Wojna o Księżniczkę

Słychać kolejne trzaski i przepychanki pomiędzy USA a Chinami. Po prostu teraz je już słychać. Kolejne prowokacje i demonstracje siły. To jeszcze nie jest groźny etap- ale widzę już nieuchronny (jak jestem mocno przekonany) bieg wydarzeń.
Dla pewnego uproszczenia sytuacji i wyjaśnienia co mam na myśli- po prostu- zasoby energetyczne nieuchronnie się kończą. Co najmniej stają się mniej dostępne. Po stronie podaży niewiele (z całą pewnością zbyt mało) da się zrobić- więc coś musi się stać po stronie popytu. Jak opisał to na polskim przykładzie Jacek Kobus, nie należy wierzyć w rozsądne rozwiązania i dobrowolność czegokolwiek- więc skończy się typowo ludzką konkurencją o rzadkie zasoby.
W dawnych, ciemnych czasach rzadkim zasobem były np. księżniczki. Po stronie podaży wiele się nie dało zmienić, a popyt bywał wysoki. Więc oczywiście czasem dochodziło do sytuacji w której księżniczek niestety nieco brakowało. W najbardziej kulturalnych czasach rozwiązywano takie problemy przez turnieje rycerskie- ale nie żartujmy- kulturalne czasy w ludzkie historii zdarzają się rzadko. Zazwyczaj najskuteczniejsza metoda polega na eliminacji konkurencji. Oczywiście takie próby są skrajnie ryzykowne i podejmowane zazwyczaj dopiero w obliczu nadchodzącej katastrofy. (a nawet dopiero jej świadomości). Czasem takie ryzykowne działania się oczywiście mogą skończyć katastrofą dla podejmującego je. Ale jak księżniczek brakuje, to trudno- trzeba ryzykować. Usunięcie konkurencji znacząco zwiększa szanse zdobycia księżniczki.
A co to wszystko ma do USA i Chin? A ma. Dziś, podobnie jak w latach 30-tych, w roli księżniczek występuje ropa. Jak już nie jest możliwe znalezienie nowych, czas zacząć eliminować konkurencję. I to są fundamenty obecnego konfliktu amerykańsko- chińskiego. Na razie jest on w typowej fazie stroszenia się w nadziei, że przeciwnik ustąpi. Ale nie może ustąpić. Chińczycy nie mogą zwolnić swojego rozwoju (który opiera się obecnie już nie na eksporcie, a zdaje się, że na zbrojeniach), a USA nie może oficjalnie przyznać, że to koniec dotychczasowego stylu życia. Do konfrontacji dojść musi. Oczywiście słabszy może się sam poddać- ale w tym układzie raczej nikt nie ustąpi. Nikt się sam nie przyzna, że nie nadaje się do walki o rękę księżniczki. Kropka.
Wydaje się, że już się formują bloki, wyścig zbrojeń już trwa w najlepsze. Czyli przygotowania do konfrontacji pełną parą. A dlaczego uważam, że problem jest odległy?- bo jeszcze coś wiadomo o tych zbrojeniach. Jeśli konfrontacja stanie się jasna, oczywista i konieczna- to już nic o tym nie usłyszymy. I wtedy będzie czas zacząć się zastanawiać, czy na pewno znajdujemy się we właściwym miejscu na świecie.
W razie czego oczywiście entuzjazm społeczny, nawet jeśli nie będzie konieczny- zawsze się przyda, więc zapewne jednym z pierwszych aktów będzie konflikt Chin z Japonią. Dlaczego- bo chińczycy oni naprawdę nie zapomnieli o XIX- wiecznych traktatach i rozliczają się z kolejnymi ówczesnymi mocarstwami. Brytyjczycy oddali Hongkong, a Rosjanie wyspę na Ussuri. Nie rozliczyli się jeszcze z USA i Japonią- i może Francją (choć tu pomogli wykończyć ich pod Dien Bien Phu). Oczywiście po ich stronie jest Korea Północna, Pakistan i prawdopodobnie Iran- więc po drugiej znajdą się Indie, Korea Południowa, oczywiście USA, Japonia, być może Irak i Tajwan.
Idzie na grubą konfrontację. Niepokojąco wygląda tylko fakt, że jeśli do konfrontacji dojdzie raczej później niż prędzej- to poszczególne państwa europejskie znajdą się w różnych obozach- i to nie będzie śmieszne.

24 komentarze:

artur xxxxxx pisze...

IMO żadnej konfrontacji nie będzie.
Obóz chiński jest słaby i osaczony. Po swojej stronie mają tylko mniejszą część III Świata. Ewentualna wojna doprowadziłaby zapewne do totalnego zniszczenia Chin i sojuszników.
Rosja mogłaby trochę zmienić układ sił. Tylko po co mieliby to robić?
Zresztą przykład z najnowszej historii.
ZSRR był potęgą militarną o wiele większą niż Chiny. Miał po swojej stronie sporą część świata, w tym kolonie zamorskie, a mimo to nie zdecydował się na konfrontacje z NATO i sojusznikami. Wybrał upadek. A Chiny wolały robić interesy z Zachodem, niż przyłączyć się do obozu ZSRR (tak jak teraz Rosja).

Maczeta Ockhama pisze...

@ artur xxxxx
Rosja w tym układzie jest raczej pionkiem. Dostosuje się do silniejszego- w tym wypadku prędzej Chin. Konfrontacja jest już widoczna. IMO nikt nie ustąpi.

Anonimowy pisze...

Rosja jest teraz rozgrywana, Miedwiediew i Putin reprezentują dwie różne orientacje

Iulius pisze...

"Obóz chiński jest słaby i osaczony. Po swojej stronie mają tylko mniejszą część III Świata"

No, na przykład prawie całą Afrykę.

Sokomaniak pisze...

A jak sobie wyobrażasz konfrontację? Przecież Chiny i USA to osobne kontynenty? Desant raczej nie wchodzi w grę - chyba prosto go zniszczyć w dzisiejszych czasach - posłać paręset rakiet konwencjonalnych i po sprawie. O jednej bombie wodorowej nie wspominając.

Pozostaje więc obrzucanie się kamieniami zza barykady czyli odpalenie rakiet balistycznych.

Ewentualnie każdy opanuje swój kontynent. USA obie Ameryki a Chiny, Azję, Europę i Afrykę. Będzie parę bitew o Australię i wygra ten kto ma bliżej by ciągle podsyłać odwody.

Nieciekawa perspektywa. Chyba nie tyle trzeba budować ziemiankę co uczyć się chińskiego. Aczkolwiek zanim dojdą do Europy muszą przejść przez Rosję.

artur xxxxxx pisze...

@Sokomaniak, Maczeta
Chińczycy za jakiś czas kupią zachodni świat i Rosję, będą korumpowali polityków, wykupowali biznes. Zresztą proces ten już trwa. Wojna na skalę globalną nie ma dla nich sensu.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Sokomaniak
Jakoś sobie poradzą... W II wś USA walczyły z Niemcami i Japonią- też położonymi na rożnych kontynentach.
A tu akurat miejsce na konfrontację jest już dobrze przygotowane- Korea.
@ artur xxxx
Wojna generalnie nie ma sensu- ale Chiny bez ropy się uduszą, a USA nie odpuszczą. Chyba że masz jakiś inny pomysł rozwiązania tego problemu?

artur xxxxxx pisze...

Przecież kupują ropę w Rosji i Iranie i to za USD. Komu jest to nie na rękę?

Anonimowy pisze...

@Sokomaniak
Desant raczej nie wchodzi w grę

Wchodzi, dopóki USA mają Tajwan.-) Dlatego przejście Tajwanu na chińską stronę mocy oznaczać będzie początek konfliktu i umożliwi wyjście Chinom na Pacyfik. Korea Południowa nie specjalnie się liczy, ponieważ jest to obszar ok 2 polskich województw do opanowania w przeciągu 2-3 dni przez siły specjalne Korei Północnej, które szacuje się na 1/4 liczącej 1.2 miliona armii.

raster pisze...

Rozpatrując scenariusz takiego konfliktu Rosja jest moim zdaniem bardzo ciekawym elementem tej układanki. Nie tylko jest siłą mogącą przeważyć szalę zmagań na korzyść którejkolwiek ze stron - w zasadzie bez udziału Rosji i/lub wymiany uderzeń jądrowych konflikt taki skończyłby się patem, gdyż żadna ze stron nie byłaby w stanie skutecznie zająć ani zniszczyć terytorium wroga. Rosja do tego jest krajem bogatym w surowce, których Chinom będzie w razie wojny i embarga bardzo brakować, a które z Syberii będzie można łatwo i w miarę bezpiecznie przetransportować drogą lądową. To po której stronie opowie się Rosja będzie miało kluczowy wpływ na tą wojnę - jeśli Rosja opowie się po stronie USA (NATO), to wojna będzie się toczyć na jej terytorium (Chiny zajmą siłą Syberię), jeśli po stronie Chin to wtedy głównym teatrem wojennym będzie Europa. Wygląda mi na to że Rosjanie jeszcze nie zdecydowali się na żaden z wariantów, ale zabezpieczają sobie oba rozwiązania poprzez zawieranie umów o surowce z obiema stronami (z UE, zwłaszcza z Niemcami o ropę i gaz, i z Chinami o ropę i kopaliny z Syberii).

Z kolei Chiny aktywnie rozbudowują autostrady w stronę Syberii i centralnej Azji - http://en.wikipedia.org/wiki/Expressways_of_China - co moim zdaniem świadczy o planowanym kierunku ich ekspansji (oczywiście po pokonaniu amerykańskich baz na zapleczu - Korei Pd, Tajwanu i Japonii). Chiny prawdopodobnie wyciągnęły lekcję z klęski Japonii w II W.Ś. i nie będą starały się zajmować terytoriów zamorskich ani ściągać drogą morską surowców potrzebnych na wojnę, pójdą lądem gdzie mają totalną przewagę liczebną i gdzie będą działać poza zasięgiem amerykańskiego lotnictwa. Do tego można dodać aktywne prace nad rakietą dalekiego zasięgu do zwalczania lotniskowców, rakietą do niszczenia satelitów i myśliwcem stealth, oraz plotki o tym jakoby swój potencjał nuklearny ukryli już w sieci podziemnych tuneli pozwalających przerzucać wyrzutnie o setki kilometrów: http://www.jamestown.org/single/?no_cache=1&tx_ttnews[tt_news]=35846 - wszystko wskazuje że będą bronić swojego terytorium i atakować wgłąb Azji i Europy niż walczyć na oceanie.

Anonimowy pisze...

@raster
Rosja jest moim zdaniem bardzo ciekawym elementem tej układanki

W razie wojny Rosja ma PRZERĄBANE. Jeśli Rosja wybierze konflikt z Chinami, to albo przegra, albo będzie musiała użyć broni jądrowej na swoim terytorium. Wg mnie jedyne wyjście, które ma szansę zakończyć się bez wojny to układ z Chinami. W tym przypadku mamy szansę na to, że Chińczycy dociągną do nas tą autostradę;-) i szerokie tory oraz zainwestują w Polskę tyle, aby znalazła się w chińskiej strefie wpływów. Jest to o tyle dobre, że od Pekinu daleko, a gdyby napuścić Muzułmanów na Zachód, to można jeszcze na tym zarobić;-)

tom pisze...

Nikt nie wspomniał o bardzo istotnym szczególe. Nie wiem Maczeto czy ten tytuł był celowy, ale naprawdę to może być wojna o księżniczki. Według informacji, w Chinach dla ok. 20mln facetów brakuje kobiet, jeżeli dojdzie do tego bieda wywołana wojną walutową z USA to Chiny mają armię facetów i szkoda, żeby taki potencjał się zmarnował. Przecież wojny krzyżowe na tym polegały, w Europie było dużo ludzi oraz bieda to trzeba było ich czymś zająć. Jeżeli taki scenariusz okaże się prawdziwy to będzie to prawdziwy majstersztyk osób które wprowadziły politykę jednego dziecka.

Anonimowy pisze...

jest jeszcze opcja, że Rosja wybierze "neutralność", tzn. będzie sprzedawała surowce Chinom sama nie ponosząc kosztów wojennych

Anonimowy pisze...

Pol roku temu rozmawialem z kapitanem, weteranem Wojska Polskiego walk radziecko chinskich z 1956
http://pl.wikipedia.org/wiki/Roz%C5%82am_radziecko-chi%C5%84ski
Opowiadal mi ze Chinczycy szli milionami praktycznie wzdluz granicy. ZSRR swoje wojska mialo ulokowane glownie na zachod za Uralem.
Jedynie co mogli wykorzystac Rosjanie to przewaga technologiczna w sprzecie wojskowym. I wykorzystali go.
Walili w zoltych szybkostrzelnymi dzialami przeciwlotniczymi 16mmm. Cuchnelo zwlokami na setki kilometrow :)

marq pisze...

„ W razie wojny Rosja ma PRZERĄBANE. Jeśli Rosja wybierze konflikt z Chinami…. „

I to jest to czego USA boi się najbardziej. Dlatego tak walczy o Rosje za pomocą Oligarchów. Zresztą Rosja raczej wie iż nie jest wstanie utrzymać sama Syberii w okr, najbliższych 200lat (chyba że posiada technologie o której nie wiemy) i ze opowiedzenie się po str zachodu oznacza niszczenie własnego terytorium własnym arsenałem. Na lojalność USA i Europy raczej liczyć nie może. (To My wciąż od 250 lat żyjemy mrzonkami)

W rozbiorach Polski Rosja miała aż 82% terytorium IRP, AustroWęgry 11% a Prusy raptem 7%. Rosji z brakami w kasie i mającej do zagospodarowania Całą Syberię, tej która wyzbyła się Alaski na rzecz USA, Polska była potrzebna więcej jako strefa buforowa od Zachodu a Polacy bardziej nizli robotnicy jako mięso armatnie poddane pierwszemu uderzeniu.

Wszystko „pomieszał” Zachód i żydostwo z USA, wywołując w Rosji rewolucję bolszewicką, jako remedium na dalekosiężna politykę Caratu.

Z połową Europy Wsch. Rosja Carska byłaby potęgą nr I, zagrażającą Zachodowi w tym Watykanowi i KK via Rosyjska Cerkiew i Prawosławie.

Ale to sa moje wnioski z czytania historii… i napewno do dyskusji.

Anonimowy pisze...

@marq
W rozbiorach Polski Rosja miała aż 82% terytorium I RP

Gospodarczo obszar Księstwa warszawskiego wyszedł na tym najlepiej. Doszło do tego, że ekonomiczna ekspansja Polaków z tego obszaru była tak wielka, że zmusiła Rosję do ustanowienia granicy celnej;-) pomiędzy Księstwem a Rosją. W efekcie tego Polacy wybudowali fabryki w Białymstoku i Grodnie, kontynuując ekspansję gospodarczą.-)

Rosja to tanie surowce i ogrony rynek zbytu. Sensownie zaplanowany rozwój mógłby powtórzyć tamte sukcesy gospodarcze i podnieść znacząco poziom życia w Polsce. ponadto warto zauważyć, że podobnie jak onegdaj Francuzi, Murzyni z Luizjany nie będą umierać za Gdańsk, ale rosyjskie sałdaty skłonni byli by umierać i za Gdańsk, i za Szczecin i za Warszawę, co sprawia, iż ten scenariusz jest interesujący.

Lepszym od niego była by jedynie restytucja Rzeczypospolitej Wielu Narodów, obejmująca swoim zasiegiem zarówno naszych wschodnich sąsiadów, jak i kraje na południu z Rumunią, Wegrami i Bułgarią włącznie.

Inne sojusze są zbyt egzotyczne, aby były realne.

Anonimowy pisze...

HansKlos pisze...


Lepszym od niego była by jedynie restytucja Rzeczypospolitej Wielu Narodów, obejmująca swoim zasiegiem zarówno naszych wschodnich sąsiadów, jak i kraje na południu z Rumunią, Wegrami i Bułgarią włącznie.

Inne sojusze są zbyt egzotyczne, aby były realne.


Czyli wizje Pilsudskiego o panstwie federacyjnym z Bialorusia, Ukraina, panstwami baltyckimi byc moze z krajami grupy wyszehradadzkiej, tzw. polityka jagiellonska
Rzezpospolita bedzie imperium albo nie bedziejej wcale.

Iulius pisze...

"Jeśli Rosja wybierze konflikt z Chinami, to albo przegra, albo będzie musiała użyć broni jądrowej na swoim terytorium."

Rosjanie biorą tę możliwość pod uwagę:

http://nvo.ng.ru/news/2010-07-23/1_vostok.html

(Tu moje krótkie streszczenie: http://derepublica.blox.pl/2010/08/Benevolentia.html )

Rozwiązanie to nie byłoby wcale takie złe - na syberyjskich pustkowiach jest dość miejsca, by bez żalu skazić parę kilometrów kwadratowych.

Maczeta Ockhama pisze...

@ tom
Masz główną nagrodę w niewypowiedzianym konkursie. :)
@ hansklos
Tajwan jest oczywiście elementem tej układanki. I to o tyle ciekawym, że toczy się tam teraz spór pomiędzy tajwańczykami (chcącymi "ogłoszenia niepodległości") a chińczykami (chcącymi "zakończenia komunistycznej rebelii")
@ Anonimowy z 14.01 11.43
Działka p-lot armii radzieckiej miały 23mm- pytanie czy to nie narusza reszty opowieści.
Dziś dysponują innym poziomem technologii

I właśnie w związku z dostępem do technologii potrzebny jest Chinom dobry kontakt z którymś z dwu państw najwyższej kultury technicznej- tj. Japonią lub Niemcami. Z Japonią na pewno nie- więc potrzebują w tej układance sojuszu/życzliwej neutralności zarówno z Niemcami jak też Rosją. I połączenia lądowego. Co pozwala wiele powiedzieć o przyszłości Polski

Administrator bloga pisze...

Chińczycy mają jeszcze na tyle dużo wlasnych problemów, że zanim podniosą łeb i zacznie sie prawdziwa rozgrywka - naszego pięknego kraju jako spójnej całości może już nie być.

Maczeta Ockhama pisze...

@r-o
Problem polega na tym, że są to problemy ze zbytem towarów przemysłowych, bańką spekulacyjną, inflacją i potencjalnymi niepokojami społecznymi- wszystkie do rozwiązania przez wojnę, a co najmniej bardzo trudne inaczej

aaa pisze...

Dobra, ale w ogóle z czym do ludu? F-22 oblatany w 1990, J-20 w 2010, T-50 - oblot ciągle "w planach". Co, ziemniakami zasypią z powietrza hamerykę?

Administrator bloga pisze...

Maczeta, przez wojnę, albo kolejną rewolucję kulturalną czy inną?

panika, jakimi ziemniakami? chyba głodnymi Chińczykami na spadochronach!

offtop:
Jestem po filmie Machete 2010. Trzeba oglądnąć bo niedługo jeszcze zabronią nie tylko posiadać.

aaa pisze...

hehehe, bombardowanie głodnymi chińczykami z orbity to jedyny sposób by mieć pewność ;)

klasyk panowie, klasyk: http://www.youtube.com/watch?v=aCbfMkh940Q