Maliwny- kontynuacja

Czyli dalej o tym, jak się prowadzi skuteczną politykę międzynarodową. Od poprzedniego wpisu wydarzyły się kolejne rzeczy. Powtórzę jeszcze raz- nie chodzi mi nawet o zasadność tego sporu, ale o sposób rozgrywania go, czyli prowadzenia polityki. I piszę to, bo jeśli przez przypadek czyta mnie ktoś, kto kiedyś będzie prowadzić politykę w interesie narodowym polskim- to niech właśnie czyta i się uczy. Jak należy to robić, obserwując rząd Argentyny i jak nie należy tego robić- patrząc na rząd JKM.
Nie wskazałem też co było pretekstem do obecnej eskalacji konfliktu- rząd Argentyny zarzucił rządowi Zjednoczonego Królestwa „militaryzację” wysp, wskazując jako przykłady wymianę niszczyciela stacjonującego na wyspach na najnowszy model oraz..... wysłanie tam, służącego w RAF księcia Wilama.
W ostatnim odcinku- rząd Peru zmienił front i „zawiesił” zgodę na wizytę brytyjskiego niszczyciela (tego poprzedniego, wycofywanego z Malwinów) w bazie morskiej w Callao.
W związku z tym brytyjski ambasador w Limie zachował się jak kompletny idiota, wprost zarzucając peruwiańskiemu ministrowi spraw zagranicznych kłamstwo i publicznie rzucając sugestie o podziałach wewnątrz peruwiańskiego rządu w którym, jego zdaniem powinna zwyciężyć frakcja probrytyjska. Już bardziej chyba nie mógł ich obrazić. Jedynym ratunkiem dla brytyjskich interesów w Peru by było odwołanie tegoż ambasadora zanim wyrzuci go rząd peruwiański. Oczywiście zobaczymy- ale to pokazuje jak bardzo dyplomacja anglosaska nie rozumie, że USA i UK już nie mają monopolu na rozgrywanie świata, a nawet tak słabe państwa jak Peru już mogą im się postawić- dzięki nowym, silnym sojusznikom- takim jak Brazylia i współpracy latynoskiej- za czym stoi Argentyna. Najwyraźniej brytyjczycy już popadają w histerię. Toczy się naprawdę ostra walka dyplomatyczna, która wygląda z boku trochę jak walka Dawida z Goliatem, a trochę jak „negocjacje” białych osadników z tubylczymi wodzami w Afryce, Amerykach i Oceanii. Brytyjczycy najpierw ignorowali przeciwnika (zresztą brytyjskie media nadal sprawy nie zauważają), a tymczasem jak zaczęli otrzymywać kolejne celne i przemyślane ciosy to wpadają w panikę i pogrążają się jeszcze bardziej nie wiedząc co robić.
Wczoraj ogłoszono, że RAF przeniósł księcia Wiliama z Malwinów. W ramach „normalnych ruchów kadrowych” oczywiście, ale w całej Ameryce Łacińskiej zostało to oczywiście odczytane jako strategiczny sukces Argentyny- więc oczywiście to skonsoliduje jeszcze bardziej południowoamerykański sojusz i jeszcze bardziej utrudni Zjednoczonemu Królestwu jakiejkolwiek ruchy, a na dłuższą metę może spowodować wręcz utratę całych rynków i możliwości inwestycyjnych. Kolejny strategiczny błąd.
Dziś dla odmiany rząd argentyński ogłosił, że zrealizował pomysł, który jest genialny w swej prostocie i celności. I uderza w sam środek Byłego Imperium, oraz aktualnego też.
Otóż dziś minister spraw zagranicznych Argentyny poinformował, że wysłano informacje do nadzoru finansowego i komisji papierów wartościowych UK i USA informacje, że pięć spółek naftowych, notowanych w Londynie prowadzi, w opinii argentyńskiego rządu (podzielanej przez prawie wszystkie państwa Am.Poł) „nielegalne prace wydobywcze”. Razem z tą informacją padło zapytanie czy spółki te w swoich sprawozdaniach giełdowych poinformowały akcjonariuszy o ryzyku politycznym z tym związanym. Minister oświadczył, że co prawda wszystkie spółki są notowane w Londynie, ale zawiadomiono też nadzór USA, w razie, gdyby się chciały przenieść. Ale to nie koniec.... Razem z tym uprzejmie się też zapytano, czy o tym samym ryzyku swych akcjonariuszy poinformowały banki finansujące te operacje- dalej rząd uzasadnia, że gdyby rząd argentyński hipotetycznie pozwał te banki na gruncie argentyńskiego prawa, mogłoby to doprowadzić do konieczności zapłaty znacznych odszkodowań, do zajęcia całego ich majątku w Argentynie włącznie. Tak jak spółki naftowe są relatywnie niewielkie, tak mówimy o dość drobnym, ale jednak uderzeniu w największe anglosaskie banki.
A przede wszystkim- to rząd Argentyny broni drobnych akcjonariuszy przed nierzetelnością zarządów. Oraz dalej- to jest naprawdę poważna groźba. Kto uważa, że, jeśli taka operacja by się udała, nie zostanie powtórzona jakimś innym kraju latynoskim ręka w górę. Nikt nie podniósł?
A patrząc na skuteczność tego rządu- by się udała....
Więc na dziś mamy sytuację następującą- Wielkiej Brytanii ubywa sojuszników i umacnia się sojusz jej wrogów. Argentyna może twierdzić, że zrealizowała jeden ze swoich celów taktycznych, a „pole bitwy” przeniosło się do Londynu. Rząd UK nie odniósł w tym konflikcie żadnego, nawet drobnego sukcesu, a cała awantura może zostać sfinansowana przez brytyjskie i amerykańskie banki, zresztą pewnie jak zwykle rachunek dostanie podatnik, nie argentyński bynajmniej...

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Maliwny?

Kahzad pisze...

Ciekawostka: Factbook CIA podaje powierzchnię Argentyny RAZEM z Malwinami :D
W USA już wiedzą do kogo należą wyspy.

Źródło: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/ar.html

Anonimowy pisze...

Coz-z dzisiejszym wpisem zgadzam sie w zupelnosci.Obecnie Brytania juz NIE jest Wielka.Mowie to zreszta znajomym Angolmo caly czas-najlepsze jest to ze oni sie z tym twierdzeniem ZGADZAJA.Im kto nizej w hierarchi spolecznej tym lepiej to widzi-robotnicy widza to jasno(moze dlatego ze czuja ten upadek na wlasnej skorze i poziomie zycia),klasa srednia niby cos tam przebakuje ale ma watpliwosci ale klasy wyzsze kompletnie oderwaly sie od rzeczywistosci.Wiesz co najczesciej mowia mi Brytole kiedy rozmowa schodzi na tematy polityczne?-mowia-czas na REWOLUCJE-slysze to codziennie,raz za razem,dzien za dniem.Szarzy ludzie dobrze wiedza gdzie zyja-to tylko elity sa jak ZWYKLE oderwane od rzeczywistosci.

Piotr34

Maczeta Ockhama pisze...

I to jest własnie różnica. Problemy jakie ma przed sobą (a trochę za sobą) Argentyna są gigantyczne. Ale tutejsze elity mniej-więcej wiedzą co robią, społeczeństwo ich trochę pilnuje, a władza sie tłumaczy z tego co wyprawia. Więc poziom zaufania do rządu- i to wynikający z autentycznej wiedzy o poczynaniach jest nieporównywalny do Europy. Więc jak z rozmów tu wynika- oczywiście spora część ludzi z władzą się nie zgadza, ale zawsze ją szanuje. Obraźliwe teksty pod adresem rządu, a zwłaszcza La Presidenty są społecznie nieakceptowane.
Zresztą, z innej bajki- ten kraj był naszpikowany amerykańską agenturą jak Polska radziecka i rosyjską. Obecnie cześć siedzi, cześć wyrzucono, a patrząc na skuteczność tutejszej polityki- podejrzewam, że większość poodwracano.
I kwestia wysp to też jest kwestia odzyskania narodowego honoru, utracaonego w 2002, za co ludzie dość powszechnie obwiniają anglosaskie banki i amerykańską agenturę, promującą politykę korzystną dla bankierów i rujnującą kraj. I mają całkiem sporo racji.
Ta odbudowa trwa już 10 lat, widac że przynosi efekty. Więc ludzie zaufanie do władzy mają.

Maczeta Ockhama pisze...

Zresztą teraz się odbywa wielka demonstracja okazji Memory Day, czyli dnia pamieci o ofiarach dyktatury wojskowej, faktycznie demonstracja poparcia dla demokracji i obecnego rządu. Dobre dziesiątki tysięcy ludzi, domagających się własciwie tego, aby rząd nadal robił to co robi w kwesti rozliczenia dyktatury. Co prawda człoknowie junty już dawno siedzą (niektórzy już odsiedzieli), kolejne rzeczy są ciągle rozliczane i ujawniane- choć to już prawie 30 lat.

Anonimowy pisze...

Wrzucam link do alternatywnej (tudzież propagandowej) wersji:
http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,1272,Falklandzkie_fiasko_Obamy

NPF

Jarema pisze...

Szkoci też już coraz głośniej o niepodległości, wygląda na to że ostateczny rozpad Królestwa zbliża się nieuchronnie.

Cichecki pisze...

Ja staram się zrozumieć całą tą sytuację, ale proszę wytłumacz mi jedno, skoro mieszkańcy są Brytyjczykami i nie chcą być częścią Argentyny, czy oni mają prawo zając te wyspy siłą i wprowadzić tam swoje rządy ? Czym by to się różniło od zajęcia przez Rosję np. Estonii. Zapewne gdyby tak się stało byłoby że Rosjanie są źli itd, a Argentyńczyków raczej bronisz.

Kahzad pisze...

Z tego co śledzę BBC nie ma nic o Argentynie, natomiast Szkoci nie zastanawiają się "czy" się oderwać tylko "jak" to zrobić.

Maczeta Ockhama pisze...

Niezupełnie- raczej się stawiam w roli raczej bezstronnej co do meriutum, za to pokazuję i zdecydowanie sam też doceniam umiejętności dyplomatyczne argentyńskiego rzadu.
W nieco bardziej ekstremalnym przykładzie- doceniam sposób dowodzenia i prowadzenia kampanii francuskiej przez Wehrmacht w 1940. Czy z tego ma wynikać, że bronię Hitlera, czy też jego zamiar podbicia Francji?

Anonimowy pisze...

http://www.theatlantic.com/infocus/2012/03/30-years-since-the-falklands-war/100272/

Maczeta Ockhama pisze...

Jesli komus sie to chce jeszcze oglądać- z okazji 30-lecia wybuchu wojny była ładna zadyma przed ambasadą brytyjską, organizowana przez, żeby było smieszniej- Partię Komunistyczną. linki- polecam filmiki
http://www.teledoce.com/telemundo/noticia/32765_Incidentes-frente-a-la-Embajada-britanica-en-Buenos-Aires/
http://www.elobservador.com.uy/noticia/221611/incidentes-frente-a-embajada-britanica-en-buenos-aires/