos Aires, czy Ushuaia (na Ziemi Ognistej) bije na głowę wyspy, więc turyści znikli. Kompletnie i z dnia na dzień. Następna sprawą było poszukiwanie ropy i gazu wokół wysp (według oficjalnej propagandy brytyjskiej- jedyny powód konfliktu, g... prawda)- otóż z jednej strony, po nacjonalizacji YPF nowy program inwestycyjny tej firmy zakłada prowadzenie poszukiwań i wydobycia ze wspólnikami w poszczególnych złożach (czyli potencjalnie spore pieniądze dla poszukiwaczy ropy i to w relatywnie- jak na dzisiejsze czasy- łatwych złożach), a z drugiej zapowiedziano pozwy przeciwko kazdej firmie, która będzie bądz prowadziła prace poszukiwawcze lub wydobywcze na wyspach, bądź je finansowała. Cóż- argentyński sąd (generalnie uczciwy) raczej w tym wypadku odszkodowanie zasądzi- bo w myśl Konsytucji, jest to terytorium Argentyny, więc byłyby to po prostu nie zapłacone podatki i opłaty wydobywcze- i jeśli dana firma ma jakikolwiek majątek w Argentynie...., albo nawet w innych krajach z którymi Argentyna ma wystarczająco przyjazne stosunki (a to jest prawie cała Am. Południowa- w tym Wenezuela). Krótko mówiąc- racjonalnie zachowująca się firma naftowa nie będzie się dotykać Malwinów, bo ma drobną szansę trochę zarobić i prawie pewność sporo stracić. Pozostali tylko drobni spekulanci, których kapitał jednak jest zdecydowanie za mały na przeprowadzenie całości prac poszukiwawczych i wydobywczych spod dna morza na południowym Atlantyku (bo to spore pieniądze), zwłaszcza wśród problemów z finansowaniem. Nawet jeśli prace będą dalej prowadzone- to firmy poszukiwcze w takiej sytuacji poprosza o bardzo hojne zwolnienia podatkowe albo nawet dotacje. I wszystko w porządku- ale tak czy inaczej budżet wysp za dużo z tej ropy, nawet jeśli jest- to nie zobaczy.
I tu przechodzimy do budżetu. Falklanczycy chwala się, że wyspy maja zdrowe finanse, są samowystarczalne, oraz wysoki PKB, itp. To wszystko prawda, ale tenże wysoki dochód budżetowy nie bierze się z produktywności gospodarki, a redystrybucji wysokich dochodów (przynajmniej na głowę) z opłat połowowych. I, co więcej gospodarka rybna jest raczej rabunkowa, większośc gatunków ryb przełowiono, obecnie ponad połowa budżetu to są dochody z opłat za połowy tylko jednego gatunku- kalmara argentyńskiego- zresztą to nie rybacy z wysp, tylko obce przedsiębirstwa, głównie chińskie, ale do niedawna też Dalmor. Więc wracamy do zawartości mojego talerza. Tenże kalmar ma ciekawy (politycznie) cykl rozrodczy. Rozmnaża się w delcie La Platy (czyli obok Buenos Aires), a następnie dorastając powoli migruje w stronę Malwinów. Rozwiązanie jest proste- Presidenta poprosiła rybaków o odłowienie jak największej ilości kalmarów zanim dotrą do wód terytorialnych Malwinów. Stąd właśnie cena kalmara w okolicach kurczaka (ok. całego w lodzie w porównaniu do rozebranych części kurczaka).
A przy okazji- to nie chodzi o drobne ilości- połowy kalmara argentyńskiego (z czego większość dotychczas na wodach brytyjskich) to prawie 1/4 ogólnych połowów głowonogów na świecie. Oczywiście- jeśli zostaną odłowione przed uzyskaniem optymalnej wielkości- łaczne połowy będą mniejsze. Cóż, taka jest dla zwykłych ludzi cena polityki. Za to budżet wysp po obecnym sezonie połowowym się prawdopodobnie załamie. Z potencjalnych źródeł dochodów pozostaną tylko owce, a to nie są duże pieniądze- zważywszy na konieczność transportu niewielkich ilości, czyli przeładunku w jakimś porcie przed przesłaniem na inny kontynent. I właśnie takich portów brak. W praktycznie całej Am. Południowej to jest niemozliwe (no, chyba ze ktoś zapłaciłby również argentyńskie podatki, uznając tym suwerenność), gdziekolwiek indziej jest wystarczająco daleko, aby zabić jakąkolwiek opłacalność.
Czyli wojna handlowa w pełni, na razie ja się mogę cieszyć tanimi kalmarami, a od przyszłego roku brytyjska metropolia będzie musiała zasypywać rosnący deficyt budżetowy wysp- albo je pozostawić samym sobie. W pierwszej wersji padnie mit o samowystarczalności, w drugiej spadający poziom życia skłoni wielu mieszkańców do wyjazdu. Oczywiście- oba te rozwiązania są rządowi Argentyny bardzo na rękę. Teoretycznie jest też możliwy „stimulus” w postaci inwestycji w infrastrukturę- ale tu znów- jeśli będzie ona o charakterze militarnym, lub nadającym się do wykorzystania wojskowego, Wielka Brytania musi się realnie liczyć z embargiem ze strony całej Am. Południowej (niekoniecznie nastąpi w takim wypadku, ale to realna opcja)- a jeśli o przeznaczeniu czysto cywilnym- to po pierwsze potem będzie trzeba tą infrastrukturę utrzymać, a po drugie- przyda się na czas po przekazaniu wysp Argentynie. Tak czy inaczej- realnie rząd JKM ma wybory pomiędzy opcjami złymi i gorszymi. Jak dotychczas postępuje tak samo jak z kryzysem- czyli stara się ignorować problem i kontrolować propagandę, ale niestety- propaganda to tylko słowa, a kalmar na moim talerzu, którym także wygryzłem kawek dziury w budżecie wysp- był jak najbardziej prawdziwy.
Czyli- zupełnie wyraźnie widać pierwsze efekty polityki- do której argentyński rząd jest zresztą zobowiazany konstytucją, coraz bardziej stan gospodarki wysp nie zalezy od nich samych, ani od Londynu- tylko od Buenos Aires. A że na razie to destrukcja? I tak bywa. I to tez jest ostrzeżenie- zmiany na świecie zawsze się odbywają czyimś kosztem, a często równiez koszem niepotrzebnej destrukcji- choć z mojego punktu widzenia kalmar był na zupełnie własciwym miejscu- obok szklanki wysmienitego wina.

14 komentarzy:

edeq ze wsi podlaskiej pisze...

To wszystko dowodzi, że wojny należy prowadzić do końca i wykorzystywać całkowicie zwycięstwo. Gdyby UK i USA przycisnęły Argentynę po wygranej wojnie (możliwości nacisku mnóstwo, np. sankcje, blokada portów), zmieniły rząd, wymusiły uznanie Falklandów i wymusiły odszkodowania za wojnę nie mieliby teraz takich problemów. Za miękkość i brak konsekwencji teraz płacą.

Siłownia pisze...

tytuł posta mnie niemalże zmroził, jak te kalmary w supermarkecie

jedno pytanie mam

czy będą jakieś czystki etniczne i / lub wysiedlenia jeśli Argentyna rzeczywiście przejmie wyspy?

Anonimowy pisze...

Rzecz ma się tak, że cywilizacja USA i Europy trzyma się dzięki niskim cenom ropy i generalnie surowców. Aby równanie się zgadzało musi funkcjonować Trzeci Świat ze swoją biedotą. Biedota myśli, że jak drożej sprzeda to sobie zrobi boom cywilizacyjny i dalej,że teraz właściciele będą zasuwać na pracowników. Pokłosiem takiego myślenia jest przemodelowanie (częściowe)w XXw. transmisji bogactw z horyzontalnej na wertykalną.Jak dla mnie to piękne przejście z imperializmu do feudalizmu które zupełnie udać się nie może. Tak czy inaczej większość zawsze musi dymać by mniejszość mogła leżeć.
Pytanie : Czy tam w Ameryce Południowej czy innej Azji myślą, ze Europa i USA będą rezygnować z dotychczasowych wygód na ich koszt? Moim zdaniem to naiwność...

KabushiAT

Maczeta Ockhama pisze...

@ edeq
Trwały pokój nikogo nie interesował, bo rząd Argentyny składał się wówczas z agentów CIA, a cała ta wojna to była raczej awantura w celu utrzymania na stołku Thatcher, a nie cokolwiek w interesie UK albo Argentyny.
@ Siłownia
czystek to nie będzie na pewno- Argentyna to nie Albania, wysiedlenia- jesli już to dobrowolne i też nie sądzę- bo po przekazaniu wysp natychmiast rozpocznie się tam boom. To według przepisów Arg jest obecnie wolna strefa ekonomiczna, turyści i poszukiwacze ropy wróca natychmiast, itd. Co najwyżej jeszcze pozostanie kwestia ziemii spadkobierców wyrzuconych Argentyńczyków
@ KabushiAT
W tej tam Am. Południowej myślą, że jak mają swoje surowce, przemysł i rząd który potrafi znajdować sojuszników w waznych sprawach- to Europa i USA mogą się w d... pocałować.

Anonimowy pisze...

nie wnikam czyje historycznie są Falklandy. UK w latach 80tych pokazało, że jest skuteczne i ma mojego plusa. Argentyna zachowala sie jak sloń w składzie porcelany i dostała po nosie. Sprawiedliwie!

edeq ze wsi podlaskiej pisze...

W 1982 Wielka Brytania nie mogła okazać najmniejszej ustępliwości, nawet gdyby chodziło o nic nie warte ziemie na końcu świata. W końcu wg założeń NATO miała być europejską przeciwwagą dla ZSRR. Ustępstwo na Falklandach mogło być odebrane jako słabość, ZSRR mógłby np. wysyłać bombowce strategiczne lub okręty atomowe na wody terytorialne UK.
Blitzkrieg na Falklandach może odebrał chęci sowietów zbrojnego nadgryzania strefy wpływów NATO.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Anonim i Edeq
Jak ja lubię jak ktos czyta wcześniejsze komentarze.
Przywódca wojskowej junty która wywołala tą wojnę własnie odsiaduje dożywocie, a jakby było mało to ma jeszcze dwa wyroki- po 50 i 30 lat, cała reszta chyba też siedzi z wyrokami co najmniej 30 lat. Zresztą z niedawno ujawnionych dokumentów wynika, że junta prowadziła tą wojnę SPECJALNIE w taki sposób, aby ją przegrać, choć Argentyna zupełnie realnie mogla ją wygrać. Czyli była to zwykła ustawka i tyle.

Anonimowy pisze...

@Maczeta
o jakich ujawnionych dokumentach piszesz ?
pozdro

Udacznik

Maczeta Ockhama pisze...

@ Udacznik
Tzw. Raport Rattenbacha, po hiszpańsku "Informe Rattenbach", mozna łatwo znaleźć.

Anonimowy pisze...

http://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,12251894,Kanadyjska_firma_wyrzucona_z_Boliwii.html

Przykład z Boliwi pokazuje co by się stało, gdyby REPSOL włożył tyle kasy w poszukiwanie ropy ile uważa p.Kirchner, że powinien.

KabushiAT

Maczeta Ockhama pisze...

@ KabusiAT
Po pierwsze- porównywanie Boliwii i Argentyny to jak porównywanie Niemiec i Polski- różne kraje, a nawet światy.
Po drugie- Wyborcza kłamie, warto czytać, ale wierzyć i się powoływać? Nie przesadzajmy
Po trzecie- ta firma zainwestowała 16 mln dol. W górnictwie to mniej niż nic i to nie jest argument. Dopiero "chcieli zainwestować".
Po czwarte- w tym czasie, przed rozpoczęciem czegokolwiek, funkcjonariusze firmy mają na sumieniu konflikt z lokalnymi, którzy ich oskarżali o zatruwanie środowiska, jeden trup, sześciu rannych i zaszuty o nielegalne pozbawianie wolności.
To naprawdę wygląda jak obraz zwyczajnych przekrętaczy- kryminalistów, których w górnictwie Am. Poł do niedawna było pełno, a jak ktoś zaczyna robić porządek to "Wyborcze" całego świata odwalają histerę skrzywdzonych inwestorów. Nie róbmy sobie jaj.
Aby do tego dojść, starczy troche pogooglować, ale po hiszpańsku.

Anonimowy pisze...

Nie bądźmy śmieszni - jeden ofiara nawet w fabryce Mercedesa się trafia. Obiektywna i bezstronna gazeta...a zna historia takowe? Przecież rozsądek każe czytać ZAWSZE krytycznie.
Zresztą ja i tak nie o tym - mi chodzi raczej o istniejący porządek świata i o to czy się zmieni. Pisałem wcześniej i powtórzę : ci którzy myślą,że bogate kraje dobrowolnie zrzekną się władzy i wpływów to harcerzyki i tyle. Dobrobyt ich bowiem zależy w 100% od tanich surowców, te zaś dostarczają kraje niedemokratyczne lub po prostu biedne. Imperialistyczna polityka zachodu zaś zaczyna się od socjalnych żądań swoich demokracji, bo darmowych obiadów nie ma.
Krajem który dąży do zmiany równowagi światowej są Chiny. To ich ekspansja w Afryce utrzymuje w efekcie biedę którą do tej pory eksportował tam Zachód. Ekspansja Chin (Rosja jest żywotnie zainteresowana by Chinom wiodło się gorzej)w Am.Południowej podobnie jak w Afryce powinna zakończyć "Indiańska Wiosna" wtedy USA i Unia Europejska utrzymają supremację światową. Dla ich demokracji to niestety być albo nie być w przeciwnym wypadku czeka je powolny wielowiekowy uwiąd a chociażby ja BARDZO ŚWIADOMIE tego nie chcę.
Zawsze jeśli odrzucimy polityczną poprawność i oratorskie wygibasy na placu boju pozostaje nasz dobrobyt kontra Wasz.

KabushiAT

PZdr

Anonimowy pisze...

Jednego nie zauważasz, szanowny blogerze.

W powstaniu wybito ludzi, którzy, potencjalnie, stwarzaliby Stalinowi i czerwonym problemy po opanowaniu Polski. To Stalin i Rosja Sowiecka byli głównymi beneficjentami Powstania Warszawskiego. Niestety.

Poza tym pomnij na to, że czerwoni od początku namawiali Polaków do wzniecenia powstania. Jest to fakt znany wszystkim, tylko niestety przez niewielu podnoszony.

Maczeta Ockhama pisze...

@KabushiAT
Jedna ofiara przy produkcji to jedno a śmierć na etapie planowania kopalni to trochę inna sprawa.
Z resztą tez się w większej częsci zgadzam, choć postrzeganie niektórych krajów surowcowych jako biednych czy nie majacych podstaw do szybkiego rozwoju jest błedem.