Dłubanie w Internecie bez sensu

Tak się czasem zdarza. Wpadłem na temat, który warto rozgryźć, siedziałem kilka godzin dłubiąc po sieci- i kiedy stwierdziłem, że jestem w miarę w stanie uzasadnić to co piszę i wiem wystarczająco- szukając potwierdzenia jednego z ostatnich szczegółów- znalazłem tekst, opisujący właśnie dokładnie to samo- zresztą z większym znawstwem tematu, niż bym ja był w stanie to zrobić. Więc- tu linkuję i polecam.
A od siebie dodam jeszcze, że dzięki odrobinie poszukiwań- które właśnie doprowadziły mnie do tego tekstu znalazłem parę interesujących perełek. Otóż w latach 30-tych transport morski był na finansowym dnie. Statek można było kupić lub czarterować za grosze. Nie było tylko ładunków, pasażerów i finansowania. Poczynając od 1930 roku w USA, prawie wszystkie kolejne kraje wprowadzały ograniczenia handlowe i dewizowe- co oczywiście handel międzynarodowy coraz bardziej utrudniało. Na tym tle zadziwiającą różnicę stanowi linia Konstanca (w Rumunii)- Hajfa. Otóż dwóch armatorów obsługiwało tę linię- dziwnym trafem obaj to były polskie przedsiębiorstwa państwowe. Jak widać państwowe firmy też mogą zarabiać. Choć jak wiadomo przemyt ludzi i broni zawsze był dość dochodowym interesem. 
Ale- spójrzmy na to inaczej. Polski wywiad i armia montowały ze swoich obywateli armię przeciwko Wielkiej Brytanii. Oraz, jak pokazała późniejsza historia- przeciwko elitom (zwłaszcza z brytyjskiej i amerykańskiej finansjery) wspierającym lewicowych syjonistów. A walka pomiędzy narodowymi syjonistami a lewicowymi była (i po dziś dzień jest) taka, że przy tym to teksty Wojewódzkiego o zwolennikach O.Rydzyka to absolutny szczyt kultury i cywilizowanego dyskursu politycznego- czyli II RP dorobiła sobie naprawdę poważnych wrogów. Myślę, że pewien brak entuzjazmu dla sprawy polskiej w wykazywany przez Churchila i Roosvelta w Teheranie mógł mieć z tym jakiś związek.
I tu dochodzimy do jeszcze jednego elementu. Otóż próbowałem co nieco ustalić na temat biografii Marka Edelmana. W tym celu należał się zapoznać z przebiegiem powstania w Gettcie Warszawskim. I doszedłem do wniosku, że fakt, iż Mordechaj Anielewicz (23- letni obwoźny sprzedawca ryb) i Marek Edelman (student pierwszego roku medycyny) nie kontunuowali karier wojskowych, to naprawdę wielka strata dla historii wojskowości. Taki poziom (naprawdę niesamowity!) wojskowego profesjonalizmu, jaki cechował obrońców getta w wykonaniu tak nielicznych i niedoświadczonych bojowników sprawa, że o Rommlu, Hanibalu i Sobieskim zaczynam myśleć jak o tępych sierżantach.
Oczywiście można też sobie uroić, że część oficerów i żołnierzy żydowskich, szkolonych miesiącami do prowadzenia działalności konspiracyjnej i metod walki powstańczej nie zdążyła wyjechać do Palestyny lub też świadomie została w Gettcie i po prostu dobrze zrobiła, czego ich uczono- razem z dobrą konspiracją, przygotowaniem do walk przez planowanie i zbudowanie umocnień, wytyczenie stref ognia, punktów snajperskich, itp. Ale to by przecież musiało oznaczać, że oficjalna historia tegoż powstania są to jakieś konfabulacje- a to przecież niemożliwe. Oczywiście kłamać mógł też Jurgen Stroop pisząć raport o przebiegu walk, aby ukryć drobny fakt, że jego zołnierze wcale nie zginęli w walkach, a zapili się na śmierć lub zdezerterowali- ale czy Wermaht też fałszował własne dokumenty- to przecież zaczyna się ocierać o spiskową teorię dziejów. 
Choć może zadziwiające podobieństwo metod działania Irgunu i Armii Krajowej też wymaga jakiegoś wyjasnienia?
Czyny mają konsekwencje, historia może i uczy ale jedynie sprawnego historii zmieniania w powszechnej świadomości.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Irgun - przodkowie obecnej partii rządzącej Izraela, hmm, dużo tłumaczy.

Ten co to się nie podpisuje :)

Maczeta Ockhama pisze...

Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Otóż w rządzie Begina (77-82) ministrem obrony był Ariel Szaron- przedstawiciel tamtejszego "salonu". Szaron prowadził wojnę w libanie w 1982 i z premedytacją ją przegrał, okłamując rząd co do rzeczywistego jej przbiegu- to mogę pisać spokojnie- zostało to jak najbardzie rozstrzygnięte w procesiem jaki Szaron wytoczył dziennikarzowi, który to opisał. Jak wiadomo, nie przeszkodziło to mu później piastować stanowisk... Swoją drogą, może to nieco przypominać zachowanie niektórych wyższych urzędników wobec rządu Jarosława Kaczyńskiego (z zachowaniem proporcji oczywiście- ataki na Kaczyńskiego i poziom dywersji były naprawdę mniejsze niż te w Izraelu)