Walka o ogień

Historia homo sapiens może być też przedstawiona jako historia opanowywania kolejnych źródeł energii i wykorzystywania ich w celu poprawy jakości życia i prosperity naszego gatunku. Umiejętność wykorzystania drewna na opał pozwoliła naszym dalekim przodkom dostarczyć część energii niezbędnej do przeżycia w postaci nieprzyswajalnej w naturalny sposób i zmniejszyć ilość kalorii niezbędnych w pożywieniu – więc też zwiększyć gęstość zaludnienia terenów łowieckich. W następnej kolejności ludzie nauczyli się zwielokrotniać własną siłę wykorzystując do tego trawę (za pośrednictwem koni i wołów)- i znów wzrosło zaludnienie i jakość życia. Potem oczywiście energia wody i wiatru – to samo. I zawsze był ten sam schemat – wielkość ludzkiej populacji w miarę szybko dostosowywała się do zwiększonych zasobów i stabilizowała na poziomie pozwalającym na podstawowe przeżycie olbrzymiej większości populacji. Tylko w przejściowym okresie opanowywania nowych zasobów populacja mogła rosnąć, a ludzie żyć w warunkach łatwo dostępnej żywności i innych postaci energii.
Ciekawie zaczęło się dziać, kiedy ludzie dobrali się do zasobów prawie darmowej i pozornie niewyczerpanej energii kopalnej. Węgiel i ropa spowodowały początkowo to co zwykle – gwałtowny wzrost populacji i to jeszcze przy stale wzrastającym poziomie życia. Problem polega na tym, że homo sapiens uwierzył, że może pokonać ekologię i zawsze żyć mając do dyspozycji energii dużo więcej niż potrzebuje do przeżycia. Może się to udać tylko pod jednym warunkiem – wzrost ilości dostępnej energii będzie większy niż wzrost populacji. Wydaje się to yhmm.. mało możliwe. Powodem takiego powszechnego złudzenia jest zapewne fakt, że ludzie rozmnażają się niezwykle wolno (w porównaniu do innych gatunków) – co w połączeniu z nagłym powiększeniem niszy ekologicznej spowodowało właśnie to oderwanie.
Do punktu równowagi to z pewnością wróci, ale kiedy? Gdyby wzrost ilości dostępnej energii odbywał się w dotychczasowym tempie – to nie tak szybko. Ale – sądzę, że jesteśmy, lub niedługo będziemy świadkami spadku ilości energii dostępnej dla każdego z nas, więc nożyce zamkną się z dwóch stron.
To z całą pewnością będzie mało przyjemne, ale nieuniknione – chyba, że zdarzy się cud i naukowcy doprowadzą do zimnej fuzji albo czegoś w tym stylu i otrzymamy nowe źródło prawie darmowej energii.
Większym problemem będzie pozbycie się zabobonów o „klasie średniej”, „prawach kobiet”, „godnych emeryturach”, „powszechnej służbie zdrowia”, itp. To nie zostanie zmienione politycznie – po prostu wszystkie te głupie pomysły zbankrutują w starciu z pytaniem „co jutro na obiad?”
A dlaczego nie wspominam o żywności, pieniądzach, itd.? - po prostu to wszystko jest tylko pochodną energii – w dowolnej postaci. Mając jej nieskończone ilości możemy budować wielopiętrowe budynki i uprawiać w nich rośliny przy sztucznym świetle. Albo odsalać wodę morską i nawodnić całą Saharę. Nie mając energii – sorry, żywności jest mniej, stali i szkła śmiesznie mało a o samochodach zapomnijmy.
Zresztą jak przez całą historię ludzkości – będą bogaci, pewna grupa radzących sobie i cała masa żyjących na styk. Fizycznie na styk – wspominających dzisiejsze, dobre czasy. Piękny materiał społeczny do buntów, rozrób i wojen. Kryzys energetyczny i powszechne poczucie zbiednienia z cała pewnością wywoła kolejną ogólnoświatową awanturę – i to jak zwykle, walkę o cokolwiek co można spalić – tym razem w silniku.
Od strony finansowej punktem przełomowym będzie zapewne default polskiego rządu. Po tym nieciekawym wydarzeniu sporo się zmieni. Na szczęście lądowanie kraju nad Wisłą nie będzie tak brutalne jak Grecji czy Hiszpanii, ale też nieuniknione. Zresztą cała Europa pod względem ilości dostępnej energii na mieszkańca wygląda paskudnie...

NOTE: poszczególne tematy z tego posta będą rozwijane, a konkretnie: bankructwo polskiego rządu, ogólnoświatowy kryzys energetyczny i historia kryzysów energetycznych

26 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dzisiejszy poziom techniczny pozwala nam spokojnie wyżywić 2,3 razy większą populacje niż mamy obecnie.Mity że braknie nam żywności,energii itp. jest tworzony jak w przypadku świńskiej grypy do wyciągania kasy od ciemnego ludu.Z poważaniem FIZYK

Maczeta Ockhama pisze...

@ FIZYK
Ale ja właśnie twierdzę, że dzisiejszy poziom technologii pozwala na wyżywienie dowolnie wielkiej populacji. Tyle, że na dziś pod warunkiem, że mamy paliwa kopalne- gaz do nawozów, ropę do maszyn rolniczych i węgiel do prądu potrzebnego do przetwórstwa żywności. A złoża kopalne kiedyś muszą się wyczerpać - bo muszą. Węgla, ropy i gazu pod ziemią nie przybywa tylko ubywa. Pytanie oczywiście otwarte pozostaje- kiedy?, ale to nas (a może naszych wnuków) nie ominie

Iulius pisze...

Zimna fuzja jest niepotrzebna, mamy gorące rozszczepienie, do którego paliwa jeszcze długo nie zabraknie. Pozdrawiam, INNY FIZYK.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Iulius
Uran też się kiedyś skończy. Możliwości jego uzyskania jest sporo, jeśli cena odpowiednio wzrośnie- ale najpierw ceny prądu muszą poszybować w kosmos - i wszystkiego co się z tym wiąże- czyli spadek jakości życia przeciętnego człowieka

nebabot pisze...

Co do uranu - na pewno słyszeliście o pozbyciu się na rzecz ruskich 450kg uranu w ostatnim czasie. Przeszło to przez nasze media na porządku dziennym, a szkoda. Sprawa warta analizy - w końcu gdyby można by uranem handlować, byłby to najdroższy surowiec na świecie.

Kot w gołębniku pisze...

Uran nie skończy się ani za naszego życia ani za życia naszych dzieci. Ale trzeba przyznać, że związane są z nim pewne kłopoty, jak choćby składowanie odpadów.
Zimna fuzja to naprawdę rewelacyjne źródło energii, ale nie możemy przewidzieć kiedy ani nawet czy stanie się dostępne. Postępu technicznego nijak nie da się przewidzieć choćby nie wiem jakie zaklęcia robili socjaliści. Jest nieprzewidywalny w samej naturze.
Osobiście dla każdego z nas najlepszą strategią jest ostrożne ale normalne życie. Nie ma sensu budować już schronu i kupować stosów konserw. Raczej inwestować 10-15% majątku w złoto/srebro i dbać o energooszczędność swojego domu (jeszcze lepiej mieć odnawialne źródła prądu i ogrzewania, ale to łatwo powiedzieć) i starać się dobrze wychować dzieci.

Maczeta Ockhama pisze...

@ KwG
That's the point. Co do uranu jeszcze - dostępny za obecne ceny skończy się dość szybko. Dużo droższy jeszcze długo będzie, ale i tak zastąpienie w całości węgla uranem nie będzie tanie, a może nawet niemożliwe.

Daimyo pisze...

@Fizyk
Coś jest na rzeczy, ale to wyżywienie 2 czy 3 razy większej populacji to pewnie na żarciu wegańskim...

http://www.learner.org/courses/envsci/visual/visual.php?shortname=world_energy_use

Wykres pokazujący pochodzenie energii zużytej przez ludzkość w 2004 roku. Wg. niego:

Z paliw kopalnianych (węgiel+ropa+gaz ziemny) pochodzi 80,3%. Energia nuklearna 6,5%.
To a propos dyskusji.

Moglibyśmy, rzeczywiście. Wszyscy ludzie również mogliby się miłować i być dla siebie braćmi. Moglibyśmy również lecieć w kosmos i poszukać tam innych surowców. Moglibyśmy wybudować mnóstwo wiatraków, paneli słonecznych, że byśmy pozyskiwali z nich 1000% energii.

Moglibyśmy, ale tego nie robimy! Bo nie mamy odpowiednich mocy produkcyjnych (pośrednio energii). Podobnie możemy zwiększyć produkcję z energetyki jądrowej 12krotnie, ale to kosztuje i zabiera sporo czasu...

Mądrze Maczeta pisze, że okres zmiany będzie dla nieprzygotowanych nieprzyjemny. Rozsądni mogą całkiem dobrze z tego powodu żyć!

@Kot w gołębniku
Ja bym do Twojej listy dodał jeszcze produktywny ogród, ale to w sumie taka autoreklama trochę ;)

Anonimowy pisze...

@Maczeta Ockhama
Zresztą cała Europa pod względem ilości dostępnej energii na mieszkańca wygląda paskudnie

Od kilku juz lat ilość produkowanej energii na statystycznego mieszkańca Ziemi maleje. Na razie spadek nie jest gwałtowny, ale JUŻ mamy spadek. W efekcie mozna oczekiwać wzrostu cen zywności i produktów, które wymagają sporego zaangażowania energii.

Anonimowy pisze...

@Kot w gołębniku
Uran nie skończy się ani za naszego życia ani za życia naszych dzieci

Ani uran, ani ropa naftowa nie skończą się nigdy;-) Jednocześnie to nie oznacza, że uran i ropa naftowa będzie dostepna zawsze.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Hansklos
Nie wiedziałem, że spadek ilości energii następuje już- masz jakieś dokładniejsze dane?
Choć właściwie to go dokładnie widać już na półkach sklepowych - choć może to oczywiście być inflacja lub bańka spekulacyjna na surowcach.

cedric pisze...

Wykres cen kilowata solarnego i jądrowego skrzyżował się w średnio nasłonecznionej North Caroline . Więc należy kupować srebro i działki na południowym stoku .

http://theenergycollective.com/oshadavidson/40559/study-solar-power-cheaper-nuclear?page=1

Iulius pisze...

Cedric, a ile do tego solarnego jest dopłat?

Anonimowy pisze...

@HansKlos
Ani uran, ani ropa naftowa nie skończą się nigdy;-)

Nigdy nie mów nigdy, bo dinozaury się jakoś skończyły. Obecny system musi iść w diabły, ale zanim to zrobi to może ciągnąć się dziesiątkami, a nawet setkami lat.

cedric pisze...

Trudno mi się wypowiadać czy w USA są dopłaty , ani jakie są prawdziwe koszty energii z elektrowni jądrowej i związane z tym zagrożenia . Faktem jest tanienie energii solarnej i drożenie jądrowej , więc zastanawianie się na budową jądrowej w Polsce nie ma sensu .

cedric pisze...

Zwłaszcza na pustyniach , gdzie ziemia jest tania ( chyba jeszcze ) panele mogłyby cieniować i służyć do skraplania wody umożliwiając pionierskie nasadzenia .

Maczeta Ockhama pisze...

@ anonimowy
HansKlos ma rację- zawsze pozostaną jakieś złoża, których w żaden sensowny sposób nie opłaca się eksploatować - jakieś resztki daleko i głęboko- bo nakład energii do ich wydobycia byłby obłędnie wielki- skończy się dla konsumentów, ale nie w przyrodzie.
Obecny system niestety będzie rozkładał się po kawałku wśród gigantycznego społecznego oporu i kolejnych kryzysów. I nikt nie wie jak długo to potrwa - a w końcu fotowoltaika nas podratuje.

Maczeta Ockhama pisze...

@ cedric
Tak jak fotowoltaika ma naprawdę duży sens, tak go nie ma kompletne podłączanie na masową skalę ogniw do dzisiejszych sieci energetycznych.
A dopłaty są i to spore- jedyne miejsca gdzie ma to ekonomiczny sens bez dopłat to wyspy, gdzie jest dużo słońca i małe elektrownie na ropę - w USA np. Hawaje

cedric pisze...

Nadal trwają prace nad kogeneracją rozproszoną (prywatna produkcja prądu i ciepła , ale nie w elektrociepłowniach miejskich ) i gromadzeniem energii .

Anonimowy pisze...

Ruch to życie i energia nasza planeta jest pokryta w 3/4 morzami i oceanami jedna "boja" o pojemności ok 27 m3 może zasilić w energię przeciętny dom zbudowany nad brzegiem oceanu lub morza,a z racji zasolenia prawie nigdy nie zamarzają.Jeżeli mowa o większych odległościach to większe miasto może zrekompensować koszty budowy magistrali oraz zniwelować koszt związany ze stratami przesyłowymi na większe odległości(tak zresztą jest w RP gdzie ze śląska śląska na północ kraju....)Niestety niezależne gospodarstwa indywidualne jak i kraje są zagrożeniem dla cyrkulacji pieniędzy w gospodarce światowej z której to korzyści ciągną nie strony transakcji lecz głównie pasożyty tej ziemi.FIZYK

cedric pisze...

http://theenergycollective.com/oshadavidson/45474/solar-power-today-and-tomorrow

dpc.ucore.info pisze...

Energii nam nie zabraknie (patrz fizycy). Inna sprawa, że populacja ludzka już jest na skraju wzrostu ze względu na małą dzietność bogatszych społeczeństw i starzenie się społeczeństwa.

Maczeta Ockhama pisze...

@dpc...
energii zawsze brakuje- np jak ktoś chciałby jeździć Hummerem, ale nie stać go na to i jeździ fiatem albo autobusem. Liczba ludności ogólnie wzrasta, produkcja energii ma realne szanse spadać już w najbliższych latach- więc poszukiwanie cudów zostało

Kot w gołębniku pisze...

Nie no, to oczywiste, że uran i ropa nigdy się nie skończą. Jak ich będzie bardzo mało, to wydobycie stanie się nieopłacalne. To zwyczajnie skrót myślowy.
Ale z drugiej strony postęp techniczny może w pewnym momencie spowodować opłacalność eksploatacji dawno porzuconych złóż zwiększając nieco ilość dostępnych surowców. Jak było np. z niektórymi kopalniami złota (także z powodu wzrostu cen złota, przyznaję).
Z tym że to nie na skalę przemysłową.

Anonimowy pisze...

Nie wiem czy ktos poruszal problem czy tez nie. Dostep zasobow takiej energii staje pod olbrzymim znakie zapytania. Jednak olbrzymie rezerwy dla wzorstu populacji , polepszeniu warunkow zycia jest lepsze jej wykorzystanie. Od poziomu organizacji infrastruktry panstwa i modelu gospodarczego ( ile energii mozna zaoszczedzic produkujac zywnosc w ogrodzie niz wozac ja srednio 1000km... ) az do poziomu jednostki i jej swiadomosci i inwestycji w energochlonnosc np/oswietlenia i domu. Tutaj jest olbrzymie pole do popisu dla bezpieczenstwa energergetycznego kraju dla rzadu ktory dysponuje poteznymi narzedziami by na tym polu stworzyc wrecz narodowa strategie... pozdrawia i bez odpowiedzi
mopel44

Kahzad pisze...

Ropa to jedynie fragment, wycinek całości określanej mianem "węglowodory". A węglowodory jako takie na Ziemi można spokojnie ocenić na niewyczerpywalne (nota bene okazuje się, że złoża ropy regenerują się. A przynajmniej są takowe doniesienia).
Podobnie z uranem (więcej napisałem u siebie na blogu).
Energii mamy wystarczająco by móc osiągnąć (w końcu!) 1 stopień cywilizacyjny w skali Kardaszewa (na razie mamy zerowy stopień). Jedyne czego nam potrzeba to organizacja w skali globalnej. A do tego długa droga.