Zamykające się granice

Jak widać (z dyskusji pod poprzednim postem), Czytelnicy potrafią mnie namówić do poruszenia konkretnego tematu. Twierdzę cały czas, że świat zaczyna się robić coraz bardziej gorący (i to przecież jest już widać), a jednym z oczywistych skutków takiego obrotu rzeczy jest zwiększająca się trudność przemieszczania się. Zaczynając od drobnej analogii historycznej- w czasach największego pokoju i prosperity zachodniej cywilizacji- czyli w XIX w., liczonym od wojen napoleońskich do wybuchu I w.ś., praktycznie nie było ograniczeń w przemieszczaniu się po świecie, w tym stałej emigracji. Za wyjątkiem Cesarstwa Rosyjskiego, chyba żaden kraj nie stawiał utrudnień w przekraczaniu granic i aż do USA przełomu XIX i XX w., nie było praktycznie żadnych utrudnień imigracyjnych. U szczytu wolności- pomiędzy zawarciem traktatów handlowych przez główne mocarstwa w latach 50 tych i 60-tych a ich wypowiedzeniem w latach 90-tych (XIX w. rzecz jasna), praktycznie cały świat był jedną strefą wolnego handlu. Jak wiadomo z nawet podstawowej znajomości historii te czasy się skończyły. Pozornie dość gwałtownie w 1914- ale oznaki było widać wcześniej. Te właśnie powoli rosnące utrudnienia w przemieszczaniu ludzi, towarów i kapitału. W znacznie większym stopniu odbyło się to w latach 30-tych, kiedy handel międzynarodowy, przepływ kapitału i ludzi prawie całkowicie zamarł.
Dziś sytuacja się też pogarsza- choć daleko jej do dramatyzmu lat 30-tych (jeszcze...).
A to właśnie pogarszanie się- gdzie widać? Jak się dokładnie przyjrzeć- właściwie wszędzie. Od wybuchu kryzysu zarówno w Europie, jak też w USA rozpoczęła się spora nagonka na nielegalnych imigrantów. Oczywiście- można odpowiedzieć- przecież są nielegalni- co w tym nowego? Otóż jest – w pewnym zakresie jest to zupełnie nowa jakość. Kilka lat temu w Europie nikt nie słyszał o wyrywkowych kontrolach dokumentów w celu wyłapania nielegalnych. Dziś są one wręcz codziennością- czy to w Hiszpanii, w Niemczech, czy też w Polsce. Taką np. sytuację miała kol. Futrzak.
A wracając do mojej ulubionej ameryki południowej- tu jest nie inaczej, niestety. Niewiele się zmienia od strony oficjalnej legislacji (choć też), ale zmienia się w zakresie egzekwowania dotychczasowych przepisów. To jeśli chodzi o emigrację, prawo pobytu, obywatelstwo, itp. Chwalony przeze mnie Urugwaj- jako możliwość względnie łatwego uzyskania obywatelstwa- staje się coraz trudniejszy- nie żeby się cokolwiek zmieniło w oficjalnych przepisach, ale zmienia się ich sposób interpretacji i egzekucja.
Z dalszych zjawisk- można powiedzieć, że drobiazg i zabezpieczenie przed spekulantami- Brazylia już parę lat temu wprowadziła dodatkowy podatek od krótkoterminowych spekulacji transgranicznych. Ale jest też nieco poważniejszy symptom tego samego- pierwszy raz w historii, tu, w Argentynie toczą się prace nad ograniczeniem możliwości zakupu ziemi przez cudzoziemców. Co prawda jest to jak na razie regulacja dość łagodna- bo propozycja (aktualnie debatowana) obejmuje wymóg zakaz nabywania nieruchomości powyżej 1000 ha (tak- tysiąca), ale to są właśnie kolejne ograniczenia. W międzyczasie utrudnienia w handlu zagranicznym stabilnie rosną... Import i eksport z ameryki południowej był łatwy. W końcówce ubiegłego wieku. Te czasy minęły i to najwyraźniej bezpowrotnie- dla drobnego przykładu: niedawno ze znajomym omawialiśmy pomysł importu piwa do Argentyny. Nic nadzwyczajnego, zwłaszcza, że chodziło o naprawdę małe ilości. Sprawę zakończyliśmy, jak się okazało, że właściwie nic się nie da sprowadzić. I wcale nie chodziło o oficjalne wymogi- te były do spełnienia. Istniał (i chyba istnieje nadal) nieoficjalny zakaz sprowadzania niektórych wyrobów przemysłu spożywczego. Sprowadzić byśmy mogli, tylko by były trzymane na cle do granicy przeterminowania.... I tak to zaczyna wyglądać w coraz większym stopniu wszędzie. Oczywiście można powiedzieć- to są pewne dość „miękkie” działania, ale też może jest coś w druga stronę? Otóż nie bardzo... Austalia i Nowa Zelandia mocno zaostrzyła w ostatnich latach kryteria imigracji w ichnym systemie punktowym- do granicy możliwości emigracji wyłącznie dla naprawdę poszukiwanych fachowców, ale tylko jęsli są to młodzi i nieżonaci mężczyźni. Czyli faktyczne zamknięcie- choć niby nic się nie zmieniło.
I tak właśnie to wygląda- świat się powoli i mało zauważalnie rozkłada, kolejne ograniczenia rosną. Mechanizm w kazdym wypadku jest prosty- o kryzys w każdym lokalnym miejscu obwinia się obcych- czy to imigrantów, czy też kapitalistów. I mury rosną. Do końca nie urosną nigdy, ale z każdym miesiącem coraz trudniej je przeskoczyć.
Tu (czyli w Argentynie) przynajmniej jest jedno z ostatnich względnie zamożnych miejsc na świecie, gdzie choć imigracją się nikt nie przejmuje. W samym Buenos Aires jest, jak zgaduję i orientuję się z lokalnych informacji, tak z 2-3 miliony nielegalnych imigrantów (a niżej podpisany wśród tej liczby...)

17 komentarzy:

grapkulec pisze...

sorry za może idiotyczne pytanie, ale czemu z własnej woli stałeś się nielegalnym? nie lepiej było jechać gdzieś gdzie praca już czeka na ciebie i jesteś legalny od pierwszego kroku na obcej ziemi? tanie wino i tango nonstop pewnie jest fajne, ale zmykanie przed la migra jakoś nie brzmi zabawnie.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Grapkulec
Ta nielegalność jest przejściowa- to po prostu najprostszy sposób tutaj. Zresztą jak wieść gminna głosi jeszcze nikogo z tego kraju nie wywalono. Akurat tu nie ma się czym przejmować- nie przeszkadza to ani w pracy, ani w interesach- choć obstawiam, że kiedyś też się zmieni, więc postaram się jak najszybciej załatwić papiery. A tak się niestety składa, że dla polskiego prawnika praca nie czeka wszędzie na świecie- nawet mimo nieco ponadnarodowej specjalizacji....

Anonimowy pisze...

Maczeta - wobec tego co piszesz trudno mi znaleźć pozytywy takiej emigracji. Oczywiscie jakieś widziałeś. Ale z postu przebija raczej obserwacja o INNOŚCI ograniczeń, a nie o tym że jest lepiej. Czyli trochę jak "zamienił stryjek siekierkę na kijek". Może w tej inności widzisz szansę?
Natomiast te ograniczenia w zakupie ziemie są bardzo niebezpieczne. Tak się zaczyna faszyzm i wszelkie niebezpieczne dla emigranta działania. W razie kryzysu nie ma nic prostszego niż uchwalić jak w Polsce reformę rolną i odebranie ziemi nie-tubylcom. Jak wobec tego wygląda plan o wielkiej farmie która miała być razem z Wojtkiem?
Adam

Takie Jeden Łoś pisze...

@Adam

> Natomiast te ograniczenia w zakupie ziemie są
> bardzo niebezpieczne. Tak się zaczyna faszyzm i
> wszelkie niebezpieczne dla emigranta działania.

Niebezpieczne? Ograniczenia w transgranicznym przeplywie kapitalu i zakaz sprzedazy ziemi to bron przed spekula zaopatrzona przez zachodnie banki centralne w tani papierowy pieniadz.

futrzak pisze...

Anonimowy:
pozytyw jest taki, ze Argentyna ma konkretne, solidne ekonomiczne fundamenty do wzrostu no i o ile rzad totalnie nie spieprzy wszystkiego, to bedzie (jak w ostatniej dekadzie) powoli sobie rosla. Albo szybko - biorac pod uwage perspektywe europejska :)

Anonimowy pisze...

@futrzak - akurat to można powiedzieć o prawie każdym państwie, w tym Polsce że znajdują się w nim podstawy do wzrostu ale ten nieszczesny rząd...

@TJŁ - zgadza się, ale gdy forma się zaostrzy - to może trafić w takiego Maczetę który che mieć trochę mniej ziemi, chociaż w zasadzie można go podciągnąc pod "międzynarodową spekułę"

I pokazuje jak w czasie kryzysu są traktowani "obcy" - jako kozły ofiarne, co niejednokrotnie pokazała historia. Właśnie tego najbardzije się obawiam gdy zastanawiam się nad emigracją - po prostu nie ma teraz dobrego czasu, a gdy zrobi się gorzej to Futrzak pewnie zobaczy pod swoimi drzwiami mięcej maczet..bynajmniej nie Ockhama. No i obym się mylił

Adam

Takie Jeden Łoś pisze...

@Adam

W historii roznie to bywalo. W koncu po calym swiecie tula sie kilka(nascie?) milionow naszych rodakow i sobie jakos radza. W Brazylii jest spora, kilkupokoleniowa polonia i jakos nikt im glow nie poucinal. Ameryka Poludniowa to kraje o silnych wplywach katolickich, wiec drastycznych scen bym sie nie spodziewal.

Anonimowy pisze...

@TJŁ - tak się jakoś składa, ze właśnie katolicy mają chyba największe ze wszystkich tradycje rozwiązywania swoich problemów siłą i kosztem tych których uznają za obcych. Teraz moze jeszcze nie, ale przecież Maczeta (i my wszyscy również) przygotowuje się na świat post-PO (Peak Oil, wyjasniam, chociaż akurat w chwili obecnej po wyborach jest to naprawdę wieloznaczność :) )gdzie normalne i cywilizowane zasady które znamy mają się skończyć, prawda? Czy akurat w Argentynie dla naszych "spekulantów ziemią" zrobią wyjątek?
Zrozumcie mnie dobrze - ja chciałbym nie mieć racji, gorąco kibicuję żeby Maczecie i innym się udało, a potem żeby opisali to na blogu co i mnie pomoże. Po prostu staram się sprowokować dyskusję na pewien temat, który faktycznie mnie dręczy od długiego już czasu. Z radością powitam rzeczowe argumenty które stoją w sprzeczności do mojego zdania.

Anonimowy pisze...

dziekuje. czyli nie jest tak rozowo.. w miedzyczasie zorientowalem sie ze link ktory podalem ostatnio byl zly: www.spanish-only.com - teraz powinno dzialac

futrzak pisze...

Anonimowy:
tego nie da sie powiedziec o kazdym panstwie, niestety.
Wezmy Polske:

po pierwsze, jako kraj ma zupelnie idiotyczna polityke energetyczna, a raczej jej brak. Polska jest uzalezniona od Rosji w tym wzgledzie. Jesli Kreml zdecyduje o podwyzkach albo zakreceniu kurka, to caly kraj lezy i kwiczy;

po drugie: Polska ma sypiaca sie siec energetyczna i nie ma pieniedzy nawet na sprawne utrzymywanie i odbudoeywanie istniejacej struktury;

po trzecie: w Polsce nie istnieje liczacy sie przemysl eksportowy

po czwarte: Polska nie jest w stanie, poki istnieje EU, prowadzic samodzielnej polityki polityczno-gospodarczej.

Anonimowy pisze...

@Futrzak - no zdziwilem sie, jak widac podstawowym powodem do emigracji z Polski jest polityka energetyczna..nie wiedzialem ze trafilo na pasjonata. Zgadza sie, ale jako 50% glownych argumentow to za malo. Mam nadzieje ze Argentyna ma swietnie rozwinieta siec energetyczna, niezalezna od kopalin, szczegolnie w miejscach gdzie ziemia jest tak tania, ze chce sie ja kupowac. Sorry, moze poczujesz sie obrazona, ale slysze tu echo postu u Maczety. Skadinad slusznego. Jakies powazne argumenty? Bo to co piszesz tak latwo zbic nawet tym postem, ze az strach (vide opis utrudniem eksportowych w Argentynie opisywane przez Maczete).
Ja nieodmiennie mam wrazenie, ze z ta wasza emigracja to jest troche myslenie zyczeniowe. Jedna reke Maczeta pisze posty o scenariuszach Mad Maxa, kolapsie systemu, brutalizacji zycia - ale druga widze ma pelna przekonania ze akurat was to nie dotyczy i np. Argentyna bedzie nastepna zielona wyspa. Ja chcialbym sie dowiedziec, na czym opieracie taka wiare? Sami opisujecie juz istniejace utrudnienia (brak eksportu w Polsce - ok, ale co eksportuje Argentyna? wolowine? co do ktorej juz sa utrudnienia?)
Adam

Maczeta Ockhama pisze...

@ Anonimowy
Ja akurat od dość dawna twierdzę, że cały region dorzecza La Platy ma realne szanse być właśnie zieloną wyspą w warunkach nawet kompletnej zapaści cywilizacji. Energii z już istniejącej hydro wystarczy na urzymanie sieci. Samego eksportu oleju sojowego prawie wystarczy aby w Argentynie zastapić diesla. Po prostu- to jest jedyny cywilizowany region świata, który NIE POTRZEBUJE paliw kopalnych (choć oczywiście wygodnie się z nich korzysta). Europa w całości jest na drugim końcu tej skali.

futrzak pisze...

Anonimowy:
moim zdaniem energetyka to rzecz najwazniejsza w kraju, w ktorym klimat jest taki, ze zeby przezyc trzeba sie ogrzewac 6 miesiecy w roku.

No ale ok. Argument nastepny: Argentyny nie dotknal obecny kryzys trawiacy USA i EU (z wielu wzgledow ktre zasluguja na nastepna notke). Kraj sie nadal rozwija, gospodarka rosnie. Ziemia ciagle jest tania (chociaz nie tak jak 10 lat temu rzecz jasna), bo ciagle jest jej wiele do zagospodarowania.
Argentyna jest w stanie sama sie wyzywic i jeszcze nadwyzki zywnosci eksportuje. W skrocie: kraj ma perspektywy na przyszlosc.
O Polsce tego sie powiedziec niestety nie da. W przeciagu ostatnich dwoch dekad kraj mial szanse, ale okienko historii juz sie zamknelo i okazji nie wykorzystano.

Zreszta, nawiasem mowiac, jesli o mnie chodzi, to z Polski wyemigrowalam juz dawno (13 lat temu do USA) a teraz z USA emigruje na bardziej zielone pastures :)

Anonimowy pisze...

Maczeta a mógłbyć napisać specjalnego posta jak wygląda życie w argentynie, jakie są koszty miesięczne mieszkania etc.
Jak równiez sie tam dostałes jako turysta z biletem w jedna stronę?

Anonimowy pisze...

Oj ludzie ludzie ... popatrzcie na zadłużenie Argentyny (wzrastające). Ludzie szukają ideałów, szukali w USA, nie znaleźli, to szukają gdzie indziej - łącznie z wmówieniem sobie, dlaczego w Polsce jest źle. Polskę najbardziej niszczy pewna mentalność - rolowanie, innymi słowy. Nie mnej jednak, to się zmienia, na bezwzględny kapitalizm, oportunizm i konkurencję. Są możliwości, ale trzeba działać. Życie na luzie ...? Nie ma na to czasu i pieniędzy. Fajnie, że w Argentynie jest inaczej, pytanie - kto za to zapłaci i kiedy?

rafal bauer pisze...

Tu bym tylko dodał dla formalności, że Polanda jest eksporterem netto żywności a wydajność produkcyjna cały czas rośnie choć populacja również. Co ciekawe, wedle badań za 20 lat przeciętny obywatel w Polandzie będzie się musiał wyżywić ze średniej działki 1500m2. Jak tu pociągnąć bez mutacji genetycznych? Uwagi o energetyce są jak najbardziej trafne. Zaniechanie budowy Żarnowca było jednym z samobójczych posunięć nowych rządów. Oczywiście była to inwestycja droga ale należało ją przeprowadzić. Ostatnią elektrownie wybudowano w Polandzie w 1988 roku. Do tej pory system wytrzymywał ponieważ stary przemył się modernizował i stawał się mniej energochłonny. Wzrosło za to spożycie indywidualne. Jeszcze niedawno nie była to kwestia polityczna. Ale już niedługo będzie. Jak tylko zacznie się wyłączanie światła na ulicach. Na początek tylko późno w nocy. A potem..... 20 stopień zasilania. Ktoś to jeszcze pamięta:)?

Anonimowy pisze...

Brzmi to trochę nieprzekonywująco, jednak właśnie sytuacja sektora energetycznego odegra bardzo istotną rolę w upadku RP. Za kilka lat rozpadnie sie większość zdolności wytwórczych stworzonych za czasów Gierka, UE będzie też kontynuować walkę z co2. Uregulowania prawne potężnie ograniczają budowę infrastruktury sieciowej. W rezulacie u progu epoki, gdy naprawdę rozpocznie się zacięta walka o surowce RP będzie będzie miała horrendalne ceny prądu i będzie zdana na łaske Gazpromu. Ceny te wpłyną na większość innych branż w gospodarce, a kraj będzie zbyt drogi jako miejsce dla obecnie istniejących montowni. Ogólnie combosem będzie energetyka +demografia+ dług. pemmican