Koniec banków jakie znamy?

Ciekawe wiadomości z USA. Prawdę mówiąc, tak ciekawe, że nie byłem w stanie zrozumieć co się dzieje i do teraz nie rozumiem wszystkich konsekwencji. O co chodzi – większość głównych banków wstrzymała foreclosures (czyli przejmowanie domów z niespłaconymi kredytami). Część konsekwencji zrozumiałem dopiero dziś, jak Gonzalo Lira łopatologicznie wytłumaczył o co się stało. Więc spróbuję to też łopatologicznie rozwinąć. W skrócie – sekurytyzacja długów hipotecznych spowodowała nieważność zobowiązań kredytobiorców. A teraz tłumacząc na polski- ta sama inżynieria finansowa, która napompowała bańkę na nieruchomościach i okazało się po jej pęknięciu, że pożyczano ludziom, których absolutnie nie było na to stać grubo powyżej realnej wartości nieruchomości, sprawiła, że pożyczkobiorcy być może nie są zobowiązani do spłaty. Banki nie są w stanie udowodnić, że są wierzycielami. Sytuacja obecnie jest w fazie pewnego przesilenia. Wygląda na to, że po fazie masowych fałszerstw sponsorowanych przez banki i obsługujące je firmy prawnicze, banki się poddały. Jednak wypada zaznaczyć, że zasady rządzące nieruchomościami w systemie common law tak bardzo różnią się od prawa kontynentalnego (opartego na kodeksie Napolena), że nie mam o nich większego pojęcia.
Brzmi to wszystko kompletnie nieprawdopodobnie, a konsekwencje tego, że coś co 5 lat temu było aktywami, 2 lata temu toksycznymi aktywami, teraz stało się toksycznymi-już-nie-aktywami trudno sobie w całości wyobrazić. Oznacza to, że największa klasa aktywów w bilansach banków po prostu nie istnieje. Banki mają dotychczasowe zobowiązania, za to nie mają aktywów na ich pokrycie. Rzeczywiście przy tym upadek Lehman Brothers to pikuś...
Z konsekwencji - po pierwsze i najważniejsze – wszyscy posiadacze Mortgage Backed Securities są kompletnymi bankrutami. Te aktywa są nic nie warte. Co więcej – banki, które prowadziły egzekucje z nieruchomości w ostatnich latach mogą spodziewać się fali procesów sądowych. W Stanach prawnicze sępy szybko wyczują padlinę... Dalej- może zbyt optymistycznie, ale obstawiam, że rząd mógł ratować przed zwykłym bankructwem, ale przed bankructwem podmiotów umoczonych w masowe oszustwa nie będzie miał politycznej możliwości ratowania „zbyt dużych by upaść”. Dalsze konsekwencje – banki nie będą miały strumienia dochodów z egzekucji długów – nie sądzę, że jest on specjalnie istotny, ale w obecnej sytuacji może to być gwóźdź do trumny. Całego systemu bankowego. Scenariusz argentyński w USA? Wygląda prawdopodobnie.
Oczywiście najbardziej zyskają nierzetelni dłużnicy i na dłuższą metę konsekwencje tego są nieciekawe – zaciąganie niemożliwych do wykonania zobowiązań jako strategia bardziej zyskowna od odpowiedzialności finansowej to recepta na przeniesienie całego kraju do trzeciego świata.
Jeśli amerykański system bankowy zacznie się walić na poważnie – to w reszcie świata z banków szybko zostaną strzępy. Zapewne, aby ratować bilanse lokalne oddziały zaczną od udzielania łatwych pożyczek, a potem wycofają je zupełnie. Najmocniej oberwą, jak zwykle „emerging markets” - w tym Polska, też jak zwykle. Wydaje się, że jesteśmy jeszcze w fazie ładowania kredytu. Wkrótce amerykańskie centrale poproszą o zwrot. Patrząc na poziom umoczenia- bardzo wkrótce.
Mr. Lira wywodzi z tej sytuacji wniosek o nadchodzącej hiperinflacji dolara – dla mnie raczej to wygląda na hiperdeflację a'la Argentyna. System się wali w widoczny sposób, ale kierunek załamana nadal jest dla mnie zagadką.
Oczywiście- jeśli któryś z czytelników z USA jest w takiej sytuacji – to po pierwsze iść do prawnika, a dopiero potem zastanawiać się co dalej. Też, jak ktoś skorzysta/już skorzystał z profesjonalnej porady – uprzejmie proszę o komentarz/maila z jakimś opisem sytuacji i konsekwencji.

Przykład takiej sprawy - tutaj

20 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem chain-of-the-note, ale wydaje mi się, że w Polsce taka sytuacja, że nie znamy osoby, wobec której mamy zobowiązanie i dlatego nie musimy niczego spłacać nie jest możliwa.

W prawie Polskim (wzorowanym na napoleońskim, a dalej rzymskim), gdy nie wiemy komu mamy spłacić zobowiązanie. Np. gdy bank, w którym mieliśmy kredyt upadł, syndyk nie został powołany, a właściciel jest nam nieznany (np. mocno rozproszony akcjonariat) wówczas skutki prawne spłaty zobowiązanie powoduje (zastępczo) złożenie pieniędzy do depozytu sądowego.

Nie znam się na prawie anglosaskim, ale to co przeczytałem, jest tak... e... odmienne(?), że aż nieprawdopodobne.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Anonimowy
zapewne tez tam funkcjonuje odpowiednik depozytu sądowego. Z dyskusji w międzyczasie wyłania się konkluzja, że dług nie znika, ale upada zabezpieczenie. Czyli pożyczka hipoteczna staje się zwykłą, którą można w USA relatywnie łatwo skasować osobistym bankructwem. Obrazu szamba to specjalnie nie zmienia

Kwas pisze...

Włosy dęba stają, oczy nie dowierzają...

Sokomaniak pisze...

Czas ustaiwć "stop lossy"

Anonimowy pisze...

Deflacja? Ja jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Myślę, że deflacja byłaby możliwa, tylko wtedy, gdyby rządy nie drukowały pieniędzy, coś jak lata 20 w USA. Rzady mają drukarnie, banki złoto i każdy jest szczęśliwy, pozostaje tylko wydoić obywateli podatkiem emisyjnym. A kiedy ludzie zostaną w kalesonach wtedy banki posiadające złoto w porozumieniu z rządem zafundują nową walutę.

Przemo pisze...

Kilka rzeczy warto rozroznic ;) Z duzych krajow prawo napoleonskie obowiazuje tylko w Luizjanie (wiem, to stan a nie kraj) i Meksyku. W Polsce i Europie kontynentalnej mamy prawo Rzymskie. Roznice sa zasadnicze, np. w prawie Napoleonskim trzeba udowodnic swoja niewinnosc a w Rzymskim prokurator ma udowodnic wine.

Zawieszenie przejec wynika z listopadowych wyborow. Chodzi o pokazanie, ze rzad 'zazegnuje' kryzys i zeby glosowac na Demokratow.

Oczywiscie zawieszenie przejec spowoduje jeszcze wiecej przejec. Po co mam placic, skoro sasiad nie placi i bank nie zajmuje mu domu. Ksiazkowy przyklad Moral Hazard.

MBS sa nieoficjalnie gwarantowane przez rzad USA. Tylko to uratowalo banki przed plajta w 1 fazie kryzysu. Wystarczy popatrzec na bilans FEDu - oni skupili od bankow obligacje MBS po cenie nominalnej. Podobnie Fanie i Fredie - obie te instytucje powinny dawno zbankrutowac ale sa nieoficjalnie gwarantowane i co miesiac dostaja kesz.

Po prostu strategia jest taka, ze FED dostarcza tyle swiezej gotowki, ile potrzeba. Podejrzewam, ze jezeli zglosza sie zagraniczni posiadacze MBSow to wydrukuje sie im kase i da do lapy.

O hiperinflacje bym sie tak od razu nie martwil. Chodzi o to, ze destrukcja kredytu kompensuje przyrost drukowanej gotowki. Widac to na wykresie M3 na shadowstats.com. Oczywiscie hiperinflacja w USA jest pewna, trzeba na to tylko wiecej czasu.

slomski.us

Maczeta Ockhama pisze...

@ anonimowy
Gwałtowne zniknięcie pieniądza bankowego wskutek załamania systemu właśnie określiłem jako hiperdeflację.
@ przemo
nieoficjalne gwarancje i druk na pokrycie- zgadza się, tylko argumentuję, że może się to zmienić po ujawnieniu skali kanciarstw. Hiperinflacja jest pewna- tylko może zacząć się od jeszcze gwałtowniejszej destrukcji długu

Anonimowy pisze...

@Maczeta Ockhama
Prosimy o więcej takich wpisów, ja w zamian klikam tam w te takie linki.

Anonimowy pisze...

Nie za bardzo rozumiem o co tu biega. A może o 'jingle mail'? Jeśli kupię w USA dom za 400k USD przy pomocy kredytu w banku a jego wartość spadnie do 200k USD to mogę wsadzić kluczyk od domu do koperty i wysłać do banku (w przenośni) i w tym momencie moje zobowiązanie w stosunku do banku przestaje istnieć. Po prostu kredyt na dom jest zabezpieczony tylko domem. Nie można mi zabrać samochodu na jego spłatę.

Maczeta Ockhama pisze...

@ anonimowy
to się jak najbardziej zgadza. Problem polega teraz na tym, że przez cały cyrk z Mortgage Backed Securites bank już nie może zabrać ci tego domu. I jest szambo i to kompletne. Nikt nie rozumie jeszcze pełnych konsekwencji tej sytuacji

futrzak pisze...

Nie za bardzo rozumiem o co tu biega. A może o 'jingle mail'? Jeśli kupię w USA dom za 400k USD przy pomocy kredytu w banku a jego wartość spadnie do 200k USD to mogę wsadzić kluczyk od domu do koperty i wysłać do banku (w przenośni) i w tym momencie moje zobowiązanie w stosunku do banku przestaje istnieć,

No, to nie do konca tak jest. Kazdy stan ma inne prawo i sa takie stany, gdzie po dokonaniu przez bank foreclosure ekswlasciciel nadal wisi bankowi roznice pomiedzy wysokoscia zaciagnietego kredytu a cena uzyskana za sprzedaz nieruchomosci na wolnym rynku.

W Kalifornii jest tak, ze o ile cala pozyczka poszla na zakup domu (czyli nie bylo refinance) w ktorym sie mieszka i nie jest on zrodlem dochodu (np. z wynajmu) to w momencie przejecia nic juz sie nie jest winnym bankowi.

Jesli chodzi o powod sytuacji to przychylam sie do opinii Adama, zblizajace sie wybory maja tu spore znaczenie. Plus faktycznie, banki teraz goraczkowo przegladaja papiery, bo rzeczywiscie dotychczasowe foreclosures byly prowadzone w sposob skandaliczny no i ludzie zaczeli podawac banki do sądu.
Czy sytuacja zakonczy sie plajta systemu bankowego? Nie sądze.
Zaloze sie, ze w tej chwili trwaja prace nad ustawa zmieniajaca obecne regulacje prawne w sprawie foreclosures. Namieszaja tak, zeby umozliwic bankom przejecia mimo nie posiadania kompletnych papierow pokazujacych "complete ownership". Zostaje jeszcze kwestia, jak to sprzedac wkurzonym wlascicielom.

Obecny rzad zrobi wszystko, zeby banki nie upadly, bo wraz z ich upadkiem poplynie caly obecny system polityczno-spoleczny a to nie lezy w niczyim interesie.

Maczeta Ockhama pisze...

@Futrzak
Nie założę się- bo zgadzam się w całości (rząd będzie próbował coś robić) - tylko uważam, że sytuacja jest zabagniona do tego stopnia, że istnieje realna możliwość, że ratowanie banków będzie już albo politycznie niemożliwe, albo (co pewne) będzie wymagało tak olbrzymich ilości drukowania kasy, że i tak się źle skończy i to być może dość szybko- w perspektywie 2-3 lat

Ghanima pisze...

Hmm. A może, co wręcz nieprawdopodobne, ktoś stwierdził - pieprzyć banki - niech bankrutują. Scenariusz tak niemożliwy, że aż prawdopodobny.

Anonimowy pisze...

MBSy mimo nieoficjalnych gwarancji rzadu i tak byly juz wyjatkowo sliskie, teraz beda "tylko" mniej warte. Stwierdzenie, ze stana sie nic nie warte jest chyba na wyrost. Trzeba by wczesniej znac skale naduzyc w przydzielaniu kredytow na wyrost. Calkowite wstrzymanie forclosures wstrzymanie przez banki nie napawa optymizmem, ale moze wlasnie chodzic o przygotowanie sie przed procesami wytaczanymi przez wlascicieli.

I nie staszcie hiperinflacja, bo oszczednosci w $ ;)

futrzak pisze...

No i wznowili foreclosures... co prawda narazie tylko BoA i tylko w stanach, gdzie wymagane jest judicial, ale zawsze..

Maczeta Ockhama pisze...

@ Futrzak
Ano wznowili. Ale coś tu nie gra i to mocno. Po pierwsze dlaczego tylko w stanach z judical (czyli na polski- koniecznym procesem eksmisyjnym). Cyniczne wyjaśnienie - coś nadal nie gra i chcą mieć sprawę przyklepaną przez sędziego. Na własną odpowiedzialność się boją. Po drugie - w amerykańskich mediach jak leci jest informacja- problem był z robo-signers, już nie ma, jedziemy do przodu. Dopiero w BBC jest drobna wzmianka: However, others worry that it could belie a deeper problem.

They suggest that many home loans may not have been correctly documented when they were originally made during the housing bubble, leaving the banks unable to pursue their claims against borrowers through the courts." BBC to nie jest drobny bloger - a jednocześnie takiej wzmianki nie widziałem w żadnych mediach amerykańskich. Myślę, że to może być akcja sprawdzenia gdzie jest łatwo i wszystko przechodzi i którzy kredytobiorcy się nie bronią a wobec pozostałych pozorowanie działań

futrzak pisze...

Dlaczego w tych z judicial?

Mysle, ze chodzi o koszty. Tam, gdzie zeby przejac nieruchomosc, musi odbyc sie sprawa sądowa, kosztuje to znacznie mniej i bank nie jest jedynym, kory ponosi koszty. Przeciez pensje sedziego, koszty zwiazane z rozprawa etc. pokrywa w wiekszosci stan.Jak juz dostaniesz wyrok z takiego sądu to potem w zasadzie niemozliwe jest wygranie sprawy cywilnej o zle przeprowadzona procedure.

W stanach w ktorych przeprowadza sie masowo non-judicial foreclosures procedura wyglada tak, ze bank wystawia na publiczna aukcje (ktora odbywa sie przy wejsciu do budynku sądu...) twoja nieruchomosc. W tym momencie mozesz ja odkupic, jesli zaplacisz w calosci sume, ale zwykle nabywa ja bank jesli nie bylo innych inwestorow. Jesli byly wlasciciel wniesie sprawe do sadu, nie ma clean title, sprawa sie wydluza a i mozna w razie wygrania sprawy dostac duze odszkodowanie i cale koszta sadowe beda oplacone przez przegrana strone.

Teraz... jesli banki sie dogadaly z wymiarem sprawiedliwosci, to pewnie mysla tak: zrobimy sobie akcje propagandowa. wymiar sprawiedliwosci w USA jest precedensowy, wiec jak iles-tam spraw bedzie mialo takie a nie inne rozstrzygniecie, wtedy sądy przynajmniej w danym stanie moga sie juz zaczac powolywac na te wyroki przy kolejnym orzekaniu. Publika zobaczy, ze nie da sie wygrac, wiec wiekszosc przestanie sie rzucac.

Teraz, zeby jakos uzasadnic moja teorie przydalyby sie dane dotyczace tego, jak rozkladaja sie foreclosures (a nie defaults, to roznica) w konkretnych stanach i jakies wysokosci sa to pozyczki.

Ze na poczatku i pozniej dokumentacja do udzielanych pozyczek byla na wariackich papierach, to kazdy wie. Tyle, ze wiedziec to a wygrac sprawe w sądzie to drugie. Prawnicy slono sobie licza, a wiekszosc ludzi nie stac na ich uslugi, bo sa zadluzeni.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Futrzak
Ja myślę podobnie. I też nie mam zielonego pojęcia co się naprawdę będzie działo. Banki walczą o przeżycie - to jest oczywiste. I nikt nie ma żadnych skrupułów. Uważam osobiście, że oszczędzanie na prawniku przy sprawach wielkości domu to skrajna głupota - nawet jeśli ma się problemy finansowe (a skąd inąd foreclosure?)- przeważnie da się coś zrobić.

futrzak pisze...

@maczeta:
to nie kwestia oszczedzania. W wiekszosci ludzi po prostu nie stac. Ci, ktorym bank odbiera dom sa przewaznie dokladnie splukani ze wszystkich oszczednosci i zadluzeni na kartach kredytowych. Nie maja skad pozyczyc pieniedzy na oplacenie prawnika. a to sa kurewsko duze pieniadze, stawki zaczynajac sie od $300/h
Prawnicy zas w takich wypadkach nie pracuja za contingency fee, bo sprawa nie jest o milionowe odszkodowanie od korporacji, a klient jest golodupcem. Wiec chca kasę z góry.

Maczeta Ockhama pisze...

@ Futrzak
Dzięki, właściwie wyjaśniłaś sprawę wznowienia foreclosures tylko w judical states. Ale ono napawa jeszcze większym pesymizmem. Obawiam się że jak świadomość tego wszystkiego dotrze do publiki, będzie w USA piękny sentyment antybankowy - a w uproszczeniu dla mas antysemicki, jak w republice weimarskiej.