O dwóch katastrofach- czyli chłopcy w krótkich spodenkach a La Presidenta

Jakoś tak się wydarza, że pomiędzy Polską a Argentyną jest tak wiele zbliżonych wyzwań i podobieństw, że życie wciąż dostarcza niesamowitego materiału porównawczego, a wręcz materiału na historię alternatywną.
Tak się nieszczęśliwie zdarzyło, że w krótkim odstępie czasu w Argentynie i w Polsce wydarzyły się sporego rozmiaru katastrofy kolejowe. W obu wypadkach praprzyczyną zapewne było naciąganie zasad bezpieczeństwa- spowodowane opartą na podobnych zasadach i podobnie bez głowy przeprowadzoną prywatyzacją prowadząca do chaosu organizacyjnego i postępującego rozkładu infrastruktury. Powiedzmy- w Polsce prywatyzacja nie była dokończona, ale w Argentynie się odbywa, praktycznie w całości i stan kolei można określić jako zawał. Jak widać sytuacja w Polsce nie jest tak odległa. Dla wątpiących polecam lekturę – przecież to brzmi jak fragment scenariusza „Mad Maxa”
Ale- gdzie jest zasadnicza różnica?
W reakcji rządu. Co prawda zarówno w Polsce, jak i w Argentynie ogłoszono 2-dniową żałobę, ale na tym podobieństwa się kończą. Po pierwsze- w Argentynie to była pierwsza tego typu katastrofa, w Polsce były w zeszłym roku bodaj 4 podobne z czego chyba tylko jedna dość poważna i tragiczna.
Następnie- zaraz po katastrofie argentyński rząd przejął- tymczasowo, na 15 dni (co może i pewnie zostanie przedłużone) zarządzanie tą linią kolejową. Po prostu- w celu uniemożliwienia zatarcia dowodów- a jednocześnie La Presidenta przeprosiła użytkowników za mogące nastąpić zmiany rozkładu jazdy i opóźnienia (a tą linią codziennie dojeżdża do pracy kilkadziesiąt, jak nie kilkaset tysięcy ludzi).
To tymczasowe przejęcie zarządzania musiało zostać zatwierdzone przez sąd- i zostało. Tylko sądy tutaj to nie jest kolejna agenda rządu i służb, tylko w miarę autentyczne instytucje (oczywiście sporo się da załatwić pod stołem- ale nie w takiej sprawie).
Znacznie ciekawiej było dalej. W obu krajach się rozpoczęło śledztwo- i moja własna opinia- w Argentynie zostanie ono przeprowadzone uczciwie. Prawdziwa przyczyna będzie publicznie znana, jeśli tylko da się ją ustalić. Co do Polski- niestety znam sposób działania prokuratury- możliwe, że przyczyna będzie znana, jeśli zawiodły pionki, jeśli maszynista zasnął, albo ktoś sfałszował protokół wymiany semafora- czy coś takiego. Zresztą już (według BBC) przedstawiono zarzuty dyżurnemu ruchu.
W Argentynie jeszcze nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów. Nikt tu nie twierdzi, że śledztwo w sprawie katastrofy kolejowej da się załatwić w 3 dni. Za to sąd już wydał zakaz opuszczania kraju dla prezesa tejże spółki kolejowej (jednego z najbogatszych ludzi w Argentynie!) oraz dla ministra transportu i paru innych osób. Przekładając to na polskie realia- wyobraźmy sobie sąd wydający taki zakaz dla np. Jana Kulczyka, czy Ryszarda Krauze i JEDNOCZEŚNIE, w tym samym postanowieniu, dla ministra transportu w urzędującym rządzie Jarosława Kaczyńskiego. W celu ustalenia naprawdę odpowiedzialnych za katastrofę kolejową. OK- w Argentynie istniał pewien nacisk społeczny na uczciwe działanie (a nawet nieuczciwe rozprawienie się z obecnymi koncesjonariuszami kolei) Zaraz po katastrofie odbyła się demonstracja z żądaniem renacjonalizacji kolei. Ponieważ ludzie chcą normalnie dojechać do pracy....
Dalej- śledztwo w Polsce zostanie prawdopodobnie przeprowadzone w miarę uczciwie i ustali winnych złamania procedur prowadzących do tej konkretnej katastrofy. W Argentynie- także, ale pójdzie dalej. Jeśli się okaże, że procedur się nie dało przestrzegać, nawet oskarżeni zostaną uniewinnieni- za to do więzienia powędrują ich zwierzchnicy. Urzędująca La Presidenta niekoniecznie, ale minister już musi się realnie liczyć z perspektywą odsiadki (i to rzędu 20 lat!), jeśli na to zasłużył (choć tu oczywiście wkraczają pieniądze i polityka).
Kolejna rzecz- pod wzgledem poziomu zaniedbań infrastruktury, wydaje mi się, że katastrofa w Polsce jest znacznie poważniejsza. Otóż w Argentynie najprawdopodobniej zawiodły hamulce pociągu wskutek zaniedbań utrzymania i przeglądów, itp.- to może zawieść zawsze (choć nie wiem- ze śledztwa tu przecieków i spekulacji nie ma). W Polsce to kwestia skierowania dwóch pociągów na ten sam tor- katastrofa raczej niemożliwa, jeśli zabezpieczenia na poziomie 2 poł XIX w. są sprawne. To są dwie różne sprawy- i katastrofa w Polsce wskazuje na bardzo głęboki rozkład infrastruktury. Miejmy nadzieję, że dojdziemy do prawdy- bo tylko ona jest ciekawa.
Podsumowując- oczywiście na pewnym poziomie różne cuda się w sądach dzieją, ale jednak bezkarność bogatych lub ustawionych (co też na jedno tu wychodzi) jest znaaaacznie niższa niż w Polsce. Nawet byłego prezydenta da się zamknąć. A tutejszy odpowiednik Kiszczaka dostał nie dwa lata w zawiasach, tylko dożywocie. Za bardzo podobne wyczyny.
Zresztą na każdym kroku jest tak- tutejszy rząd i sądy należy traktować poważnie, a i w drugą stronę to jest prawdą- rząd traktuje poważnie obywateli. Charakterystycznym przykładem jest walka z zatrudnianiem na czarno. Kilka lat temu zjawisko takie jak zatrudnianie na legalną umowę (jeszcze bardziej restrykcyjną niż w Polsce) były po prostu normą. Następnie rząd federalny zapowiedział, że z tym koniec, ogłosił roczną amnestię (działającą wstecz bez żadnych ograniczeń) a następnie zaczął kontrole i udostępnił bezpłatną pomoc prawną dla pracowników zatrudnianych na czarno. Dziś w razie złapania z zatrudnianiem na czarno ma się kompletnie przechlapane- Znaczy kary za pojedynczego pracownika idące w dziesiątki a nawet setki tysięcy złotych. Ale- było to zrobione uczciwie i z szacunkiem dla człowieka, a nie jak przez chłopców w krótkich spodenkach, którzy sobie pokrzyczą i w ramach działania przez dwa dni nie będą grać w piłke.
Więc gdyby tutejsza władza zapowiedziała, że od dziś wolno przechodzić tylko na przejściach przez ulicę, albo, że nie wolno pić piwa, palić marihuany (ok- sam nie używam, ale jest to ważny wyznacznik wolności), to po pierwsze- wiem że nie wolno i to nie żarty, a po drugie zacząłbym się zastanawiać nad kolejną emigracją, choć przyznam, że ten kraj szczerze pokochałem.

Update
Z komentarza mmm777 i podanego przez niego linka wynika dość przerażający obraz stanu infrastruktury kolejowej. A dalej- w istocie jest tak, że jest odpowiedzialność na niskim szczeblu za niewykonanie jakiejś procedury ORAZ na duzo wyższym za doprowadzenie do takiego stanu rzeczy, że awaryjne światła sterowania ruchem są normą, na która nikt nie zwraca uwagi i nie zachowuje szczególnej ostrożności- bo oczywiście zarówno dyżurni, jak też maszyniści by długo w ten sposób nie pożyli, więc nie przestrzegaja procedur- bo się nie da. Jednak w Argentynie kozła ofiarnego by znaleziono bliżej prawdziwej odpowiedzialności. 

20 komentarzy:

Anonimowy pisze...

EEee tam ja nie widzę jakichś specjalnych zalet Argentyny w tym miejscu, a już możliwość jakiegoś "przejęcia" kolei - czyli rozumiem tutaj czyjejś własności to już faszyzm. A że dotyczy na razie tylko dużych rzeczy - to po prostu dopiero początek, potem dojdą do pojedynczych domów.
Natomiast zaciekawiła mnie ta sprawa umów o pracę. Kombinowanie z umowami ZAWSZE wynika ze zbyt dużego opodatkowania pracy. Ciekawe jakie opodatkowanie pracy jest w Argentynie, bo jeśli opodatkowanie jest wysokie - a na to wskazuje powszechność zatrudniania na czarno - to przyciśnięcie śruby poprzez kontrole skończy się tylko zwinięciem gospodarki a nie rozwojem.

Anonimowy pisze...

... no i jeszcze oczywiście zatrudnianie na czarno wynika także ze zbyt duzych regulacji ze strony państwa.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Anoninim
Co do pracy- w tym wypadku to nie tyle podatki co regulacje prawa pracy.
A co do meritum- bym powiedział, że świat i gospodarka nie zawsze są takie jak się zwolennikom JKM wydaje, choć i ja raczej libertarianinem jestem.
W tym wypadku- dopóki w Argentynie było bezrobocie nikt się zatrudnianiem na czarno nie przejmował, za to zwolnienie pracownika to w ramach "stanu wyjątkowego w gospodarce" był koszmarny wydatek. Teraz bezrobocia nie ma, a zatrudnianie tylko legalne nie przeszkadza tak bardzo gospodarce- choć zmniejsza presję na wzrost płac- co w tych realiach jest dobre, bo gdyby jeszcze istaniała duża presja płacowa to inflacja by się pewnie wymknęła spod kontroli.
Świat nie jest czarno-biały

Anonimowy pisze...

"Można jechać po sygnale zastępczym z dozwoloną prędkością szlakową. Ograniczenie dotyczy tylko przejeżdżania obok semafora podającego Sz (sygnał zastępczy). Problem dotyczy nadużywania Sz - swoistego, kolejowego "koguta" (szukając analogii w ruchu drogowym). W wielu miejscach jest on stosowany jako jedyny dostępny sygnał i stąd bierze się rutyna maszynistów. Maszynista pociągu jadącego niewłaściwym torem najprawdopodobniej traktował to jako sytuację zupełnie normalną. Pisemnego rozkazu też najprawdopodobniej nie miał - bo i też nie musiał mieć :| Człowieka, kierującego skład na kolizję śledztwo znajdzie bez problemu. Natomiast co do winy to będzie duuuży problem, bo przypuszczam, że sięga ona i wysoko, i szeroko."


Jak ktoś wiecej ciekaw, to tu: http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=261084&page=49

Niestety, wiedza fachowa niezbędna... (Ale można próbować użyć własnego rozumu, bez pośrednictwa bezmózgich dziennkarzy).


mmm777

futrzak pisze...

Chcialam zwrocic uwage, ze dopoki kolej byla panstwowa w Argentynie to jeszcze jakos funkcjonowala. Potem za czasow Menema sprywatyzowano ja na bandyckich zasadach a nowi "wlasciciele" nie mieli ochoty inwestowac w infrastrukture ani tabor, i zaczela sie powolna degradacja, trwajaca do dzis.

Jesli chodzi o umowy o prace - sa opodatkowane nizej niz w Polsce i to duzo nizej natomiast problem jest z regulacjami prawnymi, ktore czynia zwolnienie pracownika bardzo kosztownym (odprawy).

Anonimowy pisze...

Roznica miedzy Argentyna a Polska jest dosc oczywista.W Polsce wladza upadla juz ponad 20 lat temu-przy czym byl to dla przedstawicieli owej wladzy proces wlasciwie bezbolesny i wszystko uszlo im bezkarnie.W Argentynie wladza upadla raptem 14 lat temu a proces ten byl bolesny dla wszystkich zainteresowanych stron.Krotko mowiac-w Argentynie mial miejsce prawdziwy RESET systemu ktory wyniosl do wladzy inny typ ludzi a spoleczenstwo wzniosl na znacznie wyzszy poziom zaangazowania spolecznego(co zawiera w sobie takze intensywne patrzenie na rece rzadzacym).W Polsce natomiast mial miejsce reset POZORNY co powoduje iz u wladzy sa ludzie z mentalnoscia z poprzedniego systemu,takze spoleczenstwo nie skupilo sie na relacji wladz-narod ale na napelnianiu lodowek za wszelka cene.Mozna wiec powiedziec iz Argentyna i Polska sa w roznej "fazie" swoich dziejow.Oczywiscie poniewaz ten proces zdaje sie byc cykliczny wiec pewnie i wladza w Argentynie za jakis czas zapomni lekcje historii-mimo to na dzisiaj i kolejna dekade czy dwie zycie w Argentynie powinno byc dosc znosne-to jest wlasnie korzysc z resetow systemu(zwanych potocznie rewolucjami).Co do PL-tu jak widze co sie dzieje oraz patrze na nastroje narodu to bez resetu sie nie obejdzie.

Anonimowy pisze...

Dla porządku: to co podałem, to cytat z forum, (niestety) nie moje.
mmm777

Maczeta Ockhama pisze...

Jak zwykle się całkowicie z tobą zgadzam (nudy... :)), ale- pozostaje mimo wszystko dodać, że w latach 90-tych w Polsce i Argentynie polityka była właściwie taka sama- czyli mniej lub bardziej konsekwenty neoliberalizm spod znaku "chicago boys" z dodatkiem obfitej produkcji długu. W Argentynie kompletna katastrofa nastąpiła w zaledwie 12 lat, w Polsce jeszcze nie. Więc to prawda- różne etapy dziejów- tylko Argentyna jest tu sporo przed Polską i uważam, że w sporej części tutejsza polityka powinna być dla Polski wzorem.

toyah pisze...

@Maczetaockhama
Niezwykle ciekawy tekst. Będę tu zaglądał.

Anonimowy pisze...

@futrzak

jeśli chodzi o kolej czy czasem nie jest tak że państwo mocno w nią ingeruje ? Bo tak zwykle jest, sytuacja podobna do polskich OFE, owszem prywatne, ale działają źle bo państwo reguluje ich działalność i nie daje rozwijać skrzydeł. Albo NFZ - gdyby sprywatyzować w Polsce szpitale i przychodnie ale dalej zostawić NFZ i kontraktowanie usług, to pogorszyłoby sytuację w służbie zdrowia bo prywatny działa lepiej, więc lepiej by wyciągał kasę z NFZ-u. Wracając do kolei - gdyby państwo całkiem sie od niej odsunęło (a przynajmniej ograniczyło do minimum - np do posiadania torów), to kolej działałby znacznie lepiej. Oczywiście jest też druga możliwość - wstrzykiwanie przez państwo w kolej cięzkich miliardów gotówki (oczywiście będą kradli na potęgę ale i tak dużo zostanie)- ale na ten cel musiałoby opodatkować społeczeństwo niszcząc przy okazji część gospodarki której nie widać. Które rozwiązanie jest lepsze i uczciwsze ? Czy pozwolić obywatelowi działać i zbierać wszystkie korzyści z tego działania, ale uczynić go odpowiedzialnym za to działanie i za ew. uczynione krzywdy surowo karać ? Czy socjalistyczne rozwiązanie - regulować działalnosc, zakazywać i nakazywać i obkładac wysokimi podatkami no i co za tym idzie przenosić odpowiedzialność za działanie na państwo - czyli lekkie kary za ew. uczynienie komuś krzywdy w wyniku działania jednostki ?

hamal

Anonimowy pisze...

Od razu mówię jeśli prywaciarz niszczy swoją własność - w tym przypadku kolej - to zawsze oznacza ingerencję państwa. Inaczej ktoś inny wszedłby na rynek i świadczył usługi kolejowe, albo wykupiłby tą upadającą kolej za grosze i zrobił porządek - biznes jest biznes. To państwo pod pozorem opieki nad obywatelem jest winne.

hamal

Anonimowy pisze...

Nie pamiętam kto to powiedział "nawet nie zdajemy sobie sprawy jak małą mądrością rządzony jest świat". Własnie że wszystko jest proste i czarno-białe. Proszę przykład który sam podałes logiki jaką posługuje się Argentyna - kiedy było bezrobocie - nikt się nie przejmował zatrudnianiem na czarno i teraz bezrobocia nie ma. WŁAŚNIE ! Skoro zatrudnianie na czarno powoduje likwidację bezrobocia to jaka logiką kieruje się rząd przykręcając śrubę z tym zatrudnianiem na czarno ? Każdy myślący wie że bezrobocie od razu zacznie rosnąć. (oczywiście są też inne czynniki odpowiedzialne za bezrobocie jak opodatkowanie pracy ale regulacje też są ważnym czynnikiem). No i ja nie przyjmuję tłumaczenia z presją inflacyjną. Normalnie jeśli kraj się rozwija i ktoś kupuje produkcje czy usługi to rośnie siła nabywcza waluty tego kraju - nie musi być żadnej presji inflacyjnej a nawet presja deflacyjna. Niestety system z jednym bankiem centralnym który utrzymuje system inflacyjny kontrolowanym przez państwo a do tego demokracja pośrednia w końcu doprowadzi do upadku tego państwa prędzej czy później.

hamal

Maczeta Ockhama pisze...

@ hamal
A wbrew pozorom jest w tym logika. Otóż połączenie restrykcyjnego prawa pracy i niskich kosztów prowadzenia działalności gospodarczej (dla większości małych firm podatki kończą się na stałej kwocie 50-150 zł miesięcznie) promuje życie ludzi "na swoim", drobnych przedsiębiorców posiadających własność.

Anonimowy pisze...

@Maczeta

No tak promuje jednoosobowe spółki, jak jesteś samozatrudniony. A co bedzie jesli dobrze Ci idzie, biznes się rozwija i należałoby kogoś zatrudnić ? Jesteś walony w łeb regulacjami pracy bo z drobnego przesiębiorcy stajesz się wrednym kapitalistą, nawet jakbys chciał zatrudnić tylko 1 osobę. Chyba że zatrudniony też założy 1-osobowa firmę. I dlatego restrykcyjne prawo pracy działa przeciwko przede wszystkim słabo wykwalifikowanej biedocie, która nie wie/nie zna się/ nie umie prowadzic nawet tej 1-osobowej firmy i chciałaby się wynajać na etat, ale inni bojąc sie restrykcji ich nie zatrudnią. Im silniejsze restrykcje tym szybciej rozwój się skończy.

hamal/tańczący_z_fundami

Anonimowy pisze...

Dokładnie, piotr34
Nie znam Argentyny, ale z tego co mówicie przypomina trochę Polskę lat 90-tych, pamietam że się dziwiłem że do Polski przyjeżdżali wtedy np. Holendrzy mówiąc że tu jest rozwój mozna robić prawie wszystko to co u nich regulowane przez państwo i krepujace przedsiębiorczosć. Sam kupiłem kiedys mieszkanie od małżeństwa Rosjan którzy tu wtedy przyjechali za wolnością gospodarczą i 2 lata temu wyemigrowali do Kanady, bo w Polsce niewiele już tej wolności zostało.

hamal

Maczeta Ockhama pisze...

Nie do końca. Otóż w warunkach regularnych kryzysów lepiej jest wyciągać kasę tak szybko jak się da niż inwestować długoterminowo. A przy okazji- własność torów jest tu chyba państwowa, a prywatni są koncesjonariusze. System trochę podobny do polskiego i efekty te same.

Anonimowy pisze...

Sa i tacy co taki rozwoj wydarzen przewiduja.

http://tiny.pl/hpmct

Maczeta Ockhama pisze...

Żyjemy w społeczeństwie- jedną, dwie osoby się znajdzie wsród rodziny i znajomych. Za to jak coś produkujesz to od razu lepiej myślec o samodzielnych poddostawcach niż o organizowaniu wszystkiego u siebie.
jako przykład to http://www.youtube.com/watch?v=lxS7s3BzIUk jest produkowane faktycznie w garażu, przez kilka osób.
Da się, a ten milion paragwajczyków i boliwijczyków coś jednak w Buenos robi.

Maczeta Ockhama pisze...

eee tam. Na to towarzystwo szkoda kul. Ich trzeba smiechem zabić. A tekst bmi jak jakieś naiwnego plagiatowanie "Dzymalskiego przeciw Rzeczypospolitej" Świetnej książki zresztą- polecam.

Anonimowy pisze...

O dobrze ze mi przypomniales-wlasnie zastanawiam sie co by tu poczytac ciekawego a ksiazka przeciez na twardym dysku:)